Spojrzałem na moją narzeczoną,
podczas gdy ona siedziała w fotelu w salonie i przeglądała czasopismo. Nie
zwróciłem uwagi na tytuł, ale na okładce było niemowlę.
– Chcesz czegoś? – zapytała
bezczelnym tonem, gdy spostrzegła, że się jej przyglądam.
– Nie, tylko na ciebie patrzę. A
ty chcesz czegoś? – zapytałem najmilej jak tylko się dało.
– Tak, mój telefon –
odpowiedziała i spojrzała na mnie wzrokiem, który, gdyby tylko mógł zabijać, to
padłbym trupem niemal natychmiast.
– Nie dostaniesz i dobrze wiesz
dlaczego, nie drąż już tego tematu – odrzekłem.
– Olek, nie masz prawa. Nie masz
prawa mnie ani poniżać przy jakimś barmanie ani odbierać mi coś, co należy do
mnie i co sama kupiłam! – wykrzyknęła.
– Nie denerwuj się i nie krzycz.
Jeśli chcesz, bym ci wszystko wytłumaczył jeszcze raz, to zaczekaj. Za
chwileczkę obok ciebie usiądę i ci wszystko wyjaśnię. – Poszedłem tylko po dwie
szklanki do kuchni i dzbanek soku.
– Nie chcę mi się pić –
oznajmiła.
– W takim razie twoją szklankę
pozostawię pustą, a swoją napełnię. Nikt cię do niczego nie zmusza.
– Dobrze.
– Dobrze, więc zacznijmy. Czy
wiesz, dlaczego ci zabrałem telefon? – zapytałem.
– Bo przyszło mi parę smsów w
nocy – odpowiedziała z ironicznym uśmieszkiem na ustach.
– Właśnie, a ty, nie wiadomo
czemu, nie chciałaś mi pokazać od kogo one są ani co ten ktoś napisał.
– Ty mi zagrażałeś, znaczy
groziłeś – poprawiła się prędko.
– Właśnie, groziłem, a nie
zagrażałem. Twojemu bezpieczeństwu przy mnie nic nie zagraża, zapewniam cię o
tym. A co do tej groźby, to było bardziej ostrzeżenie – wyjaśniłem.
– Ale dla mnie to była groźba –
powiedziała pewna swego.
– Dobrze, uznajmy więc, że to
była groźba. Nadal uważam, że czasem by się przydało, bym przetrzepał ci skórę
– oznajmiłem wciąż tym samym delikatnym i spokojnym tonem.
– Znowu mi grozisz. Nie, ja
chyba oszalałam, zamierzam wyjść za człowieka, który każdego dnia zapewnia mnie
o tym, że będzie mnie bił – powiedziała cynicznym tonem i nalała soku do swojej
szklanki.
– Mnie też możesz dolać –
powiedziałem.
– Sam sobie nalej – warknęła
nieuprzejmie i postawiła dzbanek na stole.
– Boże, jaka ty jesteś niemiła –
stwierdziłem.
– A ty zmieniłeś temat.
– Ty go zmieniłaś. Przeszłaś z
smsów i swojego telefonu do moich gróźb, ale dobrze, jeśli tego chcesz, to
możemy porozmawiać o tym. Nigdy nie mam w planach cię uderzyć, nie zaplanuję
tego, ale jeśli dalej będziesz zachowywała się tak jak teraz, to wcześniej lub
później, ale wylądujesz na moich kolanach. Zrozumiałaś? – mówiłem znacznie
ostrzej niż na początku.
– No i znowu mi grozisz! –
wykrzyczała. – Powiedz mi, jak ja mam za ciebie wyjść, skoro wiem, że potrafisz
mnie uderzyć i nawet temu nie zaprzeczasz? – zapytała.
– Cóż, jak widać mam zalety.
Jestem szczery – odpowiedziałem.
– Tak, do bólu szczery – dodała.
– Powiedz mi lepiej, jak ja mam
wyjść za ciebie, skoro nie jesteś wobec mnie uczciwa? – zapytałem.
– Ale ja jestem – zaprzeczyła.
– Nie jesteś. Kiedy po długiej awanturze.
Chociaż to nie była awantura, bo to ty krzyczałaś. Tak czy inaczej, gdy w końcu
oddałaś mi swój telefon…
– Sam sobie go wziąłeś –
poprawiła mnie.
– Dobrze sam sobie go wziąłem,
ale jednego smsa brakuje, a ty uparcie twierdzisz, że nie albo że nie pamiętasz
jego treści.
– No bo nie pamiętam! –
krzyknęła.
– Nie podnoś na mnie głosu,
chyba zbyt często ci się to zdarza, kochanie – stwierdziłem.
– Bo co? Bo ty tak rozkażesz, a
ja mam ten rozkaz spełnić, panie? – zapytała cynicznie i bezczelnie patrzyła mi
w oczy.
– Bo jeśli nie zaczniesz
dostosowywać się do reguł normalnego, zdrowego życia z sobą w rodzinie, to ja
zacznę cię do tego dostosowywać, a uwierz, że nie spodobałoby ci się to –
odpowiedziałem siląc się na spokojny ton.
– Widzisz? Znowu mi grozisz!
– A ty znowu krzyczysz. Jeśli
nie dotarło, to wyjaśnię inaczej. Albo zaczniesz zachowywać się jak należy,
albo ja zacznę wyciągać konsekwencje z twojego niewłaściwego zachowania –
wyjaśniłem jednym tchem.
– Że co? – dopytywała z
niedowierzaniem.
– Najzwyczajniej zacznę cię
karać. Jeśli będziesz zachowywać się jak dziecko, to ja zacznę traktować cię po
takim incydencie jak nieznośnego dzieciaka. Wiem, że zrozumiałaś –
odpowiedziałem.
– Czyli co? Uderzysz mnie, gdy
jestem w ciąży? – zapytała.
– Nie, w życiu. Nie chcę
zaszkodzić tym maleństwom ani sprawiać ci bólu. Zaczniemy od metod, które
powinny do ciebie dotrzeć i mam szczerą nadzieję, że dotrą – wyjaśniłem wciąż
tym spokojnym tonem, bo na powrót odzyskałem panowanie nad swoim głosem.
– Mianowicie? – dopytywała.
– Póki nie zmienisz swojego
nastawienia. Póki dalej będziesz wykrzykiwać jakieś zdania do mnie i chodziła
całe dnie odąsana i na fochu, to telefonu nie odzyskasz – to zdanie
wypowiedziałem z naturalną surowością, jaka powinna takim wypowiedziom
towarzyszyć.
– Nie możesz mi zabrać telefonu,
który sama zakupiłam! – krzyknęła i tak się zbulwersowała, że aż wstała z
miejsca.
– W małżeństwie wszystko jest
wspólne, moja droga. Myślę, że już powinnaś zacząć się do tego przyzwyczajać –
oznajmiłem i wstałem, bo było mi głupio, gdy to ona stała, a ja siedziałem. Na
dodatek ona jeszcze pokrzykiwała.
– W takim razie ja też ci coś
zabiorę – powiedziała jakby sama do siebie.
– Wiesz co, Amanda? Usiądź sobie
teraz, odpocznij i zastanów się nad tym, co ty pleciesz, bo moja cierpliwość
naprawdę też kiedyś się wyczerpie, pomimo że całe jej pokłady mam zarezerwowane
tylko i wyłącznie dla ciebie.
Wyminąłem stół, potem przyszłą
żonę i wyszedłem z domu. Tak było najłatwiej i jednocześnie najbezpieczniej dla
naszej wspólnej przyszłości.
No i się wyjaśniło o co się pokłócili.Aleks moim zdaniem zawsze taki był wcześniej nie wyciągał konsekwencji,bo najpierw po prostu nie bylibw związku więc nie miał najmniejszego prawa a potem nie chciał jej może odstraszyć tak na starcie.Kto mógł do niej pisać?Hmm może jakiś kolega ale nie wiem nie domyślam się .
OdpowiedzUsuńMoże do Amandy napisała po prostu jakaś koleżanka, ale ona z czystej przekory nie chciała pokazać Aleksowi kto to był. Później jak zaczęła się awantura to głupio jej było się wycofać.
OdpowiedzUsuńOlek tutaj ciągle jej grozi i rzeczywiście robi jej piekło,ale ona ani trochę nie chce ustąpić. Niech Olek się strzeże, bo jeszcze mu coś zabierze :D, chyba że zastanowi się nad tym co robi i jak go udobruchać,
Ale w jakim celu zabral jej ten telefon to ja nie wiem, co mu to dalo. Chyba tylko awanture
OdpowiedzUsuńZazdrośnik jeden, możne w związku wszystko jest wspólne ale jest w nim też prywatność i własne życie nie zawsze partner czy partnerka musi wiedziec o czym z kim pisze jego połowa.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że w związku wszystko jest wspólne, ale musi pozostać pewna sfera prywatności. Rozumiem, że Aleks się wkurzył, jak do Amandy przyszły w nocy smsy i nie chciała mu pokazać od kogo, bo jest po prostu zazdrosny i tak do końca jej nie ufa. Ale przecież sam się kiedyś wkurzył, jak mu przejrzała kieszenie i telefon.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jaki cel miał zabierając jej telefon, ona nie ma pięciu lat, żeby ją w ten sposób karać.