sobota, 21 grudnia 2013

Część 162 - Jak we więzieniu




Aleksander (Samuel)

Uderzyłem pięścią w ścianę, napieprzałem w nią ile sił. Sam nie wierzyłem w to, czego dokonałem, nie rozumiałem, jak tak mogłem, co we mnie wstąpiło. Zrobiłem sobie drinka w salonie, ale nie tknąłem go. Postanowiłem pojechać do Kamila. W sumie nie wiem czemu do niego, ale wydał mi się jedynym normalnym. Normalnym, który też by stracił panowanie nad sobą w takiej sytuacji. Patryk by tego nie zrozumiał, bo to gliniarz, chociaż zapewne ryknąć też potrafi, skoro Majkę ustawił do pionu z tak rozpuszczonej gówniary. Fabian był obrońcą kobiet, zrozumiałby klapa, dwa, ale nie tyle. Darek, on miał swoje problemy, poza tym wydawało mi się, że po jego radach stanę się gorszy niż on.
– Mogę wpaść – wypowiedziałem te słowa do telefonu, gdy po trzech sygnałach odezwał się zasapany głos Kamila.
– Teraz? Stary, to coś pilnego? – dopytywał.
– Słyszę, że się zabawiasz, więc nie będę przeszkadzał.
– Nie, daj spokój. Już się ubieram, a ty mów, o co chodzi?
– To nie sprawa na telefon – wyznałem.
– Coś z Amandą? Dzieciakami?
– Z Amandą.
– Chodzi o zdrowie? – Kamil wydawał się przejęty.
– Co z nią? – usłyszałem w słuchawce kobiecy głos, zapewne należał do Weroniki.
– Nic takiego, to zresztą może poczekać.
– Zaciągnąłem już koszulę, więc wpadaj i pogadamy – zaproponował.
Skorzystałem z jego propozycji. W sumie to była moja propozycja, on tylko mi nie odmówił. Zastanawiałem się chwilę czy prowadzić. Ruszyłem do sypialni po dokumenty. Zatrzymałem się przy łóżku i sięgnąłem do szafki nocnej po mojej stronie. Amanda wciąż leżała tak, jak ją zostawiłem. Płakała, zastanawiałem się czy z bólu, złości, rozpaczy, czy z jakiego powodu wylewa te wszystkie łzy. Postanowiłem opuścić sypialnię czym prędzej i na to nie patrzeć, bo serce mi się krajało na ten widok. Ja, ten który zawsze starał się być opanowany, uderzyłem kobietę w ciąży. Uderzyłem to mało powiedziane, zbiłem, groziłem jej, rzuciłem nią o podłogę i o łóżko, ciągnąłem za włosy, nawet przyduszałem przez krótką chwilę. Po wszystkim zażyczyłem sobie przeprosić i marudziłem, że nie otrzymałem podziękowań. Czy mnie popierdoliło już do końca? ¬– zapytałem samego siebie, stojącego przed lustrem.
W ostatniej chwili postanowiłem odłożyć dokumenty do komody w przedpokoju, wypiłem tego drinka, co stał w salonie jednym chlustem. Zamówiłem taksówkę. Myślałem chwilę o Kamilu, o tym, że chociaż jemu się układa i byłem szczęśliwy, że w końcu tego dzieciaczka spotkało coś naprawdę dobrego. Sam przyznał mi kiedyś rację, że ta kobieta jest dla niego jak los na loterii, jedyny, niepowtarzalny, warty więcej niż wszystkie skarby świata. Dla mnie takim kimś była Amanda, jest takim kimś do dziś, a jednak potrafiłem… Teraz jednak musiałem się komuś wygadać i to komuś, kto będzie szczery według własnego ducha, umysłu i sumienia, a nie kierował się morałami, wpajanymi nam przez szkołę, kościół, media i tych takich innych. Potrzebowałem kogoś, kto mnie skrytykuje, ale i zrozumie. Potrzebowałem Kamila, ale bałem się zostawić Amandę samą. Nie chciałem trzymać jej jak w więzieniu, wiedziałem też, że nic sobie nie zrobi, ale bałem się, że ucieknie, zanim wszystko przemyśli i zanim porozmawiamy, bo pewne było to, że porozmawiać musimy.
Po zamówieniu taksówki zadzwoniłem do Karola.
– Jesteś mi winny przysługę – powiedziałem do  słuchawki.
– Pamiętam, teraz? – dopytywał.
– Za piętnaście minut u mnie. Zbierz jeszcze czterech – poleciłem.
– Nie dam rady w piętnaście minut. Daj godzinę – powiedział prosząco.
– Nie proszę cię o tak wiele. Jak nie dasz rady czterech, to weź chociaż tego głąba, swojego braciszka i jakiś dwóch wyrostków spod bramy.
– Do czego jesteśmy szefowi potrzebni.
– Chodzi o moją przyszłą żonę. Przypilnujecie jej.
– W sensie?
– Pochodzicie pod domem, obstawisz jakoś ludzi, by nie wyjechała z garażu, nie wezwała taksówki, nie wezwała policji – odpowiedziałem.
– Będzie miała dostęp do telefonu? – dopytywał Karol.
– Tak. Musi mieć, jest w ciąży, jakby się coś działo, jest inteligentna i zadzwoni na pogotowie albo do szpitala, gdzie pracuję. Jeśli tylko weźmie telefon w dłoń, to masz mnie o tym poinformować, a ja sprawdzę, dokąd wykonała ostatnie połączenie.
– Masz taką funkcję? – dopytywał.
– Oczywiście, lubię mieć wszystko pod kontrolą. Jeśli będzie wychodzić się przejść, też mnie o tym informujcie i ktoś niezauważony ma iść za nią. Nie pozwólcie jej dojść do samochodu ani iść do sąsiada. Zrozumiałeś? – zapytałem.
– Tak, ale jeśli wykona któryś z tych ruchów, co jej nie wolno, to co wtedy?
– Wtedy informujecie mnie i podchodzi do niej jeden z waszych ludzi, przytrzymuje ją na kanapie aż do mojego przyjścia, a ja się już z nią rozmówię po powrocie, jasne?
– Jak słońce, szefie. Jednak mam pytanie, co ona takiego odjebała, że mamy być jak klawisze w więzieniu?
– Nie twoja sprawa. To moja żona i moja sprawa, jak z nią postępuję, a tobie nic do tego, jak, gdzie i o której godzinie, za co i po co. Masz pół godziny i widzę cię u mnie.
Taksówka podjechała szybciej niż się spodziewałem. Poprosiłem więc taksówkarza, by poczekał. Karol z resztą bandy zaparkowali w lesie, za krzakami, byli ubrani na czarno, co było mądre, bo było już ciemno.
– Trzymaj zapasowy komplet – rzuciłem kluczami w Karola. Złapał je zaraz po tym, gdy odbiły się od jego klatki. – Ty jesteś odpowiedzialny za moją przyszłą żonę. Jeśli nic się nie będzie działo, to ma was nawet nie zauważyć – tu zwróciłem się do Raka. – Może pan ruszać – powiedziałem do taksówkarza i zasunąłem szybę, którą miałem otwartą podczas rozmowy z tymi gówniarzami. Potem podałem adres temu dziadziusiowi z wąsem, a resztę drogi miałem zamiar przemilczeć.
– Kłopoty małżeńskie? – zapytał staruszek.
– Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem.
– Krótko pan ją trzyma – stwierdził po dłuższej chwili.
– To kobieta, musi znać swoje miejsce – rzekłem w jego kierunki i moje spojrzenie spotkało się z jego na kilka sekund, po czym odwróciłem głowę w boczną szybę.
– Pan tak wcale nie myśli. Pan ją kocha, widać to po oczach.
– To nie pański interes.
– W złotej klatce ją możesz pan zamknąć, ale to nigdy nie będzie dobre. Wtedy dom nie będzie jej się kojarzył z bezpieczeństwem, a z jego brakiem, będzie ją przyprawiał o smutek, zgorzchnienie, o irytacje, ból głowy.
– Ból głowy to miewa co noc, w sypialni – warknąłem i sam nie wiedziałem czemu to powiedziałem.
– Nie układa się wam, to widać, ale nie ma stuprocentowo udanych małżeństw, nie ma związków bez kryzysu, ale niestety nie wszyscy przez to przechodzą bez szwanku i wspólnie.
– Bawi się pan w psychologa? – zapytałem z irytacją.
– Nie proszę pana, znam po prostu ludzi. Zawsze mieszkałem wśród ludzi, słyszałem awantury z okien, sam miałem trzy żony…
– Wolałbym słuchać rad od kogoś kto ma jedną i potrafił ją utrzymać w ryzach i całkiem nieźle się mu z nią układa – przerwałem mu tymi słowami, może to było niegrzeczne, ale działał mi na nerwy. Najbardziej denerwował mnie tym, że w wielu sprawach miał racje.
– Jedna mnie zostawiła, bo byłem młody i głupi, druga zmarła, a trzecia wyjechała do córki za granicę. W przypadku pierwszej byłem za ostry. W przypadku drugiej było idealnie w granicach rozsądku. Co tyczy się trzeciej wyjechała bo przez tą drugą byłem zbyt zaborczy, nadopiekuńczy. Najgorzej to kochać toksycznie. Zbyt stawiać na dobro tej drugiej osoby kosztem swoim i rodziny, albo kochać aż do bólu, zaborczo, całym sobą. Kontrolowanie kobiety na każdym kroku nie jest mądrym posunięciem ze strony faceta. Jeśli kobieta się o tym dowie zrobi wszystko by okazać bunt, urazę, złość.
– Bez obawy, ona już to okazuje, gorzej być nie może – powiedziałem z rozbawieniem i machnąłem ręką na odczepne.
– Młoda jest, prawda?
– Osiemnaście lat – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
– Nie jestem pewien, czy pan wygląda młodziej niż ma – powiedział mało składnie.
– Mam trzydzieści jeden prawie.
– Dawałem tak właśnie koło trzydziestki. Dzieli was trzynaście lat zatem. Niemal ojcowska różnica.
–Nie moja wina, że nie urodziłem się kilka lat później, albo ona kilka lat wcześniej.
– Czuje się pan bardziej jej ojcem, czy bardziej jej partnerem? – zapytał wprost.
– Paranoja, odbywam swoją pierwsza sesje psychologiczną w taksówce, a moim psychologiem jest taksówkarz po pięćdziesiątce. Cudownie po prostu, ja to się zawsze musze w coś wpierdolić.
– Unika pan odpowiedzi, to znaczy, że pan ją zna.
– Właśnie nie znam, nie wiem kim jestem bardziej! Nie lubię po prostu gdy mi się stawia. Nienawidzę gdy podnosi głos. Nie mogę znieść że potrafi mnie spoliczkować.
– A pan ją?
– Co ja ją? W życiu jej nie spoliczkowałem.
– A ile razy miał pan ochotę to zrobić?
– W nerwach za każdym, jednak potrafiłem się opanować.
– Opanowanie w dzisiejszych czasach się chwali, teraz pełno przemocy, teledyski, jawna prostytucja, agencje.
– Kocham ją, do żadnej wcześniej tego nie czułem.
– Tego nie czułem, to nie to samo co nie czułem miłości. Kochanie to nie to samo co miłość. Kochanie po prostu jest, a miłość trzeba pielęgnować.
– Pielęgnuje, proszę uwierzyć na słowo – rzekłem niechętnie.
– Wynajmując czworo chłopa do tego by nie dała nogi? Czemu właściwie miałaby uciekać?
– To nie pański interes.
– Nie wierzy pan w jej miłość, powątpiewa pan nawet w jej kochanie. To widać.
– Skoro ma pan tak dobry wzrok to na co panu okulary? – zapytałem niegrzecznie.
– Więcej wiary w kobietę. Jeśli kocha nie odejdzie choćby pan był największym ze skurwysynów. Może się zbuntować, stawiać na swoim różnymi sposobami, może nawet pana opuścić na pewien okres, ale zawsze powróci. Jeśli kocha oczywiście, a jeśli nie to po co ją trzymać pod kluczem? Wystarcza panu chyba już ról: tatusiuje jej pan, jest z nią pan jako facet, robi jej pewnie też za kochanka, chce pan być jeszcze klawiszem dla niej i trzymać jak na smyczy?
– Czasem by je nie zaszkodziło – oznajmiłem.
– Nie myśli pan tak – stwierdził, a ja uśmiechnąłem się mimo woli.
– To tutaj, proszę się zatrzymać – powiedziałem i chwyciłem już za klamkę by jak najszybciej wyskoczyć z samochodu.

21 komentarzy:

  1. Po pierwsze znów mogę jedynie przeprosić za tak długą nieobecność. Tak się złożyło, że miałam najpierw próbne matury, a po oddaniu sporo do nadrabiania... I sporego doła..

    Co do opowiadania...
    Sporo się działo...
    Najpierw, na temat tego posta.
    Aleks bardzo stracił w moich oczach - właściwie przestał w nich być mężczyzną.. Tyle dobrze, że zdaje sobie sprawę z tego co narobił. Co do jego gówniarskiego zachowania (bo jak dla mnie to wyjście z domu to była jego ucieczka jak szczura) (podłego, wrednego - najchętniej to bym tego debila rozszarpała) to właściwie brak mi słów...
    Jak dla mnie Górki stał się zwykłą męską szmatą!
    Szkoda mi Amandy, bo dodatkowo potraktował ją jak więźnia. Ja na jej miejscu nawet bym nie uciekała, a otwarcie powiedziała mu, że odchodzę. Niech sie Aleks pier*oli...
    Kurde...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza tym wybaczcie, ale nie będę nadrabiać komentarzami pod wcześniejszymi częściami (poza jeszcze tymi 2 ostatnimi które skomentowałam) ale postaram się teraz na bieżąco komentować :)
      Mam nadzieję, że wybaczycie, ale mam też sporo roboty na swoich blogach :)

      Usuń
    2. Chyba Amanda po tym wszystkim bałaby się mu powiedzieć, że odchodzi, a on nie wiadomo jakby zareagował.
      To, że wyszedł z domu to dla Amandy chyba lepiej, przynajmniej nie będzie musiała go oglądać.
      Poza tym popisuję się całkowicie pod opinią Kalii i nie wiem jak go można jeszcze bronić.
      Teraz to Olek jest najbardziej damskim bokserem. Ta jego rozmowa z taksówkarzem mnie tylko zdenerwowała.

      Usuń
    3. Kailaa, brakowało nam ciebie, ale rozumiemy, wybaczamy i nie mamy za złe, ponieważ zawsze jak jesteś to nas komentujesz.

      Trzymam kciuki za matury.

      Cieszymy się też, że to opowiadanie wzbudza w tobie emocje, że aż się w tobie zagotowuje.

      Nie wiem czy Amanda domyśli się, że jest traktowana jak więzień, może tego nie spostrzeże.

      Naprawdę ani trochę nie rozumiesz Aleksandra i jego postępowania? Nie ma twoim zdaniem niczego co mogłoby go usprawiedliwiać?

      Usuń
    4. Czy ani ociupinki go nie rozumiem... No sama nie wiem. Patrzę z damskiego punktu widzenia. Poza tym, osoby młodej i z charakteru odrobinkę podobnej do Amandy. Bo wybuchowej, krzykliwej i czasami niepanującej nad sobą (choć z życiu nie uderzyłam faceta, broń boże w twarz, ani z liścia ani z pięści, bo uważam bicie po twarzy za poniżające tak samo dla kobiety jak i dla mężczyzna. Może kiedyś jeden dostał w brzuch i ramie, ale zasłużył...)
      Aleks po prostu przesadził. Byłam w związku ze starszym o siedem lat facetem (rozstaliśmy się, bo wyjechał za granicę, a ja zdecydowałam, że zostaję by kończyć szkołę, a coś takiego nie miałoby większego sensu.). Nigdy nie pozwoliłabym mu na cos takiego. Gdyby mnie uderzył pokazałabym mu drzwi, albo sama wyszła.
      No ale to całkiem inna sytuacja. Oni są, można powiedzieć, na siebie skazani...
      Aleksa można by usprawiedliwić, tym dziecinnym wybuchem Amandy, gdyby tylko jej przylał. Jeszcze bym to zdzierżyła. Bez tego szarpania, podduszania i ciągnięcia za włosy. W obecnej sytuacji nie widzę okoliczności łagodzących dla moich "osądów". Ale jeżeli jakies konkretniejsze widzisz, to chętnie je poznam :)

      Usuń
    5. Ja sam nie jestem za biciem kobiet, więc nie będę usprawiedliwiał Aleksa jako Patryk, a jako autor tej postaci. Aleksander Górski to postać, którą zbudowałem od podeszwy po czubek głowy. Aleks miał trudne dzieciństwo, zmarła bliska mu osoba, system zabrał go do placówki gdzie nie mógł czuć się bezpiecznie, bo wychowawcy nie zapewniali bezpieczeństwa podopiecznym, matka nieprzejmowała się losem syna, być może nie został adoptowany bo nie zżekła się praw. Olek więc dorastał w przemocy, samotności, poczuciu niesprawiedliwości. To miało też wpływ na jego późniejsze losy. Nauczył się, że dobroć nie popłaca, że strach równa się szacunek, że czasami trzeba sprawiać by się ciebie bali bo inaczej skopią ci dupę. To nie jest pełne usprawiedliwienie, ale może nieco wyjaśnia.

      Jednak ja zadam pytanie tobie - jak Aleks powinien się zachować? Co twoim zdaniem powinien zrobić? Przełożyć przez kolano? Zaakceptować Amandy wybuch?

      Usuń
    6. Już gdzieś wspomniałam, że nawet gdyby się jej odwinął, bez tego całego szarpania za włosy, podduszania. To pewnie machnęłabym na to w ostateczności ręką.
      Co miał zrobic, czy przełożyc przez kolano... Wątpię, by Amanda na to pozwoliła, tak grzecznie i posłusznie, ale z pewnością nie powinien zrobic tego co zrobił.
      Nie powinien jej odpuścić, bo jego konsekwentność, od samego początku, zaczęła doprowadzać do takich sytuacji. (*przy czym nie mówię, że on jest im winny, może po prostu udałoby się mu wcześniej ograniczyć wybuchy Amandy.)
      Co powinien zrobic... Doskonałe pytanie, tyle, że nie znam na nie odpowiedzi, zapewne nikt nie podałby trafnej. Bo w takiej sytuacji, pewnie nawet świętemu nerwy by puściły. Tyle, tylko, że przesadził.
      Masz pomysł, na odpowiednia reakcję mężczyzny w takiej sytuacji? Czy jest w ogóle jakakolwiek odpowiednia reakcja? Moim zdaniem taka sytuacja w ogóle nie powinna miec miejsca....

      Usuń
    7. Zaskoczę cię bo sytuacja z zębem Aleksa jest z życia wzięta. Mnie też kiedyś pewna kobieta uderzyła z taką siłą, że wylądowałem u dentysty, a ona na szyciu łuku brwiowego, bo ją odepchnąłem ,potknęła się i wpadła w kant mebla. Ale nie znęcałem się nad kobietą bo mnie uderzyła, dziś będąc bogatszy o tamto nawet nie odepchnąłbym kobiety. Dziś będąc w jego sytuacji chyba bym wyszedł, wrócił i porozmawiał jeśli taka sytuacja byłaby jednorazowa. Jeśli jednak by to była powtórka to pewnie bym się odwinął, ale po powrocie ze spaceru, by tej kobiety nie roznieść. A może dał się udobruchać gdyby dzwoniła, przepraszała, zrobiła kolacje, itd.


      Ty tu wspomniałaś o przełożeniu przez kolano. Myślę, że gdyby Aleks chciał tak postąpić, to Amanda nawet opierając mu się nie miałaby szans. Ona jest drobna, a on... kawał chłopa. Zgadza się?

      Usuń
    8. Oj zgadza się, zgadza. Choć bądźmy szczerzy, kobiety z reguły są słabsze fizycznie. To uwarunkowane genetycznie. (nie liczę tu kulturystek itp). Jakoś nawet z facetami mojego wzrostu, a nawet drobniejszymi jest mi ciężko sobie poradzić, a taka słaba nie jestem... :) Nieraz mnie to denerwuje ; )

      No, ale prawda, nie miałaby szans, tylko że to w końcu mogłoby doprowadzić również do niebezpiecznej sytuacji, gdyby się szarpnęła i w coś uderzyła, czyż nie? No chyba, że zablokowałby jej jakikolwiek ruch... ;)

      Usuń
    9. To idąc ulicą też się można potknąć i zaryć potylicą o krawężnik i death. - Nie można tak podchodzić do żicia. Uprawiając seks kiedyś złamałem dwa palce i co nagle mam to robić spokojniej, nudniej?

      A co ty z tymi facetami robisz? Mierzysz się na pięści?

      Ciekawe z jakiego powodu to uwarunkowanie genatyczne jest właśnie takie? - kiedyś zadałen to pytanie żonie i usłyszałemw odpowiedzi "abyście mogli nas na rękach nosić i wyręczaćw dzwiganiu siatek i wbijaniu gwoździ".

      Usuń
    10. No cóż, zgodzę się z twoją żoną :)

      Usuń
    11. Też się z nią zgadzam :)

      Usuń
    12. Oczywiście ta zgoda jest pod warunkiem, że dana kobieta zasługuje na to by ją na rękach nosić :)

      Usuń
  2. owszem, Alex był ostry, ale w sumie zasłużyła sobie troche,, wiadomo nie powinien jej bic, bo jest w ciazy.. ale ciaza jej nie usprawiedliwia.
    Jesli chodzi o to pilnowanie i więzienie.. tym pokazal ze sie troszczy o nia, zalezy mu na niej, i nie chce zeby stala jej sie jakas krzywda.. bo jak ucieknie to gdzie pojdzie? do matki pijaczki? czy pod most?


    Klara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie to, to uwięzienie jej zaliczyłabym jako chorą obsesje.. Bał się żeby nie uciekła, poza tym gdyby się ktoś dowiedział (kazał informować do kogo dzwoni) że ją uderzył - policja czy coś, to mógłby mieć poważne problemy i stracić reputacje... Jak dla mnie zabieg czysto egoistyczny, wyrachowanego, cynicznego dupka..
      No może ostatecznie przesadzam, ale bardzo wiele w tym odruch uwidzę strachu Aleksa o jego własną dupę..

      Usuń
    2. Zgadzam się z Kailą, Aleks boi się o własną dupę i kocha Amandę wręcz obsesyjnie. Nawet zlecenie tego gwałtu było obsesją. On po prostu chce być z nią, mimo wszystko, tylko z nią - uwziął się.

      Usuń
  3. Aleks wie że przesadził i wie że taksówkarz ma rację, nie chce tego po prostu do siebie dopuścić. E.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z poprzednimi komentarzami , Aleks przesadza i to,ostro Mógł z nią Poprowstu porozmawiać a nie ją zostawiać i wynajdywać jakiś ochroniarzy ... Nadia

    OdpowiedzUsuń
  5. Kilka twarzy to ten Aleks ma.Teraz najbliżej mu do gangstera.Amanda gdyby chciała odejść to i tak by odeszła.Zastanawia mnie jak przebiegnie ich rozmowa po tym incydencie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ona to powinna od niego odejść,on jest furiatem. I jeszcze tych kolegów wynajął,żeby jej pilnowali to tragedia jakaś. Widać,że Olek chce być z nią bez względu na nic,on nawet jej uczuć nie bierze pod uwagę i właśnie dlatego powinna utrzeć mu nosa i odejść lub się trochę mścić na niego

    OdpowiedzUsuń
  7. Przesadził nie powinien jej obstawiać ludzmi, jeśli bd miała ochotę odejść to ma prawo, on nie może jej zatrzymać.

    OdpowiedzUsuń