Aleksander (Samuel)
Uderzyłem pięścią w ścianę,
napieprzałem w nią ile sił. Sam nie wierzyłem w to, czego dokonałem, nie
rozumiałem, jak tak mogłem, co we mnie wstąpiło. Zrobiłem sobie drinka w
salonie, ale nie tknąłem go. Postanowiłem pojechać do Kamila. W sumie nie wiem
czemu do niego, ale wydał mi się jedynym normalnym. Normalnym, który też by
stracił panowanie nad sobą w takiej sytuacji. Patryk by tego nie zrozumiał, bo
to gliniarz, chociaż zapewne ryknąć też potrafi, skoro Majkę ustawił do pionu z
tak rozpuszczonej gówniary. Fabian był obrońcą kobiet, zrozumiałby klapa, dwa,
ale nie tyle. Darek, on miał swoje problemy, poza tym wydawało mi się, że po
jego radach stanę się gorszy niż on.
– Mogę wpaść – wypowiedziałem te
słowa do telefonu, gdy po trzech sygnałach odezwał się zasapany głos Kamila.
– Teraz? Stary, to coś pilnego?
– dopytywał.
– Słyszę, że się zabawiasz, więc
nie będę przeszkadzał.
– Nie, daj spokój. Już się
ubieram, a ty mów, o co chodzi?
– To nie sprawa na telefon –
wyznałem.
– Coś z Amandą? Dzieciakami?
– Z Amandą.
– Chodzi o zdrowie? – Kamil
wydawał się przejęty.
– Co z nią? – usłyszałem w
słuchawce kobiecy głos, zapewne należał do Weroniki.
– Nic takiego, to zresztą może
poczekać.
– Zaciągnąłem już koszulę, więc
wpadaj i pogadamy – zaproponował.
Skorzystałem z jego propozycji.
W sumie to była moja propozycja, on tylko mi nie odmówił. Zastanawiałem się
chwilę czy prowadzić. Ruszyłem do sypialni po dokumenty. Zatrzymałem się przy
łóżku i sięgnąłem do szafki nocnej po mojej stronie. Amanda wciąż leżała tak,
jak ją zostawiłem. Płakała, zastanawiałem się czy z bólu, złości, rozpaczy, czy
z jakiego powodu wylewa te wszystkie łzy. Postanowiłem opuścić sypialnię czym
prędzej i na to nie patrzeć, bo serce mi się krajało na ten widok. Ja, ten
który zawsze starał się być opanowany, uderzyłem kobietę w ciąży. Uderzyłem to
mało powiedziane, zbiłem, groziłem jej, rzuciłem nią o podłogę i o łóżko,
ciągnąłem za włosy, nawet przyduszałem przez krótką chwilę. Po wszystkim
zażyczyłem sobie przeprosić i marudziłem, że nie otrzymałem podziękowań. Czy
mnie popierdoliło już do końca? ¬– zapytałem samego siebie, stojącego przed
lustrem.
W ostatniej chwili postanowiłem
odłożyć dokumenty do komody w przedpokoju, wypiłem tego drinka, co stał w
salonie jednym chlustem. Zamówiłem taksówkę. Myślałem chwilę o Kamilu, o tym,
że chociaż jemu się układa i byłem szczęśliwy, że w końcu tego dzieciaczka
spotkało coś naprawdę dobrego. Sam przyznał mi kiedyś rację, że ta kobieta jest
dla niego jak los na loterii, jedyny, niepowtarzalny, warty więcej niż
wszystkie skarby świata. Dla mnie takim kimś była Amanda, jest takim kimś do
dziś, a jednak potrafiłem… Teraz jednak musiałem się komuś wygadać i to komuś,
kto będzie szczery według własnego ducha, umysłu i sumienia, a nie kierował się
morałami, wpajanymi nam przez szkołę, kościół, media i tych takich innych.
Potrzebowałem kogoś, kto mnie skrytykuje, ale i zrozumie. Potrzebowałem Kamila,
ale bałem się zostawić Amandę samą. Nie chciałem trzymać jej jak w więzieniu,
wiedziałem też, że nic sobie nie zrobi, ale bałem się, że ucieknie, zanim
wszystko przemyśli i zanim porozmawiamy, bo pewne było to, że porozmawiać
musimy.
Po zamówieniu taksówki
zadzwoniłem do Karola.
– Jesteś mi winny przysługę –
powiedziałem do słuchawki.
– Pamiętam, teraz? – dopytywał.
– Za piętnaście minut u mnie.
Zbierz jeszcze czterech – poleciłem.
– Nie dam rady w piętnaście
minut. Daj godzinę – powiedział prosząco.
– Nie proszę cię o tak wiele.
Jak nie dasz rady czterech, to weź chociaż tego głąba, swojego braciszka i jakiś dwóch wyrostków
spod bramy.
– Do czego jesteśmy szefowi
potrzebni.
– Chodzi o moją przyszłą żonę.
Przypilnujecie jej.
– W sensie?
– Pochodzicie pod domem,
obstawisz jakoś ludzi, by nie wyjechała z garażu, nie wezwała taksówki, nie
wezwała policji – odpowiedziałem.
– Będzie miała dostęp do
telefonu? – dopytywał Karol.
– Tak. Musi mieć, jest w ciąży,
jakby się coś działo, jest inteligentna i zadzwoni na pogotowie albo do
szpitala, gdzie pracuję. Jeśli tylko weźmie telefon w dłoń, to masz mnie o tym
poinformować, a ja sprawdzę, dokąd wykonała ostatnie połączenie.
– Masz taką funkcję? –
dopytywał.
– Oczywiście, lubię mieć
wszystko pod kontrolą. Jeśli będzie wychodzić się przejść, też mnie o tym
informujcie i ktoś niezauważony ma iść za nią. Nie pozwólcie jej dojść do
samochodu ani iść do sąsiada. Zrozumiałeś? – zapytałem.
– Tak, ale jeśli wykona któryś z
tych ruchów, co jej nie wolno, to co wtedy?
– Wtedy informujecie mnie i
podchodzi do niej jeden z waszych ludzi, przytrzymuje ją na kanapie aż do
mojego przyjścia, a ja się już z nią rozmówię po powrocie, jasne?
– Jak słońce, szefie. Jednak mam
pytanie, co ona takiego odjebała, że mamy być jak klawisze w więzieniu?
– Nie twoja sprawa. To moja żona
i moja sprawa, jak z nią postępuję, a tobie nic do tego, jak, gdzie i o której
godzinie, za co i po co. Masz pół godziny i widzę cię u mnie.
Taksówka podjechała szybciej niż
się spodziewałem. Poprosiłem więc taksówkarza, by poczekał. Karol z resztą
bandy zaparkowali w lesie, za krzakami, byli ubrani na czarno, co było mądre,
bo było już ciemno.
– Trzymaj zapasowy komplet – rzuciłem
kluczami w Karola. Złapał je zaraz po tym, gdy odbiły się od jego klatki. – Ty
jesteś odpowiedzialny za moją przyszłą żonę. Jeśli nic się nie będzie działo,
to ma was nawet nie zauważyć – tu zwróciłem się do Raka. – Może pan ruszać – powiedziałem do taksówkarza i
zasunąłem szybę, którą miałem otwartą podczas rozmowy z tymi gówniarzami. Potem
podałem adres temu dziadziusiowi z wąsem, a resztę drogi miałem zamiar
przemilczeć.
– Kłopoty małżeńskie? – zapytał
staruszek.
– Nie jesteśmy jeszcze
małżeństwem.
– Krótko pan ją trzyma –
stwierdził po dłuższej chwili.
– To kobieta, musi znać swoje
miejsce – rzekłem w jego kierunki i moje spojrzenie spotkało się z jego na
kilka sekund, po czym odwróciłem głowę w boczną szybę.
– Pan tak wcale nie myśli. Pan
ją kocha, widać to po oczach.
– To nie pański interes.
– W złotej klatce ją możesz pan
zamknąć, ale to nigdy nie będzie dobre. Wtedy dom nie będzie jej się kojarzył z
bezpieczeństwem, a z jego brakiem, będzie ją przyprawiał o smutek, zgorzchnienie,
o irytacje, ból głowy.
– Ból głowy to miewa co noc, w
sypialni – warknąłem i sam nie wiedziałem czemu to powiedziałem.
– Nie układa się wam, to widać,
ale nie ma stuprocentowo udanych małżeństw, nie ma związków bez kryzysu, ale
niestety nie wszyscy przez to przechodzą bez szwanku i wspólnie.
– Bawi się pan w psychologa? –
zapytałem z irytacją.
– Nie proszę pana, znam po
prostu ludzi. Zawsze mieszkałem wśród ludzi, słyszałem awantury z okien, sam
miałem trzy żony…
– Wolałbym słuchać rad od kogoś
kto ma jedną i potrafił ją utrzymać w ryzach i całkiem nieźle się mu z nią
układa – przerwałem mu tymi słowami, może to było niegrzeczne, ale działał mi
na nerwy. Najbardziej denerwował mnie tym, że w wielu sprawach miał racje.
– Jedna mnie zostawiła, bo byłem
młody i głupi, druga zmarła, a trzecia wyjechała do córki za granicę. W
przypadku pierwszej byłem za ostry. W przypadku drugiej było idealnie w
granicach rozsądku. Co tyczy się trzeciej wyjechała bo przez tą drugą byłem
zbyt zaborczy, nadopiekuńczy. Najgorzej to kochać toksycznie. Zbyt stawiać na
dobro tej drugiej osoby kosztem swoim i rodziny, albo kochać aż do bólu,
zaborczo, całym sobą. Kontrolowanie kobiety na każdym kroku nie jest mądrym
posunięciem ze strony faceta. Jeśli kobieta się o tym dowie zrobi wszystko by
okazać bunt, urazę, złość.
– Bez obawy, ona już to okazuje,
gorzej być nie może – powiedziałem z rozbawieniem i machnąłem ręką na odczepne.
– Młoda jest, prawda?
– Osiemnaście lat –
odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
– Nie jestem pewien, czy pan
wygląda młodziej niż ma – powiedział mało składnie.
– Mam trzydzieści jeden prawie.
– Dawałem tak właśnie koło
trzydziestki. Dzieli was trzynaście lat zatem. Niemal ojcowska różnica.
–Nie moja wina, że nie urodziłem
się kilka lat później, albo ona kilka lat wcześniej.
– Czuje się pan bardziej jej
ojcem, czy bardziej jej partnerem? – zapytał wprost.
– Paranoja, odbywam swoją
pierwsza sesje psychologiczną w taksówce, a moim psychologiem jest taksówkarz
po pięćdziesiątce. Cudownie po prostu, ja to się zawsze musze w coś wpierdolić.
– Unika pan odpowiedzi, to
znaczy, że pan ją zna.
– Właśnie nie znam, nie wiem kim
jestem bardziej! Nie lubię po prostu gdy mi się stawia. Nienawidzę gdy podnosi
głos. Nie mogę znieść że potrafi mnie spoliczkować.
– A pan ją?
– Co ja ją? W życiu jej nie
spoliczkowałem.
– A ile razy miał pan ochotę to
zrobić?
– W nerwach za każdym, jednak
potrafiłem się opanować.
– Opanowanie w dzisiejszych
czasach się chwali, teraz pełno przemocy, teledyski, jawna prostytucja,
agencje.
– Kocham ją, do żadnej wcześniej
tego nie czułem.
– Tego nie czułem, to nie to
samo co nie czułem miłości. Kochanie to nie to samo co miłość. Kochanie po
prostu jest, a miłość trzeba pielęgnować.
– Pielęgnuje, proszę uwierzyć na
słowo – rzekłem niechętnie.
– Wynajmując czworo chłopa do
tego by nie dała nogi? Czemu właściwie miałaby uciekać?
– To nie pański interes.
– Nie wierzy pan w jej miłość,
powątpiewa pan nawet w jej kochanie. To widać.
– Skoro ma pan tak dobry wzrok
to na co panu okulary? – zapytałem niegrzecznie.
– Więcej wiary w kobietę. Jeśli
kocha nie odejdzie choćby pan był największym ze skurwysynów. Może się
zbuntować, stawiać na swoim różnymi sposobami, może nawet pana opuścić na
pewien okres, ale zawsze powróci. Jeśli kocha oczywiście, a jeśli nie to po co
ją trzymać pod kluczem? Wystarcza panu chyba już ról: tatusiuje jej pan, jest z
nią pan jako facet, robi jej pewnie też za kochanka, chce pan być jeszcze
klawiszem dla niej i trzymać jak na smyczy?
– Czasem by je nie zaszkodziło –
oznajmiłem.
– Nie myśli pan tak –
stwierdził, a ja uśmiechnąłem się mimo woli.
– To tutaj, proszę się zatrzymać
– powiedziałem i chwyciłem już za klamkę by jak najszybciej wyskoczyć z
samochodu.
Po pierwsze znów mogę jedynie przeprosić za tak długą nieobecność. Tak się złożyło, że miałam najpierw próbne matury, a po oddaniu sporo do nadrabiania... I sporego doła..
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania...
Sporo się działo...
Najpierw, na temat tego posta.
Aleks bardzo stracił w moich oczach - właściwie przestał w nich być mężczyzną.. Tyle dobrze, że zdaje sobie sprawę z tego co narobił. Co do jego gówniarskiego zachowania (bo jak dla mnie to wyjście z domu to była jego ucieczka jak szczura) (podłego, wrednego - najchętniej to bym tego debila rozszarpała) to właściwie brak mi słów...
Jak dla mnie Górki stał się zwykłą męską szmatą!
Szkoda mi Amandy, bo dodatkowo potraktował ją jak więźnia. Ja na jej miejscu nawet bym nie uciekała, a otwarcie powiedziała mu, że odchodzę. Niech sie Aleks pier*oli...
Kurde...
Poza tym wybaczcie, ale nie będę nadrabiać komentarzami pod wcześniejszymi częściami (poza jeszcze tymi 2 ostatnimi które skomentowałam) ale postaram się teraz na bieżąco komentować :)
UsuńMam nadzieję, że wybaczycie, ale mam też sporo roboty na swoich blogach :)
Chyba Amanda po tym wszystkim bałaby się mu powiedzieć, że odchodzi, a on nie wiadomo jakby zareagował.
UsuńTo, że wyszedł z domu to dla Amandy chyba lepiej, przynajmniej nie będzie musiała go oglądać.
Poza tym popisuję się całkowicie pod opinią Kalii i nie wiem jak go można jeszcze bronić.
Teraz to Olek jest najbardziej damskim bokserem. Ta jego rozmowa z taksówkarzem mnie tylko zdenerwowała.
Kailaa, brakowało nam ciebie, ale rozumiemy, wybaczamy i nie mamy za złe, ponieważ zawsze jak jesteś to nas komentujesz.
UsuńTrzymam kciuki za matury.
Cieszymy się też, że to opowiadanie wzbudza w tobie emocje, że aż się w tobie zagotowuje.
Nie wiem czy Amanda domyśli się, że jest traktowana jak więzień, może tego nie spostrzeże.
Naprawdę ani trochę nie rozumiesz Aleksandra i jego postępowania? Nie ma twoim zdaniem niczego co mogłoby go usprawiedliwiać?
Czy ani ociupinki go nie rozumiem... No sama nie wiem. Patrzę z damskiego punktu widzenia. Poza tym, osoby młodej i z charakteru odrobinkę podobnej do Amandy. Bo wybuchowej, krzykliwej i czasami niepanującej nad sobą (choć z życiu nie uderzyłam faceta, broń boże w twarz, ani z liścia ani z pięści, bo uważam bicie po twarzy za poniżające tak samo dla kobiety jak i dla mężczyzna. Może kiedyś jeden dostał w brzuch i ramie, ale zasłużył...)
UsuńAleks po prostu przesadził. Byłam w związku ze starszym o siedem lat facetem (rozstaliśmy się, bo wyjechał za granicę, a ja zdecydowałam, że zostaję by kończyć szkołę, a coś takiego nie miałoby większego sensu.). Nigdy nie pozwoliłabym mu na cos takiego. Gdyby mnie uderzył pokazałabym mu drzwi, albo sama wyszła.
No ale to całkiem inna sytuacja. Oni są, można powiedzieć, na siebie skazani...
Aleksa można by usprawiedliwić, tym dziecinnym wybuchem Amandy, gdyby tylko jej przylał. Jeszcze bym to zdzierżyła. Bez tego szarpania, podduszania i ciągnięcia za włosy. W obecnej sytuacji nie widzę okoliczności łagodzących dla moich "osądów". Ale jeżeli jakies konkretniejsze widzisz, to chętnie je poznam :)
Ja sam nie jestem za biciem kobiet, więc nie będę usprawiedliwiał Aleksa jako Patryk, a jako autor tej postaci. Aleksander Górski to postać, którą zbudowałem od podeszwy po czubek głowy. Aleks miał trudne dzieciństwo, zmarła bliska mu osoba, system zabrał go do placówki gdzie nie mógł czuć się bezpiecznie, bo wychowawcy nie zapewniali bezpieczeństwa podopiecznym, matka nieprzejmowała się losem syna, być może nie został adoptowany bo nie zżekła się praw. Olek więc dorastał w przemocy, samotności, poczuciu niesprawiedliwości. To miało też wpływ na jego późniejsze losy. Nauczył się, że dobroć nie popłaca, że strach równa się szacunek, że czasami trzeba sprawiać by się ciebie bali bo inaczej skopią ci dupę. To nie jest pełne usprawiedliwienie, ale może nieco wyjaśnia.
UsuńJednak ja zadam pytanie tobie - jak Aleks powinien się zachować? Co twoim zdaniem powinien zrobić? Przełożyć przez kolano? Zaakceptować Amandy wybuch?
Już gdzieś wspomniałam, że nawet gdyby się jej odwinął, bez tego całego szarpania za włosy, podduszania. To pewnie machnęłabym na to w ostateczności ręką.
UsuńCo miał zrobic, czy przełożyc przez kolano... Wątpię, by Amanda na to pozwoliła, tak grzecznie i posłusznie, ale z pewnością nie powinien zrobic tego co zrobił.
Nie powinien jej odpuścić, bo jego konsekwentność, od samego początku, zaczęła doprowadzać do takich sytuacji. (*przy czym nie mówię, że on jest im winny, może po prostu udałoby się mu wcześniej ograniczyć wybuchy Amandy.)
Co powinien zrobic... Doskonałe pytanie, tyle, że nie znam na nie odpowiedzi, zapewne nikt nie podałby trafnej. Bo w takiej sytuacji, pewnie nawet świętemu nerwy by puściły. Tyle, tylko, że przesadził.
Masz pomysł, na odpowiednia reakcję mężczyzny w takiej sytuacji? Czy jest w ogóle jakakolwiek odpowiednia reakcja? Moim zdaniem taka sytuacja w ogóle nie powinna miec miejsca....
Zaskoczę cię bo sytuacja z zębem Aleksa jest z życia wzięta. Mnie też kiedyś pewna kobieta uderzyła z taką siłą, że wylądowałem u dentysty, a ona na szyciu łuku brwiowego, bo ją odepchnąłem ,potknęła się i wpadła w kant mebla. Ale nie znęcałem się nad kobietą bo mnie uderzyła, dziś będąc bogatszy o tamto nawet nie odepchnąłbym kobiety. Dziś będąc w jego sytuacji chyba bym wyszedł, wrócił i porozmawiał jeśli taka sytuacja byłaby jednorazowa. Jeśli jednak by to była powtórka to pewnie bym się odwinął, ale po powrocie ze spaceru, by tej kobiety nie roznieść. A może dał się udobruchać gdyby dzwoniła, przepraszała, zrobiła kolacje, itd.
UsuńTy tu wspomniałaś o przełożeniu przez kolano. Myślę, że gdyby Aleks chciał tak postąpić, to Amanda nawet opierając mu się nie miałaby szans. Ona jest drobna, a on... kawał chłopa. Zgadza się?
Oj zgadza się, zgadza. Choć bądźmy szczerzy, kobiety z reguły są słabsze fizycznie. To uwarunkowane genetycznie. (nie liczę tu kulturystek itp). Jakoś nawet z facetami mojego wzrostu, a nawet drobniejszymi jest mi ciężko sobie poradzić, a taka słaba nie jestem... :) Nieraz mnie to denerwuje ; )
UsuńNo, ale prawda, nie miałaby szans, tylko że to w końcu mogłoby doprowadzić również do niebezpiecznej sytuacji, gdyby się szarpnęła i w coś uderzyła, czyż nie? No chyba, że zablokowałby jej jakikolwiek ruch... ;)
To idąc ulicą też się można potknąć i zaryć potylicą o krawężnik i death. - Nie można tak podchodzić do żicia. Uprawiając seks kiedyś złamałem dwa palce i co nagle mam to robić spokojniej, nudniej?
UsuńA co ty z tymi facetami robisz? Mierzysz się na pięści?
Ciekawe z jakiego powodu to uwarunkowanie genatyczne jest właśnie takie? - kiedyś zadałen to pytanie żonie i usłyszałemw odpowiedzi "abyście mogli nas na rękach nosić i wyręczaćw dzwiganiu siatek i wbijaniu gwoździ".
No cóż, zgodzę się z twoją żoną :)
UsuńTeż się z nią zgadzam :)
UsuńOczywiście ta zgoda jest pod warunkiem, że dana kobieta zasługuje na to by ją na rękach nosić :)
Usuńowszem, Alex był ostry, ale w sumie zasłużyła sobie troche,, wiadomo nie powinien jej bic, bo jest w ciazy.. ale ciaza jej nie usprawiedliwia.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o to pilnowanie i więzienie.. tym pokazal ze sie troszczy o nia, zalezy mu na niej, i nie chce zeby stala jej sie jakas krzywda.. bo jak ucieknie to gdzie pojdzie? do matki pijaczki? czy pod most?
Klara.
Jak dla mnie to, to uwięzienie jej zaliczyłabym jako chorą obsesje.. Bał się żeby nie uciekła, poza tym gdyby się ktoś dowiedział (kazał informować do kogo dzwoni) że ją uderzył - policja czy coś, to mógłby mieć poważne problemy i stracić reputacje... Jak dla mnie zabieg czysto egoistyczny, wyrachowanego, cynicznego dupka..
UsuńNo może ostatecznie przesadzam, ale bardzo wiele w tym odruch uwidzę strachu Aleksa o jego własną dupę..
Zgadzam się z Kailą, Aleks boi się o własną dupę i kocha Amandę wręcz obsesyjnie. Nawet zlecenie tego gwałtu było obsesją. On po prostu chce być z nią, mimo wszystko, tylko z nią - uwziął się.
UsuńAleks wie że przesadził i wie że taksówkarz ma rację, nie chce tego po prostu do siebie dopuścić. E.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzednimi komentarzami , Aleks przesadza i to,ostro Mógł z nią Poprowstu porozmawiać a nie ją zostawiać i wynajdywać jakiś ochroniarzy ... Nadia
OdpowiedzUsuńKilka twarzy to ten Aleks ma.Teraz najbliżej mu do gangstera.Amanda gdyby chciała odejść to i tak by odeszła.Zastanawia mnie jak przebiegnie ich rozmowa po tym incydencie.
OdpowiedzUsuńOna to powinna od niego odejść,on jest furiatem. I jeszcze tych kolegów wynajął,żeby jej pilnowali to tragedia jakaś. Widać,że Olek chce być z nią bez względu na nic,on nawet jej uczuć nie bierze pod uwagę i właśnie dlatego powinna utrzeć mu nosa i odejść lub się trochę mścić na niego
OdpowiedzUsuńPrzesadził nie powinien jej obstawiać ludzmi, jeśli bd miała ochotę odejść to ma prawo, on nie może jej zatrzymać.
OdpowiedzUsuń