niedziela, 29 grudnia 2013

Część 217 - Lanie pasem kierując się zasadami fizyki




Amanda (Magdalena)

Weszłam do tej drewnianej chatki i os razu zdjęłam płaszcz. Odrzuciłam go na niewielką szafkę. Moim oczom ukazało się piękne, ale bardzo staromodne wnętrze. Podziwiałam malunki na ścianie, były jak nie z tej epoki. A te świeczniki niemal w każdym kącie i na każdej komodzie budziły ducha starych czasów.
– Nie ma elektryczności – zaczął Aleks, a ja niemal natychmiastowo zatęskniłam za moimi czasami, za wiekiem z dumą liczbą dwadzieścia jeden.
– Jak to nie ma elektryczności? – dopytywałam.
– Normalnie. Nie ma też bieżącej wody. Z wyjątkiem toalety, taki luksus.
– A wanna jest?
– Taka duża, z mosiądzu, w kuchni.
– Aleks, nie ma mowy, nie zostanę tutaj ani minuty – powiedziałam i wyminęłam go. Powstrzymał mnie chwytem za nadgarstek.
– Zostaniesz tu, bo ja tak chcę, a ty nie masz nic do powiedzenia. – Znowu ten nieprzyjemny ton. – Podobała ci się ta ściana? – zapytał i wpatrywał się w nią w wielkiej zadumie.
– Tak, to stworzenie Adama, z kapicy sykstyńskiej.
– Watykan?
– Tak, Michał Anioł.
– Piękne – rzekł. – Kryspin ma talent.
– Niemal dokładne odwzorowanie. Nie mówiłeś, że twój kolega…
– Grafik komputerowy, plastyk z zamiłowania. To miejsce stworzył dla Chantelle, jest fanką starych czasów. Kupił więc ruderę i doprowadził ją do należytego porządku.
– Musi ją bardzo kochać – stwierdziłam cicho, jakby do samej siebie.
– Tak, musi. Wniosę walizki. Rozgość się w tym czasie.
Na sklepieniu w sypialni namalowana była para kochanków na tle nieba, w okrągłej ramie z litego drewna, naokoło jakiś napis po łacinie.
– Co to znaczy? – zapytałam Aleksa. On spojrzał na sufit, potem na mnie.
– Nie znam się na malarstwie – odpowiedział.
– Ale jako lekarz powinieneś znać łacinę. Przetłumacz mi – wydałam polecenie.
Aleks zadarł głowę do góry, okręcał się powoli i czytał na głos:
– Amor animi arbitrio sumitur, non ponitur (Publilius Syrus). Naprawdę nie wiesz co to znaczy, Amando? – zapytał.
– Wiem, że Amor to kochać, a co dalej?
– To bardzo piękne zdanie. – Aleks objął moje dłonie w swoich. Następnie okręcił mnie nie puszczając. W końcu moje plecy przyległy do jego klatki piersiowej, a ręce były na krzyż. Zbliżył swoje wargi do mojego ucha. Czułam ich aksamitny dotyk i tą niewielką bliznę po pobiciu. – Wybieramy kochać, nie wybieramy przestać kochać – wyszeptał i cmoknął mnie w okolice szyi.
Okręcił mnie z powrotem. Patrzył w moje oczy, było naprawdę miło.
– Potem możemy do tego powrócić – rzekł i zabrał swoje ręce. Włożył je do kieszeni z tyłu i zaczął rozpinać pasek, który miał przy spodniach.
Otworzyłam usta ze zdziwienia i szukałam odpowiednich słów w mojej głowie. Aleks w tym czasie nieśpiesznie zwinął pasek na pół, a jego szlufkę przeciągnął w taki sposób by obie połowy paska nierozłącznie przylegały do siebie.
– Co ty robisz? – zapytałam.
– To taki trik. Dzięki niemu cała siła uderzenia odbija się od bitego miejsca, a nie skóra paska od skóry paska co łagodzi siłę owego uderzenia – niemal wyrecytował.
– Zgrywasz się?
– Nie, skąd taki pomysł?
– Aleks, proszę, powiedz, że żartujesz – wyszeptałam i poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
Nie chciałam bać się swojego męża i na co dzień się nie lękałam jego osoby, ale teraz wydawał mi się taki obcy, taki straszny, taki pewny swego i cholernie konsekwentny. Coś poszło nie tak, przecież Olek nie był konsekwentny, zawsze tylko straszył, bardzo rzadko spełniał swoje groźby.
– Nie żartuje, kochanie, naprawdę tak się czyni w takim, a nie innym celu – wyjaśnił i poprawił pasek w swojej dłoni.
Ten pasek był gruby, ledwie przechodził mu przez szlufki dżinsów. Zapewne był też ciężko. W nieładnym brązowym kolorze. Napawał mnie depresją i bólem od samego patrzenia. Pośladki nadal mnie piekły po wczoraj, gdy tylko sobie o tym fakcie przypominałam. Lekko pobolewały z zetknięciu z czymś twardszym, a teraz jeszcze to.
– Olek, ja nie chcę.
– Nie chcesz bym go użył? – zapytał. – To zrozumiałe, ja też tego nie chcę. Jednak czy go użyje zależy od ciebie.
Spojrzałam na niego pytająco.
– Odłożę go na komodę. Usiądę na łóżku. Ty w tym czasie zdejmiesz sukienkę, dobrze?
– W jakim celu? – zapytałam.
– Bo wolę cię bez. Jest opinająca, ją jest niewygodnie podwinąć.
– Do czego zmierzasz? – zapytałam patrząc wciąż na niego jak odkładał pasek na komodę. Usiadł na łóżku.
– Przełożę cię przez kolano. Nie za karę, tak profilaktycznie. Potem zostawię samą, przemyślisz sobie kilka faktów i sytuacji, ja w tym czasie napalę w kominku, bo jest cholernie zimno. Wrócę i sobie wyjaśnimy to na co nie pozwolę jako twój mąż – powiedział jednostajnym, w ogóle niezmieniającym się tonem. – Jeszcze jakieś pytania?
– A jak się nie zgodzę?
– To poradzę sobie inaczej, ale wtedy poczujesz na własnej skórze to prawo fizyki, o którym opowiadałem. No wiesz to o pasku i sile uderzenia, gdy dwie połówki…
– Skończ. Nawet nie chcę tego słuchać – powiedziałam niemal natychmiast.
– Za to ja chcę usłyszeć. Chcę usłyszeć jaka jest twoja decyzja.
– Mógłbyś… – zaczęłam i odwróciłam się do tyłu, wskazując na zamek sukienki.
– Jasne. – Usłyszałam jak Aleks podnosi się z łóżka. Za moment poczułam delikatny dotyk jego palców przy moim karku. Złączył dół materiału i pociągnął suwak ku dołowi. – Rozumiem, że już dokonałaś wyboru – wyznał rozpinając. Był już przy moich pośladkach. – Do końca?
– Nie, potem ciężko ją zapiąć. Już wystarczy – wyznałam.
Poczułam jak Olek zsuwa z moich ramion grube ramiączka sukienki. Moja czerwona kreacja opadła na puszysty biały dywan. Zabrakło mi na chwile tchu, jakbym zapomniała oddychać. Usłyszałam głośniejsze westchnienie mojego męża. Wiedziałam, że jest podniecony. W końcu kto by nie był gdyby miał przed sobą kobietę w czarnej bieliźnie z czerwonymi wykończeniami, czarnych pończochach, oraz w długich, czarnych, lakierowanych, wysokich kozakach. Odwróciłam się do niego, wyczekiwałam nagłego namiętnego pocałunku, jakiegoś erotycznego gestu. Aleks jednak zlustrował mnie wzrokiem. Tylko tyle lub aż tyle.
– Zdejmij buty, proszę, będzie ci wygodniej – oznajmił i zajął miejsce z powrotem na łóżku.

Niedowierzałam. Dosłownie nie wierzyłam w to co się dzieje i czego jestem uczestniczką.

4 komentarze:

  1. Jestem ciekawa jak to się skończy czy Aleks będzie konsekwentny do końca.Sprytna ta Amanda wiedziała jak się ubrać żeby Aleksa wystawić na pokuszenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam nadzieje,ze jej troche odpusci,w koncu tak sie stara:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Się zastanawiam, jak można włożyć ręce do kieszeni z tyłu i jednocześnie odpinać pasek? Trzeba mieć chyba bardzo długie i niezwykle wygimnastykowane palce... Maja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga. Pierw włożył ręce do kieszeni, po chwili je wyjął i zaczął... - poprawie. Dzięki :)

      Usuń