Amanda (Magdalena)
Weszłam do tej drewnianej chatki
i os razu zdjęłam płaszcz. Odrzuciłam go na niewielką szafkę. Moim oczom
ukazało się piękne, ale bardzo staromodne wnętrze. Podziwiałam malunki na
ścianie, były jak nie z tej epoki. A te świeczniki niemal w każdym kącie i na
każdej komodzie budziły ducha starych czasów.
– Nie ma elektryczności – zaczął
Aleks, a ja niemal natychmiastowo zatęskniłam za moimi czasami, za wiekiem z
dumą liczbą dwadzieścia jeden.
– Jak to nie ma elektryczności?
– dopytywałam.
– Normalnie. Nie ma też bieżącej
wody. Z wyjątkiem toalety, taki luksus.
– A wanna jest?
– Taka duża, z mosiądzu, w
kuchni.
– Aleks, nie ma mowy, nie
zostanę tutaj ani minuty – powiedziałam i wyminęłam go. Powstrzymał mnie
chwytem za nadgarstek.
– Zostaniesz tu, bo ja tak chcę,
a ty nie masz nic do powiedzenia. – Znowu ten nieprzyjemny ton. – Podobała ci
się ta ściana? – zapytał i wpatrywał się w nią w wielkiej zadumie.
– Tak, to stworzenie Adama, z
kapicy sykstyńskiej.
– Watykan?
– Tak, Michał Anioł.
– Piękne – rzekł. – Kryspin ma
talent.
– Niemal dokładne odwzorowanie.
Nie mówiłeś, że twój kolega…
– Grafik komputerowy, plastyk z
zamiłowania. To miejsce stworzył dla Chantelle, jest fanką starych czasów.
Kupił więc ruderę i doprowadził ją do należytego porządku.
– Musi ją bardzo kochać –
stwierdziłam cicho, jakby do samej siebie.
– Tak, musi. Wniosę walizki.
Rozgość się w tym czasie.
Na sklepieniu w sypialni
namalowana była para kochanków na tle nieba, w okrągłej ramie z litego drewna,
naokoło jakiś napis po łacinie.
– Co to znaczy? – zapytałam
Aleksa. On spojrzał na sufit, potem na mnie.
– Nie znam się na malarstwie –
odpowiedział.
– Ale jako lekarz powinieneś
znać łacinę. Przetłumacz mi – wydałam polecenie.
Aleks zadarł głowę do góry,
okręcał się powoli i czytał na głos:
– Amor animi arbitrio sumitur, non ponitur (Publilius
Syrus). Naprawdę nie wiesz co to znaczy, Amando? – zapytał.
– Wiem, że Amor to kochać, a co
dalej?
– To bardzo piękne zdanie. –
Aleks objął moje dłonie w swoich. Następnie okręcił mnie nie puszczając. W
końcu moje plecy przyległy do jego klatki piersiowej, a ręce były na krzyż.
Zbliżył swoje wargi do mojego ucha. Czułam ich aksamitny dotyk i tą niewielką
bliznę po pobiciu. – Wybieramy kochać, nie wybieramy przestać kochać –
wyszeptał i cmoknął mnie w okolice szyi.
Okręcił mnie z powrotem. Patrzył
w moje oczy, było naprawdę miło.
– Potem możemy do tego powrócić
– rzekł i zabrał swoje ręce. Włożył je do kieszeni z tyłu i zaczął rozpinać
pasek, który miał przy spodniach.
Otworzyłam usta ze zdziwienia i
szukałam odpowiednich słów w mojej głowie. Aleks w tym czasie nieśpiesznie
zwinął pasek na pół, a jego szlufkę przeciągnął w taki sposób by obie połowy
paska nierozłącznie przylegały do siebie.
– Co ty robisz? – zapytałam.
– To taki trik. Dzięki niemu
cała siła uderzenia odbija się od bitego miejsca, a nie skóra paska od skóry
paska co łagodzi siłę owego uderzenia – niemal wyrecytował.
– Zgrywasz się?
– Nie, skąd taki pomysł?
– Aleks, proszę, powiedz, że
żartujesz – wyszeptałam i poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
Nie chciałam bać się swojego
męża i na co dzień się nie lękałam jego osoby, ale teraz wydawał mi się taki
obcy, taki straszny, taki pewny swego i cholernie konsekwentny. Coś poszło nie
tak, przecież Olek nie był konsekwentny, zawsze tylko straszył, bardzo rzadko
spełniał swoje groźby.
– Nie żartuje, kochanie,
naprawdę tak się czyni w takim, a nie innym celu – wyjaśnił i poprawił pasek w
swojej dłoni.
Ten pasek był gruby, ledwie
przechodził mu przez szlufki dżinsów. Zapewne był też ciężko. W nieładnym
brązowym kolorze. Napawał mnie depresją i bólem od samego patrzenia. Pośladki
nadal mnie piekły po wczoraj, gdy tylko sobie o tym fakcie przypominałam. Lekko
pobolewały z zetknięciu z czymś twardszym, a teraz jeszcze to.
– Olek, ja nie chcę.
– Nie chcesz bym go użył? –
zapytał. – To zrozumiałe, ja też tego nie chcę. Jednak czy go użyje zależy od
ciebie.
Spojrzałam na niego pytająco.
– Odłożę go na komodę. Usiądę na
łóżku. Ty w tym czasie zdejmiesz sukienkę, dobrze?
– W jakim celu? – zapytałam.
– Bo wolę cię bez. Jest
opinająca, ją jest niewygodnie podwinąć.
– Do czego zmierzasz? – zapytałam
patrząc wciąż na niego jak odkładał pasek na komodę. Usiadł na łóżku.
– Przełożę cię przez kolano. Nie
za karę, tak profilaktycznie. Potem zostawię samą, przemyślisz sobie kilka
faktów i sytuacji, ja w tym czasie napalę w kominku, bo jest cholernie zimno.
Wrócę i sobie wyjaśnimy to na co nie pozwolę jako twój mąż – powiedział
jednostajnym, w ogóle niezmieniającym się tonem. – Jeszcze jakieś pytania?
– A jak się nie zgodzę?
– To poradzę sobie inaczej, ale
wtedy poczujesz na własnej skórze to prawo fizyki, o którym opowiadałem. No
wiesz to o pasku i sile uderzenia, gdy dwie połówki…
– Skończ. Nawet nie chcę tego
słuchać – powiedziałam niemal natychmiast.
– Za to ja chcę usłyszeć. Chcę
usłyszeć jaka jest twoja decyzja.
– Mógłbyś… – zaczęłam i
odwróciłam się do tyłu, wskazując na zamek sukienki.
– Jasne. – Usłyszałam jak Aleks
podnosi się z łóżka. Za moment poczułam delikatny dotyk jego palców przy moim
karku. Złączył dół materiału i pociągnął suwak ku dołowi. – Rozumiem, że już
dokonałaś wyboru – wyznał rozpinając. Był już przy moich pośladkach. – Do
końca?
– Nie, potem ciężko ją zapiąć.
Już wystarczy – wyznałam.
Poczułam jak Olek zsuwa z moich
ramion grube ramiączka sukienki. Moja czerwona kreacja opadła na puszysty biały
dywan. Zabrakło mi na chwile tchu, jakbym zapomniała oddychać. Usłyszałam
głośniejsze westchnienie mojego męża. Wiedziałam, że jest podniecony. W końcu
kto by nie był gdyby miał przed sobą kobietę w czarnej bieliźnie z czerwonymi
wykończeniami, czarnych pończochach, oraz w długich, czarnych, lakierowanych,
wysokich kozakach. Odwróciłam się do niego, wyczekiwałam nagłego namiętnego
pocałunku, jakiegoś erotycznego gestu. Aleks jednak zlustrował mnie wzrokiem.
Tylko tyle lub aż tyle.
– Zdejmij buty, proszę, będzie
ci wygodniej – oznajmił i zajął miejsce z powrotem na łóżku.
Niedowierzałam. Dosłownie nie
wierzyłam w to co się dzieje i czego jestem uczestniczką.
Jestem ciekawa jak to się skończy czy Aleks będzie konsekwentny do końca.Sprytna ta Amanda wiedziała jak się ubrać żeby Aleksa wystawić na pokuszenie.
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieje,ze jej troche odpusci,w koncu tak sie stara:-)
OdpowiedzUsuńSię zastanawiam, jak można włożyć ręce do kieszeni z tyłu i jednocześnie odpinać pasek? Trzeba mieć chyba bardzo długie i niezwykle wygimnastykowane palce... Maja.
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga. Pierw włożył ręce do kieszeni, po chwili je wyjął i zaczął... - poprawie. Dzięki :)
Usuń