poniedziałek, 23 grudnia 2013

Część 164 - Cena poświęcenia




Amanda (Magdalena)

Leżałam i starałam się powstrzymać łzy. Siniec pierw piekł, ale po wsmarowaniu tego kremu chłodzącego, poczułam zimno, lodowato i to przynosiło ulgę, chwilowe ukojenie. Później znowu zaczęło piec. Podkuliłam nogi do samego brzucha, na tyle na ile było tylko to możliwe. Otworzyłam oczy i patrzyłam na ścianę. Wzór tapety – czarne, popielate i grafitowe esy floresy. Przejechałam prawą dłonią po wypukłościach. Następnie znów oplotłam dłońmi nogi pod kolanami.
Słyszałam jak Olek odpina pasek od spodni, jak całkowicie wyciąga go ze szlufek. Odłożył przedmiot, mój umysł nie zarejestrował gdzie. Później na chwilę się wyłączyłam. Nie było nic słychać, nic znaczącego, więc pewnie odpinał swoja koszule. Dziś miał na sobie białą, w czarne paski umiejscowione poziomo i pionowo w regularnych odległościach od siebie. Tworzyły kratę. Ładnie mu w niej było, tak twarzowo. Musiałam przyznać, że Aleks zawsze potrafił się ubrać tak by przyciągać wzrok. Lubił dobrze wyglądać, lubił dobrze jadać i dobrze mieszkać – to nas łączyło – lubił to co i ja lubiłam. Oczyma wyobraźni widziałam jak zsuwa koszule ze swoich muskularnych ramion, jak później odwiesza ją na oparcie krzesła całego pokrytego białą skórą. Kiedy zdejmował koszule jego mięśnie brzucha zawsze tak fajnie grały, napinały się i rozluźniały. Pobudzały mnie tym, sprawiały, że miałam na niego ochotę. Jeszcze lepiej było, gdy się spieszyliśmy, a on odpinał tylko kilka górnych guzików, dwa może trzy i ściągał koszule przez głowę. Uwielbiałam ten seks w pośpiechu, pełen adrenaliny i wyścigu z czasem.
Nagle poczułam jak Aleksander kładzie się za mną. Starał się mnie nie dotykać, wiedziałam to, ale i tak trącił nieznacznie ramieniem. Długi czas tak leżeliśmy, oboje bez ruchu, zastanawiając się czy to drugie już śpi. W końcu ja nie wytrzymałam, zdrętwiała mi noga, więc postanowiłam się odwrócić na wznak. Siniec nadal był odczuwalny. Odwróciłam się więc na bok, przodem do niego. Cały czas miałam zamknięte oczy. Kiedy je otworzyłam, Aleksa twarz była tuż przy mojej, chyba spał. Znów zamknęłam oczy, starałam się przymusić do snu. Nie potrafiłam. Zmusiłam powieki by powędrowały do góry. Olek patrzył na mnie. O mało nie przyprawił mnie tym o zawał serca.
– Jeśli cię obudziłam to przepraszam – burknęłam.
– Nie śpię, ale przepraszam, że przestraszyłem.
– Nie przestraszyłeś, po prostu myślałam, że śpisz.
– Jutro idziesz do pracy czy mam zadzwonić i cię usprawiedliwić, albo iść za ciebie?
– Ciężko mi sobie ciebie wyobrazić sprzątającego biurowce.
– A zbierającego złom?
– A zbierałeś kiedyś?
– Tak – przyznanie się do tego przyszło mu z trudem.
– Co jeszcze robiłeś?
– Za dużo by opowiadać. Pójdę do pracy za ciebie, ty odpoczniesz.
– Dlaczego decydujesz za mnie? Powiedziałam, że pójdę do pracy?! – naskoczyłam na niego i usiadłam na łóżku.
– Amanda, nie denerwuj się. Chcesz to idź do pracy, chciałem dobrze.
– Myślałeś, że co? Że zmieciesz kilka papierków i umyjesz podłogi i już, winy odkupione?
– Nie potrzebuje odkupienia. Ty mnie uderzyłeś pierwsza.
– Nie lubię cię – burknęłam, odwróciłam się do niego plecami i starałam zasnąć.
Nie mogłam spać, nie w takim momencie. Związałam się z mężczyzną, który wymusił aborcje na swojej byłej, trzyma rewolwer w naszej sypialni, tłucze mnie i jeszcze nawet nie przeprasza.
– Palant – powiedziałam do siebie w myślach, a łza sama stoczyła się mi po policzku.
Wyjęłam telefon spod poduszki, przeglądałam listę kontaktów. Zastanawiałam się do kogo mogę zadzwonić, komu się wyżalić. Majka S. – nie zrozumie. Dominika Z. – ma swoje problemy. Klara W. – to moja matka. Jaka by nie była jednak matka. Już miałam wcisnąć zieloną słuchawkę, wyminąć Aleksa, zapytać czy mogę do niej przyjechać, zamieszkać z nią i z dzieciakami. Miałam przez chwilę plan stanąć na nogi sama, bez Aleksa, zapomnieć o nim, znienawidzić go, ale… plan był cholernie niedopracowany i spaliłby na panewce już na samym początku. Przypomniałam sobie wygląd mojego domu, mojej garderoby, mojego samochodu, pokoju dla bliniaków, wózka, zabawek, gadżetów, ubranek, konta na które Aleks odkładał pieniądze na ich przyszłość i nie mogłam postąpić egoistycznie. Nie potrafiłam odebrać moim dzieciom życia, bo odebranie im tego wszystkiego to jakby zabranie życia i skazanie na porażkę, na życie bez szans i dobra. Przede wszystkim skazałabym je na życie bez rodziny, bez pełnego domu, gdzie jest ten tata.

– Abyście tylko potem nie byli niewdzięczni, bo się dla was poświęcam – powiedziałam w myślach sama do siebie.

3 komentarze:

  1. Nie ma granic poświęcenia dla dzieci.Wydaję mi się,że świadomość posiadania pełnej rodziny jednak stan konta także jest ważny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony podziwiam Amandę za jej decyzje i "poświęcenie", z drugiej jednak w swoich rozmyślaniach pokazuje sie jako zagubiona dziewczynka, która przystanie na to, co może jej w przyszłości zapewnić bezpieczeństwo i stabilizację. (i to już któryś raz odniosłam takie wrażenie)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak,Amanda szuka stabilizacji finansowej i psychicznej. Tą pierwszą Aleks jej zapewni,ale drugą nie sądze, Ona nie chce dla swoich dzieci takiego życia jakie sama miała i dlatego wydaje mi się,że poświęci bardzo dużo

    OdpowiedzUsuń