PS. Postanowiliśmy wykorzystać parapetówkę do wyjaśnienia zawiłych relacji większości z bohaterów. Wybraliśmy akurat taki sposób, mamy nadzieję, że przypadnie wam on do gustu. Dzięki temu też będziecie mieli możliwość by chwilę odetchnąć od Amandy i Aleksa. Pasuje wam takie rozwiązanie?
Narracja (Magdalena)
Szesnastoletnia blondynka właśnie wybierała
strój na wieczorną imprezę. Nie posiadała za dużo drogich, czy też markowych
rzeczy, ale lubiła wyglądać modnie i stylowo, pod kolor. Ubrania więc miała
poukładane w szafie kompletami. Przebrała się pierw w zielony golf… uznała, że
golf nie jest na imprezę. Pośpiesznie więc zdjęła go z siebie i odrzuciła na podłogę.
Następnie chwyciła za popielatą tunikę, ale powtrzymała się przed ubraniem jej.
Pierw postanowiła włączyć jakąś muzykę.
Słuchaj!
Mieliśmy być poważni,
tak pięknie to wygląda tylko w wyobraźni,
wiesz.. Tak przy okazji,
kurwa, dziś zostawisz mnie po raz ostatni!
– Ktoś do ciebie – powiedział nagle Tomasz. Dominika
przyciszyła muzykę i wejrzała na… Darek, ale co on tu robił? Mówiła przecież,
że nie chcę go widzieć.
– Powinniśmy… czego słuchasz? – rozgościł się, jakby był u
siebie. Lekko pokręcił gałką przy wieży.
– znów, jestem sam jak palec,
już dzisiaj, wiesz wpadłem powiedzieć tylko parę
słów, znikam.
Na sercu kamień, z ust cisza
i znów się nie znamy i mijamy wśród pytań,
myślisz że będzie spoko? Wątpię,
nie obchodzi mnie co mówisz o mnie!
– Skąd to znasz? – zapytała ze zdziwieniem
mężczyznę, gdy dobrnął już do końca pierwszej zwrotki.
– Mam młodsze rodzeństwo, zapomniałaś?
– Umknęło nam w temacie.
– Nie czytasz moich listów? – zapytał widząc
na biurku nieodpieczętowane koperty.
– Odsyłam ci też prezenty – dodała z
uśmiechem wyższości na ustach.
– Nie dało się nie zauważyć.
– O co ci chodzi? To ty pierwszy przestałeś
się odzywać, chciałeś to zakończyć, nagle masz pretensje… Nie jestem
cukierkiem, który bierzesz do ust, gdy masz na niego ochotę.
– A Ty nie dzwoń i nie pisz, bo nie chce Cię znać
jestem sam, nie ma nas, tylko ja i te wersy..
nie ma nas, trochę ciężko uwierzyć,
bo łatwo coś stracić a trudniej docenić..
więc nie pisz i nie dzwoń,
już nie rośnie tętno
i wszystko mi jedno,
Ty to tylko przeszłość.
Nie ma nas pewnie ciężko to przeżyć,
nie ma szans, by to
mogło się zmienić... – Darek jednak wypowiedział słowa piosenki jakby na
końcu miały znak zapytania. Wzbudził tym uśmiech na Dominiki ustach.
– Nie, nie ma szans by to mogło się
zmienić. W ogóle to nie pomagaj sobie piosenką! To chore. – Dziewczyna tupnęła
teatralnie nóżką i usiadła na kanapie.
– Czasami żałuje – wyznał.
– Czego żałujesz, Darku?
– Że się ożeniłem, że postąpiłem
pochopnie, że nie poczekałem na kogoś takiego jak ty.
– Nie chcę cię do niczego namawiać, ale
jeśli tak źle ci z żoną to zawsze możesz się rozwieść. Jesteś prokuratorem, z
pewnością wygrałbyś sprawę rozwodową.
– I narobił sobie skandalu.
– Dlaczego? – Dominika wydała się
zainteresowana. – Czyżby w środowisku sądowniczym rozwód był skandalem?
– Trochę tak, ale moja żona mogłaby
wywołać znacznie większy. – Darek wziął biurowe krzesło i przysunął je
naprzeciw Dominiki, usiadł na nim, wyjął piersiówkę spod płaszcza.
– Chcesz pić?
– Tylko z tobą. – Podał jej naczynie,
wcześniej odkręcając. Dominika zrobiła dwa łyki whisky, której marki nie umiała
rozpoznać. Oddała piersiówkę właścicielowi.
– To co z tym skandalem?
– Moja żona powiedziałaby ludziom jaka
jest prawda.
– A jaka jest prawda.
– Prawda jest taka, że potrafię jej
przyłożyć. – Nie wiadomo czemu Dominika się lekko zaśmiała. Darek spojrzał na
nią zdziwiony.
– Nie dość, że przyciągam żonatych to
jeszcze damskich bokserów. Darek wyjdź. Naprawdę dziękuje za wyznanie, że
wybrałeś do tego akurat moją skromną osobę, ale już wystarczy, ja nie zniosę
więcej.
– Okay – odparł z godnością. Podniósł
się ciężko z tego niebieskiego, obracanego krzesełka. – Widzę, że szykujesz się
na imprezę. Proponuje iść w różowym, dobrze ci w takim łososiowym, pasuje do
delikatnych rysów twojej twarzy. Żegnam.
Mężczyzna opuścił pokój.
Dominika nie wiadomo czemu zalała się łzami. To był jej przyjaciel, pierwszy
taki szczery, taki właściwy, taki kochany… ale przecież nie mogła go kochać. On
miał żonę, miał już kogoś do kochania.
Dominika zaczynała przypominać
sobie poznanie Darka. Czuła się wtedy samotna, poszła za przykładem Amandy i
trafiła na… właśnie na niego…
Dominika (Magdalena)
Retrospekcje
Październik 2011 roku:
Mój brat wybył z Amandą. Cieszyłam
się jego szczęściem, ale wiedziałam, że nigdy w życiu z nią nie będzie. Szkoda
trochę, że ta chwila szczęścia może być powodem lat cierpień. Zaczęła mi
doskwierać samotność, brak Kamila, Aleksa, kogokolwiek, brak matki, bo
pracowała za granicą i brak ojca bo tylko pracował i pił… Pomysł zrodził się
samoistnie i nagle. Amanda mówiła jak to Hubert zapewnia jej poczucie
bezpieczeństwa, oparcie i wsparcie finansowe, a mnie akurat wszystko z tych
trzech by się przydało, choć te dwa pierwsze chyba najbardziej. Pamiętam, że
wspominała o klubie. Nie zastanawiając się długo, udałam się tam w obcisłych dżinsach
z brązowym paskiem i równie obcisłej bluzce, do tego w dżinsowej kurtce i
czapce z daszkiem w kobiecym stylu. Usiadłam przy barze i jak zwykle w takich
miejscach wylegitymowałam się podrobioną legitymacją tłumacząc, że dowód został
u byłego chłopaka i nie mam nastroju go odbierać. Nie musiałam długo czekać na
zainteresowanie. Podszedł jakiś staruch i zapytał czyby czasem nie pomóc z tym
chłopakiem i dowodem, ale szybko go spławiłam, tłumacząc, że ja tylko na piwo.
Zdziwiło mnie, że w takich miejscach, o tak sztywnym, sterylnym i ekskluzywnym
stylu leci rapowa muzyka, ale nawet nie miałam do kogo rzucić takiego
komentarza. W pewnym momencie poczułam zimno, znak, że otworzyły się drzwi. Od
niechcenia spojrzałam na mężczyznę, który podniósł dłoń do góry witając się z
barmanem w ten sposób, zdjął popielatą marynarkę i usiadł obok mnie, zamawiając
kamikadze. Podobało mi się w nim wszystko, ale wkurzało jedno… Wcale nie
zwracał na mnie uwagi.
WDOWA:
Ukradł
mi wszystkie światła, kiedy do klubu wszedł
I
gdy go zobaczyłam pomyślałam: „Muszę mieć”
Lód
w oczach miał, choć te panny wszystkie
Nagle
zaczęły pozować jak z Victoria’s Secret
Już
jak stanął przy barze i pił to kamikaze
Ja
leciałam na tą bazę jak pieprzony kamikaze, uh
Rozpinałam
pasek w pierwszej minucie filmu
W
moich myślach mi odbijał już ten pasek na tyłku
A
on?
Patrzył
tak na nie i gotował mi krew
Choć
to raczej spojrzenia były z serii: „Proszę Cię”
Zerkałam tak na niego. Pierw
czyniłam to skromnie, później całkiem bezwstydnie. On natomiast ciągle patrzył
na jakieś dwie kobiety siedzące w loży i popijające drinki. Wyglądał na
wkurzonego… bardzo złego. Miał taki lód w oczach, albo nie… to był ogień. Ogień
przy którym nie jedna z kobiet zapragnęłaby się ogrzać, ale bałaby się podejść
bliżej, że ten ogień w pełni ją pochłonie i spali. Mężczyzna poprosił od
barmana papierosa, czyli albo spłukany hazardzista, albo na co dzień niepalący…
Kiedy jednak wstał i zaczął szukać zapalniczki w tylnej kieszeni zrozumiałam,
że jednak palący i spłukany, ale to mi nie przeszkadzało… On był… był tym moim
wymarzonym na pierwszy raz.
VNM:
Proszę
(ta)
Nie
patrz tak na mnie
Ten
kolo obok chętnie by z Tobą poszedł gdzieś
Cieła
dalej
Miała
nogi z waty
Ej
ja nie chcę
Rano
nie będzie chciała mi wyjść z chaty (co?)
Koło
niej siksy
Czują
magia VIP
Pewnie
na piksach poleciały pierwszy raz jak bracia Wright
Na
ich twarzach ta delikatna tapeta
Jest
droższa niż parę zeta (nie odmówiłam)
W
ogóle zapalił bym peta
Marlboro
kładę bez pośpiechu na ustach
W
tylniej kieszeni miałem ognia, ale kieszeń jest pusta
Idę
do tych pań po ogień
I
między prawdą, a bogiem
Po
drodze tamtą pannę (nie odmówiłam)
Sam
trochę obciąłem, może
– Nie mam wyjścia, jestem zmuszony
prosić ciebie o pomoc. – Jego głos brzmiał tak pewnie, twardo, ostro, ale i
melodyjnie. Odwróciłam się w jego stronę, bo dopiero co powrócił znów na
miejsce.
– W czym mogę panu pomóc? –
zapytałam.
– Chyba palenie wyszło z mody. Nikt
w tej spelunie nie ma ognia, ni jednej zapałki – wyjaśnił z przesadnie szerokim
uśmiechem, a mnie zdziwiło, że ten lokal nazwał speluną.
– Mam ognia, odpalę ci –
zaproponowałam.
– Pewnie, a ja zapłacę mandat. Idź,
Darek, pal na zewnątrz jeśli już musisz, choć uważaj, do nałogu łatwo wrócić –
zwrócił się barman do mojego nowego kolegi.
– Jesteś Darek, ja Dominika – powiedziałam,
bo chciałam, by znów zwrócił na mnie uwagę.
– Chodź ze mną, dotrzymaj mi
towarzystwa przy paleniu, proszę – rzekł jakby delikatniej. Barman jeszcze
zaproponował papierosa dla mnie, ale stwierdziłam, że nie palę, bo paliłam
naprawdę rzadko. Chwyciłam swoją torebkę i kiedy schodziłam z wysokiego krzesła
moje kolano otarło się o jego. Przepuścił mnie przodem, więc pierwsza
skierowałam się do wyjścia.
– Co tu robisz? – zapytał, biorąc
ode mnie zapalniczkę. Właściwie to wyrwał mi ją z rąk, kiedy chciałam mu już
odpalić to Marlboro.
– Czemu tak? – zapytałam nagle.
– Każdy alfons odpala swojej dziwce,
każda dziwka odpala swojemu klientowi. Nie chciałbym przechodzić z tobą na
takie relacje, więc unikam ich już od podstaw. To jak? Co tu robisz? – zapytał
po raz kolejny.
– Nudziłam się w domu.
– Jasne. – Zrobił głupią minę i
zaciągnął się mocno papierosem, po czym wypuścił gęsty dym.
– Poważnie. Wszyscy mnie opuścili.
Mój rodzony brat, poszedł z moją rodzoną… wróć, z moją przyjaciółką na imprezę,
a ja się nudziłam.
– Denerwujesz się, drżą ci ręce,
nie pasujesz tutaj, ale to żaden problem, bo ja też tu nie pasuje. To jak,
spacer? – zapytał po chwili
Jedno co mi w nim przeszkadzało, to
elegancki strój, a tak to wszystko było w porządku. Mówił o tym, że jego zawód
ma związek z prawem, ale nie powiedział czy prawnik, czy policjant. Mówił,
jakiego fryzjera radzi unikać, bo jego matka od tygodnia każdemu go odradza.
Opowiadał o naszym mieście, o najstarszych jego ulicach i o powstaniu tego
parku, którym się przechadzaliśmy.
– Za moich czasów były jakieś
gorsze te place zabaw – wypalił nagle z uśmiechem, a gdy się śmiał to miał
takie fajne zmarszczki przy oczach.
– Patrzysz na tego kręciołka? –
zapytałam.
– Tak, pękasz? – rzucił mi
wyzwanie.
– Ja? Nigdy.
I pognaliśmy usadowić się wygodnie
na owej sporej zabawce. Chciałam zakręcić, ale stwierdził, że to męska robota.
Kręciliśmy się tak kilkanaście minut w jedną stronę, a później wyszliśmy,
niczym pijani. Prawie się wywróciłam, a on mnie podtrzymał swoją silną dłonią.
Oparłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej jakby instynktownie, przez
chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale to wszystko się skończyło, bo on nagle
odwrócił się plecami.
– Bywasz wyluzowany, ale w dłużej
części wychodzi z ciebie jednak sztywniak – powiedziałam, bo chciałam
sprowokować go do jakieś rozmowy, choćby miała to być kłótnia.
– W takim razie nie chcesz mnie
jutro widzieć? – zapytał ze wzrokiem zbitego psa.
– Chciałabym, a o której?
– O ósmej, na tym placu zabaw –
odpowiedział. Odprowadził mnie jeszcze kawałek i skręcił w jedną z ciemnych
uliczek, mówił, że to skrót do jego domu. Pocałował mnie w policzek na
pożegnanie, miał ciepłe wargi, tak delikatne, niczym aksamit.
Wróciłam do domu i położyłam się do
łóżka Tomka, bo jego było niezłożone od rana, a mojego nie chciało mi się
rozkładać.
Koniec retrospekcji
Dominika (Magdalena)
Przestałam płakać, otarłam oczy
jedną z chusteczek do demakijażu i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę co się
stało – rozmazałam się. Sprawnie więc poprawiłam braki w makijażu, a wtedy w
pokoju zjawił się Tyler.
– Spakowana? – zapytał.
– Rodzice cię za to zabiją –
wtrącił się Tomasz.
– Sami mnie wywalili z domu.
– Bo woleliby byś miała dziecko
po ślubie – wypalił mój starszy brat.
– To się dałoby załatwić – rzekł
Tyler.
– Oszalałeś? Mam dopiero
szesnaście lat.
– Kiedy miałaś urodziny?
– Problem w tym, że nie miałam.
Rocznikiem mam szesnaście, jestem z grudnia.
– To ci tacy o rok cofnięci –
wyjaśnił Tomek.
– Dzięki wielkie brat.
– Urodzisz jako piętnastolatka –
skwitował Tyler.
– Wiem, ale tego akurat nie
żałuje. Pomóż mi spakować resztę ubrań do walizki, większość i tak już mam u
ciebie. W tej czerwonej… niebieskiej, albo nie. Sama nie wiem którą wybrać.
– Ja bym ciebie widział w tej
koralowej – oznajmił Tyler i pokazał mi sukienkę, którą właśnie wkładał do
walizki.
– To łososiowy – poprawiłam go.
– Może i masz racje, na parapetówkę Amandy ją założę. Teraz przebiorę się w to
w czym przyszłam. Jesteś samochodem?
– Oczywiście.
Skoro dwóch mężczyzn, których lubiłam
bez zawahania wskazało na kolor łososiowy, to postanowiłam uposażyć się w
przyszłości w większość ubrań o takiej barwie. Gdy kilku mówi to samo, to
zazwyczaj mają racje.
Wchodziłam po schodach u boku
Tylera, niósł dwie walizki, a ja jedną torbę podróżną z drobiazgami. Był
zupełnie inny od Darka. Miał inny styl ubierania, inny sposób bycia, nawet
zachowanie i gesty. Tyler był czasami jak chłopiec, inteligentny, ale jednak
chłopiec. Dariusz natomiast był szarmancki jak mężczyzna. Jednak to z Tylerem
miałam mieć dziecko, a z Darkiem… z tym drugim łączyło mnie uczucie. Nie mówię,
że to miłość, ale jakieś iskrzenie, chemia, drżenie rąk gdy się stykały.
Ostatecznie jednak byłam wolna, tak z Tylerem ustaliliśmy. Stworzymy rodzinę
dla Grety albo Kacpra, może nawet czasem pójdziemy razem do łóżka w innym
sensie niż sypialniany, ale ostatecznie to był wolny związek. On nie zabraniał
mi chodzić na randki i ja także nie miałam prawa zabraniać jemu spotykać się z
innymi dziewczynami. Łączyć nas będzie tylko dziecko, nic więcej.
– O której jest ta parapetówka?
– zapytał i szarmancko otworzył przede mną drzwi od samochodu. Sam włożył
wszystkie walizki do bagażnika i przejął ode mnie torbę, którą miałam na
ramieniu.
– Punkt siedemnasta, ale myślę,
że tak o osiemnastej, może nawet dziewiętnastej powinniśmy już tam być.
– Czyli modnie się spóźniamy?
– Tak. Masz łososiowy krawat?
– W sensie w rybki?
– Tyler, nie załamuj mnie, o
kolor pytam.
– Wjedziemy do galerii tam jest
Wółczanka. – Uśmiechnął się do mnie, tak słodko, ciepło, bez irytacji. Mój zły
humor minął jak ręką odjął. Postanowiłam nie myśleć już nigdy więcej o Darku, a
tego dnia naprawdę dobrze się bawić.
Darek jak się dowie napewno będzie nieźle zszokowany chociaż pewnie niemniej niż Domi gdy wyjdzie na jaw,że Darek jest szwagrem Tylera.Wątpię,że on się kiedyś dowie co ona czuła do Darka.Ja myślę,że jedna urodzi się chłopiec,Kacperek.
OdpowiedzUsuńKacper:) a ja sama wielokrotnie się zastanawiałam jak zareaguje Darek,że Dominika będzie matką i to w dodatku dziecka Tylera. Pewnie oboję będą zszokowani. Darek tu powiedział szczerze,że jest tylko dla opinii z Julką i to widać. Dominika pewnie kiedys powie Tylerowi co czuła do Darka.
OdpowiedzUsuńP.S. Ja myślę,że na tym blogu nikt nie chce odpoczywać od Amandy i Olka:)
Ciekawe, jak to się dalej potoczy...
OdpowiedzUsuńKacper :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak oni to przyjmą te informacje, na pewno będzie spore zaskoczenie, ale w końcu szok mnie.
Wydaje mi się, że Tyler nigdy się nie dowie co Dominika czuje do jego szwagra, bo nikt mu tego nie powie.
Ciekawe czy oni sobie zdają sprawę w jaki układ się pakują. Co będzie jak któreś z nich się zakocha. Zastanawiałam się kto będzie pierwszy.