Aleksander (Samuel)
Było dobrze i nagle znowu źle.
Trochę z mojej winy, bo byłem rozdrażniony, niewyspany, zmartwiony. Szukanie
prochów zajmowało mi niema każdą wolną chwilę, ledwo znajdowałem czas na to by
się umyć i zjeść.
– Gdzie Tyler mógł je schować?
Kamery miejskie zarejestrowały go jak zmierza w kierunku niewielkiego lasku,
ale przecież nie mogliśmy przekopać całego lasu – rozmawiałem tak sam z sobą.
W międzyczasie Amanda mnie zdenerwowała,
właściwie jakimś drobiazgiem, nawet nie pamiętam czym. W nerwach jednak
uderzyłem pięścią o stół i zrzuciłem jakiś wazon z komody.
Musiałem się wyspać, to był
priorytet na wtedy. Ona miała jednak inne plany, zachciało jej się zrzędzić i
marudzić. Teraz zacząłem rozumieć, dlaczego ludzie się rozwodzą, po prostu nie
wytrzymują presji i nacisków ze strony tej drugiej osoby.
Nie zmienia to jednak faktu, że
Amandę wystraszył mój wybuch gniewu i że musiałem zacząć nad sobą panować.
Musiałem żyć według planu, bo życie bez sprawiało, że byłem maksymalnie
niezorganizowany.
Od tamtego czasu nasze stosunki
się ochłodziły, były niemal lodowate. Starałem się do niej zbliżyć, ale ona
była jakby zamknięta na mnie i to całkowicie.
Niby się dogadywaliśmy,
odpowiadała gdy pytałem, ja odpowiadałem na jej zapytania. Żyliśmy pozornie
naprawdę normalnie. Uznałem, że wszystko samo minie, że trzeba czasu, że nie
wybuchnę nigdy więcej i nie trzeba będzie żadnych słów, bo obietnice i
przeprosiny są zwyczajnie zbędne, lepiej nie musieć przepraszać i nic
obiecywać.
– Zrobiłam ci herbatę –
usłyszałem jak tylko przekroczyłem próg mieszkania.
– Dziękuje – odpowiedziałem i
zasiadłem do niewielkiego blatu w kuchni.
– Podam ci obiad. Wolisz gulasz
z pyzami, czy kluskami śląskimi?
– Amanda, naprawdę wszystko mi
jedno. – Byłem tak zmęczony, że ledwo mówiłem.
– No, ale chyba mógłbyś…
– Pyzy, już wybrałem,
zadowolona?
Spojrzałem na nią. Dostrzegłem
jak upuszcza garnek na blat z głośnym trzaskiem, nie tak by się wylało, ale by
huknęło.
– Mógłbyś okazać odrobinę
wdzięczności. Nie muszę ci usługiwać. Mam osiemnaście lat, mogłam ten czas
spędzać na dyskotekach, w klubach, na wypadach do kina z przyjaciółmi, a
wpierdoliłam się w związek z trzydziestolatkiem i sama na własne życzenie
zrobiłam z siebie kurę domową. A ty, ty potrafisz mieć tylko wieczne pretensje,
chamowaty ton…
Słuchałem jej. Podparłem łokieć
o blat, palec wskazujący o skroń, przymknąłem oczy i słuchałem. Jednocześnie
się wyłączyłem, bo gdybym tego nie zrobił to w nerwach bym pierdolnął na odlew
byleby się tylko zamknęła.
Wstałem od stołu i bez słowa
skierowałem się w stronę sypialni. Byłem już na schodach prowadzących do góry,
gdy usłyszałem:
– Dokąd idziesz.
– Spać i nie idź za mną.
Naprawdę dla własnego dobra, daj mi dzisiaj spokój.
Aleks jest rozdrażniony, trzeba go trochę zrozumieć. E
OdpowiedzUsuńAleks był zmęczony to go tłumaczy.Amamda w sumie to sama zdecydowała o takim podziale obowiązków.
OdpowiedzUsuńKażdy ma czasem zły dzień więc rozumiem Aleksa . Nadia
OdpowiedzUsuńma prawo mieć gorszy dzień, i ona tez powinna go zrozumieć, ale i on ją.
OdpowiedzUsuńNiby można go zrozumieć jest zmęczony nie śpi po nocach ale jednak mógłby okazać chociaż odrobinę wdzięczności
OdpowiedzUsuń