środa, 25 grudnia 2013

Część 173 - Zmęczenie




Aleksander (Samuel)

Było dobrze i nagle znowu źle. Trochę z mojej winy, bo byłem rozdrażniony, niewyspany, zmartwiony. Szukanie prochów zajmowało mi niema każdą wolną chwilę, ledwo znajdowałem czas na to by się umyć i zjeść.
– Gdzie Tyler mógł je schować? Kamery miejskie zarejestrowały go jak zmierza w kierunku niewielkiego lasku, ale przecież nie mogliśmy przekopać całego lasu – rozmawiałem tak sam z sobą.
W międzyczasie Amanda mnie zdenerwowała, właściwie jakimś drobiazgiem, nawet nie pamiętam czym. W nerwach jednak uderzyłem pięścią o stół i zrzuciłem jakiś wazon z komody.
Musiałem się wyspać, to był priorytet na wtedy. Ona miała jednak inne plany, zachciało jej się zrzędzić i marudzić. Teraz zacząłem rozumieć, dlaczego ludzie się rozwodzą, po prostu nie wytrzymują presji i nacisków ze strony tej drugiej osoby.
Nie zmienia to jednak faktu, że Amandę wystraszył mój wybuch gniewu i że musiałem zacząć nad sobą panować. Musiałem żyć według planu, bo życie bez sprawiało, że byłem maksymalnie niezorganizowany.
Od tamtego czasu nasze stosunki się ochłodziły, były niemal lodowate. Starałem się do niej zbliżyć, ale ona była jakby zamknięta na mnie i to całkowicie.
Niby się dogadywaliśmy, odpowiadała gdy pytałem, ja odpowiadałem na jej zapytania. Żyliśmy pozornie naprawdę normalnie. Uznałem, że wszystko samo minie, że trzeba czasu, że nie wybuchnę nigdy więcej i nie trzeba będzie żadnych słów, bo obietnice i przeprosiny są zwyczajnie zbędne, lepiej nie musieć przepraszać i nic obiecywać.
– Zrobiłam ci herbatę – usłyszałem jak tylko przekroczyłem próg mieszkania.
– Dziękuje – odpowiedziałem i zasiadłem do niewielkiego blatu w kuchni.
– Podam ci obiad. Wolisz gulasz z pyzami, czy kluskami śląskimi?
– Amanda, naprawdę wszystko mi jedno. – Byłem tak zmęczony, że ledwo mówiłem.
– No, ale chyba mógłbyś…
– Pyzy, już wybrałem, zadowolona?
Spojrzałem na nią. Dostrzegłem jak upuszcza garnek na blat z głośnym trzaskiem, nie tak by się wylało, ale by huknęło.
– Mógłbyś okazać odrobinę wdzięczności. Nie muszę ci usługiwać. Mam osiemnaście lat, mogłam ten czas spędzać na dyskotekach, w klubach, na wypadach do kina z przyjaciółmi, a wpierdoliłam się w związek z trzydziestolatkiem i sama na własne życzenie zrobiłam z siebie kurę domową. A ty, ty potrafisz mieć tylko wieczne pretensje, chamowaty ton…
Słuchałem jej. Podparłem łokieć o blat, palec wskazujący o skroń, przymknąłem oczy i słuchałem. Jednocześnie się wyłączyłem, bo gdybym tego nie zrobił to w nerwach bym pierdolnął na odlew byleby się tylko zamknęła.
Wstałem od stołu i bez słowa skierowałem się w stronę sypialni. Byłem już na schodach prowadzących do góry, gdy usłyszałem:
– Dokąd idziesz.

– Spać i nie idź za mną. Naprawdę dla własnego dobra, daj mi dzisiaj spokój.

5 komentarzy:

  1. Aleks jest rozdrażniony, trzeba go trochę zrozumieć. E

    OdpowiedzUsuń
  2. Aleks był zmęczony to go tłumaczy.Amamda w sumie to sama zdecydowała o takim podziale obowiązków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy ma czasem zły dzień więc rozumiem Aleksa . Nadia

    OdpowiedzUsuń
  4. ma prawo mieć gorszy dzień, i ona tez powinna go zrozumieć, ale i on ją.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niby można go zrozumieć jest zmęczony nie śpi po nocach ale jednak mógłby okazać chociaż odrobinę wdzięczności

    OdpowiedzUsuń