czwartek, 12 grudnia 2013

Część 132 - Patrykowy plan




Patryk (Tychon)
Stałem w łazience przed lustrem i zakładałem na siebie chyba już piątą koszulkę. Z pięcioma na sobie było mi nieco niewygodnie, ale czego się nie robi dla osiągniecia celu.
– Jesteś pewna, że muszę mieć marynarkę? – zapytałem Majkę, wkraczając do pokoju z łobuzerskim uśmiechem. W głowie miałem już obmyślony pewien plan.
– Tak, jestem pewna kochanie – odpowiedziała dalej wywijając włosy lokówką.
– To ta niebieska czy grafitowa? A może czarna? – zapytałem.
– A na pogrzeb idziesz? No właśnie, Patryk, więc czarna odpada.
– No ale ta niebieska zdaje się nie pasować do zielonej koszulki, nie sądzisz? – dopytywałem.
– Nie, nie pasuje.
Zdjąłem więc zieloną koszulkę. Pod spodem miałem niebieską. Majka spojrzała na mnie jak na kosmitę. Ja ubrałem granatową marynarkę i czekałem na jej komentarz.
– Zlewa się.
– Aha.
Zdjąłem marynarkę, zdjąłem koszulkę, pod spodem miałem szarą z płytą winylową na klatce piersiowej.
– Patryk, ile ty masz lat? – zapytała się moja narzeczona kiedy zakładałem popielatą marynarkę.
– Może lepiej ta niebieska, co? – Zdawałem sobie sprawę z tego, że zachowuje się niemal jak gej, ale jak już mówiłem, czego to się nie robi dla osiągniecia celu.
– Pytałam ile masz lat?
– Dwadzieścia pięć, no przecież wiesz.
– Wiem. Jestem tylko zaskoczona, że facet w twoim wieku nie potrafi się sam ubrać.
– Czy to, że jestem mężczyzną ma tu jakieś znaczenie? – dopytywałem dla jasności.
– Niewielkie. Powinieneś szykować się krócej ode mnie. Ja mam na sobie już cały strój, zrobiony makijaż, kończę włosy, a ty? Ty nawet włosy masz poczochrane.
Zbliżyłem się do niej, nachyliłem, odsłoniłem włosy by zapewnić sobie dostęp do karku i delikatnie musnąłem.
– O co ci chodzi? – dopytywała.
– Czy skoro ja… – zacząłem i przysiadłem na łóżku – mam obowiązek się ubrać sam, bez konsultacji, to ty jako osoba pełnoletnia jesteś w stanie uczynić to samo? – zapytałem.
– Ty draniu. – Majka rzuciła we mnie poduszką. – Mścisz się za te buty! – wykrzyknęła kiedy pociągnąłem ją do siebie.
– Nie tylko za buty, kochanie – odpowiedziałem.
Chwile trwała szarpanina między nami, bez większego sensu i brutalizmu. W końcu padliśmy zmęczeni. Ona od okładania mnie poduszkami, a ja od bronienia się przed tym okładaniem. Majka leżała na mnie i patrzyła tymi zielonymi ślepiami w moje oczy.
– Za buty – rzekłem klepiąc ją lekko w jeden pośladek – fryzurę i dodatki do włosów – ciągnąłem dalej i klepnąłem tą samą ręką, równie delikatnie, tym razem w drugi. – Spodnie, bluzki, biżuterie – dodałem i przy każdym słowie wymierzyłem jeden, symboliczny klaps.
– Ubierzesz się sam? – zapytała.
– Zaczekaj, jeszcze nie skończyłem. Cienie do oczów. – Tym razem klepnąłem mocniej. – Błyszczyk, czy inne mazidło…
Zamierzyłem się, ale Majka pochwyciła moją rękę za swoich pleców. Dokonała tego tak bez patrzenia, byłem w szoku.
– Już nie, zrozumiałam, naprawdę. – Uśmiechnęła się do mnie.
– Co znaczy nie, pani Owczarek? Czyżby pani odmawiała…
– Patryk, nie, jeszcze panna Sykiel.
– Już niedługo będziesz Owczarek.
– Wiem.
– Nie podoba ci się, co?
– Nie, ale rzuciliśmy monetą, wygrałeś. Jestem honorowa, więc będę Mają Owczarek.
– Dobra, a teraz kończ te włosy i wszystko inne i wychodzimy – oznajmiłem, klepnąłem ją ostatni raz i wstałem z łóżka.
Pośpiesznie zdjąłem z siebie pozostałe koszulki, założyłem bordową z zamierzonym i symetrycznym rozdarciem przy szyi. Na ramiona wciągnąłem granatową marynarkę, wzorowaną na marynarskich. Spodnie nie były większym problemem. Postawiłem na granatowe, proste dżinsy. Spojrzałem na Majkę, a ta dalej zastanawiała się które kolczyki założyć. Postanowiłem się nie wtrącać i wypić jeszcze z pół szklaneczki whisky przed drogą. Z Majką bywało różnie, raz dobrze, a raz źle, ale ogólnie byliśmy szczęśliwi. To zadziwiające, że można być szczęśliwym po takim początku…

Narracja (Tychon)
Retrospekcje
Wrzesień 2011 roku:
Patryk z Aleksem trafił na wcześniejszy pociąg z Karpacza. Powiedzieli Kamilowi, że będą później, bo wydawało im się, że spędzą noc na peronie. Szczęśliwy traf spowodował, że pojechali wcześniejszym pociągiem z przesiadkami. Była dość wczesna, poranna godzina kiedy Aleks przekręcił klucz w czarnych, lekko obdrapanych drzwiach do mieszkania. Oboje byli zmęczeni, zamykały im się oczy, nie spali zbyt dużo przez ostatnie dwie doby.
– Ej, stary, chyba pomyliliśmy drzwi – powiedział z przerażeniem w głosie Aleksander
– Co ty pieprzysz? – zapytał się Patryk, a zaraz po tym, gdy rozejrzał się po mieszkaniu dotarło do niego, co jego przyjaciel miał na myśli
Bałagan, jaki zastali w mieszkaniu, zszokował ich obu. Wiedzieli, że w domu była impreza, ale nie podejrzewali, że zastaną coś takiego. Wszędzie leżały butelki, puszki, papierosy i masa innych śmieci. Na krzesłach, stołach i na kanapie w salonie spało mnóstwo ludzi. Jakaś dziewczyna spała przytulona do sedesu w łazience, Aleksowi zrobiło się jej trochę szkoda, więc zaniósł tą drobną brunetkę na fotel.
Kamil obiecał im, że ich pokoje będą nietknięte. Patryk bardzo liczył na to, że tak właśnie będzie, bo jego marzeniem było położyć się spać. Wszedł do pokoju i już od samych drzwi coś mu nie pasowało. Na podłodze bowiem leżały w dość dużej odległości od siebie dwa buty na wysokich koturnach. Popatrzył w stronę łóżka, widział, że ktoś na nim śpi. Położył torbę podróżną na krześle przy biurku i, nie hałasując, podszedł. Szybko zauważył na podłodze zieloną sukienkę, uniósł więc delikatnie koc i ujrzał szczupłą, smukłą dziewczynę w ładnej, seksownej bieliźnie. Przyciągała jego wzrok, podziwiał ją przez chwilę, ale kontem oka zauważył, że dziewczyna uśmiecha się. Zdjął z niej więc całkiem odkrycie i popatrzył pytająco.
– Cześć przystojniaku – powiedziała zalotnie, przeciągając się na łóżku.
– Pomyliłaś pokoje? – Uśmiechnął się do niej łobuzersko.
– Ja się nigdy nie mylę – powiedziała pewnym siebie tonem.
– Nie wątpię. To co proponujesz? – Był zmęczony, nie miał ochoty się z nią droczyć.
– Jestem szczuplutka, zmieścimy się razem – przesunęła się trochę i wskazała mu miejsce obok siebie na łóżku.
– Nie nawykłem do spania w jednym łóżku z kobietą, której imienia nawet nie znam.
– Jestem Maja. Teraz możesz się na mnie skusić? – zapytała, dotykając jego krocza drobną lewą stópką.
– Mam inną propozycje. Ubierz się i do koleżanek, raz! Natychmiast!
– Nie pozwalaj sobie! Nie zamierzam się stąd ruszać, nie chcesz tu spać to w salonie masz kanapę! Frajer!
– Maju, to moje łóżko, tak więc wypad stąd. Ja cię tutaj nie zapraszałem. I nie chcę być nie miły, ty tez. Więc nie bądź – mówił spokojnym, lecz stanowczym tonem.
– Nie chcesz? A jesteś niemiły, palancie jeden! Jesteś jakiś inny chyba, bo każdy facet skusiłby się na takie cudo jak ja! Może ty jesteś pedałem co ?
– Być może po prostu nie jesteś taką pięknością za jaka się uważasz? – Tu ją wypycha za drzwi siła i wręcza sukienkę.
– Jak śmiesz?! – próbowała uderzyć go w twarz, on jednak zamknął jej drzwi przed nosem, co spowodowało, że złamała sobie paznokieć. – Ja się jeszcze na tobie zemszczę – pomyślała.
Cały ranek, aż do południa Majka, jak nigdy, spędziła w domu, myślała, jak by tu zemścić się na tym… palancie! Tak na dobrą sprawę nawet nie znała jego imienia. Był przystojny – tego była pewna, choć w pokoju było ciemno dostrzegła to niemalże od razu. Później wzrok nieco przyzwyczaił się do panującej ciemności i podchwyciła kolor jego oczu, były granatowe, ale i zimne, chłodne. Jego spojrzenie przyprawiało ją o dreszcze. Nie była jednak to zbyt odpowiednia pora by o tym myśleć, teraz musiała go w jakiś sposób upokorzyć, tak jak on ją dziś rano. Jak w ogóle śmiał ją wystawić za drzwi? Za kogo on się uważa? Wpadła na genialny pomysł podczas przeglądania kobiecych czasopism, od razu umówiła się ze swoimi „przyjaciółeczkami”, by opowiedzieć im czego się dowiedziała.
– No witam was dziewczyny – powiedziała Majka, wchodząc do całodobowego baru, gdzie najczęściej jadły wspólnie jakiś posiłek. Oczywiście obowiązkowo każdej z dziewczyn dała buziaka w policzek. Tym razem zamówiła spaghetti, potrzebowała sporą ilość kalorii, by mieć co spalić w nocnym klubie, w którym uwielbiała tańczyć.
– Jest piątek, idziemy więc do Q – zaproponowała Amanda.
– Zawsze chodzimy do Q, nie uważasz, że przydała by się jakaś zmiana? – zaprotestowała Dominika
Majka jak przez sen słyszała o czym rozmawiają jej koleżanki, gdy nagle do niej dotarło, że jedna z nich nie chce iść do jej ulubionego klubu, i dyskutuje na ten temat bez jej wiedzy. Od razu postanowiła się wtrącić.
– Idziemy do Q, tam przynajmniej można liczyć na darmowe drinki, dzięki temu, że moim znajomym jest właściciel – wypowiedziała to zdanie jednym tchem, dumna z siebie. Choć w rzeczywistości kłamała, owy właściciel nie był jej znajomym, tylko przyjacielem jej ojca, ale co tam drobne kłamstewko znaczy, ważne, że stanęło na jej.
Jak nie trudno się domyślić, wszystkie zgodziły się ze swoją rudowłosą koleżanką. Z królową przecież się nie dyskutuje. Późniejsze rozmowy zeszły na temat techniki i nowego smartfona Blackberry, którego non stop reklamowano w telewizyjnych reklamach. Każda z dziewczyn pragnęła go mieć, ponieważ był modny. Następny temat, jak nie trudno się domyślić, dotyczył mody, a Dominika stwierdziła, że nie wie jaki kolor tej jesieni jest najmodniejszy. To była idealna okazja, Majka nie mogła jej nie wykorzystać.
– Zapytaj współlokatora tego swojego kochasia.
– Dlaczego akurat jego? – zdziwiła się Dominika
– Jak to? Nie domyśliłaś się? Ty to naprawdę musisz być pusta, on jest pedałem! – Wykrzyknęłaby to zapewne jeszcze głośniej, gdyby nie to że znajdowały się w miejscu publicznym.
– Coś ty? Żartujesz? Aleks gejem? – zdziwiła się Dominika. – Znam go już trochę, ma dziewczynę.
– Nie Aleks, tylko ten trzeci – powiedziała przez zęby zirytowana Majka. Swoją drogą nie przypominała sobie żadnego Aleksa. Po tym, jak potraktował ja ten frajer, zamówiła taksówkę i wróciła do domu.
– Tego właściwie nie znam, możliwe, jest taki inny, to się wyczuwa, a ty skąd wiesz, że jest gejem? – zapytała Domi.
– Spałam w jego pokoju, ma pod łóżkiem gazetki, coś na miarę Play Boya, ale z gołymi facetami! – powiedziała Majka, dumna z siebie, że tak dobrze jej idzie.
– Grzebałaś w jego rzeczach? – zapytała z niedowierzaniem Amanda.
– No, zaraz grzebałaś, schyliłam się po bransoletkę upadła mi, no i wiesz, ja już tak mam, że gazetą nie mogę się oprzeć – odparła od siebie niewygodne zarzuty.
Dziewczyny pojechały najpierw do salonu samochodowego, gdzie Majka miała wybrać sobie kolor swojego nowiutkiego wozu. Stary samochód uległ zniszczeniu, gdy w wieku osiemnastu lat wjechała nim pijana do rowu. Długi czas musiała czekać. aż tatuś kupi jej nowy. Oczywiście koleżankom powiedziała, że sama na niego zarobiła, nigdy też nie zapraszała ich do domu i nie przedstawiała swoich rodziców. Pragnęła uchodzić za taką, która wszystko zdobyła własnymi siłami, bez niczyjej pomocy – to budziło respekt. Respekt w jej przekonaniu nieodłącznie wiązał się z byciem pierwszą zawsze i wszędzie, z byciem kimś na miarę królowej, a „Królowa jest tylko jedna”, taki oto t-shert postanowiła założyć do Q. Był to klub dla małolatów, nie chciała się więc wyróżniać eleganckim ubiorem. Tak naprawdę pragnęła być młodsza, o czym świadczył każdy krok, który czyniła w stronę szaleństwa i szybkiego życia bez hamulców. Uznała, że najwygodniej tańczy się na płaskiej podeszwie, tak więc zielone błyszczące baleriny idealnie się do tego nadawały, t-shert już wybrała, był w czarnym kolorze z zielonym napisem. Pozostał problem tego, co jeszcze na siebie włożyć. W końcu zdecydowała się na obcisłe, lateksowe legginsy.
W nocnym klubie dla małolatów pojawiły się jakoś przed 23, później mógłby być problem dostania się z powodu za dużej liczebności, a nie chciała fatygować swojego hermetycznego ojca, by załatwił im wejście. Znalazły wolną lożę, tuż przy samym barze, co w tym miejscu graniczyło z cudem. Po kilku drinkach zaczęły się przechwalać, która jest lepsza w podrywaniu facetów. Majka rzuciła odważny tekst, którego już za moment miała pożałować:
– Ja to potrafię poderwać każdego, nawet impotentowi przy mnie stanie.
– W takim razie załóżmy się. Masz miesiąc na poderwanie kolesia, którego ja wybiorę, zgoda? – zaproponowała Amanda.
– A o co ten zakład? – zapytała Majka z cwanym uśmiechem.
– O butelkę dobrej whisky, na filmach amerykańskich tylko to piją – powiedziała Amanda
– Dobra, zakład stoi, ale mam dwa warunki. – powiedziała Majka i ciągnęła dalej – Musi to być naprawdę droga whisky, to pierwszy warunek, a drugim jest to, że facet musi być stąd, wskazany dziś.
Nie bez powodu Majka postawiła ten drugi warunek. Na razie jej osiągnięciami byli sami chłopcy, tak wiec nie chciała dać koleżance możliwości, by wskazała kogoś po trzydziestce.
– Dobrze – zgodziła się Amanda – ale musisz iść z nim do łóżka i mieć na to jakiś dowód, że ci się udało.
– Oczywiście, zakład stoi. – Tu Majka podała prawą dłoń koleżance w celu zawarcia zakładu, a Dominika go „przecięła”.
Dalsza zabawa przebiegała idealnie, strumieniami płynął alkohol, grała głośna muzyka. Majka jednak dziś nie piła zbyt dużo, wolała mieć jasny umysł, by dobrze zapamiętać twarz mężczyzny, którego wskaże jej Amanda. I nastała ta chwila.
– Idź do baru, jest w turkusowej koszuli, ma podwinięte rękawy, to twoje wyzwanie – krzyknęła Amanda do jej ucha, ściągając ją z parkietu.
– Już idę. – Uśmiechnęła się do koleżanki, z błyskiem pewności siebie w oku.
Gdy doszła do baru rozejrzała się po wszystkich zajętych hokerach, ale nie ujrzała tam nikogo w turkusowym stroju, nie było tam nawet nikogo w koszuli. Jej wzrok niemal natychmiast padł na barmana. W tej samej chwili zniknął z jej oka błysk pewności i ustąpił miejsca furii. Natychmiast wróciła do koleżanek.
– Czyś ty oszalała?! On?! – wykrzykiwała do Amandy Majka.
– Przecież jest w tym klubie, spełnia więc kryteria – wytłumaczyła się Amanda
– Ale on jest gejem!
– To chyba lepsze niż impotent – uśmiechnęła się i dodała – poddajesz się?
– W życiu – powiedziała pewna siebie i wścieła Majka, ruszając w stronę baru.
Wspięła się na wysoki hoker i zastukała w marmurowy blat. Niemalże natychmiast się do niej odwrócił i rzekł:
– Co bogini piękności i pychy zamawia? – Dostrzegła jego łobuzerski uśmiech.
– Bogini piękności się zgadza, pychy nie. Nie radzę ci mnie obrażać, jestem znajomą twojego szefa. Nie macie tu zachwycającego wyboru, no ale, niech będzie Jack Daniels z colą.
– Proszę bardzo. – Położył przed nią szklankę i zaczął przygotowywać drinka na jej oczach.
– Nie wiedziałam, że tu pracujesz. Nie widziałam cię tu wcześniej, a jestem stałym bywalcem – starała się rozpocząć temat.
– Spytaj swojego znajomego, a mojego szefa, od kiedy jestem zatrudniony, skoro to tak bardzo cię ciekawi – urwał temat i szczerze nie dowierzał jej by znała faceta po pięćdziesiątce, który go zatrudnił
 – Lepiej tak nie skacz, kozaku, bo pożegnasz się z tą pracą. Wystarczy jedno moje słówko. – Posłała mu całusa.
 – Nie będę się z tobą wdawał w dyskusję. Jak słusznie zauważyłaś, jestem w pracy. – Odszedł do innego klienta, nawet się z nią nie żegnając.
Koniec retrospekcji

Patryk (Tychon)
– Ja już jestem gotowa – powiedziała Majka i tupnęła demonstracyjnie obcasikiem.
– I po co te nerwy, królewno? – zapytałem, wciąż podparty o komodę pośladkami.
Zrobiłem jeszcze jeden łyk whisky, po czym odstawiłem szklankę obok karafki stojącej w przedpokoju. W szklance pozostała na dnie, rudawa, krystalicznie przejrzysta ciecz. Podszedłem do Majki, dałem jej całusa w policzek.
– Dobrze, będę prowadzić. Już się tak nie podlizuj. Buty załóż – wydawała polecenia moja narzeczona… moja przyszła żona… matka moich przyszłych dzieci.

10 komentarzy:

  1. Dobry pomysł z tą monetą, muszę sobie zapamiętać. :)
    Oni chyba jednak się kochają, są tak różni. a żyją razem i tworzą naprawdę fajny związek. Po takim początku, to aż dziwne, że są razem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Początek mieli niezły to fakt.Też uważam,że oni coś do siebie czują.
    Podobno przeciwieństwa się przyciągają ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śmiesznie zaczęli, ale jak widać nie najgorzej się rozkręciło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak widać przeciwieństwa się przyciągają, również myślę , że oni się kochają i nawet po kiepskim początku są razem ,szczęśliwi w swoim związku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo trudnego początku , wydaje mi się że są ze sobą szczęśliwi :) Nadia

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko mi zniknął kolejny post ? Nadia .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mogę ci to włączyć, ale przed tym będzie jeszcze jeden post, dlatego musiałem ten zdjąć :)

      Usuń
  7. Dobrze im chyba ze sobą, nie pomyślałabym nigdy ze Majka przystanie na jego nazwisko, a ona po prostu się zgodziła po tym jak on wygrał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majka się zgodziła, bo jak sama powiedziała, wygrałeś, a ja jestem honorowa. Poza tym Patryk ją zdominował i ona mu ulega.

      Usuń