Patryk (Tychon)
Stałem w łazience przed lustrem
i zakładałem na siebie chyba już piątą koszulkę. Z pięcioma na sobie było mi
nieco niewygodnie, ale czego się nie robi dla osiągniecia celu.
– Jesteś pewna, że muszę mieć
marynarkę? – zapytałem Majkę, wkraczając do pokoju z łobuzerskim uśmiechem. W
głowie miałem już obmyślony pewien plan.
– Tak, jestem pewna kochanie –
odpowiedziała dalej wywijając włosy lokówką.
– To ta niebieska czy grafitowa?
A może czarna? – zapytałem.
– A na pogrzeb idziesz? No
właśnie, Patryk, więc czarna odpada.
– No ale ta niebieska zdaje się
nie pasować do zielonej koszulki, nie sądzisz? – dopytywałem.
– Nie, nie pasuje.
Zdjąłem więc zieloną koszulkę.
Pod spodem miałem niebieską. Majka spojrzała na mnie jak na kosmitę. Ja ubrałem
granatową marynarkę i czekałem na jej komentarz.
– Zlewa się.
– Aha.
Zdjąłem marynarkę, zdjąłem
koszulkę, pod spodem miałem szarą z płytą winylową na klatce piersiowej.
– Patryk, ile ty masz lat? –
zapytała się moja narzeczona kiedy zakładałem popielatą marynarkę.
– Może lepiej ta niebieska, co?
– Zdawałem sobie sprawę z tego, że zachowuje się niemal jak gej, ale jak już
mówiłem, czego to się nie robi dla osiągniecia celu.
– Pytałam ile masz lat?
– Dwadzieścia pięć, no przecież
wiesz.
– Wiem. Jestem tylko zaskoczona,
że facet w twoim wieku nie potrafi się sam ubrać.
– Czy to, że jestem mężczyzną ma
tu jakieś znaczenie? – dopytywałem dla jasności.
– Niewielkie. Powinieneś
szykować się krócej ode mnie. Ja mam na sobie już cały strój, zrobiony makijaż,
kończę włosy, a ty? Ty nawet włosy masz poczochrane.
Zbliżyłem się do niej,
nachyliłem, odsłoniłem włosy by zapewnić sobie dostęp do karku i delikatnie
musnąłem.
– O co ci chodzi? – dopytywała.
– Czy skoro ja… – zacząłem i
przysiadłem na łóżku – mam obowiązek się ubrać sam, bez konsultacji, to ty jako
osoba pełnoletnia jesteś w stanie uczynić to samo? – zapytałem.
– Ty draniu. – Majka rzuciła we
mnie poduszką. – Mścisz się za te buty! – wykrzyknęła kiedy pociągnąłem ją do
siebie.
– Nie tylko za buty, kochanie –
odpowiedziałem.
Chwile trwała szarpanina między
nami, bez większego sensu i brutalizmu. W końcu padliśmy zmęczeni. Ona od
okładania mnie poduszkami, a ja od bronienia się przed tym okładaniem. Majka
leżała na mnie i patrzyła tymi zielonymi ślepiami w moje oczy.
– Za buty – rzekłem klepiąc ją
lekko w jeden pośladek – fryzurę i dodatki do włosów – ciągnąłem dalej i
klepnąłem tą samą ręką, równie delikatnie, tym razem w drugi. – Spodnie,
bluzki, biżuterie – dodałem i przy każdym słowie wymierzyłem jeden, symboliczny
klaps.
– Ubierzesz się sam? – zapytała.
– Zaczekaj, jeszcze nie
skończyłem. Cienie do oczów. – Tym razem klepnąłem mocniej. – Błyszczyk, czy
inne mazidło…
Zamierzyłem się, ale Majka
pochwyciła moją rękę za swoich pleców. Dokonała tego tak bez patrzenia, byłem w
szoku.
– Już nie, zrozumiałam,
naprawdę. – Uśmiechnęła się do mnie.
– Co znaczy nie, pani Owczarek?
Czyżby pani odmawiała…
– Patryk, nie, jeszcze panna
Sykiel.
– Już niedługo będziesz
Owczarek.
– Wiem.
– Nie podoba ci się, co?
– Nie, ale rzuciliśmy monetą,
wygrałeś. Jestem honorowa, więc będę Mają Owczarek.
– Dobra, a teraz kończ te włosy
i wszystko inne i wychodzimy – oznajmiłem, klepnąłem ją ostatni raz i wstałem z
łóżka.
Pośpiesznie zdjąłem z siebie
pozostałe koszulki, założyłem bordową z zamierzonym i symetrycznym rozdarciem
przy szyi. Na ramiona wciągnąłem granatową marynarkę, wzorowaną na
marynarskich. Spodnie nie były większym problemem. Postawiłem na granatowe,
proste dżinsy. Spojrzałem na Majkę, a ta dalej zastanawiała się które kolczyki
założyć. Postanowiłem się nie wtrącać i wypić jeszcze z pół szklaneczki whisky
przed drogą. Z Majką bywało różnie, raz dobrze, a raz źle, ale ogólnie byliśmy
szczęśliwi. To zadziwiające, że można być szczęśliwym po takim początku…
Narracja (Tychon)
Retrospekcje
Wrzesień 2011 roku:
Patryk z Aleksem trafił na
wcześniejszy pociąg z Karpacza. Powiedzieli Kamilowi, że będą później, bo
wydawało im się, że spędzą noc na peronie. Szczęśliwy traf spowodował, że
pojechali wcześniejszym pociągiem z przesiadkami. Była dość wczesna, poranna
godzina kiedy Aleks przekręcił klucz w czarnych, lekko obdrapanych drzwiach do
mieszkania. Oboje byli zmęczeni, zamykały im się oczy, nie spali zbyt dużo
przez ostatnie dwie doby.
– Ej, stary, chyba pomyliliśmy
drzwi – powiedział z przerażeniem w głosie Aleksander
– Co ty pieprzysz? – zapytał się
Patryk, a zaraz po tym, gdy rozejrzał się po mieszkaniu dotarło do niego, co
jego przyjaciel miał na myśli
Bałagan, jaki zastali w
mieszkaniu, zszokował ich obu. Wiedzieli, że w domu była impreza, ale nie
podejrzewali, że zastaną coś takiego. Wszędzie leżały butelki, puszki,
papierosy i masa innych śmieci. Na krzesłach, stołach i na kanapie w salonie
spało mnóstwo ludzi. Jakaś dziewczyna spała przytulona do sedesu w łazience,
Aleksowi zrobiło się jej trochę szkoda, więc zaniósł tą drobną brunetkę na fotel.
Kamil obiecał im, że ich pokoje
będą nietknięte. Patryk bardzo liczył na to, że tak właśnie będzie, bo jego
marzeniem było położyć się spać. Wszedł do pokoju i już od samych drzwi coś mu
nie pasowało. Na podłodze bowiem leżały w dość dużej odległości od siebie dwa
buty na wysokich koturnach. Popatrzył w stronę łóżka, widział, że ktoś na nim
śpi. Położył torbę podróżną na krześle przy biurku i, nie hałasując, podszedł.
Szybko zauważył na podłodze zieloną sukienkę, uniósł więc delikatnie koc i
ujrzał szczupłą, smukłą dziewczynę w ładnej, seksownej bieliźnie. Przyciągała
jego wzrok, podziwiał ją przez chwilę, ale kontem oka zauważył, że dziewczyna
uśmiecha się. Zdjął z niej więc całkiem odkrycie i popatrzył pytająco.
– Cześć przystojniaku –
powiedziała zalotnie, przeciągając się na łóżku.
– Pomyliłaś pokoje? – Uśmiechnął
się do niej łobuzersko.
– Ja się nigdy nie mylę –
powiedziała pewnym siebie tonem.
– Nie wątpię. To co proponujesz?
– Był zmęczony, nie miał ochoty się z nią droczyć.
– Jestem szczuplutka, zmieścimy
się razem – przesunęła się trochę i wskazała mu miejsce obok siebie na łóżku.
– Nie nawykłem do spania w
jednym łóżku z kobietą, której imienia nawet nie znam.
– Jestem Maja. Teraz możesz się
na mnie skusić? – zapytała, dotykając jego krocza drobną lewą stópką.
– Mam inną propozycje. Ubierz
się i do koleżanek, raz! Natychmiast!
– Nie pozwalaj sobie! Nie
zamierzam się stąd ruszać, nie chcesz tu spać to w salonie masz kanapę! Frajer!
– Maju, to moje łóżko, tak więc
wypad stąd. Ja cię tutaj nie zapraszałem. I nie chcę być nie miły, ty tez. Więc
nie bądź – mówił spokojnym, lecz stanowczym tonem.
– Nie chcesz? A jesteś niemiły,
palancie jeden! Jesteś jakiś inny chyba, bo każdy facet skusiłby się na takie
cudo jak ja! Może ty jesteś pedałem co ?
– Być może po prostu nie jesteś
taką pięknością za jaka się uważasz? – Tu ją wypycha za drzwi siła i wręcza
sukienkę.
– Jak śmiesz?! – próbowała
uderzyć go w twarz, on jednak zamknął jej drzwi przed nosem, co spowodowało, że
złamała sobie paznokieć. – Ja się jeszcze na tobie zemszczę – pomyślała.
Cały ranek, aż do południa
Majka, jak nigdy, spędziła w domu, myślała, jak by tu zemścić się na tym…
palancie! Tak na dobrą sprawę nawet nie znała jego imienia. Był przystojny –
tego była pewna, choć w pokoju było ciemno dostrzegła to niemalże od razu. Później
wzrok nieco przyzwyczaił się do panującej ciemności i podchwyciła kolor jego
oczu, były granatowe, ale i zimne, chłodne. Jego spojrzenie przyprawiało ją o
dreszcze. Nie była jednak to zbyt odpowiednia pora by o tym myśleć, teraz
musiała go w jakiś sposób upokorzyć, tak jak on ją dziś rano. Jak w ogóle śmiał
ją wystawić za drzwi? Za kogo on się uważa? Wpadła na genialny pomysł podczas
przeglądania kobiecych czasopism, od razu umówiła się ze swoimi
„przyjaciółeczkami”, by opowiedzieć im czego się dowiedziała.
– No witam was dziewczyny –
powiedziała Majka, wchodząc do całodobowego baru, gdzie najczęściej jadły
wspólnie jakiś posiłek. Oczywiście obowiązkowo każdej z dziewczyn dała buziaka
w policzek. Tym razem zamówiła spaghetti, potrzebowała sporą ilość kalorii, by
mieć co spalić w nocnym klubie, w którym uwielbiała tańczyć.
– Jest piątek, idziemy więc do Q
– zaproponowała Amanda.
– Zawsze chodzimy do Q, nie
uważasz, że przydała by się jakaś zmiana? – zaprotestowała Dominika
Majka jak przez sen słyszała o czym
rozmawiają jej koleżanki, gdy nagle do niej dotarło, że jedna z nich nie chce
iść do jej ulubionego klubu, i dyskutuje na ten temat bez jej wiedzy. Od razu
postanowiła się wtrącić.
– Idziemy do Q, tam przynajmniej
można liczyć na darmowe drinki, dzięki temu, że moim znajomym jest właściciel –
wypowiedziała to zdanie jednym tchem, dumna z siebie. Choć w rzeczywistości
kłamała, owy właściciel nie był jej znajomym, tylko przyjacielem jej ojca, ale
co tam drobne kłamstewko znaczy, ważne, że stanęło na jej.
Jak nie trudno się domyślić,
wszystkie zgodziły się ze swoją rudowłosą koleżanką. Z królową przecież się nie
dyskutuje. Późniejsze rozmowy zeszły na temat techniki i nowego smartfona
Blackberry, którego non stop reklamowano w telewizyjnych reklamach. Każda z
dziewczyn pragnęła go mieć, ponieważ był modny. Następny temat, jak nie trudno
się domyślić, dotyczył mody, a Dominika stwierdziła, że nie wie jaki kolor tej
jesieni jest najmodniejszy. To była idealna okazja, Majka nie mogła jej nie
wykorzystać.
– Zapytaj współlokatora tego
swojego kochasia.
– Dlaczego akurat jego? –
zdziwiła się Dominika
– Jak to? Nie domyśliłaś się? Ty
to naprawdę musisz być pusta, on jest pedałem! – Wykrzyknęłaby to zapewne
jeszcze głośniej, gdyby nie to że znajdowały się w miejscu publicznym.
– Coś ty? Żartujesz? Aleks
gejem? – zdziwiła się Dominika. – Znam go już trochę, ma dziewczynę.
– Nie Aleks, tylko ten trzeci –
powiedziała przez zęby zirytowana Majka. Swoją drogą nie przypominała sobie
żadnego Aleksa. Po tym, jak potraktował ja ten frajer, zamówiła taksówkę i
wróciła do domu.
– Tego właściwie nie znam,
możliwe, jest taki inny, to się wyczuwa, a ty skąd wiesz, że jest gejem? –
zapytała Domi.
– Spałam w jego pokoju, ma pod
łóżkiem gazetki, coś na miarę Play Boya, ale z gołymi facetami! – powiedziała
Majka, dumna z siebie, że tak dobrze jej idzie.
– Grzebałaś w jego rzeczach? –
zapytała z niedowierzaniem Amanda.
– No, zaraz grzebałaś, schyliłam
się po bransoletkę upadła mi, no i wiesz, ja już tak mam, że gazetą nie mogę
się oprzeć – odparła od siebie niewygodne zarzuty.
Dziewczyny pojechały najpierw do
salonu samochodowego, gdzie Majka miała wybrać sobie kolor swojego nowiutkiego
wozu. Stary samochód uległ zniszczeniu, gdy w wieku osiemnastu lat wjechała nim
pijana do rowu. Długi czas musiała czekać. aż tatuś kupi jej nowy. Oczywiście
koleżankom powiedziała, że sama na niego zarobiła, nigdy też nie zapraszała ich
do domu i nie przedstawiała swoich rodziców. Pragnęła uchodzić za taką, która
wszystko zdobyła własnymi siłami, bez niczyjej pomocy – to budziło respekt.
Respekt w jej przekonaniu nieodłącznie wiązał się z byciem pierwszą zawsze i
wszędzie, z byciem kimś na miarę królowej, a „Królowa jest tylko jedna”, taki
oto t-shert postanowiła założyć do Q. Był to klub dla małolatów, nie chciała
się więc wyróżniać eleganckim ubiorem. Tak naprawdę pragnęła być młodsza, o
czym świadczył każdy krok, który czyniła w stronę szaleństwa i szybkiego życia
bez hamulców. Uznała, że najwygodniej tańczy się na płaskiej podeszwie, tak
więc zielone błyszczące baleriny idealnie się do tego nadawały, t-shert już
wybrała, był w czarnym kolorze z zielonym napisem. Pozostał problem tego, co
jeszcze na siebie włożyć. W końcu zdecydowała się na obcisłe, lateksowe
legginsy.
W nocnym klubie dla małolatów
pojawiły się jakoś przed 23, później mógłby być problem dostania się z powodu
za dużej liczebności, a nie chciała fatygować swojego hermetycznego ojca, by
załatwił im wejście. Znalazły wolną lożę, tuż przy samym barze, co w tym
miejscu graniczyło z cudem. Po kilku drinkach zaczęły się przechwalać, która
jest lepsza w podrywaniu facetów. Majka rzuciła odważny tekst, którego już za
moment miała pożałować:
– Ja to potrafię poderwać
każdego, nawet impotentowi przy mnie stanie.
– W takim razie załóżmy się.
Masz miesiąc na poderwanie kolesia, którego ja wybiorę, zgoda? – zaproponowała
Amanda.
– A o co ten zakład? – zapytała
Majka z cwanym uśmiechem.
– O butelkę dobrej whisky, na
filmach amerykańskich tylko to piją – powiedziała Amanda
– Dobra, zakład stoi, ale mam
dwa warunki. – powiedziała Majka i ciągnęła dalej – Musi to być naprawdę droga
whisky, to pierwszy warunek, a drugim jest to, że facet musi być stąd, wskazany
dziś.
Nie bez powodu Majka postawiła
ten drugi warunek. Na razie jej osiągnięciami byli sami chłopcy, tak wiec nie
chciała dać koleżance możliwości, by wskazała kogoś po trzydziestce.
– Dobrze – zgodziła się Amanda –
ale musisz iść z nim do łóżka i mieć na to jakiś dowód, że ci się udało.
– Oczywiście, zakład stoi. – Tu
Majka podała prawą dłoń koleżance w celu zawarcia zakładu, a Dominika go
„przecięła”.
Dalsza zabawa przebiegała
idealnie, strumieniami płynął alkohol, grała głośna muzyka. Majka jednak dziś
nie piła zbyt dużo, wolała mieć jasny umysł, by dobrze zapamiętać twarz
mężczyzny, którego wskaże jej Amanda. I nastała ta chwila.
– Idź do baru, jest w turkusowej
koszuli, ma podwinięte rękawy, to twoje wyzwanie – krzyknęła Amanda do jej
ucha, ściągając ją z parkietu.
– Już idę. – Uśmiechnęła się do
koleżanki, z błyskiem pewności siebie w oku.
Gdy doszła do baru rozejrzała
się po wszystkich zajętych hokerach, ale nie ujrzała tam nikogo w turkusowym
stroju, nie było tam nawet nikogo w koszuli. Jej wzrok niemal natychmiast padł
na barmana. W tej samej chwili zniknął z jej oka błysk pewności i ustąpił
miejsca furii. Natychmiast wróciła do koleżanek.
– Czyś ty oszalała?! On?! –
wykrzykiwała do Amandy Majka.
– Przecież jest w tym klubie,
spełnia więc kryteria – wytłumaczyła się Amanda
– Ale on jest gejem!
– To chyba lepsze niż impotent –
uśmiechnęła się i dodała – poddajesz się?
– W życiu – powiedziała pewna
siebie i wścieła Majka, ruszając w stronę baru.
Wspięła się na wysoki hoker i
zastukała w marmurowy blat. Niemalże natychmiast się do niej odwrócił i rzekł:
– Co bogini piękności i pychy
zamawia? – Dostrzegła jego łobuzerski uśmiech.
– Bogini piękności się zgadza,
pychy nie. Nie radzę ci mnie obrażać, jestem znajomą twojego szefa. Nie macie
tu zachwycającego wyboru, no ale, niech będzie Jack Daniels z colą.
– Proszę bardzo. – Położył przed
nią szklankę i zaczął przygotowywać drinka na jej oczach.
– Nie wiedziałam, że tu
pracujesz. Nie widziałam cię tu wcześniej, a jestem stałym bywalcem – starała
się rozpocząć temat.
– Spytaj swojego znajomego, a
mojego szefa, od kiedy jestem zatrudniony, skoro to tak bardzo cię ciekawi –
urwał temat i szczerze nie dowierzał jej by znała faceta po pięćdziesiątce,
który go zatrudnił
– Lepiej tak nie skacz, kozaku, bo pożegnasz
się z tą pracą. Wystarczy jedno moje słówko. – Posłała mu całusa.
– Nie będę się z tobą wdawał w dyskusję. Jak
słusznie zauważyłaś, jestem w pracy. – Odszedł do innego klienta, nawet się z
nią nie żegnając.
Koniec retrospekcji
Patryk (Tychon)
– Ja już jestem gotowa –
powiedziała Majka i tupnęła demonstracyjnie obcasikiem.
– I po co te nerwy, królewno? –
zapytałem, wciąż podparty o komodę pośladkami.
Zrobiłem jeszcze jeden łyk
whisky, po czym odstawiłem szklankę obok karafki stojącej w przedpokoju. W
szklance pozostała na dnie, rudawa, krystalicznie przejrzysta ciecz. Podszedłem
do Majki, dałem jej całusa w policzek.
– Dobrze, będę prowadzić. Już
się tak nie podlizuj. Buty załóż – wydawała polecenia moja narzeczona… moja
przyszła żona… matka moich przyszłych dzieci.
Dobry pomysł z tą monetą, muszę sobie zapamiętać. :)
OdpowiedzUsuńOni chyba jednak się kochają, są tak różni. a żyją razem i tworzą naprawdę fajny związek. Po takim początku, to aż dziwne, że są razem.
Początek mieli niezły to fakt.Też uważam,że oni coś do siebie czują.
OdpowiedzUsuńPodobno przeciwieństwa się przyciągają ;)
Śmiesznie zaczęli, ale jak widać nie najgorzej się rozkręciło :)
OdpowiedzUsuńJak widać przeciwieństwa się przyciągają, również myślę , że oni się kochają i nawet po kiepskim początku są razem ,szczęśliwi w swoim związku.
OdpowiedzUsuńMimo trudnego początku , wydaje mi się że są ze sobą szczęśliwi :) Nadia
OdpowiedzUsuńTylko mi zniknął kolejny post ? Nadia .
OdpowiedzUsuńWszystkim :)
UsuńJa mogę ci to włączyć, ale przed tym będzie jeszcze jeden post, dlatego musiałem ten zdjąć :)
UsuńDobrze im chyba ze sobą, nie pomyślałabym nigdy ze Majka przystanie na jego nazwisko, a ona po prostu się zgodziła po tym jak on wygrał :)
OdpowiedzUsuńMajka się zgodziła, bo jak sama powiedziała, wygrałeś, a ja jestem honorowa. Poza tym Patryk ją zdominował i ona mu ulega.
Usuń