poniedziałek, 23 grudnia 2013

Część 170 - Strach




Amanda (Magdalena)

– A uderzył ją kiedyś przy tobie?
– To nie ma…
– Ma! Jeśli nie uderzył jej nigdy przy tobie, to nie musisz na to spokojnie patrzeć. W ogóle nie musisz na to patrzeć. Ewentualnie zawsze możesz zamknąć oczy lub odwrócić głowę.
– Olek, ty miałeś stać po mojej stronie. – Tym razem byłam już zrezygnowana.
– Ale nie jestem po twojej stronie. Amanda, potrafisz być egoistką. Odnajdź więc w sobie pokłady tego egoizmu i go po prostu aktywuj.
– Ty wiesz o co prosisz?
– Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Będziesz miała swojego męża, swoje dzieci i swoją rodzinę. Nie troszcz się o cudzą. Twój mężczyzna i bliźniaki będą wymagały stuprocentowej twojej troski. Prosimy byś nie marnowała jej na innych. – Aleks starał się zmienić temat i posługiwał się bardzo banalnymi, wręcz infantylnymi argumentami.
– Skąd wiedziałeś, że to ja? Wiedziałeś zanim się przyznałam, że to ja napuściłam na Darka tych…
– Młokosów i amatorów – wciął mi się w zdanie. – Darek do mnie dzwonił, powiedział mi.
– On wie? – Byłam nie na żarty przestraszona.
– Nie martw się. Darek to mój przyjaciel, nie skrzywdziłby mojej żony. Ty powinnaś kierować się podobnymi wartościami i nie krzywdzić przyjaciół swojego przyszłego męża. Darek chce jednak z tobą zamienić parę słów.
– Wyraz „parę” wskazuje, że będą to tylko dwa słowa.
– Nie wiem, może powiedział kilka.
Olek przerwał naszą rozmowę, dopisał coś na jakimś świstku i upuścił długopis na biurko.
– Ja nie chcę z nim rozmawiać. Nie mógłbyś tak…
– Nie – padło zwyczajnie, olewająco.
Olek chwycił za jakiś stempelek i przybił go na niewielkim druczku.
– Ale dlaczego? – Zrobiłam najsłodszą minkę jaką tylko potrafiłam. – No spójrz na mnie i powiedz dlaczego.
Tym razem się na mnie skoncentrował. Odłożył wszystkie przybory. Oparł się wygodnie. Chwycił jednak za długopis i bawił się nim.
– Ta sytuacja. To twoje wtrącanie się w ich małżeństwo, to nie jest pierwszy raz. Zabroniłem ci kategorycznie się wtrącać, postąpiłaś i tak po swojemu. Potem obiecałem pomóc, pogadałem z nim nawet….
– Ciekawa jestem co mu powiedziałeś.
– Prawdę, to co myślę.
– Czyli, że kobietę można lać – rzuciłam pytająco, choć chciałam by było to stwierdzenie.
– Nisko mnie widzę cenisz. Uwierz na słowo. Jestem bardziej twórczy i nie raz się o tym przekonałaś.
– To co mu powiedziałeś w takim razie?
– Żona to wizytówka męża, właściwie to kobieta jest wizytówką mężczyzny. Powiedziałem, że ja bym o swoją dbał, bo swoich rzeczy się nie niszczy…
– Nazwałeś Julkę rzeczą!? – krzyknęłam.
– Nie. Ty jednak nie dałaś mi dokończyć. Swoich rzeczy się nie niszczy, a swoich kobiet notorycznie nie siniaczy. – Olek wydawał się zadowolony z siebie.
– Użyłeś słowa notorycznie? Zapytałam zwyczajnie, a on w sekundę po tym wydawał się zbulwersowany.
– Amanda na Boga, skąd mam to wiedzieć? Nie pamiętam, bo rozmawiałem z nim kilka miesięcy temu. Wyobraź sobie, że nie było przy nas kronikarza.
– Kupię ci w takim razie dyktafon pod choinkę. Na przyszłość może się przydać.
– Amanda. – Tym razem mojego imienia nie wymówił lekko, a tak nadzwyczajnie poważnie,  niemal surowo. – Wiem, że ją uderzył i nie popieram tego, ale to jego żona, nie moja.
– Jego własność, jego zasady, super Aleks…
– Tak, uważam, że jego żona jest jego własnością. – Już miałam przerwać, ale stanowczo mnie od tego odwiódł. – Nie przerywaj, do cholery! Żona jest własnością męża, ale mąż jest własnością żony. Dzieci są własnością rodziców, ale rodzice są własnością dziecka.
Wsłuchiwałam się w jego słowa i starałam się wyłapać zależność między żoną i mężem, a dzieckiem i rodzicem. Nie dostrzegłam żadnej zależności.
– Do czego zmierzasz?
– Rodzic ma obowiązek wstać w nocy na żądanie pociechy, po to by później ta pociecha przychodziła na żądanie rodzica, gdy ten ją woła. Darek jest na żądanie Julii. Ubiera te śmieszne krawaty pod kolor skarpetek, daje się ciągnąć po galeriach od sklepu do sklepu, a w zamian za to wymaga obiadu i czegoś tam jeszcze.
– On zabrania jej pracować.
– Fabian Sabinie także i co z tego? – zapytał i podparł brodę na dłoniach., łokcie położył na biurku. Nie mogłam znieść tego jego spojrzenia.
– To nie to samo.
– To samo, tylko ty po prostu Darka mierzysz inną miarą. Nawet jeśli Dariusz znęca się nad żoną, to nic tobie do tego, póki ona wyraźnie nie poprosi o pomoc. Nie możesz nikogo uszczęśliwiać na siłę…
– Ja tylko…
– Nie przerywaj!
Spuściłam wzrok na podłogę. Chwilę trwało zanim znów na niego spojrzałam. Nie chciałam by widział łzy w moich oczach, by był świadomy tego, że jego ton mnie przeraził. Aleks nie krzyknął, on to „nie przerywaj” wypowiedział tak ostro.
– Nasłałaś bandziorów na męża swojej koleżanki, by dokonać jakieś prywatnej zemsty za jej krzywdy! – Aleks znów mówił tym tonem, czyli dostrzegł, że wtedy nie mam odwagi mu przerwać i postanowił to wykorzystać. – Ona tej twojej pomocy by nie doceniła. Jak wrócił ty wiesz kto opatrzył jego rany? Właśnie jego żona.
– Bo jest… – zabrakło mi słów.
– Głupia być może, a być może go naprawdę kocha. Nie wiem jak jest i nie chcę wiedzieć, po prostu mnie to nie obchodzi. Jednak Julia z pewnością nie jest ubezwłasnowolniona. Byłem tam u nich nie raz i nie miała łańcucha przy nogach. – Dla Aleksa zawsze wszystko było takie proste.
– On ją trzyma na smyczy emocjonalnej, uczuciowej. Takiej psychicznej.
– Jeśli chcesz uleczać ludzkie psychiki, to zmień kierunek studiów, z planowanego na psychologię. Bo prawo z emocjami i uczuciami ma niewiele wspólnego. Prokurator ma za zadanie pogrążać oskarżonego i sprawić by dostał surowy wyrok. Kiedyś sądziłem, że się do tego nadajesz, teraz zmieniłem zdanie.
– Nadaję się! Wsadzałabym takich jak Darek, tych wszystkich damskich bokserów za kratki! – zaprotestowałam głośno.
– To sędzia by takich wtrącał do więzienia, jeśli uznałby twoje argumenty za słuszne. A ty miałabyś możliwość posługiwać się tymi argumentami tylko wtedy, gdy te kobiety pierw zasięgnęłyby pomocy, porady, w końcu zgłosiły sprawy i zrobiły obdukcje. Jeśli chcesz Julce pomóc, to nie takimi prymitywnymi sposobami. Jeśli chcesz w przyszłości reprezentować prawo, to chyba takie rozwiązania już ci nie przystoją
– A pamiętasz jak wspólnie zemściliśmy się na tym moim kumplu z klasy?
– Tak, to było głupie i niedojrzałe, przyznaje. To było przestępstwem i nawet się z tego wyspowiadałem. Jednak tam my mściliśmy się za siebie, a nie za kogoś kto nawet o to nie prosił. Ty natomiast chcesz pomóc Julii na siłę, bez jej zgody, a nawet bez jej wiedzy. I co to da? Jaki to miało sens? – zapytał i znów chwycił za długopis. Stukał nim o kant jakiegoś zeszytu.
– Miał poczuć na własnej skórze jak to jest.
– Sądziłaś, że nigdy więcej nie podniesie ręki na żonę, jeśli ktoś podniesie rękę na niego? – Aleks niedowierzał. – Nie jesteś głupia, więc sama w to nie wierzysz. Gdyby w rzeczywistości tak było, gdyby to tak działało, to ty nigdy już nie podniosłabyś ręki na mnie, bo wiesz jak to jest, bo ja też potrafiłem podnieść rękę na ciebie. – Tu musiałam przyznać mu racje, miał słuszność. Cholernie nie lubiłam się przyznawać do pomyłki i tym razem nie zamierzałam.
– Liczyłam, że mi pomożesz, ale nie, bo twój męski szowinizm wziął górę! Jak zawsze zresztą!
Nagle przypomniało mi się jaki Olek jest naprawdę, co chciał by mnie spotkało i fakt, że przecież nie różni się aż tak od Darka. Wszystkie tamy puściły. Chwyciłam za salaterkę, którą miałam przed sobą i rzuciłam. Niestety przez tą wielką złość spudłowałam. Dostrzegłam jak Olek wstaje i wycofałam się. Cofałam się tak długo dopóki nie poczułam ściany za swoimi plecami. Aeks stanął przede mną. Jego twarz była mi teraz tak bardzo obca. Szczękę zacisnął do granic możliwości, był zły, po prostu zły, niemal, że wściekły, ale właściwie za co? Za zbitą salaterkę? Stać nas było by kupić kolejne sześć sztuk, czyli komplet.

– Odkupię za swoje – powiedziałam cichutko, niepewnie, ale wyraz jego twarzy nie zmienił się, jego mięśnie nie drgnęły nawet o minimetr, a postura nadal była pewna, wyprostowana do granic możliwości, niczym u żołnierza na froncie. 

9 komentarzy:

  1. Amanda nie potrafi pohamować swojej złości, Aleks też nie i tu przynajmniej się łączą. Mam nadzieję jednak że Aleks się powstrzyma. E.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to Amanda według mnie naprawdę przegina , wpieprza się w czyjeś życie mimo tego że nikt ją o to nie prosi ... Trochę rozumiem Aleksa , mimo że ja zachowałabym się podobnie do Amandy ... Nadia

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleks będzie tolerował jej zachowanie do porodu.Może i to była tylko salaterka ale on miał nią dostać w łeb.Amanda czasami się go boi jak np. wie,że źle zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie sytuacja, kiedy uderzyła go pięścią była większym przegięciem.
    Wiele kobiet ma odruch rzucania przedmiotami w złości (przy czym nie bronie nikogo, bo czegoś takiego się robić nie powinno)...
    Jestem ciekawa reakcji Aleksa, mam nadzieję, że sie opanuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bić jej na pewno nie bedzie, ale pewnie tez jej nie odpuści...może da jej szlaban? jak malemu dziecku? albo zamknie w piwnicy? :D tutaj chyba nie ma dobrego rozwiazania przez to ze jest w ciazy. jedynie moze ja postraszyc i porozmawiac...ale do niej to żadko cokolwiek dociera.

    OdpowiedzUsuń
  6. Amanda to ma chyba problemy emocjonalne. Zupełnie jakby cofnęła się w rozwoju. Albo bije albo czymś rzuca, histeryzuje, krzyczy. Dzieciaczek z pogranicza przedszkola i podstawówki. Mam nadzieję, że w dzieci nie zechce czymś rzucać. Na miejscu Aleksa to bym jej psychologa załatwiła. Bicie tu niewiele da, to ją tylko utwierdza w przekonaniu, że jak się coś nie podoba, to można walnąć i po problemie. Maja

    OdpowiedzUsuń
  7. Amanda nadal nie potrafi zrozumieć że nie powinna się wtrącać do małżeństwa Julii i Darka, mam nadzieje że Olek nie zareaguje zbyt gwałtownie po tej zbitej salaterce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Amanda jak już nie ma logicznych argumentów, to albo się obraża i wrzeszczy, albo dopuszcza się rękoczynów, albo czymś rzuca.

    OdpowiedzUsuń
  9. Amanda bardzo często nie kontroluje swoich złych emocji.

    OdpowiedzUsuń