sobota, 21 grudnia 2013

Część 141 - Łzy




Amanda (Magdalena)

Zaraz po pożegnaniu gości i ulokowaniu Majki z Patrykiem w gabinecie na rozłożonej kanapie, udaliśmy się wraz z Olkiem do sypialni. Miał rękę opartą na moim ramieniu, ale nie ciążył mi.
– Nie ufamy sobie? – szepnął do mojego ucha.
Popatrzyłam na niego zdziwionym, lekko nieobecnym, a przede wszystkim zmęczonym wzrokiem.
– Mężczyźnie nigdy się nie ufa.
– Kobiecie ponoć też. Chcesz się całe życie kierować zabobonami?
– Od kiedy ta broń…
– Kilka lat. Nawet kilkanaście. Miałem dwadzieścia jak wyrobiłem pozwolenie.
– Masz przed czym nas chronić?
Olek puścił mnie i rozsunął przede mną drzwi sypialni.
– To pustkowie. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mawiają.
Usiadł na łóżku i patrzył na mnie . Czekał aż i ja usiądę, ale zwlekałam.
– Nie zabiję cię, nic ci przy mnie nie grozi. Bez obaw.
– A to pudełko, te zdjęcia, ksero akt, czy cokolwiek tam jest.
– Akt zgonu mojej byłej dziewczyny – wyjaśnił.
– Zaczyna się robić ciekawie. Twoja była zmarła?
– Mówiłem ci, wypadła z okna.
– Mówiłeś, że to było samobójstwo, a w okolicy je wypadnięcia zdarzyły się inne wypadnięcia i wszystkie te kobiety znałeś, jak to wyjaśnisz?
– Nie wyjaśnię, bo nie wiem, sam nad tym pracuje.
– Pracujesz nad? Co ty policjantem jesteś?
– Nie, ale chcę wiedzieć kto ją zabił.
– Dlaczego?
– Bo jestem jej to winny, bo jest szansa, że to nie było samobójstwo, a więc jest szans, że to nie przeze mnie.
– Dlaczego miałaby popełniać samobójstwo przez ciebie? – zapytałam. Mój głos miał być pewny, ale wydał się przerażony, naprawdę byłam przerażona.
Aleks milczał, przysiadłam więc obok niego. Starałam się to zrobić najciszej jak to tylko możliwe, bez gwałtownych ruchów.
– Powiedz mi – szepnęłam.
– Znielubisz mnie – uprzedził.
– Aleks nie mogę cię znielubić za coś co mnie nie dotyczy. Poza tym to było dawno, chce po prostu wiedzieć. Nie lubię takich rewelacji, ale wolę je usłyszeć od ciebie.
– Gówno prawda – oburzył się i wstał. – Gdybyś naprawdę chciała wyjaśnienia usłyszeć ode mnie, to byś zapytała mnie, a nie kryła się z Patrykiem po balkonach i sypialniach.
– Uściślając, jednej sypialni – powiedziałam, a potem dopiero napotkałam na jego pełen pretensji wzrok. – Dobrze, przepraszam, powinnam zapytać ciebie, ale sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Zrozum też mnie, proszę.
– Nie rozumiem, a gdybym był przestępcą, to co wtedy?
– Pytasz czysto teoretycznie? – Uśmiechnęłam się do niego.
– Tak, ale odpowiedz szczerze. Jakbyś się czuła gdybyś mnie posłała za kratki właśnie takimi zapytaniami w stronę Patryka zamiast moimi.
– Gdybym wiedziała z kim sypiam, kim jest mój przyszły mąż, że przestępcą i sam by mi o tym powiedział to bym go nie wydała. Wierzyłabym, że robił to bo musiał, albo dla nas. Byłabym lojalna Aleks.
–Gdybyś wiedziała z kim sypiasz? – zapytał wykrzywiając twarz. – Przecież ty ze mną nie sypiasz do cholery!
– Nie krzycz  na mnie.
– Bo co polecisz na skargę na dół, do pana policjanta?
– Nie! Odwracasz kota ogonem, zrzucasz winę na mnie za skargę, bo…
– Bo się skarżyłaś.
– Tylko pytałam – powiedziałam wstając. – Ciebie to już o nic nie można zapytać!
Skierowałam swoje kroki w stronę drzwi. Miałam opuścić tą sypialnie, a tym samy to jednoosobowe koło wzajemnej adoracji.
– Zatrzymaj się. Stój powiedziałem!
Nie reagowałam.
– Chcesz znać prawdę, czy nie? – zapytał.
Takiej okazji nie mogłam przepuścić. Usiadłam na łóżku i wyczekałam. Aleks przykucnął przy mnie, a w połowie opowieści już klękał i szkliły mu się oczy.
– Kazałem jej usunąć. Nie byłem gotowy do roli ojca. Nie mieliśmy pieniędzy, zamiast domu ruderę, a ja…
– Sypiałeś też z jej siostrą – powiedziałam na głos wniosek.
– Tak, sypiałem, ale jej kazałem usunąć, właściwie zmusiłem ją do skrobanki, to dziecko zniszczyłoby nam życie, szanse na lepszą przyszłość dla mnie i dla niej.
– Rozumiem, nie popieram, aczkolwiek rozumiem.
– Chcieliśmy oboje skończyć studia, mieć dobrą pracę…
– Realizować się zawodowo i coś osiągnąć. Tobie się to udało, ona wypadła z okna. Jak to się stało? – zapytałam bez cienia litości w głosie.
– Spaliśmy na siódmym piętrze, w apartamencie.
– Nie byliście czasami biedni?
– To apartament Darka wujostwa, byli wtedy w górach, a my…
– Balowaliście na cudzym mieszkaniu?
– Właśnie.
– Co było dalej?
– Ja dużo wypiłem, ona poszła spać, potem zasnąłem, a potem już policja. Zostawiła list. Dali mi go przeczytać na przesłuchaniu.
– Co napisała?
– Będziesz tego żałował, nie zapomnę ci tego nawet po śmierci. – Aleks ledwie powstrzymywał łzy, w końcu nie dał rady.
Patrzyłam na upodlenie… nie to niewłaściwie słowo, ale byłam świadkiem chwili słabości u silnego, twardego faceta i nie wiedziałam jak się zachować. Czy pozwolić mu klęczeć przede mną i płakać? Czy powiedzieć by się otrząsnął i wziął w garść bo życie idzie dalej? Naprawdę nie wiedziałam jak się zachować. Ponoć kobiety mają instynkt, coś co pozwala ukoić płaczących, czy jakoś tak. Mnie tego całkowicie brakowało. Nie potrafiłam.
– Olek – powiedziałam. Miałam lekką chrypę, sama nie wiem czym spowodowaną.
Położyłam swoje dłonie na jego ramionach. Potarłam nimi delikatnie o materiał jego koszulki.
– Cokolwiek zrobiłeś, to przeszłość. Żałuje tylko, że nie powiedziałeś mi wcześniej, ale… Posłuchaj no mnie, spójrz na mnie. – Chwyciłam jego twarz w swoje dłonie.
– Daj spokój – chciał odwrócić twarz.
– Nie daj spokój! – krzyknęłam. – Będziesz moim mężem, a to jednak do czegoś zobowiązuje.
Zniżyłam się do jego poziomu, uklęknęłam przy nim i po prostu przytuliłam.
– To było, to już za tobą, nie możesz się obwiniać do końca życia. Rozumiesz? – wyszeptałam mu do ucha.
Potem odchyliłam go delikatnie od siebie spojrzałam s jego załzawione oczy. Nie ryczał, ale walczył ze łzami, tylko kilka z nich toczyło się po jego lewym policzku. Wytarłam je kciukiem i zabrakło mi słów. Nigdy nie sądziłam, że Olka stać na łzy żalu, już prędzej na łzy złości i bezsilności, ale nie takie.
– Kocham cię, rozumiesz? Cokolwiek miało miejsce w przeszłości nie zmieni nic między nami. To ma znaczenie, ale nic nie zmieni, rozumiesz? – zapytałam.
Przygryzł obie wargi zębami, pokiwał głową na tak i po prostu mnie przytulił. Dopadł do mnie, jakbym była jego tratwą ratunkową, ostatnią w dodatku. Cóż być może prawdą jest powiedzenie, że tonący brzytwy się chwyta.

Ps. Na tej części kończy się seria "Poplątanie międzyludzkie", czyli ta parapetówka. Mamy nadzieję, że się wam podobało, a teraz przyśpieszymy nieco by nadgonić czas i może Amanda i Aleks przeżyją święta w chwili gdy i nasze święta nadejdą :)

8 komentarzy:

  1. Dobrze, że wreszcie zaczął mówić jej o swojej przeszłości :) E.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uważam jak E., ważne jest to aby w końcu między nimi dochodziło do szczerych rozmów. Olek ma rajcę, lepiej żeby Amanda dowiedziała się od niego niż od innych osób.

    OdpowiedzUsuń
  3. Również uważam jak poprzedniczki , ważne żeby zaczął jej wyjaśniać, szczerze z nią rozmawiać , lepiej żeby Amanda dowiedziała się od niego, a nie od innych osób.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aleks się wreszcie otworzył przed Amandą

    OdpowiedzUsuń
  5. Faceci też płaczą tylko częściej w samotności.Niespodziewałam się,że Aleks kiedykolwiek będzie płakał przy Amandzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie że jej to wytłumaczył :)i dobrze ze zrozumiała, musi go kochać, bo pewnie cześć kobiet by tego nie zrozumiała i odeszła

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że powiedział jej o dziecku, to oczyściło trochę atmosferę między nimi. Aleks zawsze będzie żałował tego co zrobił, nawet jak nie będzie o tym myślał na co dzień, to i tak czasem przyjdą takie chwile, że będzie to wszystko do niego wracało.

    OdpowiedzUsuń
  8. Amanda jest naprawdę wielka.Wiele kobiet po takim wyznaniu nie byłaby tak wyrozumiała.Aleks bardzo kocha Amandę,dlatego przy niej pozwolił sobie na chwilę słabości.Marta

    OdpowiedzUsuń