sobota, 7 grudnia 2013

Część 119 - ... jeśli jeszcze kiedykolwiek...


Aleksander (Samuel)

Siedzieliśmy w kawiarni i rozmawialiśmy o starych czasach.
– A pamiętasz, jak ta polonistka usiadła na pinesce i było na mnie? – zapytał Darek, mój kolega z liceum.
– Pamiętam, ale to okazało się niemożliwe, bo mieliśmy zmianę klasy i ty nie wiedziałeś przecież o tym wcześniej – odpowiedziałem.
– Szkolne czasy, czasem mi ich brak. Trzeba by było w końcu kiedyś jakiś zjazd zorganizować – zaproponował.
– Ja jestem za, ale to najprędzej chyba w wakacje. A co u was?
– Nie najgorzej – odpowiedział Darek.
– Po minie żony widzę, że nie najlepiej – wtrąciła się Amanda.
– Nie, nie. Niby czemu? – zapytała Julia ze sztucznym uśmiechem na ustach.
– No bo jesteś taka zamyślona, jakby nieobecna – wyjaśniła Amanda.
– Zmęczona po prostu i trochę boli mnie głowa – wyjaśniła kobieta.
– Aha.
– A może pizza? Co prawda my ostatnio byliśmy z Amandą, ale znamy tak świetną pizzerę, choć na świetną nie wygląda, że chętnie się przejdziemy do niej jeszcze raz – zaproponowałem.
– Dobra, może być. Wieki nie jadłem pizzy – powiedział mój kolega.
– Ale tak spacerkiem? – zapytała Amanda.
– A coś nie tak, kochanie?
– Nie, nic. Tylko mam wysokie i nowe buty – odpowiedziała.
– Ja też mam wysokie, więc ją doskonale rozumiem. Moje, niestety, nie są nowe, bo mój mąż jest skąpy – wtrąciła się Julia.
– Pójdziemy wolno, obiecuję. I nie jestem skąpy, nie lubię tylko chodzić po sklepach i siedzieć dwie godziny z gazetą, podczas gdy ty przymierzasz każdą parę – wtrącił się Darek.
– Nie każdą tylko niektórą.
– Każdą damską parę z której mają twój rozmiar.
Zaśmiałem się.
– No dobra, to idziemy? – zapytała Amanda. – Tylko pamiętajcie, wolno, obiecaliście to.
– To on obiecał, ja ci, kochanie, nic nie obiecywałem. No dobra, będzie po twojemu – powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.
W pizzerii umówiliśmy się na przyszły tydzień. Tylko tym razem na wypad do Krakowa, na weekend. Pożegnaliśmy się przy samochodach, do których znowu szliśmy ślimaczym tempem.
– Dziwna z nich para – powiedziała Amanda, zapinając pasy.
– Dlaczego? Według mnie normalna – odpowiedziałem.
– Nie wiem czy jest normalne to, że mają do siebie taki dystans, a udają, że są idealnym małżeństwem. Nie wiem też czy normalne jest to, że ona ma siniaka na przedramieniu – wyjaśniła.
– Jak to siniaka, skąd wiesz? Przecież była w takiej bluzie jakby. No wiesz, o co mi chodzi.
– Tak, o tę pelerynkę. Odchyliła jej się nieraz i było widać. Poza tym, to dziwne, że ona jest przygnębiona, a on ma doskonały humor, żartuje i wspomina stare dzieje w tym samym czasie. Aha i zapewnia, że wszystko jest w porządku i w ich małżeństwie nie najgorzej.
– Kochanie, nie nakręcaj się tak. To mój najlepszy przyjaciel z liceum, zapewniam cię, że on w życiu nie podniósłby ręki na kobietę, a siniak. Z tego, co mówiła, to jest modelką, mogła się gdzieś uderzyć na pokazie, w przebieralni, na treningu, na siłowni albo na basenie. Ja nie wiem czy to jakiś polski zwyczaj, że jak kobieta ma siniaka, to od razu jest założenie, że pobił mąż – powiedziałem.
– Jak to polski zwyczaj? – zapytała Amanda.
– No, na przykład jak kobieta ma podbite oko na mieście, to wszyscy z góry insynuują, że męża poniosło, a nawet nie wiedzą czy ta kobieta ma męża – wyjaśniłem.
– To nie zmienia faktu, że nie lubię twojego kolegi i że w większości przypadków, gdy kobita ma na ciele ślady bicia, to dorobiła się ich przez jakiegoś mężczyznę: męża, konkubenta, chłopaka, i tak dalej. Możesz się z tym nie zgadzać, ale tak mówią statystyki.
– Skąd wiesz, co mówią statystyki, interesuje cię ten temat? – zapytałem.
– No tak, pisałam nawet o tym kiedyś referat. Kiedyś chciałam być prokuratorem i wsadzać takich za kratki.
– Żyjemy w kraju, gdzie statystyki wypełniają statyści – odparłem.
– Jak nie wierzysz w statystyki, to przyjrzyj się temu, co wokoło. Możesz na przykład obejrzeć telewizję albo poczytać artykuły – zaproponowała.
– Naprawdę chciałaś być prokuratorem? – zapytałem.
– Nadal chcę.
– No to masz z tym, którego nie polubiłaś, coś wspólnego. On jest prokuratorem – powiedziałem.
– A wiesz, że przemoc domowa nie ma nic wspólnego z pozycją społeczną ani stanem portfela? Tylko częściej mówi się o patologicznych rodzinach, gdzie alkohol był na porządku dziennym i dochodziło do rękoczynów. Często się też nagłaśnia takie sprawy, gdy ofiarami i katami byli normalni ludzie i nie byli małżeństwem. Jednak tak naprawdę to na równi dotyczy wszystkich, tylko na przykład, jak policjant pobije żonę, to państwo milczy, no bo gdzie ona ma to zgłosić? Na policję gdzie on pracuje? Albo wyobraź sobie teraz starcie w sądzie modelki i prokuratora, przecież to pewne, że on wie, gdzie posmarować i co powiedzieć i by go uniewinnili, zanim by się jeszcze sprawa zaczęła – powiedziała.
– Boże, co ty się tak nakręciłaś? – zapytałem.
– No bo to jest taki temat od wieków nic nieznaczący. Bo to mężczyźni kiedyś byli panami wszystkiego, bo społeczeństwo kiedyś takie było. I na przykład, gdy ja usłyszę, że mąż uderzył kobietę, to najchętniej bym popatrzała, jak takiemu ręce ucinają, a ty jakbyś takie coś usłyszał, to co byś powiedział? – zapytała.
– No, ja bym zapytał za co, bo być może ten mężczyzna miał powód tej żonie przylać – odpowiedziałem.
– Ej, coś jest nie tak, ej, bo ty to powiedziałeś poważnie. Ty nie powinieneś takich rzeczy mówić poważnie, bo chcesz, bym przyjęła twoje oświadczyny, powinieneś więc chociaż udawać, że w tym temacie się ze mną godzisz.
– Mam kłamać? Poza tym wysiadaj, bo jesteśmy pod domem – poinformowałem ją.
– Nie, masz nie kłamać. Jednak zapamiętaj sobie to, co teraz powiem, jeśli jeszcze kiedykolwiek, nieważne z jakiego powodu, przyjdzie ci do głowy, by podnieść na mnie rękę, to uwierz, że ci oddam – powiedziała i poszła przed siebie, podczas gdy ja wyjmowałem dwa wiaderka farb z bagażnika.

– Ma temperament i niezwykłą osobowość, no to w takim razie, będzie ciekawie – powiedziałem sam do siebie.

5 komentarzy:

  1. Napewno Amanda kiedyś doprowadzić do sytuacji w której Aleks podniesie na nią rękę.Wątpię żeby mu oddała jeśli wiedziałaby,że rzeczywiście zasłużyła pozatym przecież ma instynkt samozachowawczy.Groźby Amandy raczej Olka nie powstrzymają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Amanda na pewno kiedyś ( i to pewnie nie raz) doprowadzi do sytuacji w której Aleks podniesie na nią rękę.
    Pewnie mu odda, chociaż czy będzie miała odwagę to zależy od sytuacji. Aleks może być tak zły na nią, że aż będzie się bała.
    Mi się wydaje, że groźby Amandy śmieszą Olka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez nie uważam, aby Olek sie przestraszył Amandy:) Ona pewnie wielokrotnie doprowadzi do sytuacji, gdzie Olkowi puszcza nerwy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się że nie jedna będzie sytuacja w której Amanda wyprowadzi z równowagi Aleksa i wątpię żeby ona mi oddała , będzie się bała . Nadia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Amanda ma szczególny talent do wyprowadzania Olka z równowagi i obawiam się, że jeszcze nie raz znajdą się w sytuacji, w której Olek uzna , że musi Amandzie przylać. I myślę, że może się zdarzyć, że ona mu odda, bo czasem traci instynkt samozachowawczy i zapomina, że on jest większy i silniejszy i nie ma z nim szans.

    OdpowiedzUsuń