sobota, 21 grudnia 2013

Część 153 - Przez ciernie do gwiazd




Amanda (Magdalena)

– Wybaczysz? – zapytał Aleks niepewnie, gdy tylko wsiadłam do samochodu.
– Oczywiście, że tak, ale ja prowadzę. Ciebie mogło jeszcze nie puścić – oznajmiłam.
– A co u Kamila? – zapytał, a ja instynktownie bałam się tego pytania.
– Wolę dziś o nim nie rozmawiać. – Otworzyłam dach samochodu
– Dlaczego nie? – dopytywał.
– Bo to kretyn jak i ty. On pije, ty ćpasz. Jakoś źle tych ludzi sobie dobieram, co przy mnie stoją – odpowiedziałam, ale starałam się, by mój ton brzmiał żartobliwie.
– Co ty nie powiesz? – padło z ust Aleksa, a Fabi w tym czasie stanął z jego strony przy moim samochodzie.
– Powinnam się chyba zaprzyjaźnić z Patrykiem. On jest jakiś taki mądrzejszy. Nie skacze z kwiatka na kwiatek jak tamten frajer, tylko trzyma się tej rudej. Nie ćpa, bo to przecież gliniarz, alkohol też ogranicza. Dobrze zbudowany, przystojny, troskliwy i opiekuńczy. Czasami zabawny i zawsze wie, co powiedzieć. Ideał faceta po prostu – nadał stałam się, by mój ton brzmiał żartobliwie.
– Nie mów o zaletach mojego kumpla przy mnie, bo cię skrzywdzę za momencik – odrzekł Olek, ale równie przyjemnym i przyjacielskim tonem co ja. Ucieszyłam się, że wreszcie przeszliśmy do normalności i to jednym dużym krokiem, bez podchodów w swoją stronę.
– Nie groź jej, jełopie – syknął Fabian i zdzielił mojego przyszłego męża lewa dłonią w kark. Nie zrobił tego szczególnie mocno, a raczej żartobliwie.
– Już wiem. Z Fabianem się zaprzyjaźnię, on zawsze będzie mnie bronił, bronił i bronił, i jeszcze raz bronił – stwierdziłam i uśmiechnęłam się do tego dziwacznego, ale jakże dobrego człowieka.
– Z przyjemnością będę twoim body gardem, maleńka – mówiąc to puścił do mnie oczko.
– I tak zachowuje się najlepszy przyjaciel i to jeszcze na moich oczach? Jak ty śmiesz w ogóle – powiedział do niego Aleks.
– Jeszcze mi podziękujesz za to, co dzisiaj dla ciebie zrobiłem – stwierdził i oddalił się od nas, machając na do widzenia niczym mały chłopczyk. Brakowało mu tylko balonika w jednej dłoni i kolorowego lizaczka w drugiej.
Dojechaliśmy do domu jakoś dziwnie szybciej niż zazwyczaj. Pewnie przez to, że drogi były prawie puste, a ja przekroczyłam dozwoloną prędkość niemal za każdym razem, gdy tylko pojawił się znak ograniczenia.
– Amanda, naprawdę przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć, wiesz o tym, prawda? – przemówił Olek, gdy wysiadaliśmy.
– Wierzę, że nie. Ja też często robię i mówię coś, czego nie chcę. Zapomnijmy o dzisiejszym dniu, o tym, że miał taki miejsce, zgoda?
– Dobrze.
– Ale przysięgnij mi coś. Nigdy nic nie bierz. Nie chcę, by moje dzieci miały ojca narkomana.
– Nie wezmę, przysięgam – obiecał mi to, otwierając przede mną drzwi samochodu.
Weszliśmy przez garaż. Aleks starał się zapalić światło, ale nie mógł. Bawił się więc tak włącznikiem, aż w końcu przeklął.
– Nie denerwuj się, może korki wysiadły – stwierdziłam, zdejmując buty. Nie mogłam jednak znaleźć łapci. Kątem oka dostrzegłam, że i Olek ma podobny problem.
– Nie wiem, co się, do cholery, dzieje – stwierdził i w tym momencie dostał wiadomość sms. Wiem, że to był sms, bo poznałam po sygnale. Wydawał się zaczytany w niego i zaciekawiony, ale po chwili, twierdząc, że to tylko reklama, wsunął go na powrót do kieszeni.
Otworzył przede mną drzwi do salonu. Było dużo światełek. Były niczym świetliki. Coś jak takie małe diody, ale ich blask tak oślepiał, że nie mogłam dostrzec co to. Nie świeciły rażącym blaskiem, ale było ich tyle, że rozmywały się w oczach. To było żółte albo nie, jednak takie seledynowe światło. Po chwili jednak zmrużyłam oczy i dostrzegłam co leży na całej podłodze i jeszcze na schodach, zapewne było też do góry.
– Gwoździe – powiedziałam ze zdziwieniem na głos.
– Tak, pomalowane fosforem – stwierdził Olek.
– Mam je pozamiatać? – zapytałam.
– Nie, chodź tu do mnie lepiej. – Bez uprzedzenia porwał mnie na ręce.
– Oszalałeś, nie idź! – krzyknęłam.
– Uznajmy, że to będzie moja pokuta.
– Nie masz butów – przypomniałam mu, gdy już wykonał powoli dwa pierwsze kroki.
– Wiem, odczułem. Nie są położone na łebkach. Jak będę szedł ostrożnie, to jeszcze kiedyś będę chodził – powiedział do mnie i pocałował mnie w czubek nosa.
Nadal szliśmy powoli tą ścieżką, usłaną z gwoździ, choć z pewnością można było je jakoś ominąć. Boki schodów były na przykład nienaruszone, ale na środku było tego żelastwa od cholery. Podobało mi się, że Olek okazał się prawdziwym facetem, co nie boi się bólu i wziął mnie w ramiona w takiej sytuacji, ale nie chciałam, by mu się coś stało. Uznałam, że sam to przygotował i zapewne wie, co robi. Przestałam się więc przejmować. Teraz z niecierpliwością czekałam, co będzie dalej. Na drzwiach naszej sypialni coś wisiało. Było to albo jakieś prześcieradło, albo koc. Sama nie wiem, ale było ciemne, granatowe albo czarne. W całym domu zresztą było niewyobrażalnie ciemno. Na tym czymś, co wisiało na drzwiach naszej sypialni, był napis. Znowu zmrużyłam oczy by móc go odczytać.
Przez ciernie do gwiazd – głosił. Teraz to już sama nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Aleks rozsunął drzwi naszej sypialni i przed moimi oczami stanęło jakby nagle cale niebo. Miliony gwiazd różnej wielkości, większość jednak takich bardzo malutkich, jakby były cholernie daleko.
– Co to jest? – zapytałam ze zdumieniem.
– Nasze gwiazdy, nasz raj – padło w odpowiedzi.
Teraz wiedziałam, co to jest. Cały pokój był ciemnogranatowy, jakby do ścian zostały przybite kartony takiego koloru, a na nich przyklejone były albo namalowane gwiazdki – nie mogłam dokładnie dostrzec czy to malunek, czy naklejka, ale jedno jest pewne – one się świeciły jak na najprawdziwszym niebie.
– Jesteś cudowny – powiedziałam szeptem, bo się poczułam jakoś tak dziwnie, jakbym była na świeżym powietrzu, w kosmosie, a nie we własnej sypialni.

Po chwili dałam mu niespodziewanie buziaka w policzek. Moje plecy dotknęły miękkiego materiału – satyny. Bez wątpienia leżałam we własnym łóżku. Aleks znajdował się nade mną i całował. Całował jak nigdy wcześniej w życiu. Tak miękko, delikatnie, słodko, po prostu rozkosznie.

6 komentarzy:

  1. Cudownie, te gwiazdy...ach aż się rozmarzyłam. E.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sabina szybko to wymyśliła. Podobał mi się ten pomysł. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może wreszcie się zacznie między nimi układać chociaż nigdy nic nie wiadomo.Saba miała naprawdę genialny pomysł i wykonanie też świetne.Wątpię jednak,że Amandy humorki miną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała ta Sabina, jak to wszystko pięknie przygotowała

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze że Amanda wybaczyła Aleksowi, a pomysł Sabiny świetny może sprawi że znowu ich relacje się poprawią.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sabina pięknie to przygotowała i ten napis "przez ciernie do gwiazd ", takie prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń