Amanda (Magdalena)
– Wybaczysz? – zapytał Aleks niepewnie, gdy tylko wsiadłam
do samochodu.
– Oczywiście, że tak, ale ja prowadzę. Ciebie mogło
jeszcze nie puścić – oznajmiłam.
– A co u Kamila? – zapytał, a ja instynktownie bałam się
tego pytania.
– Wolę dziś o nim nie rozmawiać. – Otworzyłam dach
samochodu
– Dlaczego nie? – dopytywał.
– Bo to kretyn jak i ty. On pije, ty ćpasz. Jakoś źle tych
ludzi sobie dobieram, co przy mnie stoją – odpowiedziałam, ale starałam się, by
mój ton brzmiał żartobliwie.
– Co ty nie powiesz? – padło z ust Aleksa, a Fabi w tym
czasie stanął z jego strony przy moim samochodzie.
– Powinnam się chyba zaprzyjaźnić z Patrykiem. On jest
jakiś taki mądrzejszy. Nie skacze z kwiatka na kwiatek jak tamten frajer, tylko
trzyma się tej rudej. Nie ćpa, bo to przecież gliniarz, alkohol też ogranicza.
Dobrze zbudowany, przystojny, troskliwy i opiekuńczy. Czasami zabawny i zawsze
wie, co powiedzieć. Ideał faceta po prostu – nadał stałam się, by mój ton
brzmiał żartobliwie.
– Nie mów o zaletach mojego kumpla przy mnie, bo cię
skrzywdzę za momencik – odrzekł Olek, ale równie przyjemnym i przyjacielskim
tonem co ja. Ucieszyłam się, że wreszcie przeszliśmy do normalności i to jednym
dużym krokiem, bez podchodów w swoją stronę.
– Nie groź jej, jełopie – syknął Fabian i zdzielił mojego
przyszłego męża lewa dłonią w kark. Nie zrobił tego szczególnie mocno, a raczej
żartobliwie.
– Już wiem. Z Fabianem się zaprzyjaźnię, on zawsze będzie
mnie bronił, bronił i bronił, i jeszcze raz bronił – stwierdziłam i
uśmiechnęłam się do tego dziwacznego, ale jakże dobrego człowieka.
– Z przyjemnością będę twoim body gardem, maleńka – mówiąc
to puścił do mnie oczko.
– I tak zachowuje się najlepszy przyjaciel i to jeszcze na
moich oczach? Jak ty śmiesz w ogóle – powiedział do niego Aleks.
– Jeszcze mi podziękujesz za to, co dzisiaj dla ciebie
zrobiłem – stwierdził i oddalił się od nas, machając na do widzenia niczym mały
chłopczyk. Brakowało mu tylko balonika w jednej dłoni i kolorowego lizaczka w
drugiej.
Dojechaliśmy do domu jakoś dziwnie szybciej niż zazwyczaj.
Pewnie przez to, że drogi były prawie puste, a ja przekroczyłam dozwoloną
prędkość niemal za każdym razem, gdy tylko pojawił się znak ograniczenia.
– Amanda, naprawdę przepraszam. Nie chciałem tego
powiedzieć, wiesz o tym, prawda? – przemówił Olek, gdy wysiadaliśmy.
– Wierzę, że nie. Ja też często robię i mówię coś, czego
nie chcę. Zapomnijmy o dzisiejszym dniu, o tym, że miał taki miejsce, zgoda?
– Dobrze.
– Ale przysięgnij mi coś. Nigdy nic nie bierz. Nie chcę,
by moje dzieci miały ojca narkomana.
– Nie wezmę, przysięgam – obiecał mi to, otwierając przede
mną drzwi samochodu.
Weszliśmy przez garaż. Aleks starał się zapalić światło,
ale nie mógł. Bawił się więc tak włącznikiem, aż w końcu przeklął.
– Nie denerwuj się, może korki wysiadły – stwierdziłam,
zdejmując buty. Nie mogłam jednak znaleźć łapci. Kątem oka dostrzegłam, że i
Olek ma podobny problem.
– Nie wiem, co się, do cholery, dzieje – stwierdził i w
tym momencie dostał wiadomość sms. Wiem, że to był sms, bo poznałam po sygnale.
Wydawał się zaczytany w niego i zaciekawiony, ale po chwili, twierdząc, że to
tylko reklama, wsunął go na powrót do kieszeni.
Otworzył przede mną drzwi do salonu. Było dużo światełek.
Były niczym świetliki. Coś jak takie małe diody, ale ich blask tak oślepiał, że
nie mogłam dostrzec co to. Nie świeciły rażącym blaskiem, ale było ich tyle, że
rozmywały się w oczach. To było żółte albo nie, jednak takie seledynowe
światło. Po chwili jednak zmrużyłam oczy i dostrzegłam co leży na całej
podłodze i jeszcze na schodach, zapewne było też do góry.
– Gwoździe – powiedziałam ze zdziwieniem na głos.
– Tak, pomalowane fosforem – stwierdził Olek.
– Mam je pozamiatać? – zapytałam.
– Nie, chodź tu do mnie lepiej. – Bez uprzedzenia porwał
mnie na ręce.
– Oszalałeś, nie idź! – krzyknęłam.
– Uznajmy, że to będzie moja pokuta.
– Nie masz butów – przypomniałam mu, gdy już wykonał
powoli dwa pierwsze kroki.
– Wiem, odczułem. Nie są położone na łebkach. Jak będę
szedł ostrożnie, to jeszcze kiedyś będę chodził – powiedział do mnie i
pocałował mnie w czubek nosa.
Nadal szliśmy powoli tą ścieżką, usłaną z gwoździ, choć z
pewnością można było je jakoś ominąć. Boki schodów były na przykład
nienaruszone, ale na środku było tego żelastwa od cholery. Podobało mi się, że
Olek okazał się prawdziwym facetem, co nie boi się bólu i wziął mnie w ramiona
w takiej sytuacji, ale nie chciałam, by mu się coś stało. Uznałam, że sam to
przygotował i zapewne wie, co robi. Przestałam się więc przejmować. Teraz z
niecierpliwością czekałam, co będzie dalej. Na drzwiach naszej sypialni coś
wisiało. Było to albo jakieś prześcieradło, albo koc. Sama nie wiem, ale było
ciemne, granatowe albo czarne. W całym domu zresztą było niewyobrażalnie
ciemno. Na tym czymś, co wisiało na drzwiach naszej sypialni, był napis. Znowu
zmrużyłam oczy by móc go odczytać.
Przez ciernie do gwiazd – głosił. Teraz to już sama nie
wiedziałam, czego mam się spodziewać. Aleks rozsunął drzwi naszej sypialni i
przed moimi oczami stanęło jakby nagle cale niebo. Miliony gwiazd różnej
wielkości, większość jednak takich bardzo malutkich, jakby były cholernie
daleko.
– Co to jest? – zapytałam ze zdumieniem.
– Nasze gwiazdy, nasz raj – padło w odpowiedzi.
Teraz wiedziałam, co to jest. Cały pokój był
ciemnogranatowy, jakby do ścian zostały przybite kartony takiego koloru, a na
nich przyklejone były albo namalowane gwiazdki – nie mogłam dokładnie dostrzec
czy to malunek, czy naklejka, ale jedno jest pewne – one się świeciły jak na
najprawdziwszym niebie.
– Jesteś cudowny – powiedziałam szeptem, bo się poczułam
jakoś tak dziwnie, jakbym była na świeżym powietrzu, w kosmosie, a nie we
własnej sypialni.
Po chwili dałam mu niespodziewanie buziaka w policzek.
Moje plecy dotknęły miękkiego materiału – satyny. Bez wątpienia leżałam we
własnym łóżku. Aleks znajdował się nade mną i całował. Całował jak nigdy
wcześniej w życiu. Tak miękko, delikatnie, słodko, po prostu rozkosznie.
Cudownie, te gwiazdy...ach aż się rozmarzyłam. E.
OdpowiedzUsuńSabina szybko to wymyśliła. Podobał mi się ten pomysł. :)
OdpowiedzUsuńMoże wreszcie się zacznie między nimi układać chociaż nigdy nic nie wiadomo.Saba miała naprawdę genialny pomysł i wykonanie też świetne.Wątpię jednak,że Amandy humorki miną.
OdpowiedzUsuńWspaniała ta Sabina, jak to wszystko pięknie przygotowała
OdpowiedzUsuńDobrze że Amanda wybaczyła Aleksowi, a pomysł Sabiny świetny może sprawi że znowu ich relacje się poprawią.
OdpowiedzUsuńSabina pięknie to przygotowała i ten napis "przez ciernie do gwiazd ", takie prawdziwe.
OdpowiedzUsuń