Amanda (Magdalena)
Leżałam na szpitalnym łóżku i
nudziłam się niemiłosiernie. Bolało mnie niemal wszystko, a skurcze nóg były
nie do wytrzymania. Postanowiłam odgonić od siebie myśl o bólu kierując się
starą zasadą – zamknij oczy, złap ból, włóż w pudełko od zapałek i zamknij w
szafie no i zajmij się czymś innym by nie powrócił. Okazało się, że z moją
wyobraźnią jest znacznie gorzej niż za czasów dziecięcych. Wzięłam więc tableta
i zaczęłam przeglądać pierw zabawki dla niemowląt, potem śpioszki, później
biżuterie, a potem było coraz gorzej. Zaczęłam czytać o porodach, cesarkach,
komplikacjach kiedy matka ma krew minusową, a ojciec na plusie. Powróciło
wspomnienie Huberta i pytanie czy on też miał ten plus w krwi. Niemal wszędzie
rzucało mi się w oczy, że bliźniacy to zawsze komplikacje…
– Hej kochanie – Aleks stanął
przede mną w białym fartuchu lekarskim.
– Cześć, co cię sprowadza na ten
oddział? – zapytałam i starałam się podnieść nieco wyżej.
– Domyśl się, pewnie, że ty. Co
u ciebie? – zapytał podkładając mi poduszkę tak bym mogła wygodniej usiąść.
– Wyglądam jak słoń, cały czas
mnie coś skurcza i boli… – zaczęłam całą litanie wywodów na temat mojego stanu
zdrowia.
– To całkiem normalne w ciąży –
wyznał siadając na taborecie przy łóżku. – Pokój ci się podoba? – dopytywał.
– Tak bo mam darmowy telewizor i
nie musze wrzucać monet, nikt mi nie chrapie, no ale się niemiłosiernie nudzę.
Domi miała ze mną leżeć, to ten jej się pośpieszył.
– Wracam od niego, z pediatrii.
Przyjechali z nim na szczepienie. Jak na wcześniaka to bardzo dobrze się
rozwija. Domi chciała do ciebie wejść, ale mały jest strasznie marudny dzisiaj
i poszli do domku. Odwiedzi cię jutro, bo Tyler z nim zostanie.
– Ja też chcę już do domku.
– Jutro będziesz miała cesarkę,
będzie dobrze. Potem trzy doby i do domku was zabieram.
– Aleks, a jeśli ja umrę? –
zapytałam.
– Co ty w ogóle pleciesz? Skąd
ci to przyszło do głowy, nie gadaj głupstw.
– Ale wypadki chodzą po
ludziach, ja tu właśnie czytałam i oglądałam takie materiały – zaczęłam się
sama nakręcać i pokazałam mu mojego tableta.
– Amanda, nie denerwuj się i nie
martw na zapas. Będzie dobrze, będziesz miała najlepszą opiekę, nic się nie
stanie. Przestań się nakręcać dobrze?
– Dobrze, ale jeszcze trochę
poczytam – wyznałam.
– Oj, nie ma mowy. Konfiskuje to
– stwierdził i zabrał moje małe okienko na świat w swoją obszerną kieszeń.
– Oddawaj bo mnie denerwujesz! –
krzyknęłam.
– Kochanie, co z tobą jest nie
tak? Kiedy wylatywaliśmy samolotem to dzień wcześniej oglądałaś filmy
katastroficzne o wypadkach samolotowych. Kiedy wypływaliśmy w rejs statkiem to
obejrzałaś wcześniej Titanica i to obydwie części. Tylko o balonie nie znalazłaś
filmu, a lecieliśmy.
– Nie porównuj porodu do tego
wszystkiego.
– I w tym i w tamtych
przypadkach się nakręcasz, a to naprawdę nie potrzebne. Szkodzi i tobie i
dzieciom. Zaufaj mi proszę.
– Ufam i co dalej? Oddasz mi
moje…
– Nie mała, ty to wypoczywaj. Ja
idę do bufetu i za moment do ciebie wrócę by ci dotrzymać towarzystwa choć pół
godzinki.
– Chce ciacho – powiedziałam
nagle kiedy już wstał.
– Jakie? – dopytywał Olek.
– Takie z kremem, pianką, polewą
i najlepiej toffi.
– Dobrze postaram się coś znaleźć.
Uprzedzam, że będę cię potem gnał do zrzucania tego.
– Pozrzucasz ze mną –
zadecydowałam, a Olek spojrzał na mnie pytająco. – Kaloryferek ci zaniknął
kochanie, nie chcę byś miał bojler jak Kamiś – dodałam.
– Paskuda jesteś.
– Za to mnie kochasz – uśmiechnęłam
się do niego ciepło.
– Nie tylko za to, za to akurat
najmniej.
– Idź już po to ciacho lepiej –
zarządziłam i rzuciłam w niego poduszką. Złapał ją w mgnieniu oka i odrzucił w
moją stronę, ale nie po to by mnie nią uderzyć, ale by mi ją podać. Nie
spodziewałam się, że mój przyszły mąż ma aż tak dobry refleks.
– Aleks przynieść też kartkę i długopis.
– Lekcje chcesz odrabiać? –
dopytywał.
– Nie. Tylko się nie złość, ale
na wszelki wypadek…
– Co na wszelki wypadek, mała? –
zapytał podchodząc do mnie i siadając na brzegu mojego łóżka.
– Jakby mi się jednak coś stało,
Aleks, ale mi nie przerywaj. Jakby mi się coś stało, to ufam tobie, wiem, że z
tobą będą mieli, czy też miały dobrą opiekę. Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem,
oni mogą nie być twoi, a ja nie chce by się gdzieś tułały. Napisze, że moją
ostatnią wolą w razie śmierci, czy śpiączki jest to by moje dzieci trafiły pod
twoją opiekę. Rozumiesz?
– Rozumiem. Przyniosę ci i
ciacho i jakiś zeszyt, oraz długopis. Dziękuje, że mi ich powierzasz.
– Jesteś ich ojcem.
– Będę ich ojcem, cokolwiek by
się nie wydarzyło – powiedział pewnie i wstał. Opuścił mój pokój, by po
kilkunastu minutach powrócić z ciastkiem, kilkoma kartkami, oraz czarnym
pisakiem.
O jaki Aleks potrafi być troskliwy :) E.
OdpowiedzUsuńMyślę,że Amanda podjęła dobrą decyzję aby w razie czego dzieci powierzyć pod opiekę Aleksa jestem pewna,że on będzie dobrym ojcem.Niektórzy ludzie tak po prostu mają,że się nakrecają .
OdpowiedzUsuńJa myśle ,że to normalne z tym nakręcaniem się:) Decyzja może i dobra ale chyba trochę przesada z tymi oświadczeniami od razu
OdpowiedzUsuńKochani są, on taki opiekuńczy i troskliwy :)
OdpowiedzUsuńAmanda boi się porodu i tego co ją czeka, dlatego tak panikuje. Myślę, że podjęła słuszną decyzję, że gdyby jej się coś stało, to żeby dzieci trafiły pod opiekę Olka. To z jej strony wielki gest zaufania w stosunku do niego.
OdpowiedzUsuń