czwartek, 26 grudnia 2013

Część 187 - Niezauważalny radiowóz




Patryk (Dorian)

Retrospekcje
Grudzień 2012 roku:

A już myślałem, że to będą nudne święta. Życie jednak zweryfikowało ten scenariusz i… i teraz będą zmuszony patrzeć na tą małą i się ironicznie uśmiechać. Kiedy tylko odrzucałem ironiczność w kąt okazywało się, że mam ochotę wybuchnąć gromkim śmiechem, bo niemal natychmiastowo przypominały mi się te liczne przesłuchania, spisywania i rozmowy z jej udziałem.
– No i co, młoda i Mysza, góra wam się podoba? – zapytałem przyjaźnie.
– Pewnie, a ty widzę już po kieliszku, bo taki zadowolony – oznajmiła moja dziewczyna i usiadła mi na jednym kolanie.
– Właśnie, że nie. Możemy się herbatkami zamienić na dowód tego, że mówię prawdę. – Wejrzałem na Angelikę, stała pierw skromnie nieco za kanapą, na której siedział Hubert. Potem do niej podeszła i oparła się łokciami o oparcie.
– A tobie co się nagle stało? Od kiedy ty taka małomówna? – zaczepił ją ten wyższy ode mnie o kilka centymetrów.
– Jakoś tak… – zaczęła skromnie. – Bo mnie ten pies wzrokiem pożera, normalnie czuje się molestowana – poskarżyła się na głos z drwiącym uśmiechem.
– Nie tykam nieletniej, właściwie to nielegalnej. Ja tam swój skarb już mam – rzekłem z dumą i przytuliłem Maję do siebie. Brodę wygodnie oparłem na zagłębieniu w jej ramieniu.
– Pies… czyli stąd się znacie – drążył Hubert.
– On dał mandat mojemu kumplowi – poskarżyła się Angelika.
– Z tego co ja pamiętam to nawet nie jednemu, a ciebie kiedyś pijaną do domu odwoziłem, fajnie wtedy uciekałaś, znaczy zanim cię odwoziłem…
– Nie mów pan o tym.
– Dlaczego? Ja rozumiem jak pijany się potknie o krawężnik, rozumiem jak o własne nogi poplącze, ale by w radiowóz wpaść.
– Bo mnie się wydawało, że on…
– Wpadłaś w radiowóz? – przerwał jej Hubert, który zdążył popluć się herbatą, gdy do niego dotarły moje słowa, oczywiście dotarły z opóźnieniem.
– Stare czasy…
– Miesiąc temu – przerwałem jej tymi słowami, a ona spojrzała na mnie z taką nienawiścią z oczach, że aż się zacząłem zastanawiać, czy zaraz stanę w płomieniach, czy zamienię się w bryłę lodu.
– No proszę, proszę – powiedział z politowaniem Hubert i zmienił miejsce by znaleźć się za Angeliką. Oparł się dłońmi o to samo oparcie, o które ona się opierała łokciami. Tyle, że on uczynił to w taki sposób by to ona znalazła się między jego rękoma. – A myślałem, że ty w kryminalnych robisz.
– W trupach.
– Patryk, miało być przyjemnie. Nie musiałeś…
– Ciii, Mysza.
– Z Jackiem nadal? – dopytywał Hubert.
– Tak, z twoim byłym partnerem.
– Nie uważacie, że to u was takie gejowskie? Pies posiada partnera, czy kogoś kto go na smyczy wyprowadza? – zapytała Angelika, a Hubert zgromił ją wzrokiem. Nie mogła jednak tego dostrzec bo nawet na niego nie spojrzała. – Pójdę spać, bo może chcecie sobie pogadać tak po partnersku, a mnie i tak łeb boli…
Hubert dał tej małolacie odejść, ale oczywiście wcześniej opuszki jego palców sunęły po jej ciele, od ramienia, aż po samą dłoń. Jego wzrok za nią błądził, bo prostą ścieżką to się tego nazwać nie dało. Znaczy, Angela szła pewnie, stabilnie, na trzeźwo, jednak, ale Hubert nie powinien ją pożerać każdym zmysłem: wzrokiem, smakiem, dotykiem, węchem... Czy już ją smakował, czy to jeszcze przed nimi?
– Ty, stary co z twoją żoną i chłopakami?
– Już mówiłem…
– Wiem, wiem, a to nie jest czasem tak, że się rozstajecie? – dopytywałem.
– Nic mi o tym nie wiadomo. Jesteś więc lepiej poinformowany ode mnie – odpowiedział, a Majka już tak mocno trącała mnie ramieniem w brzuch, że stawało się to bolesne. Z tego powodu postanowiłem wstać. Delikatnie odstawiłem ją obok, a sam skierowałem się do barku…
– Możesz się nie pytać, od razu polewaj. Muszę się upić by nie słyszeć jak się zachowujesz.
– Zachowanie się ogląda, to słowa się słyszy – rzekłem pewnie i nalałem jakiegoś trunku z karafki do połowy trzech koniakówek.
– Bez taktu jesteś – zarzuciła mi Majka.
– Ale ja go znam nie od dziś, nawykłem. Pamiętam jak był gówniarzem takim, co prawko zdawał. Ile to było razy, Patryk?
– Bo mnie zawsze przez jakąś starą kobitkę o laseczce udupili, albo przez pijanego rowerzystę – poskarżyłem się a potem podałem pierw mojej dziewczynie, a potem Hubertowi do rąk kieliszek.
– Ile razy zdawał?
– Sześć – rzekł Hubert pytająco.
– Pięć, do dziś rzadko prowadzę, bo to wina tych ulic i znaków i…

– Tak, tak, tak, wiemy, wiemy, wiemy – mówiła kiwając głową Majka, po czym stuknęła się z Hubertem kieliszkami i przechyliła swój, gdy tylko dotknął jej ust. Hubert wypił jednym haustem do dna, a Maja tylko pomoczyła usta. W takich momentach byłem z niej dumny. Ja sam też nie piłem szybko, delektowałem się smakiem tego koniaku, pozwoliłem by lał się po języku aż do gardła. 

7 komentarzy:

  1. Fajnie było to sobie przypomnieć. Ach ten sentyment;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wątpię żeby Angela doceniła zawód,,policjant" ona psów nie lubiła i raczej nie polubi ale jak sobie wyobraże jak ona w ten radiowóz wpadła to wybucham śmiechem haha :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sądziłam że Hubert z Patrykiem tak się kumplują, szczególnie zważając na relacje Huberta i Aleksa, który jest przyjacielem Patryka. Ale cóż, życie jest takie nieprzewidywalne :) E.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój ulubiony moment jak Patryk wyjawia, że Angela wpadła w radiowóz :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha tak ta wpadka w radiowóz jest świetna:) Myslę,że jej ciężko będzie docenic policję

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj musiało być ciekawie, jak Angela zorientowała się kim jest przyjaciel Huberta i, że będzie musiała spędzić w towarzystwie tego "psa " święta. Już sobie wyobrażam jej minę. Angela jak widać to rozrywkowa dziewczynka, wpaść w radiowóz, to przecież duże auto, musiała być nieźle pijana, żeby dokonać takiego wyczynu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Angela do grzecznych dziewczynek nie należy.Bliskie spotkanie z radiowozem mnie rozbawiło :)

    OdpowiedzUsuń