poniedziałek, 23 grudnia 2013

Część 167 - Co takiego będę musiał ci wybaczyć, kochanie?





Aleksander (Samuel)

Wszedłem do domu i rzuciłem hasło:
– Majka i Patryk znów przełożyli ślub.
– Co? – Amanda wydawała się zaskoczona, aż odwróciła się w moją stronę i uklęknęła na kanapie wyczekując odpowiedzi.
– No tak, chyba nie wyrobią się w tym roku, ale planowo to październik.
– Oj nie, tylko nie październik. Będę miała duży brzuch. Czemu nie mogą się pobrać w sierpniu, przecież ma „r”?
– Tym razem to nie o „r” chodzi – powiedziałem. Westchnąłem ze zrezygnowania i opadłem na kanapę obok niej. – Chodź tutaj do mnie – szepnąłem i usadziłem Amandę tak, że siedziała mi na kolanach, a nogi miała wyprostowane, wygodnie ułożone na pozostałości kanapy.
– Co Majce nie pasuje tym razem? – zapytała i wpatrywała się we mnie.
– Wiesz, że cię kocham?
– Wiem, ale odpowiedz – zażądała.
– Majka i Patryk są ważniejsi niż moje „kocham”.
– Twoje kocham słyszę codziennie, a o ten ślub potem zapomnę zapytać, a muszę w razie czego sukienkę poszerzać.
Odchyliłem głowę do tyłu.
– Praktyczna jak zawsze.
– Aleks – zastękała i wymierzyła mi kuksańca w przedramię.
– I po co ci to było? – zapytałem klepiąc lekko w udo. Więcej narobiłem tym huku niż sprawiłem jej bólu.
– Ugryznę cię jak kiedyś – zagroziła.
– Ugryźniesz? – zapytałem z uśmiechem i zaczęłam wykonywać manewr położenia jej na kanapie plecami, tak bym sam znalazł się nad nią. – Ugryźniesz mnie? – dopytywałem.
– Tak, no co robisz? No, wariacie – piszczała i wierzgała nogami kiedy ja odnajdywałem ten punkt na jej szyi, w którym ma łaskotki.
– Kocham cię jak wariat, panno Wieczorek.
– Nienawidzę swojego nazwiska – powiedziała z westchnieniem.
– Niedługo będziesz Górska.
– Tak, a moja fryzjerka to wymieniła Jagodzińska na Malinowska.
Amanda śmiała się to wypowiadając, ja też się uśmiechnąłem.
– Taka owocowa?
– Znasz ją, to co się pytasz.
– To ta co mnie farbowała? – zapytałem. Szczerze to już zapomniałem jak ona wyglądała. Pamiętałem jednak tą masę zabiegów jakie na mnie przeprowadzała by kolor moich włosów osiągnął niemal naturalny blond.
– Tak, ta co cię farbowała.
– Ta co jej mąż cię opieprzył za to, że zaparkowałaś na środku, a on…
– Tak, Robert ma na imię.
– Przyjemny facet. Trochę niecierpliwy, ale nie ma się co dziwić. Tam by mogły z trzy samochody rozmiaru twojego zaparkować, a ty się tak umiejscowiłaś, że ni chuja, tylko twój wchodził.
– To, że jest mały nie znaczy, że ma być dyskryminowany.
– No pewnie, mały, piękny, brudny.
– To mi go umyj! – zaproponowała.
– A co ja myjnia?
– Proszę, proszę, no Aleks ja cię proszę. Myjnia nie myje tak dokładnie jak ty i za myjnie trzeba płacić.
– A ja to jestem ta… darmowa pomoc domowa, czy co?
– Darmowa, wykwalifikowana siła robocza – odpowiedziała z dumą w głosie moja przyszła żona.
– Zostałem wykwalifikowany w leczeniu dzieci, a nie w myciu pojazdów mechanicznych.
– Mieć dwie kwalifikacje, to w dzisiejszych czasach mus sytuacji, nigdy nie wiadomo co cię spotka w życiu.
– Czyli jak popełnię błąd lekarski i stracę pracę to mam zatrudnić się w myjni samochodowej? – dopytywałem odpinając guziki jej koszuli i całując po szyi i dekolcie.
– Nie, wtedy ja otworzę myjnie samochodową, taką imitacje plaży. Będziesz paradował w slipach, albo bokserkach, ewentualnie plażowych bojówkach niczym serfer.
– I sądzisz, że zbijemy na tym fortunę?
– Pewnie, sama bym na taką myjnie jeździła – odpowiedziała z tym cwaniackim uśmieszkiem.
– Jak mi zapłacisz to ci umyje ten samochód.
– Oj nie, będziesz moim mężem, należy mi się coś od ciebie! – stwierdziła pewnie.
– A co mnie się należy od ciebie? – dopytywałem.
Amanda dotknęła opuszkiem palca wskazującego mojej twarzy. Pierw brody, potem policzka, następnie nosa. Kiedy była przy ustach delikatnie przygryzłem i nie chciałem puścić, possałem. Kiedy przestałem dojechała do czoła, popukała mnie dwa razy.
– Puku, puku, jest tam ktoś? – zapytała. – Chyba pusto, bo takie echo było.
– Masz dziś dobry humor, widzę.
– Pewnie, że tak. Kacperek wyszedł ze szpitala, Tyler dostał nową pracę, Dominika znalazła chałupniczą. Darek odpokutował za winy, Fabian pogodził się z Sabiną, jakiś Kryspin dzwonił, że zjawi się na naszym ślubie z córką i nową żoną. Bartosz wyjdzie z więzienia w listopadzie, skracają mu wyrok za dobre sprawowanie. Świat jest piękny. Nie sądzisz?
– Nie sadziłem, że kiedykolwiek będziesz aż tak przepełniona optymizmem.
– Rozpiąłeś mi koszule, pognieciesz.
– To wyprasuje.
– Czemu chcesz prasować moją koszule, a nie chcesz umyć mojego samochodu?
– Umyję ci ten samochód – rzekłem sięgając do zapięcia jej stanika pod jej plecki.
– Z przodu – napomniała.
– Co z przodu… – nie zdążyłem zadać tego pytania, a ona już rozpięła ten zbędny element kobiecej garderoby.
Dopadłem do jej piersi. Jedną ssałem, drugą myntoliłem w prawej dłoni, gdy nagle Amanda przerwała słowami:
– Co z Majką i Patrykiem?
Nie przerywałem ssałem, dalej, było jej przyjemnie, bo odchyliła głowę i westchnęła. Jednak mimo tego znowu przerwała.
– Ale-ks, ja mówię…. No przestań! – warknęła i uderzyła mnie w łopatkę.
Nie przejąłem się tym zbytnio, oddałem jej w bok lewego uda, nieco nad kolanami.
– Ostrzegałam – zawołała i nachyliła się by liznąć językiem moją szyje.
Przybliżyłem się do niej. Sprawiłem by było jej wygodnie zrobić mi malinkę, ale nadal nie rozumiałem przed czym mnie ostrzegała, gdy nagle poczułem jak zatapia we mnie swoje zębiska.
– Ostrzegałam – powiedziała z uśmiechem od ucha do ucha, gdy już było po wszystkim.
– Ostrzegałaś paskudo ty? Ostrzegałaś? – dopytywałem.
Włożyłem kolano między nią, a oparcie, a drugą nogę wyprostowałem i stopę położyłem na podłodze. Odwróciłem Amandę tyłem do mnie. Szarpnąłem za materiał jej legginsów, zsunęły się do połowy ud jednej nogi i nieco za kolana drugiej. Klepnąłem, nie nazbyt mocno.
– Odwinę ci się! – ostrzegła.
Przybliżyłem się do jej karku, liznąłem po nim językiem, przygryzłem ucho i wyszeptałem:
– Dobrze, ale to później. Teraz się wypnij.
– Nie zasłużyłeś – oznajmiła.
– Ty też nie. Amanda proszę cię, bo już mi noga zdrętwiała.
– Ta trzecia?
– Twoje poczucie humoru naprawdę jest dzisiaj niewyobrażalne – zacząłem, stanąłem obiema nogami na płytkach. Szarpnąłem Amandę za łydki, ale kontrolowanie. Dzięki temu kolanami znalazła się na podłodze.
– Co robisz?
– Sprawiam byś przyjęła dogodną pozycje – wyjaśniłem rozpinając pasek swoich spodni.
– Dogodną pozycje dla ciebie – skwitowała.
– A jakże by inaczej. W życiu trzeba być czasem egoistą, sama to powtarzasz.
– To jaką mam przyjąć tą pozycje? Taką? – zapytała wypinając się lekko w moją stronę. – Czy może taką? – dopytywała i wypięła się bardziej.
Poczułem jak penis sztywnieje mi do granic możliwości. To niemal aż bolało, bo nie mógł sam wydostać się ze spodni. Pośpiesznie rozpiąłem spodnie, nie spuszczając jej z oczu. Zadzwonił mój telefon, odwróciłem się dosłownie na sekundę, by zignorować i go wyciszyć, a kiedy powróciłem wzrokiem do Amandy ona już siedziała na kanapie i patrzyła na mnie z wyższością.
– Ej, no, co to miało być?
– Nic, a co, żałujesz, że nie jest po twojemu? – dopytywała, zbliżyłem się do niej wolnymi krokami, bo sięgnęła do moich spodni i przyciągnęła mnie do siebie.
Dotknęła językiem mojego penisa, owinęła jego główkę, by za moment wsunąć go do ust, pociągnąć w granicach możliwości dwukrotnie, a potem przestać.
– Wrócę do pozycji, też mam ochotę na seks – oznajmiła i klęknęła, tym razem na kanapie, a oparła się o oparcie. Klepnąłem lekko w lewy jej pośladek.
– A mogłabyś tak… no wiesz? – zapytałem.
– Mogłabym – odpowiedziała i wypięła się bardziej w moją stronę, zsuwając ze swoich pośladków białe, koronkowe figi. – Uprzedzam, że odwinę ci się dwukrotnie.
– Trzykrotnie – rzuciłem stwierdzeniem nieco wyprzedzając czas. Klepnąłem tym razem prawą, ręką, nieco mocniej, ale nadal w granicach sfery seksualnej, a nie środka wychowawczego.
Przyklęknąłem na łóżku między jej nogami. Całowałem ją po łopatkach, a potem wzdłuż linii kręgosłupa, od samej pupy, po kark.
– Kocham cię – wyszeptałem do jej ucha.
– To dobrze, bo będziesz mi musiał wiele wybaczyć – oznajmiła zapewne z uśmiechem wyższości, ale tego już nie potrafiłem dostrzec.
Nie zastanawiałem się nad sensem jej słów, nad tym co takiego będę musiał jej wybaczyć, po prostu ją posuwałem od tyłu, delikatnie, zważając na to że jest w ciąży. Moje ruchy nie były pełne, nie były do końca, ale i tak było przyjemnie. Dopiero po wszystkim, kiedy już leżałem wycieńczony na tej kanapie, a ona leżała na mnie, powróciło pytanie:

– Co takiego będę musiał ci wybaczyć, kochanie?

12 komentarzy:

  1. Też się zastanawiam co jej będzie musiał wybaczać... Czy jest to związane z Julią i Darkiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak, a może nie. Raczej tak. Myślę, że Amanda tym razem przeszła sama siebie.

      Usuń
  2. Całyczas się zastanawiam co on jej będzie musiał wybaczyć.Jest wiele opcji ale co Amanda miała na myśli?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa o co chodzi z tym że będzie jej musiał wybaczyć podobnie jak Kailaa myślę że chodzi o Julię i Darka . Nadia

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro Samuel uchylił rąbka tajemnicy i napisał, że przeszła samą siebie, to musi być coś wielkiego.
    Amanda to urodzona manipulatorka, ale Olek chyba już co nie co o niej wie i nie daje się tak łatwo podejść.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie również nurtuje to pytanie, co takiego będzie musiał jej wybaczyć ? E.

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawe co bedzie musiał jej wybaczyć

    OdpowiedzUsuń
  7. A Amanda powiedziała jeszcze,że Darek odpokutował za swoje winy,czyli na coś musiała namówić Julkę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry ten pomysł z myjnią samochodową. Dobrze sie czytało, i fajnie że zaczyna się im układać, mam nadzieje że nie na krótko

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie jest kiedy im się układa oczywiście Amanda musiała coś znowu wymyślić :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Amanda jest dobrą aktorką i potrafi manipulować.Ma też zdrowe poczucie humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zastanawia mnie co Aleks ma wybaczyć Amandzie... A Amanda ma rację! Dwa zawody w tych czasach to konieczność!

    OdpowiedzUsuń