sobota, 28 grudnia 2013

Część 213 - Ali Guri




Aleksander (Samuel)

– Co tu robisz? – zabrzmiał kobiecy głos za moimi plecami.
Nie odpowiedziałem, wpatrywałem się w biegające dzieci po podwórku. Chyba grały w chowanego, a może to był ganiany z bazami. Porzuciłem na chwilę ten uroczy obrazek i wejrzałem na moją teściową.
– Wyobraź sobie, że ja wyszedłem z pracy i sobie szedłem. I sobie tak idę, idę, w kierunku przystanku, bo mój samochód jest w naprawie. A tak a propos mojego samochodu, to wybito mi szybę. Tak bezczelnie tę pierwszą. Ale powróćmy do tematu. Ja sobie idę, jak normalny człowiek, a tu nagle dostaje czymś przez nogi. Jak się potem okazało teleskopem.
Klara usiadła na pufie i się zaśmiała.
– Doprawdy, widzę bardzo cię ubawiłem.
– Dziękuje za poprawienie nastroju, ale nie rozumiem po co mi to wszystko mówisz – wyznała szczerze i wbiła we mnie te błękitne ślepia Omena.
– To nie ty? Może miałaś pomysł podobny jak niegdyś moja żona – wypaliłem i oparłem się o ścianę. Splotłem ręce na piersi i wyczekiwałem.
– Amanda nasłała na ciebie bandziorów?
– Nie, nie na mnie. Na mojego przyjaciela.
– Mam prawo sądzić, że go nie polubiła.
– On jej też nie, a mimo tego nie wynajął ludzi by ją tłukli na chodniku.
– Aleks, naprawdę żałuje, ale to nie ja.
– Żałujesz, że to nie ty?
– Że nie mogę ci pomóc.
– Jednego z tych gnojków złapałem…
– Możesz go nawet zabić – rzuciła wstając. – Oni nie byli ode mnie. – Wzruszyła ramionami.
Klara patrzyła mi w oczy, dzieliły nas dwa, może trzy kroki. Mierzyliśmy się wzrokiem i żadne z nas nie chciało odpuścić.
– Możesz nie wierzyć, ale to naprawdę nie ja. Gdybym chciała ci coś zrobić, to swoimi dłońmi, a nie opłacała do tego jakiś zbirów. Poza tym mnie na to nie stać.
– Kto jeśli nie ty? – zapytałem z nadzieją w głosie. Nie chciałem by wyczuła tą nutkę nadziei w moim głosie, ale chyba jej to nie umknęło.
– Nie wiem, może Amanda się zemściła za te wszystkie razy.
– Boże, znowu to samo. – Wypuściłem głośno powietrze i już miałem ją wyminąć, ale położyła mi rękę na klatce piersiowej.
– Zaczekaj. Zaprzeczysz? Powiesz, że nigdy jej nie uderzyłeś?
– Chcę opuścić już twoje mieszkanie. Przesuń się – poleciłem.
– A jeśli nie to co?
– Żadna przeszkoda, gdybym tylko chciał…
– To co walnąłbyś mnie i utorował sobie drogę? – zapytała z tym bezczelnym uśmieszkiem na twarzy.
– Nie, po prostu wziął cię, przestawił i przeszedł. Dlaczego od razu ci się z biciem skojarzyło? Jakiś rodzinny sadomasochizm? Nie rozumiem. Mogę już przejść?
Wyminąłem ją, zrobiłem tylko krok i poczułem jakbym się o coś zahaczył. To Klara złapała mnie za jedną szelkę i usilnie próbowała cofnąć o ten jeden krok.
– Co znowu? – zapytałem odwracając się do niej.
– To naprawdę nie ja. Żałuje, że pierwsza na to nie wpadłam, ale nawet jakbym wpadła, to nie zrobiłabym czegoś takiego.
– Dlaczego?
– Ze względu na moją córkę – odpowiedziała siadając z powrotem na miejscu.
– Jak to ze względu na Amandę? – zapytałem siadając naprzeciw niej.
– Znienawidziłaby mnie jeszcze bardziej gdybym się wtrącała do jej małżeństwa, ona nie lubi gdy ktoś się miesza w jej życie. Od małego jej przeszkadzało, gdy ktoś ruszał jej rzeczy, a nie daj bóg jak przełożył.
– Czyli jestem kolejną rzeczą twojej córki, której nie wolno ruszać i przestawiać, dobrze zrozumiałem?
– Tak.
– Klara, mogę ci zadać pytanie?
– Pytaj.
– Dlaczego ty mnie aż tak nie lubisz? Zawsze starałem się być dla ciebie miły, nawet po tym…
– Po czym?
– Po tym co zafundowałaś Amandzie. Namawiałem ją by chciała mieć z tobą kontakt, do teraz to robię, bo… bo jesteś jej matką i jakkolwiek fatalna byś nie była w tej roli, to przynajmniej byłaś.
– Wiem jaką byłam matką, nie mam złudzeń. To, że Amanda związała się z tobą to poniekąd też moja wina. Nie zapewniłam jej należytej opieki, zainteresowania, pewności, a ty byłeś pierwszym, który jej to zaoferował. Wiem, że jestem winna, wiem, że piłam…
– Wiesz co twoja córka robiła, kiedy ty piłaś? – zapytałem bezczelnie. – Z czego żyła?
– Domyślam się. – Klara spuściła wzrok.
– Ale to ja jestem największym złem w jej życiu tak?
– Olek, ale ja ją chciałam powstrzymać przed wyprowadzką. Tylko Amanda zawsze robiła co chciała i jak chciała…
– Bo była rozpuszczona.
– Tak to prawda, tylko ojciec jej wyrządził największą krzywdę w życiu. Pozwolił jej na wszystko, miała wszystko czego zapragnąć może dziecko, a potem nagle o niej zapomniał, a ja… ja wtedy zaczęłam pić. Z resztą piłam już będąc z Michałem.
– Dlaczego?
– Byłam młodą matką, rzuciłam szkołę, zajęłam się domem, dzieckiem. Michał jest sporo ode mnie starszy, lubił rządzić i decydować.
– Dlatego mnie nie lubisz? Bo też jestem sporo od Amandy starszy, bo też została młodą matką? – zapytałem.
– Tak, bo historia czasami po prostu się powtarza. Miałam nadzieję, że Amanda jest silna, że sama poukłada swoje życie, że sama będzie sobie trzymać ster, ale wybrała inaczej i nie trafiła na nikogo lepszego niż ja.
– Miałem okazje poznać tego pana i zapewniam, że nie jestem jak on – powiedziałem jednym tchem.
– Jak to nie? Też prowadzisz podwójne życie. Wpadasz tutaj i insynuujesz, że to ja nasłałam na ciebie jakiś zbirów, kiedy sam masz takich zbirów na pęczki, na podobne zlecenia.
– Co? Co ty mówisz?
– A może ojciec, czy chłopak jakieś prostytutki się zemścił, co? – zapytała, a ja aż wstałem z wrażenia. – Wiem o tobie wszystko Ali.
– Ale skąd? Jak?
– Ojciec Amandy to nie prawy człowiek, znam to środowisko od podszewki. Zapytałam kogo trzeba.
Odpiąłem kilka górnych guzików mojej koszuli. Usiadłem z wrażenie i starałem się pohamować zdenerwowanie.
– Co o mnie wiesz? – zapytałem ze strachem w głosie.
– Aleksander Górski, prawy lekarz, mąż i ojciec, dobry przyjaciel. Ali Guri właściciel agencji towarzyskiej na kolejowej. Jesteś jak Bóg, występujesz w kilku postaciach. Zabawne, że nikt nie łączy ciebie z tobą. A jeszcze bardziej zabawne, że Ali Guri jest trochę jak wampir. Każdy na mieście o nim słyszał, wielu mówi, ale nikt naprawdę nie wie jak wygląda i nie ma pojęcia czy kiedykolwiek go spotkał.
Uśmiechnąłem się do niej.
– Amanda wie?
– O czym?
– To, że jej mąż napierdala pasami prostytutki w swojej agencji?
– Nie, nie wie. Nie chcę by wiedziała, bo to była jednorazowa sytuacja.
– Masz opinie surowego szefa, wiesz o tym?
– Domyślam się. Trzymanie jednej kobiety w garści to nie lada wyzwania, a panowanie nad kilkudziesięcioma graniczy z cudem. Jak się domyśliłaś?
– Te dziewczyny nawet nie wiedzą, że trzęsiesz połową miasta…
– Jak się dowiedziałaś? – ponowiłem pytanie ostrzej.
– Nie wiedzą z kim chodzą do łóżka…
– Nie sypiam z nimi. Od dawien dawna.
– Nie wiedzą, że jesteś szefem, myślą, że jesteś na zleceniach szefa, czy jakoś tak.
– Jak się domyśliłaś?
– Opowiem ci po sznureczku. Poszłam do kobiety która handluje spirytusem, jej syn jest dilerem. Każdy wie, ale nikt nigdy go nie złapał, wiesz dlaczego?
– Konszakty z policją?
– Jego brat jest gangsterem, każdy o tym wie, wiele razy siedział. Jego przyrodni brat.
– Skoro ten siedział, a tego nigdy nie złapali to trochę dziwne, nie sądzisz?
– Nie mnie wydawać osądy w tej sprawie. To był zbieg okoliczności Olek. Kiedy wpadłeś tu pierwszy raz pamiętasz o co cię zapytałam? Czy jesteś komornikiem, czy kuratorem, czy… wiedziałam, że gdzieś cię już widziałam.
– Gdzie?
– U tej kobiety, która handluje spirytusem. Jej syn ma zdjęcie. Przypomniałam sobie o tym, zamówiłam się kupnem flaszki. Właśnie wręczę ci ją, bo już nie pije.
– Do sedna, proszę.
– Zapytałam się kto jest na zdjęciu.
– Jaka padła odpowiedź?
– Mój syn z przyrodnimi braćmi i ich kolegą.
– I co w tym złego, że mam zdjęcie z kumplami.
– Z gangsterami. Jaki lekarz fotografowałby się z kumplami spod ciemnej gwiazdy.
– Dlatego mnie wypytywałaś o pochodzenie, tak?
– Tak. – Odwzajemniła mój uśmiech. – Jesteś za bogaty, to cię zdradza. Nawet twoja budowa jest nie lekarska.
– Ale nadal nie rozumiem jak…
– Była kiedyś głośna sprawa, ze szpitala zginęło kilkoro niemowlaków. Wszystkie dzienniki o tym huczały. To szpital, w którym odbywałeś praktyki.
– O nie, nie wrobisz mnie w to. W ogóle minęłaś się z powołaniem.
– A co, powinnam była zostać detektywem?
– Nie, pisarką. Jakbyś się zaszyła w domku w górach, to spod twoich palców wyszłyby takie powieści sensacyjne, że dorównałyby amerykańskim.
– Ta kobieta nie wiedziała, że jesteś lekarzem, wiedziała za to, że masz agencje. Byłam w tej twojej agencji. Zaczepiłam kilka kobiet, pokazałam zdjęcie. Stąd wiem, że tam szefujesz.
– Ali Guri to nie ja. Pomyliłaś się. Jestem lekarzem, neurologiem dziecięcym. Mam żonę i dwoje dzieci. Oraz bardzo wścibską teściową, która ma nierówno pod sufitem.
– Wczoraj widziałeś się z policjantem. Podawałeś mu kopertę. Zaprzeczysz?
– A masz na to dowody? – zapytałem z bezczelnym uśmiechem. Kobieta milczała. – Tak też myślałem. W takim razie zaprzeczę.
Już miałem wyjść, ale ponownie zatrzymał mnie jej głos.
– Olek, nie wydam cię. Jesteś mężem mojej córki, to co robisz, robisz też dla niej i chłopaków, by niczego im w życiu nie brakowało. Ale uważaj, bo jeszcze ściągniesz na nich kłopoty. – Odwróciłem się do niej. Stała i patrzyła na mnie.
– Co masz na myśli?
– Choćby to, że ktoś cię pobił i to nie było moją zasługą. Chcesz się tak pokazać w domu?
– Uprawiam boks, Amanda wie, wyłgam się.
– Usiądź, przemyje ci to.
– Nie trzeba – zapewniałem.
– Siadaj,
Wykonałem jej polecenie. Usiadłem na pufie, na której ona siedziała wcześniej. Wróciła z wodą utlenioną i gazikiem. Patrzyłem w oczy teściowej, niczym w oczy diabła. Przejrzała mnie i to było straszne. Wiedziałem, że Amanda wcześniej czy później także się dowie. Musiałem w końcu być szczery, taki od początku do końca.
– Skończyłam. Nałożę ci może fluidu, te siniaki są okropne – zaproponowała.
– Nie, naprawdę nie trzeba. – Złapałem ją za rękę i odciągnąłem od mojej twarzy. – Już jest ok. – Wstałem z zamiarem wyjścia.
– Uważaj na siebie – powiedziała niemal szeptem.
– Dziękuje – odrzekłem i otworzyłem drzwi.

Poczułem chłód powietrza wpadającego oknem na klatkę schodową. Zadzwoniłem do Fabiana i w ten oto sposób miałem swojego prywatnego szofera. Miałem też kolejną rozterkę, a nawet i dwie nowe rozterki. Pierwszą była wiedza mojej teściowej, a drugą sprawa mojego pobicia. Na siłę mógłbym wymyślić sobie trzecią rozterkę – wybicie szyby w moim samochodzie.

7 komentarzy:

  1. Aleks może jeszcze teraz nie powie Amandzie prawdy ale kiedyś i tak będzie musiał.Napewno ma jakichś wrogów może chcieli się za coś zemścić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po ostatnim apelu autora pomyślałam, że najłatwiej będzie mi komentować każdą serię.
    Podsumowując moje odczucia co do "Idealnych": Gdy rzuci się szybkim okiem na ich małżeństwo, nie zastanawiając się nad tym dłużej, można byłoby powiedzieć że mają idealne życie. Są młodzi, piękni i bogaci. Na pierwszy rzut oka są nawet szczęśliwi. A jednak, gdy się im bardziej przyjrzymy to widać, jak bardzo można się pomylić. Mają przed sobą tajemnice, wydaje mi się że oboje na swój sposób męczą się w tym małżeństwie. Aleks boi się powiedzieć Amandzie całej prawdy o sobie w obawie, że go zostawi. Amanda zaczyna się już panicznie bać Aleksa. A mimo to wszystko dalej są razem, kochają się. Bardzo podoba mi się to, podziwiam ich za to, bo walczą o siebie, o swój związek, rodzinę, co prawda każde z nich na swój sposób ale jednak, gdyby chcieli iść na łatwiznę to wzięliby rozwód szybciej niż ślub. Nie sądzę, że łączą ich jedynie więzi materialne (co się tyczy bardziej Amandy, bo Aleks miałby dalej wszystko), a mocne więzi emocjonalne, które wytworzyły się między nimi przez ten czas, w którym są razem. W tej serii bardzo zadziwiło mnie zachowanie Klary. Chyba obudziły się w niej uczucia matczyne do Amandy, bo chyba wcześniej nigdy ich nie miała, zachowując się tak jak się zachowywała, gdy Amanda była jeszcze dzieckiem. Nie podoba mi się tylko, że tak bardzo zaczyna się interesować i wtrącać w ich życie. Wydaje mi się, że może w nim za dużo namieszać. Ale ogólnie seria bardzo mi się podobała :) E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym, że są młodzi to bym nie przesadzał. Amanda jest młodziutka, ale Aleks... czy ja wiem, te trzy dychy już na karku ma :)

      Naturalnie możesz komentować każdą serie. Mi nie chodzi o to by był komentarz pod każdą częścią tylko wkurza 15 komentarz a wszystkie takie same tylko zdania szykiem przestawnym :)

      Klara, jeśli czytałaś początek była zainteresowana Amandą, tylko sama ze swoim życiem sobie nie umiała poradzić :)

      Usuń
    2. Te trzy dychy, to znowu nie tak dużo :) E.

      Usuń
    3. Ale mało też nie jest :)

      Jak sobie tak pomyślę, że ja zacznę bieganie na wywiadówki przed 30, a bohater w jakiego się wcielam będzie miał 37-38 lat gdy będą jego początki tego biegania na wywiadówki, to jednak bohater wydaje mi się stary. W ogóle on się jakoś bardzo późno za te dzieci wziął.

      Usuń
    4. Ze względu na to, że ty oceniasz seriami, stworzę specjalnie dla ciebie posta. Będzie on świetnym przerywnikiem, ale też mam nadzieję, że kilku wywołamy do odpowiedzi :)

      Usuń
  3. Klara się postarała i teraz ma haka na Olka. Dowiedziała się o agencji, ale nie potępia zięcia, ona martwi się, że z tego powodu Olek może mieć wrogów, którzy mogą skrzywdzić jej córkę i wnuki. Olek musi się teraz pilnować przed teściową, żeby nie zrobiła użytku ze swojej wiedzy, raczej nie chciałby, żeby Amanda dowiedziała się w tej chwili o jego ciemnych interesach. Co nie zmienia faktu, że powinien jej w końcu powiedzieć prawdę.

    OdpowiedzUsuń