niedziela, 15 grudnia 2013

Część 134 - Boso?




Majka (Magdalena)
Patryk wciągał na stopy bordowe trampki Pull and Bear. Patrzyłam na niego w wielkiej zadumie, ale on zdawał się tego nie zauważyć. Zasznurował prawego buta do połowy, do tej więk… połowy są równe, a więc dwie trzecie buta zasznurował, a górę pozostawił luźną.
– Coś się stało? – zapytał prostując się.
– Nie, nic.
Patryk ściągnął z wieszaka bordową wiatrówkę, coś ala przeciwdeszczówkę.
– Przecież widzę, że coś się stało – oznajmił podając mi płaszcz.
– Po prostu zastanawiam się czy twoje obuwie to tylko sportowe, ewentualnie zimowe ciężkie buciory.
– Aha, a nie podobają ci się?
– Dziś wybitnie dobrze pasują do całości, ale chciałabym cię kiedyś zobaczyć w czymś elegantszym. Wiesz, tak na przykład na naszym ślubie, kochanie.
– Ah tak, ślub, zapamiętam sobie. Już koduje. – Patryk przyłożył palce wskazujące do swoich skroni. – Zaopatrzyć się w elegantsze buty, na okazje zaślubin. Skończone. Pik. Zakodowałem – pochwalił mi się.
Tym razem patrzyłam na niego jak na nienormalnego.
– A w jakich butach mi się oświadczałeś?
– A to ma jakieś znacznie? Może wpływ na to czy za mnie wyjdziesz?
– Wyjdę za ciebie bez względu na to jakie to były buty, chcę po prostu wiedzieć – drążyłam.
– Wydaje mi się, że byłem boso.
– Boso?
– Nie pamiętasz? – zapytał.
– Nie za bardzo. Nie mów mi, nie przypominaj, ja sobie przypomnę po drodze.
– Tylko myśląc patrz na drogę.
Wytknęłam mu język, wypchnęłam pierwszego przez próg drzwi i zamknęłam je za nami.

Narracja (Samuel)
Retrospekcje
14 luty 2012 roku:
Młody mężczyzna miał tego dnia pewne plany. Kiedy przekroczyli próg eleganckiej restauracji, widział oczyma wyobraźni, jak jego brunetka mówi symboliczne „tak”, jednak poczuł się onieśmielony ilością osób na sali. Dla Patryka było to bardzo dziwne, bo nigdy wcześniej nie bał się publicznych wystąpień, nawet w podstawówce już nie odczuwał tremy, tym razem jednak było inaczej, bo grał o dużo ważniejszą stawkę. Postanowił więc zjeść kolację z ukochaną w spokoju, a o oświadczynach pomyśleć podczas powrotnego spaceru. I tu jednak plan nie wypalił, bo ulice jakoś dziwnie pełne były spacerujących osób, było niezwykle dużo młodzieży i zakochanych. Stwierdził więc, że najodpowiedniejszym momentem będzie poranne śniadanie, gdy będą sami w zaciszu czterech ścian.
Przekroczyli próg domu, było już grubo po dwudziestej drugiej. Majka szybko zorientowała się, że nikogo poza nimi tutaj nie ma i przywarła całym drobnym ciałem do muskularnego mężczyzny. Dotarcie do pokoju Patryka, który teraz był ich pokojem, zajęło im mniej niż kilka sekund. Po drodze zrzucili swoje płaszcze, które teraz były przecież tak zbędne. Patryk pierwszy raz w życiu poczuł się zdominowany przez kobietę i pierwszy raz nie miał nic przeciwko temu. Majka siedziała na nim okrakiem i rozpinała guziki marynarki. Dziewczyna już miała włożyć dłonie do kieszeni jego ubrania, jednak Patryk był szybszy i zdjął je, odrzucając na bok. Majka postanowiła się jednak nie poddawać i przejeżdżała dłonią po jego koszuli jednocześnie rozpinając ją – tam jednak nic nie znalazła. Potem to samo uczyniła z jego spodniami, zdejmując je jednocześnie.
– Czego tam szukasz? Czuję się, jakbym był przeszukiwany – wypalił nagle. Nic dziwnego, że się tak poczuł, bo przecież jego zawód stawiał go zazwyczaj po tej drugiej stronie. Mianowicie po stronie przeszukującego.
– No, dalej – zaczęła Majka.
– Co dalej?
– No gdzie to chowasz? – zapytała i zaczęła obmacywać swojego mężczyznę już całkiem jawnie.
– Gdzie co chowam? – zapytał, udając, że nie wie o co chodzi, ale domyślał się, co Majka ma na myśli.
– No pierścionek przecież – wypaliła z uśmiechem.
– Skąd o tym wiesz?
– No jak to skąd, twoja siostra myślała, że już po wszystkim i zadzwoniła z gratulacjami.
– No kurde, czy ona zawsze musi mnie ubiegać?
– Bo się czaisz jakoś tak i to trwa za długo już. No ,dalej, dalej, czekam, no pytaj wreszcie – powiedziała i uśmiechnęła się do Patryka.
– Nie wiem czy oświadczanie się w koszuli i bokserkach jest dobrym pomysłem.
– Z pewnością jest oryginalnym – wtrąciła się.
– A ma być oryginalnie? – zapytał.
– Tak, ale klęknij tradycyjnie – odpowiedziała.
– W takim razie. Nie wiem czy oszalałem, czy coś z tych rzeczy, ale pokochałem taką szaloną i zwariowaną zołzę jak ty – powiedział, klękając przy łóżku.
– Bardzo zabawne, wiesz? – zadrwiła.
– Poczekaj na najlepsze. – Patryk zrobił wymowną pauzę. – Jesteś najpiękniejszą, najdoskonalszą, najcudowniejszą zołzą, jaką znam i jaką kiedykolwiek znałem, więc postanowiłem z tobą spędzić całe moje życie czy i ty zechcesz je spędzić ze mną?
– Pokaż pierścionek – poleciła Majka.
– A tak, tak. Zapomniałem, przepraszam. Jednak jakie znaczenie ma pierścionek? – zapytał.
– Jak to jakie, jeśli mi się nie spodoba, to znaczy, że nie trafiłeś w mój gust, a jeśli nie trafiłeś w mój gust, to znaczy, że tak naprawdę nic o mnie nie wiesz – odpowiedziała jednym tchem.
– Czyli to taka moja chwila prawdy? – zapytał i wyjął z kieszeni marynarki, leżącej na łóżku, małe różowe pudełeczko, po czym otworzył je.
– Cudny, no już, zakładaj – powiedziała Majka i wyciągnęła dłoń przed siebie.
– Zaczekaj, zaczekaj. Chyba nie odpowiedziałaś – powiedział Patryk, gdy już ujął jej dłoń jedną ręką, a drugą w dwóch palcach trzymał pierścionek.
– No jasne, że tak – powiedziała z uśmiechem, a po obejrzeniu swojej dłoni z biżuterią, rzuciła się narzeczonemu na szyję i ucałowała. – Jutro pod drzwiami o 8.30 będzie czekał na ciebie mój prezent.
– Jaki prezent? – zapytał, kiedy kładł ją na łóżko.
– Taki, o jakim marzyłeś, w sumie to ja kiedyś też taki chciałam, ale o czym mówię, to się jutro przekonasz. Tylko pamiętaj, by o 8.30 otworzyć drzwi, bo ja będę w pracy.
– No dobra, będę pamiętał. Możemy przejść do tego, na czym skończyliśmy?
– Oczywiście, kochanie, ale ja na górze – powiedziała z szerokim uśmiechem.
Koniec retrospekcji

– Koszula i bokserki – powiedziałam na głos, zatrzymując się na czerwonym świetle.
– Co takiego? – Patryk oczywiście jak zwykle nie rozumiał mojego skrótu myślowego.
– Byłeś w bokserkach i w koszuli.
– Ah, tak, walentynki, oświadczyny i Chaps.
– A właśnie, Chaps, nalałeś mu wody i dałeś jeść? – zapytałam. Chapsio to był nasz piesek kochany, rasy Bokser, o czarnym umaszczeniu, taki ślicznusi, milusi i taki nasz.
– Tak.
– To dobrze, musisz o nim pamiętać, to twój pies, dałam ci go na prezent, musisz o niego dbać.
– Wiem Majka. Dbam o niego.
– Wygnałeś go w nocy z łóżka, tak dbasz, o. – Zrobiłam krzywą minę.
– Bo to pies nie człowiek.
– Ale uczłowieczony.
– Przez ciebie.
– Bo go kocham…
Patryk wydał się załamany. Wyjął małą piersiówkę spod marynarki i zrobił kilka łyków, po czym zakręcił i schował.
– Dużo ostatnio pijesz. Znaczy często popijasz.
– Jestem policjantem, to chyba normalne w swoim zawodzie.
– Ja cię proszę o dwa tygodnie abstynencji po tej parapetówce. Zgoda?
– Zgoda, jeśli to cię uspokoi, to zgoda. Przypomniało mi się jak miałaś na sobie takie fajne coś.
Słuchałam go i nie wiedziałam o czym on mówi.
– No takie coś na nogach, no wtedy na tym cmentarzu, na tym parku.
– W parku, Patryk, w parku.
– No to właśnie w parku, no co nas policja zatrzymała, zaczepiła tak właściwie tylko.
– Aha, już pamiętam…

Majka (Klara)
Retrospekcje
Listopad 2011 roku:
Wyszliśmy z klubu koło jedenastej rano, byliśmy wykończeni. W uszach dudniło mi nie tylko od muzyki, ale i od ilości wypitego przeze mnie alkoholu. Patryk też wydawał się być sponiewierany.
– Nigdy nie przypuszczałam, że będę się tak z tobą bawić – stwierdziłam.
– To nagroda za to, że ostatnio wróciłem lekko podchmielony, a ty udawałaś, że nie widzisz – odpowiedział i uniósł moją dłoń do swoich ust, by musnąć ją wargami.
– Aleks mi wszystko wyjaśnił. Ciekawe, czy dziś już go przywiozą. – Wiedziałam, że chłopaki opijali nowy zakup, na allegro znaleźli super promocje.
– Jesteś materialistką.
– Nie, nie jestem. – Uśmiechałam się lekko, tak zawstydzenie. – No może odrobinkę, ale Patryś odrobineczkę.
– Tak wiem, odrociupeńkę. – Boże skąd on wziął takie słowo?
– Mam ochotę…
– Na sen? – zapytał wjeżdżając mi w zdanie.
– Nie, mam ochotę na…
– Śniadanie?
– To też – warknęłam już poirytowana. – Jednak większą mam ochotę na…
– Ja wiem, ja wiem. – Patryś dalej się ze mną droczył gdy tak szliśmy za rękę. Skręciliśmy w jakiś stary park, był tu też cmentarz jakiś poległych żołnierzy Sowieckich.
– No dawaj mądralo, na co? Jak nie zgadniesz to się obrażę, bo przerwałeś mi…
– Na mnie masz ochotę. – Wypowiedział te słowa z taką pewnością siebie, że aż nie potrafiłam zaprzeczyć, choć bardzo chciałam. Niestety kłamanie Patrykowi nigdy nie wychodziło tak jak powinno, więc po co było kłamać.
– Eheś – odrzekłam pewnie, z uśmiechem. – I co z tym teraz zrobimy?
– Zobaczysz – rzucił szybko, po czym zaczął rozpinać swoją kurtkę. Była zima, a on nosił wiatrówkę, to było doprawdy niepojęte.
– Patryk, jest zimno – stwierdziłam, bo pomimo, że staliśmy w takiej wnęce, pod taką marmurową bramą to nadal było zimno. Co prawda śnieg na nas nie padał, ani nie wiało, ale jednak była zima do cholery!
– To cię rozgrzeje – nalegał i zaczął rozwiązywać delikatnie mój szalik, a jego kurtka już leżała na ziemi.
– To miejsce publiczne – próbowałam jeszcze się bronić, ale musiałam przyznać, że i mnie ta cała sytuacja się podobała. Patryk całował mnie właśnie po szyi i rozpinał mój zimowy, ale taki letniejszy płaszczyk. Lubiłam go bo był modny, a że dawał mniej ciepła to trudno. Nagle uświadomiłam sobie, że dziwiłam się, że Patryk nosi wiatrówkę zamiast zimówki, może jemu też tak było wygodniej, nie wyglądał jak bałwan. Jednak czy on na to zwracał uwagę? Nie wydawało mi się.
– Nie mamy publiki, kochanie – wycharczał mi do ucha, a ja starałam się przypomnieć co powiedziałam wcześniej, na co to była odpowiedź, ale nie potrafiłam. Moje myśli już odpadły, zostały tylko emocje, wrażenia, zmysły, które teraz się wyostrzały i płonęły. Szczególnie zmysł dotyku.
– A jak ktoś przyjdzie, przejdzie? – zapytałam, ale zaraz potem w myślach się za to zganiłam, bo jeśli on by teraz przerwał, to chyba sama bym się na niego rzuciła.
– Maja, ciii – uspokoił mnie, przyłożył palec do moich ust, a potem rozebrał mój płaszcz, ale nie zdejmował go z moich ramion. Oparł mnie o ścianę, a płaszcz znajdował się dokładnie między mną, a tym głodnym marmurem, którego zimno biło nawet przez materiał. No cóż, zaraz będzie gorąco. Uspokajałam sama siebie tymi myślami o cieple jego ciała na moim.
Patryk rozpiął koszule, wydawało się, że jemu jest upalnie. Błądziłam dłońmi po jego nagim, męskim, twardym torsie. Tak jak się spodziewałam był gorący, upalny, choć zdawał się wzdrygać z zimna, gdy powiew chłodu do nas dopłynął. Rozpiął zamek mojej sukienki, była taka zapinana od góry do dołu z przodu.
– Proszę jakie ułatwione rozpakowanie – zakpił Patryk, który bawił się właśnie zameczkiem i delikatnie pociągał go w dół.
– Idiota – powiedziałam do niego i powróciłam do całowania.
Tonęłam w tym pocałunku, czułam jak delikatnie przygryza czubeczek mojego języka i nie chcę puścić. Zawsze tak czynił, złośliwiec jeden. Uśmiechał się, byłam tego pewna. Nawet nie zauważyłam kiedy ten zameczek mojej sukienki został rozpięty do końca.
– Dzięki Bogu, że masz to takie, a nie rajstopy.
– To są wełniane pończochy, kochanie – wyjaśniłam, choć sama nie miałam pewności, czy to pończochy, ale choć raz chciałam wyjść na tą mądrzejszą.
– Ładne, to takie – stwierdził, oddalając się na krok by podziwiać. Musiałam przyznać mu racje, ładne były. Kiedyś spotkałam je przypadkiem, na rynku, choć nienawidzę kupować tam ubrań, ale bardziej nienawidziłam rajstop, nigdy ich nie nosiłam, nie lubiłam też marznąć i z tego powodu owy zakup. Były to takie dwie nogawki, ciemnopopielate, z czarnymi elementami.
– Co ładne takie, Patrysiu? – postanowiłam zapytać, bo mój mężczyzna zdawał się coś podziwiać. Zastanawiałam się, która część garderoby przykuła aż tak jego uwagę.
– Całość. Ekstra się komponuje. Czarny stanik, z popielatą koronką, czarno-biała sukienka, popielate kozaki.
– Wiesz co, rzucę fochem – stwierdziłam, a on wydawał się rozbawiony. Dobrze wiedział, że zdenerwuje mnie to iż bardziej zwraca uwagę na mój strój niżeli na mnie.
– No już, już. Wracam do ciebie maleństwo, przecież – oznajmił i za moment znów dopadł moje usta.
Starałam się dłońmi odnaleźć jego pasek od spodni, ale nie potrafiłam. Po chwili przekonałam się, że nie ma on paska na sobie. Odnalazłam zatem guzik i suwak. Oderwałam na moment moje usta od jego. Zaczęłam się przyniżać, sunąć wargami od jego brody, po przez szyje i tors, aż do miejsca poniżej pępka.
– Zgoliłeś ścieżkę miłości – stwierdziłam spuszczając mu spodnie do kolan.
– Coś ty, wyliniałem. – Jak on czasami coś powie, to klękajcie narody po prostu.
I już zaczynało być przyjemnie, idealnie, dokładnie tak jak być powinno. Jego dłoń masowała mnie po przez koronkowe figi, ja kolanem delikatnie pocierałam o jego męskość. No i jak wiadomo, zresztą nie od dziś, takie chwile zawsze ktoś lub coś musi zniszczyć.
– Witamy, witamy – zabrzmiał jakiś męski głos, ale byłam zbyt w letargu by go usłyszeć.
– Witam – odpowiedział Patryk, ale nie odsunął się ode mnie, a tylko wejrzał w stronę funkcjonariuszy.
– Policja – wyszeptałam.
– Tak wiem – zwrócił się Patryk do mnie, a potem do mężczyzn. – Wklepcie na bęben Patryk Owczarek. Jestem funkcjonariuszem policji. Mam nawet odznakę w kurtce, poszukaj sobie.
Patryk zdawał się olewać całą sprawę. Całował mnie dalej, a oni stali jak oniemiali. Spodziewałam się, że pewnie obydwojgu stanęło na ten widok. Wątpiłam, że podnieca ich tyłek mojego faceta, opięty bokserkami. Jednak ja…
– Proszę pana – zaczął ten drugi.
– Co znowu? – Patryk wydawał się być zirytowany. Właśnie trzymał moje dłonie w swoich i opierał je o chłodny marmur nad moją głową.
– Mówił prawdę – rzucił ten drugi, który trzymał białą wiatrówkę mojego faceta w dłoni.
– A widzisz, ja nie kłamię. Spadajcie już, przeszkadzacie – oznajmił Patryś, a oni tylko przeprosili i odeszli. – Cała komenda będzie o tym huczeć przez cały tydzień – stwierdził Patryk i znów powrócił swoją prawą dłonią do moich majtek.
– Nie wstydzisz się?
– Czego? – zapytał.
– Nie, niczego. Jesteś hardcorem. – Wypowiedziałam te słowa i rzuciłam się na niego. Mój płaszcz zsunął się po moich ramionach i upadł na ziemie. Tym razem to Patryk był przyciśnięty do ściany, a ja dociskałam go do niej jeszcze bardziej. Czułam jak jego dłoń gładzi mnie po pośladkach, i po udach, w chwili gdy oplatałam swoją prawą nogę o jego biodro.
– Teraz to ty jesteś hardcorem, ale dobrze – stwierdził tak tajemniczo, a potem… to był ułamek sekundy. Okręciliśmy się i ja zawaliłam o tą ścianę, ale dzięki wysokiemu podnieceniu nawet ni bolało, właściwie ledwie to odczułam. Z zadowoleniem wywnioskowałam że tym razem ta ściana o którą si opieram jest ciepła. Przynajmniej raz Patryk się na coś przydał, ogrzał ją dla mnie.
Koniec retrospekcji

Majka (Magdalena)
– Jesteśmy na miejscu – zakomunikowałam Patrykowi.
Nagle poczułam, że ktoś otwiera drzwi po mojej stronie. Spojrzałam na blondyna w turkusowej koszulce i popielatej marynarce z turkusowymi wstawkami, oraz na jego białe spodnie.
– Cześć Kamil. – Rzuciłam się mu na szyje.
– Cześć Ruda.
– Już nie jestem ruda.
– No wiem, ale ja lubię tak mówić. Cześć Patryk. – Kamil podał dłoń mojemu mężczyźnie.
– Nie jest ci zimno? – zapytał Patryk.
– No właśnie, kurwa, ten dzień to na  tą parapetówkę nie za bardzo trafiony. Niby Maj, a wieje jakby się ktoś powiesił. Amanda też jak wychodziła to płaszczyk wiosenny wzięła z sobą.
– A Aleks jest?
– Tak, wita gości i serwuje drinki, chodźcie, napijemy się. – zachęcał nas przyjaciel.
Kamil chwycił mnie pod bok, Patryk trzymał za rękę… miałam ich dwóch przy sobie, a to musiało wyglądać doprawdy zabawnie. Jednak nie zamierzałam wchodzić tak na imprezę. Kamil chyba to wyczuł, po przed samym domem wypuścił mnie z objęć.
– Idę się napić z Tylerem – oznajmił i poszedł gdzieś, chyba za dom.


8 komentarzy:

  1. Ja wolę raczej tak ubranych jak Aleks chociaż styl Patryka też jest fajny, taki kompletny garnitur to dla mnie trochę za sztywno.Co do Patrysia to nie wydaję mi się żeby on nadal miał kontrolę nad tym piciem.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja wole takich jak Patryk,choć styl Aleksa nie jest najgorszy. Sam garnitur to za sztywno,ale wszystko zależy od okazji i miejsca:) Patryk chyba rzeczywiście nie panuje nad piciem,prawie w każdej części on pije

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie wolę styl Patryka, chociaż styl Aleksa też jest niezły. Garnitury to nie moja bajka.
    Patryk traci kontrolę nad piciem, ciekawa jestem jak Majka sobie z tym poradzi. Będzie musiała go uświadomić, że ma problem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też wole styl Patryka , ale zależy też w jakiej sytuacji . Nadia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja raczej wolę styl Aleksa chociaż styl Patryka też mi się podoba ale taki kompletny garnitur to jak na codzień dla mnie za sztywno.Wątpię żeby Patryk nadal miał kontrolę nad alkoholem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna retrospekcja. Super się czyta wspomnienia Majki. Tylko ona oczywiście i tak musiała postawić na swoim :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Obaj panowie mają swój styl, który do nich pasuje.
    Patryś to chyba przegina z piciem, coś za często mu się to zdarza. Majka bardzo się zmieniła, z imprezowej dziewczyny zamieniła się w układną panienkę.

    OdpowiedzUsuń