czwartek, 26 grudnia 2013

Część 183 - Wyjątkowe wspomnienia




Hubert (Iwan)

Postanowiłem odwiedzić Angelikę i jej babcie w ten wyjątkowy dzień. Wsiadając do samochodu przypomniały mi się wydarzenia sprzed roku. Rok temu spędziłem najlepsze święta mojego życia. Były najlepsze choć nie było tam mojej żony i dzieci. Była jednak Angela i przyjaciele, góry, choinka z krzywym czubkiem, ale po kolei:
Tamtego dnia pokłóciłem się z żoną. Wyszedłem z domku, postanowiłem odwiedzić Angelikę bez zapowiedzi. Od kiedy jej babcia była w szpitalu odwiedzałem ją w ten sposób tylko raz, a przecież obiecałem tej starszej, sympatycznej, miłej pani, że będą ją doglądał, pilnował i inne takie.
– Uważaj, by cię nie podrapała, to straszny złośnik. – Tak mi wtedy powiedziała ta jej babcia.
Byłem w sklepie, robiłem zakupy, bo po drodze wpadło mi do głowy, że Angela może nie mieć kasy, a to przecież jej potrzebne… Miałem nadzieje, że nie uniesie się dumą, w razie czego powiem, że jej babcia mnie prosiła i dała pieniądze.  Usłyszałem sygnał telefonu komórkowego, przez chwilę go olałem, ale po chwili nastąpił drugi, krótszy. Sprawdziłem. Nieodebrane połączenie było od Magdy. Sms, także od niej.
Spędzę święta z rodzicami. Powiedziałam już im, że ty masz jakiś wyjazd. Ojciec zna prawdę. Powodzenia, nie przyjeżdżaj po nas. Wyjechaliśmy już z miasta. Chyba za tydzień polecimy do Austrii, mama ma tam siostrę.
Ta wiadomość zamiast mnie zasmucić to tylko mnie uradowała. Natychmiast kupiłem kopertę i zaproszenie, włożyłem je do czekolady, którą potem na powrót zakleiłem, by Angela nie mogła się niczego domyślić i ruszyłem w stronę jej domu.
– Hej – powiedziała już od progu, taka zdziwiona, że jestem.
– Spokojnie, nie będę cię ganił za bałagan – odrzekłem ładując się do środka, bez jej zaproszenia. Trochę ją tak staranowałem i zmusiłem do kilku kroków w tył.
– Po co to?
– Twoja babcia, kazała…
– Nie kłam, zawsze widzę gdy kłamiesz, poza tym ona zostawiła mi pieniądze zanim… – W sumie dobrze, że uprzedziła moje słowa, teraz mogłem się wyłgać czymś innym.
– Kazała o ciebie dbać, jakbyś była moją córką, więc kupiłem wszystko to co kupiłbym mojej córce. Wszystko co lubi.
– Ty nie masz córki – powiedziała, kiedy ja położyłem dwie Lidlowskie reklamówki na blacie.
– Ale marzyłem zawsze o córce, tak więc… Zakupiłem tobie wszystko co uwielbiasz. Pięć różnych rodzajów krakersów. Frytki, burgery, bułki hamburgerowe. Sterta tego całego, niezdrowego żarcia.
– Ty też je uwielbiasz – odcięła się.
– Będę więc wpadał na obiady, o ile mnie zaprosisz. Proszę to dla ciebie – powiedziałem i między zapełnianiem lodówki podałem jej dużą milkę.
– Ale super – odrzekła, ale nie zadziałała tak jakbym sobie tego życzył. Zamiast otworzyć smakołyk, to ona odstawiła go na bok, na stół.
– Otwórz – zażądałem.
– Nie, bo to mój prezent.
– Poczęstuj mnie, tak wypada – stwierdziłem.
– Nie bo ty jesteś zbyt zachłanny. Upierniczysz pół – powiedziała niby oburzonym tonem i zaczęła pomagać mi w rozpakowywaniu toreb. Z początku tak sądziłem, ale gdy tylko odnalazła krakersy to zaprzestała pomocy. Usiadła na krześle i zaczęła jeść.
– Dasz mi z ręki.
– Nie, bo mnie obślinisz.
– No Angela – zacząłem takim obrażonym tonem, choć nie o czekoladę tu chodziło, a o zaproszenie. Chociaż musiałem sam przed sobą przyznać, że i na kawałeczek słodycza miałem ochotkę. Podszedłem do czekolady, chwyciłem za nią i wcisnąłem Angelice w dłonie. Wyczekiwałem.

Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Lubiłem tą małą, musiałem to sam przed sobą przyznać. Nawet coś więcej niż lubiłem, ale… ja byłem od niej jakieś piętnaście lat starszy. Na Boga, gdybym się postarał to… kurwa mógłbym być jej ojcem.

3 komentarze:

  1. Moim zdaniem jego miejsce jest tam gdzie Angela a jego dom tam gdzie zostawił serce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym obślinieniem to padłam ze śmiechu:)). Tak, Święta sprzyjają wspomnieniom. Mam nadzieję, że mu się ułoży!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspomnienia wracają :) E.

    OdpowiedzUsuń