czwartek, 26 grudnia 2013

Część 182 - Pan z nierównanym sufitem





Aleksander (Samuel)

Dwudziestego czwartego grudnia rozkładałem białą choinkę, była wąska i wysoka. Piotr z Pawłem zawieszali na niej granatowe, niebieskie i srebrne bombki. Robili to z dużą ostrożnością bo wszystkie były szklane.
– Zaczyna się od lampek – nawoływała Amanda.
– Zapomnieliśmy – powiedzieli jednocześnie bliźniacy. Paweł nawet uderzył się w czoło. Rozbawił mnie ten teatralny gest szwagra.
– To ja założę lampki, a wy chwile poczekajcie z tymi bombkami – zaproponowałem.
Na szczęście lampki były nowe więc nie było kłopotu z rozplątywaniem. Założenie ich poszło nawet sprawnie.
– Na jaki się świecą? – zapytał ten słynący z trudnych pytań, czyli Piotruś. Po naszym ślubie wpadali do nas z ojcem na tyle często, że nawet zacząłem ich rozróżniać.
– Nie wiem – odpowiedziałem.
– Czemu nie wiesz? – dopytywał.
– Na biały – odpowiedziała mu Amanda. – Nawet mrugają – dodała.
– A grają też? – pytał dalej Piotruś.
– Nie! – odkrzyknęła Amanda z kuchni.
– To trudno, ale my mamy u babci takie grające, a u siebie w pokoju kololowe.
– Kolorowe – poprawiłem chłopca.
– Mówię przecież, że są korolowe.
– Nie korolowe tylko korolowe – powiedziałem.
– Sam się pomyliłeś. Dwa razy powiedziałeś korolowe. Kolorowe są Piotrusiu, ko-lo-RO-we – zasylabizowała Amanda i stanęła obok nas.
– Ko-lo…
– Ro – podpowiedziałem.
– Rowe – dokończył malec.
– Tak, brawa, a teraz się uwijajcie, bo jest jedenasta, a wy nawet choinki nie ubraliście. Mieliście jeszcze poręcze ozdobić, dom…
– Dom ozdobiłem, świecą się sopelki.
– No tak, ale choinki na dworze to już nie ubrałeś.
– No masz racje, nie ubrałem. Ale to jak wezmę bliźniaków na dwór to ubierzemy.
– Których bliźniaków?
– Wszystkich – odpowiedziałem.
– Super, a jutro odwiedzimy Igora? – zapytał Piotrek.
– Tak, wy odwiedzicie jutro Igorka, a my z Olkiem pojutrze.
– A mamę? – dopytywał.
– A tego to już nie wiem, ja nie zamierzam jej odwiedzać.
Wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Piotrek skierował grad swoich pytań w moją stronę, bo moja żona wykazała się szybszym refleksem i pierwsza poszła otworzyć. Do naszego domu wszedł Bartek z dużą ilością siatek.
– Jak przesadziłeś z zakupami, to cię przestrzelę – uprzedziła go Amanda.
– Ja, nie, coś ty, ale jak Monika przyjdzie to się załamiesz. Mam nadzieję, że nic nie piekliście, bo…
– Nie zmarnuje się, Olek lubi słodkie.
– Tak w ogóle to cześć – powiedział w końcu Bartosz i pocałował Amandę w policzek. Ta dopiero mu się odsunęła z drogi i wpuściła do salonu.
– Matka zawsze się na ciebie darła, że ściągasz buty noga o nogę, bez rozwiazywania.
– Nie ma jej tu, to nie widzi. Chłopcy, wy się powinniście przebrać – powiedział do swoich synów.
– To potem, do kolacji, teraz jeszcze pójdą na dwór – wyjaśniłem. – Tak właściwie to się nie przywitaliśmy.
– No tak właściwie to nie.
Podaliśmy sobie dłonie.
– Ty w okularach, jestem w szoku – stwierdził ojczym Amandy.
– Dlaczego, nie od dziś noszę.
– Nie pasują ci.
– Racja, ja też uważam, że za mądro w nich wygląda – wtrąciła się moja żona i stanęła u boku Bartka, też przyciągnął ją do ciebie i obydwoje się roześmiali.
– To może nich chłopcy dokończą ubieranie choinki, a my się napijemy – zaproponowałem.
– Nie ma mowy.
– Dlaczego? – zapytałem Amandę.
– W moim domu nie będzie wódy na stole w święta.
– Nie będę kładł flaszki na stół – zapewniłem, a Bartek starał się zamaskować uśmiech.
– Pokłócimy się jeśli się napijesz choć łyka. Chyba jesteście w stanie przeżyć te trzy dni bez alkoholu, prawda?
– Ja jestem, właściwie nie muszę pić.
– Ty to nawet nie powinieneś – odrzekła Bartkowi i powróciła do gotowania.
– Ciesz się, że jest jedna, ja przez chwilę miałem je obie w domu i Amandę i jej matkę.
– Moje kondolencje – wypaliłem.
– Słyszałam.
– Patryk się obudził – zawołał Pawełek, który wcześniej gdzieś zniknął i dopiero się przy nas pojawił.
– Nie się obudził, tylko ty go obudziłeś – uznałem.
– Bo chciałem mu pomachać nową grzechotką.
– To teraz mi go pomożesz uśpić.
– Ja go nie chcę usypiać, on ciężko zasypia. Wolę już sam ubierać choinkę – stwierdził rezolutnie Piotruś. – Tata mi pomoże – dodał i chwycił Bartka za rękaw i pociągnął w stronę choinki.
– Poszliście na łatwiznę, ja przywoziłem żywą.
– Żywe choinki to my mamy w lesie, niedaleko domu! – odkrzyknąłem.
– Nie drzyj się, bo Kamila obudzisz! – wrzasnęła Amanda.
– I dobrze, bo całe święta prześpi.
To była magia świąt. Moja nowa rodzina. Biorąc za żonę Amandę zyskałem dwóch synów, trzech szwagrów, teściową alkoholiczkę i teścia kryminalistę. Właściwie to Bartek nie był moim teściem i wtedy mi się przypomniało. Wziąłem Patryka na ręce i poszedłem z nim do salonu.
– Amanda, twój ojciec mnie odwiedził w pracy.
– Ciebie? – zdziwił się Bartek.
– No tak, wczoraj. Nawtykał mi od pedofili.
– Mam tylko nadzieję, że nie dałeś mu w mordę, bo pójdziesz siedzieć – stwierdziła Amanda i odwróciła się w moją stronę wciąż trzymając w dłoniach drewnianą łyżką, którą mieszała wcześniej chyba bigos.
– No, mnie wsadził – dodał Bartek.
– No to chyba mamy problem – powiedziałem z uśmiechem. Amanda momentalnie wydała się załamana. – Żartowałem. Powiedziałem, że jest hipokrytą bo sam ma młodą gówniarę.
– Skąd on w ogóle wiedział, że jesteście razem?
– Z naszej klasy – odpowiedziałem Bartoszowi podając mu Patryka na ręce, bo wyciągnął je po niego.
– Widzę tatuś zorientowany życiem córki jak zwykle – zakpił.
– Słuchajcie, mieliśmy w te święta nie poruszać przykrych tematów, a wy mówicie o największym śmieciu jakiego niesprawiedliwy Bóg po matce ziemi jeszcze nosi. Dajcie spokój. Następnym razem jak do ciebie przyjdzie to wezwij ochronę, że cię nachodzi i już, będzie po problemie. Nie tykaj go czasem, bo trącisz go palcem, on potem kogoś wynajmie by go pobił i będzie na ciebie. Nie chcę cię odwiedzać za kratami.
– O żono moje, aż tak mnie kochasz, że nie chcesz rozłąki?
– Ktoś musi wstawać w nocy do dzieci. Żartuje. Naprawdę by mi ciebie brakowało i nie chcę już nigdy słać paczek do więzienia.
– Właśnie, dziękuje za nie – powiedział Bartek. – Wam oboje.
– Nie ma sprawy.
– Nie sięgamy wyżej – powiedział Paweł.
– To ja was podniosę, a potem pójdziemy ubierać drzewko na dworze – zaproponowałem.
– Wybaczcie, że wracam do tematu, ale macie zdjęcia Patrysia i Kamila na NK?
– Mamy – odpowiedziała Amanda.
– Zapytał się choć o wnuki?
– Mówimy o moim biologicznym. Ja bym na takie pytanie z jego ust nie liczyła. Prędzej świnie nauczą się latać.
– Nie miej takich życzeń w te święta, bo twój ojciec będzie nam pluł na głowę. Większej świni niż on nie znam.
– Nie pytał się. Naskoczył na mnie po prostu. Marcin go postraszył ochroną i już dzwonić miał. Odgrażał się coś tam, że jak na niego ochronę i jak my śmiemy, że nam nogi połamie…
– Czemu mają wam łamać nogi? – zapytał Piotruś.
– Nikt nikomu nie będzie nic łamał, bracie. Taki jeden pan po prostu ma nierówno pod sufitem i opowiada banialuki.
– Bania, co?
– Głupoty – wyjaśniłem Piotrowi.
– A tak, ojciec Amandy, tak? To jest ten pan z nierównanym sufitem?
– Niewyrównanym chyba – wtrącił się Pawełek.
– Nierównym i tak, to o moim tatusiu mówili. Ubierajcie tą choinkę i zjemy obiad wczesny jakiś. Bigos może być? – zapytała.
– A nie pości się czasem w wigilie? – zapytał Bartosz.
– Ja poszczę gdy nie mam – wyjaśniła moja żona.
– Jestem tego samego zdania. Napościłem się w życiu dojść. Sałatka też jest z kiełbasą, bo ja wczoraj robiłem.
– Aha. To wasze dwanaście potraw będzie całkowicie oderwanych od tradycji.
– Tradycjonalizm jest przereklamowany – wyjaśniła Amanda i puściła do mnie oczko.
– Zgadzam się, w pełni.
– Usnął – powiedział Bartek i wskazał na Patryka głową, bo wciąż trzymał go na rękach.

– Bo on zasypia w hałasie, to jest najlepszy sposób na niego, zamęczyć go rozmową.

6 komentarzy:

  1. Fajne mają te rodzinne święta dobrze,że Bartek wyszedł z więzienia to ma się kto chłopcami zająć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ rodzinnie się zrobiło. Fajny kawałek:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Amanda tak dobrze się dogaduje z Bartkiem. Taka prawdziwa magia świąt :) E.

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie że są w świeta razem

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne święta, fajnie że bliźniaki teraz mają normalny dom szkoda mi tylko Igorka który nie możne spędzać świąt z prawdziwą rodzina :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Święta to taki szczególny czas, aż miło się czytało, o rodzinie Górskich. Amanda i Aleks jak widać się dogadują ze sobą, Piotruś i Pawełek odzyskali ojca, są szczęśliwi, chyba nawet nie brakuje im za bardzo matki. Tylko Igorka mi szkoda bo tuła się po obcych ludziach.

    OdpowiedzUsuń