Aleksander (Samuel)
Dwudziestego czwartego grudnia
rozkładałem białą choinkę, była wąska i wysoka. Piotr z Pawłem zawieszali na
niej granatowe, niebieskie i srebrne bombki. Robili to z dużą ostrożnością bo wszystkie
były szklane.
– Zaczyna się od lampek –
nawoływała Amanda.
– Zapomnieliśmy – powiedzieli
jednocześnie bliźniacy. Paweł nawet uderzył się w czoło. Rozbawił mnie ten
teatralny gest szwagra.
– To ja założę lampki, a wy
chwile poczekajcie z tymi bombkami – zaproponowałem.
Na szczęście lampki były nowe
więc nie było kłopotu z rozplątywaniem. Założenie ich poszło nawet sprawnie.
– Na jaki się świecą? – zapytał
ten słynący z trudnych pytań, czyli Piotruś. Po naszym ślubie wpadali do nas z
ojcem na tyle często, że nawet zacząłem ich rozróżniać.
– Nie wiem – odpowiedziałem.
– Czemu nie wiesz? – dopytywał.
– Na biały – odpowiedziała mu Amanda.
– Nawet mrugają – dodała.
– A grają też? – pytał dalej
Piotruś.
– Nie! – odkrzyknęła Amanda z kuchni.
– To trudno, ale my mamy u babci
takie grające, a u siebie w pokoju kololowe.
– Kolorowe – poprawiłem chłopca.
– Mówię przecież, że są
korolowe.
– Nie korolowe tylko korolowe –
powiedziałem.
– Sam się pomyliłeś. Dwa razy powiedziałeś
korolowe. Kolorowe są Piotrusiu, ko-lo-RO-we – zasylabizowała Amanda i stanęła
obok nas.
– Ko-lo…
– Ro – podpowiedziałem.
– Rowe – dokończył malec.
– Tak, brawa, a teraz się
uwijajcie, bo jest jedenasta, a wy nawet choinki nie ubraliście. Mieliście
jeszcze poręcze ozdobić, dom…
– Dom ozdobiłem, świecą się sopelki.
– No tak, ale choinki na dworze
to już nie ubrałeś.
– No masz racje, nie ubrałem.
Ale to jak wezmę bliźniaków na dwór to ubierzemy.
– Których bliźniaków?
– Wszystkich – odpowiedziałem.
– Super, a jutro odwiedzimy
Igora? – zapytał Piotrek.
– Tak, wy odwiedzicie jutro
Igorka, a my z Olkiem pojutrze.
– A mamę? – dopytywał.
– A tego to już nie wiem, ja nie
zamierzam jej odwiedzać.
Wtedy rozległo się pukanie do
drzwi. Piotrek skierował grad swoich pytań w moją stronę, bo moja żona wykazała
się szybszym refleksem i pierwsza poszła otworzyć. Do naszego domu wszedł
Bartek z dużą ilością siatek.
– Jak przesadziłeś z zakupami,
to cię przestrzelę – uprzedziła go Amanda.
– Ja, nie, coś ty, ale jak
Monika przyjdzie to się załamiesz. Mam nadzieję, że nic nie piekliście, bo…
– Nie zmarnuje się, Olek lubi
słodkie.
– Tak w ogóle to cześć –
powiedział w końcu Bartosz i pocałował Amandę w policzek. Ta dopiero mu się
odsunęła z drogi i wpuściła do salonu.
– Matka zawsze się na ciebie
darła, że ściągasz buty noga o nogę, bez rozwiazywania.
– Nie ma jej tu, to nie widzi. Chłopcy,
wy się powinniście przebrać – powiedział do swoich synów.
– To potem, do kolacji, teraz
jeszcze pójdą na dwór – wyjaśniłem. – Tak właściwie to się nie przywitaliśmy.
– No tak właściwie to nie.
Podaliśmy sobie dłonie.
– Ty w okularach, jestem w szoku
– stwierdził ojczym Amandy.
– Dlaczego, nie od dziś noszę.
– Nie pasują ci.
– Racja, ja też uważam, że za
mądro w nich wygląda – wtrąciła się moja żona i stanęła u boku Bartka, też przyciągnął
ją do ciebie i obydwoje się roześmiali.
– To może nich chłopcy dokończą
ubieranie choinki, a my się napijemy – zaproponowałem.
– Nie ma mowy.
– Dlaczego? – zapytałem Amandę.
– W moim domu nie będzie wódy na
stole w święta.
– Nie będę kładł flaszki na stół
– zapewniłem, a Bartek starał się zamaskować uśmiech.
– Pokłócimy się jeśli się
napijesz choć łyka. Chyba jesteście w stanie przeżyć te trzy dni bez alkoholu,
prawda?
– Ja jestem, właściwie nie muszę
pić.
– Ty to nawet nie powinieneś –
odrzekła Bartkowi i powróciła do gotowania.
– Ciesz się, że jest jedna, ja
przez chwilę miałem je obie w domu i Amandę i jej matkę.
– Moje kondolencje – wypaliłem.
– Słyszałam.
– Patryk się obudził – zawołał
Pawełek, który wcześniej gdzieś zniknął i dopiero się przy nas pojawił.
– Nie się obudził, tylko ty go
obudziłeś – uznałem.
– Bo chciałem mu pomachać nową
grzechotką.
– To teraz mi go pomożesz uśpić.
– Ja go nie chcę usypiać, on
ciężko zasypia. Wolę już sam ubierać choinkę – stwierdził rezolutnie Piotruś. –
Tata mi pomoże – dodał i chwycił Bartka za rękaw i pociągnął w stronę choinki.
– Poszliście na łatwiznę, ja
przywoziłem żywą.
– Żywe choinki to my mamy w
lesie, niedaleko domu! – odkrzyknąłem.
– Nie drzyj się, bo Kamila
obudzisz! – wrzasnęła Amanda.
– I dobrze, bo całe święta
prześpi.
To była magia świąt. Moja nowa
rodzina. Biorąc za żonę Amandę zyskałem dwóch synów, trzech szwagrów, teściową
alkoholiczkę i teścia kryminalistę. Właściwie to Bartek nie był moim teściem i
wtedy mi się przypomniało. Wziąłem Patryka na ręce i poszedłem z nim do salonu.
– Amanda, twój ojciec mnie
odwiedził w pracy.
– Ciebie? – zdziwił się Bartek.
– No tak, wczoraj. Nawtykał mi
od pedofili.
– Mam tylko nadzieję, że nie
dałeś mu w mordę, bo pójdziesz siedzieć – stwierdziła Amanda i odwróciła się w
moją stronę wciąż trzymając w dłoniach drewnianą łyżką, którą mieszała
wcześniej chyba bigos.
– No, mnie wsadził – dodał
Bartek.
– No to chyba mamy problem –
powiedziałem z uśmiechem. Amanda momentalnie wydała się załamana. – Żartowałem.
Powiedziałem, że jest hipokrytą bo sam ma młodą gówniarę.
– Skąd on w ogóle wiedział, że
jesteście razem?
– Z naszej klasy –
odpowiedziałem Bartoszowi podając mu Patryka na ręce, bo wyciągnął je po niego.
– Widzę tatuś zorientowany
życiem córki jak zwykle – zakpił.
– Słuchajcie, mieliśmy w te
święta nie poruszać przykrych tematów, a wy mówicie o największym śmieciu
jakiego niesprawiedliwy Bóg po matce ziemi jeszcze nosi. Dajcie spokój.
Następnym razem jak do ciebie przyjdzie to wezwij ochronę, że cię nachodzi i
już, będzie po problemie. Nie tykaj go czasem, bo trącisz go palcem, on potem
kogoś wynajmie by go pobił i będzie na ciebie. Nie chcę cię odwiedzać za
kratami.
– O żono moje, aż tak mnie
kochasz, że nie chcesz rozłąki?
– Ktoś musi wstawać w nocy do
dzieci. Żartuje. Naprawdę by mi ciebie brakowało i nie chcę już nigdy słać
paczek do więzienia.
– Właśnie, dziękuje za nie –
powiedział Bartek. – Wam oboje.
– Nie ma sprawy.
– Nie sięgamy wyżej – powiedział
Paweł.
– To ja was podniosę, a potem
pójdziemy ubierać drzewko na dworze – zaproponowałem.
– Wybaczcie, że wracam do
tematu, ale macie zdjęcia Patrysia i Kamila na NK?
– Mamy – odpowiedziała Amanda.
– Zapytał się choć o wnuki?
– Mówimy o moim biologicznym. Ja
bym na takie pytanie z jego ust nie liczyła. Prędzej świnie nauczą się latać.
– Nie miej takich życzeń w te
święta, bo twój ojciec będzie nam pluł na głowę. Większej świni niż on nie
znam.
– Nie pytał się. Naskoczył na
mnie po prostu. Marcin go postraszył ochroną i już dzwonić miał. Odgrażał się
coś tam, że jak na niego ochronę i jak my śmiemy, że nam nogi połamie…
– Czemu mają wam łamać nogi? –
zapytał Piotruś.
– Nikt nikomu nie będzie nic
łamał, bracie. Taki jeden pan po prostu ma nierówno pod sufitem i opowiada
banialuki.
– Bania, co?
– Głupoty – wyjaśniłem Piotrowi.
– A tak, ojciec Amandy, tak? To
jest ten pan z nierównanym sufitem?
– Niewyrównanym chyba – wtrącił
się Pawełek.
– Nierównym i tak, to o moim
tatusiu mówili. Ubierajcie tą choinkę i zjemy obiad wczesny jakiś. Bigos może
być? – zapytała.
– A nie pości się czasem w
wigilie? – zapytał Bartosz.
– Ja poszczę gdy nie mam –
wyjaśniła moja żona.
– Jestem tego samego zdania.
Napościłem się w życiu dojść. Sałatka też jest z kiełbasą, bo ja wczoraj
robiłem.
– Aha. To wasze dwanaście potraw
będzie całkowicie oderwanych od tradycji.
– Tradycjonalizm jest
przereklamowany – wyjaśniła Amanda i puściła do mnie oczko.
– Zgadzam się, w pełni.
– Usnął – powiedział Bartek i
wskazał na Patryka głową, bo wciąż trzymał go na rękach.
– Bo on zasypia w hałasie, to jest
najlepszy sposób na niego, zamęczyć go rozmową.
Fajne mają te rodzinne święta dobrze,że Bartek wyszedł z więzienia to ma się kto chłopcami zająć.
OdpowiedzUsuńAleż rodzinnie się zrobiło. Fajny kawałek:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Amanda tak dobrze się dogaduje z Bartkiem. Taka prawdziwa magia świąt :) E.
OdpowiedzUsuńfajnie że są w świeta razem
OdpowiedzUsuńCudne święta, fajnie że bliźniaki teraz mają normalny dom szkoda mi tylko Igorka który nie możne spędzać świąt z prawdziwą rodzina :(
OdpowiedzUsuńŚwięta to taki szczególny czas, aż miło się czytało, o rodzinie Górskich. Amanda i Aleks jak widać się dogadują ze sobą, Piotruś i Pawełek odzyskali ojca, są szczęśliwi, chyba nawet nie brakuje im za bardzo matki. Tylko Igorka mi szkoda bo tuła się po obcych ludziach.
OdpowiedzUsuń