niedziela, 8 grudnia 2013

Część 127 - Niepewny jutra




Aleksander (Samuel)

Wyszedłem z sypialni niczym oparzony, pozostawiając w niej zapłakaną narzeczoną. Czy byłem draniem? Być może, ale byłem tylko mężczyzną i przeceniłem własne możliwości. Stałem w samych bokserkach, były granatowe z różowymi prążkami w poziomie i pionie. W ten sposób tworzyły kratkę. Rękę miałem położoną na ścianie, a głowę pochyloną w dół. Nie zastanawiając się długo, zbiegłem na bosaka po schodach do znajdującej się na parterze łazienki i włożyłem głowę pod kran, odkręciłem zimną wodę i dzięki temu odzyskałem trzeźwość umysłu. Nie wiem, ile czasu pozwoliłem zimnej cieczy po sobie płynąć, ani ile czasu później gapiłem się w lustro w turkusowej ramie. Omiotłem wzrokiem pomieszczenie. Wanna była szklana i duża, ale w naturalnym kształcie. Niby była przezroczysta, ale z elementami turkusu przy brzegach. Znajdowała się na samym środku, w rogu stał prysznic zminiaturyzowany, by mieścił się we wnęce. Na podłodze gościły białe płytki, ale sprawiały wrażenie szkła, bo można było w nich dostrzec swoje odbicie. Wszystko wydawało się piękne, czyste i jasne. Kiedy byłem tu ostatnim razem, wszystko było zakurzone i brudne po remoncie i montażu, a teraz wydawało się wręcz lśnić czystością. Nagle stwierdziłem, że nie mam większych powodów do narzekań. Zdałem sobie sprawę z tego, że będę miał młodą, piękną żonę, która zadba o dom i dzieci najlepiej, jak potrafi. Amandy nie musiałem wdrążać w życie domowe i rodzinne, tak jak to Patryk czynił z Majką. Nie musiałem jej przypominać o tym, by posprzątała czy ugotowała. Ja wychodziłem tylko do pracy i wiedziałem, że po powrocie z niej nie zastanę żadnych nieoczekiwanych rewelacji. Mogłem mieć spokojną głowę i skoncentrować się na zarabianiu na byt, ale przecież pieniądze nie są najważniejsze. Przez chwilę przestałem myśleć o sobie i postanowiłem pomyśleć o niej, była taka młoda. Nie takiego życia dla siebie chciała, bo która kobieta pragnęłaby zostać skrzywdzona przez wszystkich najbliższych ludzi. Zdałem sobie sprawę, że ja też ją krzywdzę i to w tym momencie. Krzywdzę ją nie swoją obecnością, ale jej brakiem.
– Ona myśli, że ją opuściłem, bo jestem na nią wściekły, a to przecież nieprawda. Ja byłem zły, nadal jestem zły, ale nie na nią, a na samego siebie. Przecież to nie jej wina, że Hubert ją tak potraktował, a na jej psychice wypaliło to takie piętno, że każde zbliżenie sprawia jej ból i powoduje napady płaczu. To moja wina – powiedziałem sam do siebie w myślach, starając się zanalizować całą tę sytuację.
Wziąłem kilka głębszych wdechów, napiłem się wody z kranu i przemyłem oczy. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się ku górze. Z początku szedłem szybko, ale im bliżej celu się znajdowałem, tym bardziej zwalniałem. Nie bałem się tego, co zobaczę, ale bałem się niewiedzy. Nie potrafiłem przewidzieć, jak będzie wyglądało nasze życie ani jak będzie wyglądała ta rozmowa, nie wiedziałem, jak zakończy się ta noc ani jaki będzie poranek. Wtedy nie wiedziałem kompletnie nic.
– Śpisz? – zapytałem po rozsunięciu drzwi i wślizgnięciu się do środka, ale Amandy nie było w łóżku.
Po raz kolejny skierowałem się do łazienki, ale tym razem nie tej na parterze dla gości, a tej naszej, której wejście znajdowało się w sypialni. Tam również jej nie znalazłem. Nagle dostrzegłem, że firanka się porusza, a drzwi balkonowe są delikatnie otwarte. Dziwne, że wcześniej nie poczułem podmuchu zimnego powietrza.
– Jesteś tutaj? – zapytałem, ale już wiedziałem, że tam jest. Chociaż jeszcze jej nie widziałem, to już jakbym wyczuwał jej obecność.
– Czemu nie odpowiadasz, gdy cię wołam? – zapytałem i stanąłem za nią.
Amanda była wyprostowana, a jej drobne dłonie spoczywały na drewnianej belce balkonu. Dotknąłem jej nagich ramion, lekko je musnąłem, a ona się wzdrygnęła niczym w przestrachu. Cofnąłem swój dotyk z jej skóry, ale nie wiem sam dlaczego, być może zostało to spowodowane jej odruchem lęku, a może zimnem jej aksamitnej skóry.
– Wejdźmy do środka jest zimno – rzekłem i stanąłem obok niej.
Ona patrzyła w dal, a ja na nią. Nie płakała, ale miała łzy w oczach. Stwierdziłem, że pewnie pozbierała się już w całość i na powrót jest pozornie silną i niezależną kobietą, która przecież nawet nie ma złudzenia, że steruje własnym życiem. Nagle zrozumiałem czemu nie uczęszcza regularnie do szkoły i czemu tak różnie się zachowuje. Nieraz bywała zamknięta w sobie i ciężko było ją wyrwać z rozmyślań, innym razem była wygadana i otwarta niczym książka napisana w każdym języku. Amanda utraciła kontrolę nad swoim życiem już dawno temu, ale wcześniej miała cele i marzenia i to one pomagały jej trzymać sztywno ster. Teraz jej marzenia i cele się ziściły, ale nie dzięki niej i nie tak, jakby sobie tego życzyła. Zrozumiałem, że dla niej zapewne życie straciło sens, a te chwile rozgadania to były pozory, by ukryć przed światem ból za przywdzianą maską.
– Wiem, że nie tego oczekiwałaś od życia i ode mnie. Rozumiem, że nie tak chciałaś żyć, ale to co się stało, już się nie odstanie. Nie cofniesz czasu ani ty, ani ja. Stawmy czoła temu, co jeszcze przed nami i przeżyjmy to życie z godnością – powiedziałem.
– Godnością? Aleks, o jakiej godności ty pieprzysz!? – naskoczyła na mnie i wbiła we mnie nienawistne spojrzenie, jakbym był winny co najmniej całemu złu na tym świecie.
– O naszej godności, kochanie – odpowiedziałem w pełni spokojny, choć coś we mnie się aż gotowało.
– Sam nie wierzysz, że dziwka może mieć godność – powiedziała i wyminęła mnie.
Udałem się za nią, znalazłem się w tym samym pomieszczeniu, co ona i nie wiedziałem, co robić. Coraz częściej traciłem kontrolę nad życiem i nie wiedziałem, jak się zachować. Właściwie to zaczął być już mój normalny stan, a nie sporadyczność.
– Nigdy nie nazwałem cię dziwką. Kiedyś nawet powiedziałem, że nieważne jakby cię ktoś nie odarł zgodności, to ty na powrót się nią owiniesz, pamiętasz? – zapytałem i zatrzymałem ją tymi słowami tuż przed wejściem.
– Amanda udowodnij mi, sobie, jemu. Udowodnij wszystkim, do jasnej cholery, że możemy żyć normalnie, bez fatalnych wspomnieć. Znaczy wspomnienia są, zawsze będą. Wiem, bo sam widziałem w życiu tragiczne obrazy i to takie, których nawet się nie spodziewasz w najmroczniejszych snach. Jednak nie pozwólmy wspomnieniom ingerować w naszą rzeczywistość, przeżycia zapewniają nam wiedzę życiową, ale nie po to, byśmy je rozpamiętywali w nieskończoność. Ja nie wiem, ile ty przeżyłaś i ile widziały twoje oczy, ty tego samego nie wiesz o mnie, ale ja pragnę normalności. Czego pragniesz ty? – zapytałem i uważałem, że plotę największe dyrdymały, jakie świat słyszał, ale te dyrdymały podziałały.
Amanda nie wyszła z sypialni, odwróciła się w moją stronę. Z początku uczyniła to niepewnie, ale po chwili podbiegła do mnie i wtuliła się we mnie. Nie wiedziałem czy powinienem oplatać ją swoimi ramionami, czy czasem przez to nie poczuje się jak w pułapce. Podziałałem jednak instynktownie, a jej nie zdawało się sprawić to żadnej różnicy.
– Nie byłem na ciebie zły, byłem zły na siebie, że nie wycofałem się po pierwszym STOP  – oznajmiłem i przytuliłem ją jeszcze mocniej. – Sądzę, że za bardzo się tym wszystkim przejmujemy. Nie róbmy nic na siłę, wszystko przyjedzie samo z czasem. Dajmy sobie czas – wyszeptałem jej do ucha błagalnym tonem po czym podprowadziłem ją przed sobą do łóżka.
Usiadłem pierwszy, a Amandę posadziłem na swoich kolanach. Czułem dotyk jej policzka na moim nagim torsie, czułem powiew jej oddechu, ale zdawałem się na to nie reagować.
- Dobrze ci w tym kolorze, tak naturalnie.
Nie odpowiedziała. Głaskałem ją po głowie i uspokajałem, czekając cierpliwie aż zaśnie

PS. Magdalena zaktualizowała Diament i Sól.

7 komentarzy:

  1. widać że Aleks ma wyrzuty sumienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ma wyrzuty sumienia,chyba po taki zleceniu każdy by je miał. Oni mogą żyć normalnie,tylko najpierw musi wyjść prawda na jaw,bo życie w kłamstwie nie służy nikomu. Jak Olek się dowie,to raczej nie będzie zły,a zaskoczony

    OdpowiedzUsuń
  3. Nikt nie jest ani do końca dobry ani do końca zły,napewno mają szansę na szczęśliwe i normalne życie.Prawda predzej czy później napewno wyjdzie na jaw Aleks napewno będzie zaskoczony ale to dobrze zrobi ich związkowi,bo oboje wreszcie przestaną grać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Straszne ma wyrzuty sumienia, aż mi go szkoda, ale w sumie sam sobie na to zapracował.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze że Aleks ma wyrzuty sumienia. Zgodzę się z tym że każdy nie jest do końca dobry czy zły, ale u Aleksa ciężko jest to wyważyć on ma dwie twarze dobrą i zła nic pomiędzy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie, że nie ma ludzi tylko złych, albo tylko dobrych, ale we wszystkim musi być równowaga. Aleks ma wyrzuty sumienia i słusznie, bo nie zleca się gwałtu na ukochanej kobiecie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oboje grają w swoim własnym teatrze.Kiedyś te przedstawienie się skończy.Jestem ciekawa reakcji Olka jak już prawda wyjdzie na jaw.Wyrzuty sumienia dręczą go straszne.Chciał gwałtem dać nauczkę Amandzie nie spodziewał się tylko,że na nim też się ta jego zemsta odbije.

    OdpowiedzUsuń