Na wernisażu u Weroniki było cudownie.
Naprawdę byłam wdzięczna Aleksowi, że mnie namówił, byśmy się na niego wybrali.
Oglądaliśmy rysunki i nawet o nich rozmawialiśmy, choć tak naprawdę nikt z nas
ani ja, ani Aleks nie mieliśmy wielkiego pojęcia o sztuce rysowanej. Patryk i
Majka również mieli znikome pojęcie w tej dziedzinie, ale przynajmniej było
wesoło i zapomniałam o wszystkich zmartwieniach. Po chwili dołączyli do nas
Dominika i Tyler, przynieśli nam wesołą nowinę pod tytułem „jesteśmy razem i
jesteśmy cholernie szczęśliwi”. Nie wiem dlaczego, ale kiedy spojrzałam na
Tylera przyszło mi na myśl, że on tylko udaje szczęśliwego i wyluzowanego, a
tak naprawdę jest raczej przygnębiony. Również Domi sprawiała wrażenie jakieś
nieswojej, jakby zagubionej i czymś zmartwionej. Postanowiłam z nią o tym
porozmawiać jeszcze tego wieczora, ale niestety, Tyler cały czas kręcił się
obok niej. Według mnie Dominika zawsze dobierała sobie złych partnerów, ale ja
jestem ostatnią osobą która powinna krytykować jej wybory. Umówiłam się z nią
na niedzielę na kawę i ciacho, a ona z chęcią przyjęła moją propozycje. Na
spotkanie zaprosiłam nawet Majkę, z którą z dnia na dzień miałam coraz lepszy
kontakt. Maja bardzo mnie zaskoczyła, gdy zaproponowała, byśmy nie spotykali
się w kawiarni tylko u nich, bo ona sama zamierza coś upiec na weekend. „Mój
boże, Majka i pieczenie” – przeszło mi przez myśl. „Co się z nią porobiło?” –
zapytałam samą siebie.
– Mam też dobrą, wręcz cudowną
herbatkę, taką z miodem lub pomarańczami, hinduska niby, ale z supermarketu –
Majka paplała jak zwykle, więc raczej nic jej nie dolegało.
– A ciasto będziesz piekła czy kupisz?
– zapytałam dla upewnienia się czy dobrze usłyszałam.
– No pewnie, że będę piekła, już chyba
mówiłam – powiedziała.
– Majka super piecze – wtrącił się
Patryk.
– Nie przesadzaj, zaczęłam od niedawna
i jakoś to polubiłam. Wiecie, że na przykład po babeczkach to można malować jak
po paznokciach i są wtedy takie fajne, kolorowe i tak wspaniale się prezentują,
że aż szkoda je jeść – opowiadała.
– Według mnie to aż przyjemnie je zjeść
– wtrącił się znowu Patryk i pochylił się nieco tak, że położył podbródek na
ramieniu swojej dziewczyny, a trzymał ją przy tym w pół i tulił do siebie.
Wtedy pomyślałam, że są naprawdę szczęśliwi.
– Faceci zawsze mają inny pogląd na
wszystko – odezwała się Weronika, która właśnie przyszła się z nami przywitać.
– Fajnie, że jesteś. Właśnie
zapraszałam wszystkich do mnie, znaczy wszystkie kobiety, mężczyzną wstęp
wzbroniony. Na herbatkę i ciasto, jak za starych, dobrych czasów – powiedziała
Majka pełna entuzjazmu.
– No, ja nie jestem pewien czy to były
takie dobre i cudowne te stare czasy – wtrącił się znowu Patryk.
– Oj, daj już spokój – zganiła go
Majka.
– No co daj spokój, mówię, co myślę –
starał się wybronić.
– To przez chwilę nie myśl, przecież to
też potrafisz – odgryzła się Majka, a on wyszeptał jej coś do ucha i ona w
jednej chwili jakby zesmutniała.
– Widzieliśmy twoje rysunki, ja tam się
nie znam, ale podobały mi się wszystkie – powiedział mój chłopak.
– Mnie się w ogóle tutaj wszystko
podoba – powiedziała Dominika, a Aleks uśmiechnął się do niej porozumiewawczo.
– Dziękuje wam, że jesteście.
– A ja to ci powiem, że się nawet
trochę na sztuce znam i rysunek tego budynku jest wręcz jak żywy – wtrącił się
Tyler, który dziś prawie cały wieczór milczał. To było dziwne, bo znałam
wcześniej tego chłopaka i raczej należał do wygadanych.
– Którego budynku? – zapytała Weronika.
– Tego niewykończonego. Rysowałaś ze
zdjęcia nie z natury, bo bardzo wątpię, byś specjalnie po to leciała do Nowego
Yorku. Uchwyciłaś to w taki sposób, że budynek wydaje się znacznie mniejszy, a
tak naprawdę to tylko jego środkowy fragment. Nie wiem czy dobrze się
wyraziłem, bo to nie jest tak konkretnie środek.
– No nie. To nie środek, a jeden z
brzegów jednego z wyższych pięter – odpowiedziała Weronika.
– Wieżowiec wydaje się przez to każdym
nowoczesnym budynkiem, a nawet i zwykłym blokiem, tyle tylko, że oszklonym.
Wydaje się realną fantazją i odwrotnie fantastycznym realizmem. Bo zarówno
jedno jak i drugie oddaje twoje dzieło. Jest tak realne, że trudno w nie, nie
uwierzyć, trudno nie wierzyć, że to tylko i wyłącznie wymysł wyobraźni artysty.
Jednocześnie jest jednak tak fantastyczny i narysowany w blasku zachodzącego
słońca, z idealnymi barwami, cieniami i światłem, że wydaje się zbyt idealny,
jak na coś, co naprawdę istnieje – wypowiedział się Tyler.
– Bardzo jestem ciekawa, cwaniaku, czy wiesz co to za
wieżowiec – powiedziała Weronika.
– Ja wiem – zabrzmiał bardzo niski, a
zarazem ciepły i melodyjny głos, który dobrze znałam. Głos dochodził zza pleców
moich i Wery, bo stałam zaraz przy niej, a wszyscy staliśmy w kółku. – Jest to
wieża wolności, kochanie, która zajmuje wolne miejsce po dwóch bliźniaczych
wieżach WTC, które runęły w zamachu terrorystycznym jedenastego września, a
cały świat widział to w wiadomościach, w TV. Czy mam rację? – zapytał Kamil i
nie stał już za naszymi plecami tylko stanął centralnie przed Weroniką.
– Tak, masz rację – odpowiedziała Weronika
i wystąpiła z naszego kręgu. – Pójdę na chwilę zabawić innych. – Uśmiechnęła
się przepraszająco.
– Chciałbym z tobą porozmawiać –
zakomunikował Kamil Dominice. – Możemy teraz czy mam poczekać do końca imprezy?
Bo i tak zamierzam zostać do końca, więc nie robi mi to różnicy – dodał.
– Możemy za kilkanaście minut, znajdę
cię później – odpowiedziała Domi, a Tyler usilnie dopytywał się jej na
osobności czego ten buc chce.
– Skąd wiedziałeś, że to ta wieża? –
zapytał go Tyler, gdy już przestał szeptać z Dominiką.
– Znam jej gust, nie namalowałaby byle
czego. A tak szczerze, to przeczytałem tytuł rysunku Freedom na zgliszczach. Wcześniej sądziłem, że to jedna z tych
bliźniaczych, ale po chwili do mnie dotarło, że WTC to zgliszcza, a na ich
miejscu staje wieża wolności. Polskie znaczenie tytułu to Wolność na
zgliszczach. A ty skąd to wiedziałeś? – zapytał Kamil.
– Pochodzę stamtąd, mijałem ją wiele
razy i widziałem na własne oczy – odpowiedział Tyler.
– No to światowy człowiek jesteś,
gratuluję. Tak serio, to miło mi poznać brata Majki, wcześniej nie mieliśmy
okazji – powiedział Kamil i wyciągnął dłoń w kierunku Tylera.
– Brata Majki? – zapytałam, bo jak
zwykle dowiadywałam się o wszystkim ostatnia.
– Przepraszam, myślałem, że wszyscy już
wiedzą – wytłumaczył się pośpiesznie Kamil, a przeprosiny skierował w
szczególności do Majki.
– Po minie widać, że wszyscy tylko nie
ja – oznajmiłam.
– Tyler i ja mamy wspólną matkę. To nic
wielkiego. Matka zostawiła mnie i ojca, ułożyła sobie życie z Anglikiem i oto
stoi owoc tego ich związku, a potem polecieli do USA – wytłumaczyła Majka, ale
mówiła o tym jakby opowiadała o książce, którą właśnie przeczytała lub o
filmie, który oglądała poprzedniego wieczora, a nie jakby mówiła o swoim życiu.
Zastanawiałam się więc jak długo o tym
wie, ale nie miałam odwagi jej teraz o to zapytać, nie chciałam sprawić jej
przykrości, a czułam, że Tyler to dla niej bolesny temat. Nie wiem, co się ze
mną działo, przecież wcześniej zrobiłabym i powiedziałabym wszystko, by jej
tylko dokopać, a teraz? Co ja robiłam teraz? Teraz myślałam o tym, że Tyler
miał od zawsze to, czego Majka nie miała nigdy, bo, jakby na to nie patrzeć,
jego ojciec i on jej to uniemożliwili. Majka zawsze chciała mieć kogoś na kim
mogła polegać, chciała mieć serdeczną przyjaciółkę i oparcie w matce, której
nigdy nie miała, bo została porzucona. Jej przyrodni brat natomiast miał pełną rodzinę.
Nie chciałam do końca tego przed samą sobą przyznać, ale w końcu to uczyniłam i
dotarło do mnie, że naprawdę ją rozumiem i wiem, co czuje. Moi bracia Piotr i
Paweł mieli ojca przez ponad trzy lata swojego życia, a mojego nigdy nie było
przy mnie. Ich ojciec był kimś innym niż wszyscy wcześniejsi i późniejsi mojej
matki. Interesował się nimi, chodził do pracy i nie nadużywał alkoholu. Los
sprawił, że powinęła mu się noga i trafił do zakładu karnego za pobicie mojego
ojca, potem za kradzieże. Pomimo tego co zrobił i że wielokrotnie był karany
przez sąd uważałam go za dobrego i wartościowego człowieka. Moje rozmyślanie
przerwały jakieś nagłe nudności, szybkim krokiem udałam się w kierunku toalety,
a kroki za mną świadczyły, że Aleks ruszył tam, gdzie ja. Nigdy wcześniej nie
zdarzało mi się wymiotować, gdy nie byłam chora albo zatruta alkoholem, a dziś
przecież nic takiego nie jadłam ani nie piłam, by tak się czuć. Musiałam
przyznać przed sobą, że to nie pierwszy raz, kiedy mnie mdliło, jednak
wcześniej nie aż tak i samo przechodziło, wystarczyło, że oddalałam się od
zapachu, który u mnie te nudności wywoływał, jak na przykład smażone mięso czy
budki z kebabem.
– Nic ci nie jest? – usłyszałam
zmartwiony głos Olka i dwa ciche, charakterystyczne puknięcia w drzwi.
– Nic mi nie jest, pewnie coś
niedobrego zjadłam – oświadczyłam, wychodząc z kabiny toaletowej i kierując się
w kierunku umywalki, by przepłukać usta.
– Nie czujesz się źle? – zapytał.
– Nie, już mi minęło – oznajmiłam. – To
było takie chwilowe. Przeszedł obok mnie ktoś, kto miał zbyt mocne perfumy i
śmierdział papierosami na kilometr – dodałam.
– Od dawna reagujesz na zapachy czy to
był pierwszy raz? – zapytał Aleks, a w lustrze dostrzegłam jego przerażoną
minę.
– Szczerze to nie był pierwszy raz, sądzisz,
że jestem na coś chora? – zapytałam, bo wyraz jego twarzy sprawiał, że nie
przychodziło mi nic innego do głowy.
– Nie martw się na zapas, ale powiedz
mi od jak dawna masz takie objawy?
– Od kilku dni, może trzech, może
czterech – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
– Kiedy miałaś ostatnią miesiączkę? –
zapytał prosto z mostu, a mi w głowie zaświeciła się przysłowiowa, czerwona,
kontrolna dioda.
– Nie, Olek to niemożliwe –
zaprzeczyłam, ale jednocześnie obawiałam się, że on może mieć rację.
– Sypiając z tobą się nie
zabezpieczałem, bo powiedziałaś, że pobierasz tabletki antykoncepcyjne.
Zastanów się dobrze czy nigdy się nie pomyliłaś w terminie ich zażycia, czy
nigdy nie zapomniałaś, czy wtedy, przepraszam, ale czy wtedy z Hubertem też
byłaś pod ochroną antykoncepcyjną? – zapytał.
– Aleks, to niemożliwe, bo ja trzy
tygodnie temu miałam okres. Naprawdę, to niemożliwe – powiedziałam, ale czułam
łzy, napływające mi do oczu i chcące wydostać się spod powiek. Swoimi słowami
bardziej chciałam przekonać siebie niż Olka do tego, czego szczerze pragnęłam,
a pragnęłam nie być teraz w ciąży.
– Czy zawsze masz regularnie
miesiączkę?
– Po co zadajesz te pytania, skoro to
niemożliwe, bo skoro mam okres to nie jestem w ciąży? – Starałam się trzymać
twardo, ale byłam pewna wątpliwości. Opierałam się plecami o umywalkę i miałam
przed sobą tylko płytki w kolorze ekri w tle i twarz Aleksa w centrum,
przerażoną twarz Aleksa.
– Amanda, odpowiedz, proszę. Jestem
lekarzem i pomimo że nie jestem ginekologiem, wydaje mi się, że wiem więcej na
ten temat od ciebie – rzekł jak zwykle spokojnym i opanowanym tonem, ale za
długo go znałam, by uwierzyć w to, że naprawdę jest spokojny. Głos nieznacznie
mu drżał, ręce trzymał w kieszeni, ale odciskały się tak, jakby zaciskał je w
pięści.
– Nie, często jest tak, że nie mam
miesiączki nawet kilka miesięcy. Czasami jest to dwa miesiące, zdarzało się
nawet pół roku, ale antykoncepcja to regulowała – odpowiedziałam zgodnie z
prawdą.
– Byłaś w tej sprawie u lekarza? –
zapytał.
– Powiedział, że organizm sam się
uformuje jak powinien po urodzeniu pierwszego dziecka i że to może być
spowodowane okresem dojrzewania lub wcześnie, zbyt wcześnie rozpoczętym
współżyciem, więc nie było się czym martwić – powiedziałam powoli, starając się
dokładnie przytoczyć słowa, jakie usłyszałam od mężczyzny w białym, lekarskim
fartuchu ponad rok temu.
– Czy zawsze się zabezpieczałaś? –
zapytał.
– Starałam się tak. Raz, wtedy,
zapomniałam, po tej imprezie u mnie. I potem dałam sobie z tym już spokój, bo
postanowiłam zerwać z Hubertem, a i z tobą nie miałam zamiaru być, bo według
mnie byłeś zbyt nerwowy tamtego razu…
– Do rzeczy, proszę – przerwał mi.
– Nie byłam zabezpieczona podczas tego,
co się wydarzyło – powiedziałam, a łza stoczyła się po moim policzku i poczułam
ją na swoim dekolcie.
– Dobrze, wtedy nie byłaś
zabezpieczona, a czy podczas seksu ze mną. Pomiędzy tą imprezą, a zerwaniem z
Hubertem byłaś zabezpieczona? – zapytał.
– Raz, co umówiliśmy się tylko na seks,
tak po starej znajomości i dla odreagowania stresów, to miałeś na sobie
prezerwatywę, pamiętasz? Przypominałam ci nawet smsem, że masz ją kupić po
drodze – powiedziałam z przekonaniem.
– I kupiłem, założyłem ją nawet, ale
wieczorem.– Aleks się załamał. Dotknął lewą dłonią swojego czoła. Wyglądał na
umartwionego – Jednak rano, te szybkie piętnaście minut, podczas których ty
spieszyłaś się do szkoły, a ja do pracy. Wtedy na śmierć zapomniałem, bo nigdy
wcześniej nie używałem przy tobie prezerwatyw, a i ty miałaś prawo o tym
zapomnieć. Nie winię cię – wyjaśnił, a ja teraz załamałam się już całkowicie.
– Wtedy postanowiłam, że chcę do ciebie
wrócić i naprawdę się zmienić – powiedziałam przez łzy.
– To był ten sam dzień? – zapytał
Aleks.
– Tak, ten sam.
– O kurwa.
To chyba ostatnie, co teraz chciałam
usłyszeć, jednak wiedziałam, że on tego przekleństwa nie był w stanie zachować
tylko dla siebie, ani przetrzymać w gardle i pozwolić mu wypłynąć w lepszym
momencie. Nawet nie miałam mu tego za złe. Ujrzałam, jak Olek podchodzi do
umywalki obok, odkręca zimną wodę i przemywa twarz.
– Co się dzieje? – zapytałam, a stałam
bez ruchu jak słup soli, jednak czułam, że cała drżę.
– Nic, staram się trzeźwo myśleć –
usłyszałam w odpowiedzi.
No to się porobiło. Szkoda że się urywa w tym momencie ale mam nadzieje ze szybko dodacie ciąg dalszy bo naprawdę wzbudza ciekawość
OdpowiedzUsuńJa mam pytanie dotyczące Tylera i Dominiki, czy ta para będzie się pojawiać jeszcze w ogóle? Ich też bardzo lubiłam i ciekawiły mnie ich losy, a jak nie ma już przepustki to ta para prawie zniknęła.
OdpowiedzUsuńTo jest dla nich możliwość naprawienia błędów z przeszłości, dzieci łączą ludzi. Na pewno mają szansę spróbować od nowa, bez teatrzyków. Wydaje mi się, że to przeznaczenie.
Dominika i Tyler mają chwilową przerwę, ale powrócą, co jakiś czas będą powracać epizodycznie, czasami na krócej, kiedy indziej na dłużej. Odegrają znaczące role w tej historii, pomimo, że to tylko trzeci plan. Podobną role odegrają też Julia z Dariuszem, czy Majka z Patrykiem, no i oczywiście Kamil. Pomimo, że Amanda i Aleks są głównymi parami, a obok, najbliżej będą mieć Angelę z Hubertem i Zuzanę z Gracjanem, to nie chcemy zamykać świata tej dwójki, ani tej szóstki. W życiu tak jest, że każdy ma rodzinę, przyjaciół, nawet dalekich znajomych,których linia życia przerywa się czasami z naszą, choć na krótki moment. Z takich spotkań, sytuacji, relacji można coś wyjąć, nie na tą obecną chwilę, a na później, na zawsze. Historie innych czasami wywołują w nas emocje, rozmawiamy o innych, nie oddzielamy się murem. Bohaterowie także nie wzniosą wokół siebie murów.
UsuńTrzeźwe myślenie sie teraz Aleksowi przyda...
OdpowiedzUsuńI szkoda mi Amandy, tak szczerze. Dużo w tym wszystkim jej winy, ale i tak w ostatecznym rozrachunku, jak dla mnie, to Aleks wychodzi na gorsza szmatę niż ona. (mowa tu o opini z kilkunastu ostatnich częsci)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak to w życia Amanda nie planowała dzieci a jednak będzie je mieć.Nie dziwię się,że to dla nich szok.Myślę,że mimo wszystko będą dobrymi rodzicami Czy to był czyjś plan?Hmm nie wydaje mi się ale wszystko jest możliwe.
OdpowiedzUsuńMoże jak jest w ciąży to zaczną od nowa z lepszym startem. Myślę tez sobie, że Amandy dzieci powinny okazać się Olka. Trochę już chyba za dużo niejasności między nimi jest
OdpowiedzUsuńMoże jak jest w ciąży to zaczną od nowa z lepszym startem. Myślę tez sobie, że Amandy dzieci powinny okazać się Olka. Trochę już chyba za dużo niejasności między nimi jest
OdpowiedzUsuńAmanda nie planowała dzieci a jednak będzie je miała, trochę zaskoczenie ale nadają sie na rodziców :)
OdpowiedzUsuńOboje są przerażeni, zaskoczeni, ale nie pozostaje im nic innego, jak pogodzić się z faktami. Myślę, że oboje ochłoną i odnajdą się w tej nowej sytuacji.
OdpowiedzUsuń