Postanowiłam
odwiedzić Dominikę zaraz po szkolę. Chciałam z nią pogadać sama. Wymienić parę
zdań, wyżalić się jak zniszczyłam sobie życie. Wiedziałam, że przy jutrzejszej
kawce i babeczce u Majki nie będę miała takiej możliwości. Tam będę musiała
udawać, że jest wszystko w najlepszym, że mam dobrego chłopaka, że jesteśmy z
Aleksem szczęśliwi. Nie mogłam pozwolić na to by ktoś pomyślał, że wpadłam.
Tylko co ja powiem? Miałam jeszcze z miesiąc, może dwa na wymyślenie jakieś
konkretnej wymówki.
– Dziecko w
liceum, przed maturą. Jak to brzmi? – zapytałam sama siebie, na głos. Szybko
przeskoczyłam z powrotem na mówienie w myślach, bo nie chciałam by ludzie się
na mnie patrzyli jak na nienormalną co uciekła ze szpitala psychiatrycznego.
Mówienie do siebie z pewnością nie jest czymś mile widzianym na ulicach miast
tolerancyjnej i wyrozumiałej Polski.
Gdyby to
chociaż teraz była już ta maturalna klasa, to pół biedy. Powiedziałabym, że
nagle zapałałam do wczesnego macierzyństwa, że studia odłożę na rok, albo dwa…
odłożę, jasne. Tak to zawsze mówią kobiety, które wpadły, a potem nigdy nie
dotrzymują obietnic danych sobie i już nie wracają na studia. Może jednak
lepiej, że to dziecko pojawi się wcześniej. Tak przynajmniej będę miała
pewność, że skoro zdam maturę jako utrzymanka lekarza i matka czyjegoś bękarta,
to dam radę przejść także przez studia nie zmieniając ni trochę stany rzeczy.
Tylko, że nadal będę matką czyjegoś dziecka i… dziewczyną, konkubiną Aleksandra
Górskiego.
Aleksander
Górski – to była myśl. Już wiedziałam co będę mówić ludziom, koleżankom,
kolegom, nauczycielom, członkom rodziny.
– Olek, mój
partner życiowy jest nieco ode mnie starszy, ponad dziesięć lat. Zamierzamy być
razem całe życie. Ja wiem, że kiedyś zapragnęłabym poznać uroki macierzyństwa,
tak więc teraz był najlepszy moment. Wiem, że szkoła, studia, potem praktyka i
będzie ciężko, ale chcę by mój chło… partner był dla dzieci ojcem, nie
dziadkiem. W związku tak już jest, czasami ktoś się musi poświęcić i tym razem
wybrałam, że to ja się poświęcę i przetrwał te kilka miesięcy z brzuchem w
ogólniaku. Potem już będzie prościej, wszakże jestem pewna, że będę miała w
moim mężczyźnie pomoc i oparcie.
Bajka była
przygotowana. Wystarczyło tylko podyktować ją Aleksowi kilkakrotnie, by nauczył
się jej na pamięć, wcześniej przerabiając na drugą stronę. Trzeba też było
wybrać kilka przekonywujących min, rozmarzonych oczek jak to już będzie jak się
taki szkrab urodzi i jak zacznie robić w pampersy, pluć kaszką, gryź, szczypać
i ciągnąc za włosy. Pozostało mi wierzyć, albo raczej łudzić się, że to
bachorek, którego w sobie noszę będzie grzeczny, niepłaczliwy, często śpiący.
Dominika w
końcu odpisała na smsa, akurat kiedy opuszczałam gmach budynku szkolnego.
Okazało się, że ona teraz mieszka u Tylera.
– Od kiedy do
cholery? – zapytałam pierw siebie zanim wystukałam taką samą treść na
klawiaturze mojego telefonu komórkowego.
– Stosunkowo
od niedawna – odpisała Dominika.
I jak
zrozumieć taką odpowiedź? W sensie od niedawna to mieszkanie połączone jest ze
wspólnymi stosunkami, czy… brak mi pomysłów. Piątki nie są odpowiednim dniem na
pobudzanie myśli.
Dominika
wysłała mi adres. Zabawne, przecież Tyler był moim sąsiadem. Jak mogłam nie
wiedzieć, że nim jest? A no tak… przerwa w życiorysie spowodowana takimi
drobnymi problemami jak niechciana ciąża, związek z szowinistycznym dupkiem,
który kazał mnie… Nie, nie, nie, nie mogłam się teraz nakręcać. Aleks jest
cudowny, kocha mnie, spełnia moje zachcianki i zawsze się o mnie troszczył.
Musiałam sobie wbić tą regułkę do głowy, wykuć się jej na pamięć, powtarzać
tysiąc, albo nawet dziesięć tysięcy razy dziennie. W końcu kłamstwo ma to do
siebie, że w te często powtarzane przez nas zaczynamy sami wierzyć.
– Jak już
kłamać to najbliżej prawdy jak to tylko możliwe. – To takie nowe motto życiowe.
W mieszkaniu
była sama Dominika. Przedpokój bez płytek i paneli, nawet bez dywanika.
Skromnie urządzony duży pokój. Mieściła się w nim wersalka i dwa fotele,
wszystko pokryte narzutą, jedna ława, jakieś meble.
– Dopiero się
remontujemy.
– Nie
przejmuj się, kawy daj.
– Nie ma –
odpowiedziała Dominika.
– Jak to nie
macie kawy?
– Bo w ciąży
nie pija się kawy. – Czyli już wiedziała o moim stanie. Ciekawe skąd?
Przytyłam? Czy to aż tak widać? Mam jakąś tandetną rozpacz z tego powodu
wypisaną na twarzy jak bohaterki beznadziejnych seriali wenezuelskich? – Ja nie
mogę pić, więc Tyler także nie pije, by nie było mi przykro, że mnie nie wolno
– dodała. Wtedy zaczynało mi się coś nie zgadzać. Dlaczego Dominice nie wolno
było pić kawy.
– W takim
razie zrób herbatę – rzekłam bez przekonania. Rzuciłam torbę na fotel, a sama
opadłam na kanapę. Padałam z nóg. Od kiedy byłam w tej ciąży praktycznie cały
czas mogłabym spać, z przerwą na siku co kilka, czasami kilkanaście minut i
jedzeniem co godzinę, czasami co dwie. Cudowny stan „przy nadziei” okazywał się
prawdziwą katorgą dla kogoś kto nie lubi się opychać i biegać do toalety kilka
razy w ciągu godziny.
– Zaraz,
zaraz. Ty jesteś? – zapytałam się Domi, bo nagle zrozumiałam sens jej
wcześniejszych wypowiedzi.
– Tak, to
dziesiąty tydzień – powiedziała z uśmiechem.
– Robisz
dobrą minę do złej gry czy mnie wkręcasz? – zapytałam z nadzieją w głosie, że
to drugie. Chociaż może chciałam by zaprzeczyła. Na dobra sprawę fajnie dzielić
z kimś trudy wczesnego macierzyństwa, fajnie, że nie tylko ja wpadłam. Z
drugiej strony chciałam jednak dla moje jedynej przyjaciółki lepszego życia niż
ja sobie zafundowałam.
– Amanda ja
nie żartuje – odpowiedziała wściekła.
– Tak więc
gratulacje, a teraz ty możesz mi pogratulować. Zaliczyłam wpadkę, nie wiem z
kim, mój chłopak, który zamierza uznać dziecko jest ostatnim gnojem, ale czeka
mnie świetlana przyszłość w pięknym wielkim domu, na bogato urządzonym,
stojącym na kilkuhektarowej działce.
– Co ty
mówisz? Wylewasz żale? Co Aleks zrobił? Czemu nazwałaś go ostatnim gnojem?
– Domi,
naprawdę nie widzisz w tym wszystkim poważniejszego problemu niż Olek? Bo ja
widzę, nazywa się to osiemnastoletnia pępowina, która nawet po odcięciu jest.
– Nie chcesz
tego dziecka.
– Włala. Nie,
nie chcę, ale nie jestem na tyle suką by je usunąć. A co do oddania, nawet suka
nie opuszcza swoich dzieci.
– Jak się
urodzi to je pokochasz – zapewniała mnie siadając obok. Brakowało tylko tego by
zaczęła mnie głaskać po głowie i przytulać, a z pewnością poczułabym się
jeszcze dziwniej. To ja powinnam ją pocieszać, to ona była w znacznie gorszej
sytuacji. Moje dzieci chociaż będą miały normalne warunki rozwoju.
– Pokocham
jego połowę, tą moją połowę. – Uśmiechnęłam się do niej cudacznie. – Mów lepiej
jak u ciebie. W ogóle współczuje.
– Czego?
– Stanu,
dziecka, jesteś w gimnazjum.
– Ja chciałam
to dziecko, było planowane. – Zaskoczyła mnie.
– Daj spokój,
nie wkręcaj bajki, mnie nie musisz. Ale przyznam się, że też ułożyłam zgrabną
historyjkę dla Majki i tym podobnych. Jak chcesz możemy te swoje kłamliwe
kwestie nawzajem poćwiczyć by wyglądało autentycznie.
– Amanda, ale
ja nie kłamie. Chcieliśmy z Tylerem dziecko.
– Z byka
zeszliście!? Znaczy spadliście? Ile wy macie lat, ile ty!? Na dodatek z Tylerem…
– A co, Aleks
lepszy? – zapytała.
– Dobra, nie
lepszy, ale starszy, bardziej odpowiedzialny.
– Ja
przynajmniej nie zaliczyłam wpadki, Tyler też nie. Tu akurat wychodzi nasza
odpowiedzialność, a nie wasza.
– Masz racje,
cofam i przepraszam. Po prostu przygadał kocioł garnkowi.
Wtedy zaczął
gwizdać czajnik. Dominika poszła do kuchni by po chwili wrócić z dwoma kubkami
herbatki z cytrynką. Uznała, że z cytryną i miodem to zawsze zdrowiej i lepiej
dla dziecka. Ja miałam w nosie takie zdrowie dziecka. Już na dzień dobry
stwierdziłam, że nie zrezygnuje z kawy, wina raz w miesiącu i jedzenia ostrych
potraw. To dziecko się we mnie znalazło na własne życzenie, wprosiło się bez
pytania o zgodę to niech teraz się męczy z taką wyrodną matką jak ja, mogło
wybrać lepszą. Idiotą pewnie będzie po tatusiu, on też za dobrze nie wybrał,
kimkolwiek był.
– O czym tak
rozmyślasz? –dopytywała Domi i mieszała łyżeczką w swoim kubku.
– O tym, że
ktoś we mnie zamieszkał bez mojego pytania. Jest jak ten byt w filmach grozy. Pojawia
się nieproszone, wychodzi w sposób bolesny i na dodatek prześladuje przez długi
czas. Czuje się obserwowana dwadzieścia cztery godziny na dobę od wewnątrz.
– To
nieprawdopodobne.
– No wiem –
przyznałam jej racje i zajęłam się słodzeniem mojej herbaty.
– Nie, nie to
co mówisz, a to co mówisz. – Dominika potrząsnęła głową jakby dała sobie sprawę
z braku logiki w swojej wypowiedzi. – Jesteś chyba jedyną kobietą na świecie,
która tak patrzy na ciąże – dodała i to okazało się wyjaśnieniem jej „to
nieprawdopodobne”.
– Zmieńmy
lepiej temat – zaproponowałam sądząc że zaczniemy mówić o ciuchach,
paznokciach, kinie, literaturze, nawet o Majce, ale nie… Dominika musiała mi
dziś dopiec.
– A jak z
Aleksem, jak zareagował, cieszy się?
– Nijak
zareagował. W ogóle mam wrażenie, że my wypieramy w swojej obecności fakt, że to
coś już we mnie jest.
– To nie to
coś, tylko dziecko. Twoje dziecko.
– Dziękuje,
wiem że moje, cudzego bym przecież pod sercem dobrowolnie i bezpłatnie nie dźwigała.
– Jesteś
nawet zabawna.
– Proszę
bardzo. Jestem dumna, że się świetnie bawisz moim kosztem.
– No nie
obrażaj się – zaczęła spokojniej. – Są tego dobre strony, będziemy chodziły
razem na spacerki, do bawialni, pływalni. Tak jak przyjaciółki.
– Wolałabym
byśmy chodziły razem do bawialni klubowych z alkoholem i używkami, pływalni we
dwie i uganiały się za mega przystojniakami.
– Amanda,
kiedyś trzeba dorosnąć.
– Tylko czemu
to moje kiedyś ma nastąpić za osiem miesięcy.
– Bo się nie
zabezpieczyłaś – powiedziała jak gdyby nigdy nic. Wspomniała o moim największym
błędzie w życiu nie wiedząc nawet jak ja odczuwam wewnętrznie ten bląd.
– Myśleliście
już o wózku? Jaki typ ci się podoba? My z Tylerem nie chcemy skrętnych kół,
stawiamy na klasykę. Granat z bielą.
– Super.
– Kupiliśmy
już małe buciki, kilka ciuszków. Tyler dziś położy panele w dziecięcym…
– Ależ po co
wy się tak spieszycie?
– Bo nie
możemy się doczekać, to chyba zrozumiałe.
– Ja tego nie
rozumiem.
– Wy z
Aleksem nie myślicie jak to będzie.
– Myślimy,
zapewniam cię, że myślę jak to będzie.
– Tyler kupił
książeczki dla dzieci.
– Po co?
– Czyta mi do
brzucha. Dba o rozwój Grety albo Kacpra od poczęcia.
– Okropne
imię.
– Które?
– Kacper.
Greta śliczne.
– Nie
wybrzydzaj. Jak wy dacie na imię?
– Nie wiem.
– Może
Amadeusz albo Ola?
– Oj nie, na
pewno nie. Nie chcę by to coś we mnie będące okazało się chłopcem, a
dziewczynka nie chcę by miała cokolwiek po Olku.
– A jakie
Olek ma typy?
– Nie wiem.
Domi, nie gadajmy o tym. Mówię ci, że my mamy świadomość nieuniknionego. Czyli
tego, że czas przemija, a to dziecko kiedyś ze mnie wylezie. Jednak wypieramy
to przy sobie, nie wchodzimy na temat dzieci, w ogóle. Tak jest zdrowiej.
– Nie da się
o tym zapomnieć.
– Na krótką
chwilę się da – odrzekłam.
– Krótka
chwila kiedyś minie, a to dziecko pojawi się na świecie.
– To wtedy
będę myśleć co dalej.
– Będziecie
myśleć co dalej, jest was dwoje. Gdzie będziecie mieszkać, u ciebie?
– Nie, Aleks
stawia dom.
– I mówisz to
z takim załamaniem, bez poruszenia w głosie? Zdążycie się wybudować zanim
dziecko się urodzi?
– Raczej –
odpowiedziałam i przewróciłam oczami.
– Chcesz zobaczyć
ubranka?
– Coś sobie
kupiłaś, pewnie, pokazuj – popędzałam ją popijając herbatkę jednocześnie.
– Nie sobie,
a maleństwu.
– To może
później, nie chcę się sama dopraszać o deprechę. Z resztą i tak muszę już
lecieć.
Poderwałam się,
założyłam na siebie płaszczyk, który nie tak dawno zdjęłam, szaliczek i torebkę
przewiesiłam przez ramię. Towarzystwo Dominiki stanowczo dzisiejszego dnia było
niewskazane, czułam, że mi nie służy.
– Amanda – usłyszałam
męski głos za plecami kiedy byłam już przy drzwiach wyjściowych.
Tyler, w
bokserkach, ociekający wodą. Brał prysznic i cały czas był w mieszkaniu. Oczywiście
Dominika nie mogła mi tego powiedzieć zanim zaczęłam narzekać na swój parszywy
los?
– Jeśli coś
słyszałeś, to masz trzymać gębę na kłódkę – zażądałam.
– Niczego nie
słyszałem, chciałem ci tylko coś powiedzieć.
– Mów –
poleciłam.
Stał tak,
połowę miał schowaną za drzwiami, połowę na zewnątrz. Był niski, ale nawet
dobrze zbudowany. Opalony.
– Będziesz
dobrą matką. Świetną matką, tylko musisz tego chcieć. Z resztą jak nie będziesz
tego chciała to i tak nie będzie tak najgorzej. Z pewnością będziesz lepszą
matką niż moja.
– Dzięki.
Masz samochód? – zapytałam.
– Mam.
– Mógłbyś
mnie gdzieś podwieźć, poproszę. O ile Dominika…
– Nie mam nic
przeciwko. Wiem, że mi go nie odbijesz.
– No to ja
tylko się ubiorę. Podasz mi, kochanie, koszule i skarpetki.
Patrzyłam na
nich i wydawali się szczęśliwi, ale jakoś siebie w takiej roli i scenerii nie
widziałam. Ja podająca Olkowi koszule i skarpetki, nie, nie mogło tak być.
Pokiwałam głową na boki.
– Gorąco mi,
poczekam na dole. – Zmyłam się stamtąd czym prędzej.
Zasiadłam na
murku mieszącym się przy samej klatce Tylera i oczekiwałam aż wyjdzie w pełni
ubrany przez te obskurne, stare i ledwo trzymające się kupy drzwi.
Amanda powinna porozmawiać z Aleksem o tym dziecku nie mogą przecież wiecznie udawać,że nie ma problemu nie ma.Pieniądze są ważne dziecko Olka i Amandy napewno będzie miało lepszy start.Wydaję mi się,że obie te pary sprawdzą się w roli rodziców.
OdpowiedzUsuńKtóra z par sprawdzi się w roli rodziców? Wydaje mi się, Amanda i Aleks dadzą sobie jakoś radę... A Domi i Tyler? Pewnie też, choć może być im ciężko...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Dominika z Tylerem pojawili się tak szybko.
OdpowiedzUsuńTrudno jest określić która z par lepiej sprawdzi się w roli rodziców. Wydaje mi się, że obie sobie poradzą. Tyler i Dominika na pewno lepiej sobie radzą z przygotowaniami, w końcu zaplanowali to dziecko. Bardzo ciekawy problem jest tu poruszony, młodzi ludzie którzy pragną dziecka, żeby ktoś ich kochał i mieli dla kogo żyć. Chyba nawet powstał film o podobnej tematyce, tylko chodziło o młodą dziewczynę.
"bejbi blues" - tytuł tego filmu, ale tam tylko w zwiastunie i w mniemaniu tej nastolatki chciała dziecko bo chciała mieć coś do kochania i by ją kochało. Jednak film przedstawia ją jako niedojrzałą i Antek nie jest przez nią kochany, jest jej lalką do strojenia i malowania paznokci, do lansu. Jednak film polecam.
UsuńJa uważam inaczej niż wszyscy tutaj zebrani. Naturalnie poradzić to sobie pewnie wszyscy poradzą, ale obstawiam, że dziecko DiT będzie szczęśliwsze niż dziecko AiA, będzie lepiej traktowane choćby przez matkę. Dominika ma w sobie więcej uczuć, jest cieplejsza, serdeczniejsza i cierpliwsza niż Amanda. Aleks natomiast jest już wiekowy... Tyler będzie miał chyba lepszy kontakt z dzieckiem, bywa niedojrzały,ale jest inteligentny i wydaje się być dobry, a Olek... tu to zostawię bez komentarza.
Myślę, że Domi i Tyler wiele będą w stanie poświęcić dla dziecka, odmówią sobie by jemu dać. Amanda i Aleks wydaje mi się, że mimo wszystko na pierwszym miejscu postawią siebie, a potem dzieci. Nie są zdolni do wielkich wyrzeczeń i poświęceń.
Co do historii o Dominice i Tylerze, ja bardzo ją lubię. Są ciekawą parą, blisko realiów i życia. Jednak wydaje mi się, że problem jaki jest tutaj poruszony to nie brak miłości, czy chęć bezinteresownego kochania, bo tego pragnie większość ludzi.. Myślę że problemem są warunki. Z tego co się orientuje Tyler pracował będzie na budowie (o ile autorzy nic nie zmienią). Będzie zarabiał niewiele bo jest początkujący, tak więc w Polsce naprawdę ta najniższa krajowa nie daje szans przetrwać, chyba, że ktoś mieszka z rodzicami i nie płaci czynszu, wynajmu, czy rachunków. Naprawdę ciężko przy naszych cenach żyć za 1100 zł w troje ludzi, bo ciężko żyć nawet samemu mając nawet najniższe rachunki. Więc chcąc nie chcąc mi się wydaje, że Tyler wcześniej czy później zrobi coś nielegalnego, albo będzie kombinował, bo inaczej będzie bieda.
Mira
Chciałam obejrzeć ten film kiedyś, ale nastawiłam się na coś innego. Skoro jednak polecasz to nie zrezygnuję.
UsuńJeszcze co do problemu to oczywiście masz sporo racji, ale z problemem warunków zmaga się wielu młodych ludzi i w sumie nic ciekawego by w tym nie było gdyby nie to, że nagle postanowili że chcą mieć dziecko.
Ale większość osób w Polsce ma takie wypłaty, mimo tego decydują się na dziecko, bo małżeństwo powinno mieć potomstwo. Ostatnio trafiłem na artykuł, że rodzi się coraz mniej dzieci. W Polsce na jedną rodzinę przypada 1,3 dziecka. Co za tym idzie? Nie będzie miał kto robić na nasze emerytury i renty. A na pytanie "Dlaczego nie macie dzieci/ bądź dlaczego nie macie więcej dzieci?" ludzie odpowiadają, że w większości obawiają się, że nie podołaliby finansowo i że nie ma żadnej pomocy od państwa. Tak więc problem ten jest bardzo powszechny u nas.
UsuńMi się wydaje, że jak jakieś małżeństwo decyduje się na dziecko, to jest już bardziej przemyślana decyzja. Raczej ludzie już nie myślą tak średniowiecznie: bo tak jest napisane w Piśmie Świętym i musimy mieć dziecko, nieważne że nas nie stać, że dziecko może będzie głodne.
UsuńPoza tym, jest różnica pomiędzy ,młodzi, a młodzi. Dominika jest młoda i chodzi do gimnazjum. Obecnie w Polsce kobiety zazwyczaj rodzą dzieci pomiędzy 25, a 29 rokiem życia.
Domi i Tyler - myślę , że sobie poradzą, tylko może im być trudno same chęci nie zawsze wystarczają.
OdpowiedzUsuńAleks i Amanda - oni pewnie sobie tez poradzą, u nich raczej nie będzie problemu z utrzymaniem, a raczej muszą psychicznie się nastawić na dziecko, powinni szczerze pogadać o dziecku i swojej przyszłości.
Ja bym chyba obie pary postawiła na rowni. Amanda na pewno zmieni stosunek do dzieci na lepszy jak juz sie urodza albo jak bedzie w bardziej zaawansowanej ciąży. Na pewno mają ułatwiona drogę Amanda i Olek pod względem finansowym, ale chyba wiecej uczuć i ciepła zazna dziecko Dominiki i Tylera.
OdpowiedzUsuńFajnie się,złożylo że obie są w ciąży wydaje mi się że obie będą dobrymi matkami . :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że perypetie tych par, a szczególnie Amandy i Aleksa będą dalej ukazywane przez autorów :)
OdpowiedzUsuńBardziej podoba mi się podejście Dominiki. Ona wydaje się dojrzalsza, chociaż może kłamać i też grać. Myślę, że ona okaże dziecku więcej uczucia, że będzie ją z nim łączyć silniejsza więź emocjonalna. Amanda mi do roli matki nie pasuje wcale. Maja
OdpowiedzUsuńSzok Dominika w ciąży? mam nadzieje że sobie poradzą, trzymam za nich kciuki. :)
OdpowiedzUsuńAmanda o ciąży myśli co najmniej jak o ciężkiej nieuleczalnej chorobie, nie sądziłam że aż tak nie chce tego dziecka. A Dominika wręcz przeciwnie to dziwne żeby w tak młodym wiek mieć takie plany jak założenie rodziny i tak tego pragnąć.
OdpowiedzUsuńDziewczyny są bardzo różne, inaczej podchodzą do całej sytuacji. Amanda miała swoje plany, nadzieje, teraz będzie musiała zweryfikować te plany i nagiąć je do rzeczywistości. Nie bardzo jej się to podoba, buntuje się.
OdpowiedzUsuńA Dominika, ona z Tylerem zaplanowali sobie to dziecko, czekają na nie. Mają dużo gorsze warunki niż Amanda i Olek, ale oni chcieli mieć kogoś do kochania.
Domi z Tylerem planowali dziecko dlatego się cieszą i już myślą o tym żeby wszystko było gotowe na przywitanie potomka.A do Amandy jeszcze nie do końca dotarło,że będzie mamą.Dziecko,które nosi w sobie traktuje jak zło konieczne.
OdpowiedzUsuń