Część 93 - Wiem kiedy kłamiesz
Amanda (Magdalena)
Dokładnie poprawiłam makijaż
będąc jeszcze w samochodzie. Potem Aleks podwiózł mnie pod mieszkanie matki.
Sam musiał jednak udać się na budowę. Obiecał, że za godzinkę, maksymalnie dwie
do mnie dołączy. Weszłam na górę. Matka była już ubrana, umalowana, odpicowana
na trzydziestkę. Otworzyła przede mną drzwi. Zaprosiła do środka. Była
niecodziennie miła.
– Amanda, upiekłam babkę.
Jogurtową, twoją ulubioną.
– Ehe – stać mnie było tylko na
tyle, bo „dziękuje” nie przechodziło mi przez gardło.
– Ceść, cześć, zobacz na mnie… –
i inne tego typu słowa wykrzykiwali bliźniaki, a nawet Igor się do nich
dołączył.
Rzuciłam okiem na moich braci i
coś mi nie grało.
– Dlaczego oni są tak ubrani? –
zapytałam. Cała trójka miała na sobie grube spodnie i bluzy. Nachyliłam się do
nich, okazało się, że mieli na sobie po dwie pary spodni i kilka bluz.
– Dziś zarobię, za trzy dni
kupię węgiel…
– Dobra, bez komentarza. Jesteś
całkowicie nieodpowiedzialna. To, że nie potrafisz zapewnić dzieciom luksusów
jestem w stanie zrozumieć, ale abyś nie zapewniła im ciepła, jedzenia i…
– Jedzenie jest.
– Dobra, wyjdź już.
– Dlaczego mnie tak traktujesz?
Staram się, nie pije.
– Ciekawe jak długo. Do
pojawienia się ojca Igora? Czy jakiegoś kolejnego gacha?
– Zamknij się – rzuciła nagle. –
Nie chciałam…
– Nie kłócić się! – wrzasnął
Piotrek.
– Ma racje, nie kłóćmy się.
Wyjdź, ja z nimi zostanę.
– Kim jest ten pan, który cię
podwiózł? – zapytała poprawiając rzęsy.
Ogarnęłam wzrokiem mieszkanie,
było aż za czysto. Zajrzałam do lodówki, była wypchana po same brzegi.
Zamrażalnik tak samo, nawet z szafek wypadały słodycze, makarony i inne takie…
Było aż za dobrze.
– Jak czegoś potrzebujesz, to
sobie zabierz do domu – rzuciła poprawiając tym razem kreski pod oczami.
– Nie za dobrze coś wyglądasz
jak do pracy?
– Wiesz jak to mówią, wszędzie
można spotkać miłość swojego życia, więc zawsze trzeba wyglądać dobrze. Ale ty
nie odpowiedziałaś na pytanie. Kim był ten pan?
– Moim chłopakiem.
– Wiekowy.
– Dostrzegłaś to przez okno z
drugiego piętra?
– Nie, ale po samochodzie i znam
twój gust.
– Co cię tak nagle interesuje
mój chłopak? – Oparłam się o ścianę i złożyłam dłonie na piersi.
– Jesteś moją córką,
interesujesz mnie.
– Wow, gdzież by to zapisać.
Może w zjawiskach paranormalnych, albo zgłosić do niegdyś istniejącego programu
Nie do wiary?
– Nie bądź cyniczna?
– Niby dlaczego?
– Bo nie chcesz być podobna do
ojca, a to cynik i cham.
– Lepsze to niż alkoholik.
– Pierwszy raz go bronisz, zadziwiające,
widziałaś go może ostatnio?
– Nie i nie mam zamiaru go
widzieć. Wychodzisz już może?
– Wtedy też przyjechałaś z nim,
pamiętasz? Też on cię podwiózł.
– Być może.
– Amanda, mam złe przeczucia. –
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
– Ty i te zabobony. Przeczucia.
– Amanda, naprawdę. To dorosły
facet, wiesz czego tacy chcą?
– Seksu jak i ci młodsi.
– Co to seks? – zapytał Pawełek,
który był zajęty jedzeniem ciastek z jakieś porcelanowej miseczki położonej na
stole.
– Potem ci wyjaśnię –
odburknęłam do małego. Napchał buzie ciastkami, przemielał, więc i milczał.
– Amanda jeśli on chce tylko
seksu to mi to powiedz, poczuje się uspokojona.
– A co by cię zaniepokoiło? –
dopytywałam.
– Gdyby chciał rodziny, związku.
Ty jesteś młoda, zmarnowałabyś sobie życie na zmienianie pieluch… chociaż nawet
nie na to. Bo to co się robi dla dzieci nigdy nie jest marnotrawne, ale… ty
możesz wiele osiągnąć i nie trzeba ci do tego męża. Kiedyś, jasne, załóż
rodzinę, ale nie w tak młodym wieku i nie ze starszym mężczyzną.
– Skąd takie wnioski i prawdy
życiowe?
– Twój ojciec był ode mnie ponad
dziesięć lat starszy. Na początku to było fajne, był opiekuńczy,
odpowiedzialny, dobrze zarabiał, a to tylko dodawało pewności, że to ten
właściwy…
– Skończ – przerwałam jej. –
Znam tę historie.
– Nie popełnij mojego błędu.
Prawdą jest, że jeśli uderzy cię raz to uderzy po raz drugi, trzeci, czwarty i
kolejny. On będąc tym starszym przypisze sobie role ojca, a tym samym pana
wszystkiego w około…
– To dlatego po ojcu i Bartku
wybierałaś już tylko młodszych?
– Tu nie mowa o mnie, tu mowa o
tobie.
– Nie popełnię twoich błędów!
Zadowolona? Nigdy nie popełnię twoich błędów. Nie dam się bić. Olek mnie nigdy
nie uderzył i nigdy tego nie zrobi, a jakby to mu przyszło na myśl to z nami
koniec, definitywnie. Poczułaś się uspokojona?
– Nie, bo wiem kiedy kłamiesz.
– Nie…
– Wychodzę. Zastanów się nad tym
co ci powiedziałam i ogranicz to póki jeszcze możesz. W życiu nie widziałam aby
moja córka kogoś broniła, jego bronisz, a to tym gorzej – powiedziała do mnie
po czym przykucnęła. – Dajcie buziaka mamusi na do widzenia.
Chłopcy do niej podbiegli,
ucałowali, utulili. Kochali ją. Przez chwilę zastanawiałam się dlaczego oni ją
kochają, a ja nie? Przecież to mnie rozpuszczała i kochała nad życie, to dla
mnie wiele poświęciła, dbała o to abym wszystko miała. Dlaczego nie umiałam jej
kochać? Odpowiedź była banalna – bo nie kochałam siebie, a ona była jak ja,
była taką starszą wersją mnie.
Mama Amandy w tym momencie miała bardzo dobre przeczucia co do Aleksa. Za to Amanda wcale nie chciała słuchać słów matki. Pewnie dlatego, że ta miała sporo racji, a Amanda nie chce tego do siebie dopuścić.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to ona nie chce dać matce satysfakcji,że ta ma rację i wie co się dzieje w jej życiu. Nie chce dopuścić myśli,że komukolwiek na niej zależy
OdpowiedzUsuńBardzo fajny fragment.To chyba ich pierwsza normalna rozmowa Amandy z matką no prawie normalna.Widać,że Klarze zależy na córce mimo,że się między nimi nie najlepiej układało.
OdpowiedzUsuńBo tak naprawdę to Klarze zależy na córce, gdzieś tam w głębi serca się o nią martwi. Trafiła w sedno w sprawie Aleksa, ma co do niego dużo racji, choć nie do końca, bo Olek nie chce tylko seksu, on ją kocha.
OdpowiedzUsuń