niedziela, 3 listopada 2013

Część 41 - Rozmowa ponad wszystko cz.2

Część 41 - Rozmowa ponad wszystko cz.2
Aleksander (Samuel)

Właściwie nie wiem co myślałem, kiedy ograniczyłem z Amandą kontakt. Niewiele też myślałem kiedy do niej jechałem jechałem. Wiem natomiast, że gdy dotarłem na miejsce, czułem coś w rodzaju gniewu, zawodu, zmieszanego z troską i wielkim bólem dziwnego pochodzenia. Nie wiem, co mi odbiło, gdy uderzyłem tego typa w twarz z pięści, wiem natomiast, że zasłużył – był zaobrączkowany, już samo to przemawiało na jego niekorzyść. Nie miałem pojęcia, jak rozpocząć rozmowę z Amandą i jak ona przebiegnie, jednak wiedziałem, że nie skoncentruję się na tym, co najważniejsze w chwili, gdy ona stała przede mną taka… rozebrana. Miała na sobie tylko skąpą, siatkowaną koszulę nocną w czerwonym kolorze, która sięgała ledwo do połowy pośladków.
Jej twarz wyglądała na zmęczoną i starą, ponieważ na oko jakiś trzydniowy makijaż dodawał jej lat. Czerwona jak krew szminka, różowy cień na powiekach – to wszystko robiło swoje, a mnie wprawiało tylko w gniew. Ja znałem Amandę inną, taką zdolną, inteligentną, z klasą i mającą zawsze coś mądrego, zaczepnego i rezolutnego do powiedzenia. Pragnąłem zobaczyć to jej drugie oblicze, bo zasługiwała na to, by takiego jak teraz nigdy nie ujawniać. Nie mogłem jednak okazać gniewu, ani złości, bo to nigdy nie przynosi pożądanego efektu. Mogłem natomiast pokazać stanowczość i zdecydowanie, a tym samym podarować jej lepsze życie. Takie, na jakie zasługuje. Wpierw jednak musiałem przyznać sam przed sobą, że w pierwszej chwili się nie wykazałem, jak zwykły tchórz schowałem głowę w piasek i dałem nogę. Później natomiast Kamil wyznał mi, jaka jest prawda i jak to wszystko on widzi, wtedy zrozumiałem, że nie mogę jej opuszczać i zostawiać samej sobie, ponieważ za długo już mogła liczyć tylko na siebie.
– Porozmawiamy sobie, ale najpierw zmyjemy to z twojej twarzy – syknąłem, ciągnąc ją w stronę umywalki w łazience.
Woda leciała z kranu, ale ten dźwięk ani mnie, ani jej nie uspokajał. W istocie nigdy nie chciałem tak postępować wobec kobiety, do której najwyraźniej czułem coś więcej niż pociąg seksualny. Nigdy nie chciałem zmywać jej siłą z twarzy szpetnego makijażu.
Nasłuchałem się okrzyków typu „piecze” i „szczypie”, ale po nich nic się nie zmieniło ani ja nie ustąpiłem, ani ona. Po wszystkim znaleźliśmy się w kuchni. Ona usiadła przy stole, a ja wróciłem się do łazienki po szlafrok.
– Załóż, proszę – powiedziałem bez emocji w głosie, stając za jej plecami. Później podałem jej puszysty, czerwony szlafrok prosto do ręki. Bez dyskusji zrobiła, jak prosiłem.
– O czym chcesz rozmawiać? – zapytała.
– O tym, co ty właściwie wyprawiasz – powiedziałem prosto z mostu, siadając naprzeciwko niej.
– A co ja takiego wyprawiam? – zapytała.
– Uznajmy to za pytanie retoryczne i przejdźmy do konkretów. Rodzice nie opłacają twojego czynszu ani nie utrzymują ciebie. Żyjesz na własną rękę. Nie rozmawiajmy o tym jak, bo zapewne tego nie chcesz, a po co mam pytać, jak to robisz, skoro znam odpowiedź. Nie chcę też widzieć w twoich oczach wstydu czy skrępowania, nie chcę doprowadzać cię do łez i oskarżać czy też krytykować. Chcę tylko wiedzieć czy masz wyższe ambicje niż takie życie? – zapytałem, zdejmując okulary z nosa i odkładając je na stół.
– Gdybym ich nie miała, to tkwiłabym któryś rok z kolei w pierwszej lub drugiej gimnazjum, albo w ogóle rzuciła szkołę zaraz po nim – odpowiedziała.
– Mówisz o tej szkole, w której się nie pokazujesz od zeszłego czwartku? – zapytałem.
– Sprawdzasz mnie? – odpowiedziała zbulwersowana pytaniem na pytanie.
– Sami do mnie dzwonili – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – A teraz powiedz mi czy warto zaprzepaszczać całe życie dla chwil wygody i tego wszystkiego, co cię otacza? Sama przyznałaś, że masz wyższe ambicje niż ten makijaż, strój i bycie tym, kim teraz jesteś.
– Bo mam, ale by je spełnić muszę pierw być tym, kim jestem – odpowiedziała, spuszczając głowę.
– Nie musisz! – krzyknąłem, uderzając pięścią w stół, choć nie było to planowane. – Możesz to zmienić, kiedy tylko zechcesz, a może nie chcesz co? – zapytałem, wstając. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że te słowa ją ranią.
– To nie twoja sprawa! Ty nawet nie powinieneś o tym wiedzieć! Skąd właściwie wiesz!? – krzyknęła i stanęła, unosząc hardo głowę, by moje oczy spotkały się z jej.
– Kamil mi o wszystkim powiedział. Nie zrobił tego dlatego, by to się rozniosło, wiedział przecież, że nikomu tego nie przekażę. Nie chciał się też na tobie za nic zemścić, ani nic złego uczynić – odpowiedziałem, opierając się o blat lekko zniżając się do jej wysokości.
– Po co ci więc mówił, byś tu przyłaził i udawał bohatera? – dopytywała.
– Powiedział, bo powiedziałem, jak bardzo mi zależy. I przysięgłem, że nic, co od niego usłyszę, mnie nie odstraszy i nie ocenię ciebie pod przykrywką twoich pozorów, bądź sytuacji, jakie na ciebie wywarły taki, a nie inny wpływ.
– Skończ te banały, głoś je gdzie indziej – rzuciła ostro, a to zapiekło, jakby poparzyła mi serce kwasem.
– Amanda, nie musisz tak żyć. Ja tego dla ciebie nie chcę i ty też tego dla siebie nie chcesz, czemu więc nie chcesz uczynić czegoś, by to zmienić? – zapytałem. – Nie, nie odpowiadaj – tymi słowami zamknąłem jej usta, które ledwie co się otworzyły. – Zastanów się dobrze nad odpowiedzią, a kiedy już ją poznasz, zadzwoń do mnie. Ja ci zawsze chętnie pomogę, na czystych zasadach, bo bezinteresownie.
– Dlaczego tak mówisz, dlaczego tak robisz? – zapytała, gdy już byłem przy wyjściu.
– Bo cię polubiłem, bo cię pokochałem jak cholera. Ciebie, taką jaką poznałem, ale i taką, jaką się okazałaś potem. Moja miłość nie uległa zmianie nawet dziś, gdy widziałem cię taką, a nie taką, jaką bym sobie życzył. To tyle, nic tu po mnie. Decyzja należy do ciebie. Trzymaj się, mała – powiedziałem, wychodząc i zamykając za sobą drzwi.

Fragmenty komentarzy ze strony "Historia pięciu par":


Anonimowy
4 marca 2012 20:28
Para Amenda & Aleks coraz bardziej mi się podoba. Tekst twój Samualu jak i Magdaleny sa spójne i "ładnie" pisane. Nie można przyczepić się do twojego stylu bo jest on świetny (Magdaleny podobnie).
Ciekawie kreujecie bohaterów. Barwni i co najważniejsze ludzcy, z emocjami zaletami i wadami.
Co do akcji: spodobało mi się dorosłe zachowanie Aleksa, i jego postawa, połączona z tym w jaki sposób to piszesz czyta się to swietnie.
Co do Amandy - podobnie.
Mam nadzieje, że niedługo znów pojawi sie część z waszym udziałem ;)
Pozdrawiam serdecznie

Kate ;)

3 komentarze:

  1. Aleks pokazał się tu z dobrej strony troskliwy,opiekuńczy i jak zawsze trochę brutalny,udowodnił,że mu żależy na Amandzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Olek w końcu powiedział Amandzie,że pokochał ją taką jaką jest.Powinno dać to Amandzie do myślenia.Skoro Aleks zna już prawdę w jaki sposób sama do wszystkiego doszła i mimo wszystko wyznał jej miłość.Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Olkowi zależy na Amandzie, nawet po tym jak Kamil sprowadził go na ziemię. Myślę, że niewielu facetów po takich rewelacjach chciałoby się jeszcze angażować w taki związek. Ale Aleks nie odpuszcza, bo ja kocha i chce dla niej lepszego życia.

    OdpowiedzUsuń