Część 41 - Rozmowa ponad wszystko cz.2
Aleksander (Samuel)
Właściwie nie wiem co myślałem, kiedy ograniczyłem z Amandą kontakt. Niewiele też myślałem kiedy do niej jechałem jechałem. Wiem
natomiast, że gdy dotarłem na miejsce, czułem coś w rodzaju gniewu, zawodu,
zmieszanego z troską i wielkim bólem dziwnego pochodzenia. Nie wiem, co mi
odbiło, gdy uderzyłem tego typa w twarz z pięści, wiem natomiast, że zasłużył –
był zaobrączkowany, już samo to przemawiało na jego niekorzyść. Nie miałem pojęcia,
jak rozpocząć rozmowę z Amandą i jak ona przebiegnie, jednak wiedziałem, że nie
skoncentruję się na tym, co najważniejsze w chwili, gdy ona stała przede mną
taka… rozebrana. Miała na sobie tylko skąpą, siatkowaną koszulę nocną w
czerwonym kolorze, która sięgała ledwo do połowy pośladków.
Jej twarz wyglądała
na zmęczoną i starą, ponieważ na oko jakiś trzydniowy makijaż dodawał jej lat.
Czerwona jak krew szminka, różowy cień na powiekach – to wszystko robiło swoje,
a mnie wprawiało tylko w gniew. Ja znałem Amandę inną, taką zdolną,
inteligentną, z klasą i mającą zawsze coś mądrego, zaczepnego i rezolutnego do
powiedzenia. Pragnąłem zobaczyć to jej drugie oblicze, bo zasługiwała na to, by
takiego jak teraz nigdy nie ujawniać. Nie mogłem jednak okazać gniewu, ani
złości, bo to nigdy nie przynosi pożądanego efektu. Mogłem natomiast pokazać
stanowczość i zdecydowanie, a tym samym podarować jej lepsze życie. Takie, na
jakie zasługuje. Wpierw jednak musiałem przyznać sam przed sobą, że w pierwszej
chwili się nie wykazałem, jak zwykły tchórz schowałem głowę w piasek i dałem
nogę. Później natomiast Kamil wyznał mi, jaka jest prawda i jak to wszystko on
widzi, wtedy zrozumiałem, że nie mogę jej opuszczać i zostawiać samej sobie,
ponieważ za długo już mogła liczyć tylko na siebie.
– Porozmawiamy sobie, ale najpierw zmyjemy to z twojej
twarzy – syknąłem, ciągnąc ją w stronę umywalki w łazience.
Woda leciała z kranu, ale ten dźwięk ani mnie, ani jej nie
uspokajał. W istocie nigdy nie chciałem tak postępować wobec kobiety, do której
najwyraźniej czułem coś więcej niż pociąg seksualny. Nigdy nie chciałem zmywać
jej siłą z twarzy szpetnego makijażu.
Nasłuchałem się okrzyków typu „piecze” i „szczypie”, ale
po nich nic się nie zmieniło ani ja nie ustąpiłem, ani ona. Po wszystkim
znaleźliśmy się w kuchni. Ona usiadła przy stole, a ja wróciłem się do łazienki
po szlafrok.
– Załóż, proszę – powiedziałem bez emocji w głosie, stając
za jej plecami. Później podałem jej puszysty, czerwony szlafrok prosto do ręki.
Bez dyskusji zrobiła, jak prosiłem.
– O czym chcesz rozmawiać? – zapytała.
– O tym, co ty właściwie wyprawiasz – powiedziałem prosto
z mostu, siadając naprzeciwko niej.
– A co ja takiego wyprawiam? – zapytała.
– Uznajmy to za pytanie retoryczne i przejdźmy do
konkretów. Rodzice nie opłacają twojego czynszu ani nie utrzymują ciebie.
Żyjesz na własną rękę. Nie rozmawiajmy o tym jak, bo zapewne tego nie chcesz, a
po co mam pytać, jak to robisz, skoro znam odpowiedź. Nie chcę też widzieć w
twoich oczach wstydu czy skrępowania, nie chcę doprowadzać cię do łez i
oskarżać czy też krytykować. Chcę tylko wiedzieć czy masz wyższe ambicje niż
takie życie? – zapytałem, zdejmując okulary z nosa i odkładając je na stół.
– Gdybym ich nie miała, to tkwiłabym któryś rok z kolei w
pierwszej lub drugiej gimnazjum, albo w ogóle rzuciła szkołę zaraz po nim –
odpowiedziała.
– Mówisz o tej szkole, w której się nie pokazujesz od
zeszłego czwartku? – zapytałem.
– Sprawdzasz mnie? – odpowiedziała zbulwersowana pytaniem
na pytanie.
– Sami do mnie dzwonili – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
– A teraz powiedz mi czy warto zaprzepaszczać całe życie dla chwil wygody i
tego wszystkiego, co cię otacza? Sama przyznałaś, że masz wyższe ambicje niż
ten makijaż, strój i bycie tym, kim teraz jesteś.
– Bo mam, ale by je spełnić muszę pierw być tym, kim
jestem – odpowiedziała, spuszczając głowę.
– Nie musisz! – krzyknąłem, uderzając pięścią w stół, choć
nie było to planowane. – Możesz to zmienić, kiedy tylko zechcesz, a może nie
chcesz co? – zapytałem, wstając. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że te słowa
ją ranią.
– To nie twoja sprawa! Ty nawet nie powinieneś o tym
wiedzieć! Skąd właściwie wiesz!? – krzyknęła i stanęła, unosząc hardo głowę, by
moje oczy spotkały się z jej.
– Kamil mi o wszystkim powiedział. Nie zrobił tego
dlatego, by to się rozniosło, wiedział przecież, że nikomu tego nie przekażę.
Nie chciał się też na tobie za nic zemścić, ani nic złego uczynić –
odpowiedziałem, opierając się o blat lekko zniżając się do jej wysokości.
– Po co ci więc mówił, byś tu przyłaził i udawał bohatera?
– dopytywała.
– Powiedział, bo powiedziałem, jak bardzo mi zależy. I
przysięgłem, że nic, co od niego usłyszę, mnie nie odstraszy i nie ocenię
ciebie pod przykrywką twoich pozorów, bądź sytuacji, jakie na ciebie wywarły
taki, a nie inny wpływ.
– Skończ te banały, głoś je gdzie indziej – rzuciła ostro,
a to zapiekło, jakby poparzyła mi serce kwasem.
– Amanda, nie musisz tak żyć. Ja tego dla ciebie nie chcę
i ty też tego dla siebie nie chcesz, czemu więc nie chcesz uczynić czegoś, by
to zmienić? – zapytałem. – Nie, nie odpowiadaj – tymi słowami zamknąłem jej
usta, które ledwie co się otworzyły. – Zastanów się dobrze nad odpowiedzią, a
kiedy już ją poznasz, zadzwoń do mnie. Ja ci zawsze chętnie pomogę, na czystych
zasadach, bo bezinteresownie.
– Dlaczego tak mówisz, dlaczego tak robisz? – zapytała,
gdy już byłem przy wyjściu.
– Bo cię polubiłem, bo cię pokochałem jak cholera. Ciebie,
taką jaką poznałem, ale i taką, jaką się okazałaś potem. Moja miłość nie uległa
zmianie nawet dziś, gdy widziałem cię taką, a nie taką, jaką bym sobie życzył.
To tyle, nic tu po mnie. Decyzja należy do ciebie. Trzymaj się, mała –
powiedziałem, wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
Fragmenty komentarzy ze strony "Historia pięciu par":
Anonimowy
4 marca 2012 20:28
Para Amenda & Aleks coraz bardziej mi się podoba. Tekst
twój Samualu jak i Magdaleny sa spójne i "ładnie" pisane. Nie można
przyczepić się do twojego stylu bo jest on świetny (Magdaleny podobnie).
Ciekawie kreujecie bohaterów. Barwni i co najważniejsze
ludzcy, z emocjami zaletami i wadami.
Co do akcji: spodobało mi się dorosłe zachowanie Aleksa, i
jego postawa, połączona z tym w jaki sposób to piszesz czyta się to swietnie.
Co do Amandy - podobnie.
Mam nadzieje, że niedługo znów pojawi sie część z waszym
udziałem ;)
Pozdrawiam serdecznie
Kate ;)
Aleks pokazał się tu z dobrej strony troskliwy,opiekuńczy i jak zawsze trochę brutalny,udowodnił,że mu żależy na Amandzie.
OdpowiedzUsuńOlek w końcu powiedział Amandzie,że pokochał ją taką jaką jest.Powinno dać to Amandzie do myślenia.Skoro Aleks zna już prawdę w jaki sposób sama do wszystkiego doszła i mimo wszystko wyznał jej miłość.Marta
OdpowiedzUsuńOlkowi zależy na Amandzie, nawet po tym jak Kamil sprowadził go na ziemię. Myślę, że niewielu facetów po takich rewelacjach chciałoby się jeszcze angażować w taki związek. Ale Aleks nie odpuszcza, bo ja kocha i chce dla niej lepszego życia.
OdpowiedzUsuń