Część 53 - Już wtedy wiedziałam
Amanda (Magdalena)
Dzieli nas morze spraw
Dzieli nas morze spraw
Siedem dni w tygodniu mamy
Nigdy nie, nie kończą się
Dzieli nas morze spraw
Dzieli nas morze spraw
Naszych spotkań nie zapomnę
Powiedz mi, czy kochasz mnie
(Dennis – Morze
spraw)
Aleksander Górski – człowiek z pozycją, honorem i zawodem.
Taki rudawy, ten kolor włosów zawsze mi u niego przeszkadzał, ale w połączeniu
z jego szczerym uśmiechem nadawał mu uroku. Jego portfel także dodawał mu
uroku, ale miał coś więcej niż pieniądze, miał klasę. Samo to jak się poruszał
świadczyło o jego pewności siebie.
Byłby idealnym sponsorem, bo jest ciepły i
kochający. Nie, nie byłby idealnym sponsorem, te cechy wykluczają go jako taki
rodzaj męskiego szowinizmu. Może byłby dobrym mężem? Nie, raczej nie. Z
pewnością nie. Jest zbyt władczy czasami i zbyt staroświecki w swoich
poglądach, ale może jednak trafi się kiedyś kobieta, która go okiełzna i
postawi w większości sporów na swoim. Na ten czas wiem z pewnością jedno – nie
mnie będzie dane się będzie o tym przekonać. Już dziś przecież wiem, że
Aleksander Górski pozostanie jedynie moim przyjacielem i nigdy nie będzie nikim
więcej. Ot tak – kochanek do łóżka, towarzysz zakupów, „konwersator” przy pizzy
lub winie, ale nikt ponad to. Cholera! Skoro tak o nim myślę, to dlaczego
zgodziłam się z nim być? Bo inaczej nici z tego seksu, wina, rozmów? Nie, to
nie dlatego… On mnie po prostu przyciągał, pociągał i wiązał przy sobie. Z
jednej strony wiedziałam, że dla własnego bezpieczeństwa powinnam zakończyć z
nim znajomość jak najszybciej, lub zagrać w otwarte karty i pozwolić mu być
tylko kumplem. Z drugiej strony nie umiałabym tego zakończyć, nie chciała bym,
bo mnie zawsze pociągało niewiadome, zwłaszcza gdy cholernie ciekawiło, a w tym
wypadku ciekawiło jak cholera. Interesowało mnie jak to wszystko się zakończy,
bo że się rozpocznie, to wiedziałam już od pierwszego spotkania. Od chwili gdy
jego wzrok spotkał się z moim na tej Kamila imprezie, to był ułamek sekundy…
gdyby to było nasze ostatnie spotkanie to bym sobie go odpuściła. Ja nawet po
drugim chciałam sobie odpuścić, ale nie… musiało nadarzyć się trzecie i ten
cholerny pocałunek, ale i po tym pocałunku miałam jeszcze dość siły, by t
przerwać, ale on miał inne plany! On musiał jak zwykle po swojemu. Wynalazł
mnie, zaprosił, zagadał… i tak już zostało.
– Co mnie rysujesz po tym ramieniu? – zapytał, a ja
dopiero zdałam sobie sprawę, że palcem tworze na jego skórze esy floresy.
– Nie, nic, przepraszam – odpowiedziałam i położyłam się
na plecach.
– Nie szkodzi. – Aleks był sympatyczny, jak zawsze rano po
dobrym seksie.
– Przyjemnie
łaskotało, pokaże ci. – Jak powiedział tak zrobił. Podparł się na ramieniu i
tak eso floresował po moim dekolcie.
– Jesteś piękna –
usłyszałam w chwili, gdy zaczęłam się śmiać, bo jego dotyk był tak delikatny,
że aż łaskotał.
– Przestań! – zakomunikowałam głośno, ale nadal z
uśmiechem na ustach. Pochwyciłam jego dużą, męską dłoń w swoją rączkę. – Musimy
wstawać – stwierdziłam.
– No, niestety. Praca wzywa.
– No właśnie, ja też dziś pracuje. Odbierzesz mnie z tego
biurowca?
– Z chęcią, ale nie dam rady.
– Szkoda, bo moglibyśmy tak, wiesz… – zaczęłam.
– Oddać się chwili – dokończył i znów mnie dotykał.
– Tak, właśnie. Mogłoby być romantycznie, tak w tym, no, w
schowanku na szczotki – wypaliłam nagle, a on aż opadł na plecy ze śmiechu.
– Podziwiam cię. Potrafisz każdemu pozytywowi, nadać
negatywnego wydźwięku.
– Ja idę pod prysznic, ty robisz śniadanie – oznajmiłam i
starałam się przejść nad nim, ale oczywiście mnie powstrzymał.
– Zaczekaj. – Zastanawiałam się na co mam czekać, ale on
wstał pierwszy. – Proszę, przepuszczę kobietę, tak po dżentelmeńsku.
– Jesteś nagi. – Oczywiście się nie przejął moimi słowami,
stał tak dalej. Ja dotarłam do prysznica, a on miałam nadzieje, że zaserwuje
nam jakieś dobre śniadanko.
Później nastał czas szkoły, pracy, nudy… Chociaż nie do
końca, historia mnie dziś nawet zafascynowała. Skrupulatnie robiłam notatki,
ale tylko na historii, potem pochłonęło mnie odpisywanie na smsy. Majka usilnie
starała się mnie doradzać. Nie rozumiała słów:
Nie chcę rad, od
kobiety, która podrywając faceta wlazła do bagażnika.
Odpisywała wciąż i wciąż:
Ale powinnaś być
czasem szalona.
Dobrze będę –
odpisałam dla świętego spokoju.
Po pracy spotkałam się z Natalią na kawę. Wybudowała się
właśnie nowa galeria, znaczy sama to się nie wybudowała, ale to drobiazg.
Naprzeciwko niej była taka mała kawiarenka, deserownia, gofrownia, coś z tych
rzeczy. Mieli tam pyszne lody, miałam tylko nadzieję, że żadna konkurencja z
tej galerii handlowej jej nie zmiecie w pył i kurz.
– Hej, długo czekasz? – zapytała Natalia.
– Hej, nie skradaj się tak od tyłu. Ludzi straszysz.
– Nie zamówiłaś jeszcze? – zdziwiła się, oswobadzając z
płaszcza jednocześnie.
– Nie, czekałam na ciebie. Dziś ja stawiam.
– To za tydzień ja. – U nas to była taka kolejność, zawsze
raz w tygodniu spotykałyśmy się w tym miejscu na godzinkę, czy półtora. Udałam
się więc do kasy złożyć zamówienie.
– Co tam u ciebie? – zapytałam.
– Praktyki, codzienność.
– A facet?
– Mam uraz do męskiej płci.
– Wolisz chłopięcą – dogryzłam jej.
– Bardzo zabawne, powiedz lepiej jak tam ta Filipiaczka
stara.
– Pani profesor Marzena Filipiak… oj tej starej krowy nikt
nie zajedzie. Ile ona ma dzieci?
– Piątkę – przypomniała mi Nati.
– Jezus Maria, świeć nad jej umęczoną duszą…
– Przecież jeszcze nie umarła – wtrąciła się moja
przyjaciółka.
– No jeszcze nie, ale przy takiej ilości potomstwa to
tylko kwestia czasu. Jedno dziecko potrafi zniszczyć kobiecie życie, dwoje to
razy dwa, trzy to już tłok, a pięcioro? – zapytałam z pogardą w głosie.
– A ty nie chcesz mieć dzieci?
– Wiesz, póki co nie. Najpierw kariera, potem jakaś jedna
córeczka, może syneczek, może parka. Aleks póki co też o tym nie myśli.
– Związałaś się z kimś?
– Tak, z Aleksandrem. Normalny mężczyzna…
– Nie kłam, na całkiem normalnego to byś nie poleciała.
– Ma klasę, ma styl, ma gest, taki urok osobisty. Wygląda
jakby był panem od siłowni – wyjaśniłam, bo i tak mnie rozgryzła.
– Ma jakieś wady?
– Ma, rude włosy… Taki świński blondyn. – Aż się
skrzywiłam na ta myśl.
– Pofarbuj je jemu.
– Chyba przez sen, on się nigdy nie zgodzi.
– Od kiedy robisz tylko to na co reszta się godzi? –
zapytała się mnie Natalia, a taka miła pani z obsługi już przyniosła nasze kawy
latte.
– Wiesz co, on to taki wyjątek.
– Strachasz się – powiedziała, puściła oczko i zrobiła
łyka.
– Trochę… wiesz, gdyby on miał chociaż mniejszą masę, albo
wolniej się poruszał, wtedy miałabym jakieś szanse – rzuciłam żartobliwie z
przesadnym akcentem.
– No tak, ciekawe tez jak się szybko męczy. Jeśli to
długodystansowiec to uciekałabyś do usranej śmierci.
– Uciekanie by mnie poniżało. Lepiej się skryć – gdybałam.
– To takie dla szczurów…
– Myszek – weszłam jej w słowo.
– Jakkolwiek by nie patrzeć, ogon ma, uszy też ma.
– Ale o ile ładniej brzmi. – Normanie aż się rozczuliłam
mówiąc to zdanie.
– A co z tą Filipiak, zalazła ci za skórę.
– Kurwa mam pecha, zawsze jak nie odrobię zadania domowego
to mnie sprawdzi. A taka Anetka na przykład, co jej nienawidzę to zawsze jej
sprawdzi jak zrobi, a jak nie zrobi to ominie.
– Kurwa mnie też zawsze sprawdzała jak nie odrobiłam –
wspomniała Natalia.
– No tak, ale to co innego, ty nigdy nie odrobiłaś.
– A skąd ty możesz to wiedzieć?
– Chwaliłaś się kiedyś – przypomniałam jej i wypiłam jedną
trzecią swojej kawy od razu.
– No bo ja tego nienawidzę co poeta miał na myśli. Przecież kurwa w poezji właśnie chodzi o
to, że nie wiadomo co poeta miał na myśli. Dlatego zajebiście lubię poezję.
– Wiesz co? Nieświadomie mi dogryzłaś.
– Dlaczego? – zapytała zaskoczona.
– Aleks ostatnio powiedział przy jakieś sprzeczce, że
powinnam zostać poetką, bo nie dość że on nie wie w takiej sytuacji o co mi
chodzi, nie dość, że inni pewnie nie wiedzą, to na dodatek ja sama nie rozumiem
co mam na myśli – odpowiedziałam. – Nie śmiej się! – dodałam tak ostrzej, a
Natalia tylko poprawiła swoją bransoletkę, która się lekko popętała.
– Wybacz, ale miał trochę racji…
– Właśnie dlatego się nie śmiej.
– To co, jeszcze po ciastku? – zapytała Natalia.
– Nie, dopiję tylko kawę i lecę. Majka wrobiła mnie w
niespodziankę.
– Kto ma urodziny? – zapytała.
– Nikt, każe mi być zaskakującą kochanką. Dba o życie
erotyczne mojego faceta bardziej niż ja.
– Może ona z nim…
– Co ty, ona poza tym swoim panem władzą świata nie widzi.
– Pan władza? Sędzia? Prokurator?
– Policjant – odpowiedziałam, a jednocześnie zastanawiałam
się jak ona mogła tak opacznie zrozumieć ten synonim jakiego użyłam. Zaraz
potem wyobraziłam sobie Patryka na sztywno, w garniturze. Normalnie wyglądał w
moich wyobrażeniach jakby się do trumny szykował. Oddaliłam od siebie tę myśl i
pojawił się Patryk w todze. O kurwa, wyglądał jak… w ogóle nie wyglądał.
– A ty wiesz, że ja mam brata policjanta – zaczęła.
– Dzięki, że mówisz, jak kiedyś zdam prawko, dorobię się
samochodu i przekroczę prędkość, albo nie tak zaparkuje, to zgłoszę się do
ciebie byś załatwiła umorzenie mandatu.
– On raczej jest służbistą.
– Nie fajny?
– Eee – odpowiedziała potwierdzając tylko moje słowa.
– Lecę bo muszę jeszcze pół miasta przemierzyć – pożaliłam
się.
– Leć jak musisz.
– Dzięki za spotkanie, i przepraszam, za tydzień
wygospodaruje więcej czasu – wyjaśniłam, cmoknęłam ją w policzek, pospiesznie
się ubrałam, pomijając zapinanie guzików i poleciałam na przestanek, by jak
najszybciej dostać się w umówione z Majką miejsce.
Znalazłam się w mieszkaniu Aleksa. Poczęliśmy z tą rudą
wykręcać korki, kiedy usłyszałyśmy męski głos za swoimi plecami.
– Co wy wyprawiacie? – To był Patryk.
– Nic takiego, Misiek. – Majka doskoczyła do niego, jakby
był jakimś Bogiem. No i trzeba było szczerze przyznać, że bez koszulki wyglądał
jak młody Bóg. Ten tors, skrupulatnie zarysowane mięśnie. Olek wydawał mi się
bardziej umięśniony, miał większą masę, ale to Patryk miał te mięśnie wyraźniej
wyrzeźbione. Zganiłam sama siebie w myślach, że spoglądam na niego jako na
potencjalny obiekt seksualny.
– Powtórzę pytanie, bo chyba się nie zrozumieliśmy. Co wy
wyprawiacie?
– Wykręcamy korki – odpowiedziałam z uśmiechem.
– To wiem – odrzekł, a mnie nasunęło się pytanie: po
cholerę pytał skoro wie? – Wyobraź sobie, blond piękności, że zgasł mi
telewizor – wyjaśnił. A wiec o jakiś meczyk pewnie jemu chodziło. Nie obejrzał
sobie do końca i już pełny fochów. Uznałam, że Majka ma z nim przesrane.
– Obejrzysz sobie powtórkę, i tak wychodzimy – wyjaśniła
swojemu ideałowi Maja.
– Dokąd?
– To nieważne, najważniejsze, że w mieszkaniu zostawiamy
Amandę, to taka niespodzianka dla Aleksa.
– Ciekawe kiedy ty mnie zrobisz niespodziankę… – zaczął
Patryk, ale nie dokończył, bo Majka już zdążyła pognać do pokoju i zasłaniać
rolety, co było całkowicie zbyteczne, bo i tak praktycznie wszędzie panowała
ciemność. Postanowiłam zgasić też latarkę, by sprawdzić efekt naszej pracy.
– A co byś na nią chciał? – zapytałam Patryka, którego
ledwie dostrzegałam w ciemności.
– Na co? – Boże jacy faceci są niekumaci.
– Na tą niespodziankę!
– Jeden dzień ciszy, spokoju i nudy – odpowiedział, ale
takim szeptem, zapewne by Maja nie słyszała. Patryk kiedy szeptał mnie do ucha,
był do mnie nachylony. Czułam jego oddech na mojej szyi. Nie powiem, było to
przyjemne uczucie.
– Jezu! W ogóle was nie widzę! Co robicie? – paplała
Majka.
– Tu jestem, kochanie. Amanda zapal tą latarkę.
– Zapala to się świeczkę, latarkę się włącza – poprawiłam
tego ignoranta poprawnej polszczyzny.
– Nie ważne, zapal. – Jego odrzeczenie oznaczało, że nadal
niczego się nie nauczył. Spełniłam więc jego żądanie, bo prośbą to się tego nie
dało nazwać. Patrzyłam spokojnie jak zakładają buty, kurtki i idą w stronę
wyjścia.
– Będziemy za trzy godziny – oznajmiła Majka.
– Jak to? Będziemy spacerować na takim mrozie trzy
godziny? – Przeraził się ten jej.
– Nie spacerować, ja już mam plan, nic się nie martw
głuptasku. – Boże jak ona mogła nazwać go głuptaskiem? Dobra, ostatecznie nie
mój chłopak, brat, czy ojciec, więc nie moja sprawa. Najważniejsze, że wyszli,
a ja mogłam teraz spokojnie poczekać na Aleksa.
No to niezłą będzie miał Aleksio niespodziankę hahaha
OdpowiedzUsuńSzczerze to ta część bardzo mnie rozbawiła. Rozmowa Natalii z Amandą była zabawna, a pomysł Mai na romantyczną niespodziankę dla Aleksa to już w ogóle.
OdpowiedzUsuńMajka faktycznie się stara zadbać o urozmaicenie życie erotycznego Amandy i Aleksa. Olka czeka nie lada niespodzianka.
OdpowiedzUsuń