poniedziałek, 4 listopada 2013

Część 53 - Już wtedy wiedziałam

Część 53 - Już wtedy wiedziałam
Amanda (Magdalena)

Dzieli nas morze spraw
Dzieli nas morze spraw
Siedem dni w tygodniu mamy
Nigdy nie, nie kończą się
Dzieli nas morze spraw
Dzieli nas morze spraw
Naszych spotkań nie zapomnę
Powiedz mi, czy kochasz mnie
(Dennis – Morze spraw)

Aleksander Górski – człowiek z pozycją, honorem i zawodem. Taki rudawy, ten kolor włosów zawsze mi u niego przeszkadzał, ale w połączeniu z jego szczerym uśmiechem nadawał mu uroku. Jego portfel także dodawał mu uroku, ale miał coś więcej niż pieniądze, miał klasę. Samo to jak się poruszał świadczyło o jego pewności siebie.
Byłby idealnym sponsorem, bo jest ciepły i kochający. Nie, nie byłby idealnym sponsorem, te cechy wykluczają go jako taki rodzaj męskiego szowinizmu. Może byłby dobrym mężem? Nie, raczej nie. Z pewnością nie. Jest zbyt władczy czasami i zbyt staroświecki w swoich poglądach, ale może jednak trafi się kiedyś kobieta, która go okiełzna i postawi w większości sporów na swoim. Na ten czas wiem z pewnością jedno – nie mnie będzie dane się będzie o tym przekonać. Już dziś przecież wiem, że Aleksander Górski pozostanie jedynie moim przyjacielem i nigdy nie będzie nikim więcej. Ot tak – kochanek do łóżka, towarzysz zakupów, „konwersator” przy pizzy lub winie, ale nikt ponad to. Cholera! Skoro tak o nim myślę, to dlaczego zgodziłam się z nim być? Bo inaczej nici z tego seksu, wina, rozmów? Nie, to nie dlatego… On mnie po prostu przyciągał, pociągał i wiązał przy sobie. Z jednej strony wiedziałam, że dla własnego bezpieczeństwa powinnam zakończyć z nim znajomość jak najszybciej, lub zagrać w otwarte karty i pozwolić mu być tylko kumplem. Z drugiej strony nie umiałabym tego zakończyć, nie chciała bym, bo mnie zawsze pociągało niewiadome, zwłaszcza gdy cholernie ciekawiło, a w tym wypadku ciekawiło jak cholera. Interesowało mnie jak to wszystko się zakończy, bo że się rozpocznie, to wiedziałam już od pierwszego spotkania. Od chwili gdy jego wzrok spotkał się z moim na tej Kamila imprezie, to był ułamek sekundy… gdyby to było nasze ostatnie spotkanie to bym sobie go odpuściła. Ja nawet po drugim chciałam sobie odpuścić, ale nie… musiało nadarzyć się trzecie i ten cholerny pocałunek, ale i po tym pocałunku miałam jeszcze dość siły, by t przerwać, ale on miał inne plany! On musiał jak zwykle po swojemu. Wynalazł mnie, zaprosił, zagadał… i tak już zostało.
– Co mnie rysujesz po tym ramieniu? – zapytał, a ja dopiero zdałam sobie sprawę, że palcem tworze na jego skórze esy floresy.
– Nie, nic, przepraszam – odpowiedziałam i położyłam się na plecach.
– Nie szkodzi. – Aleks był sympatyczny, jak zawsze rano po dobrym seksie.
 – Przyjemnie łaskotało, pokaże ci. – Jak powiedział tak zrobił. Podparł się na ramieniu i tak eso floresował po moim dekolcie.
 – Jesteś piękna – usłyszałam w chwili, gdy zaczęłam się śmiać, bo jego dotyk był tak delikatny, że aż łaskotał.
– Przestań! – zakomunikowałam głośno, ale nadal z uśmiechem na ustach. Pochwyciłam jego dużą, męską dłoń w swoją rączkę. – Musimy wstawać – stwierdziłam.
– No, niestety. Praca wzywa.
– No właśnie, ja też dziś pracuje. Odbierzesz mnie z tego biurowca?
– Z chęcią, ale nie dam rady.
– Szkoda, bo moglibyśmy tak, wiesz… – zaczęłam.
– Oddać się chwili – dokończył i znów mnie dotykał.
– Tak, właśnie. Mogłoby być romantycznie, tak w tym, no, w schowanku na szczotki – wypaliłam nagle, a on aż opadł na plecy ze śmiechu.
– Podziwiam cię. Potrafisz każdemu pozytywowi, nadać negatywnego wydźwięku.
– Ja idę pod prysznic, ty robisz śniadanie – oznajmiłam i starałam się przejść nad nim, ale oczywiście mnie powstrzymał.
– Zaczekaj. – Zastanawiałam się na co mam czekać, ale on wstał pierwszy. – Proszę, przepuszczę kobietę, tak po dżentelmeńsku.
– Jesteś nagi. – Oczywiście się nie przejął moimi słowami, stał tak dalej. Ja dotarłam do prysznica, a on miałam nadzieje, że zaserwuje nam jakieś dobre śniadanko.
Później nastał czas szkoły, pracy, nudy… Chociaż nie do końca, historia mnie dziś nawet zafascynowała. Skrupulatnie robiłam notatki, ale tylko na historii, potem pochłonęło mnie odpisywanie na smsy. Majka usilnie starała się mnie doradzać. Nie rozumiała słów:
Nie chcę rad, od kobiety, która podrywając faceta wlazła do bagażnika.
Odpisywała wciąż i wciąż:
Ale powinnaś być czasem szalona.
Dobrze będę – odpisałam dla świętego spokoju.
Po pracy spotkałam się z Natalią na kawę. Wybudowała się właśnie nowa galeria, znaczy sama to się nie wybudowała, ale to drobiazg. Naprzeciwko niej była taka mała kawiarenka, deserownia, gofrownia, coś z tych rzeczy. Mieli tam pyszne lody, miałam tylko nadzieję, że żadna konkurencja z tej galerii handlowej jej nie zmiecie w pył i kurz.
– Hej, długo czekasz? – zapytała Natalia.
– Hej, nie skradaj się tak od tyłu. Ludzi straszysz.
– Nie zamówiłaś jeszcze? – zdziwiła się, oswobadzając z płaszcza jednocześnie.
– Nie, czekałam na ciebie. Dziś ja stawiam.
– To za tydzień ja. – U nas to była taka kolejność, zawsze raz w tygodniu spotykałyśmy się w tym miejscu na godzinkę, czy półtora. Udałam się więc do kasy złożyć zamówienie.
– Co tam u ciebie? – zapytałam.
– Praktyki, codzienność.
– A facet?
– Mam uraz do męskiej płci.
– Wolisz chłopięcą – dogryzłam jej.
– Bardzo zabawne, powiedz lepiej jak tam ta Filipiaczka stara.
– Pani profesor Marzena Filipiak… oj tej starej krowy nikt nie zajedzie. Ile ona ma dzieci?
– Piątkę – przypomniała mi Nati.
– Jezus Maria, świeć nad jej umęczoną duszą…
– Przecież jeszcze nie umarła – wtrąciła się moja przyjaciółka.
– No jeszcze nie, ale przy takiej ilości potomstwa to tylko kwestia czasu. Jedno dziecko potrafi zniszczyć kobiecie życie, dwoje to razy dwa, trzy to już tłok, a pięcioro? – zapytałam z pogardą w głosie.
– A ty nie chcesz mieć dzieci?
– Wiesz, póki co nie. Najpierw kariera, potem jakaś jedna córeczka, może syneczek, może parka. Aleks póki co też o tym nie myśli.
– Związałaś się z kimś?
– Tak, z Aleksandrem. Normalny mężczyzna…
– Nie kłam, na całkiem normalnego to byś nie poleciała.
– Ma klasę, ma styl, ma gest, taki urok osobisty. Wygląda jakby był panem od siłowni – wyjaśniłam, bo i tak mnie rozgryzła.
– Ma jakieś wady?
– Ma, rude włosy… Taki świński blondyn. – Aż się skrzywiłam na ta myśl.
– Pofarbuj je jemu.
– Chyba przez sen, on się nigdy nie zgodzi.
– Od kiedy robisz tylko to na co reszta się godzi? – zapytała się mnie Natalia, a taka miła pani z obsługi już przyniosła nasze kawy latte.
– Wiesz co, on to taki wyjątek.
– Strachasz się – powiedziała, puściła oczko i zrobiła łyka.
– Trochę… wiesz, gdyby on miał chociaż mniejszą masę, albo wolniej się poruszał, wtedy miałabym jakieś szanse – rzuciłam żartobliwie z przesadnym akcentem.
– No tak, ciekawe tez jak się szybko męczy. Jeśli to długodystansowiec to uciekałabyś do usranej śmierci.
– Uciekanie by mnie poniżało. Lepiej się skryć – gdybałam.
– To takie dla szczurów…
– Myszek – weszłam jej w słowo.
– Jakkolwiek by nie patrzeć, ogon ma, uszy też ma.
– Ale o ile ładniej brzmi. – Normanie aż się rozczuliłam mówiąc to zdanie.
– A co z tą Filipiak, zalazła ci za skórę.
– Kurwa mam pecha, zawsze jak nie odrobię zadania domowego to mnie sprawdzi. A taka Anetka na przykład, co jej nienawidzę to zawsze jej sprawdzi jak zrobi, a jak nie zrobi to ominie.
– Kurwa mnie też zawsze sprawdzała jak nie odrobiłam – wspomniała Natalia.
– No tak, ale to co innego, ty nigdy nie odrobiłaś.
– A skąd ty możesz to wiedzieć?
– Chwaliłaś się kiedyś – przypomniałam jej i wypiłam jedną trzecią swojej kawy od razu.
– No bo ja tego nienawidzę co poeta miał na myśli. Przecież kurwa w poezji właśnie chodzi o to, że nie wiadomo co poeta miał na myśli. Dlatego zajebiście lubię poezję.
– Wiesz co? Nieświadomie mi dogryzłaś.
– Dlaczego? – zapytała zaskoczona.
– Aleks ostatnio powiedział przy jakieś sprzeczce, że powinnam zostać poetką, bo nie dość że on nie wie w takiej sytuacji o co mi chodzi, nie dość, że inni pewnie nie wiedzą, to na dodatek ja sama nie rozumiem co mam na myśli – odpowiedziałam. – Nie śmiej się! – dodałam tak ostrzej, a Natalia tylko poprawiła swoją bransoletkę, która się lekko popętała.
– Wybacz, ale miał trochę racji…
– Właśnie dlatego się nie śmiej.
– To co, jeszcze po ciastku? – zapytała Natalia.
– Nie, dopiję tylko kawę i lecę. Majka wrobiła mnie w niespodziankę.
– Kto ma urodziny? – zapytała.
– Nikt, każe mi być zaskakującą kochanką. Dba o życie erotyczne mojego faceta bardziej niż ja.
– Może ona z nim…
– Co ty, ona poza tym swoim panem władzą świata nie widzi.
– Pan władza? Sędzia? Prokurator?
– Policjant – odpowiedziałam, a jednocześnie zastanawiałam się jak ona mogła tak opacznie zrozumieć ten synonim jakiego użyłam. Zaraz potem wyobraziłam sobie Patryka na sztywno, w garniturze. Normalnie wyglądał w moich wyobrażeniach jakby się do trumny szykował. Oddaliłam od siebie tę myśl i pojawił się Patryk w todze. O kurwa, wyglądał jak… w ogóle nie wyglądał.
– A ty wiesz, że ja mam brata policjanta – zaczęła.
– Dzięki, że mówisz, jak kiedyś zdam prawko, dorobię się samochodu i przekroczę prędkość, albo nie tak zaparkuje, to zgłoszę się do ciebie byś załatwiła umorzenie mandatu.
– On raczej jest służbistą.
– Nie fajny?
– Eee – odpowiedziała potwierdzając tylko moje słowa.
– Lecę bo muszę jeszcze pół miasta przemierzyć – pożaliłam się.
– Leć jak musisz.
– Dzięki za spotkanie, i przepraszam, za tydzień wygospodaruje więcej czasu – wyjaśniłam, cmoknęłam ją w policzek, pospiesznie się ubrałam, pomijając zapinanie guzików i poleciałam na przestanek, by jak najszybciej dostać się w umówione z Majką miejsce.
Znalazłam się w mieszkaniu Aleksa. Poczęliśmy z tą rudą wykręcać korki, kiedy usłyszałyśmy męski głos za swoimi plecami.
– Co wy wyprawiacie? – To był Patryk.
– Nic takiego, Misiek. – Majka doskoczyła do niego, jakby był jakimś Bogiem. No i trzeba było szczerze przyznać, że bez koszulki wyglądał jak młody Bóg. Ten tors, skrupulatnie zarysowane mięśnie. Olek wydawał mi się bardziej umięśniony, miał większą masę, ale to Patryk miał te mięśnie wyraźniej wyrzeźbione. Zganiłam sama siebie w myślach, że spoglądam na niego jako na potencjalny obiekt seksualny.
– Powtórzę pytanie, bo chyba się nie zrozumieliśmy. Co wy wyprawiacie?
– Wykręcamy korki – odpowiedziałam z uśmiechem.
– To wiem – odrzekł, a mnie nasunęło się pytanie: po cholerę pytał skoro wie? – Wyobraź sobie, blond piękności, że zgasł mi telewizor – wyjaśnił. A wiec o jakiś meczyk pewnie jemu chodziło. Nie obejrzał sobie do końca i już pełny fochów. Uznałam, że Majka ma z nim przesrane.
– Obejrzysz sobie powtórkę, i tak wychodzimy – wyjaśniła swojemu ideałowi Maja.
– Dokąd?
– To nieważne, najważniejsze, że w mieszkaniu zostawiamy Amandę, to taka niespodzianka dla Aleksa.
– Ciekawe kiedy ty mnie zrobisz niespodziankę… – zaczął Patryk, ale nie dokończył, bo Majka już zdążyła pognać do pokoju i zasłaniać rolety, co było całkowicie zbyteczne, bo i tak praktycznie wszędzie panowała ciemność. Postanowiłam zgasić też latarkę, by sprawdzić efekt naszej pracy.
– A co byś na nią chciał? – zapytałam Patryka, którego ledwie dostrzegałam w ciemności.
– Na co? – Boże jacy faceci są niekumaci.
– Na tą niespodziankę!
– Jeden dzień ciszy, spokoju i nudy – odpowiedział, ale takim szeptem, zapewne by Maja nie słyszała. Patryk kiedy szeptał mnie do ucha, był do mnie nachylony. Czułam jego oddech na mojej szyi. Nie powiem, było to przyjemne uczucie.
– Jezu! W ogóle was nie widzę! Co robicie? – paplała Majka.
– Tu jestem, kochanie. Amanda zapal tą latarkę.
– Zapala to się świeczkę, latarkę się włącza – poprawiłam tego ignoranta poprawnej polszczyzny.
– Nie ważne, zapal. – Jego odrzeczenie oznaczało, że nadal niczego się nie nauczył. Spełniłam więc jego żądanie, bo prośbą to się tego nie dało nazwać. Patrzyłam spokojnie jak zakładają buty, kurtki i idą w stronę wyjścia.
– Będziemy za trzy godziny – oznajmiła Majka.
– Jak to? Będziemy spacerować na takim mrozie trzy godziny? – Przeraził się ten jej.

– Nie spacerować, ja już mam plan, nic się nie martw głuptasku. – Boże jak ona mogła nazwać go głuptaskiem? Dobra, ostatecznie nie mój chłopak, brat, czy ojciec, więc nie moja sprawa. Najważniejsze, że wyszli, a ja mogłam teraz spokojnie poczekać na Aleksa.

3 komentarze:

  1. No to niezłą będzie miał Aleksio niespodziankę hahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze to ta część bardzo mnie rozbawiła. Rozmowa Natalii z Amandą była zabawna, a pomysł Mai na romantyczną niespodziankę dla Aleksa to już w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Majka faktycznie się stara zadbać o urozmaicenie życie erotycznego Amandy i Aleksa. Olka czeka nie lada niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń