niedziela, 3 listopada 2013

Część 25 - Mój ma wskazówki cz.2

Część 25 - Mój ma wskazówki cz.2
Amanda (Magdalena)

Usiadłam i czekałam. Czekałam i spoglądałam na niego aż mu się znudzi taka zabawa. On jednak bez przejęcia zamieszał swoją herbatkę, napił się.
– Też chcę pić – powiedziałam.
Oczywiście nie byłam spragniona, ale wolałam już słodzić, mieszać i pić niż siedzieć bezczynnie.
– I nie jesteś w stanie wytrzymać dwóch godzin? – zapytał.
– Nie – odburknęłam.
Udał się do kuchni, wrócił po piętnastu minutach z kubkiem herbaty dla mnie. Położył mi ją na stole.
– Wstanę i osłodzę – zakomunikowałam.

Potem usiadłam z powrotem na tej pufie i spojrzałam na Olka. Był uśmiechnięty, ale to był wredny uśmiech. Nie zwiastował niczego dobrego. Wyjął swój telefon komórkowy z kieszeni, klikał coś i nagle powiedział:
– Mogę już ustawić minutnik na dwie godziny, czy jeszcze masz zamiar się wiercić?
– Proszę, powiedz, że to żart.
– To nie żart, Amanda. To jak?
– Włącz ten minutnik – poleciłam i siedziałam.
Przebierałam z nogi na nogę, zmieniałam pozycję na różne sposoby. Wydawało mi się, że minęła cała wietrzność.
– Ile czasu minęło? – zapytałam.
– Piętnaście minut.
– Nie możliwe, na pewno oszukujesz – odburknęłam.
Chciałam by coś odpowiedział i podjął cholerną dyskusje, ale on nic. Milczał jak głaz. Nieczuły na moją krzywdę też był niczym głaz. Przecież mi się właśnie krzywda działa.
– Długo jeszcze?
– Dopiero dwadzieścia minut minęło.
– Nudzę się – powiedziałam szybko, ze złością.
Nie odpowiedział.
– Misiu, bo ja się nudzę – rzekłam smutno i spojrzałam na niego z niezadowoloną miną.
Nie odpowiedział. Podszedł do regału, wyciągnął książkę pt. „zło”.
– Brzydka okładka, z pewnością nieciekawa książka. – Chwytałam się wszystkiego byleby podjąć jakąś dyskusje.
– Nie oceniaj książki po okładce.
– Masz jakiś dowód na potwierdzenie tego staroświeckiego przysłowia?
– Tak. Ciebie. Piękna okładka, a tak marudzisz.
– Haha, bardzo zabawne. – Chwyciłam za poduszkę znajdującą się za mną, na fotelu i cisnęłam nią w Aleksa.
– Jeszcze półtora godziny, kochanie – odpowiedział z tym wrednym uśmiechem.
– Odnoszę nieodparte wrażenie, że karanie mnie w taki sposób sprawia tobie przyjemność.
Aleks po usłyszeniu tych słów zdawał się namyślać. Miał taką zafrasowaną minę.
– Zabawna teraz jesteś, to fakt. Świetnie się bawię, ale wolałbym być teraz na zakupach.
– Nie prawda, mężczyźni nie lubią zakupów.
– Ja lubię. Co zaś tyczy się kary, to bardziej konsekwencja twoich poczynań, a nie kara. Nie rób ze mnie kata, dobrze?
– Ja uważam, że dwie godziny w bezruchu to katusze – odpowiedziałam.
– Jak bez ruchu? Nie związałem cię, przecież.
– A może tak…
– Nie.
– Nawet nie wiesz co chciałam powiedzieć. – Złożyłam ręce na piersi i odwróciłam się od niego ostentacyjnie, z fochem.
– Chciałaś seksu, połączonego z wiązaniem. Jesteś gotowa zrobić wszystko… no dobra prawie wszystko byleby nie musieć znosić tej kary ani minuty dłużej.
– Co z ciebie za facet, że na to nie przystaniesz? – zapytałam.
– Konsekwentny i z zasadami, moja mała.
– Nie mów na mnie mała.
– Dobrze. Schowaj kolce.
Czułam, że go tracę, że znów się zaczytuje w książce i zajmuje sobą zamiast mną, a ja się już tak niemiłosiernie nudziłam.
– Znielubię cię za to, że się teraz nudzę.
– Znielub pierw siebie, bo to twoje poczynania do tego doprowadziły.
Zamilkłam, siedziałam, siedziałam i siedziałam. Znałam już na pamięć chyba każdy szczegół tego pomieszczenia, bo z nudy lustrowałam wszystko po dziesięciokroć dokładniej niż zazwyczaj.
– Ile jeszcze? – zapytałam.
– Godzina. Połowa za tobą.
– A może tak taryfa ulgowa, wiesz, za dobre sprawowanie, panie.
Aleks się zaśmiał.
– To nie jest zabawa erotyczna, kochanie.
– Wiem, bo gdyby to miała być zabawa, to nie byłoby tak nudno. No, Aleks! Zlituj się! – krzyknęłam.
Spojrzał na swój zegarek, ze wskazówkami. Ciekawiło mnie o ile skróci ten czas. Oczekiwałam na słowa „no już wystarczy”, albo jakieś inne w ten deseń.
– Jeszcze pięćdziesiąt siedem minut, Amando.
Załamałam się. Takiego obrotu sprawy się nawet nie spodziewałam. Uznałam, że wykorzystam ten czas w jakiś pozytywny sposób. Zauważyłam, że taki kolor paznokci miałam już od tygodnia, więc najwyższy czas go zmienić. Miałam lakiery hybrydowe  do malowania po akrylu w torebce, a torebkę przy sobie.
Aleks obserwował mnie co robię. Jego uwagę przyciągnął dźwięk odpinanego zamka. Kiedy wyjęłam lakier o bordowym kolorze i zaczęłam go odkręcać ten natychmiast wstał z miejsca i do mnie podszedł.
– Oddaj, proszę.
– Ale to przecież moje.
– Oddam ci za pięćdziesiąt minut – oznajmił.
– Ale ja się tak nudzę. Pomaluje, a dalej będę siedzieć bezruchu bo będą schły. No Olek, no proszę.
Jego dłoń nadal była otwarta i wyciągnięta w moim kierunku.
– Oddaj, póki proszę.
– A jak przestaniesz prosić, to będzie się wreszcie coś dziać? – dopytywałam.
– Nie spodoba ci się taki przebieg wydarzeń, zapewniam.
– A co zrobisz? Zrobisz mi coś? – zapytałam, wstałam i musnęłam jego brodę moimi wargami.
Wykorzystał moją chwilę nieuwagi, wyrwał mi lakier do paznokci z dłoni, podniósł z podłogi torebkę, wrzucił tam zabrany lakier uprzednio zakręcając i sobie poszedł. Zabrał mi moje zabawki – moją torebkę i moje lakiery.
– No Olek – zawołałam.
– Siadaj na tyłku i przestań marudzić.
Takiego tonu nigdy wcześniej u niego nie słyszałam. Aż otworzyłam usta ze zdziwienia, ale usiadłam. Przypomniały mi się słowa Dominiki. Ostatni raz rozmawiałyśmy dwa dni temu, w niedzielę, podczas mojej parapetówki.
– Ty go prawie nie znasz – mówiła. – Co na to Hubert? – łapała się ostatniej deski ratunku.
– Hubert i ja to układ, a Aleks i ja to związek.
– To zły człowiek jest.
– Dlaczego tak uważasz? – dopytywałam.
– Nie wydaje ci się za spokojny?
– Uwierz mi po dwudziestej drugiej zamienia się w bestie i wcale nie jest wtedy spokojny.
– Amanda wyłącz na chwilę swoje potrzeby seksualne. Mówię o całokształcie. Nie wydaje ci się że jest za spokojny, za szlachetny?
– Jest lekarzem, oni są szlachetni, lubią nieść pomoc. Swoją drogą lekarz to pewny zawód i pewny pieniądz, same plusy – zachwalałam wtedy Aleksa i szukałam w nim korzyści dla siebie.
– Wyłącz też na chwilę swoje pragnienia wygodnickiego życia i materializm wtórny. On ma ponad trzy dychy, ty masz siedemnaście lat. Co on w tobie widzi?
– Domyśl się.
– Właśnie, nadal jesteś tą samą dziwką, tyle, że teraz sponsor trzymał miano chłopaka.
– Dominika, to jest ten. Ja czuje, że on to coś więcej. O tu to czuje. – Poklepałam się wtedy po klacie.
– W cyckach? – zapytała Dominika.
– W sercu – odparłam z oburzeniem.
– Czyżby ten drań poruszył kamień?
– Nie mów na niego drań i nie mam serca z kamienia. A może i mam. W końcu kto ma miękkie serce musi mieć twardy tyłek, ja świadomie więc wybieram tą drugą z możliwych opcji.
– Rób jak uważasz, ale nie deklaruj się zbyt szybko. Pierw go lepiej poznaj, miej go na oku, a siebie na baczności.
– To brzmi jak tekst z jakieś taniej produkcji romantycznej, albo kiepskiego horroru.
– Życzę ci z całego serca jak najlepiej. Chcę by życie twoje u boku Olka okazało się komedią romantyczną, ale przeczucie mi mówi, że to będzie horror.
Teraz kiedy siedziałam na tym pufie zastanawiałam się co Dominika o nim wie, co miała na myśli, czemu ma takie przeczucia? Czy Aleks często potrafi być taki jak dziś? I ten ostry ton, że aż przeszył mnie dreszcz… Jak wyglądałoby moje życie u boku takiego człowieka?

9 komentarzy:

  1. Wow a jednak wysiedziała pomijając marudzenie ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pod koniec - powinno byc na tej pufie, a nie na tym pufie :)

    Bardzo mi się podobało wtrącenie tej rozmowy Amandy z Domi - bo już przy poprzednich rozdziałach się zastanawiałam czy coś takiego się tu pojawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że my się o to "pufie" wykłócaliśmy. Magda uważa, że jej pani od j.polskiego z podstawówki zawsze mówiła, że "puf" to rodzaj męski i jest: na tym pufie, tego pufie, itd. Ja za to uważam, że to rodzaj żeński. A jak jest naprawdę? Może kiedyś zjawi się tutaj ktoś kto będzie znał odpowiedz na to pytanie i nam nieco rozjaśni ;)

      Usuń
    2. To prawda, to rodzaj męski, jednakże z uwagi na fakt, że coś takiego aż radzi - tj tym pufie - dopuszczalne jest użycie 'tej pufie' (co brzmi znacznie lepiej), a najlepiej pozbyć się słówka - (tym), bo można napisać "Teraz kiedy siedziałam na pufie zastanawiałam się..."
      Nasza nauczycielka z gimnazjum tez miała wręcz uczulenie na to, tymczasem ta w liceum stwierdziła, że tej pufie - jest dopuszczalne.
      Z tego co słyszałam ta wielu razi używanie przy pufie rodzaju żeńskiego, jednak jak dla mnie lepiej to brzmi.

      Usuń
    3. To masz podobnie jak ja, mnie także lepiej brzmi rodzaj żeński ;)

      Usuń
  3. Jednak Amandzie udało się z trudem wytrzymać. Zdziwiła mnie tutaj postawa Aleksa, od początku jest konsekwentny.

    OdpowiedzUsuń
  4. I Amanda znowu próbowała postawić na swoim Aleks to chyba jedyny facet który jest wobec niej konsekwentny. Mi się zdaje że Amanda nie jest na prawdę marudna tylko cały czas taką odgrywa. Nie wiem do końca jaka jest prawdziwa Amanda ale raczej nie taka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do tej pory to Aleks robił wszystko to co chciała Amanda, a teraz zaczyna być konsekwentny, zaczyna też wymagać, a to się księżniczce nie podoba.
    Ale Amanda awansowała Aleksa do rangi "Aleks i ja to związek", jej też zaczyna zależeć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak Amanda głośno już powiedziała,że Aleks to jest "ten",którego ma w sercu.Nie spodziewała się,że Aleks będzie konsekwentny.Amanda dzielnie zniosła konsekwencje "tylko dwóch godzinek". :) Marta

    OdpowiedzUsuń