Część 81 - Chociaż odpowiedziałaś szczerze
Aleksander (Samuel)
Patrzyłem na Amandy plecy, a potem mój wzrok
zerknął na biały element, który upuściła. Podszedłem bliżej, nachyliłem się i
wziąłem kopertę w dłonie. Była otwarta.
– Co to takiego? – zapytałem, bo w pierwszej
chwili nie pokojarzyłem faktów.
– Nie wiem, to twoje – odpowiedziała, ale
nadal stała do mnie tyłem. – Zagotuje mleko na kakao. – Tym razem się
przesunęła, sięgnęła do lodówki, ale nadal na mnie nie spojrzała.
Zajrzałem do koperty, wyciągnąłem z niej
kartkę formatu A5 złożoną w pół. Roztworzyłem ją przeczytałem pierwsze dwa
wyrazy – Karolina Górska. Złożyłem kartkę wzdłuż linii i na powrót zamknąłem w
kopercie. Kopertę też zwinąłem na pół i włożyłem do tylnej kieszeni swoich
dżinsów.
– Grzebałaś mi po kieszeniach? – zapytałem z
niedowierzaniem, bo Amanda była zdolna do wielu rzeczy, ale nigdy nie
spodziewałem się, że aż do tak wielu. – Czego szukałaś? – zapytałem, ale nie
reagowała, patrzyła jak gotuje się mleko w garnku. – Spójrz na mnie do cholery!
– warknąłem.
– Patrzę, zadowolony? Nie musisz się
wydzierać.
– Odpowiedz na moje pytanie – poleciłem
spokojniej, bo byłem zmuszony się opanować, w domu były dzieci, nie chciałem by
słyszały krzyki, bo w życiu pewnie nie jedną awanturę już przeżyli, chciałem im
oszczędzić widoku kolejnej.
– Jakie było? – zapytała bezczelnie, ale coś w
jej oczach zdawało się mówić, że to nie prawda, że ona tak nie myśli, że czuje
się winna, ale w życiu się do tego nie przyzna.
– Czego szukałaś?
– Zapalniczki, gaz nie chciał odpalić.
– Kłamiesz, wiesz, że ja nie palę.
– Ale zapalniczkę mogłeś mieć – stwierdziła i
sięgnęła do szafki, wyjęła z niej opakowanie kakao i zaczęła wsypywać do czterech
kubków. – Przyniesiesz Igora niekapek? Proszę.
– Przyniosę – powiedziałem mało uprzejmie.
– O co ci chodzi? – zapytała kiedy już
odwróciłem się do niej plecami.
– Wiesz o co mi chodzi, a jak nie wiesz to
sobie to wyjaśnimy później, jak pójdą spać – powiedziałem i odwróciłem się na
powrót do niej.
– Myślę, że nie ma nic do wyjaśniania.
– Jak nie rzadko zresztą bywa, znów mamy inne
zdanie w jakimś temacie – powiedziałem i wyszedłem z kuchni.
Spojrzałem na bliźniaków, jeden kolorował, a
drugi bawił się samochodami. Igora przeniosłem z kanapy do łóżeczka, by czasem
nie spadł, bo zasnął. Wziąłem kubek z dziubkiem leżący na ławie i zaniosłem
Amandzie. Oparłem się o ścianę z kciukami w kieszeniach i się przyglądałem jej
ruchom. Były mniej płynne niż zazwyczaj, takie poddenerwowane.
– Zaglądałaś mi tylko do kieszeni, czy może do
portfela też?
– Jeśli mam być szczera, to tam też –
powiedziała zalewając kakao przegotowanym mlekiem.
– Dobrze, że przynajmniej jesteś szczera.
– Zaniesiesz im? – zapytała wskazując na
kubki.
– Pewnie. – Porwałem się na przeniesienie
czterech bo wiedziałem, że dam radę.
– Ten Igora musi się trochę ostudzić. – Amanda
wyszła za mną z kuchni.
– Nie szkodzi i tak mały zasnął.
– To ja też się zdrzemnę, jeśli można,
zerkniesz na nich?
– Jasne.
– Już zawsze teraz taki będziesz? – zapytała
zdejmując skurzane legginsy i rozpinając stanik pod bluzką.
– Jaki? – postanowiłem zapytać, bo nie do
końca wiedziałem co ma na myśli.
– Taki zdawkowy. – Amanda niemal
przeliterowała ostatni wyraz.
– Przestanę taki być jeśli chcesz, ale pierw
spełnisz moją jedną prośbę.
– Jaką? – dopytywała.
– Chłopcy kakao i tak jest gorące, pójdziecie
się pobawić na trochę w drugim pokoju? – zapytałem i ten jeden wziął
kolorowankę i piórnik z kredkami, od razu skierował się do wyjścia, a ten drugi
zapytał jeszcze:
– Dlaczego?
– Bo ja cię o to proszę Pawełku.
– Ja jestem Piotr – powiedział, wziął kilka
samochodów i poszedł za bratem.
– Co chcesz zrobić? – zapytała Amanda
składając legginsy i odkładając je na bok wraz ze stanikiem.
– Zobaczysz, ale pierw to musi wrócić na
miejsce. – po tych słowach wziąłem moją bluzę i schowałem kopertę do kieszeni.
– Nie rozumiem – wyrwało się niepewnie z ust
Amandy.
– Pokaż mi jak to wyglądało. Chcę to zobaczyć
– rzekłem siadając dokładnie naprzeciwko niej na pufie.
– Co chcesz zobaczyć?
– Jak moja własna dziewczyna przeszukuje mnie
kiedy nie widzę. Proszę, zrób mi tą przyjemność i powtórz dokładnie tą
czynność. Tak jak to zrobiłaś dziś.
– Po co?
– Jak zaczniesz to robić, to się przekonasz po
co.
– Dobra, pułapki na myszy tam nie wsadziłeś,
bo niby kiedy i skąd byś ją miał, to mogę. – Mimo woli się uśmiechnąłem jak
napomniała o pułapce na myszy. Na szczęście ona tego nie zauważyła. Nawet w
myślach musiałem jej przyznać, że to nie był taki najgorszy pomysł i może go
wykorzystam na przyszłość, byłaby wtedy taka pułapka na Amandę.
– Zrób o co prosiłem. Nie mamy całego dnia.
Amanda sięgnęła po moją bluzę na moich oczach,
otworzyła kieszenie, wyjęła pierw telefon, rozsunęła go. Jej ruchy były wolne,
ręce jej drżały. Otworzyła drugą kieszeń i nagle zawahała się.
– Nie mogę tak, jak ty patrzysz – wyznała.
– Wybacz, ale nie mam zamiaru tobie tego
ułatwiać.
– To trudniejsze niż myślałam. – Teraz
oglądała kopertę z każdej strony. Schowała ją i chwyciła za portfel.
Dostrzegłem, że oczy jej się szklą.
– Mogę już przestać? – zapytała przygaszonym
głosem.
– Nie, masz kontynuować, aż skończysz. Jeszcze
portfel tak?
– Tak. – Przytakując mi Amanda odłożyła bluzę
na miejsce i zajęła się przeszukiwaniem mojego portfela. Nie opuściła żadnego
zakamarku. Potem powróciła do koperty. – Wtedy wpadłam na pomysł by pod parą –
wyznała.
– Schowaj ją z powrotem, tam gdzie była.
– Dobrze.
– Dotarło do ciebie o co mi chodzi? –
zapytałem. – Zrozumiałaś co zrobiłaś, a czego nie powinnaś była nigdy robić? –
to drugie pytanie zadałem znacznie ostrzej od poprzedniego.
– Tak – odpowiedziała i spuściła wzrok w dół,
podpierając czoło na dłoni, a łokieć na swoim kolanie.
– Patrz na mnie, bo ja jeszcze nie skończyłem.
– Para błękitnych oczu znów była zwrócona na moją twarz. – Czego nie powinnaś
była robić?
– Grzebać ci po kieszeniach – odpowiedziała.
– Tylko?
– W portfelu też nie.
– Zgadza się, w portfelu też nie, ale
zacznijmy od początku. Nie powinnaś mieć takiego pomysłu, rozsuwać zamka przy
kieszeni mojej bluzy, wyciągać z niej komórkę, rozsuwać ją. Dalej ty mówisz –
poleciłem.
– Aleks nie chcę.
– Mów, mów.
– Nie, proszę. To jest znęcanie psychiczne –
powiedziała, a łza spłynęła po jej policzku.
– Ciesz się, że nie fizyczne, bo powinienem ci
paskiem po dupie przeciągnąć.
– Nie żartuj tak nawet.
– Amando, to nie był żart. Mów dalej.
I kiedy Amanda już otwierała usta by coś
powiedzieć do pokoju wpadł jeden z bliźniaków.
– To od falb – powiedział i pokazał na swoją
koszulkę.
– To łapki do góry, zdejmujemy i zamoczymy bo
potem może nie zejść – powiedziałem podchodząc do niego i chwytając za brzegi
jego koszulki.
– Czemu Amanda płacze? – zapytał i poklepał
się po nagim brzuchu.
– Bo kiedy człowiek zrobi coś złego i zda
sobie z tego sprawę, że to było złe, to jemu potem smutno – wyjaśniłem i udałem
się do łazienki, przy otwartych drzwiach polałem koszulkę mydłem w płynie i
włożyłem do umywalki napełnionej wodą.
– Nie smutaj się.
– Pawełek, nie martw się, już dobrze –
uspokoiła go Amanda.
– No właśnie, uśmiechnij się – powiedziałem do
niej wchodząc do pokoju. – Paweł załóż no coś na siebie.
– Ale co, zamocyłeś przecież – stwierdził.
– To załóż inną koszulkę – poleciłem
– Dobra, ale jestem głodny. – Chłopczyk
pobiegł do tamtego pokoju, ale szybko zawrócił i chwycił za jeden z kubków
pełnych kakao.
– Zrobię wam coś do jedzenia – powiedziała
Amanda wstając i zastanawiała się co zrobić z moją bluzą i kopertą, bo obydwie
te rzeczy były na jej kolanach. – Mam to schować czy dokończyć później? –
zapytała.
– Schować, już skończyliśmy. Połóż się,
zdrzemnij, byłaś zmęczona, a ja im coś podgrzeje.
– Nie, Aleks.
– Tak, proszę. Tak będzie najlepiej, obudzę
cię za dwie godziny, wstaniesz i wszystko wróci do normy, tak jakby tamto się
nigdy nie wydarzyło.
– Okay – odpowiedziała i położyła się na przygotowanej już do snu
kanapie.
To znęcanie się psychiczne nad nią
OdpowiedzUsuńLepiej psychiczne niż fizyczne.Dobrze,że nie chciał się kłócić przy dzieciach i nie krzyczał.
OdpowiedzUsuńA ja uważam że bardzo dobrze zrobił. Mentalność grzebania komuś w rzeczach mnie zawsze odrzucała, może dlatego go popieram.
OdpowiedzUsuńE.
PS. Ze swojej strony przepraszam, że tak rzadko komentuję, ale cierpię na chroniczny brak czasu :(
Ja się tak nie do końca z Zoey zgodzę, rany fizyczne znikają, bo da się je wyleczyć, psychiczne często nie. Więc myślę, że znęcanie się psychicznie nad osobą jest gorsze. Ale co do tego tu akurat fragmentu, to Aleksander mnie miło zaskoczył, myślałam że ją uderzy, a tu proszę, nauczka z pomysłu godna prawdziwego mężczyzny.
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że ją uderzy, albo będzie wrzeszczał na nią. A tu zdziwienie, Aleks wymyślił zupełnie inny sposób. Chociaż naprawdę to szkoda, że Amanda nic nie znalazła tam ciekawego, może wyszłyby na jaw jakieś sekrety Olka.
OdpowiedzUsuń,,Tak będzie najlepiej, obudzę cię za dwie godziny, wstaniesz i wszystko wróci do normy, tak jakby tamto się nigdy nie wydarzyło'' Wow, to zdanie jest piękne.
Dobrze zrobił, nie powinna grzebać mu po kieszeniach.
OdpowiedzUsuńAmanda zrobiła źle grzebiąc mu po kieszeniach i w portfelu, to brak szacunku do drugiej osoby. Obawiałam się, że Aleks ja uderzy, ale on wymyślił jej perfidną karę. Bo to tak jest, że jak robimy coś nagannego po kryjomu to wszystko w porządku, a jak nas złapią i dochodzi do konfrontacji to już nie jest tak pięknie. Nie koniecznie mamy ochotę to powtórzyć, tak otwarcie.
OdpowiedzUsuń