Amanda (Magdalena)
Siedziałam w samochodzie i nie wiedziałam, co począć z
czasem. Chciałam włączyć odtwarzacz, ale nienawidzę słuchać radia. Postanowiłam
więc poszukać jakieś płyty w schowku. Znalazłam „CKOD” jedną z ich pierwszych
płyt i po chwili w samochodzie rozległ się dźwięk strun gitarowych i krzyki
wokalisty. Aleks wrócił niesłychanie szybko.
– Widzę, że się rozgościłaś – powiedział do mnie,
zapinając jednocześnie pasy.
– Gniewasz się? – zapytałam jakby tylko i wyłącznie dla
zachowania tej formalności.
– Nie, skądże. Z pewnością nie z tego powodu – oznajmił.
Dalszą drogę milczał, ja rozgłosiłam muzykę, a kiedy
znaleźliśmy się pod kamienicą, wysiadłam z samochodu jako pierwsza.
– No to co, mała? Mamy do pogadania? – powiedział Olek z
lekkim uśmiechem na twarzy, a ja zastanawiałam się czy jeszcze jest zły, czy
może już mu przeszło.
– Ja zrobię herbaty – zaproponowałam, gdy już byliśmy w
mieszkaniu.
– Chętnie – odpowiedział.
– Może chcesz też kanapkę? – zapytałam.
– Jeśli proponujesz, to nie wypada odmówić – odpowiedział.
– Gotujesz czasem coś takiego jak obiady? – zapytał nagle.
– Czasem tak, jak bracia są u mnie. Dla siebie samej to mi
się nie chce i nawet nie opłaca, lepiej iść do baru albo zamówić pizzę,
ewentualnie jakieś gotowe dania i do piekarnika lub mikrofali – odpowiedziałam
zgodnie z prawdą.
– Aha, ale gotować umiesz? – zapytał.
– A co ty się tak upewniasz? – zapytałam. – Wiesz, to jest
tak, że musiałam się nauczyć gotować, inaczej całe życie jadłabym kisiele,
budynie z papierka albo kanapki.
– Matka nie gotowała? – zadawał pytania dalej. Boże, co,
do cholery, obchodzi go moja rodzina – pomyślałam.
– Nie. Co prawda czasem jej się zdarzyło, ale raczej nie.
Jedliśmy obiady w szkole lub przedszkolu – powiedziałam, krojąc chleb
krajalnicą.
– A bracia, ile mają lat? – zapytał nagle.
– Piotr i Paweł mają sześć, urodziny mieli tydzień temu, a
Igorek ma roczek dzień przed Wigilią – powiedziałam. – Z czym chcesz kanapkę? –
zapytałam.
– Z czymkolwiek – odpowiedział.
– Czyli taki standard: szynka, ser, ketchup?
– Bez ketchupu, reszta ok. A twój ojciec? – zapytał nagle.
– Olek, co się tak interesujesz moją rodziną? – Nie wiem
czy krzyknęłam, ale wydawało mi się, że tak. Z pewnością uderzyłam nożem o
blat.
– Spokojnie, nie chciałem nic złego – odpowiedział. – Nie
chcesz, to nie mów – dodał.
– Ojciec ma żonę, jest trzy lata starsza ode mnie. Taki
nowobogacki dupek, żyjący z przekrętów – powiedziałam zgodnie z prawdą.
– Kiedy go widziałaś po raz ostatni? – zapytał.
– W swoje dwunaste urodziny. Wyniósł się do innego miasta,
czasem pisał przez rok, teraz już nie pisze. A twój ojciec? – zapytałam naglę.
– Zgwałcił matkę, gdy miała czternaście lat, jest synem
sędziego, więc się wywinął, jak to zwykle w życiu bywa. Widziałem go raz, gdy
miałem siedemnaście lat. Obiłem mu mordę na tyle, że nie był do poznania, ale
nawet nie wiedział kto i za co, bo przecież nigdy wcześniej ani nigdy potem
mnie nie widział – powiedział to, jakby nie mówił o swoim życiu, a o oglądanym
wczoraj filmie w telewizji.
– A matka? – zapytałam, bo skoro go to nie ruszało, to
poczułam, że mogę. Zresztą on mnie wypytywał, więc ja też miałam takie prawo.
– Matka wychowywała mnie do trzeciego roku życia. Potem
zostawiła babci i pojechała za granicę do pracy albo do nowego chłopaka.
Szczerze, nie wiem. Babcia zmarła w wakacje, gdy we wrześniu miałem iść do
zerówki. Pamiętam ją jak przez mgłę. Bawiłem się na podwórku, ona zamknęła
drzwi, więc nie mogłem wejść do domu. Sąsiedzi wezwali kogoś i trafiłem do domu
dziecka – to powiedział jakby z większym poruszeniem.
– Nie masz rodzeństwa? – zapytałam.
– Nie wiem – odpowiedział.
– Nie zapytałeś o to matki? – zdziwiłam się.
– Nie wróciła po mnie, więc nie mam kogo szukać, nie jest
tego warta, jak każda kobieta, co zostawia swoje dzieci, zasługuje tylko na
śmierć. Więc nie widziałem jej, nie miałem okazji zapytać – odpowiedział.
– Proszę, kanapki – powiedziałam, kładąc przed nim talerz
z dwiema kanapkami, a drugi położyłam przed sobą. Podziękował ładnie i przeszliśmy
na temat filmów akcji.
– Amanda, ty naprawdę nie czujesz się winna tego, co ją
spotkało? Ty mogłaś ją zabić, zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? – zapytał,
idąc za mną do pokoju, bo po zjedzeniu tam właśnie się udaliśmy.
– Tak, zdaję, ale ja nie mam sumienia – odpowiedziałam.
– Masz, każdy ma. Ty tylko pragniesz się go wyzbyć. Nie ma
sensu dłużej tego odwlekać. Obiecałem ci coś prawda? – zapytał poważnym tonem.
– A co takiego? – Kompletnie nie wiedziałam, o czym on
mówi.
– Masz widzę dobrą pamięć, ale skraca ci się i wydłuża
według twoich potrzeb – powiedział, odpinając pasek.
– Aleks, ty żartujesz? – zapytałam z uśmiechem zaskoczenia
na ustach.
– Wcale nie żartuję – powiedział, składając pasek na pół.
– No dalej, na co czekasz? Może byś tak chociaż podeszła? – zapytał,
przywołując mnie palcem.
– Nie, Olek, ja się tak nie bawię – niemalże krzyknęłam,
gdy chwycił mnie za ramię.
– To nie jest zabawa, moja droga – powiedział poważnym
tonem ,przystawiając mnie siłą do krawędzi lóżka w taki sposób, że dotykałam
jej brzuchem. Oczyma wyobraźni widziałam, że unosi rękę w górę.
– Ała, boli! – krzyknęłam, gdy pasek dotknął moich
pośladków. Konkretnie dotknął, nie uderzył o nie.
– Co cię boli? – zapytał. – Ledwo cię dotknąłem – dodał,
zwalniając uścisk, a ja odwróciłam się tak, by tym razem łóżka dotykały moje
plecy, a nogi podłogi.
– Boże, jak ty mnie wystraszyłeś. – Głośno odetchnęłam.
– Czyli jednak czegoś się boi panna niezależna,
samodzielna i odważna, tak? – zapytał z lekkim uśmiechem na ustach.
– Skończ się wygłupiać – powiedziałam, poprawiając się na
łóżku, by pośladki również się na nim znajdowały i by było mi wygodnie.
Zauważyłam, że Olek stoi w rozkroku więc postanowiłam się zabawić. Moja stopa
powędrowała poniżej jego brzucha i zatrzymała się centralnie w jego kroku.
– Co ci chodzi po głowie? – zapytał spokojnym i opanowanym
tonem.
– Domyśl się – poleciłam.
– Wolałbym to usłyszeć. – Wciąż stał w tej samej pozycji i
z takim samym wyrazem twarz.
– Tak sobie pomyślałam, że skoro już zdjąłeś ten pasek, to
jak zdejmiesz resztę to nie zaszkodzi – rzuciłam z lekkim uśmiechem na ustach.
– Teraz rozumiem – powiedział, odrzucając pasek na łóżko
na tyle daleko ode mnie, by mnie czasem nie uderzył. Potem delikatnie pochwycił
moją stopę i zdjął z niej białą skarpetkę. Pochylił się, by ucałować mnie nieco
poniżej kostki. Przybliżał się, sunąc dłonią po mojej łydce, aż do ud i wtedy
nasze usta się spotkały.
Seks z Aleksem był inny niż seks z innymi mężczyznami w
moim życiu. Tutaj nie był egoistą ani też szczególnie zaborczym skurwielem. Był
jak ktoś, kto w ten sposób okazuje uczucia. Nawet kiedy robiliśmy to szybko i
ostro, to i tak była w tym wyczuwalna nutka delikatności i subtelności.
Szczerze nie wiedziałam, jakimi słowami określić to, co nas łączyło, ale
wiedziałam, że coś z pewnością nas łączy.
Po wszystkim leżeliśmy nadzy na łóżku obok siebie.
Przysunęłam się do niego i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
– Wiedziałam, że wtedy z tym laniem to blefowałeś, tatusiu
– rzuciłam nagle.
– Nie nazywaj mnie tak w takich momentach, bo się
niezręcznie czuję. Jak jakiś pedofil – odpowiedział.
– Dobra, dobra niech ci będzie ta… – nie dokończyłam, bo
zakrył mi usta dłonią i uklęknął w taki sposób, że moje uda znajdowały się
między jego kolanami. Jednak cały czas znajdowaliśmy się pod satynową, czerwoną
pościelą.
– Ty naprawdę chcesz, bym się dziś na ciebie złościł –
stwierdził i zabrał dłoń z moich ust.
– Nie, nie chcę. Jednak przyznaj, że wtedy blefowałeś –
zażądałam.
– I tak i nie, to wbrew pozorom najszczersza odpowiedź. A teraz
mnie, Amanda, posłuchaj. Pamiętaj, że jeśli zrobisz coś takiego jeszcze raz lub
coś podobnego, to ja wcale nie mam obowiązku ci pomagać, bo nic nas nie łączy i
to na twoje własne życzenie – oznajmił i położył się na powrót obok mnie.
– Zawsze może zacząć – powiedziałam pewna swego.
– Nawet jeśli zacznie, to przede wszystkim musi być twój
wybór. Jednak wiedz już teraz, że gdyby moja dziewczyna się tak zachowała, to
dostałaby takie manto, że przydarzyłoby jej się to po raz ostatni. Jasne? –
zapytał pewnym, ostrym tonem.
– Nie wierzę, nie uderzyłbyś kobiety – powiedziałam, choć
tak szczerze to nie byłam tego pewna.
– Spójrz mi w oczy i powiedz czy ściemniam – polecił.
Zrobiłam, co kazał i rzeczywiście w jego oczach dostrzegłam coś, co zapewniło
mnie o tym, że mówił szczerze, że mówił prawdę.
– Dobra, wierzę – odpowiedziałam. – To ja się w takim
razie jeszcze głębiej nad tym zastanowię czy chcę, by nas coś łączyło –
dodałam.
– Masz rację, lepiej się dobrze nad tym zastanów, bo potem
może być zbyt późno na zmianę decyzji – przyznał mi rację i ucałował w czółko.
Fragmenty komentarzy ze strony "Historia pięciu par":
Fragmenty komentarzy ze strony "Historia pięciu par":
craz02
17 marca 2012 10:45
Z każdą kolejną częścią ta para jest coraz lepiej wykreowana
:)
podoba mi się to, że dał jej wybór, a nie od razu bił.
Hella
7 marca 2012 12:00
Zgadzam się. Bo tylko między Amandą i Aleksem jest tak
doskonała interakcja. Aż kipi. Zasługa autorów, jak sądzę:). W blogu tego typu
-bezcenne.
Odp.:
Samuel
7 marca 2012 13:03
Tak więc jednak z koleżanka-Magdą przedstawiliśmy związek
oparty na męskiej dominacji w sposób, który jest do zaakceptowania przez
społeczeństwo? Jeśli odpowiedź brzmi tak to jak widać jesteśmy przykładem na
to, że blogi takiego typu nie muszą opierać się tylko i wyłącznie, ani też
przede wszystkim na ograniczaniu wolności, biciu, poniżeniu, tresowaniu,
katowaniu i wywijaniu pasem. Mam więc nadzieję, że odpowiedź będzie brzmiała
"tak", ale jeśli jednak będzie brzmiała "nie" to i tak
dziękuje za odpowiedź i za szczerość.
żyj.modą.
7 marca 2012 15:17
zdecydowanie tak :)
Genialne opowiadanie i z niecierpliowścią czekam na więcej
oraz serdecznie pozdrawiam WSZYSTKICH uzdolnionych autorów :)
A jednak jej odpuścił...
OdpowiedzUsuńBo on bywa nie konsekwentny:)
OdpowiedzUsuńAmanda przyznała sama przed sobą że z pewnością ją i Aleksa coś łączy szkoda że nie przyznała tego przed Aleksem.
OdpowiedzUsuńOdpuścił jej bo nie jest w stosunku do niej konsekwentny. Aleks chciał po prostu postraszyć swoją królewnę, żeby się trochę opamiętała.
OdpowiedzUsuń