niedziela, 3 listopada 2013

Część 37 - Mój orgazm

Ps. Wystarczy kliknąć na obrazek by się powiększył ;)

Część 37 - Mój orgazm
Narracja (Tychon)

Dwie blondynki, jedna naturalna, a druga z pasemkami siedziały przy barze i popijały drinki. Po chwili zapomnienia, erotyzmu i nieprzyzwoitości nastąpił tak zwany kac moralny, chociaż właściwie każdy rodzaj kaca je tej nocy męczył.
– Uwiodłam małolata – powiedziała Amanda zbolałym głosem i przyłożyła swoją lewą dłoń do lewej skroni.
– Ten małolat przynajmniej nie był twoim uczniem – pocieszyła ją tymi słowami Natalia.
– A, tu masz rację. Chociaż raz, to nie ja wyszłam na tą zepsutą. – Ucieszyła się nastolatka i zamówiła kolejnego drinka.
– Orgazm dla pań – rzekł Witek z rozbawieniem i postawił przed paniami drinki o takiej oto nazwie.
– Nie no chłopie, słyszałeś kiedyś, by jakaś kobieta przeżyła orgazm z prawiczkiem? – zapytała Amanda kpiąco. – Ale nie był zły, taki nawet śmiały, odważny facet z niego będzie, jak już nabierze wprawy.
– Wypróbuj za kilka lat, to się przekonasz – zaproponował Witold.
– Nie dzięki, ale nie. Nie wchodzę dwa razy do tej samej, przypadkowej rzeki.
I zapadła cisza, nikt nic nie mówił przez dłuższą chwilę, aż tu nagle tleniona blondynka wykrzyknęła.
– Kurwa, jest dziesiąta w nocy, spędziłam tu dobę. Cholera jasna w szkole nie byłam. – Zachwyciła się swoim odkryciem, jakby co najmniej Amerykę odkryła, a dla potwierdzenia swoich słów wskazała palcem na zegar, wiszący nad barem.
– O kurwa, w pracy mnie nie było. – Ocknęła się nagle Natalia. – Jak jestem z tobą, to zawsze źle kończę.
– To niby moja wina, przecież to ty znałaś tego gówniarza, co do nas podszedł, gdyby nie to, to bym była na sprawdzianie, a wszystko umiałam. Ta jędza mi teraz ocenę zaniży – rozpaczała Amanda.
– Nie było mnie w pracy, jego w szkole, dyrekcja to zaraz pokojarzy, prawda? Dopiero co zaczęłam pracę, a już dyscyplinarka mnie czeka – panikowała Natalia.
– Moje szwy – powiedziała całkiem normalnym tonem Amanda, a zarówno barman jak i jej koleżanka dostrzegli jak bandaż zachodzi krwią.
– Kara za grzechy – stwierdził Witek.
Mówiąc „kara za grzechy” Witold miał na myśli mężczyznę, który stanął w drzwiach – Huberta Witanow, który bezceremonialnie podszedł do kobiety, chwycił ją za udo i pocałował, a dopiero potem rzucił krótkie:
– Cześć.
– Co ty tu robisz? – zapytała Amanda z przerażeniem w głosie, który starała się zamaskować, wiedziała bowiem, że balansuje na linie i to nad przepaścią piekielną.
– Zainteresuj się lepiej, czego ty nie robisz, bo z pewnością już nie pijesz – stwierdził za kobietę i przechylił spory kieliszek z różową cieczą, który należał do niej.
– Ej, no, wypiłeś mój orgazm! – krzyknęła z pretensją w głosie kobieta, a niewielka ilość ludzi obecnych przy barze się roześmiała. Nie mogli się po prostu powstrzymać. Orgazm, to była nazwa drinku, jaki ten mężczyzna, będący przed trzydziestką, wychylił.
Sam Hubert ze śmiechu zmrużył oczy, tak, że aż kurze pazurki ukazały się przy jego skroniach – takie słodkie zmarszczki. Dotknął palcem wskazującym i kciukiem zamkniętych oczu i uśmiechnął się, tak zwyczajnie, jak nastolatek. Ten uśmiech zawsze odejmował mu lat. Skończył zwieszać głowę nad głupotą partnerki i rzucił stanowcze, ale roześmiane.
– Wychodzimy, dziewczyno, zanim się bardziej pogrążysz.
Para wyszła, trzymając się za dłonie, jak gdyby byli w rzeczywistości parą, ale nie parą kochanków, a parą po prostu z miłości. Witka zmienił inny barmanujący, a on sam się udał na zarobek… do kobiety dużo starszej od siebie.  Witek należał do uczniów, którzy dawali radę ogarniać naukę i trzy posady. Był barmanem, dilerem, oraz rozrywką seksualną dla starszych pań, stąd tak dobrze znał się z Amandą. Ta dziewczyna była rozrywką seksualną dla panów, bywali ze swoimi „pracodawcami” w tych samych drogich restauracjach, w tych samych elitarnych i ukrytych klubach, mieli karnety na te same siłownie, masaże i solaria…

2 komentarze:

  1. No to Witek by się mógł z Amandą zaprzyjaźnić hehe

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się dziewczyny zabawiły, ale żeby tak całą dobę spędzić w klubie, trzeba mieć zdrowie. Faktycznie Witek z Amandą to mogliby sobie ręce podać, wykonują tą sama "specyficzną pracę".

    OdpowiedzUsuń