środa, 6 listopada 2013

Część 84 - Podwózka pod klapsa

Część 84 - Podwózka pod klapsa
Aleksander (Samuel)

Spojrzałem na Amandę. Siedziała i patrzyła w przednią szybę.
 – Nie rozumiem zupełnie, o co robisz takie halo – powiedziała nagle.
 – Nic mi nie wiadomo o tym, byś miała prawo jazdy – odrzekłem.
 – Ale umiem jeździć, a to lepsze niż mieć prawo jazdy i być kierowcą do dupy – odgryzła się.
 – Jeśli ktoś ma prawo jazdy to jeździć potrafi, bo egzamin zdał. Zarówno teoretyczny, jak i praktyczny. Ty nie zdałaś jeszcze ani jednego więc zakończ, proszę, dyskusję.
 – To tylko kwestia czasu – powiedziała wyniosłym tonem.
 – Ten czas może nigdy nie nadejść, jeśli dalej będziesz tak postępowała. Możesz na przykład zostać niedopuszczona do egzaminu, bo prawo zabrania jeździć bez prawka. Po pijanemu też prawo zabrania prowadzić.
 – Nie jestem pijana! – zaprzeczyła.
 – Nie podnoś na mnie głosu, bo nie pozwolę na to, nigdy – starałem się mówić najtwardszym tonem jaki tylko był możliwy w tej sytuacji.
 – I może jeszcze jaśnie panie – powiedziała to pod nosem i tak cicho, że ledwie usłyszałem.
 – Powtórz, proszę.
 – Nie.
 – Powtórz, proszę – powieliłem prośbę.
 – Jesteśmy pod twoim miejscem zamieszkania, wysiadamy? – zapytała i chwyciła za klamkę, ale ekstremalnie szybko włączyłem blokadę drzwi.
 – Nigdzie się nie wybieramy, dopóki nie usłyszę od ciebie, co powiedziałaś.
 – No to nie usłyszysz, będziemy tu stali do usranej śmierci – stwierdziła pewnym tonem.
 – Samej śmierci, bez usranej by wystarczyło.
 – W dupie mam twoje zdanie – rzuciła i patrzyła w szybę po swojej stronie.
 – Brawo, jest coraz weselej. Skończ się tak zachowywać, to taka prywatna rada ode mnie.
 – A jeśli nie to co, grozisz mi? – zapytała.
 – Spójrz na mnie. Spójrz powiedziałem! – Za drugim razem Amanda zareagowała. – Bardzo nie lubię krzyczeć, ale widzę na ciebie czasem trzeba. Czy tylko ja tak uważam, czy ty również? Jeśli tak bardzo chcesz to możesz dostać porządny, za przeproszeniem, opierdol od czasu do czasu. Wtedy zaczniesz zachowywać się jak należy? To było pytanie, do jasnej cholery, więc odpowiedz!
 – Nie chcę, byś krzyczał – odpowiedziała ze łzami w oczach.
 – A ja nie chcę,, byś ze mnie drwiła, więc jak umowa stoi? Ja nie będę krzyczał nigdy więcej, a ty nie będziesz się tak odnosiła, nie będziesz też przedstawiała takiej postawy, co przed chwilą.
 – Dobrze słyszałeś co powiedziałam.
 – Wiesz, mam wadę wzroku nie słuchu. Jeśli chodzi ci o jaśnie pana, to tak, słyszałem. Nie chodzi jednak tylko o to. Widzisz u ciebie jest jeden wielki problem. Rozumiesz swoją winę, dostrzegasz ją, ale uparcie dążysz do tego, by było po twojemu, uparcie bronisz swojej racji, chociaż wiesz, że jej nie masz.
 – Skąd pewność, że jej nie mam? – zapytała.
 – Amanda zastanów się na moment. Prowadzenie po pijanemu bez prawa jazdy, czy to słuszne postępowanie? Czy jest to bezpieczne? Nie. Więc gdzie tu twoja racja? – zapytałem.
 – No dobra, nie ma jej, ale nie jestem pijana tylko trochę wypiłam.
 – Bóg mi świadkiem, że ci za moment skórę przetrzepie.
 – Grozisz…
 – Nie, Amando, to nie jest groźba, ale czuję, że jeszcze dzisiaj do tego tematu wrócimy. Powiedz mi jednak najpierw, czy w Polsce można prowadzić po alkoholu, kojarzysz takie hasło jak piłeś nie jedź? – zapytałem.
 – Kojarzę odwrotne. Mianowicie jedziesz nie pij, bo za dużo się rozlewa – powiedziała z uśmiechem.
 – Wysiadaj – poleciłem. – My sobie za moment inaczej porozmawiamy, bo sobie chyba jaja dziś robisz – dodałem.
 – Jak sobie jaśnie pan życzy – odpowiedziała, wysiadając.
Weszliśmy do mieszkania, a w progu przywitała nas Majka.
 – Chcecie obiadu, bo Kamil miał gotować, ale wygrał ze mną zakład i padło na mnie znowu – poskarżyła się. – Jednak Patryk wrócił i nie jest w stanie nic przełknąć, Kamil poleciał do teściowej, on też nie był dziś w najlepszym humorze i wy też nie wyglądacie – paplała jak najęta.
 – Pokarz paznokcie – poleciła Amanda.
 – Fajne nie, jak flaga Włoch – pochwaliła się.
 – Zrób mi takie, dasz radę na akrylach? – zapytała Amanda, podczas gdy ja pomagałem zdejmować jej płaszcz.
 – Pewnie, że dam, czemu nie. Siadamy od razu, Aleks chyba poczeka – stwierdziła Majka.
 – Nie, nie poczekam i prosiłbym, byś nie decydowała za mnie. Amanda, proszę ze mną – powiedziałem, otwierając jej drzwi do mojego pokoju. – I bez dyskusji.
 – Sorka, Olek ma gorszy dzień, sama nie wiem dlaczego – powiedziała moja dziewczyna do Majki.
 – Spoko, zgłoś się później – odpowiedziała Majka.
Kiedy Amanda weszła do mojego pokoju, a ja na chwilę przymknąłem drzwi wciąż stojąc w przedpokoju, zwróciłem się do Majki.
 – Zaczekaj chwileńkę, co z Patim? – zapytałem.
 – Jakiś trup, tyle wiem. Więcej nie chciał mi powiedzieć, by mnie nie niepokoić. Może jutro będzie bardziej rozmowny, teraz chyba zasnął albo udaje, że śpi – odpowiedziała.
 – Później do niego zajrzę, wesprzyj go na razie sama. A teraz sorry, ale ktoś na mnie czeka.
 – Tak, wiem, Amanda. Długo jesteście razem? – zapytała.
 – Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Majka, jeszcze jedno, przepraszam jeśli choć przez chwilę byłem opryskliwy.
 – Drobiazg – usłyszałem zanim zdążyłem zamknąć drzwi do swojego pokoju.
 – Jesteś na mnie zły? – zapytała, choć zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie. Zapewne po mojej minie wywnioskowała, że nie jestem szczęśliwy.
 – Nie jestem, maleńka, niby dlaczego miałbym być? Przecież każdy z nas popełnia błędy – odpowiedziałem i usiadłem na łóżku obok niej. Amanda opierała się o wezgłowie, a nogi miała zgięte w kolanach.
 – To dobrze, że nie jesteś – uśmiechnęła się do mnie.
 – A co dalej? Mówiłem też coś o błędach, a nie tylko o swoim stanie. Nie poprawiłaś mnie, czy więc uważasz, że mam racje? Czy twoje zachowanie było błędem? – zarzuciłem ją pytaniami.
 – Odrobinkę tak. No dobra, tak. No powiedziałam przecież, że było.
 – To co zrobiłaś zagrażało tobie i wszystkim innym uczestnikom ruchu drogowego. Posłuchaj mnie teraz, i chodź tutaj do mnie. – Amanda klękła na łóżku, tak więc nie było mi trudno pochylić ją na swoje kolana, trzymając za kark. Zrobiłem to najdelikatniej jak tylko się dało, z resztą nie opierała się. Nie wiedziała, co się dzieje, gdy moja dłoń skleiła się z jej pośladkami okrytymi obcisłymi dżinsami. O tym, że było to dla niej zaskoczeniem świadczyła reakcja, takie jakby nagłe szarpnięcie się. Wyrwała się bez większego trudu, nie trzymałem jej przecież na siłę.
 – Wróć – powiedziałem stanowczo.
 – Żartujesz? – zapytała, a oczy otworzyła na szerokość pięciozłotówek.
 – Nie, nie żartuję. Uprzedzałem cię kilkakrotnie i najwidoczniej mało skutecznie. Czas więc na, nazwijmy to umownie, praktykę. – odpowiedziałem całkiem spokojnie, ciągle patrząc jej w oczy.
 – Nie godzę się na to – oznajmiła mi.
 – Możesz wstać i wyjść albo przyjąć konsekwencje – powiedziałem, a ona wciąż klękała na łóżku i patrzyła we mnie, jakbym był co najmniej kosmitą. – Jeśli naprawdę czułabyś się jakkolwiek zagrożona z mojej strony lub naprawdę chciała wyjść i to zakończyć, to już dawno byś to zrobiła. Tak więc wybacz, ale nie lubię czekać w nieskończoność. – Chwyciłem Amandę za ramię i położyłem z powrotem na swoich kolanach. – Zrozum, miewasz coraz to ciekawsze pomysły i to takie, których nie pochwalam – dodałem i uderzyłem po dwa razy w każdy z jej pośladków.
W innej sytuacji może i by mnie to podnieciło i pobudziło w jakiś sposób, ale w sytuacji w jakiej teraz się znajdowaliśmy, nie czułem seksualnego pobudzenia, bo skoncentrowałem się na słuszności swojego działania i jej czynie. W innej sytuacji klepnąłbym w taki sposób, że praktycznie by tego nie odczuła, a teraz z pewnością odczuwała i to dogłębnie. Wiedziałem, że Amandę zabolało i to nie tylko dlatego, że łzy jej płynęły po policzkach, ale również dlatego, że mnie zabolała wewnętrzna strona prawej dłoni.
 – Wyleciały ci z głowy głupie pomysły? Mam przynajmniej taką nadzieję – powiedziałem już innym, lżejszym tonem. – Jeśli chcesz się przytulić, to zapraszam, jeśli chcesz, bym wyszedł i na dłuższą lub krótszą chwilę zostawił cię samą, po prostu mnie wyproś – dodałem.
 – Jeśli możesz, bo to jednak twój pokój to…
 – Nie ma sprawy, jeśli będziesz gotowa mnie oglądać to krzyknij. Będę w pokoju obok, u Patryka – powiedziałem, zostawiając ją samą.

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow nawet się nie zbulwersowała.

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba na skutek szoku się nie zbulwersowała. Akurat tutaj popieram Olka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jazda bez prawa jazdy jest naprawdę głupia.

      Usuń
    2. Czasem się zastawiam czy nie powinien Amandy gorzej potraktować bo na nią serio nic nie działa a jej głupie pomysły w końcu się źle skończą, i wtedy zobaczy co to ból.

      Usuń
    3. No ale jak gorzej, przecież ją uderzył i to kilka razy. Jest od niej silniejszy, większy, ona nie ma z nim szans.
      No dobra może to ją otrzeźwi i wybije jej z głowy na przyszłość takie głupie pomysły.

      Usuń
  5. Wątpię żeby Aleks wybił jej takie pomysły z głowy kilkoma klapsami.Młodość ma swoje prawa i według tego żyje Amanda.Marta

    OdpowiedzUsuń