Część 64 - Potrzebuje świadka
Amanda (Magdalena)
Po chwili znów widziałam moją
matkę z wałkiem w jednej ręce i z Igorem w drugiej. Widziałam też Pawła, który
leżał i grał na konsoli – prezencie dla mnie, od Huberta. Piotr natomiast
pomagał matce i mieszał farbę.
– Odwiedzę was jeszcze. – To
były ostatnie słowa jakie wypowiedziałam w kierunku mojej rodziny, po nich znów
ruszyłam do skody fabii mojego chłopaka.
– Wróciłaś, czyli się nie boisz?
– zapytał ruszając. – Pasy zapnij.
– Już zapięłam.
– Dokąd mam jechać? – spytał.
– Olek, nie wiem. – Znów się
rozkleiłam.
– Nie wiesz, nie wiesz, a ja mam
wiedzieć?
– Nie denerwuj…
– Ja się dopiero mogę zacząć
denerwować! I sprać cię, to chyba pierwsze co powinienem teraz zrobić. – Był
wściekły, nigdy wcześniej go nie widziałam w takim stanie. Zatrzymał się jednak
przed „Gastro”, taka knajpka przy plantach. – Wysiadaj, porozmawiamy w miejscu
publicznym, bo nie chcę cię uszkodzić po drodze.
Uczyniłam jak prosił, usiadłam
przy stoliku jaki wskazał. Kelner pojawił się w ekspresowym tempie.
– Co dla pana? – zapytał się
Aleksa. Pewnie dlatego tylko jego, ponieważ on był zainteresowany kartą menu,
której ja nawet nie pofatygowałam się otworzyć.
– Z racji, że siedzi ze mną
kobieta, to ją powinien pan zapytać pierwszą. To sztuka dobrego wychowania. Nie
zrobię poruty, nie naskarżę panu szefowi, ale na przyszłość proszę sobie tą
radę zapamiętać – zwrócił mu uwagę Olek.
– W takim razie… co dla pani?
– Woda.
– Nie jesteś głodna kochanie? –
zapytał mój chłopak z takim codziennym uśmiechem, ale w tej chwili to było tak
sztuczne jak większość kwiatów na grobach w święto zmarłych.
– Nie jestem – odpowiedziałam.
– Dla mnie herbata, zwykła, bez
cytryny. Jeszcze dwie porcje frytek po proszę.
– Mówiłam że…
– Zjesz – zadecydował, a
spojrzenie kelnera padło pierw na mnie, a potem na Aleksa. – Wie pan co?
– Słucham? Zmiana zamówienia? –
zapytał kelner.
– Nie, po prostu tą kobietę co
ją oboje mamy przed sobą… ona kiedyś zostanie moją żoną, a wtedy będzie miała
przejebane za wszystkie czasy.
– Aleks skończ – poleciłam, ale
prosząco.
– Skończyć, co? Z tobą? Zatłuc
cię zanim wyjdziemy?
– Wie pan, ja się czuje…
– Tak wiem, niezręcznie –
odpowiedział Aleks kelnerowi. – Idź panie już z tym zamówieniem.
– Musiałeś? – zapytałam.
– Chcę mieć świadka. Jak kiedyś
za mnie wyjdziesz…
– Nie myślę o ślubie –
wyjaśniłam.
– Jak kiedyś za mnie wyjdziesz…
– Olek oczywiście nic nie zrobił sobie z mojego wyjaśnienia. – a ja będę cię
niewyobrażalnie źle traktował gdy mi podpadniesz, to wtedy tobie tego świadka
przyprowadzę i on ci powie, że uprzedzałem, do cholery. Teraz jednak przejdźmy
do rzeczy. Pawałek był chory, leki były potrzebne, ale czemu wolałaś się puścić
niż…
– Nie chciałam cię prosić o
darowiznę.
– Było trzeba poprosić o
pożyczkę. Jakby cię okradli na ulicy z wypłaty to co? Wolałabyś głodować,
puścić się za kilka złotych, czy mnie powiedzieć o swoim problemie?
– Nie wiem.
– Amanda! Czemu ty mi nie ufasz,
co?
– Nie wiem.
– To się przekonasz jakie to
uczucie, bo ja od teraz przestaje ufać tobie. Uprzedzam, że jeśli mamy dalej
być razem, to masz się pozbyć starych nawyków i przyzwyczajeń, bo cię po prostu
zacznę lać i to na tyle boleśnie, że potem sam będę cię musiała na izbę przyjęć
do szpitala zawieźć, bo moja cierpliwość też, kurwa się kiedyś zakończy. – Olek
nie krzyczał, mówił, spokojnie i dobitnie. – Wiem kiedy kobieta mnie zdradza,
zawsze to wyczuje, była już jedna taka co tego pożałowała.
– Mogę cię rzucić.
– Rzuć, zanim będzie za późno.
Jeśli cię pokocham pełną siłą, to w życiu nie pozwolę ci ode mnie odejść, a na
dodatek za każdą zdradę będę zdolny zabić, albo nie… skrzywdzić tak byś
zapamiętała. Więc jak, rzucasz? – zapytał. – A może ja mam rzucić ciebie? Tego
chcesz?
– Nie, nie zostawiaj mnie –
wyszeptałam błagalnym tonem.
– To się pilnuj Amando, bo
naprawdę twoje postępowanie kiedyś zaprowadzi cię na dno, a to wszystko za
sprawą mojej pokuty, bo odpokutować winy powinnaś bez wątpienia.
– Państwa zamówienie –
powiedział kelner i postawił na stole tace. Powoli zaczął wszystko z niej
zdejmować i kłaść na stół, potem zabrał tace i poszedł.
Już to przy kelnerze mógł by sobie darować
OdpowiedzUsuńJakie Aleks wysnuł dalekosiężne plany...
OdpowiedzUsuńNie rozumiem po co Aleks mówił to wszystko przy kelnerze. Chciał ją przestraszyć, myślę, że i bez tego ona jest już wystarczająco wystraszona, że zrozumiała swój błąd. Boi się, ale nie chce, żeby ją zostawił.
OdpowiedzUsuń