poniedziałek, 4 listopada 2013

Część 62 - Niezapowiedziana wizyta cz.2

Część 62 - Niezapowiedziana wizyta cz.2
Amanda (Magdalena)

Mój wzrok padł na Adama, miał na sobie czarną koszulę, nienagannie wyprasowaną, ona wręcz na nim płynęła. Był idealny, wysoki, opalony, brunet, ale mnie tylko używał. Tacy jak oni nie zasługiwali nawet za miano sponsora. I o ile o Hubercie jestem w stanie myśleć jak o przyjacielu, o tyle o Adamie myślałam tylko jak o zadaniu. Doprowadzić go, dać się użyć, wziąć kopertę, przeliczyć.
– Adam Grzelak jest lekarzem. – Te słowa mnie dobiły, czyli oni się znali. – Znam go z dyżuru. Pokłócił się z ordynatorem pewnego szpitala i przeniósł do naszego. A ty skąd go znasz? – zapytał, a ja miałam wrażenie, że to pytanie jest całkowicie zbędne. Milczałam.

– Zadałem pytanie – powiedział ostrzej. – Tobie je zadałem tak dla jasności! – Tym razem już krzyknął. Załamałam się całkowicie. Spuściłam głowę, ukryłam twarz w dłoniach. Płakałam.
– Może ja… – zaczął Adam.
– Zostań. Impreza dopiero się rozkręca – zakpił mój chłopak, który zapewne zaraz po tej rozmowie mnie rzuci i zostanę sama… zaprzepaszczę szanse na lepsze, w pełni wartościowe życie. Tym razem już ryczałam, bo uświadomiłam sobie co właśnie tracę. Chciałam coś zrobić, powiedzieć prawdę, albo skłamać i zaprzeczyć, ale nie potrafiłam. Żadne ze słów nie chciało mi przejść przez gardło. Oczekiwałam więc na jego słowa, a to było najgorsze. Nie wiedziałam co powie, a sekundy przeradzały się w minuty, minuty w godziny.
– Podpowiem ci. Sypiałaś z kolegą. Z kim jeszcze? Ilu moich kumpli cię miało, co? – To, że mnie poniżał przy Adamie nie miało dla mnie żadnego znaczenia, całkowicie się nie liczyło, ale to, że on sam tak o mnie myślał bolało jak cholera, a właściwie nie wiedziałam dlaczego, przecież nie chciałam z nim być na zawsze , nie wiązałam z nim przyszłości, a może jednak… może coś czułam.
– Nic nie powiesz? Głupio ci chociaż, czy nic nie czujesz?
– Aleks, ja…
– Zostań, powiedziałem. Żadna krzywda jej się nie dzieje, jeszcze. Choć powinienem… Właśnie Amando, co ja powinienem? – Aleks tym razem wstał, minął mnie za plecami, oparł się o komodę, wiem, bo obserwowałam jego buty.
– Olek… – rzekłam i urwałam. Lekko podniosłam głowę, spojrzałam na niego zapłakanymi oczami, ale nie potrafiłam nic więcej. Nic nie przechodziło mi przez gardło.
– Kiedy to było, co? – wydawał się być spokojny, ale ja wiedziałam, że udaje, że ledwie się powstrzymuje. Bawił się palcami przy ustach, jakby miał chęć obgryźć paznokcie, ale zawsze zabierał rękę i po chwili znów powracał do tej zabawy palcami.
– Kilka dni temu, ale ja nigdy więcej – zapewniałam ze łzami, właściwie już łkałam.
– Teraz Adam wyjdź – polecił Aleks koledze po fachu i nie poszedł za nim, dalej tak stał i czekał aż usłyszy trzaśnięcie nie tych moich drzwi, ale klatkowych. Mury były cienkie, drzwi nieszczelne, każdy krok na schodach było słychać.
Doskoczył do mnie, choć mogło mi się tylko tak wydawać, może tak właściwie to tylko szybciej doszedł. Podciągnął mnie to góry za włosy, przystawił plecami do ściany, a ja nawet nie miałam mu tego za złe. Miał poważny powód. Miał racje.
– Ile tak chciałaś co? Chciałaś to ciągnąć? Być ze mną, a puszczać mnie kantem za plecami? – On nie krzyczał, on zadawał pytania i to wolno, czekał na odpowiedzi, których ja nie potrafiłam mu udzielić.
– Aleks to nie tak. Od momentu… – znów zamilkłam, bo zobaczyłam jak unosi dłoń. Powstrzymał się jednak, rzucił mną o łóżko, zabolało, bo przejechałam się kolanami po panelach i uderzyłam w twarde zakończenie kanapy.
– Usiądź i wyjaśnij – powiedział siląc się na opanowanie, ale mówił przez zęby, więc spokojny z pewnością nie był. Nie ma się co dziwić, kto w jego sytuacji byłby opanowany.
– Brakowało mi pieniędzy…
– Przecież zarabiasz – przerwał mi ostro.
– Wiem, ale…
– Ale nawykłaś do luksusu, tak? Markowa bielizna, markowe obuwie, super, na co ci brakowało? Mogłaś mnie kurwa powiedzieć, dałbym ci te pieniądze…
– Nie chciałam…
– Czego nie chciałaś? – zapytał siadając na pufie u nachylając się do mnie. Ja w tym czasie wciąż siedziałam na podłodze, wiec zmieniłam tę pozycje. Usiadłam na kanapie.
– Poniżać się…
– Ha, ha, ha, wybacz, ale to śmieszne jest. Sypiając za kasę się nie poniżyłaś? – zapytałem.
– Poniżyłam, ale nie przed tobą, zrozum… Paweł był chory, trzeba było…
– Co trzeba było?
– Zastrzyki wykupić do cholery i to natychmiast! – krzyknęłam. – Aleks, ja wiem, że mi nie uwierzysz – powiedziałam i poniżyłam się całkowicie. Uklękłam między jego nogami, bo siedział tak lekko rozkraczony. Złapałam za jego rękę jakby był ostatnią deską ratunku. – Rzuciłam wszystkich w chwili gdy przyjęłam twoją propozycje, wszyściutkich klientów, naprawdę. Tylko czterech ich było – zapewniałam. W sumie to mówiłam prawdę, bo Hubert Witanow nie był moim zdaniem klientem, a sponsorem.
– I? Dalej, dalej?
– Paweł zachorował, matka… z resztą nieważne. Odnowiłam kontakt z Adamem jednorazowo. Olek, to prawda, powiedz, że wierzysz – błagałam. – Możesz mnie nawet zatłuc, możesz mnie zbić, ale nie opuszczaj.
– Czyli jesteśmy tego samego zdania tak? – zapytał. – Że powinienem lać, napierdalać po pysku ile wlezie, że może wtedy byś się czegoś nauczyła?

– Jeśli chcesz – odpowiedziałam z przekonaniem i patrzyłam na niego błagalnie, by jednak tego nie robił. Olek teraz wydawał mi się całkowicie spokojny, inny niż jeszcze przed kilkoma chwilami, jakby to nie był ten sam człowiek. Mimo tego jego opanowania jednak się bałam, że mi wpierdoli, że naprawdę zaboli, a ja po wszystkim jeszcze będę musiała jemu wybaczyć, bo to wszystko to przecież moja wina.

5 komentarzy:

  1. Uhuhu się dzieję. To że Olek się dowie to była kwestia czasu. I w sumie dobrze, że wreszcie wie. Jestem ciekawa jak się skończy ta "niespodziewana wizyta".
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo...
    Nie spodziewałam się, prawdę mówiąc takiego obrotu sprawy.
    Zastanawiam sie tylko, czy Amanda mówiła prawdę.. ?
    No i co teraz zrobi Aleksander.
    Pozostaje tylko poczekać na kolejną cześć.

    OdpowiedzUsuń
  3. On się musiał w końcu dowiedzieć ale nie spodziewałam się,że Amanda się aż tak poniży.

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro Amanda tak pękła przy nim to chyba rzeczywiscie jakis wazny powód był tego odnowienia kontaktu z Adamem. Zastanawia mnie tylko dlaczego uważała,że ponizy sie prosząc Olka o kase na zastrzyki,a nie czuła poniżenia sypiając za pieniadze

    OdpowiedzUsuń
  5. Kłamstwo ma krótkie nogi i zawsze wyjdzie w takim momencie jak się nikt nie spodziewa.Amanda mogła pożyczyć pieniądze zamiast odnawiać kontakty z Adamem.Marta

    OdpowiedzUsuń