piątek, 1 listopada 2013

Część 17 - Chcę cię mieć na noce

Część 17 - Chcę cię mieć na noce
Aleksander (Samuel)

Listopad 2011 roku.
Znaleźliśmy się u niej. Jak zobaczyłem ile jest tego tapetowania, to opadłem z sił zanim jeszcze zaczęliśmy.
– Istny rock and roll – skomentowałem widząc ściany w kilku kolorach i beton na podłodze.
Amanda spojrzała na mnie z przyganą.
– Sorka, jak to mówią, wszystko jest do zrobienia. Jakoś sobie poradzimy. – Uśmiechnąłem się do niej ciepło. – Od czego zaczynamy? – zapytałem.
– Od tapety, bo malowanie tego nie ma sensu.
– A wyrównać nie trzeba?
– Tapeta jest gruba, pokryje nierówności – zapewniła. – Przyniosę wino i włączę muzykę – zaproponowała natychmiast.
Pierw przeszła do innego pomieszczenia. Pojawiła się z winem i dwoma kieliszkami niczym od sampana. Położyła wszystko na parapecie. Widziałem jak nachyla się do laptopa stojącego na niskim stoliku nocnym. Nie przykucnęła, a z pewnością tak postąpiłaby większość kobiet. Zwłaszcza jeśli byłaby sam na sam z obcym facetem. Amanda natomiast bez skrępowania wypięła tyłek, pewnie po to bym mógł podziwiać, przecież to niemożliwe by sobie nie zdawała z tego sprawy, że mnie kręci.
– Może to lecieć, czy masz inny gust muzyczny? – zapytała odwracając się do mnie jak gdyby nigdy nic.
Wsłuchałem się w melodie. Następnie w słowa:
Aniołowie jeśli tylko są
Kryją się w metalowych bunkrach
Takie listy szybko drą
Chcą mnie dziś, chcą mnie widzieć jutro
(Lady Pank – Mała wojna)

– To akurat klasyk, wstyd tego nie znać – skomentowałem, zdejmując jesienny płaszcz. – Naleje wina.
Ruszyłem do parapetu i przeleciałem pośpiesznie wzrokiem po kieliszkach i butelce.
– A korkociąg? – zapytałem.
– No właśnie…
– Rozumiem. Podasz śrubę, śrubokręt i kombinerki?
Uśmiechnęła się do mnie.
– Jasne.
W dziesięć sekund te trzy przedmioty znalazły się na wyciągniecie moich dłoni.
Ludzie są po to, żeby żyć i tańczyć
Ludzie są po to, żeby mogli walczyć
Ludzie są i nie będą nigdy lepsi – zaśpiewałem po cichu wkręcając śrubkę w korek.

– Masz fajną barwę głosu.
– W jakim sensie? – zapytałem.
– Męską, zachrypniętą, ale płynną – odpowiedziała.
– Dziękuje zatem, uznaje jako komplement.
Ten korek był wyjątkowo uparty. Wcisnąłem go więc do środka, naumyślnie, nie wpadłem tylko na to, że się pochlapie tą czerwoną cieczą.
– Zdejmuj, zapiorę ci to – zaproponowała Amanda i w sekundę znalazła się przy mnie. Nawet nie zauważyłem jak zaczęła rozpinać guziki mojej koszuli. Skapnąłem się dopiero kiedy była w połowie.
– Nie trzeba, sam mogę…
– Zdejmuj bo plama będzie – poleciła. Posłuchałem jej. Zębami odpiąłem napy przy rękawach i pozwoliłem jej zdjąć ze mnie koszule.
Poszła gdzieś, chyba do kuchni, albo do łazienki. Ja w tym czacie rozlałem wino do kieliszków.
– Załóż, bo zmarzniesz.
Podała mi męską bluzę na zamek, w granatowym kolorze.
– Skąd…
– Mojego ojca – odpowiedziała zanim jeszcze zdążyłem zadać pytanie. – Możesz ją nawet zaplamić i tak jej nie nosi – wyjaśniła.
Założyłem rękawy…
– Raczej się nie dopniesz, prawda?
– Na ścisk bym się dopiął. Chyba jestem za gruby nie.
– Barczysty, nie gruby, ale to dobrze.
– Nie lubisz szczupłych? – zapytałem i wbiłem w nią swoje spojrzenie.
– Wolę tych dobrze zbudowanych – odpowiedziała.
– Proszę – rzekłem podając jej kieliszek.
– To za spotkanie? – zapytała wysuwając dłoń z kieliszkiem do przodu.
– Za spotkanie – potwierdziłem nie zdejmując wzroku z jej twarzy.
Mój kieliszek delikatnie trącił o jej, potem dotknął moich ust, wypiłem połowę i odłożyłem o na parapet, ona tak samo.
– Tam jest drabina, tam klej, a tam…
– Tapeta, widzę. Co prawda noszę okulary, ale na tyle mam jeszcze dobry wzrok.
– Nosisz okulary? Nie wiedziałam.
– Do czytania.
Amanda zrobiła głośniej muzykę, ja zabrałem się za rozpakowywanie tapety. potem standardowo mierzenie, cięcie, klejenie… jeden istny koszmar. Została nam końcówka tapetowania, otworzyłem już drugie wino. Pomimo tej całej wcześniejszej szarpaniny słownej jaka miała miejsce przy objedzie okazało się, że potrafimy całkiem nieźle współpracować.
Nagle w głośnikach rozbrzmiała Bogini sexu Wzr. Zarówno ja jak i ona się zaśmialiśmy.
– Znasz to? – zainteresowała się.
– To każdy zna.
– Tak, każdy, w moim wieku.
– Prosiłbym byś nie jechała mi po wieku. Tnij to szybciej – poleciłem, bo to amanda przycinała tapety.
– Dlaczego to ja operuje nożykiem, a nie ty?
– Bo ja nie mam… no ten… zarzucono mi ostatnio, że nie mam…
– Wprawy? – zapytała.
– Nie, nie to słowo.
– Perfekcji?
– Też nie, chodzi o prostotę działania.
– Prostotę czego? – zapytała z uśmiechem zdziwienia na twarzy.
– Upiłaś mnie i tym ograniczyłaś mój słownik wyrazów obcych i polskich też.
– Niemożliwe. Zgrywasz się. Piliśmy po równo.
– Może mam słabszą głowę? – zapytałem zbliżając się do niej wolnymi krokami.
– Na taką masę… nie możliwe. I widzisz co zrobiłeś?
Spojrzałem na nią zaskoczony.
– Rozproszyłeś mnie i krzywo ucięłam.
– To dół, będzie próg, nie będzie widać – stwierdziłem przyglądając się jej dziełu. – Na przyszłość wybieraj tapety, przy których kładzeniu nie jest konieczne dopasowywanie wzorów, dobra?
– Nie dobra, i tak kupię taką jaka mi się będzie podobała.
Kiedy wchodziłem na drabinę z tapetą posmarowaną klejem w głośnikach zabrzmiała znana mi piosenka, której wykonawców nie pamiętałem, ale piosenkę kojarzyłem.

(Zdejmij to!) Daj mi tylko noc.
(Zdejmij to!) Zdejmij ze mnie to.
(Zdejmij to!) W seksie ze mną bądź.
(Zdejmij to!) Weź mnie, weź mnie stąd.
(Wdowa & Rudy MRW – Zdejmij to)

Zdejmij maskę, Kocie, pachniesz hajsem, Kocie
nie chce mieć Cię co dzień, chcę Cię mieć na noce – powiedziała Amanda.
Wejrzałem się na nią podczas schodzenia z drabiny.
– No co, lubię tą piosenkę.
I wtedy poczułem, że to jest odpowiedni moment. Piosenka w sam raz do rozbierania, bo do ubierania to ona się z pewnością nie nadawała.
– A więc – zacząłem i podszedłem do niej. Rozpiąłem dwa guziki jej sweterka. – Zdejmij to z siebie – dodałem.
– Raczej nie – odpowiedziała.  – Postaram się nie pobrudzić, ale dzięki za troskę o moje ubranie.
Uśmiechnęła się w taki sposób, że… musiała wiedzieć o co mi chodziło, po prostu musiała. Przygryzła dolną wargę i zmieniła piosenkę na Wierną sukę Wdowy.
– Przełącz to, bo chyba nie chcesz bym sobie pomyślał, że masz takie preferencje.
– Nie lubię nudnego seksu.
– A sado-maso lubisz? – zapytałem.
– W tej piosence nie ma nic z sado-maso – odpowiedziała.
– A z czego jest? – dopytywałem opierając się o parapet i kierując kieliszek do ust.
– B-D-S-M – przeliterowała Amanda.
– Ciekaw jestem skąd znasz ten skrót?
– Wiem też co oznacza, rozwinąć? – zapytała.
– Nie, dziękuje. Też wiem co oznacza. Jednak jak słusznie zauważyłaś, ja mam swoje lata, a ty masz…
– Siedemnaście lat. Nigdy nie mierz wiekiem doświadczenia życiowego ani seksualnego panie Aleksandrze…
– Górski – dokończyłem.
– Aleksander Górski, nawet ładnie brzmi.
– Amanda…?
– Wieczorek – dodała.
– Tapetować skończyliśmy. Co dalej? – zapytałem znów uzupełniając kieliszki.
– Nie wiem, może jakiś film obejrzymy? – zaproponowała.
– Może być, no chyba, że chcesz, abym sobie…
– Zostań, nie będę się przynajmniej nudziła. – Przejęła ode mnie pełny kieliszek, który skierowałem w jej stronę.
– No skoro tak mówisz. Zanim włączysz film to zrzuć no mi tą całą play listę co dziś leciała na mp4. Możesz w folderze Amanda.
Podszedłem do swojego płaszcza i wyjąłem z kieszeni mp4. Położyłem na klawiaturze laptopa.
– Masz poklejone izolacją słuchawki? – zapytała ze zdziwieniem.
– Nigdy mi nie po drodze do sklepu.
– No dobra, nie wnikam. Kabel jest…
– Kabel? – zapytałem.
– Masz jakieś podteksty – zarzuciła mojej osobie.
– To ty tymi piosenkami stworzyłaś taki klimat.
– Czyli sama mam być sobie winna? – zapytała odwracając głowę w moją stronę.
– Gdzie ten kabel? – Uśmiechnąłem się do niej ciepło.
– Sama wezmę, bo ty mi coś zrobisz.
– Było trzeba o tym myśleć zanim zaprosiłaś całkiem obcego mężczyznę do domu.
– Nie jesteś obcy, jesteś Aleksander Górski.
Rozbawiła mnie. Patrzyłem jak podpina kabel pod komputer i moją mp4. Zrobiła kopiuj i wklej jak większość kobiet, w końcu przerzucanie z jednego folderu na drugi to jak dla dziewczyn za wysoka szkoła jazdy.
– Ładny chłopczyk – powiedziałem, gdy opadając na łóżko ze zmęczenia dostrzegłem zdjęcia, wiszące na ścianie, tej jedynej wyrównanej i pomalowanej. Na jednym ze zdjęć widniał niemowlak. – Twój? – zapytałem.
– I nie i tak. Mój, ale brat – powiedziała. – Teraz już nie jest taki słodki – dodała i położyła się obok mnie, z tą różnicą, że moje nogi dotykały podłogi, a jej swobodnie wisiały nad ziemią.
– A ty jaka jesteś? Słodka i łagodna, czy ostra i nieobliczalna… – Obróciłem się w jej stronę.
– Powiedzmy, że pikantna i że jak na dziś, to wypiliśmy za dużo wina. Jedna butelka u ciebie, dwie i pół u mnie, ale co tam, ważne, by nigdy nie żałować, co ty na to? – zapytała.
– Jeśli rozumiesz to jak ja, to zrób to – odpowiedziałem i po raz drugi poczułem na swoich ustach jej usta. Nie trwało to jednak zbyt długo.
– Naleje ci jeszcze – powiedziała i ruszyła do parapetu po kieliszki.
– Zamierzasz mnie upić i wykorzystać? – zapytałem.
– Być może. W takim razie chyba powinieneś się strzec – odpowiedziała, podając mi kieliszek.


2 komentarze:

  1. Nie ma to jak Aleksa zapał do tapetowania haha

    OdpowiedzUsuń
  2. – Na przyszłość wybieraj tapety, przy których kładzeniu nie jest konieczne dopasowywanie wzorów, dobra?
    – Nie dobra, i tak kupię taką jaka mi się będzie podobała.
    Ten fragment mnie rozbawił.
    A Amanda zawsze po swojemu.

    OdpowiedzUsuń