
Część 51 - Taka jak ty, zdarza się tylko raz
Hubert (Iwan)
Wspomnienia – mogą boleć, mogą cieszyć. Poczucie
sprawiedliwości – może zabijać, ale i budować. Uczucie – dodaje skrzydeł raz,
by innym razem nam je brutalnie podcinać.
Wsiadłem do samochodu, energicznie trzasnąłem drzwiami,
choć zawsze uważałem, bo według mnie środek transportu należy szanować, a nie
napierdalać nim ile wlezie. Dziś byłem jednak wkurwiony, uderzyłem w pedał
gazu, pomimo, że jeszcze nie załączyłem silnika. Odchyliłem głowę do tyłu.
Zakryłem oczy dłońmi. Nie chciałem płakać, nie za nią, nie po niej.
– To tylko dziwka – mówił jeden głos we mnie.
– Ty sam do tego doprowadziłeś, kupiłeś ją – mówił drugi.
– Kupowałeś – poprawił się po chwili.
– Nie prawda, handliczyła sobą już wcześniej. – Znów ten
pierwszy.
– Nie miała wyjścia, przecież sam wiesz. – Znów ten drugi.
Poczułem, że szaleje, w ogóle poczułem się jakbym był
szalony. Miałem dość słuchania obcych mnie, moich wewnętrznych głosów. Skąd
wiedziałem, że są obce, skoro wiedziałem, że były moje? Bo to było sumienie,
odpowiedzialność i chęć zemsty. Ten taki diabeł i aniołek na ramieniu. Skoro
mówili do mnie, to znaczy, ze byli na moim ramieniu, czyli byli moi. Nacisnąłem
„play”, nie chciałem nic słyszeć, żadnych głosów tylko muzykę. Wiedziałem, ze diabeł
zawsze głośniej szepce i wrócę na górę by ją rozpierdolić, a tego chciałem
uniknąć, nie chciałem jej krzywdzić, choć ona skrzywdziła mnie tak bardzo. Wsłuchałem
się w ładną, prostą, spokojniutką melodie, ale… no kurwa ale te słowa! Czy
nawet radio musiało być tego dnia przeciwko Hubertowi Witanow, czyli przeciw
mojej skromnej osobie? No kurwa musiało!
Przy Tobie każdy dzień był zapomnieniem
I chciało się beztrosko płynąc w dal
Piliśmy nasze słodkie przeznaczenie Ty i Ja.
Wspominałem gdy ją spotkałem. Wyglądała wtedy o wiele
młodziej, nie miała takiego makijażu. Znalazłem ja na fotka.pl – całkiem fajne
miejsce, ona mi zaimponowała jednak czymś więcej niż ciałem, urodą, młodością.
Wymiana zdań z nią, była czymś… takim wyzwaniem, nie dla słabych. Zgodziła się
na spotkanie w miejscu gdzie przychodzą same małolaty, oraz starsi panowie.
Takie skupisko dziwek i sponsorów. Chociaż nie, bardziej pasuje słowo
utrzymanek, bo dziwka to stan umysłu. Jej uśmiech, nieśmiałość… to wszystko
sprawiło, że chciałem jej coraz więcej, natychmiast, na już. Było lato,
zaproponowałem namioty. Ona zaprosiła koleżankę, ja kumpla, było całkiem,
całkiem. Piliśmy wódkę i zagryzaliśmy ją ogórkami. I wtedy się przełamała,
zaczęła być bardziej śmiała. Nigdy nie zapomnę tamtego jej smaku. Byliśmy w
namiocie sami, była już naga, ja miałem na sobie tylko rozpiętą koszule.
Wsunąłem w nią tego ogórka kawalątek, ugryzłem i stwierdziłem, że tak smakuje
dziewica. Zapewniała jednak, że dziewicą nie jest. Jak się potem okazało – nie
kłamała.
I nagle byłem gotów grać o wszystko
i nawet jeśli to największy błąd,
gdy kocha się naprawdę cała reszta to blade tło.
Późnij było kilka spotkań, kolacje, spacery głównym
rynkiem obcego nam miasta. Co tydzień wybierałem inne miasto, inny hotel.
Wyjeżdżaliśmy w piątki po jej szkole, a wracaliśmy w sobotę, albo wybywaliśmy w
sobotę, a wracaliśmy w niedzielę. Ja zamawiałem się wyjazdami służbowymi, a
ona… sam nie wiem, nie pytałem, nie interesowało mnie to wtedy. Mówiła mi o
swoich ambicjach kiedy zakładałem na jej szyje jakąś srebrną biżuterie. Dopiero
kilka tygodniu późnij, gdy opłaciłem czesne w prywatnym liceum wyznała mi, że
lubi srebro, ale ponad wszystko ubóstwia białe złoto. Od tamtej pory wszystko
co jej ofiarowywałem, a było biżuterią było z białego złota. Amanda lubiła masę
perłową, ale wolała onyksy. Mówiła, że są czarne jak moje oczy i zawsze będą
jej się ze mną kojarzyć. Ciekawe jakie oczy miał tamten, ten jej nowy gach, czy
też jakiś kamień jej się z nimi kojarzy. Potem Amanda zniknęła, jakiś czas nie
dawała znaku odpowiedzi. Telefon był nieaktywny, emaile pozostawały bez
odpowiedzi. Szukałem jej, pytałem o nią w te jej prestiżowej szkole i znalazłem
ją. Jedna z dziewczyn zdobyła dla mnie adres. Szczerze, to gdy zajechałem pod
jej kamienicę to spodziewałem się czegoś innego. Zawsze sądziłem, że Amanda
jest jedynaczką, mieszka z matką, która jest zapracowana, ale moim oczom ukazał
się inny obraz, który zburzył poprzedni, ten wyobraźni. Ujrzałem obraz
patologii, ale ona tylko na tym zyskała, nic nie straciła.
Tak miało być,
taka jak ty zdarza się tylko raz.
Wznosiliśmy się co raz wyżej by
Dotykać nieba i za chwile spaść.
Tak miało być.
Na zawsze zamieszkać w ramionach twych.
Trzeba podnieść się, jakoś dalej iść, bo tak miało być.
(Liber & Alan Brzeski –
Tak miało być)
Amanda z czasem wyjaśniła mi na czym stoję, zagrała w
otwarte karty, zaczęła być coraz bardziej śmiała. Tymi podarunkami,
prezencikami, finansowaniem sam stworzyłem potwora. Z czasem materializm zaczął
być dla niej ważniejszy niż wszystko inne. „Uprawiam miłość” – mówiła kiedy
wydawała pieniądze, albo kiedy je zarabiała, a nie kiedy była ze mną. Teraz gdy
tak o tym myślałem to nasze coś, co nas łączyło, musiało mieć taki, a nie inne
zakończenie. Takie związki, przecież nigdy nie kończą się dobrze, nie powinny
dobrze się kończyć, przecież ona od samego początku, od pierwszej wiadomości
uprzedzała „nie potrafię kochać”, a ja jak głupi pokochałem…
Bardzo fajnie ukazany Hubert, taki uczuciowy, zagubiony i ludzki. :)
OdpowiedzUsuńJednka coś do niej czuł ale na co liczył przecież miał żonę pasował mu taki układ.
OdpowiedzUsuńRozterki Huberta, to takie ludzkie, jednak coś do niej czuje.
OdpowiedzUsuń