Amanda (Magdalena)
Siedziałam na łóżku, z zeszytem
na kolanach. Wyrwałam z niego środkową kartkę. Aleks siedział obok. Pewnie
byłoby całkiem normalnie, bo całkiem zwyczajnie to wyglądało. Często tak
siedzieliśmy obok siebie i czytaliśmy książki, czasopisma, nieraz ja odrabiałam
lekcje, a on uzupełniał jakieś dokumenty. Dziś jednak było inaczej.
– Zestresowana? – zapytał się
uprzejmym tonem. Zignorowałam to. – Amanda, ja naprawdę nie chcę dla ciebie
źle. Wręcz przeciwnie, kieruje się dobrem całej rodziny. Liczę, że na dłuższą
metę to docenisz, ale na początku może ci się po prostu nie spodobać.
– Jasne – odpowiedziałam bez
przekonania.
Chwyciłam cienkopis w dłoń i
otworzyłam skuwkę. Zapiekła mnie lewa dłoń, jej wewnętrzna strona. To na niej
nadal miałam otarcie od paska.
– Pierwszy punkt, to dbanie o
nasze nazwisko kochanie, i wszystko co z nim związane. Jestem lekarzem, więc
nie możesz…
Zanotowałam „1. Dbać o nazwisko:”,
następnie:
1a. Nie palić papierosów
1b. Nie zażywać narkotyków
1c. Nie doprowadzać się do stanu
sporej nietrzeźwości…
– Co to znaczy? Znaczy ile mogę
wypić? – zapytałam Aleksa.
– Obecnie zero, bez mojej zgody
ani kropli, dlatego, że ty już masz problemy z alkoholem. Gdybym ci pozwolił na
drinka dziennie, czuje, że nie odmówiłabyś sobie tej przyjemności i piła
każdego dnia. Jednak jeśli wcześniej ze mną porozmawiasz…
– Czyli ty decydujesz o
wszystkim tak? – niemal wykrzyknęłam.
– Nie bulwersuj się tak, dalej
będzie znacznie gorzej. – Poczułam jak się okręca. Ugiął kolano, a swoją lewą
dłoń położył na moim udzie. – Kochanie, ja nie chcę dla ciebie źle. Dobrze
wiesz, że nie mam nic przeciwko nocce z koleżankami zabarwionej alkoholem,
nawet jeśli to miałby być nocka w barze. Tak jak wtedy. Wróciłaś lekko pijana…
nawet bardziej niż lekko, ale piłaś w barze, a nie po bramach i nie przy
dzieciach, na dodatek miałem pewność, że wrócisz taksówką i ufałem ci, że nie
doprowadzisz się do stanu chodzenia na kolanach. Nie będę dla ciebie okropny,
ale pierw pokaż mi że znowu mogę ci zaufać. Tam dopisz odnośnik, że nie tykasz
alkoholu bez zgody męża.
Z wielkim trudem, ale to
zanotowałam.
– Zostaw miejsce na to bym
wpisał co cię czeka za karę.
– Tak jest – odrzekłam bez
przekonania. Miało zrobić mu się głupio, ale nie zrobiło. Uśmiechnął się tylko
i uniósł tak te swoje brwi, jakby chciał mi dać do zrozumienia „już, skończyłaś
i możemy dalej”.
Z wielkim trudem, ale to
zanotowałam.
– Zostaw miejsce na to bym
wpisał co cię czeka za karę.
– Tak jest – odrzekłam bez
przekonania. Miało zrobić mu się głupio, ale nie zrobiło. Uśmiechnął się tylko
i uniósł tak te swoje brwi, jakby chciał mi dać do zrozumienia „już, skończyłaś
i możemy dalej”.
– Na końcu podpiszesz tą listę,
to będzie dla mnie znak, że przyjmujesz te zasady, że się z nimi zapoznałaś i
że się godzisz także z konsekwencjami za złamanie któreś z nich, by potem nie
było płaczu, próśb, przeprosin i pretensji, gdy przyjdzie zdejmować spodnie i się
wystawiać na pasek. – Na to już nic nie odpowiedziałam, bo co niby można było
na taki monolog odpowiedzieć?
– Dopisz jeszcze 1d, dobrze się
prowadzić. Czyli żadnych zdrad, romansów, przynoszenia wstydu. Jesteś
inteligentna to sama wiesz co się pod tym punktem kryje, tak?
– Wiem – odpowiedziałam i
zanotowałam. Aleks delikatnie przychylił się do mnie i rzucił okiem na kartkę.
– Pisz wyraźniej! Chcę byśmy się
potem obydwoje odczytali.
– Za moment będziesz sam to
pisał – odrzekłam przez zęby i okazało się, że było to błędem. Zapiekło mnie
lewe udo, bo Aleks je klepnął. – Ała – poskarżyłam się.
– Naucz się hamować. To było
tylko takie skarcenie, a nawet nie skarcenie. Po prostu ostrzejsze i
dobitniejsze zwrócenie uwagi. Pisz dalej, proszę – polecił. – I wyraźnie –
dodał po chwili, jakby już nie mógł sobie tego darować.
2. Życie w rodzinie.
– Taki przedmiot miałam w
szkole. Wychowanie do życia w rodzinie – pochwaliłam się.
– Wagarowałaś wtedy?
– Nie, dlaczego? Fajny był,
filmy oglądaliśmy na nim, bo nauczycielka miała dość naszych pytań.
– To wiele wyjaśnia – zadrwił. –
Pisz podpunkty.
2a. Przygotowywanie posiłków.
– Co? – zapytałam po napisaniu.
– Tak, Amanda, to twój
obowiązek. Ja nadal będę pomagał, wyręczał cię gdy tylko dam radę, ale ty masz
pracę od dziewiątej do piętnastej, a czasami krócej. W weekendy będziesz miała
szkołę, ale dopiero od października. Ja natomiast mam nocne dyżury w szpitalu,
pracę w szpitalu w dzień, jeden dzień w tygodniu siedzę na NFZ w tej nowej
przychodni, plus klinika, sprawy klubu, szklarnia. Nie jestem w stanie gotować,
a chce dać dzieciom dobry przykład, czyli to ty zajmujesz się przygotowywaniem
posiłków. Śniadania i kolacje też się w to wliczają. Nie chcę wrócić na kolacje
i słyszeć „zrób sobie kanapkę”, a wielokrotnie tak było. Rozumiemy się?
– Rozumiemy. Dostałam etat
kucharki.
– Za moment dołożę ci jeszcze
sprzątanie i pranie. Prasowanie biorę na siebie. Pisz.
2b. Odpowiedzialność za porządek
i czystość w domu.
2c. Zajmowanie się dziećmi jak należy.
– Uważasz, że się nimi zajmuje
tak jak nie należy?
– Tak. Jeśli przebywają tam
gdzie się ćpa i pije na umór, a ty na to pozwalasz i również jesteś tam obecna,
to zajmujesz się nimi w sposób nieodpowiedni. Na tyle nieodpowiedni, że opieka
społeczna mogłaby ich zabrać. Jeszcze chcesz o tym dyskutować?
– Nie, wszystko jasne –
odburknęłam.
– Kolejny punkt, to „szacunek do
męża”, właściwie możesz zanotować jako trzeci, bo on będzie miał kilka
odnośników.
– Nie mogę sobie po prostu
napisać „mąż”?
– Możesz, a dalej napisz „nie
rzucać niczym w kierunku moim”.
– Znaczy moim? – zapytałam.
– Znaczy mym. – Wskazał na
siebie palcem.
– Acha, o to chodzi – udałam, że
dopiero załapałam. Chciałam rozładować to napięcie, by niebyło tak sztywno, ale
się widocznie nie dało.
– Nie błaznicz, tylko notuj.
3a. Nie rzucać w kierunku męża
żadnymi przedmiotami.
3b. Nie krzyczeć na męża.
3c. Okazywać mu szacunek
publicznie.
3d. Nie dopuszczać się
rękoczynów.
3e. Nie odmawiać mężowi.
– Masz na myślisz seks? –
zapytałam.
– Tak.
– Chyba może mnie boleć głowa,
tak? – naskoczyłam na niego.
– Tak. Boleć głowa jasne, ale
nie może być „nie mam ochoty bo spuściłeś mi słuszne manto”.
– Super. Nie dość, że dostałam
etat kucharki i sprzątaczki, to jeszcze twojej prywatnej prostytutki –
powiedziałam z pretensją.
– No coś w tym jest. Jak to było
to zdanie? Bądź dla mnie dziwką, żoną, kochanką, itd. Wtedy będziesz
niezastąpiona. Możemy dalej, czy chcesz się rozdrobnić jeszcze nad którymś z
punktów?
– Możemy dalej. – Uśmiechnęłam
się smutno i nieco cynicznie w jego stronę, ale udał, że tego nie zauważył.
3f. Okazywać szacunek ogólnie,
czyli nie pluć, nadmiernie w jego obecności nie przeklinać, nie robić scen i
głupich min.
– Długi punkt – powiedziałam z
udawanym uznaniem, zaraz po zanotowaniu.
– Liczę na to, że nie za długi
by go zapamiętać. Liczę bowiem na to, że go zapamiętasz.
– Coś jeszcze?
– Tak. Teraz takie ogólne. Zaraz
pomyślę jak je zatytułować.
– Może „ogólne”, bo chcę to jak
najszybciej skończyć.
– Dobra, pisz ogólne.
4. Ogólne.
4a. Nie wtrącać się do małżeństw
innych.
4b. Nie kłamać.
4c. Punktualność.
4d. Nierozrzutność.
– Będziesz kontrolował moje
wydatki? – zapytałam zdziwiona.
– Oczywiście, że tak. Może nie
na tyle by kazać ci przynosić paragony, czy prowadzić zeszyt, ale ogólnie będę chciał mieć wgląd w to co
kupujesz, by wiedzieć co z tego jest zbędne.
– Jestem wodnikiem, wodnik
zawsze się spóźnia, nawet jak nie chce – wyjaśniłam.
– To polecam tobie, jak i
każdemu wodnikowi, by sobie nastawił zegarek o godzinę do przodu, tak by zegarek
się spieszył. Może wtedy nie będzie się spóźniał.
4e. Sumiennie wypełniać swoje
wszystkie obowiązki, oraz polecenia męża, bądź osoby, którą on do tego
upoważni.
– Co proszę? – zapytałam jeszcze
w trakcie pisania.
– To tak na wszelaki wypadek. Nigdy
nie wiadomo co się wydarzy.
– Okay. Na wszelaki wypadek, ale
ma się nie wydarzyć.
– Nie ty o tym decydujesz –
zwrócił mi uwagę. Poczułam, że jeszcze trochę, to już w ogóle nie będę mogła słowa
w tym domu powiedzieć.
– A odzywać się bez twojego
pozwolenia mogę, czy muszę się zgłaszać jak w szkole? – zapytałam z cynicznym
uśmieszkiem.
– Oczywiście, że możesz.
Przecież wiesz, że najczęściej pytam cię o zdanie, zależy mi by wiedzieć co
myślisz i czujesz.
– Teraz się źle czuje, to tak na
wszelaki wypadek, jakbyś chciał może wiedzieć.
– Nie musiałaś tego mówić.
Domyślam się jak się czujesz. Niestety nic nie mogę tym razem poradzić na twoje
samopoczucie. Musisz poznać w końcu jakąś dyscyplinę, bo inaczej sam Bin Laden
by sobie z tobą rady nie dał.
– Coś jeszcze mam tutaj wpisać?
– Tak. Jest jeszcze taka jedna
zasada. Napisz ją pod „Ważne” z wykrzyknikami.
– Już. Dyktuj – poleciłam gdy
już napisałam to „Ważne!!!”
– Poczekaj chwilę, zaraz
podyktuje. Najpierw ci coś wyjaśnię. Ja nie jestem alfą i omegą, ani
jasnowidzem. Nie czytam też w twoich myślach. Jednak jeśli taki układ ma się
udać, musisz być ze mną szczera. Szczerość, to nie tylko nie kłamanie, ale
także niepomijanie prawdy, nieprzemilczanie pewnych sytuacji, rozumiesz?
– Raczej tak – odpowiedziałam.
– W takim razie pisz: „Ja niżej
podpisana godzę się na powyższe zasady i obiecuje postarać się ich
przestrzegać. Godzę się również z konsekwencjami, czyli z karami jakie
przyjdzie mi ponieść za złamanie lub naruszenie któreś ze spisanych zasad.
Czuję się również w obowiązku sama poinformować męża o tym, że zawiniłam i w
jaki sposób. W przeciwnym razie (jeśli sama się nie przyznam), a dane „przestępstwo”
wyjdzie na jaw, godzę się na karę surowszą o 50% ustalonej wcześniej kary”.
– Co? – zapytałam spoglądając na
niego.
– Daj mi kartkę, a zaraz
zrozumiesz. Teraz moja kolej podopisywać coś do tego dekalogu.
Bez słowa podałam mu kartkę,
wraz z zeszytem, by było mu wygodniej pisać. Aleks sięgnął do stolika przy
łóżku i z szuflady wyjął czerwony długopis.
– Jest jeszcze jedno „ważne”, o
mało bym zapomniał. – Zeszyt wraz z kartką znów znalazł się na moich kolanach.
W lekkim poczuci lęku oczekiwałam jego słów.
„Kara odbywa się bez moich
protestów. Samoczynnie przyjmuje pozycję jaką nakaże mi mąż. Jeśli wcześniej
każe mi przynieść narzędzie jakim kara będzie wykonywana, to je przynoszę bez
wahania. Podczas wykonywania kary nie uciekam przed razami, ani nie zasłaniam
się dłonią. Każda próba uchylenia i zasłonięcia zostanie policzona i będzie
skutkowała tym, że na drugi dzień, otrzymam dokładnie taką samą liczbę klapsów,
razy dwa, bo na oba pośladki.”
– To jest niesprawiedliwe! –
krzyknęłam.
– Właśnie zasłużyłaś na pierwszą
karę. Nie wykonam jej, ale się hamuj. Uprzedzam na przyszłość. Nie musisz
wrzeszczeć, wystarczy powiedzieć. Od krzyczenia w tym domu jestem ja i tylko
ja.
– Dlaczego?
– Bo sama oddałaś mu pałeczkę
jako głowa rodziny. Krzyknąć to możesz, ale na chłopców, nie na mnie.
Hierarchia, kochanie to się nazywa.
– Czyli jestem położona między
tobą, a dziećmi, tak?
– Tak – odpowiedział bez
zawahania. – Odpowiadając na twoje poprzednie zastrzeżenia, nie jest to
niesprawiedliwe, tylko surowe. Jeszcze
jeden punkt.
„Mąż może zamienić karę cielesną
na inną, która może stanowić odebranie jakiegoś przywileju, bądź znajdowaniem
się w jednym miejscu, przez określoną ilość czasu, w nakazanej przez męża
pozycji. W takiej sytuacji nie mam prawa do dyskusji, protestów i marudzenia.”
– I ostatnie. „Podczas
udzielania przez męża reprymendy nie mam prawa mu przerywać, chyba, że zadał on
pytanie i oczekuje mojej odpowiedzi, w takiej sytuacji mam obowiązek mu tę
odpowiedź udzielić i powinna być ona szczera”. Koniec.
Przekazałam mu kartkę. Nie
patrzyłam co notuje. Wiedziałam, że jeszcze zobaczę ten przeklęty dekalog na
oczy, w końcu będę musiała go podpisać.
Dla tych którzy chcą się dowiedzieć jakie liczby wpisze Aleks, czyli jakie będą kary daje informacje, że pojawi się to w części, którą właśnie piszę. wrzucę jak skończę. Nie będzie długa, więc... godzinka :)
Boże, czy tylko ja zauważyłam, że on jest dla niej taki okropny?
OdpowiedzUsuńOliVia
Oj okropny, mógby być wyrozumialszy dla niej :)
OdpowiedzUsuńJustyna
Dużo tych punktów :) Nie dziwię sie, że jest wściekła sama byłabym. Teraz pewnie będzie bala się konsekwencji jak cos przewinie i będzie ostrożniejsza w tym co robi.. A może sie myle :)
OdpowiedzUsuńAnia :)
Teraz to Aleks pojechał ... Szczerze wątpię,że Amandzie udaj się przestrzegać tych wszystkich zasad.Zastanawiam się tylko jakie on tam liczby wypiszę.
OdpowiedzUsuńTeraz Aleks zrobił się naprawdę surowy
OdpowiedzUsuńTeraz to i ja bym się go bała.
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń