piątek, 31 stycznia 2014

Część 265 - Dekalog, czyli zasady i obowiązki



Amanda (Magdalena)

Siedziałam na łóżku, z zeszytem na kolanach. Wyrwałam z niego środkową kartkę. Aleks siedział obok. Pewnie byłoby całkiem normalnie, bo całkiem zwyczajnie to wyglądało. Często tak siedzieliśmy obok siebie i czytaliśmy książki, czasopisma, nieraz ja odrabiałam lekcje, a on uzupełniał jakieś dokumenty. Dziś jednak było inaczej.
– Zestresowana? – zapytał się uprzejmym tonem. Zignorowałam to. – Amanda, ja naprawdę nie chcę dla ciebie źle. Wręcz przeciwnie, kieruje się dobrem całej rodziny. Liczę, że na dłuższą metę to docenisz, ale na początku może ci się po prostu nie spodobać.
– Jasne – odpowiedziałam bez przekonania.
Chwyciłam cienkopis w dłoń i otworzyłam skuwkę. Zapiekła mnie lewa dłoń, jej wewnętrzna strona. To na niej nadal miałam otarcie od paska.
– Pierwszy punkt, to dbanie o nasze nazwisko kochanie, i wszystko co z nim związane. Jestem lekarzem, więc nie możesz…
Zanotowałam „1. Dbać o nazwisko:”, następnie:
1a. Nie palić papierosów
1b. Nie zażywać narkotyków
1c. Nie doprowadzać się do stanu sporej nietrzeźwości…
– Co to znaczy? Znaczy ile mogę wypić? – zapytałam Aleksa.
– Obecnie zero, bez mojej zgody ani kropli, dlatego, że ty już masz problemy z alkoholem. Gdybym ci pozwolił na drinka dziennie, czuje, że nie odmówiłabyś sobie tej przyjemności i piła każdego dnia. Jednak jeśli wcześniej ze mną porozmawiasz…
– Czyli ty decydujesz o wszystkim tak? – niemal wykrzyknęłam.
– Nie bulwersuj się tak, dalej będzie znacznie gorzej. – Poczułam jak się okręca. Ugiął kolano, a swoją lewą dłoń położył na moim udzie. – Kochanie, ja nie chcę dla ciebie źle. Dobrze wiesz, że nie mam nic przeciwko nocce z koleżankami zabarwionej alkoholem, nawet jeśli to miałby być nocka w barze. Tak jak wtedy. Wróciłaś lekko pijana… nawet bardziej niż lekko, ale piłaś w barze, a nie po bramach i nie przy dzieciach, na dodatek miałem pewność, że wrócisz taksówką i ufałem ci, że nie doprowadzisz się do stanu chodzenia na kolanach. Nie będę dla ciebie okropny, ale pierw pokaż mi że znowu mogę ci zaufać. Tam dopisz odnośnik, że nie tykasz alkoholu bez zgody męża.
Z wielkim trudem, ale to zanotowałam.
– Zostaw miejsce na to bym wpisał co cię czeka za karę.
– Tak jest – odrzekłam bez przekonania. Miało zrobić mu się głupio, ale nie zrobiło. Uśmiechnął się tylko i uniósł tak te swoje brwi, jakby chciał mi dać do zrozumienia „już, skończyłaś i możemy dalej”.
Z wielkim trudem, ale to zanotowałam.
– Zostaw miejsce na to bym wpisał co cię czeka za karę.
– Tak jest – odrzekłam bez przekonania. Miało zrobić mu się głupio, ale nie zrobiło. Uśmiechnął się tylko i uniósł tak te swoje brwi, jakby chciał mi dać do zrozumienia „już, skończyłaś i możemy dalej”.
– Na końcu podpiszesz tą listę, to będzie dla mnie znak, że przyjmujesz te zasady, że się z nimi zapoznałaś i że się godzisz także z konsekwencjami za złamanie któreś z nich, by potem nie było płaczu, próśb, przeprosin i pretensji, gdy przyjdzie zdejmować spodnie i się wystawiać na pasek. – Na to już nic nie odpowiedziałam, bo co niby można było na taki monolog odpowiedzieć?
– Dopisz jeszcze 1d, dobrze się prowadzić. Czyli żadnych zdrad, romansów, przynoszenia wstydu. Jesteś inteligentna to sama wiesz co się pod tym punktem kryje, tak?
– Wiem – odpowiedziałam i zanotowałam. Aleks delikatnie przychylił się do mnie i rzucił okiem na kartkę.
– Pisz wyraźniej! Chcę byśmy się potem obydwoje odczytali.
– Za moment będziesz sam to pisał – odrzekłam przez zęby i okazało się, że było to błędem. Zapiekło mnie lewe udo, bo Aleks je klepnął. – Ała – poskarżyłam się.
– Naucz się hamować. To było tylko takie skarcenie, a nawet nie skarcenie. Po prostu ostrzejsze i dobitniejsze zwrócenie uwagi. Pisz dalej, proszę – polecił. – I wyraźnie – dodał po chwili, jakby już nie mógł sobie tego darować.
2. Życie w rodzinie.
– Taki przedmiot miałam w szkole. Wychowanie do życia w rodzinie – pochwaliłam się.
– Wagarowałaś wtedy?
– Nie, dlaczego? Fajny był, filmy oglądaliśmy na nim, bo nauczycielka miała dość naszych pytań.
– To wiele wyjaśnia – zadrwił. – Pisz podpunkty.
2a. Przygotowywanie posiłków.
– Co? – zapytałam po napisaniu.
– Tak, Amanda, to twój obowiązek. Ja nadal będę pomagał, wyręczał cię gdy tylko dam radę, ale ty masz pracę od dziewiątej do piętnastej, a czasami krócej. W weekendy będziesz miała szkołę, ale dopiero od października. Ja natomiast mam nocne dyżury w szpitalu, pracę w szpitalu w dzień, jeden dzień w tygodniu siedzę na NFZ w tej nowej przychodni, plus klinika, sprawy klubu, szklarnia. Nie jestem w stanie gotować, a chce dać dzieciom dobry przykład, czyli to ty zajmujesz się przygotowywaniem posiłków. Śniadania i kolacje też się w to wliczają. Nie chcę wrócić na kolacje i słyszeć „zrób sobie kanapkę”, a wielokrotnie tak było. Rozumiemy się?
– Rozumiemy. Dostałam etat kucharki.
– Za moment dołożę ci jeszcze sprzątanie i pranie. Prasowanie biorę na siebie. Pisz.
2b. Odpowiedzialność za porządek i czystość w domu.
2c. Zajmowanie się dziećmi jak należy.
– Uważasz, że się nimi zajmuje tak jak nie należy?
– Tak. Jeśli przebywają tam gdzie się ćpa i pije na umór, a ty na to pozwalasz i również jesteś tam obecna, to zajmujesz się nimi w sposób nieodpowiedni. Na tyle nieodpowiedni, że opieka społeczna mogłaby ich zabrać. Jeszcze chcesz o tym dyskutować?
– Nie, wszystko jasne – odburknęłam.
– Kolejny punkt, to „szacunek do męża”, właściwie możesz zanotować jako trzeci, bo on będzie miał kilka odnośników.
– Nie mogę sobie po prostu napisać „mąż”?
– Możesz, a dalej napisz „nie rzucać niczym w kierunku moim”.
– Znaczy moim? – zapytałam.
– Znaczy mym. – Wskazał na siebie palcem.
– Acha, o to chodzi – udałam, że dopiero załapałam. Chciałam rozładować to napięcie, by niebyło tak sztywno, ale się widocznie nie dało.
– Nie błaznicz, tylko notuj.
3a. Nie rzucać w kierunku męża żadnymi przedmiotami.
3b. Nie krzyczeć na męża.
3c. Okazywać mu szacunek publicznie.
3d. Nie dopuszczać się rękoczynów.
3e. Nie odmawiać mężowi.
– Masz na myślisz seks? – zapytałam.
– Tak.
– Chyba może mnie boleć głowa, tak? – naskoczyłam na niego.
– Tak. Boleć głowa jasne, ale nie może być „nie mam ochoty bo spuściłeś mi słuszne manto”.
– Super. Nie dość, że dostałam etat kucharki i sprzątaczki, to jeszcze twojej prywatnej prostytutki – powiedziałam z pretensją.
– No coś w tym jest. Jak to było to zdanie? Bądź dla mnie dziwką, żoną, kochanką, itd. Wtedy będziesz niezastąpiona. Możemy dalej, czy chcesz się rozdrobnić jeszcze nad którymś z punktów?
– Możemy dalej. – Uśmiechnęłam się smutno i nieco cynicznie w jego stronę, ale udał, że tego nie zauważył.
3f. Okazywać szacunek ogólnie, czyli nie pluć, nadmiernie w jego obecności nie przeklinać, nie robić scen i głupich min.
– Długi punkt – powiedziałam z udawanym uznaniem, zaraz po zanotowaniu.
– Liczę na to, że nie za długi by go zapamiętać. Liczę bowiem na to, że go zapamiętasz.
– Coś jeszcze?
– Tak. Teraz takie ogólne. Zaraz pomyślę jak je zatytułować.
– Może „ogólne”, bo chcę to jak najszybciej skończyć.
– Dobra, pisz ogólne.
4. Ogólne.
4a. Nie wtrącać się do małżeństw innych.
4b. Nie kłamać.
4c. Punktualność.
4d. Nierozrzutność.
– Będziesz kontrolował moje wydatki? – zapytałam zdziwiona.
– Oczywiście, że tak. Może nie na tyle by kazać ci przynosić paragony, czy prowadzić zeszyt, ale  ogólnie będę chciał mieć wgląd w to co kupujesz, by wiedzieć co z tego jest zbędne.
– Jestem wodnikiem, wodnik zawsze się spóźnia, nawet jak nie chce – wyjaśniłam.
– To polecam tobie, jak i każdemu wodnikowi, by sobie nastawił zegarek o godzinę do przodu, tak by zegarek się spieszył. Może wtedy nie będzie się spóźniał.
4e. Sumiennie wypełniać swoje wszystkie obowiązki, oraz polecenia męża, bądź osoby, którą on do tego upoważni.
– Co proszę? – zapytałam jeszcze w trakcie pisania.
– To tak na wszelaki wypadek. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy.
– Okay. Na wszelaki wypadek, ale ma się nie wydarzyć.
– Nie ty o tym decydujesz – zwrócił mi uwagę. Poczułam, że jeszcze trochę, to już w ogóle nie będę mogła słowa w tym domu powiedzieć.
– A odzywać się bez twojego pozwolenia mogę, czy muszę się zgłaszać jak w szkole? – zapytałam z cynicznym uśmieszkiem.
– Oczywiście, że możesz. Przecież wiesz, że najczęściej pytam cię o zdanie, zależy mi by wiedzieć co myślisz i czujesz.
– Teraz się źle czuje, to tak na wszelaki wypadek, jakbyś chciał może wiedzieć.
– Nie musiałaś tego mówić. Domyślam się jak się czujesz. Niestety nic nie mogę tym razem poradzić na twoje samopoczucie. Musisz poznać w końcu jakąś dyscyplinę, bo inaczej sam Bin Laden by sobie z tobą rady nie dał.
– Coś jeszcze mam tutaj wpisać?
– Tak. Jest jeszcze taka jedna zasada. Napisz ją pod „Ważne” z wykrzyknikami.
– Już. Dyktuj – poleciłam gdy już napisałam to „Ważne!!!”
– Poczekaj chwilę, zaraz podyktuje. Najpierw ci coś wyjaśnię. Ja nie jestem alfą i omegą, ani jasnowidzem. Nie czytam też w twoich myślach. Jednak jeśli taki układ ma się udać, musisz być ze mną szczera. Szczerość, to nie tylko nie kłamanie, ale także niepomijanie prawdy, nieprzemilczanie pewnych sytuacji, rozumiesz?
– Raczej tak – odpowiedziałam.
– W takim razie pisz: „Ja niżej podpisana godzę się na powyższe zasady i obiecuje postarać się ich przestrzegać. Godzę się również z konsekwencjami, czyli z karami jakie przyjdzie mi ponieść za złamanie lub naruszenie któreś ze spisanych zasad. Czuję się również w obowiązku sama poinformować męża o tym, że zawiniłam i w jaki sposób. W przeciwnym razie (jeśli sama się nie przyznam), a dane „przestępstwo” wyjdzie na jaw, godzę się na karę surowszą o 50% ustalonej wcześniej kary”.
– Co? – zapytałam spoglądając na niego.
– Daj mi kartkę, a zaraz zrozumiesz. Teraz moja kolej podopisywać coś do tego dekalogu.
Bez słowa podałam mu kartkę, wraz z zeszytem, by było mu wygodniej pisać. Aleks sięgnął do stolika przy łóżku i z szuflady wyjął czerwony długopis.
– Jest jeszcze jedno „ważne”, o mało bym zapomniał. – Zeszyt wraz z kartką znów znalazł się na moich kolanach. W lekkim poczuci lęku oczekiwałam jego słów.
„Kara odbywa się bez moich protestów. Samoczynnie przyjmuje pozycję jaką nakaże mi mąż. Jeśli wcześniej każe mi przynieść narzędzie jakim kara będzie wykonywana, to je przynoszę bez wahania. Podczas wykonywania kary nie uciekam przed razami, ani nie zasłaniam się dłonią. Każda próba uchylenia i zasłonięcia zostanie policzona i będzie skutkowała tym, że na drugi dzień, otrzymam dokładnie taką samą liczbę klapsów, razy dwa, bo na oba pośladki.”
– To jest niesprawiedliwe! – krzyknęłam.
– Właśnie zasłużyłaś na pierwszą karę. Nie wykonam jej, ale się hamuj. Uprzedzam na przyszłość. Nie musisz wrzeszczeć, wystarczy powiedzieć. Od krzyczenia w tym domu jestem ja i tylko ja.
– Dlaczego?
– Bo sama oddałaś mu pałeczkę jako głowa rodziny. Krzyknąć to możesz, ale na chłopców, nie na mnie. Hierarchia, kochanie to się nazywa.
– Czyli jestem położona między tobą, a dziećmi, tak?
– Tak – odpowiedział bez zawahania. – Odpowiadając na twoje poprzednie zastrzeżenia, nie jest to niesprawiedliwe, tylko surowe.  Jeszcze jeden punkt.
„Mąż może zamienić karę cielesną na inną, która może stanowić odebranie jakiegoś przywileju, bądź znajdowaniem się w jednym miejscu, przez określoną ilość czasu, w nakazanej przez męża pozycji. W takiej sytuacji nie mam prawa do dyskusji, protestów i marudzenia.”
– I ostatnie. „Podczas udzielania przez męża reprymendy nie mam prawa mu przerywać, chyba, że zadał on pytanie i oczekuje mojej odpowiedzi, w takiej sytuacji mam obowiązek mu tę odpowiedź udzielić i powinna być ona szczera”. Koniec.
Przekazałam mu kartkę. Nie patrzyłam co notuje. Wiedziałam, że jeszcze zobaczę ten przeklęty dekalog na oczy, w końcu będę musiała go podpisać.

Dla tych którzy chcą się dowiedzieć jakie liczby wpisze Aleks, czyli jakie będą kary daje informacje, że pojawi się to w części, którą właśnie piszę. wrzucę jak skończę. Nie będzie długa, więc... godzinka :)

7 komentarzy:

  1. Boże, czy tylko ja zauważyłam, że on jest dla niej taki okropny?

    OliVia

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj okropny, mógby być wyrozumialszy dla niej :)
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo tych punktów :) Nie dziwię sie, że jest wściekła sama byłabym. Teraz pewnie będzie bala się konsekwencji jak cos przewinie i będzie ostrożniejsza w tym co robi.. A może sie myle :)
    Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz to Aleks pojechał ... Szczerze wątpię,że Amandzie udaj się przestrzegać tych wszystkich zasad.Zastanawiam się tylko jakie on tam liczby wypiszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz Aleks zrobił się naprawdę surowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to i ja bym się go bała.

      Usuń
  6. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń