Dominika (Magdalena)
Zjedliśmy kolacje, oglądaliśmy kolejny
odcinek Internatu popijając colę, a Kacper leżał na dywanie i bawił się
samochodzikami. Czasami zdarzało mu się tak usnąć.
– Trzeba go umyć. Jest cały
brudny od tej marmolady – stwierdził mój mąż.
– Później. Brudne dziecko to
szczęśliwe dziecko. Niech więc będzie jeszcze trochę szczęśliwym dzieckiem.
– W sumie nie umrze od tego, że
ma brudną buzie. Skończył się trzeci sezon. Czwartego jeszcze nie ściągnąłem.
Może zdzwonię się po chłopaków, wpadną z dziewczynami, kupią po drodze piwa,
albo coś. Jutro i tak mam wolne.
Spojrzałam na niego i
zastanawiałam się czy to dobry pomysł. Właściwie to odechciało mi się spać.
– Czemu nie. To ja zadzwonię po
koleżanki ze szkoły, są wakacje, pewnie i tak nic ciekawego nie robią.
Chwyciłam telefon ze stołu, Tyler
wyjął swój z kieszeni bluzy i zaczęliśmy telefonować, pisać smsy, by w końcu odstawić
telefony na stół.
– Pierwsza! – wykrzyknęłam.
– Siedem osób – pochwalił się
Tyler.
– Ja tylko trzy. – Zrobiłam
smutną minkę.
– Zatem wygrałem. – wypiął
dumnie pierś do przodu i poruszył tak zabawnie brwiami.
– Ale ja byłam pierwsza –
trwałam przy swoim.
– Nie kłóć się z panem. –
Uśmiechnął się, ale tak uroczo, ze nie potrafiłam nie odwzajemnić tego
uśmiechu.
– W sumie po imprezie byśmy się
mogli pobawić, bo będę podpita, więc…
– Ja góra dwa piwa wypije, by
Kacpra ogarniać.
– On będzie spał.
– Właśnie, synek. – Tyler się
zerwał jak opętany. – Trzeba cię umyć i ubrać jakoś, byś ładnie witał gości,
aby ludzie nie mówili, że o ciebie nie dbamy.
Wziął malucha na ręce i poszedł
z nim do łazienki. Wiedziałam już co ci dwaj idioci będą wyprawiać. Poszłam za
nimi i oczywiście miałam racje. Wyłożył brodzik matą antypoślizgową, umieścił
słuchawkę od prysznica na takim drążku i włączył Kacprowi deszcz.
– Pada, pada! – wykrzyczał mój
pierworodny i jedyny syn i wpadł pod natrysk w ubraniu, nawet nie pofatygował się
zdjęciem skarpetek.
– Rozbierzesz go? – zapytałam
męża.
– Jeszcze nie. Niech się chwilę pobawi.
Oboje z uśmiechem patrzyliśmy
jak mały wyciąga ręce do góry i zadziera głowę. Oczy miał czerwone, bo woda
lała mu się po twarzy, ale nie przejmował się tym. Zakręcił się kilka razy w koło
i podskoczył, a Tyler go asekurował by się nie wywalił. Kiedy Kacperek był już
przemoczony do ostatniej suchej nitki dopiero zaczęło się zdejmowanie tych
przyklejonych do ciała ubrań. Tyler szybko go namydlił i umył.
– Rozbudził się – zauważyłam.
– Pewnie, że tak. Mama myśli, że
będziesz spał, a przecież nie będziesz – mówił Tyl do małego siedzącego na
pralce. – Ty jesteś imprezowy chłopak i jak to impreza miałaby się odbyć bez
ciebie.
– Nie przesadzasz czasem? – zapytałam.
– Nie, przecież to taki sam
człowiek jak my, tylko, że po prostu mniejszy. Zabaluje, zmęczy się to zaśnie,
wstanie przed południem, albo i po południu i da się rodzicom wyspać. Same
plusy. Poza tym moi koledzy go wielbią niczym lorda.
– No jak uważasz. W co go
ubierasz?
– W tą bluzkę z „Chwdp” –
odpowiedział Tyler.
Podałam więc mu popielaty
T-shirt z czarnym napisem „Chwdp – mamy prawo do szczęścia, nie mamy szczęścia
do prawa”. Do tego wybrałam młodemu dżinsowe spodnie, które były na niego za
duże i za szerokie, ale dzięki gumce i zwężonym nogawką ładnie się trzymały i wyglądał
jak taki skejt. Oczywiście konieczne były buty, by przytrzymywały te nogawki,
Tyler postawił na zwykłe białe adidasy, markowe, ale takie oldschoolowe.
– Wyglądasz jak gangster –
powiedział mój mąż do małego stawiając go na pralce na nogach.
– Gastel – usiłował powtórzyć,
ale trochę nieforemnie mu to wychodziło.
– Czekaj, tatuś ma pomysł.
Patrzyłam z zainteresowaniem co
Tyler wymyśli tym razem, a on sięgnął po małą bandamkę, którą małemu nieraz
wiązaliśmy pod szyjkę, ale to wiosną, gdy jeszcze wiało. Zwinął ją tak by
tworzyła pasek i zawiązał małemu na głowę, dosłownie to na czoło, tuż przy
samych brwiach.
– Indianina z niego robisz? –
dopytywałam, przyglądając się małemu, który miał na swojej głowie to coś
fioletowe w białe wzorki.
– Nie. Zobaczysz. – Tyler
sięgnął po czarny fulcap Kacperka, z fioletowym napisem „Proceder” pisanym
dużymi literami na przedzie czapki. Założył mu tą czapkę trochę krzywo, ale
daszkiem do przodu. – Teraz wyglądasz genialnie. Tatuś zrobi ci zdjęcie i
wstawimy na bloga. Wiesz Ile Kacper ma odsłoń? – to pytanie już zadał mnie.
– Sto tysięcy, ponad. Widziałam
dziś.
– Robi furorę w NY, moi kumple
dawają mu same Laiki. Będziesz sławny. Julia wkręci cię na modela, albo może
pojedziemy na jakiś casting. Chciałbyś być aktorem?
– Po pierwsze to nie dawają a
dają, a po drugie to nie snuj marzeń ściętej głowy. Kacperku, wygodnie ci tak?
Chcesz tak chodzić?
– Ehe – odpowiedział bystrzak.
– Kacperek, tatuś znajdzie
pistolet zabawkowy i porobimy ci sesje. Będziesz genialny.
– Zrobimy ci sesję – poprawiłam
mojego męża. Spojrzał na mnie z taką udawaną wrogością.
– Wleje ci w nocy, ja nienawidzę
jak mnie się poprawia.
– Szczerze, to na to liczyłam. –
Opuściłam łazienkę i zostawiłam swoich mężczyzn samych.
Tyler był zajęty fotografowaniem
Kacperka w różnej scenerii. Jedno zdjęcie było gdy mały stał tyłek, ale głowę
miał odwróconą w bok, a zza gumki spodni wystawała mu korbka pistoletu. Drugie
zdjęcie miał gdy celował w sam obiektyw, a trzecie gdy siedział przy naszym,
starym, drewnianym, kuchennym stole, przed nim leżała broń, trzymał mały paluszek
na spuście, a w dłoni wachlarz z kart.
– To mi się wydaje najlepsze.
Wydrukuje na dużym formacie. Wygląda jak taki gangster w podziemnym kasynie.
– Mogłeś mu jeszcze okulary
przeciwsłoneczne założyć – podpowiedziałam przyglądając się fotce wykonanej
telefonem.
– Masz racje. Kacper robimy
powtórkę. Założymy ci te okulary takie twoje.
Panowie się jeszcze chwilkę tak
pobawili, a potem zaczęli pojawiać się pierwsi goście. Karol oczywiście wpadł bez
żony, bo ta była jakaś genetycznie usztywniona i o wszystko tylko miała
pretensje i darła japę. Ziomek, właściwie to Przemek nie zapomniał o piwach
butelkowych i dwóch butelkowych oranżadach dla Kacpra. Mały go za to uwielbiał,
bo zawsze mu coś przynosił. Kacper w ogóle lubił czuć się jakby był częścią
naszego społeczeństwa podczas takich imprez a nie tylko dzieckiem. Siedział
więc z nami przy stole, gdy graliśmy w karty. Pomagał zawsze temu, na którego
kolanach siedział. Tym razem to Karol podawał mu kartę, a młody ją wykładał. Kiedy
ktoś chwytał za butelkę by się napić, Kacper robił to samo i chwytał za swoją
oranżadę. Lubił to, w takim towarzystwie i gronie czuł się szczęśliwy. Jedno co
mi się nie podobało, to że inni przy nim palą, ale w ostateczności, raz na
jakiś czas to mu chyba aż tak bardzo nie szkodziło. Ważniejszy był dla mnie
uśmiech na jego twarzy, kiedy czuł się z nami wszystkimi jakby był nam równy.
Mateusz pojawił się z Vanessą i z dziewczyną, tak więc mój synek miał
towarzystwo, w postaci czteroletniej koleżanki, która uwielbiała się z nim
bawić.
– Słuchajcie, bo nie ma piwa, ja
wódy pił nie będę – przemówił Mati.
– Ja też nie – poparła go moja
koleżanka, która była przyklejona do brata Mateusza, chociaż widzieli się
pierwszy raz na oczy.
– My możemy iść po piwa –
wtrącił się Artur.
– Ja! – krzyknął Kacper.
– No to ja pójdę z Arturem,
weźmiemy małego, przewietrzy się. Odetchnie od tego dymu. Wy w tym czasie
trawkę wypalicie – zaproponował mój mąż. – No co się tak patrzysz? – zapytał
się mnie.
– Domyśl się.
– No ja i tak nie palę, bo tak
jak mówiłem tylko dwa, trzy piwka przez całą noc, bo jakby był jakiś wypadek
czy coś…
– Ja jestem trzewa jakby co –
powiedziała dziewczyna Mateusza i matka Vanessy.
– No to wy sobie wypalcie, by
Neskę też weźmiemy. – Artur jako brat Mateusza postanowił zaopiekować się
bratanicą.
– Bluzę mu weź! – krzyknęłam do
Tylera, który jak widziałam w lusterku wiązał na swojej głowię fioletową
bandamę i zakładał czarny fulcap, taki sam jaki Kacper miał na sobie.
– Ale fajnie! – podchwycił Mateusz.
– Alicja, ja następnego chce syna. Będę go ubierał jak siebie!
– Domi pokaż im foty, mojego
małego mistrza.
– Właśnie, bo Tyler założył
Kacprowi bloga i… zresztą pokaże wam.
Tyler (Kevin)
Dalej już nie słyszałem co mówi
moja żona bo wyszedłem z Kacperkiem, Vanessą i Arturem na klatkę schodową.
Zdjąłem Kacprowi czapkę i założyłem czarną bluzę z „JP” identyczną jaką i ja
miałem na sobie. Potem czapka wróciła na swoje miejsce.
– Jest druga w nocy. Zszokujemy sprzedawcę
– podchwycił Arti.
– Na barana! – zażądała Neska
więc dobry wujek spełnił jej prośbę.
Kacpra oboje podchwyciliśmy za
ręce i unieśliśmy w górę, podkurczył nogi pod samą pupę i tak znieśliśmy go ze
schodów. Potem już szedł normalnie.
– Przyszedł mój ulubiony klient
– powiedziała młoda dziewczyna zza lady.
– Ceść pani – rzekł mój synek,
ale tak słodko, zawstydzenie.
– Boże, jaki on jest mądry.
Przyprowadziłeś z sobą dziewczynę? – zapytała, ale mały już nic nie
odpowiedział, tylko się uśmiechał ukazując swoje równe ząbki, które miał już
prawie wszystkie.
– Ja wezmę piwa. – Artur
odstawił Vanesse. Ja wybierałem chipsy, takie które i dzieciakom nie zaszkodzą,
a mały zajął się przyglądaniem regałowi z czasopismami.
– Mys! – powiedział nagle.
– Gdzie? – zapytałem.
– Mys! – powtórzył i wskazał na
książeczkę.
– Chcesz taką bajeczkę?
– Ehe – odrzekł uradowany.
Wziąłem więc dwie bajeczki rymowane dla dzieci. Zapłaciłem za nie.
– Proszę – podałem Kacprowi
obie. – Tylko daj jedną Vanessie. Tutaj, podziel się ładnie z koleżanką. –
Poprowadziłem jedną rączkę Kacperka. Bez problemu oddał jedną z bajek.
– Jak się mówi, Młoda – zagadną Artur
bratanice, płacąc za piwa jednocześnie.
– Dziękuje – powiedziała.
– Proszę. – Fajna była, taka
mała blondyneczka.
– Plose – powtórzył po mnie
Kacper.
– Dobra, wracamy już, bo Domi
się będzie niepokoić.
– Dobrze, że wzięliśmy torbę
sportową, wygodniej nieść te piwa – odrzekł mój kumpel od interesów i
kieliszka.
Wróciliśmy na imprezkę. Palili w
łazience, bo w pokoju nie było czuć trawą. Kacper wszystkim pokazywał swoją
nową książeczkę. Przemek to mu nawet przeczytał i to kilka razy. W końcu mały
usnął mu na kolanach. Vanessa też się już pokładała.
– Przyjdzie nam się zbierać –
stwierdziła Alicja.
– Nie, daj spokój. Rozbiorę im
kanapę…
– Rozłożę – poprawiła mnie
Dominika.
– Rozłożę im kanapę – położyłem
nacisk na rozłożę. – I położymy ich razem, tak w ubraniu. Rano się to jakoś
ogarnie wszystko.
– Ja jestem za! – krzyknął
Mateusz.
– Ciszej idioto bo śpią! –
warknął Artur. Zawsze się dziwiłem czemu Ala wybrała Matiego, w końcu nawet o
Neskę bardziej dbał jej prawie szwagier, niż jej prawie mąż. Mateusz miałem
wrażenie, że w ogóle nie lubi dzieci.
Położyłem dzieciaki, nakryłem
jakimś większym ręcznikiem, który Domi zawiesiła w łazience, ale jeszcze nie
był używany. Nie chciało mi się wyjmować kołdry, bo nawet nie była ubrana w
poszwę.
– To co, rozbierany poker? –
rzuciłem.
– Dla mnie bomba. Na cztery
drużyny się dzielimy – zaproponowała moja żona. – Będzie nad akurat po trzech.
– No okay, ale zdejmuje każda
osoba z drużyny coś, a nie tylko jedna – zaznaczyłem.
– Się wie. Ja biorę Alę i Dorotę
do drużyny.
– Ja Artura i Karola. A wy się
sami dzielcie – rzuciłem do reszty i zacząłem tasować karty.
Mam wrażenie, że Kacper to taka ich zabawka, że oni oboje sobie nie zdają sprawy, że wychowują człowieka. Traktują go jak żywego manekina do strojenia, i to oboje. Zauważyłam, że Domi ubiera go na "młody-stary", a Tyler na "Gangsta-ala raper". Niby nic złego mu się nie dzieje, ale po godzinie drugiej w nocy, roczne dziecko w sklepie, udające że pije piwo, w rzeczywistości oranżadę, grające w karty, trawa gdzieś w tym wszystkim, papierosy przy nim... jaki oni dają mu przykład?
OdpowiedzUsuńDaria.
A ja uważam wręcz przeciwnie niż poprzedniczka. Podoba mi się rodzina Sommersów, bo jest zupełnie inna niż pozostałe. Są bardziej wyluzowani, mniej spięci, choć na pewno też mają stresy. Moim zdaniem są dobrymi rodzicami... nie by inni byli źli, też są dobrzy, ale zupełnie w inny sposób. Tyler i Dominika nie są idealni, ale się starają by Kacper był uśmiechnięty, zdrowy, czysto i dobrze ubrany, chyba zapewniają mu to co każdy rodzic chce zapewnić swojemu dziecku.
UsuńNa dodatek oni go wychowują, uczą mówić, kolorów, jest nauczony że mówi się cześć, proszę, dziękuje, pokazują mu, że należy się dzielić. Tylko, że wychowują go z mniejszym naciskiem na dyscyplinę, dla nich Kacperek jest przede wszystkim człowiekiem, a nie dzieckiem i traktują go w pierwszym miejscu jak człowieka, któremu też należy się szacunek, własne zdanie, prawo do decyzji.
Wychowywanie Kacpra i bliźniaków to takie dwa światy. Bardzo mnie się podoba ten kontrast. Choć nie wiem czy to naumyślne, czy przypadkowe, ale nie rezygnujcie z tego.
A to, że go stroją i ubierają tematycznie... są młodzi, a teraz to modne. Młodzież sama siebie ubiera tematycznie, albo na rapera, albo na eleganta, albo na emo, czy rockowo. Domi i Tyler stroją siebie pod tematykę, więc i małego ubierają tematycznie. Ja nie widzę w tym nic złego, to samo jak te zdjęcia. Nie robią mu tym żadnej krzywdy, a w przyszłości będzie miał fajną pamiątkę z dzieciństwa.
Nie podoba mi się tylko, że przy nim palą, ale w XX wieku większość dorosłych paliła przy dzieciach i jakoś nie robiono z tego większych tragedii.
Kocham tego małego, jak cobie wyobrażam Kacperka jak tak śmiesznie mówi i jak się uśmiecha i szczerzy to tak weselej mi się od razu robi. Ja bym Domi i Tyla nie skreśliła jako rodziców, widać, że kochają tego brzdąca.
OliVia
W sumie OliVia ujęła to, co sama chciałam napisać. Z tą trawką przesadzili, zgadzam się, ale ogólnie podoba mi się wychowanie Domi i Tylera. Widać, że dla swojego szkraba są troskliwi i wspierający a fakt, że są młodzi akurat tu wcale ich nie dyskryminuje z roli dobrych rodziców. Wręcz przeciwnie:)
UsuńWidać,że Domi i Tyler kochają tego małego i chcą mu nieba przychylić.Chociaż może rzeczywiście dziecko w tym wieku powinno już spać ale jak raz na jakiś czas trochę posiedzi po nocy to nic się nie stanie.Jednak narkotyką przy dziecku jestem przeciwna bo jaki oni mu przykład dają.
OdpowiedzUsuńAż się zdziwiłam, że tak miło mi się czytało o Domi, Tylerze i Kacperku. Do tej pory, nie pałałam jakims entuzjazmem do nich, ale coraz bardziej mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńSą młodzi, troche szaleni i umieją cieszyc sie życiem :)
I nie nasłałabyś na nich opieki społecznej, by odebrano im Kacperka?
UsuńNa razie nie. Nie traktują małego źle, kochają go i otaczają opieką. Imprez nie robia co drugi dzień. Nie ma powodu moim zdaniem. Jest wiele gorszych rodziców którym dzieci nie odbierają, których opieka społeczna nie męczy a powinna... ; )
UsuńTu się z tobą zgadzam, jest wiele gorszych rodziców, którym dzieci się nie odbiera, a powinno. I jeszcze jak to się zgłasza to się od pani dyrektorki MOPSu słyszy "tym dzieciom jest lepiej w rodzinie, poza tym wolimy dać na picie 600 zł zasiłku dla bezrobotnych, niż zabrać dziecko do domu dziecka, bo tam utrzymanie dziecka wynosi 2 tysiące".
UsuńDwa słowa na ten temat: Polskie realia...
UsuńZgadzam sie z tym, ze trochę przesadzają z paleniem przy dziecku itp. ale też nie są najgorsi porównując do innych :)
OdpowiedzUsuńAnia :)
A porównując do Amandy i Aleksa?
UsuńTo Amanda mając pod opieką chlopakow zapalila ale pewnie za to zostanie gorzko ukarana. A aleks wątpię czy by pozwolil aby mlodzi byli na takich imprezach pewnie podrzuciłby chlopakow do mamy Amandy albo moze do siostry (czytajac poprzednie części zrozumiale bylo ze bardzo lubi dzieci ) :)
UsuńAnia :)
Ja to już sama nie wiem co o nich myśleć,czasami myślę,że trochę przeginają,narkotyki przy dziecku,zabieranie o 2 w nocy po piwa,by odetchnął od dymu,a może wystarczyłoby nie palić przy nim. Ale z drugiej strony to on jest tak uroczy i widac,że szczęśliwy i kochany przez nich. Tak sobie wyobraziłam,że to bliźniaki wpadają pod prysznic w ubraniach ,Amanda pewnie by zachwycona nie była,a Domi i Tyler cieszyli się z tego,że Kacper się cieszył
OdpowiedzUsuńWedług mnie oni są dobrymi rodzicami, nie perfekcyjnymi ale ogólnie dobrymi. Zdarzają im się wpadki takie jak np. te narkotyki, ale nie jest źle. Widać, że oni go kochają, a on jest szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to jest trochę chora sytuacja żeby na takiej imprezie gdzie jest dużo alkoholu, trawa były dzieci. Nie rozumiem jak oni mogą nie widzieć w tym nic złego że te dzieci wdychają dym z papierosów i przyglądają się tej całej libacji Domi i Tyler zachowali się strasznie nieodpowiedzialnie.
OdpowiedzUsuńTeż mi się nie podoba ta sytuacja, jak chcieli zrobić taką imprezę, to powinni Kacperka "oddać komuś na przechowanie''. Dzieci nie powinny brać udziału w takich imprezach. A gdyby coś się stało Kacperkowi w czasie tej balangi i musieliby wezwać pogotowie, to założę się, że mieliby kłopoty, bo pewnie lekarz zgłosiłby tą sytuację do opieki społecznej.
OdpowiedzUsuń