Aleksander (Samuel)
Usiadłem na powrót na łóżku. Na
tym samym z którego przed chwilą poderwałem się by dogonić moją żonę.
Zrezygnowałem jednak z robienia scen przed klubem lub co gorsza w klubie.
Zatrzymałem się więc na pierwszym zakręcie. Powróciłem, bo zadecydowałem, że rozmówię
się z nią w domu. Teraz musiałem coś uczynić z tymi siksami, które mi
przyprowadziła, chociaż nikt ją o to nie prosił. Doceniałem jej dobre intencje,
ale milion razy powtarzałem, że ma się do tego nie wtrącać, że nie chcę by
wnikała w ten z moich światów. Miała być częścią każdego innego, ale nie tego.
Dlaczego ona nie potrafi szanować moich decyzji?
– Bo to Amanda – odpowiedziałem
sobie w myślach. – Teraz już wiem czemu założyła adidasy, by szybciej
spierdalać – dodałem także w myślach.
– Poszła sobie? – zapytała
niewinnie brunetka stojąca w środku, odziana w samą, skąpą, czerwoną bieliznę.
– Poszła, a co w tym dziwnego? –
odbiłem piłeczkę w jej stronę.
– Zostawiła nas – stwierdziła
oczywistość.
– No zostawiła, przecież to moja
żona. Amanda troszczy się o wszystkich, ale najbardziej to jednak o siebie, tak
było, jest i będzie. To pozostanie niezmienne.
Dziewczyny po tej mojej
wypowiedzi zamilkły. Nie wiem czy się mnie bały, czy wyglądałem na aż tak
groźnego? Moim zdaniem byłem po prostu obojętny i odporny na ich wdzięki.
Postanowiłem skorzystać z faktu, że tutaj są i przyjrzeć się wszystkim
dokładniej. Zacząłem od lewej strony.
Blondynka, wysoka. Ubrana w
siatkowany top, taką pajęczynę. Płaski brzuch, wystawiony na widzenie. Piękny
biust, nie miała na sobie stanika. Do tego czarne figi. Jak na mój gust
odrobinkę za szczupła, ale to zależy co kto lubi.
Następna była w skromnej,
krótkiej koszuli nośnej. Satynowej, czarnej. Do tego szlafroczek, także cienki,
satynowy. Moja żona podobnie ubierała się do snu, ale wielu klientów ceniło
sobie skromność, a nie wyuzdanie. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Nigdy
wcześniej o tym nie pomyślałem, choć pracowałem w branży wiele lat – Strój może
wskazywać preferencje danej dziewczyny, mówić o tym co nią wolno. Im bardziej wyuzdana, tym bardziej
można ją potraktować jak sukę. Stwierdziłem, że to myślenie kiedyś wykorzystam.
Być może przez to bywały takie, a nie inne problemy z Mariką.
Środkowa była niska, brunetka,
na czerwono. Ładna. Z taką mógłbym się pieprzyć nawet tu i teraz, gdybym nie
miał żony. Ja akurat bywałem wierny. Właściwie to byłem wierny, ale tylko
Amandzie. Co innego popatrzeć na inne. Popatrzeć nawet na to jak same się
zadowalają, a co innego szukać przygód. Zresztą ja miałem jedną, wielką i za każdym
razem inną przygodę w domu. Zawsze owej przygody dostarczała mi jedna i ta sama
kobieta – moja żona. Tak już na zawsze miało pozostać.
Czwarta z kolei była ubrana w
czarną haleczkę z białymi zakończeniami. Doskonale wyeksponowany biust, taki
idealny, stworzony akurat do tego by pasować do męskiej dłoni. Nie podobały mi
się trochę jej nogi, ale… ostatecznie mogła się nadać.
Ostatnia była w
fioletowo-czarnej bieliźnie. Majtki zrobione na taką krótką mini. Ja tam się
nie znałem na tym, nie wiedziałem jak to się nazywa, ale działało na wyobraźnie
i pobudzało, a przecież o to chodziło. Miała na drobnych, małych, kobiecych
stopkach szpileczki i czerwoną szminkę na ustach. Mój ty, taki od A do Z. No w
sumie nie, jednak nie mój typ. Moim typem była tylko moja żona. Nawet jeśli
chadzała w starym, brudnym, moim, rozciągniętym t-shircie.
– Wiecie, że to nie jest łatwa
praca, ani najprzyjemniejsza? – rzuciłem trochę od niechcenia.
– Ja lubię seks – powiedziała ta
w środku, ta czerwona.
– Ja też, ale nie preferuje wszystkiego
co inni, czasami nie sięgam preferencji niektórych kobiet, bo każdy ma swoje
granice. Wy musicie wyrzec się granic.
– Patrz Kaśka, jaki poeta.
– Nie poeta tylko lekarz. Gdzie
macie swoje ubrania? Przyjechałyście tak? – dopytywałem.
– W pokoju pod jedynką –
odpowiedziała mi ta wyuzdana blondynka.
– Przebierzecie się, wstawicie
tu jutro na jakiś tester, czy się nadajecie…
– Jaki tester? – wtrąciła się ta
najbardziej w moim typie.
– Mnie się nie przerywa, zasada
numer jeden – powiedziałem twardo, wręcz surowo. Kobieta od razu zamilkła, ale
nie tylko ona, nawet te szepczące miedzy sobą. Uznałem więc, że mogę
kontynuować to co wcześniej mi przerwano. – Wstawicie się o piętnastej. Teraz
dam wam na taksówkę, albo nie… zaczepcie barmana, on każe komuś was odwieźć.
Wszystkie mam nadzieje jesteście pełnoletnie. Jeśli nie to łatwić sobie dowody
od starszych koleżanek na czas pracy, tylko tak bym ja nic o tym nie wiedział,
bo już się tym nie zajmuje. Jasne?
– Jasne szefie – powiedziała ta
w środku.
– To świetnie. – Uśmiechnąłem
się do niej szeroko i wskazałem dłonią wyjście całej piątce.
Kobiety wyszły, a ja zostałem
sam z myślami. Leżałem na łóżku i zastanawiałem się o której wrócić do domu i
czy w ogóle dzisiejszego dnia wrócić. Miałem tu łóżko, jedzenie mogłem zamówić,
z resztą w domu i tak był tylko makaron, bo Amanda pewnie była zbyt przejęta
ratowaniem mojego interesu niż zrobieniem zakupów. Byłem na nią cholernie
wściekły, choć nie miałem powodu. Udało jej się, jeśli kobiety się nadają, to
będzie po problemie. Ale do cholery, dokonała tego za moimi plecami! Postawiła
mnie przed faktem dokonanym! Jeszcze bezczelnie z uśmiechem patrzyła w moje
oczy! Wkurwiała mnie ta jej wyższość nade mną. Zdobyła to czego ja nie
potrafiłem zdobyć ani utrzymać od miesięcy. Może byłem już do tego biznesu za
stary. Ona była młoda, świeża, miała ciekawe kontakty, młode i chętne wrażeń
koleżanki, chcące pieniędzy… ja już kontakty tego typu utraciłem. Zniesienie
porażki, kłamstwa, działania poza moim wzrokiem było nie do przeskoczenia, było
niemożliwe. Dlatego tego dnie postanowiłem nie wracać, ochłonąć, wyciszyć
emocje by jej w nerwach nie stłuc.
Ciekwae... Moim zadanie Amanda chciała dobrze dla Aleksa. Posiada ona respekt do niego, ale w mniejszych ilościach. Zobaczymy czy uda mu się to zrozumieć nawet po części i nie ukarać za to żony. ;)
OdpowiedzUsuńJa całą noc myślałem o tym twoim komentarzu. Mam pytanie jak można posiadać respekt w mniejszych ilościach? To czasem nie jest tak, że albo się kogoś respektuje albo nie?
UsuńCzasami tak jest jak to ujęłam ma się respekt ale w "mniejszych ilościach". Już tłumaczę. Ten mój przypadek to jest tak jakby pomiędzy całkowitym szacunkiem, a jego brakiem. Jeżeli ma się całkowity szacunek, to kobieta traktuje swego mężczyznę z szacunkiem prawie ZAWSZE, a jego brak oznacza przepraszam, za wyrażenie: Ma go w dupie. Niby coś do niego czuję, ale nie szanuje traktuje jak osobę nic nie wartą, którą ma się gdzieś. A respekt w mniejszych ilościach to jest coś pośredniego. Nie umiem tak w 1oo% wyjaśnić o co mi chodziło, ale wg mnie Amanda posiada w sobie ten szacunek, ale nie zawsze go wykorzystuje. Ma jeden z trudniejszych charakterów, więc lubi stawiać na swoim, ale tylko do momentu gdzie już nie ma argumentów. Czuję, że przegrała te bitwę. Oto mi wtedy chodziło.
UsuńHahaha nie moglam przestać sie śmiać jak Amanda uciekła przed swoim mężem, ale niewiem dlaczego on jest na nią zły. Wkacu ona chciała tylko dobrze.
OdpowiedzUsuńAmanda robi po swojemu tylko czasami.Tutaj akurat jestem po jej stronie,przecież chciała mu tylko pomóc a jakby powiedziała mu o swoich zamiarach to napewno by się nie zgodził aby się w to mieszała.
OdpowiedzUsuńChciała dobrze dla niego, powinien to docenić, choć działała za jego plecami.
OdpowiedzUsuńChciała dobrze , tylko, że uraziła jego ego, dokonała tego czego jemu się nie udało i mam wrażenie, że dużo się nie napracowała z tego powodu. Mam nadzieję, że Aleks wszystko przemyśli na spokojnie i doceni starania żony.
Usuń