sobota, 4 stycznia 2014

Część 231 - Zirytowany mężczyzna zdolny do wszystkiego?




Amanda (Magdalena)

Zmierzałam w stronę pracy mojego męża. Na siedzeniu obok siedziała długonoga blondynka, żuła gumę. Za nami jechała taksówa, a w niej cztery inne dziewczyny. Każda o innych preferencjach wyglądowych. Czyli do wyboru, do koloru. O ile się nie mylę to właśnie o to chodzi w agencjach towarzyskich, by mężczyzna miał wybór, miał możliwości, mógł zaspokoić najskrytsze pragnienia, bo jest samotny, nie ma powodzenia, lub zamiast przyzwoicie seksualnej żony ma w domu zakompleksioną świętoszkę. Trochę się obawiałam tego jak Olek zareaguje, bo w sumie działałam za jego plecami, ale w końcu dla jego dobra, więc nie powinien być bardzo zły, a jeśli będzie choć troszeczkę to szybko powinno mu przejść.
– To agencja twojego męża? – dopytywała moja znajoma. Co prawda nigdy nie byłyśmy w zażyłych kontaktach, ale bawiłyśmy się za dzieciaka w chowanego na jednym podwórku. Wiedziałam, że lubi łatwe pieniądze, że lubi w ogóle pieniądze, że lubi je na tyle bardzo, że jest dla nich wiele zrobić i to mi wystarczyło.
Poczekałam aż taksówkarz zaparkuje, wysiadłam ze swojego samochodu, zapłaciłam i wskazałam dziewczynom wejście. Na bramce stało jakiś dwóch, ja ich nie kojarzyłam, oni mnie też nie, ale wpuścili mnie bez problemu. Za barem stał Tomek, ten się ze mną przywitał buziakiem w policzek, w końcu był moim przyjacielem od wielu lat.
– Jest mój mąż? – zapytałam niewinnie.
– Jest, a co to za kobiety? – zapytał szeptem i wskazał ruchem głowy na moje znajome siedzące na wygodnej sofie.
– Gdzie jest? – dopytywałam, nie udzielając odpowiedzi na jego pytanie.
– Na górze, wkurzony, lepiej mu nie wchodzić w drogę.
– Dzięki za uprzedzenie, ale ja jestem tu właśnie po to by poprawić mu humor. Jest tu jakieś inne pomieszczenie, może zaplecze, chciałabym przygotować nowe dziewczyny do pracy.
Tomek patrzył na mnie jakbym się z choinki urwała. Stwierdzenie, że był zdziwiony to było mało powiedziane.
– Aleks wie?
– Nie musi o wszystkim wiedzieć.
– Urwie mi łeb jak ci pozwolę… zrozum, on nie chciał byś tutaj bywała, mieszała się w ten biznes. – Tomek widocznie bał się mojego męża. Nie rozumiałam czemu ludzie którzy spotykali go w klubie, albo jego pracownicy tak na niego reagowali. W szpitalu był raczej lubiany, z pewnością szanowany i uważany za niegroźnego.
– Biorę go na siebie, nic się nie martw – zapewniłam.
– Jedynka jest wolna, słoneczniki po proszę.
– Co takiego?
– Jedynka to pokój na piętrze, pierwszy po lewo, a słoneczniki to na pogrzeb – wyjaśnił z bladym, smutnym uśmiechem i przerażonymi oczami.
– Nie żartuj sobie nawet tak, wybronię cię. Klucz jest w pokoju?
Pokiwał głową twierdząco. Machnęłam na dziewczyny, a Tomasz zdawał się nie zajmować klientami baru, tylko nie spuszczać mnie z oczu. W mig pojęłam, że jest zaskoczony moim ubraniem. Zazwyczaj widział mnie na kobieco, ostatnimi razy na sportowo widywał mnie jako gówniarę, która przychodziła za dzieciaka do jego siostry pograć w The Sims.
Pokój o numerze jeden na drzwiach był przytulny, niezbyt przestronny, ale zawsze to lepsze niż nic. Na środku stało wielkie łoży, po obu stronach stoliki nocne, na jednym lampka, zasłonięte zasłony. Odsłoniłam je, wpuszczając do tego pomieszczenia nieco światła. Następnym krokiem jaki uczyniłam było zamknięcie drzwi na klucz.
– Skrępowanie w tym zawodzie nie obowiązuje, więc może niech każda się przebierze – zaproponowałam. Dziewczyny miały przy sobie ubiór, bo wcześniej byłyśmy na zakupach w odpowiednim na tę okazję sklepie.
Dziewczyny wyglądały całkiem nieźle, co prawda nie byłam facetem, ale lubiłam i umiałam oceniać, miałam gust. Powinni docenić moje chęci i pomoc – pomyślałam, gdy zmierzałyśmy schodami na ostatnie piętro. Przed rozsunięciem tych potężnych drzwi wzięłam kilka głębszych wdechów.
– Stresujesz się? – zapytała Kaśka. Miała czarne włosy, ładne zaokrąglenia. Czerwony stanik na sobie, który dodawał całości uroku i erotyzmu.
– Pierwszy raz robię coś takiego, na dodatek pierwszy raz tu jestem, nie wiem czego się spodziewać – wyjaśniłam.
– Ale to twój mąż, chyba powinnaś wiedzieć czego się po nim spodziewać – wtrąciła się Izabela.
– Niby tak, ale wiesz… Aleks bywa nieprzewidywalny.
– Mamy się bać? – dopytywała Kaśka.
– Nie, nie, skądże. Ja mam do niego instrukcje obsługi. Nauczyłam się jej na pamięć, jeszcze ani razu mnie nie zawiodła od kiedy jej używam.
Dziewczyny spojrzały na mnie jak na nienormalną kiedy wypowiadałam się o Olku jakby był nową pralką, czy telewizorem. Wzięłam jeszcze jeden wdech, na chwile wstrzymałam powietrze, chwyciłam za brzeg drzwi obiema dłońmi, wypuściłam powietrze i rozsunęłam drzwi. Aleks leżał na łóżku. Właśnie się z niego podnosił do siadu, pewnie z powodu, że usłyszał nasze wtargnięcie. Spojrzał na mnie nieobecnym, bardzo zaskoczonym wzrokiem. Jego zdziwienie potęgowało się za każdym razem gdy wpuszczałam kolejną dziewczynę, pokazywałam na nią ręką i wymawiałam jej imię. Dziewczyny czyniły tak jak zaplanowaliśmy. Wchodziły pewnym, kobiecym krokiem, jakby były modelkami na wybiegu i ustawiały się pod ścianą, przed moim mężem.
– I jak ci się podoba? – zapytałam Aleksa.
On jednak nic nie mówił, przetarł oczy swoją granatową koszulką, taką typową, jaką się nosi na w-f. Przecierając oczy wciąż miał ją na sobie. Trochę nie pasowała do jasnych, błękitnych spodenek, ale nie mnie było to oceniać. Chociaż jednak mnie, bo to ja byłam jego żoną, ważny był dla mnie jego wizerunek i to jak się nosił. Uznałam jednak, że w tym momencie jest coś ważniejszego niż ubranie. Kiedy już przestał się dziwić spojrzał na mnie ze wściekłością. Już chyba jednak wolałam jak był zdziwiony.
– Nie patrz tak, proszę – powiedziałam błagalnie. – Chciałam ci tylko pomóc i pomogłam, zresztą sam sobie sprawdzisz.
Olek nadal milczał. Przeniósł wzrok ze mnie na dziewczyny. Zmierzył każdą po kolei od stóp do głowy. Od prawej do lewej, następnie ponownie, od lewej do prawej. Wyglądał jak prawdziwy koneser. No co najmniej jak klient, który sam przyszedł skorzystać z takiej usługi. Trochę przeszkadzało mi że tak patrzy. Weszłam więc mu w kadr. Wskazał jednak ruchem dłoni, że mam się odsunąć. Wyglądało to tak jakby chciał mnie zamieść. Uczyniłam jak chciał, ponieważ wzrok miał nadal wściekły. Zawsze kiedy miał mi coś do zarzucenia te szmaragdy mu płonęły zielonym ogniem.
– Dziewczyny, wyjdźcie, poczekajcie na zewnątrz – polecił.
– Ale dlaczego mają wychodzić? – zapytałam kiedy one już uczyniły pierwsze kroki w stronę wyjścia. – Zostańcie – poleciłam natychmiast. Zatrzymały się więc w pół kroku.
– Wyjdźcie – ponowił swoje polecenie mój mąż.
– Zostańcie, ja lepiej wyjdę – oznajmiłam pośpiesznie i cofnęłam się do nadal otwartych drzwi. Na piecie obróciłam się i zbiegłam ze schodach. Czułam, że Aleks podąża za mną. Jednak kiedy dotarłam do samochodu okazało się jednak, że nie. Nie było go za mną, ani obok mnie. Nie czekałam jednak na to aż się pojawi. Pośpiesznie zasiadłam za kierownicą i ruszyłam do domu.
To byłoby nawet zabawne, że jakaś kobieta ucieka przed własnym mężem. Byłoby zabawne, gdybym to nie ja była tą kobietą. Olek jednak czasami miał takie momenty, takie chwilki, gdy musiał sobie wszystko przemyśleć, ochłonąć, uspokoić się i zacząć na nowo znosić moją obecność bez większej irytacji. Bo taka mniejsze to była nawet wskazana, dodawała smaczku, pikanterii. To tak jakby tabasco łączyć z wanilią, wyjątkowy, niepowtarzalny, niemożliwy do zgrania smak, a jednak w seksie wszystko co niemożliwe czyniło się samoistnie, niemalże instynktownie. No nie licząc odpinania guzików po pijanemu. Tego się nie dało uczynić sprawnie i instynktownie nawet na trzeźwo, a co dopiero po kilku głębszych.
– Tak, przy rozpinaniu koszul i spodni trzeba myślenia – powiedziałam sama do siebie wyjeżdżając na trasę za miastem, prowadzącą do naszego domu.

4 komentarze:

  1. Ciekawe jak Aleks na to wszystko zareaguje ;> Moim zdaniem pomysł nie był taki zły, ale raczej wtedy powinna zostać, a nie uciekać, A bać to się go nie boi, no może trochę tak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysł Amandy był dobry.Ona nie raczej nie boi się Aleksa tylko niektórych jego zachowań.Uciekała,bo chciała dać mu czas na ochłonięcie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że pomogła mężowi, jestem ciekawa jak tylko na to zareaguje, mam nadzieje że doceni pomoc żony.

    OdpowiedzUsuń
  4. Amanda ma zarąbiste pomysły. Nigdy bym nie pomyślała, że będzie się chciała mieszać do spraw agencji. A tu taka niespodzianka, zorganizowała mężowi nowe dziewczyny do pracy. Z drugiej strony jako dobra i przykładna żona, zadbała o dobre samopoczucie męża. Brak dziewczyn chętnych do pracy w agencji, spędzał Olkowi sen z powiek, więc dobra żona wyręczyła męża i sprowadziła nowy "towar". Tylko dlaczego tak szybko zwiała?

    OdpowiedzUsuń