niedziela, 26 stycznia 2014

Część 254 - Mańkutem być



Amanda (Magdalena)

Nawykłam do obecności Jakuba, po tygodniu czułam się jakby był moim współlokatorem, nawet kimś bliskim. Świetnie szło mu usypianie bliźniaków, lubili gdy im śpiewał. Uśmiechnęłam się na wspomnienie jego powrotu z komisariatu:
– Powiedzieliście mi wszystko, a pominęliście taki fakt, że Aleks jest praworęczny? – gorączkował się wtedy.
– A coś się stało?
– Niejaki Kordian zwrócił na to uwagę. Na szczęście drugą ręką też potrafię pisać, to mu to udowodniłem.
– Nie gorączkuj się, zjedz coś. Proponuje ci budyń z papierka.
– Ujdzie – odpowiedział.
Kuba był zupełnie inny od mojego męża. Był raczej małomówny, w ogóle cichy, spokojny. Pewnie dlatego mi nie przeszkadzał. Ale sprawa ucichła. Olek powrócił do domu. Dziwnie było mi tak patrzeć na nich obu. Czy się polubili? Raczej nie. Byli zupełnie inni. Aleks kierował się swoją wygodą i dobrem rodziny, a Jakub jak to pastor, chciał zbawiać świat. Seryjnego zabójcy nie skazano bo zmarł na raka w szpitalu, na oddziale onkologii. W rzeczywistości to ja go zabiłam, nie wiedząc, że to on morduje te wszystkie kobiety. Sprawdzono jego powiadania z ofiarami wypadnięć z okna, właściwie to Patryk Owczarek je sprawdził. Zrobił wszystko by zrzucić winę na Arkadiusza L. Udało mu się. W końcu miał odpowiednią motywacje.
Minął miesiąc od tamtych wydarzeń. Staliśmy ubrani odświętnie przed małym, wiejskim kościółkiem. Olek z Patrykiem na rękach, a Patryk z Kamilem. Jeden z chrzestnych oczywiście jak zwykle się spóźnił. Kamil miał to do siebie. Majka tłumaczyła Oskarowi i Kubusiowi – dzieciom Marty i Jacka że teraz będą musieli grzecznie siedzieć przy cioci Sabinie. Oczywiście żona Fabiana się nimi zajęła przez całą msze.
– A jak Jacek, wyjdzie z tego? – zapytał Aleks z wielkim przejęciem kiedy wraz z gośćmi zmierzaliśmy do domu, gdzie było już przygotowane ogrodowe przyjęcie. Sierpień to był idealny miesiąc na chrzest.
– Nie wiesz jeszcze? – zdziwił się Patryk. – Jacek zmarł w szpitalu, dziś rano dostał jakiś drgawek i… koniec.
– Przykro mi z powodu jego i twojej siostry. Naprawdę. – Aleks zgrywał się dalej. – Zaopiekujecie się maluchami wy, czy…
– My, tak chciała Marta. Już kilka lat temu napisała to w testamencie, tak na wszelki wypadek, że dzieci mają trafić do mnie. Nie chciała by wziął je mój ojciec.
– Ten drań by ich zniszczył. Ty nie możesz mieć swoich, to przynajmniej…
– Ciszej, Majka udaje ciężarną tak jak ustaliliśmy.
– Tak. W styczniu urodzi się wasza córka, albo syn. – Aleks mówił, a Patryk spojrzał na mnie wymownie. – Amanda nas nie wyda, to jej koleżanka rodzi, nie chce dziecka. Znajomy lekarz i położna odbiorą poród, a Majka urodzi rzekomo w klinice. To będzie wasze dziecko.
– Dzięki stary – powiedział Patryk i chłopcy się uścisnęli. Przyjemnie było tak patrzeć na to jak wszystko się układa.
– Ja dziękuje za tego leworęcznego.
– Ci idioci się nie skapnęli, że podstawiłeś Normana. – Patryk wyśmiał kolegów. – Muszę przyznać, że był przygotowany na każde pytanie.
– Przezorny zawsze ubezpieczony. A teraz się bawmy. Wina, piwa, szampana?
– Olek, to są chrzciny, a nie wesele – zganiłam go.
– No po jednym tylko – tłumaczył mój mąż. – Tak za interesy – dodał przekonywująco.
Nagle obok nas pojawili się  moi bracia, Kubuś, Oskar, Mateuszek i inne dzieci naszych znajomych. Sama już nie wiedziałam które jest czyje.
– Wujek, wujek! – krzyczał Kuba i szarpał Olka za nogawkę białych garniturowych spodni. – Zagraj z nami w piłkę, ty będziesz z nami w drużynie bo oni są starsi – tłumaczył gorączkowo.
Olek podniósł siedmiolatka i zrobił mu samolot.
– Klenci mi się w głowie! – krzyczał Kuba.
– Dobrze mistrzu, już cię stawiam i dojdź do siebie, bo musimy wygrać.
Patrzyłam jak mój mąż bije piątkę z Jakubem Wielgoszem, synem Marty i Jacka Wielgosz, do których śmierci sam doprowadził. Przez chwilę poczułam się głupio, albo nawet gorzej niż głupio, sumienie dało o sobie znać, ale wystarczyło, ze spojrzałam na nasz dom, na dzieci, na Aleksa, i wiedziałam, że dokonaliśmy dobrych wyborów, że on przed laty też dokonał dobrych wyborów, bo dzięki temu mamy to co mamy, jesteśmy tu gdzie jesteśmy, razem, i jesteśmy rodziną.
– Potrzymasz Kacpra, chce by miał zdjęcie z ciocią – powiedziała Domi.
– Jasne, daj go. – Wzięłam Kacperka na ręce, ustawiłam się z nim do zdjęcia i uśmiechnęłam. Flesz dał mi po oczach. Kacper zaczął się wyrywać więc postawiłam go na trawie obok mojego syna, który już miał całe kolana zielone od trawy. No cóż i tak więcej tych garniturów nie założą.
– Kroimy torty! – krzyknęłam do Aleksa. – No chodź tu! Do ciebie mówię, ty kroisz, bo ja zawsze rozwalam.
– Ale dzieciaki powinny kroić, tym bardzie, że każdy ma swój – odezwał się Tyler.
– No w sumie – poparłam go. – Patryk, chodź, będziesz pierwszy. Wzięłam małego na kolana i dałam mu nóż w dłoń, ale pilnowałam by się nie skaleczył.
– Olek, to ty weź drugiego – nawoływała Dominika. – Będzie takie pamiątkowe zdjęcie.
– A co ty masz jakąś fazę na te zdjęcia? – zapytałam.
– No mam, robimy album dla Kacperka. My jesteśmy jak siostry, więc to są jakby nie patrzeć jego kuzyni.
– Ja chcę odbitkę tych zdjęć – rzucił do niej Aleks i usiadł z Kamilem przy mnie i Patryku. – A my nie mamy noża – poskarżył się i za moment ktoś wcisnął mu w dłoń nóż z czarną rękojeścią i białym ostrzem. – Dziękujemy – powiedział do tego kogoś za siebie i za Kamila.
– No to tu macie torty. – Tyler nam wszystko popodstawiał. – I rodzinny uśmiech.
– Czekaj, czekaj, bo Kamil przekłada nóż – zwrócił się Olek do Domi.
– Chyba jest leworęczny – stwierdziłam.
– Będzie mańkutem – poparł mnie Tyler. – Ale fajnie. Powinien być jakoś uzdolniony. Leworęczni zawsze mi się wydawali tacy mądrzejsi.
– Uśmiech już, a nie gadacie – rzekła Dominika.
Oczywiście dzieciaki miały większą frajdę z wbijania noża w te białe torty z falbankami niżeli z tego pozowania do zdjęć, ale ogólnie było super. Tak rodzinnie, wesoło. Trochę żałowałam, że nie było z nami Magdy i Jakuba, bo Olek się z nią i z dzieciakami zżył w ten tydzień, podobnie jak ja z Kubą, ale to nie był czas na pokazywanie się razem, poza tym Jakub sam uznał, że nie chce być z nami w bliskich relacjach, bo ma swoje spokojne i poukładane życie. Byliśmy mu wdzięczni za pomoc, właściwie to byliśmy im wdzięczni za pomoc i zaakceptowaliśmy ich decyzje, pogodziliśmy się z nią.
– A ze mną zdjęcia nie będą mieli. To są moi ulubieńcy. Już się nie mogę doczekać aż urodzę i sama będę takiego miała – komentowała Alicja, która występowała jako nasza wspólna przyjaciółka. Z resztą była z mężem.
– Ja też się nie mogłam doczekać aż urodzę – wspominała Dominika. – Z którym chcesz zdjęcie najpierw? – zapytała.
– Ja to chce z każdym i ze wszystkimi na raz! – krzyknęła.  Dzieciaki wszystkie do mnie tutaj!
– Ale tak ze wszystkimi? – zdziwiła się Dominika.
– Pewnie, że tak, poczuje się w swoim żywiole – wyjaśnił Irek. – Gdyby nie została przez przypadek aktorką, to byłaby przedszkolanką – dodał.
– Cieszmy się, że ta sprawa nie trafiła do prasy – szepnął Aleks do Irka.
– Bo zapłaciliśmy policji by tego nie ujawniali. Stary takie państwo, wszędzie trzeba walić kasę. Tobie nie zależało na utracie kariery lekarskiej, mojej żonie na stracie obiecanych ról, a mnie na stracenie klientów nawet nie stać. Tak więc wszyscy jesteśmy zadowoleni – wyszeptał do Aleksa, ale ja słyszałam bo stałam przy nich. – Fajnych macie znajomych. Taki miszmasz, no i dzięki temu mam zdjęcie z prawdziwą modelką w Manhattanu. Szkoda, że zaszła w ciąże. Już chciałem jej łatwić kontrakt.
– Julia jest w ciąży? – zdziwiłam się.
– Nie wiedzieliście. Jak na moje oko jakieś początki. Kolejne dziecko, kolejne uroczystości i dobra wymówka by się napić. Aleks, gdzie kieliszki? – zapytał.
– Ej no nie pijcie – mówiłam do nich.
– Jak to nie – wtrącił się Patryk. – Tylko po jednym, za ich zdrowie… znaczy za ich drogę duchową – wyjaśnił z uśmiechem.
– Patrząc na przewodników tej drogi, czyli na chrzestnych, to moje dzieci raczej nie pójdą prosto po tej drodze duchowej – skwitowałam.
– A ja czytałam, że dzieci to się tak dziwnie w chrzestnych wdają. Poważnie mam gdzieś książkę chyba, czy w gazecie jakieś… – wtrąciła się Majka.
– O nie! – niemal krzyknął Tyler.
– A tobie co się w chrzestnych nie podoba? – naskoczyłam na niego, bo przecież chrzestną Kacperka byłam ja i Darek.
– Właśnie. Dzieciak się chociaż dobrze ustawi i będzie głową ruszał. A jaki bystry będzie – mówił Dariusz, który znalazł się przy nas.
– Dziękuje za komplementy – rzuciłam do niego.
– Akurat mówiłem o sobie – odciął się.
– A już zaczynałam cię lubić – wyburczałam do niego.
– To wódka, nie? – zapytał Aleks i już stał w drzwiach tarasu z dwiema zmrożonymi butelkami.
– Byłeś przygotowany!? – krzyknęłam.
– No pewnie. Jak to tak świętować bez alkoholu. Dla ciebie też?
– Możesz mi nalać, ale Olek ja drinka. Będzie lepiej wyglądać.
– To ja też drinka chce! – krzyknęła Domi.
– A ja nie pije – uśmiechnęła się Majka. – Lekarz mi zabronił – dodała.
– Czyżby… – Domi podchwyciła temat.

– Tak, trzeci miesiąc dopiero.
Impreza dobiegła końca dopiero po kolacji. O dwudziestej pierwszej goście rozjechali się do domu, a ja padłam na kanapę ze zmęczenia. Aleks wykąpał bliźniaki, a kiedy pojawili się w salonie obaj, w samych bodach coś mi się przypomniało.
– Olek on naprawdę jest leworęczny? – zapytałam.
– Wiesz wygląda na to że tak, nawet zaczyna krok z lewej nogi. Ale chyba nie widzisz w tym nic złego? – Poczułam jego dłonie na moich ramionach. – Daj zrobię ci masaż.
– Niby nie, ale ciężej będzie go nauczyć pisać.
– Nie myśl o tym teraz. Dopiero co zaczęli stabilnie biegać, a ty już o pisaniu.
– Powinniśmy ich nauczyć kolorować już albo coś. Domi Kacpra uczy. W ogóle Kacper chodzi bez pampersa już.
– Kacper ma rok, a nasze dzieci dopiero w październiku skończą rok. Nie przejmuj się, mają jeszcze czas. Poza tym Kamilowi się zdarzy zawołać.
– Zdarzy, zdarzy. To moja wina, bo gdybym siedziała z nimi w domu jak Domi z Kacprem to…
– Nie nakręcaj się.
– Z następnym posiedzę w domu – stwierdziłam.
– Z jakim następnym? – Aleks wydał się przerażony. Przestał mnie masować i spojrzał na mnie.
– No przecież nie teraz, nie jestem w ciąży, ale może za pół roku się postaramy, co?
– Jeśli tylko chcesz. – Nie wiadomo czemu był bardzo zdziwiony tym co ode mnie usłyszał. Przecież ja zawsze mówiłam, ze chciałabym dziewczynkę, a więc to chyba logiczne, że kiedyś chciałam trzeciego dziecka i miałam nadzieję, że to będzie właśnie dziewczynka.

7 komentarzy:

  1. Tak, wiec przechodza już na porzadek dzienny :) Czyli juz kończymy kryminał i 8 grzechów głównych :)
    Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w szoku,że Olek może patrzeć Patrykowi w oczy,współczuć sytuacji do której sam doprowadził. Miał zakończyć nielegalne interesy,a dziecko Majki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patryk wie, że Jakub Norman udawał na przesłuchaniu Aleksandra Górskiego, tak więc musiał mu coś zaoferować w zamian za milczenie. To już nie był wybór Aleksa a mus sytuacji. Poza tym pies w drużynie zawsze się przyda, jak nie na teraz to na później.

      Usuń
  3. Zabił Jacka bo zrobił się nie wygodny to teraz `kupił` sobie Patryka żeby dalej mieć wtyki ...ciekawe czy Amanda zdaje sobie sprawę z tego że jak będę mieli 3 dziecko i ona nie będzie pracowała to mogą nie wyrobić ? I znowu wrócą do interesów..


    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uważam, że Aleks zmądrzał. Jackowi płacił, ten zechciał więcej, więc nastąpił konflikt interesów. Z Patrykiem konflikt interesów nie będzie miał miejsca, bo dziecko to coś wiążące na całe życie, to silniejsza więź niż pieniądze. A Aleks wie, że jeszcze kiedyś może potrzebować pomocy policji, więc padło na Patryka, bo to jego przyjaciel i nie chciał go zabijać. Myślę jednak że bliźniaki i Amanda są najważniejsi, więc jeśli musiałby wybierać to pozbyłby się Patryka. Jezu jak ja uwielbiam Aleksa, on jest tak popieprzony, że aż ciekawy. To taki twardziel z sercem, ale tylko z sercem dla wybranych. Ja w ogóle lubię gangsterskie klimaty więc może dlatego ta seria tak mi się spodobała, a ta część idealnie pokazuje jakimi gangsterzy są aktorami. Ponadto uwielbiam Domi i Tylera i mam nadzieje że w końcu będzie o nich więcej.

      OliVia.

      Usuń
    2. Dziękuje za to, że ktoś lubi Aleksa-Gangstera. Myślę, że Aleks ma wiele legalnych interesów, na tyle dużo, że utrzymaliby kolejne dziecko, tylko, że oni by musieli zrezygnować z kolejnych złotych zegarków, wymiany samochodu, kupowaniu nowszego sprzętu. Daliby radę z trzecim, ale bez obaw... szybko się o trzecie nie postarają :) bo dostaną Angelikę w prezencie.

      Usuń
    3. Aleksowi można pogratulować wspaniałej gry aktorskiej świetnie udawał przed Patrykiem .Można powiedzieć,że teraz Patryk zajął miejsce Jacka byleby nie popełnił jego błedu.

      Usuń