Amanda (Magdalena)
Nawykłam do
obecności Jakuba, po tygodniu czułam się jakby był moim współlokatorem, nawet
kimś bliskim. Świetnie szło mu usypianie bliźniaków, lubili gdy im śpiewał.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie jego powrotu z komisariatu:
–
Powiedzieliście mi wszystko, a pominęliście taki fakt, że Aleks jest
praworęczny? – gorączkował się wtedy.
– A coś się
stało?
– Niejaki
Kordian zwrócił na to uwagę. Na szczęście drugą ręką też potrafię pisać, to mu
to udowodniłem.
– Nie
gorączkuj się, zjedz coś. Proponuje ci budyń z papierka.
– Ujdzie –
odpowiedział.
Kuba był
zupełnie inny od mojego męża. Był raczej małomówny, w ogóle cichy, spokojny.
Pewnie dlatego mi nie przeszkadzał. Ale sprawa ucichła. Olek powrócił do domu.
Dziwnie było mi tak patrzeć na nich obu. Czy się polubili? Raczej nie. Byli
zupełnie inni. Aleks kierował się swoją wygodą i dobrem rodziny, a Jakub jak to
pastor, chciał zbawiać świat. Seryjnego zabójcy nie skazano bo zmarł na raka w
szpitalu, na oddziale onkologii. W rzeczywistości to ja go zabiłam, nie
wiedząc, że to on morduje te wszystkie kobiety. Sprawdzono jego powiadania z
ofiarami wypadnięć z okna, właściwie to Patryk Owczarek je sprawdził. Zrobił
wszystko by zrzucić winę na Arkadiusza L. Udało mu się. W końcu miał
odpowiednią motywacje.
Minął miesiąc
od tamtych wydarzeń. Staliśmy ubrani odświętnie przed małym, wiejskim
kościółkiem. Olek z Patrykiem na rękach, a Patryk z Kamilem. Jeden z
chrzestnych oczywiście jak zwykle się spóźnił. Kamil miał to do siebie. Majka
tłumaczyła Oskarowi i Kubusiowi – dzieciom Marty i Jacka że teraz będą musieli
grzecznie siedzieć przy cioci Sabinie. Oczywiście żona Fabiana się nimi zajęła
przez całą msze.
– A jak
Jacek, wyjdzie z tego? – zapytał Aleks z wielkim przejęciem kiedy wraz z gośćmi
zmierzaliśmy do domu, gdzie było już przygotowane ogrodowe przyjęcie. Sierpień
to był idealny miesiąc na chrzest.
– Nie wiesz jeszcze?
– zdziwił się Patryk. – Jacek zmarł w szpitalu, dziś rano dostał jakiś drgawek
i… koniec.
– Przykro mi z
powodu jego i twojej siostry. Naprawdę. – Aleks zgrywał się dalej. –
Zaopiekujecie się maluchami wy, czy…
– My, tak
chciała Marta. Już kilka lat temu napisała to w testamencie, tak na wszelki
wypadek, że dzieci mają trafić do mnie. Nie chciała by wziął je mój ojciec.
– Ten drań by
ich zniszczył. Ty nie możesz mieć swoich, to przynajmniej…
– Ciszej,
Majka udaje ciężarną tak jak ustaliliśmy.
– Tak. W
styczniu urodzi się wasza córka, albo syn. – Aleks mówił, a Patryk spojrzał na
mnie wymownie. – Amanda nas nie wyda, to jej koleżanka rodzi, nie chce dziecka.
Znajomy lekarz i położna odbiorą poród, a Majka urodzi rzekomo w klinice. To
będzie wasze dziecko.
– Dzięki
stary – powiedział Patryk i chłopcy się uścisnęli. Przyjemnie było tak patrzeć
na to jak wszystko się układa.
– Ja dziękuje
za tego leworęcznego.
– Ci idioci
się nie skapnęli, że podstawiłeś Normana. – Patryk wyśmiał kolegów. – Muszę
przyznać, że był przygotowany na każde pytanie.
– Przezorny
zawsze ubezpieczony. A teraz się bawmy. Wina, piwa, szampana?
– Olek, to są
chrzciny, a nie wesele – zganiłam go.
– No po
jednym tylko – tłumaczył mój mąż. – Tak za interesy – dodał przekonywująco.
Nagle obok
nas pojawili się moi bracia, Kubuś, Oskar,
Mateuszek i inne dzieci naszych znajomych. Sama już nie wiedziałam które jest
czyje.
– Wujek,
wujek! – krzyczał Kuba i szarpał Olka za nogawkę białych garniturowych spodni.
– Zagraj z nami w piłkę, ty będziesz z nami w drużynie bo oni są starsi – tłumaczył
gorączkowo.
Olek podniósł
siedmiolatka i zrobił mu samolot.
– Klenci mi
się w głowie! – krzyczał Kuba.
– Dobrze
mistrzu, już cię stawiam i dojdź do siebie, bo musimy wygrać.
Patrzyłam jak
mój mąż bije piątkę z Jakubem Wielgoszem, synem Marty i Jacka Wielgosz, do
których śmierci sam doprowadził. Przez chwilę poczułam się głupio, albo nawet
gorzej niż głupio, sumienie dało o sobie znać, ale wystarczyło, ze spojrzałam
na nasz dom, na dzieci, na Aleksa, i wiedziałam, że dokonaliśmy dobrych
wyborów, że on przed laty też dokonał dobrych wyborów, bo dzięki temu mamy to
co mamy, jesteśmy tu gdzie jesteśmy, razem, i jesteśmy rodziną.
– Potrzymasz
Kacpra, chce by miał zdjęcie z ciocią – powiedziała Domi.
– Jasne, daj
go. – Wzięłam Kacperka na ręce, ustawiłam się z nim do zdjęcia i uśmiechnęłam.
Flesz dał mi po oczach. Kacper zaczął się wyrywać więc postawiłam go na trawie
obok mojego syna, który już miał całe kolana zielone od trawy. No cóż i tak więcej
tych garniturów nie założą.
– Kroimy
torty! – krzyknęłam do Aleksa. – No chodź tu! Do ciebie mówię, ty kroisz, bo ja
zawsze rozwalam.
– Ale
dzieciaki powinny kroić, tym bardzie, że każdy ma swój – odezwał się Tyler.
– No w sumie
– poparłam go. – Patryk, chodź, będziesz pierwszy. Wzięłam małego na kolana i
dałam mu nóż w dłoń, ale pilnowałam by się nie skaleczył.
– Olek, to ty
weź drugiego – nawoływała Dominika. – Będzie takie pamiątkowe zdjęcie.
– A co ty
masz jakąś fazę na te zdjęcia? – zapytałam.
– No mam,
robimy album dla Kacperka. My jesteśmy jak siostry, więc to są jakby nie patrzeć
jego kuzyni.
– Ja chcę
odbitkę tych zdjęć – rzucił do niej Aleks i usiadł z Kamilem przy mnie i
Patryku. – A my nie mamy noża – poskarżył się i za moment ktoś wcisnął mu w
dłoń nóż z czarną rękojeścią i białym ostrzem. – Dziękujemy – powiedział do tego
kogoś za siebie i za Kamila.
– No to tu
macie torty. – Tyler nam wszystko popodstawiał. – I rodzinny uśmiech.
– Czekaj,
czekaj, bo Kamil przekłada nóż – zwrócił się Olek do Domi.
– Chyba jest
leworęczny – stwierdziłam.
– Będzie
mańkutem – poparł mnie Tyler. – Ale fajnie. Powinien być jakoś uzdolniony.
Leworęczni zawsze mi się wydawali tacy mądrzejsi.
– Uśmiech
już, a nie gadacie – rzekła Dominika.
Oczywiście dzieciaki
miały większą frajdę z wbijania noża w te białe torty z falbankami niżeli z
tego pozowania do zdjęć, ale ogólnie było super. Tak rodzinnie, wesoło. Trochę
żałowałam, że nie było z nami Magdy i Jakuba, bo Olek się z nią i z dzieciakami
zżył w ten tydzień, podobnie jak ja z Kubą, ale to nie był czas na pokazywanie
się razem, poza tym Jakub sam uznał, że nie chce być z nami w bliskich
relacjach, bo ma swoje spokojne i poukładane życie. Byliśmy mu wdzięczni za
pomoc, właściwie to byliśmy im wdzięczni za pomoc i zaakceptowaliśmy ich
decyzje, pogodziliśmy się z nią.
– A ze mną zdjęcia
nie będą mieli. To są moi ulubieńcy. Już się nie mogę doczekać aż urodzę i sama
będę takiego miała – komentowała Alicja, która występowała jako nasza wspólna
przyjaciółka. Z resztą była z mężem.
– Ja też się
nie mogłam doczekać aż urodzę – wspominała Dominika. – Z którym chcesz zdjęcie
najpierw? – zapytała.
– Ja to chce z
każdym i ze wszystkimi na raz! – krzyknęła.
Dzieciaki wszystkie do mnie tutaj!
– Ale tak ze
wszystkimi? – zdziwiła się Dominika.
– Pewnie, że
tak, poczuje się w swoim żywiole – wyjaśnił Irek. – Gdyby nie została przez
przypadek aktorką, to byłaby przedszkolanką – dodał.
– Cieszmy
się, że ta sprawa nie trafiła do prasy – szepnął Aleks do Irka.
– Bo
zapłaciliśmy policji by tego nie ujawniali. Stary takie państwo, wszędzie
trzeba walić kasę. Tobie nie zależało na utracie kariery lekarskiej, mojej
żonie na stracie obiecanych ról, a mnie na stracenie klientów nawet nie stać.
Tak więc wszyscy jesteśmy zadowoleni – wyszeptał do Aleksa, ale ja słyszałam bo
stałam przy nich. – Fajnych macie znajomych. Taki miszmasz, no i dzięki temu
mam zdjęcie z prawdziwą modelką w Manhattanu. Szkoda, że zaszła w ciąże. Już
chciałem jej łatwić kontrakt.
– Julia jest
w ciąży? – zdziwiłam się.
– Nie
wiedzieliście. Jak na moje oko jakieś początki. Kolejne dziecko, kolejne
uroczystości i dobra wymówka by się napić. Aleks, gdzie kieliszki? – zapytał.
– Ej no nie
pijcie – mówiłam do nich.
– Jak to nie
– wtrącił się Patryk. – Tylko po jednym, za ich zdrowie… znaczy za ich drogę
duchową – wyjaśnił z uśmiechem.
– Patrząc na
przewodników tej drogi, czyli na chrzestnych, to moje dzieci raczej nie pójdą
prosto po tej drodze duchowej – skwitowałam.
– A ja
czytałam, że dzieci to się tak dziwnie w chrzestnych wdają. Poważnie mam gdzieś
książkę chyba, czy w gazecie jakieś… – wtrąciła się Majka.
– O nie! –
niemal krzyknął Tyler.
– A tobie co
się w chrzestnych nie podoba? – naskoczyłam na niego, bo przecież chrzestną
Kacperka byłam ja i Darek.
– Właśnie.
Dzieciak się chociaż dobrze ustawi i będzie głową ruszał. A jaki bystry będzie
– mówił Dariusz, który znalazł się przy nas.
– Dziękuje za
komplementy – rzuciłam do niego.
– Akurat
mówiłem o sobie – odciął się.
– A już
zaczynałam cię lubić – wyburczałam do niego.
– To wódka,
nie? – zapytał Aleks i już stał w drzwiach tarasu z dwiema zmrożonymi
butelkami.
– Byłeś
przygotowany!? – krzyknęłam.
– No pewnie.
Jak to tak świętować bez alkoholu. Dla ciebie też?
– Możesz mi
nalać, ale Olek ja drinka. Będzie lepiej wyglądać.
– To ja też
drinka chce! – krzyknęła Domi.
– A ja nie
pije – uśmiechnęła się Majka. – Lekarz mi zabronił – dodała.
– Czyżby… –
Domi podchwyciła temat.
– Tak, trzeci
miesiąc dopiero.
Impreza
dobiegła końca dopiero po kolacji. O dwudziestej pierwszej goście rozjechali
się do domu, a ja padłam na kanapę ze zmęczenia. Aleks wykąpał bliźniaki, a
kiedy pojawili się w salonie obaj, w samych bodach coś mi się przypomniało.
– Olek on naprawdę
jest leworęczny? – zapytałam.
– Wiesz
wygląda na to że tak, nawet zaczyna krok z lewej nogi. Ale chyba nie widzisz w
tym nic złego? – Poczułam jego dłonie na moich ramionach. – Daj zrobię ci
masaż.
– Niby nie,
ale ciężej będzie go nauczyć pisać.
– Nie myśl o
tym teraz. Dopiero co zaczęli stabilnie biegać, a ty już o pisaniu.
– Powinniśmy
ich nauczyć kolorować już albo coś. Domi Kacpra uczy. W ogóle Kacper chodzi bez
pampersa już.
– Kacper ma
rok, a nasze dzieci dopiero w październiku skończą rok. Nie przejmuj się, mają
jeszcze czas. Poza tym Kamilowi się zdarzy zawołać.
– Zdarzy,
zdarzy. To moja wina, bo gdybym siedziała z nimi w domu jak Domi z Kacprem to…
– Nie
nakręcaj się.
– Z następnym
posiedzę w domu – stwierdziłam.
– Z jakim
następnym? – Aleks wydał się przerażony. Przestał mnie masować i spojrzał na
mnie.
– No przecież
nie teraz, nie jestem w ciąży, ale może za pół roku się postaramy, co?
– Jeśli tylko
chcesz. – Nie wiadomo czemu był bardzo zdziwiony tym co ode mnie usłyszał.
Przecież ja zawsze mówiłam, ze chciałabym dziewczynkę, a więc to chyba logiczne,
że kiedyś chciałam trzeciego dziecka i miałam nadzieję, że to będzie właśnie
dziewczynka.
Tak, wiec przechodza już na porzadek dzienny :) Czyli juz kończymy kryminał i 8 grzechów głównych :)
OdpowiedzUsuńAnia :)
Jestem w szoku,że Olek może patrzeć Patrykowi w oczy,współczuć sytuacji do której sam doprowadził. Miał zakończyć nielegalne interesy,a dziecko Majki?
OdpowiedzUsuńPatryk wie, że Jakub Norman udawał na przesłuchaniu Aleksandra Górskiego, tak więc musiał mu coś zaoferować w zamian za milczenie. To już nie był wybór Aleksa a mus sytuacji. Poza tym pies w drużynie zawsze się przyda, jak nie na teraz to na później.
UsuńZabił Jacka bo zrobił się nie wygodny to teraz `kupił` sobie Patryka żeby dalej mieć wtyki ...ciekawe czy Amanda zdaje sobie sprawę z tego że jak będę mieli 3 dziecko i ona nie będzie pracowała to mogą nie wyrobić ? I znowu wrócą do interesów..
OdpowiedzUsuńA.
A ja uważam, że Aleks zmądrzał. Jackowi płacił, ten zechciał więcej, więc nastąpił konflikt interesów. Z Patrykiem konflikt interesów nie będzie miał miejsca, bo dziecko to coś wiążące na całe życie, to silniejsza więź niż pieniądze. A Aleks wie, że jeszcze kiedyś może potrzebować pomocy policji, więc padło na Patryka, bo to jego przyjaciel i nie chciał go zabijać. Myślę jednak że bliźniaki i Amanda są najważniejsi, więc jeśli musiałby wybierać to pozbyłby się Patryka. Jezu jak ja uwielbiam Aleksa, on jest tak popieprzony, że aż ciekawy. To taki twardziel z sercem, ale tylko z sercem dla wybranych. Ja w ogóle lubię gangsterskie klimaty więc może dlatego ta seria tak mi się spodobała, a ta część idealnie pokazuje jakimi gangsterzy są aktorami. Ponadto uwielbiam Domi i Tylera i mam nadzieje że w końcu będzie o nich więcej.
UsuńOliVia.
Dziękuje za to, że ktoś lubi Aleksa-Gangstera. Myślę, że Aleks ma wiele legalnych interesów, na tyle dużo, że utrzymaliby kolejne dziecko, tylko, że oni by musieli zrezygnować z kolejnych złotych zegarków, wymiany samochodu, kupowaniu nowszego sprzętu. Daliby radę z trzecim, ale bez obaw... szybko się o trzecie nie postarają :) bo dostaną Angelikę w prezencie.
UsuńAleksowi można pogratulować wspaniałej gry aktorskiej świetnie udawał przed Patrykiem .Można powiedzieć,że teraz Patryk zajął miejsce Jacka byleby nie popełnił jego błedu.
Usuń