sobota, 18 stycznia 2014

Część 248 - Gniew (część piąta)




Aleksander (Samuel)

– Już skończyłam – oznajmiła Amanda.
– To usiądź i zaczekaj. Zaprogramuje tylko zmywarkę i już do ciebie idę – odpowiedziałem.
Chwilę patrzyłem na przyciski, zawsze zapominałem, który to włącznik dlatego musiałem przyglądać się rysunkom i napisom. W końcu odnalazłem wzrokiem odpowiedni, wcisnąłem i z dumą nasłuchiwałem jak urządzenie zacznie pracę. Potem spojrzałem na Amandę i poczułem, że czeka mnie jedna z najtrudniejszych rozmów w życiu. Usiadłem na fotelu, ona siedziała na kanapie, stały niemal naprzeciw siebie. Dzieliła nas ława.
– Ten pomysł przyszedł ci do głowy z jakiegoś konkretnego powodu? Miał jakiś cel?
– Nie wiem, Aleks.
– To się dowiedz, bo nie zbyjesz mnie niewiedzą – odparłem spokojnie i nie spuszczałem z niej wzroku.
– Czuje się jak na przesłuchaniu. Myślałam, że… albo nie.
– Co myślałaś? – dopytywałem.
– Że przełożysz przez kolano i będzie po wszystkim.
– Nie mam w planach przekładania przez kolano, choć muszę przyznać, że to kusząca propozycja. Myślę, że w innej scenerii i gdybyśmy byli w lepszych nastrojach to takie przełożenie przez kolano by ci się spodobało. – Uśmiechnąłem się do niej. – Amanda, ja cię nie chcę bić. Ja chcę wiedzieć jaki miałaś cel, skąd taki pomysł, bo może to jest spowodowane za dużą ilością telewizji. Jeśli tak to odetnę satelitę.
– To nie telewizja. Chciałam byś…
– Bym ustąpił? Bym odpuścił? Bym czuł się winny? Co chciałaś? Określ się. – Nadal byłem bardzo spokojny, nawet nie mówiłem ostrym tonem, a zwyczajnym, nawet delikatniejszym niż na co dzień.
– Olek, nie wiem.
– Okay, nie wiesz. – Uniosłem brwi do góry i opuściłem je z powrotem, to był taki nawyk gdy musiałem powiedzieć coś czego nie chciałbym nigdy mówić. – W takim razie stań w kącie, może za dwadzieścia minut będziesz wiedzieć dlaczego, po co i jaki miało cel.
– Co? – Amanda była więcej niż zszokowana.
– Myślę, że mnie usłyszałaś i myślę, że zrozumiałaś – odpowiedziałem i wstałem. Sięgnąłem na parapet po pilot od rolet, opuściłem je. Następnie zapaliłem światło zanim opadły do końca, nie chciałem by zastała nas ciemność.
– Ale ja nie chce – stwierdziła Amanda.
Usiadłem na podłokietniku, po drugiej stronie kanapy niż ona siedziała.
– Czasami należy postąpić tak jak nie chcemy, kierując się dobrem ogółu.
– Olek, nie ma mowy. Zgodziłabym się na lanie…
– Lanie w tym przypadku nic nie zmieni. Ty masz przemyśleć swoje zachowanie, wyciągnąć jakieś wnioski i ja chciałbym je poznać. – Nawet nie traciłem cierpliwości. Nie chciałem na niej tego wymuszać, to miała być jej decyzja, jej zgoda, jej krok na przód, nie mój.
– Aleks, nie – twardo obstawiała przy swoim. Patrzyła mi w oczy. Przynajmniej ten problem mieliśmy już za sobą i nie unikała mojego wzroku.
– Amando, żono moja, kiedyś sama mnie coś powiedziałaś i w tamten czas oddałaś mi… nazwijmy to dowodzenie. Powiedziałaś, że głową domu ma być mężczyzna, czy coś się zmieniło od tamtego momentu? – zapytałem wstając. Przeszedłem się za kanapą na której wcześniej siedziałem i ponownie zająłem miejsce naprzeciw niej.
– Nie, ale… ja nie chcę.
– Jest dużo rzeczy które będziesz musiała zrobić mimo braku chęci. Nigdy nie wybiorę za nas tak by cię skrzywdzić. Lubię gdy masz swoje zdanie i poglądy, chce tego słuchać, ale jest na to czas i miejsce i to nie jest obecny czas i miejsce, rozumiesz?
– Nie. W tej chwili się tak zapętliłeś, że naprawdę nie rozumiem – odpowiedziała ze szczerym uśmiechem.
– Są momenty gdy możemy dyskutować i powojować na argumenty, ale są też chwile gdy masz być po prostu posłuszna – wyjaśniłem.
– Nie potrafiłeś ubrać tego w milsze słowa?
– Czasami trzeba mocnych słów. To nie było mocne słowo, było konkretne. – Uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie.
– Aleksie, ale chyba możemy to załatwić inaczej, prawda?
– Ale to, że postoisz dwadzieścia minut w kącie nie będzie załatwieniem sprawy. To nie jest celem, a środkiem do celu. Masz przemyśleć.
– Mogę przemyślać na siedząco.
– Nie – powiedziałem twardo.
– Dlaczego!? – krzyknęła.
– Nie podnoś głosu, bardzo cię o to proszę.
– Przepraszam, nie będę. – Uśmiechnąłem się na te jej słowa, ale tak z niedowierzaniem. Wyczuła to. – Postaram się nie. Teraz pasuje?
– Pasuje, ale chciałbym ci coś wyjaśnić. Mianowicie, nie zawsze będzie tak jak ty chcesz i im szybciej do tego nawykniesz, tym lepiej, bo będzie ci łatwiej.
– A zawsze będzie tak jak ty chcesz!?
– Znowu się unosisz, niepotrzebnie. Nie zawsze będzie tak jak ja chcę bo są sytuacje kiedy możemy rzucić monetą podczas niezgody, ale to nie jest taka sytuacja i dobrze o tym wiesz.
– Nie, nie wiem.
– Nie zachowuj się jak dziecko. Przesadziłaś i dobrze o tym wiesz. Ja chcę się dowiedzieć dlaczego.
– W tym celu nie musisz mnie tratować jak dziecko.
– Zachowałaś się jak dziecko, więc w takiej sytuacji właśnie tak będziesz traktowana.
– Ale…
– Amanda! – warknąłem. Przymknąłem oczy i starałem się wyłączyć chwilowe rozgniewanie tą bezsensowną dyskusją. Nerwy by tutaj nic nie dały. Opanowałem się. – Sama przekazałaś mi tak zwaną pałeczkę. To ja mam decydować, dowodzić, być przywódcą…
– Ale nie w taki…
– Nie przerywaj.  Nie teraz.
– Przepraszam.
– Powiedziałaś, że mężczyzna powinien umieć kobietę ogarnąć, czy postawić do pionu. Jakoś tak to było. Przynajmniej taki miało wydźwięk. Ja właśnie Amanda to robię. Nie czynie nic na co nie wyraziłabyś wcześniej zgody. Więc bądź raz konsekwentna sama w stosunku do siebie, w stosunku do własnych decyzji i postanowień.
Spuściła głowę, potem ją uniosła, ale odwróciła w lewo, po prostu odbiła wzrokiem. Milczała. Widocznie zbierała się do podjęcia decyzji. Spojrzała na mnie. Miała łzy w oczach.
– Płacz jest zbyteczny, nie wyrządzam ci żadnej krzywdy. Jeśli uważasz to za poniżenie, to się mylisz, bo nie jest nim. Przynajmniej nie w moich oczach, a inne oczy na ciebie nie patrzą w tym momencie.
Amanda przeczesała swoje blond pasma prawa dłonią. Wstała.
– Który… róg pokoju? – zapytała z miną jakby sama nie wierzyła w to co właśnie się odbywa i to na dodatek za całkowitą jej zgodą. – Boże nie wierzę, że to robię – to już powiedziała jakby do siebie.
– Ten. – Wskazałem jeden z kątów, ten całkowicie pusty, znajdujący się w jadalni. – Tym sposobem będziesz naprzeciw mnie.
– Będziesz… Olek, załatwmy to inaczej, proszę.
– Nie. Ja już postanowiłem i zdania nie zmienię. Odwodząc mnie tylko tracisz czas, a tak szczerze to gdybyś nie dyskutowała to już miałabyś te dwadzieścia minut za sobą. – Wstałem i chwyciłem ją za ramie. Podprowadziłem delikatnie do należytego miejsca. Nie chciałem by za dużo myślała, by sama z sobą biła się z myślami i niepotrzebnie to przeciągała. Tak było prościej, byłem jej jakby pomocą w podjęciu kroku na przód. – Ja w tym czasie coś policzę. Twarzą do ściany.
– Będzie mi głupio, gdy będziesz tak na mnie patrzył – wyznała robiąc najsmutniejszą i jednocześnie najsłodszą minkę jaką u niej widziałem. Sporo mnie kosztowało bym twardo obstawiał przy swoim i trzymał się swojego stanowiska.
– Trudno. Musisz się przemóc. Dla pocieszenia dodam, że będę patrzył w papiery, a nie na twoje plecy i pupę, bo to wolę oglądać w innej sytuacji.
Nie dyskutowała już. Odwróciła się twarzą do ściany, dłonie włożyła do kieszeni dżinsów, tych przednich. Stała. Czyli kolejne moje zwycięstwo. Przyniosłem swoją teczkę z dokumentami. Tym razem przyszło mi wyliczyć ile trzeba odprowadzić podatku za szklarnie. Sprawnie mi poszło. Wejrzałem na Amandę, przełożyła dłonie z tych przednich kieszeni do tych na pupie, przestępowała z nogi na nogę.
– Widzę, że niemiłosiernie się nudzisz – stwierdziłem.
– Miałeś nie patrzeć na mnie, a w papiery – zarzuciła mi ze złością.
– Minęło dwadzieścia minut. Odwróć się. – Zrobiła jak prosiłem. – Usiądź – poleciłem z uśmiechem i wskazałem jej krzesło przed sobą. Odsunęła je sobie i usiadła. Odłożyłem kalkulator na bok.
– Teraz mam siedzieć i też milczeć? – dopytywała.
– Nie. Teraz dostaniesz karteczkę i długopis. O proszę. – Podałem jej pusty zeszyt, taki mój brudnopis, z którego wyrywałem kartki oraz jeden z cienkopisów.
– Po co mi to? – zapytała. Była naprawdę zdezorientowana.
– Napiszesz mi swoje przemyślenia. Dlaczego tak postąpiłaś, jaki to miało cel, oraz skąd ci przyszedł do głowy taki pomysł. Czy mnie w tym całym sprawozdaniu przeprosisz, czy też nie, to zależy już od ciebie, chociaż szczerze mówiąc to te przeprosiny należą się zarówno mnie jak i tobie, chociaż chyba nawet bardziej tobie, bo to sobie wyrządziłaś największą krzywdę. – Zakończyłem swój monolog, powróciłem do kalkulowania.
– Aleks, żartujesz sobie?
– Nie. Mówię całkiem poważnie. Nie musisz tego robić teraz. Do dziewiętnastej chcę to mieć na biurku, w moim gabinecie – powiedziałem twardo, bo cackanie się z nią nie przynosiło pożądanych efektów. Zbyteczne jej niańczenie i rozlelanie nawet przynosiło tyle negatywnych skutków, co wyrządzało jej samej największą krzywdę, a ja nie chciałem jej krzywdzić.
– Nie myślałam o tym w ten sposób by coś pisać – wyznała i odwróciła wzrok od zeszytu i cienkopisu jakby ją te przedmioty parzyły na odległość.
– A przemyślałaś sprawę? – dopytywałem.
– Tak, ale nie wiem co mam ci napisać i nawet nie chcę.
– Nie czas i miejsce na robienie tego co akurat chcesz, bo nie jest to sytuacja w której będziemy spełniać twoje oczekiwania i kaprysy – rzekłem poważnie. Tym razem przybrałem nieco surowości by doprowadzić ją do należytego porządku. – Jeśli nie wiesz co miałabyś napisać, to znaczy, że nie przemyślałaś sprawy. Wracaj do kąta. – Wskazałem palcem miejsce gdzie ma stanąć. – I tym razem rączki do góry. Może następne dwadzieścia minut, tym razem w mniej dogodnej pozycji da ci do myślenia.
– Nie wierzę, że taki jesteś. – Łzy stanęły w jej oczach.
– A ja nie wierzę, że kobieta którą kocham zmusiła mnie do tego bym takim wobec niej był. Nie przedłużaj tego, bo zaczyna się robić naprawdę nie miło.
Amanda podparła czoło na dłoni, łokieć oparła na stole. Biła się z myślami. Wiedziałem, że sama siebie zmusza do wykonania mojego polecenia. Nie spuszczałem z niej wzroku, w końcu ruszyła z miejsca i stanęła w rogu pokoju. Podnosząc ręce do góry rzuciła z niezadowoleniem:
– To głupie.
– Nie myśl o tym, bo to nie twój problem. Skoncentruj się na innych przemyśleniach, bo jak po kolejnych dwudziestu minutach nie będziesz miała żadnych, to nie dość, że wylądujesz w tym samym miejscu z rączkami do góry, to jeszcze na kolanach i to bez poduszki.
– Okay, już nic nie mówię – stwierdziła, a głos jej się łamał, czyli walczyła z łzami.
Spojrzałem na zegarek. Przez chwile przyszło mi na myśl, czy dwadzieścia minut to nie za dużo i czy ja sam przez ten czas byłbym w stanie utrzymać dłonie do góry, ale skoro dawałem radę przez dwadzieścia minut podnosić się na rękach trzymając belki, to dla Amandy trzymanie rąk po prostu w górze też nie powinno być wielkim wyzwaniem. Myliłem się.
– Aleks, proszę – usłyszałem po czterech i pół minuty.
– Udam, że tego nie słyszałem – odrzekłem i skończyłem obliczenia.
Zacząłem chować moje przybory. Zerkałem na nią co chwilę. Bawiła się tymi rękoma, splatała dłonie z sobą, raz były bardziej przechylone w lewo, innym razem w prawo, ale póki trzymała je w górze to nie zamierzałem się czepiać, byłem jej mężem, a nie dowódcą we wojsku, chociaż i jeden i drugi powinien trzymać dyscyplinę. Udałem się do gabinetu odłożyć dokumenty i teczkę, powróciłem, a Amanda na chwilę opuściła dłonie. Potem znów uniosła je do góry, gdy tylko usłyszała moje kroki. Postanowiłem więc udać, że tego nie widziałem. Po prostu tak było lepiej dla nas obojga.
– Olek, odpuść, ja już nie chce.
– Nie marudź – odrzekłem przyjemnym tonem i wstawiłem wodę na herbatę.
– Bolą mnie już ręce i same mi tak opadają, o tak. – Zademonstrowała co miała na myśli. Podszedłem do niej, gdy właśnie już opuszczała je całkiem. Odwróciła się do mnie, dostrzegłem kilka pojedynczych łez płynących po jej policzkach.
– Zostały ci trzy minuty. – Chwyciłem ją za ramiona i odwróciłem twarzą do miejsca gdzie zbiegały się obie ściany. – Ręce do góry – poleciłem.
Podniosła ręce. Upewniłem się, że ze swojego miejsca Amanda nie widzi zegara. Przytrzymałem ją jeszcze tak minutę, zalałem w tym czasie herbatę i powiedziałem, że już minęło dwadzieścia minut. Podszedłem do niej, chwyciłem jej twarz w moje dłonie, starłem kciukami łzy z jej policzków.
– Przemyślałaś?
– Tak, do dziewiętnastej mam czas?
Przytaknąłem, że tak.
– Było aż tak strasznie? – zapytałem z lekkim uśmiechem.
– Tak.
– Może to też da ci do myślenia, ale nie wracajmy już do tego. Zapraszam na herbatę. – Wskazałem jej miejsce przy stole w jadalni. Sam podniosłem rolety pilotem. Usiadłem naprzeciw niej. – Co byś powiedziała, gdybym ja dzisiaj zrobił obiad. Twoja mama mogłaby zjeść z nami, potem bym ją odwiózł i tak muszę odwiedzić Fabiana?
– Nie ma problemu. Chce ci się gotować? – zapytała, a ja ucieszyłem się, że udało nam się zmienić temat.
– Jakoś tak. Zrobiłbym te nóżki nadziewane pieczarkami, bez kości.
– To się nawet przyjemnie jada, przyjemnie niż zwykłe nogi. Zabijałeś kurczaka?
Pokiwałem z radością głową na tak.
– Tak sam?
– No, w szyje mu przypieprzyłem – odpowiedziałem dumny z siebie. – A potem dwóm innym zrobiłem tak samo.
– Boże, biedne zwierzęta.
– Ale zjesz, prawda?
– Bo tego nie widziałam. – Uśmiechnęła się. Lubiłem gdy się śmiała, było mi wtedy przyjemnie. – Pomóc ci jakoś?
– Nie. Idź może na spacer, po mamę, chłopaków. I nie bądź dla niej taka. W twoim dzieciństwie myślę, że jest więcej dobrych momentów niż w moim i sądzę, że to jednak dzięki niej.
– Nie zaprzyjaźnię…
– Wiem, nie wymagam tego, bo nie mogę, to twoja decyzja, ale skoro chcesz otrzymywać drugie, trzecie i kolejne szanse, to chyba nadszedł czas byś i ty zaczęła je dawać innym. Ja dałem ci kolejną szanse…
– Z konsekwencjami – dopełniła moją wypowiedź, choć tak naprawdę miałem w planach inne zakończenie.
– Ona już odebrała konsekwencje. Ominęło ją wesele własnej córki, straciła synów, tonie w długach.
– To je za nią spłać, skoro jej tak współczujesz!
– Nie krzycz. Danie komuś pieniędzy to nie rozwiązanie, bo to tak jakby dać komuś rybę zamiast wędki. Co z tego, że jeden dzień się naje, jak drugi będzie głodny, bo drugiej ryby już nie dostanie, a jakby miał wędkę to by sam połowił i swoją ciężką pracą i konsekwencją sam do czegoś by doszedł, choćby do tego by nie głodować.
– W Nikosiu Dyzmie to było.
– Ale to bardzo mądre zdanie, Amanda. Nie musisz się z nią zaprzyjaźniać, po prostu lepiej ją tratuj, choćby ze względu na mnie. Ty masz rodzinę i to nie tylko tą naszą. Masz matę i braci, a o rodzinę zawsze warto walczyć.
– Nie wiem, Aleks.
– Przecież ty też tego chcesz. Zamknij oczy przed snem i przypomnij sobie nie te złe momenty z dzieciństwa, bo w końcu w tym bólu utoniesz. Postaraj się sobie przypomnieć te dobre.
– Może.
– Spróbuj dla mnie, proszę.
– Okay. Pójdę ją odnaleźć – oznajmiła i wstała z miejsca.
– A ja zacznę się zabierać do tego obiadu, bo to czasochłonne, to może trochę mi zejść. Wolisz z ziemniakami, czy z pyzami ziemniaczanymi i z sosem po chińsku?
– To drugie. Wydaje się fajną mieszaniną.
– Też tak myślę.
– Weszłabym do tego sklepiku po drodze, mógłbyś… Boże głupio mi ciebie prosić o pieniądze.
– Jak się przebalowało dwa tysiące w trzy tygodnie, to się nie dziwie, że ci głupio. Z tego co wiem to nawet czynszu nie zapłaciłaś i rachunków w tym mieszkaniu, o telefonie nie wspomnę.
– Ten telefon jest na ciebie.
– A więc mój błąd, następnym razem dostaniesz na kartę i będziesz sama sobie ładować. – Sprawiałem jej przykrość, dostrzegłem to więc przestałem. – Na co potrzebujesz? – zapytałem i wyjąłem z kieszeni spodni portfel.
– Oddałam papierosy…
– Nie – oznajmiłem i natychmiast schowałem portfel.
– Nawet nie dałeś mi dokończyć – zbulwersowała się.
– Na papierosy chciałaś?
– No tak, chociaż na jednego – wystękała.
– Nie.
– Ale…
– Nie będę wspomagał twoich nałogów. Chcesz się truć, to za swoje, nie za moje.
– Ponoć pieniądze są nasze! Zawsze tak mówiłeś!
– Nie krzycz, przepraszam, bo autentycznie źle dobrałem słowa. Tu akurat moja wina, jak mi strzelisz za to w pysk to trudno, miałabyś racje. Te pieniądze są zarówno twoje jak i moje.
– Więc mi je daj. Sam palisz, czasami.
– Jednego na ruski rok, a ty się uzależniłaś. No ale proszę. Pieniądze są wspólne, więc masz wszystkie. – Zbliżyłem się do niej i włożyłem jej do tylnych kieszeni dżinsów mój cały portfel, z pieniędzmi i kartami do bankomatu, nawet z kredytowymi i debetowymi.
– Wyczuwam haczyk. – Spojrzała mi w oczy.
– Nie pozwolę ci się truć. Jak wyczuje od ciebie papierosy, to przełożę cię przez kolano. – Uśmiechnąłem się do niej i odszedłem na kilka kroków. Widziałem w lusterku jak Amanda zamierza się by rzucić tym portfelem w moje plecy. Odwróciłem się do niej pośpiesznie i zagroziłem palcem. – Rzucisz, a to się źle skończy, a już jest dobrze i moim zdaniem nie ma sensu tego psuć. Nie chcesz portfela, to połóż go na blacie czy komodzie.
Trzasnęła nim o tą komodę. Skierowała się do drzwi.
– To dla twojego dobra – rzuciłem do jej pleców. Wyszła, nie odpowiedziała, ale wiedziałem, że jak wróci to już będzie ok. Amanda nie była pamiętliwa.

Zabrałem portfel z komody, włożyłem go do kieszeni i skierowałem się do lodówki, by wyjąć z niej produkty potrzebne mi do przygotowania obiadu.

42 komentarze:

  1. Wedlug mnie on ją poniżył z tym staniem w kacie .. Nie powinien,bo to nie dziecko (chociaż tnąc się to dziecinada dla niego). Mam nadzieję, że jakoś dojdą do porozumienia. Czekam na dalsze części GNIEWU :)
    Ania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale bijąc ją, wymierzając klapsy za kare a nie dla podnuety to traktuje ją jak dziecko, nie sądzisz?

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą, ale ona na to przystała. Dala mu ,,wladze''. A z tym kątem to przegial.
      Ania :)

      Usuń
    3. Bił ją zanim się zgodziła, karał też w inny sposób. Widocznie taki już jest, w końcu takim go zrobiłem. Dlaczego przesadził z kątem? On od początku miał takie sposoby - karna pufa, działanie na psychikę, itd.

      Usuń
    4. Bo to nie kilkuletnie dziecko. A ona po prostu nie umiała wytlumaczyc się przed nim dlaczego pocięła się.

      Ania :)

      Usuń
    5. Aleks zdaje sobie sprawę że to nie dziecko. On uważa że traktuje ją jak kobietę, tylko że w domu rządzić powinien facet :)

      Usuń
  2. Dla Amandy to stanie w kącie napewno było trochę upokarzające a zgodziła się na takie konsekwencje,bo po pierwsze jak sam Aleks powiedział sama oddała mu władzę a pozatym chyba wiedziała,że on i tak nie odpuści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mimo wszystko mogła walczyć o swoje i się buntować... cóż wybrała inaczej. Ty uważasz że to źle że oddała mu władzę? Że postąpiła głupio dając mu przewodzić w ich małżeństwie i być głową rodziny?

      Usuń
    2. Nie uważam,że źle jakby oboje chcieli decydować to żyliby obok siebie,kłócili się jeszcze bardziej a wątpię,że Aleks pozwoliłby decydować Amandzie to by wręcz komicznie wyglądało gdyby taki wielki on słuchał się decyzji takiej małej kobietki.Pomijając to jest starszy,bardziej doświadczony itd.

      Usuń
    3. Ty nie bądz jak Klara, ona też mu ciągle wypomina masę i wiek :)

      Amandy rządy byłyby ciekawym doświadczeniem, nie wiem tylko czy Olek by je przeżył :) W końcu gdyby ona miała go karać za błędy to przez te zbrodnie i mordy musiałaby go zatłuc. Jak myślisz - dałby jej się i sam podłożył pod pasek?

      Usuń
    4. Hahahaha jak sobie wyobraziłam Amandę z paskiem w ręku stojącą nad Aleksem to ...hahaha :D Jakby zasłużył to pewnie by się podłożył :) Jednak obawiam się,że rządów Amandy to on by nie przeżył :)

      Usuń
  3. Amanda chyba zaczyna rozumieć, że Aleks zamierza trzymać się swojej konsekwencji. Stanie w kącie było dla niej w pewnym stopjiu upokarzające. Ciekawa jestem tego co Amanda napisze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdziwiłam się, że Amanda się przemogła i stała w tym kącie i to aż dwa razy. Skoro jakoś to przeżyła to znaczy, że to nie był taki najgorszy pomysł. Ciekawa jestem, co teraz napisze. Nie będzie to łatwe, bo co ma napisać, że się pocięła, bo chciała, żeby wyszło na jej.
    Bardzo mi się podobało jak Olek podszedł to tematu papierosów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobało ci się że dał jej pieniądze, że zaproponował by dała mu w mordę czy że zabronił jej palić?

      Usuń
    2. Wszystko.
      Najbardziej jednak to, że w końcu odpuściła sobie te fajki.

      Usuń
    3. Zagroził jej, to sobie odpuściła. Mnie tam się najbardziej spodobało, że wreszcie sobie odpuściła rzucanie w niego przedmiotami i że tym portfelem nie oberwał :) bo zawsze ten mój bohater był taki poszkodowany... biedny taki i taki maluśki w obliczu tej wrednej i zawziętej Amandy.

      Usuń
    4. Zagroził, ale podziałało.Przynajmniej na razie
      Nic straconego, pewnie żyjąc z Amandą Twój bohater nie raz jeszcze oberwie czymś od tej wrednej Amandy. :)

      Usuń
    5. A wiesz czemu podziałało? Bo jest konsekwentny i chyba surowy, ale ja nie mam pewności czy jest aż tak surowy...

      Oberwie popielniczką, ale to od mini Amandy - Kamila. A od tego drugiego klona w twarz dostanie i kopniaka, i to niedługo :)

      Usuń
  5. Kiedy kolejna część ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to zależy kto pyta i dlaczego?

      Usuń
    2. A dlatego że bardzo mnie to wszystko wciągneł, ciekawe akcje, dobrze opisane uczucia bohaterów . To jak dowiem się kiedy kolejna ?

      Usuń
    3. Jeśli czytałaś/łeś wszystko to wiesz że bardzo nam zależy na tym by anonimowi podpisywali się, oczywiście nie numerem PESEL ale jakimś nickiem, ksywką, bym wiedział mniej więcej komu odpowiadam

      Jakieś 2-3 godziny temu wrzuciłem tę część, teraz oglądam film, potem zjem kolacje... więc nie wiem za bardzo kiedy znajdę czas na wrzucenie kolejnej części, nie wiem też nawet czy Magda już ją poprawiła bo nie zaglądałem na prywatnego chomika.

      Usuń
    4. Jeśli przeczytałaś/łeś wszystko i się nudzisz to post wcześniej zadałem kilka pytań, może poodpowiadasz, co?

      Usuń
  6. Okej, dziękuje i smacznego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A podpisu to się niedoczekam?

      Usuń
    2. A co Ty taki niecierpliwy ? A tak wgl to Ci mój podpis da ?

      Usuń
    3. To że będe wiedział które komentarze są twoje. W jednym poście to już tłumaczyłem.

      Usuń
  7. Aleks jak mały chłoptaś cieszy się, że zabił kurę - nie mogłam z tego fragmentu. A teraz powiedzcie mi gdzie znaleźć takiego Aleksa? Bogaty, przystojny, ładny z twarzy, uroczy, z seksownym spojrzeniem, posiadacz nieziemskiej klaty, a na dodatek nie jest chamem... Genialne opowiadanie, dzięki niemu zacznę czytać od początku.

    Ta Amanda tylko jakaś taka niewyrazista tutaj jest, ale może w poprzednich była bardziej żywiołowa :)

    Hania.

    OdpowiedzUsuń
  8. O! Trochę dziwne z tym stanie w kącie w przypadku tej pary. Nie mogę jakoś sobie tego wyobrazić, że Aleks przeszedł do takich metod w stosunku do Amandy. Mocno protekcjonalne podejście, ale może w ich przypadku się sprawdzi;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale on przecież miał takie metody na samym początku (przypominam o części z karną pufą).

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ale mnóstwo czasu już minęło a oni są teraz inną parą. Mimo wszystko dziwne miałam wrażenia z tym kątem i kartką, ale widocznie taką metodę obrał Aleks;)

      Usuń
    4. Co miałaś na myśli pisząc że teraz są inną parą?

      Usuń
    5. Ich relacja zmieniała się na przestrzeni czasu. To nie ten sam Olek i Amanda co na początku;)

      Usuń
  9. Zabiłabym chyba faceta, gdyby mi kazał stać w kącie... Na wiele bym się zgodziłam ale nie na cos takiego, jak dla mnie to takie.. no podłe..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale może dzięki temu do Amandy coś dotarło...?
      No i Aleks zawsze był taki trochę podły. Przypominałem już tutaj o tym jak jej kazał dwie godziny na pufie siedzieć za spóźnienie. Była tez akcja znęcania się psychicznego, gdy mu grzebała po kieszeniach.
      Ja sam byłem w szoku, że Amanda stanęła w tym kącie :)

      Usuń
    2. Zuch dziewczyna... ; )
      Ale powinien docenic to, że próbuje słuchac. Stara się byc stosunkowo posłuszna jego decyzją. Przecież wczesniej musiałby się z nia szarpac...

      Usuń
    3. Tak, tak, tak się stara go słuchać i być mu posłuszna, że mu prawie portfelem zdzieliła tam gdzie by akurat trafiła :)

      Usuń
  10. No, cóż... Idąc pod górę upadki się zdarzają ;p nie bądźmy już dla biednej Amandy tacy krytyczni...
    No ale, no prawda, na szczęście nie doszło do tego
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna Amanda... eee, bardzo ciekawe określenie dla kogoś kto w sezonie kupuje kilka par butów z Wojasa :) haha, tak mi się jakoś skojarzyło.

      Usuń
  11. Stanie w kącie to możne trochę poniżające, ale na Amande by nic innego nie zadziałało, stłukłby ją ona przeżyła i zapomniała, a jakby posadził na krześle to by robiła wszystko byle nie myśleć, a tak postała 20 min w sumie to 40 nawet nie bo skrócił jej czas po cichu, pomyślała, i tu była zmuszona trochę pomyśle

    OdpowiedzUsuń
  12. Aleks wraca do starych metod do "super niani", na początku ich znajomości kazał jej siedzieć za karę na pufie , jedynie dwie godzinki. Teraz postawił do kąta, jak dwulatka, trochę to faktycznie upokarzające, ale może da efekty?

    OdpowiedzUsuń