poniedziałek, 20 stycznia 2014

Część 250 - Gniew (część siódma)




Aleksander (Samuel)
Kroiłem chleb na kolacje, Klara szykowała się już do domu, a Amanda powróciła właśnie ze spotkania z Dariuszem. Przeprosiła go za niewstawianie się w pracy podczas tego okresu gdy nie byliśmy razem. Prosiła bym pojechał tam z nią, ale ja uznałem, że sama nawaliła, sama więc musi to ponaprawiać.
Jak się okazało dała radę wszystko załatwić. Podziękowała mi nawet, że wstawiłem się za nią u Darka, bo ostatecznie napisałem mu dwa smsy. To bardzo miłe uczucie, gdy żona rzuca ci się na szyje już z samego progu. Nawet u Klary ten widok wywołał uśmiech na twarzy.
– Jesteś kochany – rzekła moja żona dając mi całusa w policzek.
– Widzisz, jestem kochany – zwróciłem się do teściowej, która nadal nie była przekonana co do moich metod radzenia sobie z żoną, ale ostatecznie nie wtrącała się i mi nie wadziła.
Prawie trzyletni chłopiec dotknął mojej nogi. Odstawiłem więc Amandę i wziąłem na ręce Igora.
– Na balana – zawołał z uśmiechem.
– A nie wolisz polatać? – zapytałem i chwytając go pod ramionkami sprawiłem, że „przeleciał” pod sufitem.
– Lecem, lecem! – krzyczał.
– Starczy już. Igor, wracamy już do domu – zadecydowała Klara. Postawiłem więc malucha, a sam usiadłem na krzesełku.
Poczułem coś mokrego pod moim nosem, przetarłem ręką. Była to krew. Od razu zaczęło się robić zamieszanie. Oczywiście Klara bardziej to przezywała niż Amanda.
– Przyłóż sobie zimnym. Dam ci namoczony wacik. Głowa w dół, czy do góry… jeju, nie pamiętam. – Tak brzmiały jej słowa.
– Mamo, on ma trzydzieści dwa lata prawie, a nie trzy. Poradzi sobie – zapewniała ją moja żona.
– Bo mogłabyś mu czasem pomóc. – Byłem zszokowany, że to akurat Klara powiedziała.
– Od czego ci się to w ogóle stało? – zapytała moja żona podając mi jakiś zimny ręcznik, ociekający wodą.
– Nie wiem – wybełkotałem przez materiał.
– A ja wiem. On jest przepracowany – stwierdziła Klara.
– Jasne – rzuciła Amanda.
– Nie jasne, tylko to też twoja wina. On ma jedną, drugą, trzecią… Bóg wie ile prac, bo i te szklarnie, i ten klub, klinika, przychodnia, szpital, dyżury, a ty… ty byś się mogła chociaż domem zająć, a nie ja przychodzą, a on robi obiad, potem on kolacje…
– Nie było mnie! – warknęła Amanda.
– No wiem, bo ciebie, przecież nigdy nie ma.
– Możecie przestać? – zapytałem po cichu, bo nie dość, że bolał mnie nos, to jeszcze na domiar złego zaczynała boleć głowa. – Amanda przecież w pracy była – dodałem jeszcze ciszej.
– Czasami jestem! – broniła siebie.
– Tak, oczywiście, gdy jest ci to na rękę. Zważ uwagę na to, że on ma jedno zdrowie i jedno życie i nie jest taki najmłodszy. – To zdanie w ustach Klary mnie rozbawiło. Zaśmiałem się.
– No dziękuję bardzo, teściowo. Ty to mi zawsze jedziesz po wieku – skomentowałem i chciałem wstać, ale dłonie Amandy na moich ramionach posadziły mnie z powrotem.
– Ty siedź, bo jeszcze omdlejesz, czy coś i znów ktoś mi powie, że to moja wina, bo się przeze mnie przepracowujesz.
W końcu mi minęło, samo. Wydawało mi się, że to chwilowe osłabienie i przepracowanie. Nastał wieczór i tu Amanda mnie zszokowała. Siedziałem na łóżku i nagle u moich ud wylądował pasek, ten czarny, garniturowy.
– Jest wieczór – powiedziałem znacząco.
– Wiem, ale ja nie dam rady po raz trzeci czekać do rana. Zostało dwadzieścia pięć. Wlep je od razu. Olek, proszę zrób to dla mnie. – Ten błękit jej oczu wwiercał się we mnie.
– Nie wytrzymasz.
Przykucnęła przy mnie. Oparła swoje łokcie na moich kolanach, byłem w lekkim rozkroku.
– Wytrzymam. Przytrzymasz mnie. Aleks, ja chce to mieć już za sobą. I rozumiem to… to wszystko. Nie popieram, zawsze będę anty do przemocy nastawiona, ale zasłużyłam i potrafię zrozumieć, że ty też już nie widziałeś innego wyjścia.
– Rozumiesz? – zdziwiłem się. Była inteligentna, nie przeczę, ale była też kapryśna i lubiła stawiać na swoim.
– Sama dałam ci władzę. Chciałam być ty był głową rodziny i podejmował ważniejsze decyzje. Domownicy mieli cię słuchać. Zrobiłam to bo wiedziałam, że nie jesteś despotą i nie będziesz tej władzy wykorzystywał, a potem… potem sama zapominałam, że jestem domownikiem i podlegam twoim rządom jak inni. A kiedy ty tą wyprowadzką chciałeś mi dać do myślenia, ja po wszystkim nawet nie przeprosiłam. Ty mnie wywaliłeś, a ja zamiast walczyć o rodzinę, znów żyłam bez zobowiązań, jak wtedy gdy byłam panną. Trochę się tego zebrało, ale za wszystko przepraszam. Wolę się położyć niż stać, zejdziesz? – zapytała, a ja patrzyłem na nią nieobecnym wzrokiem. Czułem się jakbym śnił, albo się przesłyszał. Na dodatek miał przewidzenia.
Amanda stanęła przede mną i zdjęła dżinsy, potem zegarek. Kiedy chwyciła za materiał stringów i spojrzała na mnie pytająco w końcu zrozumiałem o co chodzi.
– Jasne, już wstaje. – Sięgnąłem po dwie poduszki i położyłem je na środku łóżka, jedna na drugiej. – Połóż się, zostać w majtkach, te akurat i tak nic nie chronią. – Uśmiechnąłem się do niej, by dodać jej odwagi.
– Olek naprawdę przepraszam i ja naprawdę rozumiem… – Już otworzyłem usta by jej przerwać. – Nie przerywaj. Nie chcę byś zmienił zdanie. Odbiorę to lanie, takie jakie ustaliłeś na początku, bez taryfy ulgowej, tyle tylko, że szybciej bo całe od razu, a nie na raty. Ja chcę mieć tylko do ciebie jedną prośbę.
– Jaką? – zapytałem układając pas w mojej dłoni.
– O cierpliwość chcę cię prosić. Nie przywyknę od razu, że to ty jesteś dowódcą. Nie bądź za surowy, bądź cierpliwy i nie pozwól by dochodziło między nami do tych ostrych awantur, proszę. – Miała nadzieję, że nie pozwolę na awantury i że spełnię te prośby. Ufała mi. Pierwszy raz poczułem się jakbym naprawdę miał żonę, bo wcześniej to było takie sztuczne, jakby tylko na papierku.
– Okay, obiecuje spełnić te prośby.
– Jeszcze jedna – powiedziała szybko.
– Jaka?
– Nie bij mnie po twarzy, nigdy więcej, bo ci tego nie wybaczę. Albo pewnie i wybaczę, bo kocham… ale Olek to by wszystko zepsuło. Zepsułbyś sam to co teraz zbudowałeś.
– Wiem i nie będę.
– Okay, to teraz moja chwila prawdy, tak? – zapytała z uśmiechem zdradzającym jej zdenerwowanie.
– Na to wygląda.
Chwilę trwało zanim się położyła. Pierw przeczesała włosy, potem sama nosiła się z myślami czy dobrze robi, a ja po prostu cierpliwie czekałem. Potem padł pierwszy pas, drugi, trzeci. Zaczęła się wiercić więc ją przytrzymałem i padły kolejne trzy. Kiedy jej ręce zasłoniły pośladki i prosiła o przerwę dostała ją. Całe dziesięć minut siedziałem na łóżku i czekałem aż będzie gotowa przyjąć karę do końca. Po pięciu znów zasłoniła pośladki, znów chciałem usiąść i poczekać, ale mnie powstrzymała.
– Zrób to szybko, chce by już było za mną – wybełkotała wciąż płacząc.
– Dobrze – odparłem delikatnie.
Pochyliłem się, chwyciłem za jej nadgarstki, przytrzymałem je na jej plecach i dokończyłem. Czternaście pasów równie mocnych jak te pierwsze spadło na jej już i tak czerwony i lekko posiniaczony tyłek. Nie litowałem się, ale też nie wyżywałem. To była kara, a nie pokaz mojej siły. Biłem więc mocno, zdawałem sobie z tego sprawę, ale nie tak mocno jakbym mógł. Właściwie w skali od jeden do dziesięciu mojej siły, to do tych uderzeń nie użyłem nawet trzech.
– Po wszystkim – wyszeptałem kładąc się przy niej. Pasek odrzuciłem gdzieś pod łóżko.
– Przytul mnie, tak po prostu – wychlipała.
– Dobrze – odpowiedziałem i położyłem się na prawym boku, objąłem jej plecy moim ramieniem. Czasami głaskałem po włosach, trochę po karku.
– Kocham cię, ta za wszystko i za nic. – To były najpiękniejsze słowa jakie w życiu od niej usłyszałem. Były piękne, bo były szczere i wtedy dotarło do mnie, że i ja powinienem być z nią zawsze szczery.

Jakub (Samuel)
Od tygodnia nosiłem się z pewnym zamiarem. Aparat spoczywał bezpiecznie w szafce nocnej przy małżeńskim łóżku, w mojej i Magdy sypialni. Usiadłem przy niej, leżała tyłem do mnie.
– Mocno boli? – zapytałem.
– Nic mi nie będzie. To tylko okres. Wzięłam już coś przeciwbólowego – odpowiedziała i spróbowała odwrócić się w moją stronę, ale widocznie ból spowodowany skurczem mięśni jej nie pozwolił.
– Mam coś, co powinno poprawić ci humor – rzekłem i wyjąłem lustrzankę z szafki. Nie tę samą którą jej zabrałem, a znacznie lepszą. – Proszę. – Położyłam aparat obok niej, tak by mogła go dokładni obejrzeć.
– To nie mój.
– Już twój. Doszedłem do wniosku, że nie mam prawa zabierać ci tego co kochasz. Pomyślałem jak ja bym się czuł, gdybyś ty zabrała mi gitarę, albo pianino i czułbym się okropnie. Szkoda tylko, że dotarło to do mnie po facie, po sprzedaży twojego sprzętu. W ramach zadość uczynienia…
– Ten jest lepszy. – Magda usiadła, zapomniała o bólu i oglądała swój nowy nabytek.
– Wiem. Przepraszam, że byłem takim… skurwysynem.
– Nie obrażaj własnej matki.
– Fakt, to w takim razie przepraszam za to, że byłem takim draniem. – Musnąłem jej skroń swoimi ustami. – Nie przeczę, że zasłużyłaś na konsekwencje, ale tamte były za surowe. Uznajmy więc, że karą był ten szlaban, ten czas bez twojego sprzętu. Mam nadzieję, że ten godnie zastąpi swojego poprzednika.
– Z pewnością, ale ma za mała kartę pamięci.
– Dokupimy, ale już nie w tym miesiącu. – Nie chciałem jej niczego odmawiać, ale nie miałem wyjścia. Nie było nas stać na wszystko i nie mogliśmy sobie pozwolić na kolejny kosztowny zakup do wypłaty.
– Rozumiem. – Za to ją kochałem, za to że rozumiała, nie była wymagająca. Za to, że zawsze była przy mnie. Nachyliłem się do niej, wchodząc na łóżko. – Czy mi się wydawało czy pastor Jakub Norman sam przyznał się do swojej surowości? – zapytała i błysnęła mi fleszem po oczach. – Przepraszam, nie wyłączyłam.
– Nie szkodzi – odpowiedziałem i pochwyciłem za aparat. Odłożyłem go na bok, a sam zająłem się całowaniem mojej piękności. – Jakiej surowości, ja przecież jestem bardzo miłosierny – powiedziałem ciepło, z uśmiechem i męczyłem się z rozpięciem drobnych guziczków jej koszuli, co nie było łatwe, bo miałem grube paluchy.
Jakoś mi się udało i już po chwili sunąłem swoją dłonią po jej dekolcie.
– Przeszkadza ci, że mam chropowate… – chciałem zapytać, ale mi przerwała.
– Jak każdy gitarzysta masz poranione opuszki, ale nie szkodzi.
Pozwoliła mi na pieszczotę piersi i sutków. Posłusznie leżała, nie wierciła się, tylko rozwierała swoje usta by mój język mógł wtargnąć między nie.
– Jakub, mam…
– Wiem. Nie chcę seksu, nie lubię gdy czujesz dyskomfort. Ja cię tylko całuje – oznajmiłem uspokajająco.
– Ale możemy… Tak rób – poleciła zmieniając koncepcje. Jej poprzednie myśli rozwiały się z powodu moich pocałunków zaznaczających każdy fragment jej szyi.
Sięgnąłem do przełącznika by zgasić lampkę, bo poczułem jak drobne dłonie mojej żony błądzą po moim torsie, pod koszulką jaką miałem na sobie.
– Zgasiłeś? – zapytała zaskoczona.
– Tak.
– Szkoda, uwielbiam na ciebie patrzeć – wyznała z nutką zawodu w głosie.
– Ale ja na siebie nie lubię.
– Nie mamy tu luster.
– Magda, nie nalegaj, dobrze wiesz…
– Wiem, ale może już czas by wyzbyć się demonów przeszłości. On zdechnie w piekle. Pewnie już do niego trafił.
– Nie mów tak. Nie wolno nienawidzić. Trzeba wybaczać. – I wtedy obudził się we mnie instynkt. Nie instynkt przerwania, a zmysł odczytywania jej myśli. Znaliśmy się tak długo, że czasami rozumieliśmy się bez słów. – Skąd wiesz, że on nie żyje?
– Kuba, to nie to co… – Przerwała bo zapaliłem światło. – Krew... krwawisz z nosa – dodała z niekrytym przerażeniem.

Narracja (Samuel)
Mężczyzna w brązowych butach firmy Kappa usiadł na niewielkim pufie w przedpokoju. Wydawał się być zmęczony. Opierał tył głowy o ścianę. Potem rozwiązał sznurówki i uśmiechnął się do swojej żony.
– Chodzisz w zimowych, latem? – zapytała.
– Tak, dziś musiałem – odpowiedział i bez słowa podszedł do kominka. Zaczął w nim rozpalać.
– Jest lato – przypominał brunetka, która wczorajszego dnia zmieniła swój kolor włosów w salonie fryzjerskim.
– Amando, wiem – odrzekł pewnym tonem. W kominku zaczęło strzelać drewno. Za moment wylądowały tam też buty mężczyzny, następnie jego spodnie.
– O czymś nie wiem? – zapytała stając u jego boku.
– Pamiętasz jak wyjechaliśmy? Wtedy co mnie pobito, co… – Usiadł na kanapie w samych bokserkach w paski.
– Pamiętam.
– Wymierzyłem sprawiedliwość zdrajcy. Chłopaki porzucili tego faceta w lesie, ktoś go pewnie znajdzie, nakłoni do zeznań. Nie chcę trzymać w domu zakrwawionych ubrań – wyjaśnił.
– Aleks, coś ty narobił? – spojrzała na niego zaskoczona i przerażona za razem.

– Amando, usiądź. Chyba będę ci musiał wiele wytłumaczyć. I chyba powinienem zacząć od samego początku.

13 komentarzy:

  1. Byłam pewne, że będzie kazała mu wymierzyć ciosy pasem od razu. Wzięło go na szczerość... Teraz Amanda będzie szykować paska :)
    A co do Jakuba to przeciwieństwo Aleksa. Zjadają go wyrzuty sumienia:)
    Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też byłam przekonana, że Amanda będzie chciała miec to już za sobą...
    Co do Kuby i Magde, to chyba sie do nich nie przekonam... ni wiem czemu. Tak po prostu. Ich zycie ososbiste m nie nie ciekawi, ale wiem że sa związani z Aleksem,.. a szkoda..
    Ciekawi mnie co teraz Aleksander powie Amandzie i czy będzie to cała prawda....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to oni nigdy nie będą mocno z Olkiem związani... przyjaciółmi Górskich Normanowie nie zostaną, tego możesz być pewna.

      Usuń
  3. Nigdy bym się nie spodziewała,że Amanda sama poda Aleksowi pasek i poprosi żeby jej wlał a,że powie,że rozumie itd. to już zupełnie nie.Zastanawiam się co Aleks zrobił i co powie Amandzie.Co do Kuby to dobrze,że oddał żonie tą lustrzankę i zrozumiał,że nie ma prawa zabierać jej pasji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, jestem tu nowa,ale przeczytałam większość tego bloga...Również,bardzo mnie zdziwiła postawa Amandy,że sama się zgodziła na dokończenie kary i że w sumie ją dzielnie zniosła, może w końcu zaczyna pomału dorastać i mądrzeć?Zobaczymy....Kiedy następna część, już się nie mogę doczekać.:)
    Serdecznie pozdrawiam wszystkich obecnych i Autorów
    Margaritka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuje przeczytać wszystko i to chronologicznie bo to jest większa całość i tylko razem jest spójne :)

      Usuń
  5. A ja myślałam, że zamiast paska pójdzie ręka w ruch. Kurczę, Amanda mnie zaskoczyła... Ale z drugiej strony trochę mnie drażniło, że ona sporo mu sama narzucała. Chcę taką a nie inną karę, chcę od razu, teraz mnie przytul... Szkoda, że inicjatywa nie wyszła od niego;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Aleks mnie zdziwił. On z tego co pamiętam miał być konsekwentny i trzymać sir swoich słów, a tu brak niespodzianek znowu Amanda mówi co, kiedy i jak :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale konsekwencje jednak wymierzył...
      nie chciał jej też męczyć, poza tym wydaje się, że coś zrozumiała. Sądzisz, że to się tylko tak wydaje i naprawdę to nic do niej nie dotarło?

      Usuń
    2. Nie twierdze, że nic do niej nie dotarło. Myśle że Amanda po prostu poznała granice ostateczności Aleksa, a teraz znając je dalej będzie ciągnąć za sznurki ich życia jak za sznurki marionetek w teatrze bo wie, że jej mąż jest tylko głową a to ona tą głową kręci.

      Usuń
    3. Czyli że ona znowu nim manipuluje, tak? Może on za mało surowy był co?

      Usuń
  7. Wydaje się że Amanda coś zrozumiała, fajna część podobało mi się pokazanie w jednaj części i Normanów i Górskich. Dobre zestawienie bo jak najpierw czytałam jak Olek wyciąga konsekwencje wobec Amandy, a później jak Jakub wobec Magdy to można było spokojnie porównać podejście oby tych panów do swoich żon, ale jakoś nie lubię Jakuba i to nie wiem czemu jakoś tak po prostu pomimo że Olek to drań i gangster i zupełnie nie popieram jego metod karania Amandy to paradoksalnie bardziej go lubię niż Jakuba jest jakiś taki ciekawszy i moim zdaniem cieplejszy dla rodziny.. Ale oczywiście to tylko moja opinia.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, mi też się wydaje, że do Amandy coś tam dotarło, że zrobiła rachunek sumienia. Amanda poszła na całość z tą karą, uznała, że Olek jej nie odpuści, że na litość tym razem go nie weźmie.
      Jakub jednak miał wyrzuty sumienia, przemyślał sprawę i dał żonie jeszcze lepszy sprzęt, ciekawe czy Magda tego kiedyś nie wykorzysta.

      Usuń