sobota, 4 stycznia 2014

Część 227 - Męża trzeba sobie wychować?





Amanda (Magdalena)

Taksówkarz zaparkował przy samej bramie, spojrzał na licznik, potem na mnie. Miał przysiwawego wąsa i całą drogę gadał o tym, jakie to straszne są kobiety. Jak to gnębią biednych mężów, posyłając ich do sklepów, szkół, dodatkowej pracy. W duchu sobie myślałam, że jak by ten facet znał moje podejście to szedłby do samej Częstochowy na kolanach, w podzięce, że nie jest moim mężem. Miałam ochotę zaśmiać się zaraz po tym gdy nawiedziła mnie ta myśl. Zdecydowałam się jednak tylko na delikatny uśmieszek. Mężczyzna chyba pomyślał, że to do niego.
– Jak dla pani to sto piętnaście złotych – rzekł niby z gestem, bo ta maszyna, co teraz jest w każdej taksówce wskazywała wyraźnie sto dziewiętnaście.
Wyjęłam portfel z torebki. Był z czerwonej, lakierowanej skóry. Jeden z pierwszych prezentów jakie otrzymałam od mojego męża. Wtedy kiedy mi go ofiarowywał, nie był jeszcze moim mężem. Taksówkarz patrzył na mnie z wielkim zdziwieniem gdy poszukiwałam banknotu. Nie nosiłam ze sobą dużo gotówki, ale nie lubiłam być całkowicie goła. Tak więc zawsze miałam te cztery stówki w przegródce na banknoty. Tylko tym razem zapomniałam zostawić dzisiaj odebranej wypłaty w domu i poszukiwałam chociażby pięćdziesiątki pomiędzy tymi stówami. W końcu wygrzebałam sto dwadzieścia złotych i wręczyłam je taksówkarzowi z uśmiechem.
– Niech pan nie wydaje – rzekłam.
– Ale mówiłem, że…
– Nie lubię być nikomu nic winna – przerwałam mu tymi słowami i wysiadłam z taksówki pośpiesznie, bo już zaczynał rozbierać mnie wzrokiem.
Zmierzając w stronę drzwi wejściowych od domu przeklinałam powierzchnie jaką mam pod nogami. Kto wymyślił by tutaj znajdowały się te cholerne kamienie? No oczywiście ja, bo ładnie wyglądały w katalogu, ale nikt mi nie przypomniał, że ja czasami chodzę w szpilkach, ani nawet nie uprzedził, że te kamienie nie są zbyt komfortowe do przemierzania dla kobiety z butem na obcasie. Przekręciła klucz w zamku, natychmiast wyłączyłam alarm i zapaliłam „ciemne” światło. Omiotłam salon wzrokiem. Pierw rzucił mi się w oczy Olek śpiący w błękitnej koszuli i dżinsowych spodniach. Spał na kanapie, a po stronie oparcia, otoczony jego ramieniem był nasz półroczny synek – Patryk. Malec miał na sobie zielone body z żółtym psem Pluto, a nóżki miał przykryte flanelową pieluszką.
– A tyle razy prosiłam by go nie brać z sobą do łóżka – powiedziałam z pretensją w głosie, ale na tyle cicho by nikogo nie obudzić.
Rozejrzałam się dokładniej po salonie. Podłogi wyglądały na dopiero co umyte, wręcz wypolerowane. Dywan zniknął spod stołu, ale odnalazłam go na tarasie, był cały mokry, czyli Aleks go wyprał. Na meblach nie było ani jednego pyłku kurzu. Nie walała się ani jedna zabawka, za wyjątkiem piłki wydającej odgłosy, spoczywającej teraz na fotelu. No i przenośna, bezprzewodowa niania leżała na ławie. Zachwycona postępem jaki zaszedł w salonie ruszyłam przyjrzeć się reszcie pomieszczeń. Lekko się chwiałam, od sporej ilości alkoholu, ale to nie było utrudnienie nawet na tak wysokich obcasach. Pierw zajrzałam do toalety, która służyła gościom jacy u nas bywali. Było to małe pomieszczenie, ale dziś płytki wyglądały jak nowe.
– Boże, czym tyś to wyszorował? – zadałam sobie to pytanie, choć powinnam była pytać o to Olka.
Łazienka z toaletą, w której mieścił się prysznic także była w wybitnym porządku. Na szklanej kabinie nie było ani cienia smugi. Zachwycona stanem parteru ruszyłam na piętro. W naszej sypialni została zmieniona pościel. Podobał mi się wzór nowej narzuty – czerwone róże na czarnym tle. Zajrzałam do garderoby. Tutaj mój zachwyt przekroczył wszelkie granice. Okazało się, że Aleks zrobił pranie, użył suszarki, wyprasował i wszystko ułożył. Było niemal idealnie. Przestawiłam tylko kilka jego marynarek, by wisiały przy odpowiednich koszulach i koszulkach pasujących kolorystycznie. To samo uczyniłam z moimi bluzkami na ramiączkach i koszulami, które zwykłam nosić. Nie miałam Olkowi tej mieszaniny za złe, zasugerował się po prostu kolorem. Nie pomyślał, że do czerwonej bluzki nie założę rozpiętej czerwonej koszuli, bo się zleje w jedną plamę zamiast ładnie kontrastować. Z dumą rzuciłam okiem ostatni raz na garderobę, zagasiłam w niej światło i zasunęłam drzwi. Zeszłam z powrotem na parter, wyjęłam delikatnie Patrysia z objęć mojego męża i zaniosłam go do jego łóżeczka. Tam przykryłam go jego letnią kołderką, zerknęłam też na Kamilka i pozostawiłam uchylone drzwi. Uznałam, że posiadanie bliźniaków to coś nadzwyczajnego. Nasi chłopcy byli jednojajowi, identyczni, a tak różni od siebie. Już teraz lubili inne zabawki i zabawy, nie mogłam się doczekać by zobaczyć jak to będzie postępowało wraz z upływem lat.
Powróciłam do salonu, przyklęknęłam przy moim mężczyźnie i musnęłam go w policzek. Tym sposobem szminka odcisnęła ślad moich ust na jego ciele. Nie zastanawiałam się długo, postanowiłam narobić mu więcej takich stempelków. Pierw szyja… ojej… ubrudził mu się trochę kołnierzyk. Uznałam więc, że bezpieczniej będzie rozpiąć tą niebieską koszule. Na trzeźwo pewnie byłoby to łatwiejsze. Nie żebym była całkowicie zalana, ale mimo wszystko sprawność manualna u mnie nawet po jednym kieliszku wina potrafiła ucierpieć. Kiedy wreszcie poradziłam sobie z jednym z tych cholernych guzików natychmiast zaczęłam mocować się z drugim. Musnęłam klatkę piersiową Olka i odsunęłam na moment twarz by mu się dokładnie przyjrzeć. Nadal zdawał się spać. Podziwiałam jego spokój, te delikatnie zamknięte powieki, lekko zaciśnięte usta, skromny uśmiech. Był wyjątkowy i to nie tylko ze względu na to jak spał, ani dlatego, że sprzątał. Byłam pod wrażeniem jego szerokich ramion, muskulatury, siły fizycznej, która nie zawróciła mu w głowie na tyle by zapomnieć o rozwoju intelektu. Rozpięłam resztę guzików koszuli mojego męża. W ten sposób podałam swoim oczom kaloryfer niczym na tacy. Aleksander miał doskonale wyrzeźbione mięśnie brzucha, ale nie były przy tym przesadzone. Od razu widać było, że to owoc ciężkiej pracy na siłowni, a nie jakiś drogich sterydów i innych środków tego typu. Dotknęłam dłonią te mięśnie, chodziłam po nich niczym po drabince, pierw palcami, by po chwili uczynić to samo swoimi ustami.
– Już wróciłaś? – zapytał zaspanym głosem. Zerknęłam na niego, nadal miał zamknięte oczy. Odczekałam chwilę bez ruchu, wyczekiwałam aż zacznie je otwierać, a kiedy to nastąpiło kontynuowałam pocałunki.
– Nie przestawaj – wymruczał.
– Oczywiście, że nie – zapewniłam Olka o swoich brudnych i grzesznych myślach, ale przy tym naprawdę dobrych intencjach. W końcu należała mu się nagroda za taki porządek jaki za jego sprawą zapanował w całym domu.
Olek milczał, ale uniósł się do siadu, oparł wygodnie plecami o kanapę, a bosymi stopami dotknął ciemnych paneli wysokiej jakości. Położyłam dłonie na jego udach, nakrył je swoimi. Nie zawsze lubiłam gdy patrzył mi w oczy, ale w takich momentach to uwielbiałam. Jego spojrzenie było jak nagroda, dowartościowywało, bo było pełne pożądania, zachłannej namiętności, przesiąknięte erotyzmem. Wstałam z kolan tylko po to by jedno z nich położyć między udami Aleksa, drugie było lekko ugięte, także opierało się o kanapę. W tej pozycji mogłam spokojnie dosięgnąć jego ust. Zbliżyłam się do nich, ale nie dotknęłam ich swoimi. Oczekiwałam aż Aleks przybliży do mnie twarz. Dotyk jego rozgrzanych ust trwał ułamek sekundy, odsunęłam głowę. Uśmiechnęłam się z wyższością i czekałam na jego reakcje. Podchwycił mnie swoimi dłońmi pod pośladkami, wstał energicznie i w trzy sekundy wylądowałam plecami na kanapie, a on znajdował się nade mną. Jedną nogę miał ugiętą i była wciśnięta między oparcie, a moje udo, drugą natomiast miał poza kanapą, tak że dotykał stopą podłogi. Całował moją szyje, pieścił ją swoim językiem w sposób szybki, niemal ekspresowy, jakby nie chciał przedłużać tej chwili tylko w jak najszybszy sposób mnie pobudzić. Zastanawiałam się czy się z nim pobawić, czy poudawać niedostępną, nierozgrzaną, czy może wręcz przeciwnie. Zdecydowałam się na wręcz przeciwnie. Moje dłonie powędrowały do guzika jego dżinsów. Całkiem sprawnie poszło mi jego rozpięcie, ale potem czekała na mnie bardzo niepozytywna niespodzianka – kolejny guzik. Mocowałam się z nim dłuższą chwilę, aż w końcu się udało i natrafiłam na kolejny. Czułam jak Olek przestaje mnie całować, a jego usta, które wciąż spoczywały na mojej szyi układały się w cwany uśmieszek.
– Coś ty jakieś antygwałty założył? – zapytałam na głos.
Tym razem zaśmiał się jawnie. Oddalił twarz od mojej szyi, spojrzał mi w oczy, jego szmaragdy były rozbawione. Wyprostował się. Zrobiło mi się nieco smutno, bo już nie czułam jego nagiego torsu na moim ciele, nie ocierał się o moje piersi ukryte pod materiałem stanika i koszulki. Teraz jednak mogłam w spokoju i w całkiem wygodnej pozycji podziwiać jego mięśnie. Olka dłonie powędrowały do jego rozporka, sprawnie rozpiął pozostałe trzy guziki i natychmiast powrócił do całowania mojej szyi. Czułam jak się w nią wsysa, przez pierwsza chwilę było to przyjemne, potem bolesne, w końcu stało się boleśnie przyjemne. Poczułam jak jego lewa dłoń błądzi po moim brzuchu, w końcu chwycił za brzeg mojej koszulki i uniósł ją do góry. Jego chropowate opuszki palców znacznie i szybko sunęły ku górze, do stanika. Nagle mnie z niego oswobodził. Ciekawe skąd skubany wiedział, że zapięcie znajduje się z przodu? Nie miałam jednak czasu się teraz nad tym zastanawiać. Dwoma palcami delikatnie przyszczypnął moje sutki, następnie wskazującym okrążył aureolkę i chwycił swoją dużą, męską dłonią moją całą pierś, znacznie ją ścisnął. To wtedy postanowiłam pozbawić go spodni. Nachyliłam się by chwycić za brzegi jego dżinsów i szarpnąć je ku dołowi. Udało się to tylko odrobinkę. Aleks ponownie podniósł się do wyprostowanej pozycji i chwycił za moje brązowe spodnie. Na jego szczęście były na gumce. Uniosłam pupę delikatnie w górę by ułatwić mojemu mężowi zsunięcie ze mnie spodni. Aleks w końcu wstał z kanapy, bo nie był w stanie oswobodzić mnie ze spodni gdy miałam na sobie buty. Zauważyłam, że przyklęknął, odwiązał pierw jednego z moich botków, a potem pozbawił mnie jego, delikatnie odkładając na podłogę. Poczułam jego usta na moim dużym palcu, potem opuszek sunący po podbiciu, aż w końcu zdjął ze mnie jedną nogawkę. Pozbycie się drugiej trwało o tyle dłużej, że pierw pocałował moją stopę w trzech miejscach po przez cienki materiał podkolanówek.
– Zdejmiesz je ze mnie? – zapytałam.
– Stringi, jasne – odrzekł. – Pończoszki zostawię – wyszeptał.
– To są podkolanówki – poprawiłam mojego męża i pozwoliłam mu na to by pozbawił mnie majtek. Było mi całkiem przyjemnie gdy zaznaczał swoimi ustami ich trasę.
Powrócił do poprzedniej pozycji, gdy jedną nogę miał między mną, a oparciem, a drugą na podłodze. Zaczęłam przesuwać się delikatnie w stronę oparcia by i drugą mógł spokojnie położyć na kanapie, ale pokiwał głowa na boki, czym sprawił, że natychmiast zaniechałam tych prób. Dopiero teraz dostrzegłam, że Aleks nadal jest w koszuli, podczas gdy mój stanik, pomimo, że ramiączka nadal miałam na sobie wcale mnie nie osłaniał. Podobnie jak bluzka, którą miałam podciągniętą nieco nad piersi. Zdjęłam więc materiał tej niebieskiej koszuli z ramion mojego męża, ale przez to, że miał spinki przy mankietach zdjęcie jej całej było niemożliwe. Musiałam więc zadowolić się tym, że okrywała tylko jego ręce od łokci do nadgarstków, oraz osłaniała połowę pleców. Olek zsunął nieco swoje dżinsy wraz z majtkami, musiał tak uczynić bo poczułam jego męskość pry swojej kobiecości. Uniosłam biodra w górę, ale wiedziałam, że w takiej pozycji jest niemożliwe by we mnie wtargnął, ale jeśli już by mu się to udało, to i tak żadnemu z nas nie byłoby wygodnie.
– Załóż nogę na oparcie – polecił szeptem, tuż przy moim uchu. Uczyniłam jak prosił. Postanowiłam wykorzystać jego dominujący charakter najlepiej jak to tylko było możliwe, czyli w łóżku, a nie w życiu. Mężczyźni już tacy są, lubią panować. Grunt to pozwolić im na panowanie na takim gruncie na jakim nam to nie szkodzi, a sprawia przyjemność.
Kiedy już jedną nogę przerzuciłam przez oparcie, drugą instynktownie odrzuciłam na przeciwległy bok, by udostępnić Olkowi miejsce miedzy moimi udami. Kiedy już jego kolana znalazły się tam gdzie powinny, czyli oba na kanapie wyczekiwałam ze zniecierpliwieniem by w końcu przestał mnie całować po tej szyi i ustach i nakierował swojego penisa, ale on wydłużał nieuniknione w nieskończoność.
– Załóż prawą nogę na moje ramie – polecił.
– Za moment będziesz mi kazał szpagat zrobić – poskarżyłam się na głos, ale uczyniłam jak prosił.
– Bez przesady, bez szpagatu się obejdzie. – Puścił do mnie oczko.
Wiedziałam, że chwycił swojego penisa w dłoń. Jednym ze swoich palców odnalazł wejście do mojej kobiecości i pokierował odpowiednio swoim sprzętem. Czułam jak pulsuje we mnie, każdą żylastość, wypuklenie, dokładny kształt. Wiedziałam, że wystarczy jego kilka ruchów bym doszła, ale także doskonale wiedziałam, że jemu trzeba znacznie więcej by dojść.
– Dasz radę powstrzymać orgazm z pięć minut? – zapytał z szerokim uśmiechem na ustach.
– Spróbuje, a jak się nie uda to doprowadzisz mnie do drugiego zanim sam skończysz.

– Jasne. – Nie zabrzmiało to zbyt przekonywująco, ale znałam możliwości mojego męża, wiedziałam co potrafi. Bez zwątpienia mogłabym poświęcić swoją głowę i się założyć, że dałby radę i trzy razy wynieść mnie na szczyty rozkoszy w ciągu jednej nocy.

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobno nie ma rzeczy niemożliwych.Amanda napewno dokonała wiele ale Aleks po prostu taki jest,że też poczuwa się do obowiązków w domu,nie chcę zrzucać wszystkiego na Amandę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wciągające...

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, nazywam się eveyone Sandra
    chcę powiedzieć bardzo duże podziękowania i uznanie dla dr emobeifo za przyniesienie mojego męża, który zostawił mnie i dzieci na prawie 2 lat na przestrzeni pięciu dni po wykonaniu wszystkich instrukcji podane do mnie. Jestem bardzo wdzięczny za przywrócenie pokoju w moim domu małżeńskiego "i modlić się Bóg Wszechmogący daje siłę i mądrość, aby pomóc więcej ludzi mających podobny problem jak ja. o pomoc można
    Skontaktuj się z Nim na ten e-mail: emobeifospellcastertemple@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Aleks to tym wymyciem całego domu chyba chciał trochę urosnąć w oczach Amandy, a jej pomysł z naznaczeniem Olka pocałunkami mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń