Aleksander (Samuel)
W południe pobawiłem się z
chłopakami, Amanda w tym czasie była na sprawdzianie. Na wcześniejsze lekcje
nie zdążyła, a na późniejszych nie miała siły uczestniczyć. Kiedy wróciła
pozwoliłem jej się wyspać, a sam zawiozłem synów do żłobka. Panie były
zdziwione, bo zazwyczaj nasi synowie byli w żłobku od rana, ale odbierani byli
wcześniej niż wszystkie inne dzieci, zaraz po Amandy szkole. Tym razem było po
prostu inaczej. Upoważniłem teściową do odbioru Patryka i Kamila, miała z nimi
pospacerować, dać im u siebie kolacje i to u niej mieli zostać na noc. Czułem
się trochę winny, jak byśmy ciągle i nieustannie ich komuś podrzucali, ale
przecież to nie była prawda. Kochaliśmy ich, zajmowaliśmy się nimi jak
najlepiej potrafiliśmy, ale musieliśmy pracować i mieć też czas dla siebie by
nie zwariować.
Była piętnasta, dziewczyny w
klubie stawiły się punktualnie, tym załapały u mnie pierwszego plusa. Bez
skrępowania dały mi się rozebrać. Ja bez większego zaangażowania rozwiązywałem
ich kostiumy kąpielowe lub rozpinałem staniki, w zależności co tam miały na
sobie. Nie czułem przy tym żadnego podniecenia. Czyniłem to brutalnie,
mechanicznie, bez uczuć i emocji. Przeszedłem do przodu, pokiwałem twierdząco
głową.
– To znaczy, że tak? – zapytała
blondynka.
– Tak, ale muszę mieć pewność,
że nie będzie z wami problemów. Nie mogę już sobie pozwolić na problemy z
pracownikami. Z pracownicami – poprawiłem się w ostatniej chwili.
– A z męską załoga nie masz
problemu? – dopytywała niewysoka brunetka.
– Nie, i to nawet nic dziwnego.
Nie od dziś przecież wiadomo, że to kobiety są najbardziej problemowymi
istotkami. Jesteście dla nas nieodgadnioną tajemnicą. Niczym książka, którą
można czytać po kilka razy dziennie całymi latami, a nawet i wiekami, gdyby
życie mogło trać dłużej niż kilkadziesiąt lat.
– Ta Amanda to jednak ma
szczęście. – Nie wiem z czyjej ust to padło, ale uśmiechnąłem się delikatnie.
– A jakie ja mam cholerne
szczęście – powiedziałem w myślach sam do siebie. – Wy dwie się całujcie. –
Przy tych słowach wskazałem palcem na dwie niskie brunetki, obie o ładnej
figurze. – Wy dwie na łóżko, zadowolcie się. – Tu wskazałem na blondynkę. –
Jest wiele facetów, co przychodzi tutaj tylko po to by sobie popatrzeć na dwie
kobiety, a nigdy nie odważy się zrobić to z dwiema – wyjaśniłem i zasiadłem do
obiadu.
– A ja co mam robić? – zapytała
ta co najbardziej figurą przypominała mi moją żonę.
– Wziąć sobie talerz z komody,
tej spod ściany. Kieliszek także przynieś. Dotrzymasz mi towarzystwa podczas
obiadu.
Było całkiem przyjemnie. Nawet
nie zwracałem większej uwagi na moje nowe pracownice, tylko na tą jedną. O
dziwo nie patrzyłem na nią jak na obiekt erotyczny chociaż była naga.
Rozmawiałem z nią jak z każdą inną dziewczyną. Tematy były różne od ambicji, po
dzieci, po przez szkołę, dom i bolesne życiowe doświadczenie. Poczułem lekkie
drżenie niepewności kiedy rozsunęły się drzwi, a w nich stanęła moja żona.
Uśmiechnęła się do mnie delikatnie, tym zmyła na dobre moją minę pełną pytań co
teraz się wydarzy.
– Widzę kochanie orgie sobie
tutaj urządziłeś – powiedziała z drwiną.
– To element mojej pracy –
wytłumaczyłem i powróciłem do jedzenia posiłku i picia wina.
– Niejeden by tobie tej pracy
pozazdrościł. – Zapewne miała racje, wielu chciałoby być w takim miejscu, z
tymi kobietami. Wielu pewnie posunęłoby się o wiele dalej niż ja, bo na mnie to
po prostu już nie działało jak kiedyś. To już nie ten wiek, nie te czasy. Gdy
zaczynałem tą branże byłem po prostu młody i głupi.
– Nie jesteś o niego zazdrosna?
– zapytała się mojej żony towarzyszka mojego posiłku.
– Jestem, ale to zdrowa zazdrość
– przyznała Amanda szczerze. – Jeśli każda z was chce mieć włosy gdzie ich
miejsce to go nie tknie w nieprzyzwoity sposób – powiedziała moja żona głośno i
wyraźnie.
Patrzyłem gdy do mnie podchodzi,
była już o krok, nie mogłem się doczekać aż podejdzie. W końcu to uczyniła i
błądziła dłońmi po moich włosach.
– A i jemu ufam i przede
wszystkim sobie.
– Aż tak? – dopytywała ta co
miała się całować, czyli mielić ozorem w nieco inny sposób niż ten. Już miałem
zwrócić tej dziewczynie uwagę, ale Amanda szarpnęła mnie mocno i boleśnie za
włosy bym podniósł wzrok na jej twarz.
– Żaden facet nie będzie szukał
mocnych doznań po kątach, tracąc przy tym zera na koncie jeśli ma to czego
szuka w domu, prawda, kochanie? – zapytała.
– Tak, pani – odpowiedziałem z
lekkim uśmiechem. – Ajć – wyrwało się z moich ust bo szarpnęła mocniej.
– Może tak kupimy ci obroże z
diamentami? – zapytała ukazując zęby w uśmiechu. Przejechała swoim czerwonym
paznokciem po mojej szyi, tam gdzie niby miała się znaleźć ta obroża.
– Jeśli masz takie pragnienia
seksualne, to czemu by nie? Ja tam lubię eksperymenty – powiedziałem, ale
miałem pewność, że Amandę taki seks nie kręci. Nie uczyniłaby ze mnie psa, a
tym bardziej szczeniaka na smyczy. Teraz chciała się tylko popisać. Nic mi nie
szkodziło jej na to pozwolić.
– Możecie przestać i wyjść? –
zapytała i nie czekając na ruchy dziewczyn sama zaczęła podawać im ubrania i
wypraszać w pomieszczenia.
Machnąłem tym kobietką, moim
nowym pracownicą dłonią na pożegnanie i jak tylko drzwi się zasunęły poczułem
jak moja żona siada na moich kolanach. Miałem całkiem przyjemny widok, akurat
na jej dekolt. Cmoknęła mnie w usta, tak jak to dzieci dają całuski. Pogrzebała
widelcem w moim talerzu, nabrała na niego kawałek schabowego i skierowała do
moich ust. Przemieliłem posłusznie.
– Zamierzasz mnie tak karmić do
końca?
– A co? – droczyła się.
– Nie aby mi to przeszkadzało,
ale wolałbym się przygotować, lubię wiedzieć co mnie czeka. To jak zamierzasz
mnie tak karmić do końca?
– Do końca życia to nie, nawet
nie do końca dnia. Powiedzmy, że dopóki nie zjesz całego obiadu.
– Muszę zjeść aż cały? –
zapytałem z udawanym przerażeniem.
– Tak, ponieważ musisz mieć dużo
siły, mój mały.
Słowo „mały” o mnie brzmiało w
jej ustach doprawdy komicznie. Nie osiągała nawet połowy mojej wagi swoim
drobnym ciałkiem, ale co tam, uznałem, że to jej dzień i niech sobie pozwala na
co ma tylko ochotę.
– A na co mi aż tyle siły? –
dopytywałem.
– Na deser – wyszeptała z takim
wydźwiękiem, że aż mnie podnieciło.
– Co będzie moim deserem?
– Ja i tylko ja.
– Wiesz co ci powiem? –
Patrzyłem jej intensywnie w oczy.
– Nie wiem, ale zapewne zaraz
się dowiem.
– Gdybym się dzisiaj mógł
rozwieść, to z pewnością bym się z tobą ożenił.
– To mogłoby być ciekawe. Kilka
ślubów i kilka rozwodów, ale za to ile nocy poślubnych – mówiła rozmarzona.
– I ile pierwszych razów –
dopełniłem jej wypowiedź i dałem się dalej karmić.
Tak Aleks ma wiele mocnych doznań w domu więc raczej nie myśli o skoku w bok z Amandą się napewno nudził nie będzie.
OdpowiedzUsuńWspomniał Aleks kiedyś, że z Amandą to na pewno nudno nie będzie.. i się sprawdza :>
OdpowiedzUsuńMa w domu piękną, młodą żonę, która na dodatek lubi sex, który go zadowala, więc nie będzie moim zdaniem szukał rozrywek po za domem, nuda mu nie grozi.
OdpowiedzUsuń