Amanda (Magdalena)
Jedliśmy przy jednej z piosenek Beatlesów.
Z tej płyty lecieli na zmianę oni, albo Limahl. Uwielbiałam jego piosenkę, tą z
Niekończącej się opowieści. Teraz
jednak nie pamiętałam jej tytułu. Przede mną stał mój mąż i czekał na
niewygodny zestaw pytań, których jeszcze przed minutą miałam w głowie setki, a
może tysiące. Nagle ani jednego, jedna czarna dziura.
– Jesteś uczciwym człowiekiem,
Aleks? – zadałam jedno z najbardziej podstawowych pytań.
– Gdybym był uczciwy, według
norm każdego z przepisów to nie mielibyśmy teraz takiego domu, dwóch samochodów
i wakacji tyle razy w roku.
– Fakt. Czym więc łamiesz prawo?
– Różnie. Robię tak by za dużo
na to państwo nie dawać, bo na co idą nasze podatki? Na oświetlenie ratusza,
gdy niektórzy ludzie zarabiają najniższą krajową i już za nią nawet nie dają
rady wiązać końca z końcem? Na bezrobotnych leni co im się nie chce iść do
pracy? Na samotne matki, co z naszych podatków utrzymujemy ich nałogi, byłem kiedyś
w CIKu, każda narzeka, że nie ma z czego żyć, a prawie każda pali.
– To fakt. Praktycznie prawie
każdy co stoi po zasiłek albo pije, albo pali.
– No właśnie. Ja znam takich
bezrobotnych co nie pójdą do żadnej pracy, bo po co im pracować. Praca się do
wszystkiego wlicza, nie będą mieli żadnych dodatków, rodzinne im przekroczy, a
tak chapią pieniądze za siedzenie w domu.
– Trochę się zbulwersowałeś –
zauważyłam.
– Tak Amanda, bo ani tobie ani
mnie nikt nie płaci za siedzenie przed telewizorem, nikt nam nie daje obiadów,
a naszym dzieciom się nawet rodzinne nie należy bo przekracza nam dochód. Więc pytam
się dla kogo jest to prawo tworzone? Dla patologii, alkoholików i śmierdzących
leni – Aleks się unosił coraz bardziej. – Ja gdybym nie wstał i nie poszedł do
pracy kilkakrotnie, to w końcu by mnie zwolnili…
– Myślałam, że lubisz to co
robisz?
– Bo lubię, ale też nie lubię
wstawać nad ranem, czy mieć dyżuru nocnego. A bezrobotni. Do kliniki chcieliśmy
zatrudnić jakiegoś pana co by zmieniał żarówki, odśnieżał parking, grabił
liście, posprzątał korytarze, to wiesz kogo nam urząd pracy przysłał?
– Bezrobotnego? – zapytałam z
uśmiechem.
– Tak. Pana który stwierdził, że
za tysiąc siedemset złoty nie będzie wstawał w nocy o piątej rano, by na ósmą
odśnieżył parking. Drugiego który nakłamał, że jest uczulony na pyłki kwiatów,
bo zaświadczenia nie przyniósł ani nam, ani urzędowi pracy i już nawet
przestali tego wymagać. No i innego pana, który uznał, że by myć ona raz w
miesiącu, czy raz na dwa to on musi mieć specjalne haki w suficie i
zabezpieczenia by czasem nie spadł.
– Ale ty poważnie mówisz? –
Zaśmiałam się.
– Poważnie. I moim zdaniem
takich ludzi powinno się zabijać. Zajmują tylko miejsce, nie mają więc prawa do
życia w moim mniemaniu. Albo zwyczajnie przestać im dawać kasę i ruszą się
wtedy do jakieś roboty.
– Dobrze, tu się zgodzę.
Pieniędzy za darmo nikt nie powinien dostawać, bo potem się przyzwyczajają i
jest jak jest. Ulice są brudne, parki zaśmiecone, przystanki zniszczone. Pracy
jest pełno. MOPS zamiast dawać zasiłki to powinien takich leni wysłać z workiem
i niech śmieci zbierają, albo niech stoją przy przystanku i pilnują czy nikt
nie dewastuje. Zdanie mamy podobne, jak w niewielu kwestiach. Tylko akurat w
tym konkretnym momencie nie interesują mnie inni, a mój mąż.
– Fakt. Twój mąż zawsze chciał
mieć rodzinę i dobrobyt…
– Kolejna nasza wspólna cecha.
– Rodzina?
– Dobrobyt – odpowiedziałam.
Olek się do mnie uśmiechnął.
– Musiałem więc wykombinować tak
by mieć ten dobrobyt, bym w przyszłości nie musiał mówić dziecku, że tata nie
kupi mu lizaka, albo, że na obiad jest kasza, z czymś tam.
– Dlatego wybrałeś tak dobrze
opłacany zawód?
– Tak. Tylko by zdobyć ten zawód
tez trzeba mieć pieniądze, albo plecy. Darek był moim przyjacielem. Jego matka
pracowała w szpitalu zanim urodziło się jego młodsze rodzeństwo. Miała wtyki.
– Załatwiła ci pracę?
– Załatwiła mi bym dostał się na
uczelnie, potem praktyki.
– Nie dostałeś się na uczelnie
przez egzamin?
– Amanda, w jakim ty świecie
żyjesz? W naszym ręka rękę myje. Przykładowo Kamil czy Patryk jeśli będą
chcieli zostać lekarzem jakimś, to będzie im znacznie łatwiej się dostać na
medycynę niż na przykład Kacprowi od Domi. Wiesz dlaczego?
– Bo ty jesteś lekarzem.
– Tak i wiedziałbym gdzie
szepnąć słówko, by przymknęli na coś oko. Ewentualnie gdzie położyć kopertę, by
załatwić dziecku poprawkę.
– Lekarze biorą?
– Tak. Wszyscy.
– Ty też.
– Czasami.
– Kiedy?
– Kiedy przychodzi do mnie pani,
prywatnie i prosi bym pojechał z nią do szpitala w Poznaniu, czy Krakowie, na
onkologie, gdzie leży jej syn, bo jej lekarze nic nie mówią. Innym razem, gdy
ktoś mnie prosi o załatwienie lepszego pokoju, albo by dzieciak miał jakąś
pielęgniarkę, która będzie do niego zaglądać częściej niż do innych.
– Czyli płacą ci za załatwienie
lepszej opieki i zdobycie informacji, tak?
– Tak. Czasami w podzięce włożą
stówę, czy dwie do kieszeni kitla. Innym razem dają koniaczek, czy jakąś dobrą
bombonierę. Świat tak Amanda funkcjonuje i nie ma sensu z tym walczyć.
– Jednak mimo największych chęci
za te stówki czy dwie do kieszeni wkładanie nie postawiłbyś takiego domu.
– No nie. Ale by zostać
lekarzem, potrzebowałem więcej niż znajomości. Potrzebowałem pieniędzy.
– I?
– Wtedy odnowiłem kontakty.
Fabian mieszkał całkiem niedaleko. Zwerbował mnie do handlu alkoholem, sami go
robiliśmy.
– Bimber?
– Tak. Potem, albo raczej
jeszcze jako dodatek była agencja towarzyska.
– Co? – Zdawało mi się, że się
przesłyszałam.
– Kiedyś w piwnicach niemal
każdej kamienicy, na ulicach owianych złą sławą mieścił się burdel,
niezarejestrowany. Handlowano tam ciałami często piętnastolatek.
– Byłeś alfonsem, sutenerem,
tak?
– Tak. Brałem pieniądze od
klientów. Umiałem się prać, więc jak ktoś chciał wyjść nie płacąc to obrywał.
Potem handel alkoholem był na większą skalę. Handlowaliśmy tym hurtowo, albo
się zamienialiśmy.
– Na?
– Na haszysz, trawkę,
amfetaminę. Potem rozprowadzaliśmy to w tej agencji.
– Burdelu, bo wnioskuje, że do
agencji dużo temu brakowało.
– Tak, masz racje.
– Tak się dorobiłeś?
– Nie. Amanda, tak się nie da
dorobić. To była normalna stawka, jak wszędzie indziej. Może trochę większa niż
dla sprzedawcy, bo to tak jakbym miał dwie, może trzy prace i potrafił je
pogodzić. Chociaż przyznaje, że było ciężko. Chodziłem często po kilka dni
niewyspany i jeszcze studiowałem.
– Rozumiem. Ile zarabiałeś?
– No tak dwie, trzy pensje. Było
stać mnie opłacić klitkę w jakiej mieszkałem, dobrze się ubrać, dobrze zjeść,
opłacić studia, nawet korepetycje. Odkładałem na mieszkanie, ale zawsze wypadał
inny wydatek.
– Na czym się więc dorobiłeś, bo
rozumiem, że domu nie postawiłeś z tego odkładania.
– No nie, z tego kupiłem
pierwszy samochód i zdałem prawko.
– Jaki?
– Skodę, jeździłaś nią.
– Wcześniej nie miałeś prawka?
– Nie. Dość późno zdałem.
Później niż ty. Znaczy byłem starszy niż ty kiedy zdawałaś. Jednak pytałaś na
czym się dorobiłem, tak?
– Tak.
Aleks odłożył widelec bo
skończył już posiłek. Ja kroiłam pierś z kurczaka i przeżuwałam.
– Zdarzali się sadystyczni
klienci.
– Sadystyczni?
– Taki odłam seksu.
– Piwnica? – wywnioskowałam.
– Nie piwnica, jej jeszcze wtedy
nie było. Zdarzali się po prostu klienci co lubili poniżać kobiety, znęcać się
nad nimi. Przyszło takich dwóch raz. Zapłacili przy wyjściu więcej niż powinni.
Jeden do drugiego powiedzieli żartem, że to na trumnę. Dziewczyna nie żyła.
– Co?
– Zakatowana. Gdybym zajrzał do
niej wcześniej może by przeżyła, ale byłem zajęty. Grałem w karty z Darkiem.
– Co dalej? Wezwaliście policje?
– Działaliśmy nielegalnie, szef
się bał. Kryspin wtedy zrezygnował z takiej pracy. Może to i lepiej. Wycofał
się póki mógł, bo potem już było ciężko.
– Nie wezwaliście policji.
– Nie. Pochowaliśmy ciało i
zatarliśmy ślady. Nikt nie wiedział, że u nas pracowała, oprócz jednej
koleżanki.
– Koleżanka? Co z nią?
– Wypadła z okna – odpowiedział
Olek patrząc mi w oczy. Nawet nie drgnęła mu powieka.
– Jak?
– Nie wiem. Nie było mnie przy
niej.
– Olek nie kłam. Wiem kiedy
kłamiesz. Drga ci wtedy brew. Nie zawsze, ale najczęściej.
– Policja stwierdziła, że to
samobójstwo. Nie było śladów włamania, ani odcisków…
– Aleks!
– Na karku jest taki punkt, tętnica,
która sprawia, że dopływa krew do mózgu. Kiedy się ją naciśnie, to człowiek
umiera.
– Taka ciekawostka medyczna.
– Tak, dowiedziałem się na
studiach. W tamtych czasach nie kładło się takiego nacisku na sekcje zwłok.
Jeśli ktoś wypadał z okna, a w mieszkaniu był sam, to znaczyło, że samobójstwo.
Nikt nie zawracał sobie dupy by to sprawdzić.
– Zapytam wprost. Czy ty ją
zabiłeś?
– Tak.
Nie wiedziałam jak się zachować.
Wyobrażałam sobie Aleksa jak układa ciało kobiety do skoku, martwe ciało
kobiety, jak patrzy gdy ono spada, jak stoi w oknie. Jak wcześniej…
– Niedobrze mi się zrobiło –
oznajmiłam.
– Ufam ci, że nie pójdziesz z
tym na policje.
– Jasne, że nie pójdę. Ojciec
moich dzieci jest mordercą. Myślisz, że będę się tym chwalić wszystkim napotkanym!?
– Ciszej – warknął.
– To była twoja dziewczyna, ta
co wypadła z okna?
– Nie. To nie była ona. To było
trochę przed tym wydarzeniem.
– A jej upadek?
– Nie miałem z nim nic
wspólnego. Jest wiele niejasności, bo miała podcięte żyły, a na nożu nie było
żadnych odcisków. Byłem pierwszym podejrzanym, ale byłem tak pijany, że każdy
był zgodny, że nie byłbym w stanie tak logicznie myśleć.
– Każdy był zgodny, ale byłbyś
zdolny myśleć, prawda?
– Pewnie tak, ale nie zabiłem
jej.
– Dzięki ci Boże. Jeden trup
mniej na sumieniu.
Nie wiedziałam co zrobić z
rękoma. Odgarniałam włosy, pocierałam skronie. Nie potrafiłam trzymać rąk w
bezruchu.
– Policja zaczęła węszyć, ale
nie z powodu trupa. Uwzięli się na nielegalne agencje. Tak więc wtedy szef pomału
zamykał branże. Darek wymyślił…
– Darek? Prokurator?
– Tak, ale wtedy jeszcze nim nie
był.
– Lekarz i prokurator dobra
współka. Zakopiemy trupa gdy trzeba, wypchniemy kogoś z okna. Może wy
powinniście działalność własną otworzyć. Kilerzy jak grabarze zawsze potrzebni
– zadrwiłam.
– Cieszę się, że humor cię nie
opuszcza.
– Nie jestem w humorze, Olek. Pieprze
się z mordercą, z alfonsem, z facetem co grał w pornosach. Z kim jeszcze? Kim
jeszcze byłeś?
– Trochę przemytnikiem i trochę
dilerem.
– A ta piwnica? Służyła tylko do
pornoli?
– Nie, nie tylko. Zdobyliśmy
namiar na klientów, tych najlepiej płacących…
– Tych sadystów?
– Tak, ale w granicach rozsądku.
Nie aż takich dewiantów. Znaleźliśmy kobiety co da się je nauczyć takiej
seksualności jakiej pragną ci jak ich nazwałaś sadyści.
– Nauka seksualności. Byłeś
nauczycielem?
– Zdarzało mi się. Jednak ja zajmowałem
się bardziej klientami. Zdobywaniem ich i znajdowaniem tych dziewczyn. Resztę
brał na siebie Darek. Pierw miały to być tylko filmiki.
– Co?
– Faceci chcieli płacić za
filmiki, które wtedy na polskim rynku były właściwie niedostępne. Więc je
nagrywaliśmy. Czasami taki facet płacił więcej by móc samemu uczestniczyć.
– Skąd braliście dziewczyny? Wiedziały
na co się piszą?
– Czasami wiedziały, a czasami
nie.
– Interesuje mnie to nie.
– Chodziłem po castingach.
– Castingach?
– Tak. Wszystkich możliwych.
Filmowych, muzycznych, tanecznych. Jeździłem z Fabianem od miasta do miasta i
zawsze udało nam się przywieź jakąś młodą dupę ze wsi co chciała zostać
gwiazdeczką.
– Tak po prostu ją
przywoziliście?
– Tak. Mówiliśmy kit, że ktoś
złamał nogę, że jest podobna do modeli potrzebnej na planie. Przywoziliśmy pierw
jedną, góra dwie. Potem miło z nimi rozmawialiśmy, całą drogę. W końcu
dojeżdżaliśmy do lasu. Tam kajdanki na ręce, worek na głowę i zmiana samochodu.
Później filmy. Między wcześniej a później była jeszcze nauka. Pierw t było bez
tej piwnicy, bez takiego wyposarzenia. Potem się rozrośliśmy.
– Urośliście w siłę. Jakim cudem
was nie złapano.
– Pierwsze były dwie kobiety.
Potem przerwaliśmy na miesiąc. Następnie przywieźliśmy siedemnaście kobiet w
ciągu kilku dni.
– Przetrzymywaliście je?
– Tak, w klatkach, albo
związane.
– Tak dla zachowania klimatu? –
zadrwiłam.
– Nie wiem, może. To był Darka
pomysł.
– Wiedziałeś więc, że on bije
żonę. Zawsze miał sadystyczne skłonności.
– Głupoty opowiadasz! – uniósł
się Olek. – A ja zabiłem, to co mam nagle mordercze skłonności?
– Dusiłeś mnie!
– To nie ten temat. Wiedz, że
nigdy bym cię nie skrzywdził.
– Dobrze opowiadaj dalej, a
postaram się powstrzymać. Bo już mi żołądek do gardła podchodzi.
– Potem te kobiety wyrzucaliśmy
w okolicach miejsca, z którego je zabraliśmy. Filmy szły na prywatne żądania,
więc nie były w sieci. Zresztą my mieliśmy maski.
– Ale jak je werbowałeś, to nie
miałeś maski, prawda?
– No nie. Ale miałem dobry
image.
– Jaki?
– Byłem brunetem, czasami
brązowy.
– Farba do włosów?
– Szamponetka. Potem dwa dni to zmywałem
i funkcjonowałem przez resztę miesiąca, czasami dwa, normalnie.
– Miałeś więcej czasu.
– Tylko pozornie. Bo potem
Kryspin i Fabian się wycofali. Zostałem tylko ja z Darkiem.
– Jaki był powód ich wycofania?
– Zmarła dziewczyna.
– Następna?
– Tak. Była chora na cukrzycę, nie
wiedzieliśmy i…
– Nie podaliście jej insuliny.
– Właśnie.
– Co się z nią stało?
– Została spalano.
– Co? – Byłam naprawdę w wielkim
szoku.
– Została po ćwiartowana i
spalona – odpowiedział Aleks, znów bez mrugnięcia okiem.
Poczułam jak żołądek podchodzi
mi do gardła. Wyobraziłam sobie mojego męża z siekierą, jak rąbie zwłoki. Było
mi niedobrze. Doleciałam do toalety, otworzyłam muszle i minęło. Przeszło mi.
– Dobrze się czujesz? – zapytał
opiekuńczo morderca, gwałciciel, alfons, diler, przemytnik. Takie pięć w
jednym. Pewnie i z dziesięć w jednym jak posłucham do końca.
– Kto ją… no wiesz?
– Kryspin.
– Przecież on jest taki wrażliwy
– niedowierzałam.
– Potem wyjechał i długi czas
nie mieliśmy z nim kontaktu. Chyba żałował tego co zrobił, ale to był najlepszy
pomysł na pozbycie się…
– Wiem, rozumiem.
– Amanda my się naprawdę
baliśmy. Żyliśmy w strachu, że to się wyda, że ktoś nas złapie. Mieliśmy nawet
taką sytuacje, że gdy dziewczyny były w bagażniku to policja nam dała mandat za
przekroczenie prędkości. To była taka zabawa na ostrzu noża.
– To nie była zabawa, Aleks, to
było życie.
– Tak, było i nadal żyje w
strachu, że kiedyś to się wyda, że za to odpokutuje.
– Oby nie.
– Czyli nie zamierzasz? –
zapytał i zrobił głupią minę.
Odepchnęłam go, wyszłam z
toalety i usiadłam ponownie na krześle.
– Jesteś moim mężem, będę ci
lojalna, poza tym nie należę do kapusi. To jest przeszłość tak?
– Tak. Teraz jestem neurologiem
i posiadam bar ze striptizem.
– Czekaj, czekaj. Co ty
posiadasz?
– Bar ze striptizem z pokojami
hotelowymi do góry.
– Czyli nie zmieniłeś branży?
– Nie do końca, ale to legalne.
– Prostytucja w Polsce nie jest
legalna, Olek.
– Wiem, ale ja nie handluje
kobietami, a pozwalam popatrzeć na taniec i napić się spragnionym.
– A pokoje?
– Jest to zrobione tak by było
legalnie, nie przejmuj się. Mnie nie obchodzi co te kobiety robią po godzinach
pracy. Mam ich dowodu, czasami to dowód starszej siostry, ale…
– Ilu letnie?
– Od szesnastu, bez obaw.
– Muszę się przejść.
– Iść z tobą? – zapytał.
– Nie. Muszę pobyć sama. Poukładać
sobie to w głowie.
– Mam się szykować do rozwodu,
czy do braku kontaktu z dziećmi?
– Nie. Masz zrobić tak, by nigdy
nie iść za to siedzieć, by to nigdy nie wypłynęło i cieszyć się, że się udało. W
sumie gdyby nie te trzy trupy to nie byłoby tak źle. Z drugiej strony dzięki
temu mamy co mamy. Aleks ja nie wiem co o tym myśleć. Postaram się zapomnieć o
tym, że zabiłeś, bo inaczej nie wiem… inaczej po prostu nie dam rady.
– Rozumiem.
– Zostaniesz z chłopcami?
– Jasne. Jeszcze jedno pytanie,
a ci z dzisiaj?
– Aha, ci. – Olek się
uśmiechnął. – Dzieciaki co mają nielegalną agencje. Nie przeszkadza mi
konkurencja. Chciałem tylko z nimi pogadać bym i ja im nie przeszkadzał. Oni
chcieli dobić targu, wkręcić się w biznes. Odmówiłem.
– W jaki biznes?
– W ten sam od jakiego ja
zaczynałem. Sadomasochistyczne filmy, których ostatnimi czasy brakuje na czarnym
rynku.
– Czyli ktoś wie, że się tym zajmowałeś!?
– wykrzyknęłam.
– Wiedzą, że Ali, albo Guri,
albo Król się tym zajmowali, a nie, że ja z Fabianem .
– Król?
– Maciejewski, Król Maciuś
pierwszy. Amanda poszedłem tam jako Ali,
bo też mi się nie uśmiecha by kobiety ginęły, bo ktoś jeszcze zacznie
rozkopywać te stare sprawy i…
– Agencja jest legalna, tak?
Czyli jakby ktoś chciał to by poznał twoje nazwisko, prawda?
– Nie do końca. Agencja jest na
Fabiana, na mnie są zarejestrowane dziewczyny. Mam jakby agencje taneczną,
wynajem taneczny, a nie burdel. Ten lokal, w sensie budynek nie należy do mnie,
a Fabian siedział tyle razy, że już się nie boi.
– Jeśli pójdziesz siedzieć, albo
będziesz choćby podejrzanym, to osobiście cię zabije, zrozumiałeś? Bo ja jestem
za młoda by być wdową, czy odwiedzać męża w pudle.
– Zrozumiałem i nie pójdę
siedzieć. Obiecuje ci to. – To były ostatnie słowa Aleksa tego dnia. Kiedy
wróciłam to on już spał, a Kamil wraz z nim, w łóżku. Odniosłam syna do jego
łóżeczka. Obudził się Patryk. Ululałam go do snu i tej nocy zasnęłam obok
zupełnie innego, jakby obcego mi człowieka, chociaż nadal to był mój mąż.
Rzeczywiście, ta seria była filmem grozy. Bardzo dużo się o Aleksie dowiedzieliśmy. Co prawda wiedziałam, że nie dorobił się, tego wszystkiego co ma uczciwie, ale nie sądziłam że jego przeszłość wyglądała aż tak. W niektórych momentach byłam bardzo zaskoczona tymi wyznaniami Olka, ponieważ na co dzień jest zupełnie innym człowiekiem. Zastanawiam się tylko jak to dalej będzie, czy Olek z tego zrezygnuje, żeby chronić rodzinę i dotrzymać obietnicy, że nie pójdzie siedzieć, czy inaczej to załatwi? Wydaje mi się, że Amanda jest usatysfakcjonowana tym, że Aleks wreszcie powiedział o sobie prawdę, nawet taką prawdę. Bo przecież tyle czasu żyła z człowiekiem, o którym tak naprawdę nic nie wiedziała. Sądzę, że Amanda nie często będzie wracała do tego co Aleks jej wyznał. Może nie do końca to akceptuje, ale może będzie chciała żyć normalnie, dla dzieci, a być może i dla Aleksa, który chyba i tak podle się czuje ze swoją przeszłością, szczególnie z tymi morderstwami. Seria mi się bardzo podobała, była trochę inna niż wszystkie, a teraz czekam z niecierpliwością na kolejne :) E.
OdpowiedzUsuńDobrze,ze w koncu jej powiedzial prawde,moze to.im pomoze lepiej sie.dogadac :-) Amanda dosyc lagodnie przyjela fakt,ze jej facet to gangster
OdpowiedzUsuńNie wiem co zrobiłabym na miejscu Amandy...
OdpowiedzUsuńCzęści z tych informacji już sie domyślałam, część kojarzyłam z PSD-ów, z forum itd. No, ale niektóre naprawdę mnie zaskoczyły i to porządnie.
Aleks ma bardziej mroczną przeszłość niżeli można by się spodziewać...
Nie sugeruj się PDS bo są tam rzeczy których u nas nie będzie i odwrotnie.
UsuńDobrze, że Aleks wyznał jej prawdę. Ciekawe czy Amanda zapomni o przeszłości męża i będą żyć tak jak wcześniej. :)
OdpowiedzUsuńWreszcie jej wszystko wytłumaczył Amanda nawet dobrze to przyjęła.Wiedziałam,że Aleks ma nieciekawą przeszłość ale nie spodziewałam się,że aż tak.Chyba powiedział Amandzie całą prawdę jednak co do swojej działalności z przed lat jednak zapomniał o jednym morderstwie jeszcze za małolata wtedy kiedy razem z kolegami poznał Darka,raczej o tym Amandzie nigdy nie powie.
OdpowiedzUsuńBo tego morderstwa nie było. Myślimy że tego wątku z PDS nie użyjemy.
UsuńAha to wiele wyjaśnia.Jedno morderstwo mniej na Aleksa koncie.
UsuńCieszę się,że Amanda w miarę dobrze to przyjęła i nie spodziewałam się, że Aleks wyzna jej tak dużo...Marta
OdpowiedzUsuńPrzeraziłam się czytając to, ale dobrze ze Amanda już wie z kim żyje, mam nadzieje że to na prawdę przeszłości i mam nadzieje że za to nie odpokutuje ze względu na Amandę, bo gdyby nie ona, to sama bym mu z chęcią coś zrobiła.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się aż takiej szczerości ze strony Olka. Postawił wszystko na jedną kartę. Faktycznie rewelacje jakie Olek przedstawił żonie są jak z filmu grozy. Dobrze zrobił, że jej tyle powiedział, Amanda nie popiera tego, ale doceniła jego szczerość. Zapewniła Aleksa, że na niego nie doniesie, bo jest jej mężem i ojcem jej dzieci.
OdpowiedzUsuń