sobota, 4 stycznia 2014

Część 225 - Niekończąca się opowieść




Amanda (Magdalena)

Jedliśmy przy jednej z piosenek Beatlesów. Z tej płyty lecieli na zmianę oni, albo Limahl. Uwielbiałam jego piosenkę, tą z Niekończącej się opowieści. Teraz jednak nie pamiętałam jej tytułu. Przede mną stał mój mąż i czekał na niewygodny zestaw pytań, których jeszcze przed minutą miałam w głowie setki, a może tysiące. Nagle ani jednego, jedna czarna dziura.
– Jesteś uczciwym człowiekiem, Aleks? – zadałam jedno z najbardziej podstawowych pytań.
– Gdybym był uczciwy, według norm każdego z przepisów to nie mielibyśmy teraz takiego domu, dwóch samochodów i wakacji tyle razy w roku.
– Fakt. Czym więc łamiesz prawo?
– Różnie. Robię tak by za dużo na to państwo nie dawać, bo na co idą nasze podatki? Na oświetlenie ratusza, gdy niektórzy ludzie zarabiają najniższą krajową i już za nią nawet nie dają rady wiązać końca z końcem? Na bezrobotnych leni co im się nie chce iść do pracy? Na samotne matki, co z naszych podatków utrzymujemy ich nałogi, byłem kiedyś w CIKu, każda narzeka, że nie ma z czego żyć, a prawie każda pali.
– To fakt. Praktycznie prawie każdy co stoi po zasiłek albo pije, albo pali.
– No właśnie. Ja znam takich bezrobotnych co nie pójdą do żadnej pracy, bo po co im pracować. Praca się do wszystkiego wlicza, nie będą mieli żadnych dodatków, rodzinne im przekroczy, a tak chapią pieniądze za siedzenie w domu.
– Trochę się zbulwersowałeś – zauważyłam.
– Tak Amanda, bo ani tobie ani mnie nikt nie płaci za siedzenie przed telewizorem, nikt nam nie daje obiadów, a naszym dzieciom się nawet rodzinne nie należy bo przekracza nam dochód. Więc pytam się dla kogo jest to prawo tworzone? Dla patologii, alkoholików i śmierdzących leni – Aleks się unosił coraz bardziej. – Ja gdybym nie wstał i nie poszedł do pracy kilkakrotnie, to w końcu by mnie zwolnili…
– Myślałam, że lubisz to co robisz?
– Bo lubię, ale też nie lubię wstawać nad ranem, czy mieć dyżuru nocnego. A bezrobotni. Do kliniki chcieliśmy zatrudnić jakiegoś pana co by zmieniał żarówki, odśnieżał parking, grabił liście, posprzątał korytarze, to wiesz kogo nam urząd pracy przysłał?
– Bezrobotnego? – zapytałam z uśmiechem.
– Tak. Pana który stwierdził, że za tysiąc siedemset złoty nie będzie wstawał w nocy o piątej rano, by na ósmą odśnieżył parking. Drugiego który nakłamał, że jest uczulony na pyłki kwiatów, bo zaświadczenia nie przyniósł ani nam, ani urzędowi pracy i już nawet przestali tego wymagać. No i innego pana, który uznał, że by myć ona raz w miesiącu, czy raz na dwa to on musi mieć specjalne haki w suficie i zabezpieczenia by czasem nie spadł.
– Ale ty poważnie mówisz? – Zaśmiałam się.
– Poważnie. I moim zdaniem takich ludzi powinno się zabijać. Zajmują tylko miejsce, nie mają więc prawa do życia w moim mniemaniu. Albo zwyczajnie przestać im dawać kasę i ruszą się wtedy do jakieś roboty.
– Dobrze, tu się zgodzę. Pieniędzy za darmo nikt nie powinien dostawać, bo potem się przyzwyczajają i jest jak jest. Ulice są brudne, parki zaśmiecone, przystanki zniszczone. Pracy jest pełno. MOPS zamiast dawać zasiłki to powinien takich leni wysłać z workiem i niech śmieci zbierają, albo niech stoją przy przystanku i pilnują czy nikt nie dewastuje. Zdanie mamy podobne, jak w niewielu kwestiach. Tylko akurat w tym konkretnym momencie nie interesują mnie inni, a mój mąż.
– Fakt. Twój mąż zawsze chciał mieć rodzinę i dobrobyt…
– Kolejna nasza wspólna cecha.
– Rodzina?
– Dobrobyt – odpowiedziałam. Olek się do mnie uśmiechnął.
– Musiałem więc wykombinować tak by mieć ten dobrobyt, bym w przyszłości nie musiał mówić dziecku, że tata nie kupi mu lizaka, albo, że na obiad jest kasza, z czymś tam.
– Dlatego wybrałeś tak dobrze opłacany zawód?
– Tak. Tylko by zdobyć ten zawód tez trzeba mieć pieniądze, albo plecy. Darek był moim przyjacielem. Jego matka pracowała w szpitalu zanim urodziło się jego młodsze rodzeństwo. Miała wtyki.
– Załatwiła ci pracę?
– Załatwiła mi bym dostał się na uczelnie, potem praktyki.
– Nie dostałeś się na uczelnie przez egzamin?
– Amanda, w jakim ty świecie żyjesz? W naszym ręka rękę myje. Przykładowo Kamil czy Patryk jeśli będą chcieli zostać lekarzem jakimś, to będzie im znacznie łatwiej się dostać na medycynę niż na przykład Kacprowi od Domi. Wiesz dlaczego?
– Bo ty jesteś lekarzem.
– Tak i wiedziałbym gdzie szepnąć słówko, by przymknęli na coś oko. Ewentualnie gdzie położyć kopertę, by załatwić dziecku poprawkę.
– Lekarze biorą?
– Tak. Wszyscy.
– Ty też.
– Czasami.
– Kiedy?
– Kiedy przychodzi do mnie pani, prywatnie i prosi bym pojechał z nią do szpitala w Poznaniu, czy Krakowie, na onkologie, gdzie leży jej syn, bo jej lekarze nic nie mówią. Innym razem, gdy ktoś mnie prosi o załatwienie lepszego pokoju, albo by dzieciak miał jakąś pielęgniarkę, która będzie do niego zaglądać częściej niż do innych.
– Czyli płacą ci za załatwienie lepszej opieki i zdobycie informacji, tak?
– Tak. Czasami w podzięce włożą stówę, czy dwie do kieszeni kitla. Innym razem dają koniaczek, czy jakąś dobrą bombonierę. Świat tak Amanda funkcjonuje i nie ma sensu z tym walczyć.
– Jednak mimo największych chęci za te stówki czy dwie do kieszeni wkładanie nie postawiłbyś takiego domu.
– No nie. Ale by zostać lekarzem, potrzebowałem więcej niż znajomości. Potrzebowałem pieniędzy.
– I?
– Wtedy odnowiłem kontakty. Fabian mieszkał całkiem niedaleko. Zwerbował mnie do handlu alkoholem, sami go robiliśmy.
– Bimber?
– Tak. Potem, albo raczej jeszcze jako dodatek była agencja towarzyska.
– Co? – Zdawało mi się, że się przesłyszałam.
– Kiedyś w piwnicach niemal każdej kamienicy, na ulicach owianych złą sławą mieścił się burdel, niezarejestrowany. Handlowano tam ciałami często piętnastolatek.
– Byłeś alfonsem, sutenerem, tak?
– Tak. Brałem pieniądze od klientów. Umiałem się prać, więc jak ktoś chciał wyjść nie płacąc to obrywał. Potem handel alkoholem był na większą skalę. Handlowaliśmy tym hurtowo, albo się zamienialiśmy.
– Na?
– Na haszysz, trawkę, amfetaminę. Potem rozprowadzaliśmy to w tej agencji.
– Burdelu, bo wnioskuje, że do agencji dużo temu brakowało.
– Tak, masz racje.
– Tak się dorobiłeś?
– Nie. Amanda, tak się nie da dorobić. To była normalna stawka, jak wszędzie indziej. Może trochę większa niż dla sprzedawcy, bo to tak jakbym miał dwie, może trzy prace i potrafił je pogodzić. Chociaż przyznaje, że było ciężko. Chodziłem często po kilka dni niewyspany i jeszcze studiowałem.
– Rozumiem. Ile zarabiałeś?
– No tak dwie, trzy pensje. Było stać mnie opłacić klitkę w jakiej mieszkałem, dobrze się ubrać, dobrze zjeść, opłacić studia, nawet korepetycje. Odkładałem na mieszkanie, ale zawsze wypadał inny wydatek.
– Na czym się więc dorobiłeś, bo rozumiem, że domu nie postawiłeś z tego odkładania.
– No nie, z tego kupiłem pierwszy samochód i zdałem prawko.
– Jaki?
– Skodę, jeździłaś nią.
– Wcześniej nie miałeś prawka?
– Nie. Dość późno zdałem. Później niż ty. Znaczy byłem starszy niż ty kiedy zdawałaś. Jednak pytałaś na czym się dorobiłem, tak?
– Tak.
Aleks odłożył widelec bo skończył już posiłek. Ja kroiłam pierś z kurczaka i przeżuwałam.
– Zdarzali się sadystyczni klienci.
– Sadystyczni?
– Taki odłam seksu.
– Piwnica? – wywnioskowałam.
– Nie piwnica, jej jeszcze wtedy nie było. Zdarzali się po prostu klienci co lubili poniżać kobiety, znęcać się nad nimi. Przyszło takich dwóch raz. Zapłacili przy wyjściu więcej niż powinni. Jeden do drugiego powiedzieli żartem, że to na trumnę. Dziewczyna nie żyła.
– Co?
– Zakatowana. Gdybym zajrzał do niej wcześniej może by przeżyła, ale byłem zajęty. Grałem w karty z Darkiem.
– Co dalej? Wezwaliście policje?
– Działaliśmy nielegalnie, szef się bał. Kryspin wtedy zrezygnował z takiej pracy. Może to i lepiej. Wycofał się póki mógł, bo potem już było ciężko.
– Nie wezwaliście policji.
– Nie. Pochowaliśmy ciało i zatarliśmy ślady. Nikt nie wiedział, że u nas pracowała, oprócz jednej koleżanki.
– Koleżanka? Co z nią?
– Wypadła z okna – odpowiedział Olek patrząc mi w oczy. Nawet nie drgnęła mu powieka.
– Jak?
– Nie wiem. Nie było mnie przy niej.
– Olek nie kłam. Wiem kiedy kłamiesz. Drga ci wtedy brew. Nie zawsze, ale najczęściej.
– Policja stwierdziła, że to samobójstwo. Nie było śladów włamania, ani odcisków…
– Aleks!
– Na karku jest taki punkt, tętnica, która sprawia, że dopływa krew do mózgu. Kiedy się ją naciśnie, to człowiek umiera.
– Taka ciekawostka medyczna.
– Tak, dowiedziałem się na studiach. W tamtych czasach nie kładło się takiego nacisku na sekcje zwłok. Jeśli ktoś wypadał z okna, a w mieszkaniu był sam, to znaczyło, że samobójstwo. Nikt nie zawracał sobie dupy by to sprawdzić.
– Zapytam wprost. Czy ty ją zabiłeś?
– Tak.
Nie wiedziałam jak się zachować. Wyobrażałam sobie Aleksa jak układa ciało kobiety do skoku, martwe ciało kobiety, jak patrzy gdy ono spada, jak stoi w oknie. Jak wcześniej…
– Niedobrze mi się zrobiło – oznajmiłam.
– Ufam ci, że nie pójdziesz z tym na policje.
– Jasne, że nie pójdę. Ojciec moich dzieci jest mordercą. Myślisz, że będę się tym chwalić wszystkim napotkanym!?
– Ciszej – warknął.
– To była twoja dziewczyna, ta co wypadła z okna?
– Nie. To nie była ona. To było trochę przed tym wydarzeniem.
– A jej upadek?
– Nie miałem z nim nic wspólnego. Jest wiele niejasności, bo miała podcięte żyły, a na nożu nie było żadnych odcisków. Byłem pierwszym podejrzanym, ale byłem tak pijany, że każdy był zgodny, że nie byłbym w stanie tak logicznie myśleć.
– Każdy był zgodny, ale byłbyś zdolny myśleć, prawda?
– Pewnie tak, ale nie zabiłem jej.
– Dzięki ci Boże. Jeden trup mniej na sumieniu.
Nie wiedziałam co zrobić z rękoma. Odgarniałam włosy, pocierałam skronie. Nie potrafiłam trzymać rąk w bezruchu.
– Policja zaczęła węszyć, ale nie z powodu trupa. Uwzięli się na nielegalne agencje. Tak więc wtedy szef pomału zamykał branże. Darek wymyślił…
– Darek? Prokurator?
– Tak, ale wtedy jeszcze nim nie był.
– Lekarz i prokurator dobra współka. Zakopiemy trupa gdy trzeba, wypchniemy kogoś z okna. Może wy powinniście działalność własną otworzyć. Kilerzy jak grabarze zawsze potrzebni – zadrwiłam.
– Cieszę się, że humor cię nie opuszcza.
– Nie jestem w humorze, Olek. Pieprze się z mordercą, z alfonsem, z facetem co grał w pornosach. Z kim jeszcze? Kim jeszcze byłeś?
– Trochę przemytnikiem i trochę dilerem.
– A ta piwnica? Służyła tylko do pornoli?
– Nie, nie tylko. Zdobyliśmy namiar na klientów, tych najlepiej płacących…
– Tych sadystów?
– Tak, ale w granicach rozsądku. Nie aż takich dewiantów. Znaleźliśmy kobiety co da się je nauczyć takiej seksualności jakiej pragną ci jak ich nazwałaś sadyści.
– Nauka seksualności. Byłeś nauczycielem?
– Zdarzało mi się. Jednak ja zajmowałem się bardziej klientami. Zdobywaniem ich i znajdowaniem tych dziewczyn. Resztę brał na siebie Darek. Pierw miały to być tylko filmiki.
– Co?
– Faceci chcieli płacić za filmiki, które wtedy na polskim rynku były właściwie niedostępne. Więc je nagrywaliśmy. Czasami taki facet płacił więcej by móc samemu uczestniczyć.
– Skąd braliście dziewczyny? Wiedziały na co się piszą?
– Czasami wiedziały, a czasami nie.
– Interesuje mnie to nie.
– Chodziłem po castingach.
– Castingach?
– Tak. Wszystkich możliwych. Filmowych, muzycznych, tanecznych. Jeździłem z Fabianem od miasta do miasta i zawsze udało nam się przywieź jakąś młodą dupę ze wsi co chciała zostać gwiazdeczką.
– Tak po prostu ją przywoziliście?
– Tak. Mówiliśmy kit, że ktoś złamał nogę, że jest podobna do modeli potrzebnej na planie. Przywoziliśmy pierw jedną, góra dwie. Potem miło z nimi rozmawialiśmy, całą drogę. W końcu dojeżdżaliśmy do lasu. Tam kajdanki na ręce, worek na głowę i zmiana samochodu. Później filmy. Między wcześniej a później była jeszcze nauka. Pierw t było bez tej piwnicy, bez takiego wyposarzenia. Potem się rozrośliśmy.
– Urośliście w siłę. Jakim cudem was nie złapano.
– Pierwsze były dwie kobiety. Potem przerwaliśmy na miesiąc. Następnie przywieźliśmy siedemnaście kobiet w ciągu kilku dni.
– Przetrzymywaliście je?
– Tak, w klatkach, albo związane.
– Tak dla zachowania klimatu? – zadrwiłam.
– Nie wiem, może. To był Darka pomysł.
– Wiedziałeś więc, że on bije żonę. Zawsze miał sadystyczne skłonności.
– Głupoty opowiadasz! – uniósł się Olek. – A ja zabiłem, to co mam nagle mordercze skłonności?
– Dusiłeś mnie!
– To nie ten temat. Wiedz, że nigdy bym cię nie skrzywdził.
– Dobrze opowiadaj dalej, a postaram się powstrzymać. Bo już mi żołądek do gardła podchodzi.
– Potem te kobiety wyrzucaliśmy w okolicach miejsca, z którego je zabraliśmy. Filmy szły na prywatne żądania, więc nie były w sieci. Zresztą my mieliśmy maski.
– Ale jak je werbowałeś, to nie miałeś maski, prawda?
– No nie. Ale miałem dobry image.
– Jaki?
– Byłem brunetem, czasami brązowy.
– Farba do włosów?
– Szamponetka. Potem dwa dni to zmywałem i funkcjonowałem przez resztę miesiąca, czasami dwa, normalnie.
– Miałeś więcej czasu.
– Tylko pozornie. Bo potem Kryspin i Fabian się wycofali. Zostałem tylko ja z Darkiem.
– Jaki był powód ich wycofania?
– Zmarła dziewczyna.
– Następna?
– Tak. Była chora na cukrzycę, nie wiedzieliśmy i…
– Nie podaliście jej insuliny.
– Właśnie.
– Co się z nią stało?
– Została spalano.
– Co? – Byłam naprawdę w wielkim szoku.
– Została po ćwiartowana i spalona – odpowiedział Aleks, znów bez mrugnięcia okiem.
Poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła. Wyobraziłam sobie mojego męża z siekierą, jak rąbie zwłoki. Było mi niedobrze. Doleciałam do toalety, otworzyłam muszle i minęło. Przeszło mi.
– Dobrze się czujesz? – zapytał opiekuńczo morderca, gwałciciel, alfons, diler, przemytnik. Takie pięć w jednym. Pewnie i z dziesięć w jednym jak posłucham do końca.
– Kto ją… no wiesz?
– Kryspin.
– Przecież on jest taki wrażliwy – niedowierzałam.
– Potem wyjechał i długi czas nie mieliśmy z nim kontaktu. Chyba żałował tego co zrobił, ale to był najlepszy pomysł na pozbycie się…
– Wiem, rozumiem.
– Amanda my się naprawdę baliśmy. Żyliśmy w strachu, że to się wyda, że ktoś nas złapie. Mieliśmy nawet taką sytuacje, że gdy dziewczyny były w bagażniku to policja nam dała mandat za przekroczenie prędkości. To była taka zabawa na ostrzu noża.
– To nie była zabawa, Aleks, to było życie.
– Tak, było i nadal żyje w strachu, że kiedyś to się wyda, że za to odpokutuje.
– Oby nie.
– Czyli nie zamierzasz? – zapytał i zrobił głupią minę.
Odepchnęłam go, wyszłam z toalety i usiadłam ponownie na krześle.
– Jesteś moim mężem, będę ci lojalna, poza tym nie należę do kapusi. To jest przeszłość tak?
– Tak. Teraz jestem neurologiem i posiadam bar ze striptizem.
– Czekaj, czekaj. Co ty posiadasz?
– Bar ze striptizem z pokojami hotelowymi do góry.
– Czyli nie zmieniłeś branży?
– Nie do końca, ale to legalne.
– Prostytucja w Polsce nie jest legalna, Olek.
– Wiem, ale ja nie handluje kobietami, a pozwalam popatrzeć na taniec i napić się spragnionym.
– A pokoje?
– Jest to zrobione tak by było legalnie, nie przejmuj się. Mnie nie obchodzi co te kobiety robią po godzinach pracy. Mam ich dowodu, czasami to dowód starszej siostry, ale…
– Ilu letnie?
– Od szesnastu, bez obaw.
– Muszę się przejść.
– Iść z tobą? – zapytał.
– Nie. Muszę pobyć sama. Poukładać sobie to w głowie.
– Mam się szykować do rozwodu, czy do braku kontaktu z dziećmi?
– Nie. Masz zrobić tak, by nigdy nie iść za to siedzieć, by to nigdy nie wypłynęło i cieszyć się, że się udało. W sumie gdyby nie te trzy trupy to nie byłoby tak źle. Z drugiej strony dzięki temu mamy co mamy. Aleks ja nie wiem co o tym myśleć. Postaram się zapomnieć o tym, że zabiłeś, bo inaczej nie wiem… inaczej po prostu nie dam rady.
– Rozumiem.
– Zostaniesz z chłopcami?
– Jasne. Jeszcze jedno pytanie, a ci z dzisiaj?
– Aha, ci. – Olek się uśmiechnął. – Dzieciaki co mają nielegalną agencje. Nie przeszkadza mi konkurencja. Chciałem tylko z nimi pogadać bym i ja im nie przeszkadzał. Oni chcieli dobić targu, wkręcić się w biznes. Odmówiłem.
– W jaki biznes?
– W ten sam od jakiego ja zaczynałem. Sadomasochistyczne filmy, których ostatnimi czasy brakuje na czarnym rynku.
– Czyli ktoś wie, że się tym zajmowałeś!? – wykrzyknęłam.
– Wiedzą, że Ali, albo Guri, albo Król się tym zajmowali, a nie, że ja z Fabianem .
– Król?
– Maciejewski, Król Maciuś pierwszy.  Amanda poszedłem tam jako Ali, bo też mi się nie uśmiecha by kobiety ginęły, bo ktoś jeszcze zacznie rozkopywać te stare sprawy i…
– Agencja jest legalna, tak? Czyli jakby ktoś chciał to by poznał twoje nazwisko, prawda?
– Nie do końca. Agencja jest na Fabiana, na mnie są zarejestrowane dziewczyny. Mam jakby agencje taneczną, wynajem taneczny, a nie burdel. Ten lokal, w sensie budynek nie należy do mnie, a Fabian siedział tyle razy, że już się nie boi.
– Jeśli pójdziesz siedzieć, albo będziesz choćby podejrzanym, to osobiście cię zabije, zrozumiałeś? Bo ja jestem za młoda by być wdową, czy odwiedzać męża w pudle.

– Zrozumiałem i nie pójdę siedzieć. Obiecuje ci to. – To były ostatnie słowa Aleksa tego dnia. Kiedy wróciłam to on już spał, a Kamil wraz z nim, w łóżku. Odniosłam syna do jego łóżeczka. Obudził się Patryk. Ululałam go do snu i tej nocy zasnęłam obok zupełnie innego, jakby obcego mi człowieka, chociaż nadal to był mój mąż.

11 komentarzy:

  1. Rzeczywiście, ta seria była filmem grozy. Bardzo dużo się o Aleksie dowiedzieliśmy. Co prawda wiedziałam, że nie dorobił się, tego wszystkiego co ma uczciwie, ale nie sądziłam że jego przeszłość wyglądała aż tak. W niektórych momentach byłam bardzo zaskoczona tymi wyznaniami Olka, ponieważ na co dzień jest zupełnie innym człowiekiem. Zastanawiam się tylko jak to dalej będzie, czy Olek z tego zrezygnuje, żeby chronić rodzinę i dotrzymać obietnicy, że nie pójdzie siedzieć, czy inaczej to załatwi? Wydaje mi się, że Amanda jest usatysfakcjonowana tym, że Aleks wreszcie powiedział o sobie prawdę, nawet taką prawdę. Bo przecież tyle czasu żyła z człowiekiem, o którym tak naprawdę nic nie wiedziała. Sądzę, że Amanda nie często będzie wracała do tego co Aleks jej wyznał. Może nie do końca to akceptuje, ale może będzie chciała żyć normalnie, dla dzieci, a być może i dla Aleksa, który chyba i tak podle się czuje ze swoją przeszłością, szczególnie z tymi morderstwami. Seria mi się bardzo podobała, była trochę inna niż wszystkie, a teraz czekam z niecierpliwością na kolejne :) E.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze,ze w koncu jej powiedzial prawde,moze to.im pomoze lepiej sie.dogadac :-) Amanda dosyc lagodnie przyjela fakt,ze jej facet to gangster

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co zrobiłabym na miejscu Amandy...
    Części z tych informacji już sie domyślałam, część kojarzyłam z PSD-ów, z forum itd. No, ale niektóre naprawdę mnie zaskoczyły i to porządnie.
    Aleks ma bardziej mroczną przeszłość niżeli można by się spodziewać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sugeruj się PDS bo są tam rzeczy których u nas nie będzie i odwrotnie.

      Usuń
  4. Dobrze, że Aleks wyznał jej prawdę. Ciekawe czy Amanda zapomni o przeszłości męża i będą żyć tak jak wcześniej. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie jej wszystko wytłumaczył Amanda nawet dobrze to przyjęła.Wiedziałam,że Aleks ma nieciekawą przeszłość ale nie spodziewałam się,że aż tak.Chyba powiedział Amandzie całą prawdę jednak co do swojej działalności z przed lat jednak zapomniał o jednym morderstwie jeszcze za małolata wtedy kiedy razem z kolegami poznał Darka,raczej o tym Amandzie nigdy nie powie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tego morderstwa nie było. Myślimy że tego wątku z PDS nie użyjemy.

      Usuń
    2. Aha to wiele wyjaśnia.Jedno morderstwo mniej na Aleksa koncie.

      Usuń
  6. Cieszę się,że Amanda w miarę dobrze to przyjęła i nie spodziewałam się, że Aleks wyzna jej tak dużo...Marta

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeraziłam się czytając to, ale dobrze ze Amanda już wie z kim żyje, mam nadzieje że to na prawdę przeszłości i mam nadzieje że za to nie odpokutuje ze względu na Amandę, bo gdyby nie ona, to sama bym mu z chęcią coś zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałam się aż takiej szczerości ze strony Olka. Postawił wszystko na jedną kartę. Faktycznie rewelacje jakie Olek przedstawił żonie są jak z filmu grozy. Dobrze zrobił, że jej tyle powiedział, Amanda nie popiera tego, ale doceniła jego szczerość. Zapewniła Aleksa, że na niego nie doniesie, bo jest jej mężem i ojcem jej dzieci.

    OdpowiedzUsuń