sobota, 25 stycznia 2014

Część 252 - SALIGIA




Wydaje nam się, że macie dość tajemnic, i chcecie trochę rozwiązań tej jednej dużej zagadki, dlatego dajemy wam odpowiedź na większość pytań, dajemy wam sprawcę większości morderstw. Przez to LENISTWO będzie miało jedną część, a ZNUŻENIE DUCHOWE wrzucimy po SALIGIA.

Amanda (Magdalena)

Zmierzając z Aleksem w stronę naszej sypialni odczuwałam jakiś dziwny rodzaj strachu. Alicja z Jakubem udali się po rozjaśniacz, utleniacz, czy jakkolwiek to się zwało. Jakoś nigdy nie znałam się na akcesoriach fryzjerskich. Aleks otworzył przede mną drzwi, milczał, tylko wskazał ruchem brwi, że mam wejść. Zajęłam miejsce na łóżku. Olek wyjął pasek z komody. Instynktownie uciekłam w drugi róg łóżka.
– Co ty robisz? – zapytał.
– No bo ty… pasek – wyjaśniłam.
– Ja chcę ubrać po prostu spodnie, na lanie nawet nie licz. – Olek zaczął wciągać na siebie dżinsy. – Nie mogę cię za to ukarać. Nawet nie wiem w jaki sposób miałbym ukarać żonę za zabicie człowieka.
– Aleks, to nie tak. Ja poszłam z nim pogadać, on nie czuł skruchy.
– On nie był chory, jak dałaś mu radę? – zapytał zaciekawiony.
– Wcześniej go nie było w pokoju, dosypałam mu proszków nasennych. Pił je, rozmawiając ze mną.
– Czemu mi nie powiedziałaś? Czemu mnie sprawdzasz?
– Bo nie mówisz mi prawdy. Bo oczekujesz prawdy, a sam swoją ukrywasz.
– Bo chcę cię chronić! – warknął.
– Aby mnie chronić… na to już Olek za późno – wyjaśniłam wstając. Już się go nie bałam, stałam z nim twarzą w twarz. – Przegapiłeś ponad rok. Wtedy był odpowiedni moment by nie chronić.
– O czym ty mówisz?
– Naprawdę nie wiesz. Kasyno, wrzesień, może październik. Było trzeba się do mnie nie zbliżać, wiedząc, że jesteś mordercą, ale ty się zbliżyłeś, dlaczego?
Nie mógł na mnie patrzeć. Nie miał pieprzonej odwagi by spojrzeć mi w twarz. I to był mój mąż. Pozornie silny, a teraz się łamał niczym mały chłopczyk pod spojrzeniem surowej matki.
– Ile?
– Co ile?
– Nie udawaj Greka, nie wychodzi ci to. Ile?
– Nie pamiętam.
– Nie pamiętasz ile byłam warta?
– Nie, Amando, bo dla mnie byłaś i zawsze będziesz bezcenna, dlatego zrezygnowałem.
– Komu?
– Co komu?
– Komu miałeś mnie sprzedać?
– Nikomu – odpowiedział z uśmiechem.
– Kłamiesz. Ciągle kłamiesz. Powiedz raz w życiu cholerną prawdę, nie będziemy mieli nieporozumień.
– Największym nieporozumieniem jest fakt, że zabiłaś człowieka. Pójdziesz za to siedzieć, bo nawet tego z głową nie zrobiłaś.
– A ty to zawsze z głową zabijałeś?
– Tak by mnie nie złapali. A ty weszłaś pod kamery. To są Amanda fakty, nie wszyscy nadają się do wszystkiego.
– Przysięga Hipokratesa do czegoś zobowiązuje.
– Po jej złożeniu nikogo nie zabiłem. Łyso ci teraz, nie? Nie ma argumentu. – Zbliżył się do mnie, chwycił mocno za ramie i wysyczał wprost do ucha: – Od kiedy wiedziałaś? To dlatego, tak przyglądałaś się moim dłonią gdy zajmowałem się chłopcami? To przez to wypytywałaś braci czy ich nie dotykam?
– Byłam ostrożna.
– Idąc do łóżka z kim popadnie?
– To nie fair, nie o tym rozmawiamy i nie tego dotyczy temat. Nie wymiguj się.
– Dobrze, co chcesz wiedzieć?
– Zacznijmy od tego, dlaczego twoja matka ci płaci? – zapytałam.
– Skąd o tym wiesz?
– Wiem. Ty siadaj i odpowiadaj.
– Może nie mam ochoty tłumaczyć się kobiecie – powiedział z taką wyższością, że aż nie wytrzymałam i pociągnęłam mu z otwartej w lewy policzek.
– Wytłumacz się choć raz. Proszę cię o raz bez kręcenia, bez mataczenia – mówiłam, a on pocierał swój zaczerwieniony policzek. – Olek, ja już nie daje rady, słyszysz!? – wrzasnęłam i chwyciłam go za tą rozpiętą koszulę, szarpnęłam z taką siłą, że aż się zachwiał w przód i w tył. – Nie daje rady żyć w niewiedzy – powiedziałam, a łza potoczyła się po moim policzku.
– Autentycznie kiedy spotkałem cię w kasynie miałem zlecenie na małolatę, ale nie nadawałaś się. Byłaś za pyskata i mi zbyt bliska, zbyt ambitna, z przyjaciółmi. Ja szukałem wolnej, samotnej, takiej która zniknie tak, po prostu i nikt tego nie zauważy. Takiej za którą nikt nie zatęskni. Byłaś zbyt wyrazista – zaczął i oparł się o komodę. Zaczął wciągać pasek w szlufki. – Nie polubiłem cię, ale chciałem przelecieć. Potem zaczęłaś mnie fascynować i sam nie wiem kiedy się wkręciłem. Zlecenie wykonałem, ostatnie, w tamten czas.
– Jakie?
– Znalazłem młodą, taką za którą nikt nie zatęskni. I odszedłem z biznesu, to miał być ostatni raz, to miał być taki mój torcik z wisienką i papa, do niezobaczenia. Ja nie potrzebowałem więcej kasy, w kilka lat bym się wybudował, za dziesięć zmienił samochód, miał kilka lat ten sam telefon, jeden, średni telewizor, ale byłaś ty Amanda.
– A co ja mam wspólnego z twoimi samochodami i telefonami?
– Wiele. Choćby to, że nigdy nie kryłaś, że zależy ci na pieniądzach.
– Jak chcesz zrzucić na mnie winę, za morderstwa które popełniłeś zanim mnie poznałeś… – Oparłam się o parapet, naprzeciw niego.
– Nie, nie chcę. Chciałem mieć kasę w twoich oczach, bo nie ukrywałaś, że to jest dla ciebie ważne. Nie, że chciałem cię kupić, ale chciałem mieć ci co zaoferować. Odnowiłem więc kontakty, przede wszystkim z Darkiem i Fabianem. Wróciliśmy do gry. Zaczęliśmy znów szmuglować towar...
– Towar?
– Kokę i amfę. Jestem lekarzem, dobrym chemikiem. Kiedy dopalacze zeszły z rynku, to my wreszcie mieliśmy szanse. Dzieciaki nadal chciały to brać, ale nie miały gdzie kupić. Zaoferowaliśmy im zamiennik. W każdym mieście mam po dwóch-trzech dilerów. Jutro towar śmignie na Ukrainę i Rosje. Z tego kurwa żyjesz, bo chyba nie sądziłaś, że z lekarskiej pensji stać mnie na zegarek waty trzydzieści i trzy zera, prawda?
– A więc mój mąż jest nie tylko sutenerem, mordercą, ale i dilerem, wręcz szefem całego narkotykowego, jak to się zwie?
– Koncern narkotykowy, chyba tak można to nazwać. Wróciłem do gry Amanda, bo chciałem dać ci wszystko.
– A ten trup u nas w agencji?
– To agencja Fabiana, moja była tylko ta dziewczyna. Tańczyła. Nikomu nie zawiniła, na pewno nie mnie. Tylko jest pewien problem. Kamery uchwyciły faceta, postawny, ubrany na czarno, z tatuażem na nadgarstku.
– Takim jak twój?
– Tak.
– Ile osób ma ten tatuaż?
– Każdy kto zajmował się organizacją uległych suk do poniżania. Na narkotykach postawiłem dom, ale na pornosach i handlu kobietami zrobiłem studia.
– Handlowałeś kobietami?
– Łapałem dziewczyny, opowiadałem ci to. Były ze wsi, bogobojne, robiliśmy z nich kurwy. Te które się słabo nadawały i nie było na nie chętnych odstawialiśmy, porzucaliśmy gdzieś w lesie, przy drogach, pornole szły. Ale te które się nadawały, te które ktoś chciał kupić na stałe lub odwiedzać nie mogły się od nas uwolnić.
– Czemu?
– Szantaż Amanda, to najprostszy z przymusów. „Bo cała wieś dowie się jak mi ciągnęłaś”. Czasami to nie pomagało, trzeba było grozić. Porwać młodszego brata na lody, matce pomóc z zakupami, takie drobiazgi.
– Nigdy się nie bałeś, że pójdą na policje?
– Wiedziałem, że nie pójdą. Po prostu wiedziałem. To się wyczuwa w kobiecie. Lałem Marikę i też wiedziałem, że nie pójdzie na policje, choćby miała setki światków i choćby to oni donieśli. Wiedziałem, że ona zawsze się wyprze.
– Chyba straciłam wątek…
– Też mi się tak wydaje. Już ci to tłumaczę. Pytałaś o trupy. Pierwsze zabójstwo, miałem trzynaście lat. Uciekłem, bo wiedziałem, że matka jest w mieście, wydawało mi się, że ją widziałem. Znów była z moim ojcem. Nie patrz się tak, ojciec nigdy mnie nie tknął. Znaczy sprał nie raz, ale nigdy mnie w ten sposób nie dotknął, zawsze szedł Aleks, czyli Jakub. Matka chciała bym chociaż ja miał spokój. Ojciec nas nie odróżniał. Dla niego byliśmy sposobem na spłacenie długów. Kiedy ktoś obczaił że jesteśmy bliźniakami, chciał nas dwóch, ja temu komuś zmiażdżyłem nos butem. Ojciec wszedł pijany dwa dni później, matka sprzątała biura, Aleks siedział na parapecie, ja się schowałem. Pomylił nas. Wypchnął Jakuba, myśląc, że wypchnął mnie. Potem tego żałował.
– Przejdźmy do trupów. Ty je zabijasz, nie? Znalazłam u ciebie…
– Znowu grzebiesz w moich rzeczach!
– Bo śpię z mordercą!
– Tak. Śpisz z mordercą, ale inteligentnym, który nie zabija dla fantazji, i nie robi tego seryjnie by tej fantazji, zbrodni idealnej dorównać. Wiesz kim był Piotr Kurten?
– Znów gubię wątek.
– Nie gubimy. Piotr Kurten to Wampir z Dizendorfu. Przyznał się do ponad stu morderstw, nie na wszystkie były dowody. Został ścięty. Mój ojciec miał na jego punkcie obsesje. Jakub został wypchnięty z okna nie tylko dlatego, że ja złamałem nos jakiemuś pedofilowi, ale też dlatego, że znalazłem zdjęcia, zdjęcia martwych kobiet u ojca w piwnicy. Byliśmy tam z matką. Zeszła mu po wino. Ukradłem jedno zdjęcie i schowałem. Ojciec nigdy go nie znalazł. Sam mu je oddałem, kilka lat później. Wtedy zabrał mnie na polowanie. Polowałaś kiedyś na człowieka?
– Wiesz, że nie. I zaczynam się ciebie bać.
– Może i słusznie. Wreszcie będziesz się słuchać.
– Pójdę na policje, Olek – stwierdziłam i zrobiłam krok do przodu, ale zagrodził mi drzwi.
– Nigdy nie pójdziesz, dopóki mnie nie wysłuchasz. Tego dnia poszedłem z nim na lody, pierwszy raz traktował mnie jak syna. Uznał, że mogę być jego następcą. Dał mi piwo i pojechaliśmy furgonetką, na polowanie. Ona była młoda, nawet nie wiem jak się nazywała. Nie będę ci mówił co jej zrobił, ale kiedy odchodził ona jeszcze żyła, wiedziałem że umrze, że nikt jej nie ocali. Nie chciałem by się męczyła. Potem ojca nie widziałem długi czas. Właściwie to się zmienił, ustawił, miał rodzinę, o której nie wiedziałem. Olałem to i zająłem się robieniem pieniędzy, wymazałem przeszłość. Wymyśliłem legendę i z nią było łatwiej. Byłem jedynakiem, z gwałtu, dlatego matka mnie nie chciała, a rodzina ojca się wstydziła tego faktu. W końcu sam w to uwierzyłem, było łatwiej. Potem była ta dziewczyna z burdelu, potem jej koleżanka…
– To już trzy – policzyłam.
– O trzy za dużo, ale co zrobisz? Doniesiesz na mnie? Zamkniesz ojca własnych dzieci we więzieniu? Kochasz mnie, nie zrobisz tego.
– A jeśli zrobię?
– To będziesz siedzieć cele obok, za zabicie mojego ojca. Bliźniaki potrzebują rodziców. Ja się zmienię, rzucę nielegalne interesy. Ale poza ściany tego pokoju nie wyjdzie ani jedno słowo jakie teraz do ciebie mówię jasne?
– A jeśli nie. Jeśli wolę iść siedzieć niż spędzić całe życie u boku seryjnego?
– To będziesz kolejną ofiarą. Ja zostanę z dzieciakami, a ty pójdziesz do grobu. – Zmienił się w kilka sekund, podszedł do mnie. – Siadaj i słuchaj! – warknął.
– Nie zabiłbyś mnie.
– Czemu nie?
– Olek, nie jesteś taki.
– Nie dajesz mi dokończyć jaki jestem. I masz racje, nie zabiłbym ciebie, ale nie skończę w pudle, ani tobie na to nie pozwolę. Uznajmy że to wina nierównych szans i żyjmy normalnie, w końcu nam udało się je wyrównać. Mamy to o czym marzyliśmy. Mamy rodzinę, dom, pieniądze, oszczędności, dochodowy biznes i pracę, ty skończysz studia. Ja nie pozwolę ci tego wszystkiego zaprzepaścić w imię czego? Jebanej sprawiedliwości? Gdzie widzisz sprawiedliwość? Co ci dało państwo sprawiedliwe? Wiadomości, że matki mordują dzieci i dostają za to zawiasy? Puszczanie się bo inaczej nie mogłaś zdobyć pieniędzy? Kradzieże w sklepach, bo ludziom pracującym nie starcza od wypłaty do wypłaty? Prawidłowo winni jesteśmy tylko tego w jakiej rodzinie się urodziliśmy i że w Polsce. Tutaj żyją na poziomie tylko ci co żyją nielegalnie, albo kiedyś zrobili coś złego. Zastanów się po czyjej jesteś stronie? Po stronię męża, czy wyznaniowopolicyjnego państwa?
– Olek przyznałeś się do zabicia trzech kobiet.
– Siedemnastu.
– Co? – Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy, jak blednę, jak kręci mi się w głowie.
– Siedemnaście osób, tyle zabiłem. Trzech policjantów, o których przed chwila pytano. Nie ja ich zabiłem, ale ja wydałem to zlecenie. Trzy kobiety, o których już wiesz. Pierwsza ta z ojcem, druga z agencji, trzecia studentka Urszula Lanik, koleżanka tej z agencji. – Aleks przykucnął przy mnie. – Potem, to był dziwny przypadek, Darek miał ciotkę, co miała mieszkanie we wieżowcu. Miało dziwną numeracje. W każdym bloku jest tylko jedna klatka, wielki korytarz jak hotelowy. Numery są od góry, na samej górze od jeden do sześć, na dole od sześćdziesiąt do sześćdziesiąt sześć. Spaliśmy tam zaraz po jej aborcji. W ten dzień zamknęła się ta agencja, bo szef poszedł siedzieć. Nie mieliśmy namiaru na klientów, martwiłem się o kasę. Poprosiłem Nataszę, siostrę Mariki by mi pomogła kogoś zaszantażować.
– Twojego ojca – zgadłam. Aleks przymrużył oczy.
– Skąd wiesz?
– Bo kogo innego miałbyś szantażować. Tylko jego. Marika wypadła z okna, ale ty się do tego nie przyczyniłeś, prawda?
– Nie. Na swój sposób ją kochałem, nie krzywdzę ludzi, których kocham.
– Zmuszając do aborcji, na pewno jej nie skrzywdziłeś.
– Wtedy sądziłem, że ratuje jej… nasze życie, że ta aborcja to szansa, że skończymy studia, założymy rodzinę. Wiązałem z nią plany na przyszłość. Nie zabiłem jej. Ale po wyjściu z przesłuchania dostałem wiadomość, pocztówkę, dwóch pięściarzy i napis „zmierzmy się”. Potrzebowałem pieniędzy, nie dbałem już o nic, bo nie miałem dla kogo. Kryspin wyjechał i dla córki postanowił zmienić życie. Fabian znalazł jakąś fuchę i wychowywał z Joanną Damiana. Nie mieli ambicji by kończyć szkołę, nie potrzebowali pieniędzy…
– Ty tak.
– Zaryzykowałem po raz kolejny. Ale okazało się, że bez dowodów nie mam kary przetargowej. Dotarłem do chłopca, wykorzystywanego seksualnie, jego ojciec robił interesy z moim. Nie pytaj skąd to wiem, bo pomogła mi Marika do nich dojść. Pogadałem z Adasiem, miałem nagranie na dyktafonie. Zagroziłem ojcu. Otrzymałem kilkanaście tysięcy. Zrobiłem jednak błąd. Kiedy jego człowiek przekazywał mi kasę, drugi zrobił mi włam. Wzięli oryginał, ja przekazałem kopie. Potem chciałem znów dość do Adasia, to już nie chodziło o kasę…
– No nie, bo już ją miałeś. Wykorzystałeś wykorzystywanego chłopca, by zdobyć pieniądze?
– To po prostu nie był czas na sentymenty. Nauczyłem się obracać w zaletę nawet wady. Nauczyłem się wykorzystywać miejsce, w którym się znajdywałem. Nawet najgorsze życie możesz obrócić w pasmu sukcesów, jeśli przeszkody traktujesz jak okazje do wykorzystania.
– Co chciałeś zrobić?
– Zamknąć ojca i przejść jego biznes.
– Czym się zajmował?
– Był maklerem giełdowym, ale handlował dziećmi i kobietami.
– Chciałeś handlować…
– Kobietami, dziecka bym nie tknął. Adaś miał złożyć zeznania na ojczyma i mojego ojca. Nie zdążyłem do niego dojść, wypadł z okna, gdzie jego ojciec pracował przy wykończeniu mieszkania. Czułem złość, czułem się winny, bo mogłem od razu iść z nagraniem na policje, bo przez moją chciwość zmarł niewinny dzieciak.
– Co było dalej, Aleks? Masz teraz okazje. Teraz, albo nigdy. To ten czas na prawdę.
– Wiem. Ojciec, właściwie to ojczym Adama Turowskiego wypadł z tego samego okna co jego pasierb. Ja zepchnąłem Marcina Jurasa trzy miesiące później, wraz z Darkiem. Popiliśmy sobie i przysięgliśmy, że pozbędziemy się takich kurew by nigdy nie tknęli naszych dzieci. Marcin zdradził kto tym trzęsie. Kto trzęsie biznesem. Był to Robert Sobczak. Darek wyciągnął od niego informacje o klientach, potem Robert wypadł z balkonu. Amanda to byli nic niewarci ludzie.
– Jak i ty! Równie dobrze ktoś mógłby zabić ciebie za krzywdę córki czy siostry, którą zmuszałeś do puszczania się!
– Pewnie masz racje. Ale w życiu trzeba być twardym, a nie miękkim i w życiu nie ma momentu odpowiedniego na sentymenty. Trzeba walczyć o byt, o pozycje, o wykształcenie. Ja zawalczyłem, jestem na górze, a ty wraz ze mną. Mam teraz tego żałować? Chcieć cofnąć czas? Po to by naszym dzieciom odebrać szanse na dobrą przyszłość? Szanse na porządne studia, na językowe przedszkole, na beztroskie dzieciństwo? Mam odebrać nam życie jakie prowadzimy, gdzie stać nas na obiad każdego dnia i klepać biedę? Czego, ty Amanda chcesz? Mam się zgłosić na policje? Zabiorą nam dom, bo weszliśmy w jego posiadanie nielegalnie, będziemy mieszkać w twoim mieszkaniu, w cztery osoby, właściwie w trzy, bo ja pójdę siedzieć, ty pewnie też, twojej matce nie dają bliźniaków, ja tak właściwie to nie mam rodziny, trafią do domu dziecka i na co ich skażesz? Na taki sam los? Na to by powielili nasze błędy w drodze do lepszego życia!? Wybieraj! Co jest ważniejsze, czyste sumienie, czy szczęście bliskich? – Aleks ostatnie zdania wypowiedział przez zęby.
– Nie wydam cię – wyszeptałam. – Razem gównie toniemy.
– I razem z niego wyjdziemy. Tylko masz mnie słuchać i nie robić nic gwałtownie. Po pierwsze posłuszeństwo i nic nam nie udowodnią, a potem jakoś odkupimy krzywdy w oczach naszych sumień. Damy na fundacje, na dom dziecka, może wesprzemy jakąś rodzinę zastępczą. Damy radę, razem, jako jedność, tylko nie możesz się wyłamać. Rozumiesz? – zapytał i zamknął moje dłonie w swoich.
– Masz racje, teraz za późno na krok w tył. Nie zwróci to nikomu życia, a odbierze godne życie nam i naszym dzieciom – powiedziałam pewnie, starałam się trzymać fason.
– Tak jest, bądź twarda – poparł.
– Masz racje. Czy ktoś by się przejmował nami jak byśmy klepali biedę? Nie. Więc czemu my mamy się przejmować innymi. Do celu idzie się po trupach, ale obiecasz mi jedno.
– Wszystko. – Uśmiechnął się.
– My już osiągnęliśmy cel. Możemy zacisnąć pasa aż do ukończenia moich studiów. Z tancerek, twojej kliniki, twojej pensji z poradni na NFZ, z dyżurów szpitalnych, mojej pracy, bo chcę pracować damy radę godnie żyć. Nie musisz mieć co rok nowego samochodu, a ja mogę mieć jedna parę butów na sezon. Dzieciaki możemy ubierać w odzieży używanej. Starczy nam na raty, starczy nam na opał i jedzenie. Nie chcę więcej, rozumiesz? – mówiłam przez łzy. – Nie chcę widzieć cię za kratkami i czuć, że to moja wina, bo ja chciałam pieniądze. Nie chcę pieniędzy, chcę mieć wreszcie normalny dom, normalną rodzinę, bez patologii, potrafisz to zrozumieć?
– Tak, rozumiem cię. Ostatni przerzut dragów i z tym kończę. Z tamtym wszystkim skończyłem już dawno, więc nie ma problemu.
– I fakt, że zwróciłam na ciebie uwagę bo miałeś pieniądze, ale pokochałam nie za stan twojego portfela. I proszę cię byś w to uwierzył.
– Wierze, ale nie płacz. – Uśmiechnął się do mnie. Poczułam jego kciuki na moich policzkach, ścierał moje łzy. Nie potrafiłam sobie o wyobrazić jako kogoś mordującego z zimną krwią.
– Aleks, kontynuuj. Ja o wszystkim potem zapomnę, dla swojego dobra, ale chcę wszystko wiedzieć.
– Potem zaczęliśmy sprzedawać sadystycznym bogaczom żywe zabawki.
– Te kobiety?
– Tak. Podczas tresowania jedna wybiegła nam na drogę. Jakiś facet wziął ją do samochodu, a my nie mogliśmy sobie pozwolić na świadka. Razem z Darkiem podjęliśmy decyzję, że najlepiej będzie go zabić. Wymyśliliśmy manewr z kluczami. Darek je zgubił pod samą kamerą, ja w kapturze podniosłem. Potem mu oddałem, faceta…
– Zabiliście.
– Tak, Amanda, zabiliśmy.
– Która to była ofiara? – zapytałam.
– Sześć tych co wypadli z okna, dwie te dziewczyny, ta z burdelu i ta z ojcem.
– Ale tej z burdelu nie zabiłeś, prawda?
– Niby nie, ale też nie udzieliłem jej pomocy. Ale tak właściwie jej nie liczę. To jest siedem osób. Potem była rodzina.
– Rodzina?
– Darka rodzina była zagrożona. Ojciec miał kochankę. Jej dzieci o tym wiedziały, miała trzech. Miałem pilnować wejścia, Darek miał wypchnąć tylko ją, ale…
– Nawaliłeś?
– Byłem po kilku nieprzespanych nocach, po amfetaminie, poszła mi krew z nosa. Nie chciałem zakrwawić chodnika na miejscu zbrodni, policja i tak była na nas cięta. Gdyby nie ojciec Darka to ciągle by nas przesłuchiwali. Właściwie to by nas w ogóle z komendy nie wypuszczali. To rodzeństwo weszło gdy Darek sadzał ją na parapecie. Złapałem tego chłopaka jak chciał uciec, Dariusz dziewczynę złapał wcześniej. Zaciągnąłem go na górę. Zaniósł się krzyk, tu o mało nie wpadliśmy wtedy. Ja ich uśpiłem, tym starym sposobem, wszyscy polecieli jednocześnie, to wykluczyło motyw seryjnego, wykluczyło, że jest on jeden. Wtedy dopiero zaczęli nas męczyć, ale mieliśmy alibi. Piliśmy całą noc u Fabiana. Potwierdził to nawet kilkuletni Damian. Policja uwierzyła dziecku, a ja straciłem jedną piątą wypłaty z budowy na jajka Kinder. – Aleks się zaśmiał na to wspomnienie. – Amanda, zrozum, ja wiem, ze ci nastolatkowie to dzieci były, ale nie było innego wyjścia. Albo przyjaciel, albo bachory jeden z dziewek, które pewnie też zostaną dziwkarzami. Wybrałem przyjaciela.
– To dziesięć osób. Czemu Fabian wam pomógł, wydaje się taki sprawiedliwy, to taki drobny przestępca?
– Bo ja też go kiedyś kryłem. W domu dziecka Erwin Carski bardzo gnębił Kryspina. W końcu jego brat Pascal, młodszy nie przyjął się do rodziny zastępczej i wrócił do bidula. Fabian i Kryspin chcieli go nastraszyć. Trzymali za nogi na dachu bidula. Wpadł mu but, po stronie Kryspina, a Fabian nie dał rady go sam utrzymać. Ja wtedy byłem na wagarach i piłem z Malwiną, była starsza, podobała mi się. Dałem chłopakom alibi. Malwina popełniła samobójstwo, ale nie z naszego powodu. Któryś ze starszych chłopaków ją wykorzystywał.
– Rozumiem, ale to i tak dziesięć ofiar, co z kolejnymi siedem. Trzech to tych policjantów, dlaczego oni cię pobili, dlaczego ty ich… Olek nie rozumiem.
– Płacę Jackowi dobre pieniądze, przez to zawsze jestem krok przed policją. Ten frajer chciał więcej, nasłał na mnie tych młodzików, bym się wystraszył, że on powie, jeśli nie dam mu dziesięć procent więcej.
– Że co powie?
– O tym, że mam tatuaż, taki jak na tych nielegalnych pornosach, z tymi dziewczynami, które zgłosiły się na policje. Oni do tego dotarli po latach.
– A ty nie chciałeś płacić, dlatego ich zabiłeś?
– Kazałem Tomkowi ich zabić, bo nie wiedziałem ile im Jacek powiedział. Następnie zginął Jacek. Właściwie to właśnie ginie… – Aleks spojrzał na zegarek. – Wpada samochodem na tory, nie działa szlaban.
– Olek, czyś ty….
– Nie miałem wyjścia! Albo my, albo prawda. Wybrałaś nas. Jakub mnie uda, on nie ma tatuażu. Za tydzień wrócę i będzie wszystko jak dawniej. Zaufaj mi. Robię tak by nam żyło się dobrze, by żyło nam się lepiej.
– Jacek jest czternasty – powiedziałam wymownie.
– Jedzie z żoną. To piętnaście.
– Oni mają dzieci, Aleks. Co z Oskarem, co z Kubą?
– Nie wiem. A czy ktoś by się przejmował naszymi dziećmi? Oni mają rodzinę, Majka i Patryk, albo Kamil i ta jego nowa dupa. Są też rodzice Patryka. Ktoś się nimi zajmie. Nie martw się. W najgorszym wypadku państwo ich weźmie na wychowanie.
– A kolejnych dwóch?
– Jeden diler chciał mnie zrobić na forsie. Ścigałem go zimą, po parku, potem się spotkaliśmy na pizzę, to była Wigilia. Dzieciak utopił się w przerębli. Ja chciałem mu tylko dać nauczkę, nie zależało mi na jego śmierci, a na kasie. To akurat był wypadek.
– A siedemnasty?
– Moje dziecko.
– Co? – zapytałam z niedowierzaniem.
– Zabiłem własne dziecko zmuszając Marikę do aborcji. Policzyłem je. Mam na sumieniu siedemnaście trupów. – Znów spojrzał na zegarek. – Właściwie to za półtora minuty będę miał siedemnaście trupów na sumieniu. Samochód właśnie wjeżdża na tory – mówił Olek nie spuszczając wzroku z zegara, jaki mieliśmy na ścianie w sypialni. – Jadą dwa pociągu, z jednej i z drugiej strony. I bęc, po problemie – dodał z uśmiechem.
– Ty jesteś popierdolony! – warknęłam.
– Być może, ale ty jesteś na mnie skazana. Drzwi, słyszałaś? – zapytał.
– Alicja i Jakub wrócili – rzekłam bez przekonania.
– Tak, dałem jej klucze. A teraz mnie posłuchaj i zachowuj się jakby nigdy nic się nie stało. Jakbym ci tego nie opowiedział. Zakończymy tą sprawę, będzie na nasze i będzie normalnie. Tak?
Pokiwałam twierdząco głową.
– To nie płacz, trzymaj fason, bądź twarda. Rozumiemy się? Tu nie ma miejsca na pomyłki, Amando. Podczas gdy ja będę się ukrywał u Jakuba, a on tu zeznawał, ty zajmij się Kordianem. Dał ci numer, prawda?
– Maila.
– Zbałamuć go i dowiedz się ile wie policja.
– Jak? Ma z nim iść do łóżka? – zapytałam.
– Postaraj się nie musieć iść z nim do łóżka, ale jeśli nie będzie innego wyjścia, to wiedz, że ten raz nie mam nic przeciwko.
– Schodzicie do nas!? – krzyknęła Alicja. – Amanda! Olek!
– Już, za momencik! – odkrzyknął. – No co się tak na mnie patrzysz. Na wojnie wszystkie chwyty dozwolone, czyż nie?
– Okay, zrobię to. Dowiem się ile wie policja.
– Dzielna dziewczynka – pochwalił i znów pogładził mnie kciukiem po policzku. – Uśmiechnij się. Będzie dobrze, obiecuje. – Nie wiem czemu, ale wierzyłam w jego słowa, ufałam mu, byłam mu winna lojalność, w końcu był moim mężem i chciałam dobrego życia dla moich dzieci. – Masz jakieś życzenia na teraz? Będziemy się tydzień, może nawet dwa nie widzieć.
– Chce seksu – rzekłam z uśmiechem i przyklęknęłam przy nim. Chwyciłam jego twarz w moje dłonie i musnęłam ustami jego górną wargę. – To podniecające pieprzyć się z mordercą.
– Mam nadzieję, że ci się spodoba, bo nie mamy wiele czasu – stwierdził i wstając chwycił mnie pod pośladkami i podniósł z sobą. Poczułam jak jego wielka męska dłoń zaciska się na moim lewym pośladku aż boleśnie, bo nadal odczuwałam skutki wczorajszego lania.

Olek szedł przed siebie, w końcu się zatrzymał, gdy moje plecy dotknęły ściany. Nie wiem jakim cudem, ale udało mu się pozbawić mnie rybaczek, nie odstawiając mnie na ziemie ani na moment. Następnie rozpiął jedną dłonią swój pasek i rozporek dżinsów, zsunął je z bokserkami do połowy ud. Moje matki tylko odchylił na bok i jednym szybkim ruchem wdarł się penisem do mojego wnętrza. Jęknęłam głośno, początkowo z bólu, bo nie byłam na to gotowa, ale potem było już tylko przyjemnie… i przyjemniej.

18 komentarzy:

  1. O Ku*wa.Tego to bym się po Olku nie spodziewała i tego,że zabije Jacka i jego żonę tym bardziej nie.Amanda mnie zaskoczyła bo w sumie to nie sądziłam,że kiedykolwiek przejdzie jej przez myśl żeby go wydać a jego reakcja.Nie wierzę jednak,że byłby w stanie ją zabić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie to chyba trochę za wiele...
    Biedne dzieci Jacka, o ile nie zginą (kto wie czy i one nie zostały w samochodzie.. )
    Aleks jest dla mnie nikim. Zwykłym śmieciem. Amanda zresztą podobnie...
    No ale czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Jacek jest trochę sam sobie winny, niesądzisz? Po co zadawał się z gangsterami, jeszcze chciał kasę na nich zbić. A Aleks musiał się na czymś dorobić...

      Usuń
  3. Tam powyżej jest błąd w nazwisku Piotr Kurten brakuje umlauta a imię powinno być Piter, albo Peter no i nazwa miejscowości jest błędna. Potem poprawie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Więc jednak nie wszystkie "wypadki" z okiem to dzieło jednej osoby, przynajmiej tak zrozumiałam.. Ale skoro Aleks zabił Jacka.. to Patryk bedzie pewnie nastepny, w końcu on też zaczyna szperać w przeszlości..A jeśli chodzi o ta dziewczyne w agnecji i tatuaż, Tayler przypadkiem nie ma takiego samego tatuażu ?


    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma, ale podejrzewasz Tylera? Aleks jest odpowiedzialny za te 17 morderstw, ale nie wszystko to jego dzieło, nie zawsze jego rękoma :)

      Usuń
    2. Ja już nie wiem kogo podejrzewam :) tutaj każdy jest podejrzany i ma coś na sumieniu, nawet Amanda i pastor..Chyba już nic mnie nie zdziwi :)

      A.

      Usuń
    3. A co pastor ma na sumieniu? On jeszcze nic nie zrobił złego. A Amanda... w imię miłości, rzekomo.

      Usuń
    4. "Jakub ma tylko dwie osoby na sumieniu i ani jednej kobiety. Ciekawe czy domyślisz się kogo i dlaczego, bo odpowiedź jest poniekąd w słowach Aleksa, że nienawidzi kurew, że matka się... że czasami zabierała ich..."
      To twoje słowa, prawda? więc chyba jednak ma cos na sumieniu..:)

      A.

      Usuń
    5. Tak, ale to nie taki rodzaj "mienia kogoś na sumieniu". I to bardzo poniekąd w słowach Aleksa jest odpowiedź. Jakub praktycznie nie jest zły, ja bym go złym nie nazwał, choć "zły" i "dobry" to pojęcia względne.

      Usuń
  5. Tyle morderstw... Nie podejrzewałam go aż o tyle... Jak to sie wyda to pojdzie siedziec ona i on.. Zobaczymy jak to wszystko się ułożyć.
    Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jak przeczytałam wczoraj tą część,to doznałam szoku i nie byłam w stanie nic napisać,nie spodziewałam się,że On,aż tyle osób zamordował i najbardziej zszokował fakt,że z polecenia też zginie Jacek z żoną. Patryk jak już ktoś napisał też grzebie w przeszłości,przyjaciela też zabije? Amande uchwyciła kamera,jak z tego wybrną? Jeszcze te pieniądze od matki,coś mi się wydaję,że to nie jest odkupywanie sumienia,mam wrażenie,że Olek ją szantażuje

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę się tego nazbieralo. Nie wiem czy z tym da sie żyć. I jedno i drugie mialo wazny dla siebie powód jednak odebrali komuś życie. A co jeśli znów ktoś im zagrozi? Też zabija? Wlasnie a Patryk ? On tez za żal interesować się Aleksem. Jak widać Aleks dla rodziny zrobi wszystko, a Amanda zrobi wszystko dla meza.Maggie

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety Aleks stracił w moich oczach. 17 osób na sumieniu, w tym jeszcze dzieci/nastolatkowie? Moim zdaniem to zbyt wiele... I żadne tłumaczenia, że chciał się dorobić tego nie usprawiedliwią, podobnie jak to, że ktoś inny miał coś na sumieniu. Tu przecież nie chodzi o 1-2osoby, ale o kilkanaście! A Amanda? Dość szybko przeszła na porządek dzienny po tym, co usłyszała. Oj dzieje się, dzieje! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. 17.. trochę dużo, ale mi szkoda tych dzieci ;/ Dobrze, że się wyjaśniło i Amanda już zna więcej, choć domyślała się. Ciekawe czy ta zamiana wypali, może się skapną :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Boze, czytało się jak jakiś kryminał, tyle trupów, i tez tyle niewinnych osób musiało zginąć, szkoda ami tych dzieci, tych kobiet zmuszanych, nie jest mi szkoda tylko tych pedofilów, sami zasłużyli sobie na takie traktowanie. Nadal nie mogę uwierzyć ze Aleks był wstanie zabić tyle osób.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawe i przerażające zarazem. Opowieść Aleksa jest mega ciekawa, ale ja również nie mogę wyobrazić go sobie zabijającego z zimną krwią.

    OdpowiedzUsuń
  12. I kolejna odsłona z życia pana Górskiego. To jakiś horror, 17 osób, fakt nie wszystkie jego rękoma, ale przyczynił się do śmierci tych ludzi. Najbardziej straszne dla mnie jest to, że wydał wyrok na Jacka i jego żonę, wydawało mi się, że on się z Jackiem przyjaźnił, ale wychodzi na to, że to nie była przyjaźń, tylko interesy.
    Aleks postawił na całkowitą szczerość w rozmowie z Amandą, licząc, że żona go nie wyda i zrobi wszystko, żeby nie trafił do pudła. Tylko nie wiem, jak ona teraz sobie z tym poradzi.

    OdpowiedzUsuń