środa, 15 stycznia 2014

Część 243 - Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu (część druga)




Narracja (Samuel)

Tego dnia to Aleks zabrał się do zatelefonowania do Amandy. Patryk miał katar, Kamil kaszel… nie mogli iść do żłobka. On musiał być w pracy i to cały dzień. Do Pauliny nie mógł się dodzwonić, po ostatnim wieczorze u niego, zaprzestała odbierać telefonu z jego numeru, ale także zastrzeżone. Nie chciał jej nachodzić w domu. Klara jak na złość też nie odbierała. Napisał jej smsa, odpisała:
Za dwie godziny, mogę ci pomóc, teraz nie dam rady. Przepraszam.
Aleks zastanawiał się, czy kobieta robi to specjalnie by poprosił o pomoc jej córkę, czy też przypadkowo tak wyszło.
Spróbował jeszcze zadzwonić do Majki:
– Patryk jest pijany, a ja idę do pracy, gdybyś dał znać wcześniej to bym to odwołała.
– Dobra, nic się nie stało. Jakoś sobie poradzę.
– Jakoś sobie poradzimy, prawda? – powiedział do chłopczyka, któremu niesforny loczek opadał na czoło. Dzieciaczek zabawnie zmartwił brew i dalej pakował gryzaka do buzi.
– Tatatata tatata ta – wykrzykiwał Kamil, który nadal chodził przy ścianach i meblach.
– Zaraz tata cię ubierze. Tylko pierw zadzwonimy do kobiety, która cię urodziła. Bóg źle wybrał. Za kilka lat będziesz mógł mieć do niego pretensje.
Aleks przymknął oczy. Pohamował swój gniew na Amandę. Ostatecznie musiał przyznać, że nie była taka zła, że z pewnością istnieją gorsze matki, że się starała zajmować chłopcami i domem, a jednocześnie nie porzucała ambicji i pracy. W końcu po kilku sygnałach usłyszał jej głos. Był zachrypnięty i jakby nie jej.
– Słucham.
– Amanda. – Kobieta się zaśmiała na dźwięk swojego imienia. Nie przejął się tym. – Bliźniaki są chore. Możesz z nimi pobyć, tylko kilka godzin, postaram się szybko znaleźć zastępstwo.
– Nie mam dziś za dużo czasu, ale przywieź ich – powiedziała z wielką łaską i rozłączyła się.
– Chyba nie mamy wyjścia – rzekł Aleks do synów. Jeden nadal siedział w krzesełeczko do karmienia i gryzł zabawki, a drugi siedział na dywanie. – Chodź, tata cię ubierze.
Aleks pochwycił chłopca z dywanu. Posadził sobie na stole i zaciągnął na jego ramionka niebieską polówkę.
– Chcesz siku? – upewniał się, ale Kamil pokiwał głową na boki. – Jakbyś chciał to mów.
Założył chłopcu na pieluchomajtki białe spodenki. I udał się z malcem do samochodu. Zapiął go w fotelik i wrócił po jego brata. Patryk miał na sobie takie same ubranie jak brat, tylko, że polówka była w zielonym kolorze. Do tego założył chłopakom sandałki, białe, z Nike, ale to już uczynił gdy siedzieli w fotelikach. Czuł się zmęczony. Mało sypiał. Od kiedy Paulina zrezygnowała z opieki nad nimi jego życie kręciło się wokół pracy i domu. Nie miał ani chwili dla siebie. Kiedy pracował maluchy były w żłobku, a potem już od razu z nim.
– Trudno, dam radę – powtarzał sobie. – Potem będą starsi, będzie łatwiej. Poza tym jest jeszcze Klara.
Autentycznie Klara była. Przyjeżdżała gdy tylko mogła i brała chłopców na spacer mówiąc:
– Zdrzemnij się chociaż godzinkę. Potem ich uśpię i tu trochę ogarnę.
Albo:
– Nie możesz działać ciągle na najwyższych obrotach, bo się wykończysz.
Miała racje, czuł się wykończony. Musiał poszukać nowej opiekunki, ale ostatnio nie miał czasu nawet na to. Torba od wózka leżała na przednim siedzeniu, tuż przy nim. Podjechał pod mieszkanie Amandy, zadzwonił telefonem by zeszła. I zeszła. Pojawiła się przed nim kobieta w męskiej bluzie i legginsach. Z papierosem w ustach. Zaciągnęła się jeszcze dwa razy po czym wyrzuciła niedopałek. Otworzyła sobie tylnie drzwi i wzięła Kamila na ręce. Mały zaczął płakać.
– Co mu się stało? – zapytała, gdy Aleks wysiadł z samochodu i zakładał torbę na ramie.
– Chyba cię nie pamięta – odpowiedział i wyciągnął Patryka z fotelika.
– Niemożliwe, przecież nie widział mnie tylko…
– Trzy tygodnie – dokończył Aleks i wbił w nią intensywne spojrzenie.
– Minął miesiąc?
– Prawie. Zaniosę ci jednego i przybory na górę. Nie będę wchodził.
Aleks zamknął samochód i skierował swoje kroki do brudnej, zaniedbanej bramy. Następnie na klatkę schodową, która wymagała odmalowania.
– Jeśli chcesz, to… wejdź. Może się kawy napijesz? – zapytała Amanda otwierając przed nim drzwi.
– Kobiety przodem – powiedział i wykonał gest ręką.
– Wejdziesz?
– A chcesz tego? – zapytał.
– Nie wiem.
– Sama widzisz.
– Chyba możemy razem wypić kawę i zjeść śniadanie.
– Nie, Amanda. Dzięki, ale nie.
Aleks położył torbę w korytarzu. Patryka obok torby i zbiegł po schodach czym prędzej, byleby nie zawrócić.
– O której po nich…! – krzyczała za nim.
– Zadzwonię! – odkrzyknął i czym prędzej wybiegł do bramy, potem wpakował się do samochodu i z piskiem opon odjechał. Kilka starszych pan popukało się po głowach, kwitując jego wyczyn słowem:
– Wariat.
Amanda przekroczyła próg swojego mieszkania. Kamila położyła na łóżku w pokoju. Patryka wzięła na ręce. Ten przynajmniej nie płakał na jej widok. Zamknęła drzwi. Wstawiła wodę na kawę, by się rozbudzić po nocnej imprezie i powróciła do nadal krzyczącego Patryka.
– No i czego tak wrzeszczysz? Po ojcu to masz – skwitowała. – Tamten też tylko umie drzeć mordę i mieć wieczne pretensje o wszystko.
Patryk wydawał się zasłuchany.
– Aks – powiedział i się uśmiechnął. Nawet zaklaszczał w dłonie.
– Masz gówniarzu racje. Aleks. – Amanda posadziła Patryka obok Kamila na rozłożonej kanapie, na której mieścił się koc, kilka poduszek i jakaś pościel. – Według tego papierka to Olek jest waszym ojcem – powiedziała do bliźniaków i wyjęła kopertę z kangurzej kieszeni swojej bluzy. – Pokażemy my mu to, czy nie? – zapytała.
Kamil przestał płakać, podchwycił nowy wyraz:
– Mymyto. – I ciągle go powtarzał.
Amanda się zaśmiała. Oczy się jej zeszkliły. Postawiła chłopców na podłodze. Była w szoku, że Patryk biega.
– Kiedy się tego nauczyłeś? – zapytała.
– Sam – odpowiedział dumnie. Chłopiec niewiele rozumiał ze słów jakie wypowiadali dorośli, ale słowa „sam” i „nie” były jego ulubionymi.
Matka bliźniaków z torby wyjęła ich zabawki, sobie zaparzyła kawy i poczuła jakąś dziwną tęsknotę. Kiedyś każdy jej dzień tak wyglądał. Kawa, dzieci, mąż, a potem… potem mogła nagle wylegiwać się do południa, tańczyć po nocach, pić i palić i wtedy zdała sobie sprawę z tego, że skończyły się jej papierosy. Postanowiła przecierpieć bez nich te kilka godzin, ale godziny mijały, a Aleks nie dzwonił, nawet nie odbierał. O szesnastej usłyszała jego głos.
– Postaram się być jak najszybciej, jeszcze godzinka, się. Wysłałem do ciebie twoją matkę, weźmie ich na spacer gdy tylko do ciebie dotrze. Nie chcemy cię przecież wykorzystywać. – Ostatnie słowa powiedział z taką kpiną, że Amanda aż westchnęła od niechcenia.
Rozłączyła się, odrzuciła telefon na łóżko i dalej czytała bajkę leżącym na dywanie, na kocach synom.
– … jest i wieloryb stary, co nosi okulary… – zabawnie akcentowała. Patryk się śmiał. Kamil usypiał.
Z zaskoczeniem poczuła, że trzęsą jej się ręce. Dokończyła więc bajkę i udała się do kuchni, z kredensu wyjęła tanią wódkę. Nalazła do kubka po herbacie i wypiła jednym duszkiem, popiła jakimś napojem prosto z butelki. Było jej lepiej, ale nadal dokuczał jej brak papierosów.
Wtedy zadzwonił Krzysiek, był to jej przyjaciel z dzieciństwa, pierwszy chłopak. Ten co robił pizzę dla niej i jej rodziny u niej w domu. Był dobry, niczym nieskażony i żył młodością. W przeciwieństwie do niej nie wpierdolił się w małżeństwo i bachory.
– Idziesz z nami. Do Richmond, mamy kupon na wejście i drinka gratis – zachęcał.
– Jeden kupon?
– Osiem – odpowiedział. Amanda już widziała oczyma wyobraźni jak Krzysiek unosi brwi do góry. To było zabawne, ale nie lubiła tego.
– Słuchaj, nie mogę – powiedziała niepewnie. Została postawiona przed trudnym wyborem dzieci czy zabawa. Pewnie gdyby miała komu je zostawić, to by je zostawiła, ale… nie było z kim.
– Amanda, no nie rób problemu, idziesz z nami – pokrzykiwał do słuchawki Wojtek.
– Wojtek jest z tobą!? – Uśmiechnęła się.
– Pewnie, że jestem.
Wojtek był inny od Krzyśka. Wojciech to nałogowy palacz marihuany, diler, a w dodatku alkoholik, ale był przy tych wszystkich wadach tak ciepłym i sympatycznym facetem, że Amanda nigdy nie umiała mu odmówić, zresztą jak większość kobiet. Pomimo tego z sobą nie spali, bo on o to nie prosił, byli jak przyjaciele, bez seksu.
– Słuchaj, Wojtuś, bardzo bym chciała, ty wiesz, że ja ci nigdy nie odmawiam, ale nie mogę. Jestem sama z bliźniakami.
– To ich zostaw – padła nienaturalnie szybko wypowiedziana odpowiedź.
– Nie chodzi o moich braci, a moich synów.
– To ty masz, kurwa, synów?
– No mam.
– Nie wierzę.
– Zaraz z jednym zejdę, bo drugi śpi. Masz papierosa. Tu sklep zamknęli, a za daleko się nie mogę oddalać.
– Mam, schodź. I pokaż gówniarza.
– Już go biorę.
Amanda przeniosła Kamila na kanapę, nakryła jego nóżki kocykiem i obłożyła poduszkami naokoło aby czasem nie spadł. Szybko nałożyła fluid na twarz i przeciągnęła swoje rzęsy maskarą. Wiedziała, że bez makijażu po prostu straszy a nie wygląda. Włosami się nie martwiła. Były w artystycznym nieładzie, ale wyglądały nie tak najgorzej i pasowały do jej obecnego image. Patryś poczłapał do matki, chwycił się za jej łyskę i uniósł do góry. Dziewczyna wzięła go na ręce i wyszła z domu. Zamknęła drzwi, ale nie na klucz.
– Ale bobo – wykrzywił twarz Wojtek i popukał Patrysia po rączce paluszkiem. Maluch nie pozostał mu dłużny i uderzył całą swoją ręką w głowę chłopaka. – Ależ agresywny. Będziesz bokserem, czy gangsterem? – zapytał Wojtek. – Mogę go na ręce.
– Pewnie, weź, a ja zapalę. Aleks pewnie zaraz wróci, albo moja matka, nie chcę by było nadymione w domu.
W ten sposób Patryś znalazł się w rękach narkomana i dilera, ale nie przeszkadzał mu zawód jego nowego, chwilowego opiekuna. Wojtek go podnosił wysoko i kręcił samoloty. To wszystko sprawiło, że Patryk się śmiał w głos, a przechodnie mijający Amandę i Wojtka brali ich za młodych rodziców, bo Krzysiek poszedł po piwa.
– Ale on fajny – mówiła jakaś pani, która na chwilę przystanęła przy nich z córką.
– Wojtuś, pasuje ci! – krzyczał jakiś chłopak jadący na rowerze. Amanda nie zdążyła zarejestrować kto to taki.
Patryk wydawał się być dumny. Prezentował się wszystkim i uśmiechał pokazując trzy zęby, dwa na górze i jeden na dole.
– Mógłbym takiego mieć. Ale takiego, nie, nie innego, tylko takiego.
– A co ci się w nim podoba? – zapytała Amanda zaciągając się dymem z papierosa.
– Jak to co? Zajebiszczy jest. Nie płacze, śmieje się, nawet trochę mówi. Śmiały, odważny. Mały facet, po prostu. Ma same zalety, od dziewczyn się nie odpędzi.
– To nowy chwyt na panny. Komplementowanie ich dzieci.
– Haha, ha. Ty nie jesteś panną – wytknął dziewczynie kolega.
Pewnie rozmawialiby dłużej, pewnie byłoby nawet miło, gdyby nie Klara, która nagle pojawiła się między nimi. Wyszła z bramy, czyli szła podwórkiem.
– Gdzie są chłopcy!? – wrzasnęła na córkę.
– Jeden tu, a drugi śpi – odpowiedziała i wzięła Patryka od Wojtka. Chłopak natomiast zabrał jej z dłoni papierosa.
– Bo go spalisz – powiedział cicho i uśmiechnął się do niej.
– Czyś ty oszalała!? Masz okno otwarte! – wrzasnęła Klara i skierowała swoje kroki szybko ku górze, ale Olek ją ubiegł. Już biegł po schodach, bo gdy parkował samochód na podwórku dostrzegł jak jego syn chodzi po parapecie.
Szybko otworzył drzwi, na szczęście Amanda nie zamknęła ich na klucz. Podbiegł do chłopca i chwycił za tułowie, gdy ten już wychylał główkę na zewnątrz. Mężczyzna przytulił syna do siebie. Przez chwilę dziękował Bogu, za to że zdążył, za to, że Marcin go zastąpił, że sam to zaproponował, że przez to był tu wcześniej i mógł zareagować.
W drzwiach stanęły Klara i Amanda z dzieckiem na rękach.
– Nic się nie stało? – zapytała młoda matka patrząc na swojego męża. W jego oczach widziała coś na wzór nienawiści.
– Klara, potrzymaj go, proszę – powiedział i podał teściowej Kamila. Ta zabujała nim delikatnie i odeszła na bok.
– Odłóż Patryka – polecił Aleksander.
– Dobrze – odpowiedziała i odłożyła chłopca na kocyk lezący na podłodze. Mały od razu pochwycił książeczkę, była kąpielowa, ta z której matka nie tak dawno temu jemu i bratu czytała.
– Podejdź. – Aleks był nieustępliwy. Coś w jego tonie było takiego, że nie pozwalało się przeciwstawić. Amanda się go nie bała. Wzruszyła ramionami i podeszła.
Po pokoju rozległ się huk. Klara aż zamrugała oczami, po czym otworzyła je szeroko. Kamil zaczął płakać, a Patryk nie rozumiał sytuacji, spojrzał na chwilę na obecnych, a potem bawił się dalej. Klara przyłożyła swoją dłoń do ust by nie krzyknąć. Amanda natomiast dłoń przyłożyła do rozgrzanego miejsca, czyli do lewego policzka. Aleks zacisnął prawą dłoń w pięść, starał się pohamować złość. Zrobił trzy kroki wstecz, potem dwa szybkie do przodu i złapał Amandę za bluzę. Dosłownie rzucił ją na łóżko.
– Olek! – zawołała teściowa.
– Nic jej nie zrobię. Szkoda mi ręki – odpowiedział. – Weź chłopców na spacer.
Aleks nawet nie patrzył na teściową. Stał do niej tyłem. Patrzył na żonę, na kobietę, z którą kiedyś chciał spędzić resztę życia. Klara ubrała sandałki Kamilowi.
– Trzymaj kluczyki. W bagażniku mam wózek – powiedział Aleks i podał kobiecie kluczyki.
– Nie wychodź – zawołała Amanda. – Mamo, nie wychodź. – To był krzyk wołania o pomoc, słowa wypowiedziane w strachu, albo coś na miarę tych dwóch.
Klara stanęła w miejscu. Z Kamilem na rękach i zastanawiała się jak się zachować. Z jednej strony była jej córka, z drugiej zięć. Ją wychowywała ileś lat, a jego nawet nie lubiła. Jednak musiała przyznać sama przed sobą, że Aleks nie był niebezpieczny, zajmował się chłopcami najlepiej jak umiał.
– Wyjdę. A nich cię nawet zatłucze, pierwszy raz go poprę – powiedziała pewnie kobieta i nachyliła się by i Patryczka wziąć na ręce. Wyszła nie zamykając za sobą drzwi. To Aleks je zamknął.
– Okropnie wyglądasz – powiedział do zapłakanej i lekko drżącej na ciele kobiety.
– Ty za to bardzo dobrze, elegancko jak zwykle – odrzekła i usiadła. Nie chciała okazywać mu jak bardzo się go boi.
Mężczyzna rozpiął swoją marynarkę, rozebrał ją i rzucił granatowe odzienie na łóżko tuż przy niej. Biała koszula i czarny krawat w turkusowy pionowy pasek całkiem dobrze się komponowały.
– Co się stało z drzwiami? – zapytał Aleks wskazując na otwarte wejście do toalety.
– Nie lubiły hałasu – odpowiedziała.
– Lampa też nie lubiła hałasu, ani fotel. Masz talent. Zdemolowałaś to na co tyle czasu pracowałaś. Poczynając od mieszkania… – Usiadł obok niej. – Poczynając od mieszkania, które wyremontowałaś kurwiąc się. Nawet remontującemu płaciłaś w naturze. W tym przypadku mnie. Dobry seks, ekstra pierdolenie. Żałuje, że nie zostało tylko pierdoleniem. Tak czy inaczej zniszczyłaś mieszkanie, straciłaś pracę, pewnie zrezygnujesz ze studiów…
– Nie wjeżdżaj mi na ambicje.
– Nie wjeżdżam. Mnie jest to na rękę. Wystąpię do sądu o wyłączne prawa opieki. Chcę cię pozbawić praw Amanda. Nie interesujesz się nimi, przy tobie są narażeni na niebezpieczeństwo. Chcę byś podpisała papiery rozwodowe. – To mówiąc wyjął z kieszeni swojej marynarki jakąś kartkę zwiniętą na cztery. – Podpisz i będziemy mieli to z głowy – dodał i wcisnął jej w dłonie długopis.
– Możesz coś najpierw przeczytać?
– Ale co? Też napisałaś pozew? Chcesz więcej pieniędzy?
– Nie chcę twoich pieniędzy.
– Chcesz. Powiedz tylko ile. Jeśli tyle nie mam, to wezmę kredyt. Ile chcesz za jednego? Dziesięć? Dwadzieścia? Może sto tysięcy za dwóch? – dopytywał.
– O czym ty mówisz?
– Pytam ile chcesz za Kamila i Patryka.
– Chcesz kupić moje dzieci!? – krzyknęła i wstała oburzona.
– Przecież ty ich i tak nie chcesz, a ze mną będą bezpieczni.
– Chcę – powiedziała Amanda i pierwszy raz usłyszała nie tylko swój głos, ale i głos swojego serca. – Olek, ja je chce, ja tylko, nie potrafię… – Nie dokończyła. Usiadła na fotelu, podciągnęła kolana pod brodę i zaczęła płakać.
– Nie doceniamy czegoś, dopóki tego nie stracimy – rzekł i zaczął ubierać swoją marynarkę. Już chciał wyjść, ale go zatrzymała.
– Aleks, zaczekaj.
– Nie chcę na ciebie patrzeć, nie chcę z tobą rozmawiać – powiedział i wyszarpnął rękaw swojej marynarki z uścisku jej drobnych dłoni.
– Ja cię rozumiem i przepraszam – łkała.
– Czasami to za mało. Miałaś nie jedną szansę, wszystkie zmarnowałaś.
– Proszę o ostatnią.
– O co mnie dokładnie prosisz? – zapytał i przykucnął przy niej.
– Chcę chłopców, chcę ciebie, chcę…
– Nie ma na to już szans – powiedział, ale nie zrobił tego pewnym tonem. Obrócił twarz w lewo by nie patrzeć na jej łzy, bo nie mógł ich znieść.
– Aleks, przepraszam, za wszystko. Jestem zła i do niczego. Nie nadaję się ani na matkę, ani na żonę. Wiem nawet, że na ciebie nie zasługuje, ale…
– Nie ma ale! – warknął i podniósł się z kucek. – Było trzeba myśleć wcześniej. Było trzeba utrzymywać kontakt z własnymi dziećmi. Było trzeba chociaż dzisiaj nie nawalić! – wykrzyknął.
Olek zmierzał w kierunku drzwi, ale ponownie go zatrzymał jej głos:
– Torba chłopców jest na łóżku.
Wrócił się po nią.
– Weź jeszcze to – poleciła i wyciągnęła w jego stronę kopertę, tą ze swojej kieszeni.
– Co to jest?
– Przeczytaj w domu. Obiecaj, że do tego zajrzysz – prosiła przez łzy.
– Obiecuje. Trzymaj się.
Aleks wyszedł, zamknął za sobą drzwi. Na dole spotkał Klarę, która prowadziła Kamila za rączkę po podwórku, a Patryk sam chodził po kamienistym terenie.
– Dobrze, że jesteś bałam się żeby się nie wywalił – powiedziała do niego.
– To mały mężczyzna, jak porozdziera kolana to nic strasznego – rzekł podrzucając chłopca do góry. Potem wsadził go sobie na barana. Malec śmiał się. Amanda słyszała przez otwarte okno śmiech własnego syna, ale nie miała odwagi przez nie wyjrzeć.
– Co z nią? – zapytała Klara.
– Albo się podniesie, sama dla siebie, albo utonie w gównie. To już nie mój problem. Jakby podpisała papiery to jakbyś mogła…
Klara spojrzała w twarz swojego zięcia. Wydawał się pewny swojej decyzji, ale w rzeczywistości nie był.
– Jasne, podam ci – rzekła i zapięła Kamila w fotelik samochodowy. Aleks to samo uczynił z Patrykiem. – Pojechać z tobą? Zajmę się nimi, a ty weźmiesz kąpiel, zrelaksujesz się, wyśpisz.
– Nie musisz…
– Ale chcę.
– Nie wolisz być teraz przy niej? – zapytał i wskazał ruchem głowy na okno do mieszkania Amandy.
– Nie, nie wolę. Ja kiedyś dokonałam wyboru, błędnego, dopiero gdy zostałam sama wybrałam dobrze. Może warto jej dać czas.
– W takim razie wsiadaj i dziękuje.
– Za co?

– Za to, że nie zostawiłaś mnie z tym samego.

15 komentarzy:

  1. Nie powinien jej uderzyć,ona i tak się przestraszyła. Klara super się zachowuje w tej sytuacji,ze tak Olkowi pomaga. Amanda mnie tylko zdenerwowała,że jak kolega zadzwonił to on i papieros wazniejszy od wszystkiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super się zachowała z tym, że wyszła i zostawiła córkę z damskim bokserem?

      Usuń
  2. Myśle,ze dobrze zrobila,że wyszła. Wiedziała,że Olek jej krzywdy nie zrobi. A chodziło mi bardziej,że super mu przy chłopcach pomaga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o co ci chodziło, za słówko złapałem celowo ;)

      Olek to Olek, ja tam jego reakcje rozumiem, choć wielu może skrytykować.

      Zaraz się na niego nałoży jeszcze więcej problemów.

      Usuń
  3. Wszystko wstrząsa, zachowanie Amandy, Aleksa, Klary...
    Amanda... Po wywaleniu przez Aleksa z domu pogubiła się już całkowicie. Ale to nie tylko jej wina. Jak było wspomniane i Aleks i Klara tworzyli jej bajkę, a nagle oboje stwierdzili, że czas by się zmieniła/radziła sobie sama/ znieniła się. To też z ich strony nie jest sprawiedliwe. Nagle odmawiają jej tego i tamtego. Uważam, że sami sa sobie winni, co zapewne wiedza, ale teraz również nie robią do końca dobrze. Amanda zapewne się z tego ogarnie, ale w realnym życiu w ten sposób mogliby zniszczyc całkowicie człowieka. Odbierając mu wszystko, Amanda juz popadła w zły stan...
    Aleks nie jest idealny i za wszystko się wyzywa na innych. Nie powiem, by Amanda była idealna, dobra, czy by nie zawiniła, ale Aleks wiedział na co sie pisze zakochując sie w niej, posyłając na nia Huberta i wiążąc sie z nią, Niech mści sie na sobie, nie na niej.

    Sama nie wiem....
    Co do tego zachowania to Aleks nie musiał jej bic. Wywalił ją, powiedział, że nie interesuje go co ze soba robi, więc to zwyczajna napaśc, na którą nie powinna wydac zgody. Jej już nie chce (ona to może odbierac, zreszta on mimo że kocha nie chce już z nia byc) ale konsekwencje i tak chce wyciagac...

    Co do Klary, skoro zje*ała sprawę, gdy Amanda była młodsza, to powinna teraz brac konsekwencje, starac się jej pomóc, bo jak dla mnie to pomaga Aleksowi, bo to dla niej łatwiejsze.

    - z góry przepraszam za błedy itp. ale za chwile jade na próbę przd studniówka i pewnie wrócę dopiero w nocy, zresztą każdy dzień teraz taki, dlatego znów rzadko komentuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak masz racje, Aleks nie powinien był jej bić. Klara powinna zareagować, powstrzymać go, ale ona też nie ma siły już, puściła lejce już dawno temu. Klara odpuściła gdy Amanda była jeszcze dzieckiem, a teraz już nie można tego zmienić. Szczerze to ja nigdy nie rozumiałem kobiet, które się staczały mając dzieci, choćby dla nich, nie dla faceta powinny stawać na nogi i iść do góry, a nie na dno. Z drugiej strony Amanda jest typem kobiety, co bardziej jej zależy na mężu niż dzieciach, przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie, a jak to widzi autorka to nie wiem.

      Ty masz u nas już takie plusy, że my nie umielibyśmy się na ciebie pogniewać :)

      Usuń
    2. Ale aż mi wstyd. Już nawet nie przez to, że obiecuje wam, że będę systematyczna, że mam nadzieję, że obiecując to komuś, nie tylko sobie zmusi mnie do spełnienia tego. Ale że obiecuje to sobie, a potem, gdy wracam do domu to jedyne na co starcza mi siły to szybki prysznic i kładę się do łóżka. To irytujące...
      A potem czytam blogi na takiej historii, jak dziś np ; )

      Usuń
  4. Amanda ma ciekawych znajomych ale to zostawienie Kamila samego było nieodpowiedzialne co nie zmienia faktu,że Aleks nie miał prawa jej bić przecież nie są już razem.Myślę,że są jeszcze szanse by się zeszli.Klara nie posłuchała prośby Amandy bo napewno liczyła,że Aleks jakoś nią potrząśnie.Teraz zastanawia mnie czy fakt,że Aleks jest ojcem bliźniaków jakoś na niego wplynie,zmieni jego decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może gdy Amanda zostanie całkiem sama , wreszcie weźmie się w garść i zacznie walczyć o rodzinę. W końcu nie jedno razem przeszli. Aleks udaje twardego ale on nadal ją kocha i ta złość mu minie. Podejrzewam, że w kopercie są testy DNA, potwierdzające, że ojcem bliźniaków jest Aleks. Może za jakiś czas będzie w stanie rozmawiać z nią w miarę normalnie. Ale Amanda musi pokazać, że potrafi się zmienić i że liczy się dla niej tylko rodzina. Podoba mi się postawa Klary. Ona potrafiła się zmienić, więc Amanda też da radę, bo nie wyobrażam sobie , że oni nie będą razem. Maggie

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie podoba mi się sposób, w jaki Aleks mówi do synów o ich matce. Tak się nie robi, to są dzieci. Nie można mówić dziecku takich rzeczy o matce. Rozumiem rozżalenie, ale jednak nie powinien.
    Co do Amandy, to ona chyba się waha pomiędzy tym, co czuje, a tym, czego chce. Co się z nią porobiło? Okropieństwo jakieś. Ech... Kiedyś jej nie lubiłam, ale teraz to już przegina. Maja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi sie nie podoba zachowanie Amandy. Niby powiedziala Aleksowi, że chce chłopców i jego a jednak jej zachowanie wskazuje na coś innego. Nie rozumiem jak mogła ot tak sobie wrócić do imprezowego życia i wcale nie zainteresować się dziećmi. Z drugiej strony przychodzi mi na myśl, że uważa się za beznadziejną matkę i to taki jej sposób żeby o nich nie myśleć... Jednak zachowała się nieodpowiedzialnie zostawiając Kamila samego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama nie wiem. Amandy mi szkoda, bo sobie szkodzi i nie potrafi z tego błędnego koła się wydostać. Myślę, że bez czyjeś (Aleksa) pomocy będzie kiepsko. Jeszcze sobie coś zrobi w desperackim kroku. A Aleks? Hm.. Ostro ją traktuje. Może nawet za ostro? Ale się porobiło...

    OdpowiedzUsuń
  9. Amanda ma wszystko na własne życzenie. Może Aleks rzeczywiście przesadza wyrażając się o Amandzie w taki a nie inny sposób przy chłopcach, ale ona naprawdę się stoczyła i pomyśleć że to Aleks był tym najgorszym...

    OdpowiedzUsuń
  10. To wszystko to nie jest tylko wina Amandy. Matka sobie z nią przestała radzić jeszcze w dzieciństwie, a jak Bartek chciał ją skarcić, to mu nie pozwalała. Później Olek spełniał jej zachcianki, wypracowała sobie "instrukcję obsługi" i tak sobie żyli koło siebie. Myślę, że strata dziecka też ją dotknęła, tylko nie chciała tego okazać. Olek jej na wszystko pozwalał, a później nagle zaczął wymagać. Wymagał też wcześniej, tylko, że rzadko był konsekwentny w tych swoich wymaganiach.
    Rozumiem Olka, że się przeraził całą ta sytuacją, ale nie powinien jej uderzyć w twarz, myślę, że Amanda i bez tego zrozumiała, co zrobiła i do czego mogła doprowadzić.
    Zachowała się karygodnie zostawiając Kamilka samego, mogło dojść do nieszczęścia, nigdy by sobie tego nie wybaczyła.
    A Klara, dlaczego wyszła, bo ona już nie widziała innej możliwości, uznała, że Olek jest jedyną osobą, która jeszcze może uratować jej córkę, przed nią samą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Amanda sama sobie na to wszystko zapracowała.Z jednej strony jest mi jej szkoda,bo nie radzi sobie sama ze sobą.Aleks jest zdania,że albo spadnie na dno(w sumie prawie na nim jest) i się odbije albo spadnie i już na tym dnie zostanie.Reakcja Olka była gwałtowna chodziło o życie dziecka,mimo wszystko nie powinien dźwignąć na nią ręki.

    OdpowiedzUsuń