środa, 29 stycznia 2014

Część 259 - Pasek pójdzie w ruch




Aleksander (Samuel)

Wracaliśmy do domu, to ja prowadziłem. Amanda na mnie zerkała co jakiś czas. Włączyłem manualną skrzynie biegów. Na automacie niby było wygodniej, ale ja za taką wygodą akurat nie przepadałem.
– Ja nie wiem co ty robisz z tą skrzynią, jest tak rozklekotana, że jeszcze z rok i ją trzeba będzie wymieniać – rzuciłem niemiłym komentarzem i spojrzałem w boczne lusterko, bo właśnie zmieniałem pas ruchu.
– To mój samochód, sama sobie wymienię jak będzie trzeba, jak ci się nie podoba, jeździ swoim – odburknęła.
– Czyli nawet uwagi nie można tobie zwrócić – padło z moich ust ni pytanie, ni stwierdzenie.
– Bo się czepiasz – niemal wysylabizowała.
– Bo mam powód.
– Nie zaprzeczam, że masz, ale nie jest nim samochód i jego biegi. – To znaczyło, że spodziewała się manta i bardzo słusznie, bo się jej należało jak mało kiedy.
– Ja nawet nie mam siły się czepiać, ja Amanda mam dość, jako moja żona powinnaś być dla mnie wsparciem, nie ciężarem. Mieliśmy żyć normalnie, obiecywałaś, że bez nielegalnego, zgodziłem się, a sama co robisz? – Spojrzałem na nią, ale wzrokiem odbiła w boczną szybę. – I co mi teraz powiesz? Że to tylko trawa? Domi ćpa przy moich synach i to jest normalne? Co im powiesz za kilka lat, że zioło jest okay, byleby białego nie brali? A może sama im kupić po gramie, co?
– Możesz przestać? – zapytała z wyraźną pretensją w głosie.
– Nie, nie mogę, bo dalej jest już tylko wpierdol. Więc może doceń fakt, że się staram z tobą rozmawiać, do ciebie jakoś dotrzeć, bo wcale nie muszę. Mogę milczeć, dojechać w milczeniu do domu, tam przerzucić przez kolano i najzwyczajniej zbić. I to zbić tak, że kilka dni będziesz czuła, tylko co to da? Ja się zmacham, zmęczę szarpaniem z tobą, ty się zaryczysz. Naprawdę nie ma innego rozwiązania? – Spojrzałem na nią. Zacząłem gestykulować prawą dłonią. – Czy ty naprawdę myślisz dopiero wtedy gdy cię tyłek piecze? To jest jakaś zależność czy jak, bo ja nie rozumiem? Bo jeśli to lubisz, to naprawdę nie musisz mi podpadać, wystarczy, że powiesz – dokończyłem z lekkim uśmiechem. – Ja naprawdę Amanda jestem otwarty na wszelkie takie propozycje. Nie bym to lubił, ale dla naszego wspólnego dobra się poświęcę. Więc się nie krępuj. – Położyłem obie dłonie z powrotem na kierownicy.
– Nie mam takiej perwersji – odpowiedziała w końcu. – Znaczy, lubię klapsa w łóżku, ale bez przesady.
– To przynajmniej to sobie wyjaśniliśmy.
Spojrzałem w lusterku na bliźniaków. Patryk żuł smoka, a Kamil pomału usypiał z kciukiem w buzi. Skręciłem w lewo, dalej już była tylko prosta z jakieś piętnaście minut, a później w prawo i do naszego domu.
– Myślałem, że wiążę się z dojrzałą, ambitną kobietą. Zgadza się, że każdy ma prawo do błędów, ale nie do powielania ich w nieskończoność. Myślisz, że co teraz? Że dojedziemy do domu, dostaniesz ode mnie po dupie niczym smarkula od ojca i będzie znów big love? Może mam dość zabawy w tatusia, bo ty nie jesteś moją córeczką. Ojcem to ja jestem, ale dla tych dwóch z tyłu, a nie dla ciebie. I co się nagle okazuje? Że ty jako matka moich dzieci nie możesz z nimi sama zostać, bo wolisz wypalić trawkę? Jak ja mam na tobie dziewczyno polegać, się pytam. – Ostatnie zdanie powiedziałem już znacznie ostrzej.
Przez chwilę zapanowała cisza i to tak głucha, że słyszałem oddech mojej żony i to jak przełyka ślinę.
– Olek, ale zrozum ja też jestem w trudnej sytua…
– Nie, bo nie chce już tego słuchać. Na całym świecie są ludzie w trudnej sytuacji, i to milion razy trudniejszej niż ty. I wiesz co? Oni się nad sobą nie użalają i nie szukają usprawiedliwienia na siłę.
– Aleks… – zaczęła po chwili delikatnym, wręcz słodkim tonem.
– Słucham, ale ma prośbę. Ja cię błagam ty powiedz coś mądrego teraz, bo jak palniesz jakąś kolejną pierdołę, to gwarantuje, że stanę na poboczu, wysadzę cię i wrócisz na piechotę, bo sama twoja obecność mnie w tej chwili drażni.
– To może lepiej będę milczeć – wymamrotała.
– Taka byłaś wygadana zawsze i nagle nie masz nic do powiedzenia? To jest wręcz niesłychane. Ja nie jestem święty, sam to przyznaje. Nawet dziś palnąłem głupotę z tym, że nie uczę się na błędach, bo to nie prawda. Nauczyłem się na błędach, przychodząc do ciebie na remont i noce widziałem w tobie kobietę z marzeniami, ambicjami, siłą, silną wolą. Byłaś zupełnie inna od Nataszy. Nie byłaś głupiutką małolatą co leci za tłumem. Sama Majkę krytykowałaś za głupotę. Gdybym wiedział, że grasz dorosłą to już wtedy bym się zawinął i nie angażował.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Sam nie wiem. Albo mnie nabrałaś, albo ja byłem tobą tak zauroczony, że cię idealizowałem. Potem przy pierwszym wybryku zamiast ostro postawić do pionu ja cię usprawiedliwiałem sam przed sobą, że przecież jesteś nastolatką, masz prawo do nastoletnich błędów, ale tak nie jest. To Amanda kłamstwo. Wiedziałaś z kim chodzisz do łóżka, wiedziałaś, że nie mam szesnastu latek i nie palę marihuany na parkingu przed klubem. Wiedziałaś na co się piszesz. Mieszkałaś sama, chciałaś być traktowana jak kobieta, a nie dziecko i tak cię traktowałem. Pytanie tylko czy ty dorosłaś do takiego traktowania? Bo mnie się obecnie wydaje, że dla ciebie dorosłość była fajna, dopóki sama decydowałaś o tym z kim i jak się pieprzysz, oraz o której wracasz. Ale to nie są cechy dorosłości, to cechy gówniarstwa puszczonego samopas.
– Brzmisz jakbyś uważał nasze małżeństwo za błąd – powiedziała smutno.
– Bo widocznie było błędem i to największym jakie w życiu popełniłem. Przepraszam, że tak mówię, ale taka jest prawda. Ja liczyłem na żonę, ty na stabilność finansową. Nie zaprzeczaj bo tak było. Ja nie neguje twojej miłości, mówię tylko o naszych oczekiwaniach od tej miłości. Ja oczekiwałem kobiety, obiadów, matki dla moich dzieci, a nie rozpuszczonej gówniary co pije, ćpa i myśli tylko o zabawie.
– Nie myślę tylko o zabawie.
– Nie przerywaj mi. – Zerknąłem na nią kątem oka. Widziałem jak zagryza obie wargi. – Ja spełniłem twoje oczekiwania, masz stabilność finansową, możliwość studiowania, nie martwisz się o byt. Może czas byś ty zaczęła spełniać moje oczekiwania i nie na fochu i z żalem, bo żal i fochy to możesz stroić ale samej sobie, bo to ty wybrałaś.
– Olek ja mam jednak dziewiętnaście lat…
– Nie! Znaczy tak, rocznikiem masz dziewiętnaście lat. Ja zdaje sobie sprawę, że dziewiętnastolatki i bliscy twojego wieku tańczą co sobotę w klubach, eksperymentują z dragami i piją drinki. Pewnie większość tak robi, ale to już nie twoja liga, kochanie. Ty nie jesteś ich ligą, bo choć masz dziewiętnaście lat to sama ustawiłaś się w zupełnie innej grupie. Grupie matek i żon, a nie prawie dorosłych, a jeszcze dzieci. Sama z grupy dorosłych dzieci zrezygnowałaś, więc pogódź się z tym i nie goń tego co już dawno za tobą.
– Masz racje. – Usłyszałem, ale było to wypowiedziane bez przekonania.
Zaparkowałem pod domem. Amanda chciała wysiąść, ale ją zatrzymałem.
– Zaczekaj. Spójrz na mnie. – A kiedy to uczyniła ciągnąłem dalej. – Od dzisiaj masz się zachowywać nie zgodnie z twoim wiekiem, a zgodnie ze swoim statusem. – Położyłem swoją dłoń na jej kolanie. – Twój status to kochanie obrączka na palcu i dwójka tych brzdąców z tyłu, a nie data na plastikowej karcie zwanej dowodem osobistym. – Wziąłem rękę z jej nogi, wysiadła.
Wziąłem torbę Amandy z akcesoriami chłopców i Kamila. Ona zajęła się rozpinaniem Patryka. Spojrzeliśmy na siebie nad dachem samochodu.
– Było tak strasznie? – zapytałem widząc jej minę.
– Nie.
– Mam nadzieję. I mam też nadzieję, że takie argumenty wystarczą, bo uwierz znalazłbym kilka konkretniejszych, ale one już nie byłyby siłą argumentu, a argumentem siły.
Skierowałem się w stronę drzwi, ona też. Poleciłem jej ruchem głowy by otworzyła i przeszła jako pierwsza.
– Masz szanse, kolejną i ostatnią, bo uwierz era mojej dobroci nawet w stosunku do ciebie dobiegła już końca ostatecznego.
Amanda postawiła Patryka na ziemi. Mały od razu pobiegł do wielkiego dmuchanego krokodyla, którego uwielbiał. Kładł się na nim, rzucał na niego, targał go z sobą po całym salonie. Kamil w tym czasie się przebudził, ale po zdjęciu mu butów posadziłem go na dywanie, bo był jeszcze taki nieogarnięty.
– Patryś, chodź no do taty, zdejmę ci buty. – Chyba zrozumiał bo podszedł i usiłował stanąć na jednej nodze, podtrzymując się krzesła.
Bracia ładnie się z sobą bawili, co było u nich naprawdę rzadkością. Ja w tym czasie zabrałem się za przygotowanie herbaty.
– Zwykła czy…
– Zwykła – odpowiedziała zanim zdążyłem dokończyć.
– Zrób kolacje.
– Nie jestem głodna, możesz…
– Nie, nie mogę i nie będę się powtarzał. Ty miałaś dzień wolny, a ja byłem w pracy. Ja ogarniałem dorosłość, podczas gdy ty bawiłaś się w „mam naście lat”. Więc teraz rusz dupę i do garów, raz – powiedziałem znacznie ostrzej niż zamierzałem. Dostrzegłem, że nawet oczy bliźniaków się we mnie wbiły. Patryk stał i nawet nie żuł smoka, tylko patrzył jak oniemiały, a Kamil coś do mnie krzyczał w niezrozumiałym języku.
– Nigdy taki nie byłeś – stwierdziła moja żona wyjmując patelnie z szuflady.
– Ale teraz taki jestem. Odrobina ostrego tonu i surowości ci nie zaszkodzi. Nie można się wiecznie z tobą cackać.
– Naleśniki mogą być?
– Mogą – odpowiedziałem.
Bez słowa wyjęła mleko i jajka z lodówki. Następnie wyciągnęła robot kuchenny. Rozpakowałem teczkę, usiadłem w jadalni i zabrałem się do wypełniania rubryk.  Księgowi znów nawalili. Wiedziałem, że będę musiał zatrudnić nowych, ale póki miałem siły postanowiłem z Fabianem sam to ciągnąć, a tamtych zwolnić. W końcu zawsze to jakaś oszczędność.
– Zawsze się zastanawiałam po co ci gabinet, skoro większość rzeczy i tak robisz tutaj, w dziennym.
– Aby podnieść swoje ego i przedłużyć penisa.
– Aleks grzecznie się zapytałam, nie musisz być chamowaty.
– Ale ja nie jestem chamowaty. Grzecznie ci odpowiadam. Potrzebny mi do parady. Podobnie jak mógłbym jeździć gorszym samochodem, bo woziłby dupę tak samo, jeszcze mniej palił, ale lubię jak inni mi zazdroszczą. Z tego samego powodu ty nosisz biżuterie i to złotą a nie srebrną. Czyż tak nie jest?
– Jest.
– Gabinet będzie miał swoje zastosowanie jak dzieciaki podrosną. Będę miał chwilę spokoju. To będzie mój taki azyl, tam nie wolno będzie żadnemu dziecku wchodzić.
– Dobrze chociaż, że ja będę mogła tam wchodzić.
– Jak mi podpadniesz to wejdziesz, ale nie na miłą pogawędkę – odrzekłem, nie odrywając wzroku od wypełnianych dokumentów.
– Możesz być milszy?
– Ja jestem dla ciebie miły. – Spojrzałem na żonę. – Smaż to szybciej, głodny jestem, proszę.
Odwróciła się i zajęła przygotowywaniem kolacji. W końcu zapytała się mnie z czym będę jadł. Odpowiedziałem, że z nutellą. Posmarowała mi nawet i podała na stół talerz, na którym znajdowały się dwa naleśniki. Dzieciaki wsadziła do krzesełek, podała po plastikowej miseczce, w której były już pokrojone naleśniki i posypane cukrem pudrem. Powróciła do smażenia kolejnych.
– Ty rozumiem nie jesteś głodna? – zapytałem.
– Nie, przecież już mówiłam.
– Dobrze, rozumiem.
Zjadłem jedną porcje, dostałem drugą. Patryk w tym czasie się znudził jedzeniem i Amanda wyjęła go z fotelika. Zajął się zabawą swoim ulubionym dmuchanym krokodylem. Dostałem trzecią porcje naleśników.
– Ostatnia. Dorobić, czy może już nie jesteś głodny?
– Starczy mi, dziękuje.
– Nie masz za co dziękować. Nie pozostawiłeś mi wyboru – odpowiedziała niemiłym tonem.
– Miałaś wybór. Dałem ci go. Wyprowadzka to był wybór. Mogłaś zapomnieć o mnie i o chłopakach, dalej się bawić, pić i tańczyć w klubach. Wybrałaś wrócić, więc znoś tego konsekwencje z godnością, bez fochów, żalów i dogadywań. – Zacząłem się unosić. Przez chwile chciałem zapanować nad swoim tonem, ale uznałem, że nie. Nie było sensu się jej przymilać, a każdy facet powinien czasami powiedzieć coś głośniej i ostrzej do swojej kobiety by mu na łeb nie wlazła. – Ja naprawdę mam dość twoich humorków i braku stabilizacji. Dokonałaś wyboru raz, definitywnie i nie ma od tego przerw, bo od macierzyństwa i małżeństwa nie istnieją urlopy. Zwyczajnie pogódź się z losem, będzie ci wtedy łatwiej.
Amanda opłukała naczynia i wstawiła je do zmywarki. Pofatygowała się nawet po mój talerz. Wytarła dłonie ścierką, rozejrzała się po salonie.
– Spojrzysz na nich i położysz ich potem spać? – zapytała.
– Nie ma problemu. Wykąpie ich jeszcze przed snem, tak koło dwudziestej. A ty co będziesz robiła w tym czasie?
– Położę się na trochę.
– Nie ma najmniejszego problemu. Odpocznij, jak przyjdę do sypialni to cię obudzę – zapowiedziałem.
– W jakimś konkretnym celu? – zapytała z lekkim postrachem w głosie.
– Porozmawiamy sobie o tej trawie i alkoholu.
– Przecież sam czasami pijesz przy dzieciach i…
– Ale ja znam umiar! – krzyknąłem. – Nie bulwersuj mi się tu, bo naprawdę nie chcesz dziś poczuć na tyłku mojej ręki. Bo uwierz dziś bym się nie hamował nawet.
– Ale nie uderzysz mnie za te… no wiesz. – Podeszła do stołu, oparła się o jego blat dłońmi i wyczekiwała.
– A zamierzasz jeszcze kiedyś palić to gówno?
– Nie – odpowiedziała szybko.
– A pamiętasz jak kiedyś rozmawialiśmy na drodze… zabrakło mi wtedy paliwa, to było po twoim wyjściu z komisariatu?
– Pamiętam.
– A pamiętasz co mi wtedy powiedziałaś?
– To było tak dawno… nie. Kompletnie nie wiem o co ci chodzi. – Wzruszyła jednym ramieniem zaznaczając tak swoją niewiedzę i nierozumienie obecnej sytuacji.
– Czyli jednak dziś pasek pójdzie w ruch – stwierdziłem i powróciłem do wypełniania dokumentów, nie zwracając uwagi na jej zszokowaną minę.
– Ale czemu, przecież obiecałam, że już…
– Tak, wiem, obiecałaś, że już nie będziesz. Wtedy też mi to obiecywałaś i co nam po tych słowach, skoro nawet ich nie pamiętasz? – zadałem pytanie retoryczne. – Oj, uwierz ja się dziś postaram być tych dzisiejszych słów i obietnic wypowiedzianych przed chwilą nie zapomniała. – Wskazałem dwoma palcami gdzieś na stół czy na podłogę. Musiałem oduczyć się tej nadmiernej gestykulacji.
– Straszysz mnie, bo mi grozisz – wypowiedziała jak skrzywdzone przez los, świat i Boga dziecko.
– Mało tego, że cię straszę i ci grożę. Ja cię zapewniam, że ten strach się urzeczywistni, bo zamierzam spełnić te groźby – powiedziałem na tyle stanowczo, na ile tylko potrafiłem. Wskazałem dłonią schody. – A teraz na górę, bo naprawdę twoja obecność zaczyna mnie irytować, bo nie wyciągasz żadnych wniosków z popełnionych błędów, kompletnie zero, nul!
– Nie chcę byś mnie bił – wyznała.
– Jako lekarz wypisze ci receptę na tę dolegliwość. – Wyrwałem kartkę z notesu. Amanda patrzyła nieobecnym wzrokiem, z wielkim zdziwieniem na to co ja wyczyniam. Napisałem czarnym długopisem na tym skrawku papieru i jej go podałem. – Rozczytasz się? – zapytałem, bo zdawałem sobie sprawę z tego jak bardzo niewyraźny jest mój charakter pisma.
– Nie dawaj mi ku temu powodów – odczytała na głos.
– To jest właśnie ta recepta. Radziłbym zapamiętać to zdanie i zacząć się do tego zalecenia stosować, bo jak nie, to naprawdę będziesz tak biedna i przeze mnie sponiewierana, że aż mnie będzie ciebie szkoda. Idź na górę, ja popracuje. Zajmę się chłopcami.
Posłuchała. Zwinęła tą kartkę na pół i poszła. Obserwowałem jak przemierza schody. Im była bardziej zła i przegrana tym seksowniej się poruszała, bo tak powoli, nieprędko, ale to nie był moment na myślenie o uciechach tego typu.
– Moje – stwierdził mój synek i chwycił za jedną część moich arkuszy kalkulacyjnych.
– Oj nie, to nie twoje. To oddaj, dam ci pusty, taki niewypełniony. – I zamieniłem to co było mi potrzebne na coś zbytecznego. Patryk zajął się zgniataniem kartki, wyglądało to tak jakby lepił śnieżkę tymi swoimi małymi rąsiami, a kiedy już zbił kulkę, to upuścił ją na ziemie i zaczął deptać prawą nogą.

– A mas, mas, a mas – powtarzał przy tym. Nie potrafiłem się nie uśmiechnąć.

20 komentarzy:

  1. Aj ta Amanda... Zdawała sobie sprawę jak zareaguje Aleks a jednak w końcu zapaliła. Myślałam, że sobie odpuści jak tak odmawiała Domi. I po co jej to było...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może Aleks był dla niej ostatnimi czasy za miły, co?

      Usuń
    2. Czy za mily... Jak dla mnie byl normalny. Ona chyba czasem musi sie zetknac z takim surowym, oschlym Olkiem zeby sie opanowac.

      Usuń
  2. Nie wiem czy można być za miłym dla swojej żony. To takie dawkowanie uczuć: dwa dni byłem bardzo miły, to żeby sobie nie pomyślała że jej wszystko wolno, na trzeci zrobię awanturę o byle co ( o coś co mi w sumie nie przeszkadza, ale mogłoby zacząć mi przeszkadzać ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, ty to zawsze tak zinterpretujesz moje słowa, że...osz ty...
      Nie chodziło mi o to że za mało się czepia i że z tego powodu ma się czasami czepiać o coś co mu nie przeszkadza. Chodziło o to że gdy mu coś przeszkadza w jej zachowaniu, to on się za krótko czepia, szybko mu przechodzi ta złość i gniew i bardzo jej odpuszcza we wszystkim.

      Usuń
    2. Poza tym mi się zawsze wydawało, że Aleksowi brakuje takiej surowości, co ny oznaką męskości była, ale nie przesadnej, tylko takiej naturalnej ostrości i surowości codziennej.

      Usuń
    3. Serio uważasz, że jest jakaś surowość która jest oznaką męskości?
      Może to i dobra teoria, ale w takim razie Aleksowi jej na bank brakuje.
      Ja po prostu czasami lubię Ci na złość zrobić :)

      Usuń
    4. Tak jest, albo ja po prostu nie umiem tego inaczej określić. Aleks nie posiada tej cechy, ja też nie. To taka cecha, która innym daje do zrozumienia, że takiemu człowiekowi lepiej nie podpadać. Nie chodzi o to że ten człek jest zawsze naburmuszony, ale samą postawą robi za lidera.

      Usuń
  3. Hm... Ostry Alek powrócił. Stwierdziłam, że mimo wszystko go lubię, choć ostatnio byłam na niego zła za te morderstwa. A Amandy mi nadal szkoda. Sama sobie szkodzi a jeszcze czeka ją kara (i chociaż słuszna, to jednak żałuje, że będzie przez to przechodzić). Ajj...

    OdpowiedzUsuń
  4. A jak dla mnie Aleks jest znów wkurzający. Może i Amanda zasługuje na karę i przyganę, bo zachowuje sie jak rozpieszczona nastolatka, ale czemu on ma do niej pretensje o to kogo wymagał, skoro chciał zony i matki dla dzieci, to po co wiązał się z dziewczyną szukającą sponsorów? Chciał ją zmienic, od poczatku tak do tego podchodził, a teraz ma pretensje, nie o to, że nie jest taka jak sobie wyobrazał, a o to, że mu ta zmiana jej tak idealnie nie wychodzi.
    Poza tym, Aleks może to i tamto, jest mordercą, krecił filmy porno, ma mroczna przeszłość, zabił Jacka i jego zone (to niedaleka przeszłości, a nawet prawie teraźniejszość) w jego życiu pojawia się córka. I jeszcze ma pretensje! Wieczne pretensje. Amanda nie jest święta, właściwie była dziwką, miała odpały z trawką, ostatni numer z odejściem ( gdy Aleks ja wywalił) ale ona sie go o wszystko nie czepia. Co więcej Aleks wymaga od niej by go wspierała i mu pomagała, a on sam "drze japę" albo straszy. Może to i na nią działa, ale i tak mnie czasami strasznieeeeeee ten Aleks irytuje ;p
    Cóż, Patryku Samuelu (właściwie jak sie do cb zwracać? tymi dwoma imionami?) znów uznasz, że czepiam się twojego bohatera i go nie lubie no ale... kurde fajnie mi się go czepia ;) poza tym denerwuje mnie, ale uprzedzam, troszkę go jeszcze lubię ;)
    I myślę, że wystarczy by był konsekwentny, nie musi byc chamowaty, oschły itd, kobieta to nie pies, żeby tylko polecenia wydawać, kiedy coś nie tak to ochrzanić i po główce pogłaskać jeśli grzeczna. To rozstraja i nikt nie chce na dłuższą metę tak żyć, a Aleks ma często takie zagrania.
    Ps. da się to co napisałam zrozumieć? czy zbyt chaotycznie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samuelu - w google + po prostu musiałem wpisać coś drugiego.

      Zrozumiałem wszystko i w większości masz racje, bo Aleks święty nie jest, ale on krzywdzi obcych, a Amanda bliskich - rozumiesz. On robi wszystko by dzieci i żona mieli wygodne życie, a ona ich i siebie naraża.

      Aleks związał się z utrzymanką, która chciała do czegoś dojść w życiu, a obecnie ma żone która się stacza na dno. To chyba nic dziwnego że na to reaguje, prawda?

      Konsekwentny to on nigdy nie był. On nawet surowy na dłuższą mete nie potrafi być. Nawet w samochodzie, gdy ją opieprzał to się uśmirchnął.

      Zaczynam lubić, że się go tak czepiasz.

      Jeszcze Amanda kiedyś mówiła że chce dzieciom dać lepsze możliwości i warunki niż jej matka dała jej i co z tego wyszło? Daje im patrzeć jak chla i chodzj naćpana. Jasne że bliźniaki mają już pewnie na kontach więcej pieniędzy niż ja wypłaty, stać ich będzie na studia, nie zaznają głodu i zimna, ale to dzięki Olkowi, a nie Amandzie. Ona związała się z Aleksem i dzięki temu te dzieci mają dobry start, ale co dała im od siebie?

      Myślę, że Aleks cię zaskoczy w kolejnej części.

      Usuń
    2. Amanda poza życiem niewiele dzieciom dała. Właściwie to oni się do siebie nadają :) i to dosknale ;)

      Skoro ma mnie zaskoczyć to nie mogę się juz doczekać kolejnej części ;) Kiedy myślisz coś dodac? ;)

      Usuń
    3. Nadali się bo to dwoje materialistów idących do celu po trupach. Aleks ma jednak więcej samozaparcia i samodyscypliny niż Amanda i temu nie możesz zaprzeczyć, ale ona ma lepsze serce niż on, tylko na pozór to taka twarda sztuka.

      Planuje dziś dodać, zaraz, jak skończę :)

      Usuń
    4. Nie przeczę, ani jednemu, ani drugiemu :)
      Trafił swój na swego :)

      No to czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :)

      Usuń
    5. Już jest ciąg dalszy. Dziś chyba będzie jeszcze jeden ciąg dalszy, ale to nie obiecuje, bo nie wiem, o której mój dom uśnie i nie mogę tego przewidzieć :)

      Usuń
  5. Aleks chyba nie od dziś wie ze Amanda nie lubi rutyny i zawsze coś wymysli żeby jej nie bylo. Szkoda ze ona najpierw robi dopiero potem myśli. Maggie

    OdpowiedzUsuń
  6. A moim zdaniem to jej sie właśnie taki oschły Olek przyda,lanie i tak nie przynosiło wiekszych skutków na dłuższą mete. A Amanda mam wrażenie,że przemysli wszystko,bo lanie to dostawała,a za pare dni powtorka z rozrywki

    OdpowiedzUsuń
  7. I Amanda znowu sobie nagrabiła.Już się wydawało,że odpuści i nie zapali ale jednak chociaż mnie się wydaję,że gdyby Domi nie wzięła to jej też byłoby jakoś łatwiej zrezygnować.Zastanawia mnie jak dalej zachowa się Aleks czy po raz kolejny wykaże się konsekwencją czy odpuści.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przez całą tą część czuć było grę emocji i uwaga, to Olek grał na emocjach Amandy. Mam wrażenie, że on chcę nią manipulować jak to ona czyniła nim. Gdy jej się coś nie podobało stawała się zimna jak lód. On widocznie skorzystał z jej metody. Szczerze to wątpię by ją uderzył i nawet tego nie chce. Moim zdaniem nawaliła, to niech odczuwa tego konsekwencje. Sprawiła mu zawód więc on jest smutny, rozgoryczony i zły i on jej te emocje okazuje, bo to normalne. Jak nawali w pracy to szef też jej jakiś czas będzie okazywał swoją złość, nie ma sensu trzymać małej Amandzi tak pod kloszem.

    W tej części jednak zauważyłam, że Aleks jest naprawdę świetnym ojcem. Kurde, sama bym takiego chciała mieć. Naprawdę jest niewielu mężczyzn, którzy zajmują się własnymi dziećmi i to takimi starszymi. Niewielu weźmie syna na boisko by pograć w piłkę, a kontaktu z takimi małymi to w ogóle unikają jak ognia bo "nie mówi, robi w pampersa, to potrzebuje jeszcze matki, a nie ojca", albo "facet nie jest od wychowywania tak małych dzieci" - naprawdę nikt nie spotkał się z was z takimi wypowiedziami? Ja jestem pod wrażeniem, że on ich dwóch sam wykąpie, położy spać, wcześniej zabawi. To naprawdę niewiele, ale tym zawsze rośnie w moich oczach, pomimo tych morderstw. W ogóle uwielbiam Patryczka, jak wyładował się na tym kawałku papieru to było takie urocze. Wyobraziłam sobie takiego małego jak lepi tą kulkę w wielkim skupieniu, po to by potem móc ją rozgnieść.

    OliVia

    OdpowiedzUsuń
  9. Uważam, że Olek powinien tym razem odpuścić Amandzie. Fakt, że przegięła, miała pod opieką dzieci, a pozwoliła sobie na alkohol, mało tego paliła trawkę. Ale mam wrażenie, ze informacja o Angelice jednak ją dotknęła, nie może sobie z tym poradzić. Po za tym teraz to Olek manipuluje Amandą, jej uczuciami, przynajmniej stara się to robić.

    OdpowiedzUsuń