Aleksander (Samuel)
Zadzwoniłem do Amandy przed
składaniem wyjaśnień na komisariacie.
– Śliczne kwiaty. Nie dawałeś mi
kwiatów od…
– Chyba tylko raz się zdarzyło –
przyznałem z bladym uśmiechem.
– Chyba tak.
– Czas bym nadrobił zaległości –
zażartowałem.
Byłem zdenerwowany przed
zeznaniami, ale jej nie mogłem tego okazać. Nie mogła się denerwować, miała
leżeć. Lekarz wręcz nakazał. Zabronił też chodzić po schodach. Zorganizowałem
więc jej opiekę w postaci Pauliny, Dominiki, Klary, Majki, a nawet Kamila.
Wszyscy się zmieniali, wszyscy o nią dbali, tylko mnie przy niej nie było.
– Kiedy wrócisz? – zapytała.
– Dziś będę.
– Masz inną, prawda?
– Amanda, proszę cię. Nie
wałkujmy na nowo tego tematu.
– Aleksander Górski! –
usłyszałem.
– Mój boże co to było? –
wystraszyła się Amanda.
– Nic się nie martw, to tutaj do
mnie. Już idę – to już mówiłem do policjanta. – Papa, kochanie, trzymaj się tam
jakoś i nie myśl o mnie źle. – Dałem jej nawet całusa przez telefon.
Usiadłem na krześle, naprzeciwko
usiadł policjant, ten młody. Między nami był stolik, coś jak ławka w klasie
szkolnej.
– Twoje alibi się potwierdziło –
powiedział bez cienie zawodu w głosie.
– Po co więc mnie wezwaliście?
– Przestudiowaliśmy dokładnie
twój życiorys. Prześwietliliśmy podatki. Pieniądze z Niemiec. Karolina Górska
to twoja matka?
– Nie wiem, nie spotkałem jej.
Przyszły mi pieniądze na konto, nie zaprzeczam. Przyszły na konto kliniki. Nie
wiem skąd miała te dane.
– W przelewie było wpisane „Patryk
i Kamil”, tak?
– Tak, to moi synowie. Mieli kilka
miesięcy jak otrzymałem te pieniądze. Ja chciałem je zwrócić, ale konto już nie
istniało, więc przelew wrócił.
– Wiesz skąd twoja matka może
mieć takie pieniądze?
– Nie mam z nią kontaktu,
wychowywałem się w domu dziecka. Nie chcę z nią mieć kontaktu.
– Ale jej szukałeś.
– Tak, ale nie po to by się z
nią kontaktować. Chciałem sobie przypomnieć jak wygląda, czy tak jak ją
zapamiętałem. Chciałem sprawdzić czy ma rodzinę, dzieci, czy ja mam rodzeństwo,
a moje dzieci wujostwo, ale… nie odnalazłem jej. Często się przeprowadza, do
takiego wniosku doszedłem.
– Dlaczego wysłała te pieniądze,
przecież nie masz problemów finansowych.
– Nie wiem, nie znam jej, więc
nie umiem zrozumieć jej reakcji. Być może chciała dać coś wnukom, może… ja
naprawdę nie wiem.
– Aha, a twój przyjaciel. Fabian
Maciejewski. Jest przestępcą.
– Tak. Kradzieże, oszustwa,
handel narkotykami, wiem o tym, ale to naprawdę przyzwoity człowiek, bardzo
dobry, religijny.
– Powtórz to – polecił.
– Ale co?
– To jaki to człowiek?
– Przyzwoity, dobry i religijny.
– Jesteś pewny, że jest
religijny?
– Raczej tak. TAK, ale jaki to
ma związek.
– Czy możesz zdjąć zegarek?
– A muszę?
– Zdejmij.
– Nie ma pan nakazu. Zdejmę, gdy
pan go otrzyma, póki co nie ma pan prawa dotykać mojej własności i żądać bym
zdejmował moją biżuterie. Jeśli to już wszystko, to przepraszam, ale muszę do
żony.
Wstałem i wyszedłem, wiedziałem,
że jeszcze tu wrócę. Że zdejmę ten zegarek, że mnie zamkną, ale teraz to nie
było ważne, teraz to musiałem być przy żonie i dzieciach. Wtedy zawibrował mój
telefon. Odebrałem, a to co usłyszałem zmieniło we mnie wszystko. Nagle
poczułem się jakbym tracił cząstkę siebie, albo jakbym się zawiesił między złym
wczoraj i gorszym jutro.
Bez zastanowienia pojechałem do
szpitala. Patryk stał oparty o białe ściany, które odbijały każdy brud. Miał
ręce w kieszeni i przymknięte oczy.
– Co się stało!? – zapytałem
podbiegając do niego. Chwyciłem za jego kurtkę i potrząsnąłem.
– Zaczęła krwawić, przywiozłem
ją…
– Co!? Jak, dlaczego? Co z
chłopcami?
– Są z Majką.
– Kurwa! – warknąłem. Nie mogłem
zebrać się na nic więcej. – Gdzie ona jest? – zapytałem opierając się o ścianę.
– W zabiegowym – usłyszałem
tylko i poczułem jak kręci mi się w głowie. Poczułem niewyobrażalne mdłości.
Zdusiłem w zarodku jednak chęć
wymiotów. Podszedłem pod zabiegowy, wychodziła pielęgniarka.
– Co z moją żoną? – zapytałem.
Patrzyłem jej w twarz i nie ustępowałem.
– Lekarz panu…
– Nie lekarz. Pani, teraz! –
Chwyciłem ją za ramie. Nie musiała nic mówić, znałem odpowiedź.
Wtedy pojawił się lekarz, znałem
go, choć tylko z widzenia. Położył dłoń na moim nadgarstku, zapewne bym zwolnił
uścisk i puścił pielęgniarkę.
– Pan Aleksander Górski. –
Pokiwałem twierdząco głową. Czułem się jakbym spał i śnił sen, którego znam
zakończenie, ale jednak żył nadzieją, że zakończenie będzie inne. – Przykro mi
– powiedział cicho. – Straciła dziecko. Powinien pan przy niej teraz być.
I poszedł. Wyszedł przez wielkie
drzwi. To był jeden cholerny koszmar. W jednej chwili byłem szczęśliwy, bo
wracałem do żony, bo miałem ją przytulić, złożyć pocałunek na jej brzuchu,
pobawić się z synami, a w drugiej… W drugiej nie było już nic, stan
zawieszenia.
Podszedł do mnie Patryk, ale nie
zwracałem na niego uwagi, nie słyszałem co mówi i czy coś mówi. Oparłem się o
ścianę i osunąłem po niej, aż do momentu gdy poczułem przez materiał dżinsów
zimną podłogę obitą linoleum, czy gumolitem. Schowałem cześć twarzy w jedną
dłoń i starałem się nie płakać. Ze starań nic nie wychodziło.
Potem uznałem, że musze iść do
Amandy, ale Patryk mnie powstrzymał.
– Nie może cię widzieć w takim
stanie. – To był jakiś argument.
Przysiedliśmy więc na
niebieskich krzesłach poczekalnianych. Dostałem w dłoń styropianowy kubek z
kawą.
– Z podwójnym cukrem –
powiedział Patryk.
Nie wiedziałem dlaczego akurat z
podwójnym cukrem. Napiłem się.
– Przepraszam, bo to chyba ja ją
tak zdenerwowałem – wyznał Patryk.
– Czym? – zapytałem.
– Pokazałem jej zdjęcie. Majka
dostała od ojca, zaproszenie na wystawę. Mamy jechać. Zapytałem się Amandy, czy
ten mężczyzna jej kogoś nie przypomina i dlaczego nie powiedziała, że byłeś
kiedyś modelem.
– Kim byłem? – zapytałem. Czułem
się jakbym był nieobecny, a Patryk coś bełkotał w moim języku, ale jednak
niezrozumiale.
Przyglądałem się, czułem, że to
niemożliwe, bo na zdjęciu byłem ja, ale nie przypominam sobie bym kiedykolwiek
się fotografował w przebraniu. Czarne włosy miałem tylko w sytuacji gdy
werbowałem wiejskie dziewczyny do pornosów. Nie pozowałem w nich na dachu
budynku.
– Zapomniałem o tym – powiedziałem
niepewnie. Musiałem się zgrywać. – To było dawno.
– Widać, że z pięć lat temu.
Wybacz, nie chciałem ci po wieku…
– Nie szkodzi.
– Nie pamiętam byś kiedykolwiek
miał czarne włosy.
– Szampon koloryzujący. Zmywa
się – skłamałem.
Czułem się jak w horrorze, a z
minuty na minutę było coraz gorzej. Przeczytałem tylko czyja to wystawa –
Magdalena Norman. Zarejestrowałem też gdzie ona się odbędzie. Zmusiłem mój
umysł do myślenia i pracy, a nie do pogrążania się w żałobie. Poszedłem do
Amandy. Spała. Nie budziłem jej. Musnąłem w czoło i usiadłem przy niej.
– Dostała coś na uspokojenie –
powiedziała znana mi pielęgniarka.
– Domyśliłem się – wyszeptałem i
nie spuszczałem wzroku z mojej żony. Modliłem się by ona te stratę odczuła
lepiej niż ja, mniej boleśnie, by była twardsza.
Trzy dni później była już w
domu. Zajmowała się chłopcami, udawała jakby tamto nie miało miejsca. Jakby
tego dziecka nigdy nie było. W psychologii takie zachowanie mianuje się
terminem wyparcia, ale może to wypierani było lepsze niż pogrążanie się w
żałobie.
– Zdradzałeś mnie, prawda? –
dopytywała. Często o to pytała.
– Nie.
– Wiem, że tak. Czułam jej
perfumy na tobie.
Amanda składała ubranka, mówiła
to wszystko jakby nigdy nic. Jakby to nie miało znaczenia.
– Nigdy… – Podbiegłem do niej i
chwyciłem za jej twarz moimi dwiema dłońmi. – Nigdy tak nie mów! Nie zdradziłem
cię i nie zdradzę. Jesteś jedyna, najważniejsza i wszystko co robię, jest
zawsze z myślą o tobie. Nie umiałbym cię zdradzić! – Nawet nie zauważyłem kiedy
zacząłem krzyczeć.
Odszedłem od niej, byłem zbyt
wzburzony, a nie chciałem zrobić jej krzywdy.
– Zdenerwowało cię tamto moje
zdjęcie? – dopytywałem.
– Nie, sms – odpowiedziała.
Nie wiem co wtedy myślałem.
Chyba niewiele. Amanda nagle jakby zdała sobie sprawę z tego co powiedziała i
zabrała telefon z ławy. Rzuciłem się w jej kierunku, wyrwałem telefon brutalnie
z jej rąk.
– No co ty robisz!? – krzyknęła.
Nie słuchałem jej. Odnalazłem
smsa. Nie było nadawcy, był tylko numer, chyba mi nieznany. Treść mną
zatrzęsła. Zatrzęsła na tyle, że nie umiałem się powstrzymać. Odwróciłem się w
Amandy stronę i wymierzyłem jej taki policzek, że wbiła się w kanapę.
Podniosłem ją za włosy, potem je puściłem, tylko po to by chwycić za jej szyje.
Nie dusiłem jej, ale ucisk bolał. Spojrzałem w jej oczy.
– Jak mogłaś!? – zapytałem. To
nawet nie był krzyk sam w sobie, to był głośny szept.
Milczała. Próbowała zdjąć moją
dłoń ze swojej szyi. Uderzyłem po raz drugi, po raz trzeci. W końcu straciłem
panowanie nad sobą. Zobaczyłem krew na swojej dłoni. Spojrzałem na Amandę.
Nawet już się nie osłaniała, jakby było jej wszystko jedno.
Przestałem, bo nie chciałem jej
zakatować. Cokolwiek by nie zrobiła, była moją żoną. Ja po prostu miałem już dość
kłamstw, problemów, dość przeszłości.
Zostawiłem ją samą. Poszedłem do
bliźniaków. Spojrzałem na jednego i drugiego. Spali. Szukałem ich podobieństw.
Byli identyczni, ale nie takich podobieństw szukałem. Szukałem ich podobieństw
do mnie i nie widziałem żadnych.
Od początku wiedziałem, że to
mogły nie być moje dzieci. Żyłem z tą świadomością, że są moje albo Huberta, ale
coś takiego! Kurwa, ja ją zabije któregoś dnia! – warknąłem w myślach.
– Aleks – usłyszałem cichy szept
za moimi plecami.
– Co chcesz? – odpowiedziałem,
nawet na nią nie patrzyłem.
– Co tu robisz?
– Zbieram myśli.
– Wolałabym byś teraz… – Nie
dałem jej dokończyć.
Odwróciłem się w jej stronę, a
ona zatrzęsła się w przestrachu i niemal od razu przywarła do ściany.
– Wolałabyś bym, co?
– Być… Nie zrobisz im nic,
prawda?
– Za kogo ty mnie masz!? –
Zacząłem iść w ich kierunku. – Nie zrobię nic dzieciom, które wychowywałem, do
których wstawałem po nocach, choć już wiem, że nie są moje.
– Pewności nie ma…
– Mam! Mam kurwa pewność! Nie
mam tylko pewności, czy dziecko, które poroniłaś było moje, czy nie wiem kurwa
czyje! Stajennego! Patryka! Kamila! Czyje!?
– Twoja. – Tylko tyle. „Twoje” i
wyjście. Zamknięcie drzwi.
Patryk się przebudził, ale nie
płakał. Kamil umiał spać nawet w największym hałasie. Wziąłem
dziesięciomiesięcznego chłopca na ręce. Patrzyłem w jego oczka. Kochałem go,
niezależnie od tego z czyjej spermy powstał. Przytuliłem go do siebie. Oparłem
się o ścianę, osunąłem po niej. Nie umiałem powstrzymać łez. Chciałem jej nie
kochać, chciałem ją nienawidzić, nawet zabić, ale nie umiałem. To było jak
jakieś pierdolone wpojenie. Nieważne ile Amanda by mi złego nie wyrządziła, nie
umiałem się od niej uwolnić. Poczułem dłonie chłopca na moich policzkach, były
małe, ale już nie tak maleńkie jak kiedyś.
– Jak kiedyś będziesz mężczyzną,
to nie zakochaj się w takiej kurwie jak twoja matka – powiedziałem do niego z
bladym uśmiechem. Chłopiec odwzajemnił uśmiech.
Przytuliłem go po raz kolejny,
ostatni raz tego wieczoru. Odłożyłem do łóżeczka. Dałem jego ulubioną zabawkę –
mówiącą piłkę. Wyszedłem z pokoju, potem z domu. Nawet nie wsiadłem do
samochodu. Nie wsiadłem w autobus. Szedłem przed siebie. W końcu zobaczyłem miasto,
jego światło. Poszedłem do Alicji. Nie mówiłem prawie nic. Piłem herbatę. W
końcu pojąłem, że nie da się zbudować nic na kłamstwie, nawet jeśli ma się
miłość, pieniądze i zajebiście dobrych budowlańców, to na kłamstwie nie zbuduje
się nic. Postanowiłem postąpić inaczej. Postanowiłem postępować inaczej od
teraz.
– On żyje – powiedziałem między
jednym łykiem, a drugim.
– Kto?
– Aleksander. On żyje.
– Co ty pleciesz? – Wydawała się
być zszokowana.
– Magdalena Norman, zrobiła mu
zdjęcie. Chyba niedługo jest jej wystawa – mówiłem to bardzo niemo, tak cicho,
jakby mi było już wszystko jedno.
Alicja okazała się większą
przytomnością niż ja. Chwyciła za tableta. Klikała, klikała, w końcu znalazła.
Nie mogłem uwierzyć kiedy
odwróciła tableta w moją stronę. Nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem jak,
nie widziałem nic.
Szpital, w którym leżał
Tymoteusz Górski zaraz po wypadku był jedynym tropem. Archiwum zalane, nie było
jeszcze wtedy komputerowych danych, więc… nie było już tropu. Pielęgniarka na
emeryturze była drugim tropem. Odszukanie jej zajęło mi kilka dni. Przez ten
czas nie było mnie w domu. Mieszkałem u Alicji. Telefony od Amandy ignorowałem.
Nie chciałem jej na razie widzieć, ani słyszeć. Miałem w dupie co u niej, w
ogóle ją miałem gdzieś.
Gdyby nie ta sprawa z moim
bratem, to bym się załamał – pomyślałem. Tylko dzięki temu i pracy miałem
jakieś zajęcie, które zmuszało mnie do wstania z łóżka, do działania.
– Dzień dobry pani – powiedziałem
do starszej, uroczo wyglądającej, miłej pani.
– Witam, pan Aleksander, tak?
– Tak. Wie pani co, to bardzo
dziwne, ale miałbym do pani kilka pytań – wyznałem już w przedpokoju.
– Proszę, niech pan wejdzie. Koleżanka
mi mówiła, że jest pan bardzo dobrym lekarzem.
– Poniekąd los tak za mnie
zdecydował. Nie chciałbym by to wyszło poza naszą dwójkę, ale kiedyś, gdy byłem
mały zmarł mój brat. Wtedy nie mogłem mu pomóc, obiecałem więc, że będę ratował
ludzi. Pierw myślałem o strażaku, ale jednak padło na lekarza.
– Piękna historia.
– Wie pani – zacząłem siadając.
– Kiedy zmarł mój brat byłem jeszcze dzieckiem. Bardzo chciałbym by ktoś mi o
nim coś opowiedział. Ja sam niewiele pamiętam. Może ktoś leżał obok niego w
szpitalu, to pani miała wtedy dyżur, tak ustaliłem.
– Nazywał się Górski, jak pan? –
zapytała.
– Tak.
– Niestety, tam się przewinęło
tyle dzieci. Nie sposób spamiętać wszystkich.
– Tymek Górski. Wypadł z okna,
cztery lata.
– Przykro mi, ale… chciałabym
panu pomóc. Niestety nie pamiętam.
– Proszę spróbować sobie coś
przypomnieć. Miał na palcu sygnet. Dużo osób na to zwracało uwagę. Prezent od
dziadka, miałem taki sam. Sygnet na kciuku…
– Nie pamiętam. – Kobieta
zamyśliła się, a potem powiedziała znów, że nie pamięta.
– Ja wiem, że to było ponad dwadzieścia
pięć lat temu, ale… To był dzień dziecka – powiedziałem nagle.
– Dzień dziecka?
– Tak. Pamięta coś pani, teraz.
– Był jeden pechowy dzień
dziecka. Przywieziono dużo dzieci, było sporę zamieszanie, ale nie pamiętam nic
więcej.
– Kłamie pani – wyznałem z
bladym uśmiechem.
– Co? Jakim prawem…
– Jak tu wszedłem. Jaką miałaś
minę? To mówiło wszystko, prawda? Ty go znasz! Powiedz mi kim jest i jak to się
stało, że ja jestem tu, a on… – Wstałem, byłem wzburzony.
– Bo wezwę policje.
– Wzywaj. Osiemdziesiątego
szóstego roku uprowadziłaś dziecko ze szpitala. Dlaczego?
– Nie uprowadziłam dziecka…
– Odpowiadaj, do cholery! –
warknąłem.
– Nie wiem o czym pan…
– Wiesz. Mówię o tym – rzuciłem
na stół wydrukowaną fotografie zwiniętą na pół.
Kobieta chwyciła za kartkę,
rozłożyła ją na pół. Stałem nad nią i myślałem co dalej, czego się dowiem.
– To syn mojego syna.
– Wiem. Nazywa się pani Norman.
Uznałem to za zbyt duży zbieg okoliczności.
– Ja nie podmieniłam ich… –
zaczęła.
Wysunąłem pufa spod ławy i
czekałem na odpowiedzi. W głowie jednak miałem coraz więcej pytań.
– Tego dnia Jakub miał wypadek,
spadł z dachu, wchodził po piłkę. To było tylko drugie piętro, ale piłka
utknęła w okienku przed dachem, wychylił się, spadł. Trafił do szpitala, byłam
pielęgniarką. Kilka godzin później przywieźli chłopca w gorszym stanie od
Jakuba. Przeszedł operacje. Pozostało czekać. Jakub zmarł i wtedy przyszła
kobieta do mojej synowej. Powiedziała, że jest beznadziejną matką, że nie
nadaje się, że syn jest w niebezpieczeństwie i że choć nie lubi dzieci i nigdy
nie chciała ich mieć, to go kocha i chce by miał dobre życie.
Łzy napłynęły mi do oczu, ale
starałem się je powstrzymać.
– Co było dalej? Co zrobiła pani
synowa?
– Podmieniła karty wiszące na
łóżkach, ja zmieniłam dane, ale niefortunnie, zapomniałam o grupie krwi.
– Stąd to zalanie archiwum –
wywnioskowałem.
– Tak. To już dzieło mojego
syna. Jest hydraulikiem. Uszkodził rury, wiedział, które i jak by wyglądało to
na wypadek. Jego żona już się chciała wycofać, ale Jakub już został zabrany i
pochowany, nawet nie wiem gdzie, w tym czasie Tymek się obudził i był
przerażony. Nie pamiętał nic. Przez długi czas.
– A potem?
– Pierw zapytał „czy ty jesteś
moją mamą?”. Odpowiedziała mu, że będzie najlepszą matką. Pokochała go jak
syna. Mój syn też. Wychowali go. Nie psuj mu życia, proszę. On o tobie nic nie
wie.
Nie umiałem powstrzymać łez. To
był taki odruch. Zdjąłem okulary, przetarłem oczy.
– Nie wiedziałam, że było was
dwóch – wyszeptała. – Jesteście identyczni.
– Jesteśmy… byliśmy bliźniakami.
Żyłem ze świadomością, że go zabiłem. – Rzuciłem okulary na stół. – Potem, że
zginął za mnie. Jak mogliście!?
– Nie wiedziałam, że miał brata.
– Ja wam się udało go wywieź?
– Chłopiec był bardzo w złym
stanie. Miał nie chodzić, do dzisiaj czasami kuleje. Ma szynę w nodze. Syn
przewiózł go do najlepszej kliniki, nie umiał odmówić swojej żonie. Ona
wierzyła, że Bóg tak chciał, że zabrał Jakuba, a dał im Tymka i nie można się
sprzeciwić woli Bożej. Rok czasu spędzili w Warszawie. Potem przenieśli się do
kuzynki, do Łeby.
– Nie poznała, że to nie Kuba?
– Nie. Widziała go wcześniej
tylko kilka razy, jak był młodszy. Oni upodobnili Tymka do Kubusia.
Przefarbowali mu włosy na czarno, wykremowali balsamem brązującym, by miał
oliwkową cerę. Nawet kupili szkła kontaktowe, czy soczewki barwiące oczy na
niebiesko.
– Gdzie on teraz jest?
– Nie psuj mu życia.
– Jak żyje?
– Ma żonę.
– Tyle to i ja wiem.
– Czworo dzieci – powiedziała.
– Dużo.
– Tobiasz, Gabrysia, Robercik i
Mikołajek. Był organistą, trochę malował, skończył zawodówkę, był mechanikiem
samochodowym. Potem zrobił liceum dla dorosłych. Jest dobrym człowiekiem.
– Dziękuje pani i przepraszam za
najście – powiedziałem wstając.
– Nie będziesz go nachodził? –
dopytywała idąc za mną aż do samych drzwi.
– Nie. Proszę mu tylko coś
przekazać.
– Od kogo? – zapytała.
– Od babci to dostał . – Wyjąłem
z kieszeni złoty medalik, z krzyżykiem. – Nich pani powie, że to od pani, albo,
że był… niech pani powie co chce. Ja po postu chcę by to miał.
Położyłem zloty łańcuszek z
zawieszką krzyża na jej dłoni. Sam zbiegając po schodach przytrzymałem swój,
identyczny. Poszedłem do Ali, powiedziałem jej wszystko to co wiem.
– Czyli mamy brata?
– I tak i nie. On nie wie, że
istniejemy – odpowiedziałem.
– Może nie decydujmy za niego.
Nie pozwólmy też tej wiedźmie by za niego decydowała. Ja nie lubię jak ktoś
inny podejmuje za mnie decyzje! – uniosła się.
– Nie denerwuj się. To nie
wiedźma, a dobra, starsza miła pani. Aleks, znaczy Jakub ma normalne życie nie
burzmy mu go informacjami z serii brutalnych rewelacji.
– Czyli jakimi?
– Alicja twój ojciec zgwałcił
moją matkę, tak się pojawiłem ja i on na świecie. Co było dalej? Nasza matka
byłą dziwką, spała z kim popadnie, puszczała się za pieniądze. Przez to
nienawidzę kurew.
– Nigdy nie słyszałam u ciebie
takiego tonu, jak nie ty.
– Nie wiem gdzie mieszkała.
Czasami wracała do domu, albo brała nas do innych mieszkań…
– Mówiłeś, że nic nie pamiętasz!
– Kłamałem. Jestem dobry w
kłamstwach.
– Jak ojciec!
– Nie porównuj mnie do
człowieka, którego najchętniej bym zabił.
– Umarł.
– Kiedy?
– Wczoraj. Zwlekałeś z poznaniem
go i nie zdążyłeś.
– Rak ma to do siebie, że
zabija. Nie żałuje, że go nie poznałem.
– Reszta rewelacji?
– Facet który potrafił powołać
nas do życia gwałtem umiał być dobrym ojcem dla swojej córeczki i dobrym mężem
dla żony.
– Nigdy nie mówiłam, że był
dobry. Miał dobre momenty, ale były też inne! – warknęła na mnie.
– Miałaś wszystko. Byłaś
dziewczynką z bogatego domu!
– Przemawia przez ciebie złość,
bo jesteś najbardziej poszkodowany, prawda? Stąd ta żałość. Ja miałam matkę i
ojca, pieniądze. Aleks miał normalną rodzinę. Ty byłeś w domu dziecka. Chodzi o
przeszłość, czy boli teraźniejszość. On sobie poukładał życie, ma żonę i
dzieci, żyje normalnie. Ja pogodziłam się z Irkiem, jesteśmy szczęśliwi, a ty
powtórzyłeś schemat. Nienawidzisz kurew, a sam wyszedłeś za kurwę, to cię boli,
prawda!? – wrzasnęła.
Nie wytrzymałem. Wstałem
energicznie i wymierzyłem jej siarczysty policzek. Nie upadła na ziemię, bo
podtrzymała się fotela.
– Nigdy nie obrażaj mojej żony.
Wlałem was nie znać. Lepiej mi się żyło w niewiedzy. Jednak to prawda, to
zdanie, by nie szukać prawdy, bo przypadkiem można ją odnaleźć, a wtedy już nic
nie będzie takie samo! – warknąłem i byłem już przy drzwiach, gdy mnie
dogoniła.
– Jesteś jak on!
– Jak kto? – zapytałem patrząc w
jej twarz.
– Jak ojciec. Jesteś kłamcą,
sadystą, damskim bokserem. Jesteś jak ten, którego nienawidzisz!
– Zamknij się.
– Bo co!? Co mi zrobisz!?
– Dajcie mi wszyscy spokój –
powiedziałem z rezygnacją, wyszedłem za drzwi, nawet nimi nie trzasnąłem. W
ogóle ich nie zamknąłem.
Nie byłem sam na świecie. Miałem
siostrę, brata, żonę i dwoje synów. Dlaczego więc czułem, że jestem sam? Można
dlatego, że siostra miała swoje życie, brat nie wiedział o moim istnieniu,
żonie na mnie nie zależało, a dzieci, które wychowywałem prawie rok okazały się
nie moje. To był ten moment słabości. Chwila gdy poszedłem do burdelu, który
był po części mój. Chwyciłem za broń, przeładowałem ją i włożyłem lufę do ust.
To było najlepsze rozwiązanie, raz na zawsze zakończyć wszystko.
A mi po przeczytaniu tej części.strasznie szkoda Olka. Jak by wszystko stanęło przeciwko niemu
OdpowiedzUsuńMi też jest go szkoda siostra porównuje go do ojca którego nienawidzi,brat nie wie o kego isntniemiu a dzieci okazały się nie jego ma facet pecha.Jednak co do dzieci to w mniejszej części ma on w tym swój udział.
OdpowiedzUsuńA dlaczego ma w tym swój udział? Przecież to nie Hubertowe dzieci :)
UsuńA chyba,że tak ale jak nie jego to czyje? Mam nadzieję,że to się niedługo wyjaśni.No i z iloma ona jeszcze spała?
UsuńZ wieloma, nigdy nie była przecież szczególnie cnotliwa i porządna. Olek też ją szybko zaliczył. Macie jakąś teorie dlaczego taka jest, taka rozwiązła?
UsuńCo do Amandy to konkretnie jej wpierdolił według mnie trochę przesadził ale miał swoje racje.Dobrze,że się w porę opanował bo jeszcze by ją tam zatłukł.
UsuńAmandzie się raczej nie zdarzało,że była tylko z jednym najczęściej miała kilku tylko tak żeby o sobie nie wiedzieli może już jej zostało takie przyzwyczajenie,może lubi mieć paru na raz,może wtedy to była tylko chwila zapomnienia w każdym bądź razie teraz Aleksa już może zdradzać nie będzie
UsuńTylko to też trochę niesprawiedliwe, bo Amanda obrywa zawsze za przeszłość. Teraz już długo jest mu wierna, od kiedy jest jej mężem. Jest wierną żoną.
UsuńNo tak za odległą przeszłość ale on wiedział,że te dzieci mogą nie być jego,że mogą być Huberta był na to przygotowany ale okazało się,że są jeszcze kogoś innego a to już dla niego było za dużo nie panował nad sobą przez tą chwilę.Ona go jeszcze za przeszłość nie uderzyła... no nie za tak odległą ...jeszcze
UsuńJa jestem ciekawa czyje to dzieci. Może tego kolegi Aleksa on chyba był lekarzem....Hmm...ale nie pamiętam czy to się jakoś układa w czasie...ciekawe czy Aleks będzie szukał brata. Sądząc po poprzedniej notce Jakub chyba wie kim jest..teraz mi się wydaje że to on mógł być wtedy w domu Aleksa i Amandy .
OdpowiedzUsuńA.
A czemu akurat on? - Pytam z ciekawości, skąd taki pomysł. On wie, że nie jest Jakubem, ale czy wie, że ma brata...
UsuńPowiedział ze to zdjecie nie powinno sie pojawić. A skoro tylko by wiedział ze nie jest Jakubem, a nie wiedzialby ze ma brata bliźniaka to jakie zagrozenie by widzial? Po ponad 25 latach chyba nikt nie byłby w stanie go rozpoznać, tym bardziej jeśli myśli ze nie ma żadnej rodziny..
UsuńA.
Ale zdjęcie się pojawiło, nawet nie jedno... Jak myślisz, wkurzył się o to?
UsuńNa zdjęciu był też młodszy... Może i masz racje, może i on był przed domem. Kto wie... może nawet on zabija...
Myślę że się wkurzył, a po poprzedniej części widać ze nie panuje nad wszystkimi emocjami jak Aleks i go chyba czasem ponosi..Chyba kilka razy powtarzał ze nie chce żeby to zdjęcie si pojawiło, tak jakby miał coś do ukrycia...
UsuńAle dlaczego zabija? mści się na Aleksie, dlatego ciągle to 6 i to miejsce i chce wrobić Aleksa? W sumie to różni ich chyba tylko kolor wlosów..
A..
Dlaczego uważasz, że Kuba nie panuje nad emocjami?
Usuń6 kojarzy się z 666, religijność, zarzucono więc to na Fabiana nagle, ale jakby nie patrzeć Jakub jest pastorem, musi znać Apokalipsę świętego Jana, prawda?
Widzisz w nich podobieństwa, serio? Ale nie tylko takie fizyczne, a zachowaniowe, charakterne?
Mają trochę inne poglądy, np odnośnie swoich żon, jeden twierdzi ze ma siedzieć w domu, drugi przeciwnie..ale wydaje mi się że to też wina religijności Jakuba, i tego jak bardzo chce się przyporządkować . Ale jednak obaj lubią rządzić, Magda sama powiedziala ze kiedyś tam sa do czegoś zmuszał, i Jakub przynał sie ze zmusi ją do rzucenia pracy. Aleks jest podobny, on również czasem zmuszał do czegoś żonę, a ona potem sama oddała mu władze.
UsuńSzczerze mówią, to tej 6 nie powiązałam z religią...
A.
A z czymś wiązałaś to 6?
UsuńObaj lubią rządzić... A nie wydaje ci się, że u Aleksa to jednak Amanda rządzi? Manipuluje nim, steruje, a on będąc pod jej urokiem sam wskoczył pod jej pantofelek? Sądzisz, że to z powodu religijności, a ja myślałem, że z powodu wzoru jaki odebrał od rodziców. Któryś twoim zdaniem jest lepszy/gorszy? A może już uważasz, że Jakub jest np lepszym mężem niż Aleks, bo że lepiej trafił to z góry wiadomo, bo kapryśnej Amandy nic nie przebije :)
Właśnie z tą 6 miałam problem.. ale myslalam ze to przez ten numer pokoju, z którego wypadł.. no własnie jak go nazwać Jakub? Aleks? Tymek?:)
UsuńAmanda też lubi rządzić, bylo to widac we wcześniejszych częściach, ale potem się trochę zmieniła. Aleks wcale nie jest taki dobry.. to on kazał ja zgwałcić, i się uparł ze zrobi wszystko, byle ją tylko mieć. Nie ma lepszego i gorszego. Jakub zdradzał żone, i ma coś na sumieniu skoro nie chce pokazać swoich zdjeć publicznie.. Aleks tez nie jest święty.Więc chociażby w tym są do siebie podobni, obaj coś ukrywają, ale nie wiadomo który co gorszego...
Wzór jaki odebrał od rodziców.. mi sie wydaje ze on to robi specialnie. Bylo wspomiane ze nie chce byc hipokrytą.. wiec tak jakby robil cos na pokaz, bo jest pastorem i tak mu wypada.
Jeśli naprawde obaj ukrywają coś strasznego.. to ładnie sie ustawili, bo kto bedzie podejrzewał lekarza, albo pastora?:)
A.
Haha, gdyby działali wspólnie to mogliby zostać nawet seryjnymi i lata by zajęło policji ich odkrycie :)
UsuńJakub zdradzał... fakt... Jakub zdradził, ale w następnej części cię zaskoczymy. Jakub wrócił na kolanach do żony i kajał się pod jej stopami.
Jakub może nie chce by brat o nim wiedział, może nie zrobił nic tak strasznego. Póki co tylko Aleks przyznał się do morderstwa.
Jakby nie chciał żeby brat o nim wiedział.. to nie mógł się wyprowadzić na drugi koniec kraju? Po co został skoro się boi ze go ktoś rozpozna?
UsuńTo że tyko Aleks się przyznał, ze znaczy że tylko on zabił...
Jestem ciekawa czy wyjaśni się ten wątek z tym wypadkiem kto w końcu do wypchnął z okna, czy sam wypadł... i dlaczego dzieciak był w niebezpieczeństwie? I dalej męczy mnie to kto był w domu Aleksa i Amandy :) mam nadzieje ze to się wyjaśni :)
A.
Ale on mieszka na drugim końcu kraju, nad samym morzem :) Wyjaśni się kto zabijał, albo raczej kto kogo zabił. A seryjny... ta ostatnia śmierć to taki podpis, na zakończenie.
UsuńNo dobra, skoro on mieszka tak daleko, to oni też tak daleko jadą na wystawę ?:)
UsuńMasz na myśli te "skoki" z okien?
A.
Mam na myśli i skoki z okna i tą dziewczynę w agencji.
UsuńMajka lubi morze, jadą bo Maja chce :) Właściwie to już pojechali. Patryk pozna męża pani Norman, o mało zawału nie dostanie w toalecie.
Hah:) to ja mam nadzieje że ładnie opiszecie to spotkanie i ten zawał :) Po tym to dopiero Patryk zacznie węszyć... i może uda mu się rozwiązać chociaż część tej zagadki...
UsuńA..
Mam podejrzenia.. kto to może być.. ale chyba nie bedą tutaj tego wyjawiać zeby nie psuć innym zabawy..:)
UsuńA..
Napisz, ja chętnie przeczytam, potem szybciutko usunę jeśli to będzie coś naprowadzającego.
UsuńNo dobrze. Ja myśle ze to może być Hubert.. ta dziewczyna w agencji, o ile sie nie myle to miala 14 lat, tyle co jego siostra co zaginęła i po jej zaginięciu on "wyskoczył" z okna ale przeżył.. Ale w sumie nie wiem czy to sie klei :)
UsuńA...
To nie Hubert. Zostawmy faceta w spokoju, on już i tak wiele przez tą rodzinę przeżył, a ile przed nim... Angela mu da wystarczająco w kość.
UsuńMasz innych podejrzanych?
Podpowiem, że rozwiązanie jest banalne.
No właśnie banalne.. tak banalne że nikt nawet nie podejrzewa tej osoby..Skoro to seryjny, to wychodzi ze Aleks. Bo on się przyznał, ze zabił tamtą dziewczynę.. Ale Aleks to chyba zbyt banalne.. Tak samo jak i jego brat..
UsuńA..
Nie aż tak banalne :)
UsuńJakub ma tylko dwie osoby na sumieniu i ani jednej kobiety. Ciekawe czy domyślisz się kogo i dlaczego, bo odpowiedź jest poniekąd w słowach Aleksa, że nienawidzi kurew, że matka się... że czasami zabierała ich...
Nie no ja chyba nie będę dzisiaj spała cała noc tylko myślała kto kogo dlaczego i po co zabił :D Ale tak szczerze mówią, to to jest lepsze niż nie jeden thriller..
UsuńA..
Aleks powedział ze jego matka puszczala sie za pieniądze, i ze czasami brała ich do jakiś mieszkań.. Więc 4 latek zabił jakiegos jej klienta i potem byl w niebezpieczeństwie? ale 4 latnie dziecko mogłoby zabić? Pomyślałam też ze mógł zabić ojca, ale on zmarł na raka...Chyba im dłużej o tym myślę to oddalam się od prawdy :)
UsuńMówiłam ze Jakub nie jest święty..tylko 2? Więc Aleks ma wiecej ofiar na sumieniu?
A.
Tylko dwóch i myślę, że przyznacie mu racje, bo on nie dbał o swoje interesy, on jest ten DOBRY. A Aleks... to materialista, kazał zgwałcić własną miłość (Amandę), zabił niewinną osobę, bo znała dziewczynę która zginęła, kazał dziewczynie zabić własne nienarodzone dziecko... Myślę, że z ich dwojga to Aleks wyjdzie znacznie gorzej.
UsuńMoże jeszcze dziś przeczytasz kolejną część, chyba, że idziesz już spać :)
Spać? Chyba żartujesz :) jak mogłabym przegapić kolejną część :)
UsuńTeraz to ja już nie myślę o niczym innym tylko o tym :)
A pojawiły się w którejś części te dwie osoby które zabił?
A.
Tak... pojawiły się.
UsuńFacet, i do tego trup.. to ja teraz pamiętam tylko jednego.. co miał jakiś wypadek czy coś..Nie dobra, chyba za bardzo już kombinuje :)
UsuńCzekam na kolejną część..:)
A.
Przepraszam cię ale dziś nie dam rady... głowa mnie rozbolała jak cholera, za długo widocznie siedziałem dziś przed komputerem. Jutro rano już będzie część. Może nawet i dwie :)
UsuńW takim razie od rana będę tu zaglądała :) eh, to uzależnienie :)
UsuńA..
Skoro Aleks pamięta coś z dzieciństwa, to Kuba pewnie też. Z jakiegoś powodu nie chciał, żeby upubliczniono jego zdjęcie. Poza tym, gdyby był uczciwym facetem, nie byłoby tej rozmowy z żoną, że wiedziała za kogo wychodzi. Do czegoś też ją zmusił. Myślę, że ma coś na sumieniu, tylko trudno powiedzieć, co. Na pewno jako dorosły mężczyzna bez powodu nie farbowałby włosów.
OdpowiedzUsuńPomyślałam nawet, że może to Kuba jest ojcem dzieci Amandy. Dostała sms, ale nie wiemy od kogo. Może spała z Kubą, myśłąc, że to Aleks? Pomyślałam też, że może to dzieci Kamila, ale jego numer Aleks by chyba znał.
To wszystko się robi tak zagmatwane, że aż bardzo ciekawe. :)
Co do pary Magda - Kuba, to wydaje się ciekawa. Mnie się podoba. Szkoda, że nie ma szans na ich bliższe poznanie. Maja
Właśnie zastanawiamy się czy sobie tej pary nie zostawimy, może nie na zawsze, ale jednak na trochę. Może zamiast Zuzy i Gracka... Z pewnością nie wprowadziliśmy ich po to by się z nimi szybko rozstać. Trochę niech pobędą z nami, co ty na to?
UsuńJa to bym chciała nie trochę, bym chciała, żeby po prostu byli. Nie wiem, czy zamiast innej pary, bo mogłaby być ciekawa. Bardzo ciekawi się wydaję głównie dlatego,że Magda jest kobietą, nie dzieckiem, nie kapryśną panienką, ale kobietą, która wie czego chce. Takie odniosłam wrażenie. Pewnie nie ma łatwo, bo jak może być łatwo z czwórką dzieciaków i mężem, który robi pod górkę, a jednak nie zauważyłam, żeby się nad sobą użalała. Jest silna, ale jednocześnie ciepła, łagodna, po prostu dobra.
UsuńCo do Jakuba, to on się waha pomiędzy tym, czego chce on sam, a tym, co mu dyktują uczucia. Kocha te dzieciaki, co widać i żonę też. Tylko wpakował się w ramki zasad nabytych i nie umie z nich wyjść. I jest w nim coś mrocznego, co zaciekawia.
W zasadzie to nie wiele o nich wiem, więc mogę źle odczytywać, ale odbieram ich pozytywnie. Szkoda tylko, że jako pastor jednak nie interpretuje prawidłowo biblii, ale może żona mu o tym owocu powie kilka słów prawdy :) Albo któreś z dzieci. Córeczka wydaje się być ogarnięta, a Tobiasz też mądry chłopak. Maja
Robert tylko taki psotnik... :) Ale utalentowany po tatusiu, też malujący i grający :)
UsuńWspółczujesz Magdzie męża? Myślisz, że jest aż taki i aż ta pod górkę robi? Przecież ich kocha, co sama zauważyłaś.
Co do Magdy masz racje, ona go kocha i przez to jest w stanie wiele poświęcić, zrezygnować z siebie, dla dobra i szczęścia rodzinnego.
Nie współczuję jej męża, bo takiego go kocha. Nikt nie jest idealny, ona też ma wady, a związki bez zgrzytów istnieją tylko w bajkach. Trudno powiedzieć, czy Jakub jest aż taki (zły). Na pewno swoje racje uważa za ważniejsze, a w Magdzie widzi głównie matkę i żonę, nie dostrzega w niej człowieka z pasjami i ambicjami. No i nie słucha jej racji, wcale nie przejmuje się jej opinią. To najbardziej mnie w nim razi. Ale mam nadzieję, że ona ma dość siły, żeby nie rezygnować z siebie. Poświęcić coś, tak, ostatecznie tego wymaga bycie matką, ale nie poświęcać wszystkiego. Poza tym uważam, że mąż też czasem powinien coś poświęcić dla dobra rodziny. A Jakub jak na razie nie jest do tego zdolny. Tylko wymaga, tylko on i jego słowa są ważne. Maja
UsuńDobrze że znam twoje zdanie, bo chyba cię dalej zaskoczę. Jakub jest zimniejszy niż jego żona, jest surowy i wymagający, ale widzi w niej kobietę z pasją, tylko on się boi ją wpuścić w wor tej pracy i pasji by czasami jej dla niego i dla dzieci nie brakło.
UsuńA nie boi się, że jak jej odbierze pasje, to ją unieszczęśliwi i ona odejdzie, a wtedy to już na pewno jej zabraknie dla niego, bo dzieciaki kocha, więc ich nie zostawi?
UsuńCzy Magda, to jest ta kobieta, co go wystawiła za drzwi i znowu są razem? Ona jest matką Tobiasza czy drugą żoną Kuby? Bo błysnęła mi pewna teoria, ale nie wiem, czy słuszna. Maja
Jaka teoria ci zabłyskoliła? On rozumie jej pasje, ale chce by to nie zajmowało jej za dużo czasu - Kuba jest pokręcony... bardzo złożony.
UsuńRozumie, ale mam wrażenie, że wolałby, żeby ich nie miała. Nie wiem tylko czy to zaborcza miłość, coś na kształt zazdrości, czy ośli upór, żeby było na jego.
UsuńA teoria mi błysnęła taka, że tamta żona mogła być jedną z kobiet, które wypadły z okna albo innych ofiar, co poszły na konto Aleksa. Wtedy wiedziałabym, dlaczego Kuba się ukrywa. Tyle że jeśli to Magda, to teoria leży.
Ale z drugiej strony, tamta sobie obiecała, że więcej nie będzie cierpieć, więc jeśli to Magda, miałabym pewność, że nie pozwoli się ograniczyć. Ale rozumiem, że się nie dowiem ;) Maja
Ale się dzieje! Szkoda mi tym razem zarówno Amandy, jak i Aleksandra. Wszystko się pogmatwało...
OdpowiedzUsuńA czemu ci Amandy szkoda? Sama jest sobie winna.
UsuńNiby tak, ale mimo wszystko żal mi ich oboje. Straciła dziecko a poza tym była mu chyba wierna jako żona, więc..
UsuńPogubilam sie chyba... To w koncu ten"nasz" Aleks to Aleks czyTymek? W rozmowie z siostra bylo, ze na prawde nazywa sie Tymek ale przyjal tozsamosc pi "zmarlym" bracie a tu w rozmowie z ta pielegniarka jest, ze Tymek trafil wtedy do szpitala...
OdpowiedzUsuńNo bo tamten (obecnie Jakub) trafił do szpitala nie jako Aleks, a jako Tymek, bo to Tymek (obecnie Aleks) coś widział, dlatego to Tymka matka uśmierciła, choć w rzeczywistości obaj żyją.
UsuńDobra juz wszystko ogarniam :-)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi szkoda Olka. Dobrze że już wszystko się wyjaśniło w tej części.
OdpowiedzUsuńChyba coś mi umknęło, co za smsa dostała Amanda i dlaczego ją zdenerwował, do tego stopnia, ze poroniła. Muszę uważniej czytać. Jednak szkoda, że stracili dziecko, to zawsze traumatyczne przeżycie dla rodziców.
OdpowiedzUsuńOlkowi świat się sypie, stracił dziecko, policja za nim węszy, siostra porównała go do znienawidzonego ojca i jeszcze okazuje się, że jego brat bliźniak żyje.