Aleksander (Samuel)
– Jakieś wyjaśnienie dostanę,
czy sobie darujesz? – zapytałem zaraz po tym jak wsiadła do mojego samochodu.
– Ukradli mi bilet – usłyszałem
w odpowiedzi. Pomyślałem wtedy, że skoro już kłamie, to mogłaby się wysilić na
bardziej wiarygodną ściemę.
– Haha, i może jeszcze nie
chciałaś mnie martwić? – zapytałem dla jasności ruszając spod przystanku i dołączając
się do ruchu.
– No – szybka odpowiedź, bez
stresu i zmartwienia.
– Dobra Angela, daruj sobie
lepiej – uprzedziłem, bo naprawdę jeszcze chwila słuchania tym podobnych
bredni, a chyba bym ją zatłukł samą siłą woli, bez użycia rąk.
Na szczęście chociaż z tym mnie
posłuchała. Postanowiła się dostosować i milczeć. Założyła słuchawki na uszy.
Ja wyłączyłem radio, wolałem myśleć w ciszy. W końcu dojechaliśmy do
skrzyżowania, był korek. Wyszarpnąłem jej słuchawki z uszu.
– No ej!
– Bez ej, bo nie jesteśmy na ty
– warknąłem i zawisłem na kierownicy. Spoglądałem jakie jest obecnie światło i
czy nie lepiej skręcić i zrobić objazd. Zdecydowałem się jednak stać. – I co ja
mam teraz zrobić co? – zapytałem zanim założyła z powrotem tą niszczarkę
bębenków.
Milczała. Zastanawiałem się czy
milczenie to takie przyznanie się do winy, czy najzwyczajniejszy brak słów,
które mogłyby pasować do zaistniałej sytuacji.
– Angela, czy do ciebie w ogóle dociera coś ty
narobiła?
– Jejku, przecież nic się
takiego nie stało – odburknęła wciąż trzymając słuchawki w dwóch palcach obydwu
dłoni, jakby czekając w gotowości by się wyłączyć z rozmowy.
– I jak ja mam cię teraz ukarać,
co? Bo na przełożenie przez kolano, to chyba trochę za duża jesteś, co nie? –
zapytałem ruszając nieco do przodu, bo korek wreszcie zaczął się posuwać.
– No sorry, już tak nie zrobię.
Chyba przeprosiny wystarczą – uznała z cwaniackim uśmieszkiem. Dosłownie
myślałem, że mnie kurwica trafi na miejscu i po pysku nastrzelam. Ostatecznie
jednak musiałem się powstrzymać, bo to nie był byle bachor, a moje własne
dziecko, na dodatek dziewczynka. Postanowiłem odnieść się do jej rozsądku,
logicznego myślenia i przestawić coś takiego jak skutki nieodpowiednich i
nieprzemyślanych zachowań. Nieskromnie liczyłem na powodzenie.
– Słuchaj, a gdyby nas nie było
stać na drugi bilet? Gdybym miał z Amandą zamknięte wydatki już do końca
miesiąca, to co wtedy? Do szkoły byś nie chodziła, czy szła codziennie po sześć
godzin na nogach?
– Ojciec.
– Co ojciec? – zapytałem bo
niczego nie zrozumiałem.
– Jako ojciec masz swoje
obowiązki.
– Angela, ja jestem oazą spokoju
i uosobieniem dobroci, ale do czasu – uprzedziłem. Pohamowałem jednak gniew i
postanowiłem wytłumaczyć jak jakiemuś przedszkolaczkowi. – Jako ojciec swój
obowiązek spełniłem, dałem ci na bilet. Co zrobiłaś z pieniędzmi? – to pytanie
samo mi się tak jakoś wymsknęło, ale w sumie ciekawiła mnie odpowiedź. Był jej
ciekaw normalnie jak cholera.
– Wydałam. Kupiłam sobie obiad.
Jakbyśmy w domu obiadów nie
mieli – pomyślałem.
– Za stówę? Homary jesz,
córeczko? – zapytałem z drwiną.
– I tuńczyka z kawiorem. Zawsze
chciałam spróbować – odpyskowała.
Wtedy byłem już wkurwiony
niemiłosiernie, ale mimo wszystko postanowiłem nie krzyczeć. Opieprzyć ją
zawsze zdążę. Grunt by zrozumiała swoją winę, a wydzierać się to nie sztuka i
do niczego dobrego nie prowadzi.
Nie wiem co mi przyszło do łba
by straszyć Angelę Amandą, ale po prostu miałem wrażenie, że jej się jakoś
bardziej obawia niż mnie. Może Amanda miała racje i ja byłem zwyczajnie za
miękki w stosunku do dzieci, przez to to jej się bardziej słuchali i to ją
zdawali się bardziej szanować.
– Widocznie moja żona ma racje,
trzeba cię na każdym kroku kontrolować, prowadzać za rączkę i wprowadzić ostrzejsze
zasady – rzekłem z lekką rezygnacją, bo naprawdę byłem już zmęczony tą
bezsensowną przepychanką słowną. – W takim razie teraz ja będę kupował ci
bilety. Wsiadał z tobą na początku każdego miesiąca do autobusu jak z małym
dzieckiem i kupował. Co tydzień bywał w szkole, sprawdzał jak się uczysz. Po
szkole widzę cię od razu w domu i zero telewizji i komputera bez mojej zgody…
– Ej no! Nie zrobię już tak. Nie traktuj mnie jak
dziecka, przepraszam.
– Ja już postanowiłem, nie
zaufam ci z marszu, bo ty masz taki kaprys. Zaufanie, Angela bardzo łatwo
stracić, a bardzo trudno odbudować. Poza tym rodzicowi się nie przerywa,
zwłaszcza w takich mom…
– Oddam ci tą kaskę, jakoś
zarobię. Zaufaj mi ten ostatni raz – nalegała.
– Nie. I nie przerywaj więcej,
bo gwarantuje, że wtedy pójdziesz na nogach pozostałą część drogi.
– Ale, że tak z buta? – zdziwiła
się.
– Tak, tak z buta. Ty nawet nie
jesteś ze mną szczera, nawet teraz kłamiesz – wytknąłem z lekkim poirytowaniem.
– Niby w czym? Oddam pieniądze,
jestem szczera.
– Na co je wydałaś. Z tym mnie
kłamiesz. Szybko odpowiadaj, bo zaraz będziemy w domu, chyba że wolisz przy
Amandzie rozmawiać. – Po raz kolejny pogroziłem mojej córce Amandą. Pomyślałem,
że moja żona jest naprawdę dobrym straszakiem.
– Jeśli powiem ci prawdę,
zapomnimy o sprawie?
– Nie. – Jak jej w ogóle mógł
przyjść taki pomysł do głowy, że mógłbym o takim występku zapomnieć? – Ale
docenię szczerość – dodałem pośpiesznie, gdyż naprawdę zależało mi na poznaniu
prawdy, choć większości już się spodziewałem.
Angela jednak mnie wyśmiała.
– Docenisz szczerość, a i tak to
nic nie zmieni.
Postanowiłem więc milczeć.
Przekazać jej pałeczkę i zobaczyć jak sama dalej to rozwinie.
– Powiesz Amandzie? – Nie no,
ona naprawdę bardziej obawiała się gniewu Amandy niż mojego. Ciekawe czemu?
Może powinienem zgłosić się do mojej żony na jakiś kurs, albo założyć jej
szkółkę z treningami dla rodziców „jak stać się surowym i mieć posłuszne
dziecko”. Ciekawe ile byłoby chętnych i czy dałoby się na tym zarobić?
– Raczej tak. chyba nawet zacznę
korzystać z jej rad – uprzedziłem.
– Oczywiście. Zacznij się drzeć,
wymyślać kolejne zasady. Wspaniałe metody wychowawcze, muszę zacząć szanować
cię tak jak ją. Taki mus, tak!?
– Na upartego znalazłbym kilka
innych metod wychowawczych. Zapewniam, że gorszych – uprzedziłem.
– Kij i pas? – zapytała z
wojowniczym nastawieniem. Postanowiłem przemilczeć odpowiedź na to pytanie, bo
nie byłem pewny czy byłbym w stanie zbić którekolwiek z moich dzieci, a tym
bardziej nastoletnie, które nawet mnie specjalnie nie lubi, bo prawie mnie nie
zna.
– Nie radzę ci się buntować i
robić na przekór, bo nie życzę nikomu by miał we mnie wroga – rzekłem powoli i
stanowczo.
– Okay, uznajmy, że wydałam na
rzeczy, na które nigdy byś mi pieniędzy nie dał.
– Alkohol czy papierosy?
– Masz niesamowitą zdolność
dedukcji. Kilka niewinnych piw.
– Jak masz ochotę na piwo, to mi
powiedz, kupie ci, wypijesz przy mnie, w domu – zapewniłem i zjechałem na drogę
wiodącą za miasto. I nagle się ocknąłem i nabrałem oleju do głowy. – Za sto złotych
to tak z trzydzieści piwek. Ogólnie trzydzieści piw w tydzień, co ty
alkoholiczką jesteś?
– Wow. Nie spodziewałam się tego po tobie. Ale
wybacz, nie wyobrażam sobie, że twoja żonka zaakceptuje picie piwa w "jej
domu". I nie nazywaj mnie alkoholiczką, to że czasami wypiję nie znaczy że
od razu jestem pijaczką. Kupiłam i zachowałam na czarną godzinę.
– Zaakceptuje, mogę ci dać
gwarancje, bo jestem pewny, że jakbyś Amandzie powiedziała "czy mogę się
napić piwa, jest w lodówce" to by odpowiedziała "pewnie, weź
jedno". Amanda naprawdę potrafi być spoko, poza tym ona też piął przed
osiemnastką, ja tez, każdy pił, każdy normalny, ale nie życzę sobie by moja
córka piła po bramach. Jasne?
– No okay. Czyli jak będę
chciała trochę zaszaleć to mam powiedzieć i tak bez problemu kupisz mi wódkę? –
zapytała bezczelna.
– Znasz powiedzenie "daj
palec to wezmą rękę"?
– A ty znasz powiedzenie
"kuj żelazo póki gorące"?
W tamtym momencie pomyślałem, że
to jednak moja krew. Takie racjonalne myślenie, ostre riposty i to takie
szybkie. Byłem z niej dumny jak cholera, ale nie mogłem jej tego powiedzieć.
Uśmiechnąłem się tylko patrząc w lewą szybę by czasami nie dostrzegła mojego
uśmiechu.
– Oczywiście, że znam, każdy żonaty
je zna – wysiliłem się na lekki dowcip. – Angela, jak będzie impreza, będziemy
pić, to ty też dostaniesz kieliszek, jeden, czy dwa. Jednak moim zdaniem wódki
się nie pije tak bez okazji i nie do zerwania filmu – wyjaśniłem spokojnie.
– Ale ja lubię wódkę. Tylko z
kimś, a wy mnie na imprezy gdzie mogłabym się spokojnie upić nie puścicie.
– Spokojnie upić? No teraz to
cię już w ogóle na żadną imprezę nie puszczę.
– No dzięki! Czyli muszę pić po
garażach?
– Nie przystoi upijać się
kobiecie. Tym bardziej nieletniej.
– Nie cierpię stereotypów. Co z
tego że jestem dziewczyną? Uwierz, w piciu przewyższam niejednego faceta.
Moglibyśmy się kiedyś zmierzyć. – Pomyślałem, że ma niewyparzoną gębę i nie wie
kiedy przerwać. Angela po prostu nie wyczuwała granic, nie wiedziała kiedy
zrobić krok w tył, a kiedy całkowicie się wycofać z dyskusji. Coraz częściej
miałem wrażenie, że ona traktuje mnie jak starszego kumpla, jak takiego spoko wychowawcę
na koloniach, a nie jak ojca. Pomału zacząłem w myślach popierać teorie Amandy,
że nie ma respektu, szacunku i grzecznych dzieci bez cienia strachu.
– Ja jestem tradycjonalistą,
córeczko, dlatego zawierzam niektórym stereotypom. Poza tym wolałbym byś mi się
chwaliła innymi osiągnięciami, na przykład szkolnymi.
– Jestem wszechstronnie
uzdolniona – odpyskowała.
– Angela! Granice są, naprawdę –
warknąłem.
– Wiem o tym. Ale granice dla
każdego są inne.
– Ty masz przestrzegać moich
– Nigdy nie powiedziałeś gdzie
one są. – Czyli nawet ona sama popierała Amandę o tym nawet nie wiedząc.
– Amanda ci przedstawiła jakie
zasady panują w naszym domu, ja mogę dodać od siebie kilka. Takich jak: Nie
pyskujesz, nie spierasz się bez sensu, nie pijesz bez mojej wiedzy i zgody i nie
po bramach, jak już to przy mnie, nie palisz, bo ja jestem wrogiem papierosów,
uczysz się, chodzisz do szkoły, nie kłamiesz, nie oszukujesz, nie kradniesz,
nie kombinujesz jakby mnie wykiwać.
– Słowem: nie jesteś nastolatką
– rzuciła z taką dozą cynizmu, że już oczyma wyobraźni widziałem jak staje na
poboczu, wyciągam ją z auta, opieram o maskę i piorę ile wlezie.
– A co, bycie nastolatkiem to
upijanie się, wagarowanie i kłamanie? To bycie debilem do entej moim zdaniem,
na dodatek bycie niewychowanym bachorem, a nie nastolatką i twojego takiego
zachowania sobie nie życzę ! – W końcu zebrałem w sobie siły by na nią
krzyknąć. Poskutkowało. Zamilkła, tylko patrzyła na mnie kątem oka. Tak mnie
objeżdżała ze złością.
W końcu przemówiła, ale już o
wiele spokojniej i na pewno dużo stateczniej:
– Trochę przesadziłam. Chodzi o
to, że póki mam czas, chcę szaleć. I oczywiście to nie dzikie orgie z
hektolitrami alkoholu, ale kulturalne imprezki wśród znajomych przy piwie albo
butelce wódki.
– Zastanowię się. Przedyskutuje
to z Amandą i zastanowię się, póki co mówię nie – odpowiedziałem na jej pomysł
o piciu wódy i imprezowaniu bóg wie gdzie, bóg wie z kim, i bóg wie o której. –Jeszcze
jedno piwo, bo ktoś ma urodziny, mógłbym zrozumieć i na nie przystać, ale nie
na żadne imprezy z kilkoma piwami, czy kilkoma kielichami – wyjaśniłem. – Wysiadaj
bo jesteśmy już pod domem – oznajmiłem i wyłączyłem silnik. Obróciłem się tak,
że opierałem się prawym bokiem. Patrzyłem na moją córkę. Starałem się przybrać
jak najbardziej surowy wyraz twarzy. – I
kara jest taka jak mówiłem na początku. Pójdę z tobą jutro, sam ci zakupie
bilet w autobusie, wysiądę i dalej sobie już pojedziesz sama. W szkole będę
regularnie co tydzień lub co dwa i zero komputera i telewizji. I zapamiętaj, że
ja też sobie nie pozwolę po głowie skakać.
Angela się najwidoczniej
obraziła. Bardzo się obruszyła i nawet nie patrzyła w moją stronę. Siedziała
tak naburmuszona, z rękoma zwiniętymi na piersi i patrzyła w boczną szybę.
Zachowywała się więc jak typowa kobieta, która ostentacyjnie pokazuje swoje
niezadowolenie z powodu nie otrzymania tego co chce. To nie musi wcale dotyczyć
rzeczy materialnych, może dotyczyć braku pozwolenia na coś.
– Tatuś roku się znalazł –
wybuchała gdy wysiadałem z samochodu.
Trzymając się dachu, nachyliłem
się do niej i wypowiedziałem z dużym, wręcz stoickim spokojem, choć przy niej
to zapewne nawet sam święty straciłby cierpliwość:
– Jeśli jest taka konkurencja,
chętnie się zgłoszę, liczyłbym nawet na wygraną.
– Żebyś się nie przeliczył,
kochany ojczulku – odrzekła z cynicznym uśmieszkiem. Wysiadła i trzasnęła
drzwiami.
– Wracaj! – zawołałem za nią.
– Otwórz i zamknij, po cichu,
zobaczymy czy umiesz.
– Nie umiem i nie chcę się
nauczyć.
– Jak się okaże że nie umiesz,
to będziesz się uczyć – zapewniłem ostro, ale nadal bardzo spokojnie. Nie
chciałem jej terroryzować, ostatecznie dla niej to też była nowa sytuacja.
Wcześniej nikt jej nigdy nie mówił jak ma się zachowywać i niczego od niej nie
wymagał, ale przecież to nie był powód by wiecznie miała taryfę ulgową.
Podeszła do drzwi, otworzyła je
i jeszcze raz nimi trzasnęła, tym razem znacznie mocniej. Dosłownie nimi
pierdolnęła, że to cud, że nie odpadły. Wkurwiłem się, ale powstrzymałem
wybuch. Zamiast się wydzierać postanowiłem być stanowczy i surowy.
– Dwadzieścia razy otwierasz i
zamykasz po cichu, tak jak należy, a spróbuj trzasnąć jeszcze raz, to ja
trzasnę ciebie – zagroziłem.
– Nie – zbuntowała się
obrażalska księżniczka.
Skierowała się w kierunku domu
więc ją dogoniłem. Chwyciłem za ramie i siłą doprowadziłem z powrotem do
samochodu.
– Co ty wyprawiasz? – zapytałem
prosto w oczy.
– Idę do domu. Puść mnie!
– Nie drzyj się – wycedziłem
przez zęby. – Ty naprawdę myślisz, że ja na takie coś pozwolę, na jakieś twoje
kpiny i fochy?
Angela zaczęła milczeć. Nie
wydawała się skruszona, ani przestraszona, ale widać wyczuwała już granice
moich nerwów. Zazwyczaj odpuszczała przed samą kreską, za którą była już tylko
konsekwencja. Jednak kiedy złapałem już kilka oddechów i lekko się uspokoiłem,
ona powracała znów do wyprowadzania mnie z równowagi, by znów się zatrzymać
przed tą magiczną granicą. Była w tym kurewsko dobra, za dobra, jak na kogoś
kto mnie tak krótko zna.
– Ty wiesz, że ja potrafię być
bardzo nieprzyjemny? Tylko pytanie do ciebie, czy mam się takim stać? –
zapytałem prosto z mostu. W moich oczach zaświeciły się iskierki gniewu. Angela
najprawdopodobniej je dostrzegła, bo już otwierała usta by zaprotestować, ale
w ostatniej chwili odstąpiła od wykonania tego pomysłu.
Wypuściłem jej ramie z mojego
uścisku i wyczekiwałem jakiegokolwiek ruchu w kierunku posłuszeństwa mojej
osobie. Podeszła do samochodu, zamknęła drzwi bardzo cicho. Tak cicho, że nie
było słychać nawet szmeru. Dotarło do mnie, że nawet ja aż tak cichuteńko nie
zamykam. Odwróciła się i poszła do domu.
Stałem tak chwile jakby mnie
wmurowało do ziemi, ale w końcu skierowałem swoje kroki w tym samym kierunku co
wcześniej Angela. Wszedłem do domu. Poczułem wargi mojej żony na moim policzku.
To był przyjemny dotyk, przyjemne uczucie i w ogóle na nic innego bym tego nie
zamienił.
– Zrobiłam obiad.
– Jaki? – dopytywałem.
– Twój ulubiony, gołąbki z
pekinką. Zapraszam do stołu, jest już ciepłe. – Amanda nawet przejęła moją
marynarkę zaraz po tym jak ją z siebie zdjąłem. Widziałem jak zwija ją na pół.
– Ja odwieszę – zapewniła i
pognała na górę schodami. Zapewne do garderoby. Nie chciałem jej już
zatrzymywać. Usiadłem więc do stołu i wyczekiwałem aż do nas powróci. Patryk i
Kamil dumnie siedzieli już w swoich krzesełeczkach i coś zajadali. Angela także
zajęła już swoje miejsce.
Aleks dobrze zrobił wymierzając karę Angelice jednak nie wiem czy nie był trochę za surowy ale dyscyplina jej nie zaszkodzi.Jednak Aleks jest troszeczkę niekonsekwentny.Zastanawiam się czemu Amanda jest taka miła dla Olka tak skacze koło niego.
OdpowiedzUsuńAleks dobrze zrobił wymierzając karę Angelice. Chwilami odnosiłam wrażenie, że sprawdzała granice na jak wiele może spobie pozwolić zanim Olek się wścieknie na dobre. Podejrzany jest fakt, że Amanda wzieła od Aleksa marynarkę i pobiegła z nią do garderoby.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Angele... Rewelacyjna jest :) I jednak charakterek ma.
OdpowiedzUsuńCo do kary, mi się znowu wydaje, że z tym szlabanem na wszystko to przesadzają. Oni z niej robią takiego więźnia.
Choc Aleks i tak wykazał sie cierpliwością i to jak na niego nieziemską :)
Aaa, co do tego zachowania Amandy to myślę, że chce tą marynarkę przeszukać.
UsuńOoo i jeszcze co do tego pytania z obrazka. O tym czy Aleks jest za miękki.
UsuńJak dla mnie jest za surowy. Za bardzo się o wszystko czepia i chce kontrolować. Wpada ze skrajności w skrajność. Jeszcze niedawno nikt Angeli nie pilnował teraz wydaje jej rozkazy ojciec i macocha. Czym bardziej chce się nastolatkowi skrepowac ręce tym on chętniej przekracza granice i łamie zasady.
Ja np całe zycie miałam z rodzicami przyjacielskie stosunki - oni ufali mi ja im. mogłam właściwie bardzo wiele, dzięki temu do wielu rzeczy po prostu mnie tak nie ciągnęło... Czym bardzie stara sie dziecko ograniczyć, tym gorzej - moim zdaniem.
A patrz na to nie wpadłam, ale to całkiem prawdopodobne - Detektyw Amanda na tropie ;)
UsuńTo będzie ciekawe... Szczególnie jeżeliby coś odkryła, albo Aleks by sie o tym dowiedział... Czyżby kolejna awantura murowana? :)
UsuńAmanda nie przeszukiwała mu marynarki. Odwiesiła po prostu, zwyczajnie, bez żadnego drugiego dna. Widziała jego spięcie z Angelą, potem jego zmęczenie jak wszedł do domu... wyręczyła go, bo jest jej mężem i uznała, że może mu umilić odrobinkę dzień :)
UsuńJa nadal nie mogę pojąć dlaczego Olek potrafił być surowy i konsekwentny w stosunku do Amandy, a jeżeli przychodzi do własnej córki to jest delikatny jak baranek. Mam wrażenie, że Angela nie ma do niego w ogóle szacunku i nie jest dla niej żadnym autorytetem.
OdpowiedzUsuńAngela naprawdę boi się Amandy czy chodzi o to, że już tyle ją kryła i teraz obawia się, że ją wyda?
Odwieszanie marynarki nie wydaje mi się przesadą, ale dlatego, że zrobiła to z własnej woli. Zupełnie inne zdanie miałabym na ten temat gdyby on to na niej wymusił, ale tak to jest ok. Chociaż też zastanawia mnie ta milutka Amanda. Coś nabroiła? Czy dopadają ją wyrzuty sumienia, że kryła Angele?
Ale jak on ma być dla niej autorytetem, jak on nawet nie jest jej ojcopodobnym ideałem, na dodatek nie było go przez 15 lat jej życia. Dla niej to obcy człowiek, nie traktuje go jak rodzica i tu się jej akurat nie dziwie. Fakt, że chwilami przesadza, ale...
UsuńMyślę, że Aleks chce być dla niej ojcem, chce by go lubiła, a nie tylko się go bała, dlatego jest delikatny, bo postępuje nico na czuja, bo jej właściwie nie zna.
Na drugie pytanie to musi odpowiedzieć autorka Angeli, bo ja naprawdę nie wiem.
Zaskoczę was, nie przeszukała mu marynarki, naprawdę poszła ją tylko odwiesić ;)
Sandro! No i zniszczyłaś nasze spekulacje ;)
UsuńNo bo wyście z niej już jakiegoś Rutkowskiego robili :)
UsuńNo bo ta sytuacja aż się sama prosiła o drugie dno ;) Naprawdę nie podkusiło ją żeby przeszukać? Pytam bo coś czuję, że ja bym tam obszukała.
UsuńAmanda postanowiła zaufać mężowi. Kur..wa nada mi łzawi oko i nie mogę części dokończyć... ;(
UsuńZaufanie ważna rzecz. Auć to nie dobrze może ci coś wpadło do tego oka?
UsuńMakijaż musiałam zmyć po prostu. Kupie inną maskarę, ta jest chu(j)na :) - Ja nie klnę, ja nie klnę... :)
UsuńAngela obawia się Amandy, bo nie ufa jej do końca. Nie zna jej i boi się, czy ta nie zdradzi tajemnicy.
UsuńSerilla
Amanda postrachem dla Angeli:) Amanda się zmieniła to wkracza Angela ze swoimi pomysłami:) Mam wrażenie,że w tym odwieszeniu marynarki był jakiś ukryty powód...czyżby nadal podejrzewała go o zdradę?
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno zastrzezenie :) nie ma sformułowania "kłamać mnie". Albo kłamać komuś, albo kogoś okłamywać.
OdpowiedzUsuńZamykanie drzwi - pomysł genialny. Sama kiedyś tak robiłam, tylko z drzwiami od pokoju ;D
Przepraszam, że tak rzadko komentuje, ale czytam od początku i jestem dopiero w połowie. Te nowe części czytam kiedy brakuje mi silnej woli w kolejności czytania :D
BlackCat :)
No nie ma, ale Olek ma umysł ścisły, to i nie mówi zbyt poprawnie :)
UsuńJa wiem, że chcecie żeby było naturalnie i tak jak jest w rzeczywistości, ale to razi... Przynajmniej mnie :) Ale ja z założenia jestem czepliwa :)
UsuńPoza tym Amanda jedna albo druga mogłyby go poprawić ;)
BlackCat
Amandzie się zdarzało go poprawiać :)
UsuńDobrze, że Olek wymierzył jej kare. Troche dyscypliny jej nie zaszkodzi. Ale i tak myślę, że Angela i ak jeszcze bedzie szarpac nerwy Aleksa, wiele razy. Mi się wydaje, ze Olek jest troszke za miekki. Troche za bardzo daje, ze tak powiem soba pomiatac. Ale dobrze, ze zrozumial to teraz. Ciekawe jak na to wszystko zareaguje Amanda? Poczekamy zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńPoczekacie, do następnego tygodnia :)
UsuńNie mogę się doczekać. :) Poćwiczę sobie cierpliwość :>
UsuńWreszcie się wyda kto był tą kochanką Olka :)
UsuńHehe czyli jednak kochankę miał :) No ciekawe, ciekawe kto to :>
OdpowiedzUsuńMiał czy nie miał, to się okaże :)
UsuńCzemu ty nie śpisz? Noc jest w końcu :)
Bo ze mnie to taki Marek Nocny :)
OdpowiedzUsuńTo ja mam tak, że albo bezsenność i starcza mi 4 godziny snu na 48 godzin, albo śpiączka i 14 godzin w łóżku :)
UsuńMam podobnie :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak Aleks powinien rozmawiać z córką jak najczęściej żeby wzajemnie się siebie uczyli , poznawali itp.
OdpowiedzUsuńCo do kary jak dla mnie mocno przesadzona ja bym raczej stawiała na odpracowanie kasy za bilet a nie zabieranie wszystkich przywilejów bycia nastolatką . Straszenie córki własną żoną jest śmieszne jak się to czyta ale nie popieram .
Dobrze że dał jej kare, może trochę za surową ale trochę dyscypliny się jej przyda możne też poczuje trochę respektu do Aleksa.
OdpowiedzUsuńAngela strasznie testuje wytrzymałość Aleksa, ciekawe kiedy mu wreszcie puszczą przy niej nerwy..
OdpowiedzUsuńOna cały czas sprawdza na co jej ojciec pozwoli. Aleks zaczyna tracić cierpliwość, to się dla smarkuli w końcu źle skończy. Tylko dlaczego on ją straszy Amandą, nie stać go na to, żeby sam sobie poradził z własną córką.
UsuńAngela sprawdza na ile może sobie pozwolić. Olek zachował się wzorowo był opanowany pomimo, że w środku aż sie gotował
OdpowiedzUsuń