sobota, 22 lutego 2014

Część 282 - Spór o lisa




Angelika (Serilla)

Retrospekcja:
– Co tam ostatnio przerabialiście? – zapytał Hubert chwytając za mój zeszyt.
– Te takie krzyżyki – odpowiedziałam z uśmiechem i dumą w głosie. On nie uśmiechnął się. Przybrał zarazem ironiczną i cyniczną minę. Nie lubiłam go w takich chwilach, gdy patrzył na mnie jak na dziecko, któremu trzeba wszystko tłumaczyć. Fakt, może z matmy nie jestem orłem, ale mam wiele innych zalet.
– Chyba na religii, a ja mała nie pytam o religię. O matmę mi chodzi.
– No o matmie mówię. Pozioma kreska i pionowa, i one miały strzałki, i się zaznaczało kropki na x i y.
– A te x i y to co to są? – spytał z nadzieją w glosie i usiadł na biurku, przy którym siedziałam.
– Kreski? – odpowiedziałam pytająco. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Matematykę traktowałam jak dzieło szatana. Zmuszanie nas do nauki o x, przekątnych, sinusach i innych bzdurach to legalna forma tortur! I tak w przyszłości będę używać kalkulatora i Google żeby coś sprawdzić. Hubert wstał energicznie z biurka, trzasnął zeszytem, który wcześniej przeglądał. Spadł  tuż obok mojej dłoni co sprawiło, że natychmiast schowałam ją pod biurko. Zaskoczył mnie, drgnęłam nerwowo.
– Kreski to ja ci za moment mogę z prezentować, na dłoniach od linijki – warknął ostro.
– Tak, tak jasne. Już wiem to były te no... ości! – wykrzyknęłam dumna z siebie. Jednak coś tam pamiętałam.
– Ości? – jego oczy zrobiły się większe, jakby nie mógł uwierzyć, że istnieje ktoś, kto nie zna wszystkich pojęć na świecie.
– No, jakoś tak, nie? –  powiedziałam.
Hubert znowu podniósł się. Czy on nie może usiedzieć w miejscu chociaż parę chwil? Tak trudno? Rozpraszał mnie. Podszedł do parapetu,wypił trochę kawy ze srebrnego kubka z logo firmy. Przewróciłam oczami. W takim tempie zejdzie nam do wieczora.
–             Ości, oci, osi – próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek. Nagle mnie olśniło. – Hubert już wiem! – wykrzyknęłam uradowana. – To były osie!

Teraźniejszość:
Kartka, na której Hubert rozpisywał osie leżała przede mną i przypominała o mężczyźnie. Ostatnio oddaliliśmy się od siebie. Rzadko się spotykamy, głównie piszemy SMS-y. Straciliśmy kontakt po tym, jak zamieszkałam w domu Górskich. Dużo działo się w moim życiu i potrzebowałam chwili przerwy, aby wszystko poukładać. Ale wydaje mi się, że ta przerwa trwa za długo. Tęsknię za jego ramionami, tonem głosu, dniami, które spędzaliśmy tylko we dwoje. Chwilami kiedy byłam jego, a on mój.
– Kłakulak! Słuchasz mnie? - spytała ostro jędza od biologi.
– Oczywiście – spojrzałam jej prosto w oczy.
– Więc o co przed chwilą zapytałam?
– Czy pani słucham? - przez chwilę milczała, bo nie mogła zaprzeczyć, że to prawda.
– Skoro jesteś taka mądra, to wymień przystosowania ssaków do życia w wodze – poprawiła okulary, które osunęły jej się na koniec nosa.
– Opływowy kształt ciała,  kończyny przekształcone w płetwy, zdolność zamknięcia nozdrzy podczas nurkowania i gruba warstwa tłuszczu pod skórą – odpowiedziałam jednym tchem.
Nauczycielka była w szoku, podobnie jak reszta klasy. Nikt się nie spodziewał, że ja, Angelika Kłakulak, pasjonuję się biologią. Wszyscy uważają, że nie jestem nic warta. Pyskata buntowniczka. Posłałam nauczycielce triumfalne spojrzenie.
– Siadaj. Ale pamiętaj, że będę ci się przyglądać – mruknęła nauczycielka. Do końca lekcji miałam spokój.
Wchodząc do mieszkania, już od progu, słyszałam krzyk Patryka. Jego pisk świdrował mi w uszach.
– Nie, ne, ne!
Moim oczom ukazał się oto taki obrazek. Aleks siedzący z Kamilkiem przy stole i spokojnie czytający gazetę oraz Amanda ciągnąca za rękę opierającego się Patryka. Chłopiec zapierał się z całych sił, więc matka wzięła go na ręce i siłą wsadziła do krzesełka. Westchnęłam. Było tak za każdym razem, kiedy zbierało się do jedzenia. Jednak lubiłam bliźniaki. Nie przyznawałam się, ale podobało mi się gdy witali mnie radosnym okrzykiem. Podczas gdy Amandy nie było w pobliżu, bawiłam się z nimi. Siedzący w krzesełku Patryk zaczął płakać. Nie wyrywał się, próbował płaczem skruszyć serce matki. Sprytny z niego chłopak. Gdyby Amanda miała jakiekolwiek uczucia, dawno by go przytuliła. Ona jednak ignorowała syna. Na stole stała waza z parującą zupą, na obiad były chyba mielone. Zapach rozchodził się po mieszkaniu, a ja, głodna jak wilk, marzyłam tylko o tym, żeby zatopić zęby w kawałku dobrego mięsa. Rzuciłam plecak w kąt, co od razu zauważyła żona mojego ojca. Jej pasją  jest udupianie mnie na różne sposoby. „Jak wkurwić Angelikę Kłakulak? - poradnik autorstwa Amandy Górskiej” - tak właśnie wyglądało moje życie w tym domu. Byłoby całkiem przyjemnie gdyby nie ta suka.
– Plecak trzyma się w pokoju – warknęła.
– Może się trzyma, nie wnikam.
– Zanieś go do siebie.
– Nie. Zrobię to po obiedzie – mruknęłam w jej stronę.
– Zrobisz to teraz, a po obiedzie włożysz naczynia do zmywarki.
– A do tego zaszczekam i przyniosę kapcie w zębach?
– Możesz jeszcze podać łapę – uśmiechnęła się ironicznie.
– Angela zaniesie plecak po obiedzie. Zaniesie plecak, potem włoży naczynia do zmywarki – odezwał się ojciec stanowczym tonem.
– O nie! Może to twoja córka, ale ten dom należy też do mnie i wymagam porządku.
– To sobie go zrób, jeśli aż tak ci zależy!
– Mam znowu zacząć liczyć? Grzeczniej się odzywaj.
– Dość tego! - Aleks uderzył pięścią w stół. Odłożył gazetę i rzucił nam groźne spojrzenie. W jadalni panowała cisza, jak makiem zasiał. Nawet wciąż łkający Patryczek zamilkł na chwilę. – To już się staje nie do wytrzymania!
– Nie moja wina, że ona... – zaczęłam, ale przerwał mi.
– Cicho, Angela! Jak mówiłem, wkurwia mnie, że przychodzę do domu po pracy i zastaję dwie walczące kobiety. Chcę odpocząć, nie pozwalacie mi na to. Dom to miejsce spokoju, a nie miejsce bitwy dla dwóch nastolatek, zachowujecie się gorzej niż dzieci na placach zabaw, i to obydwie. Z plecaka, butelki, i bóg wie z czego jeszcze, potraficie zrobić awanturę, która gdyby pozwolić jej się rozwinąć, to śmiało dorównywałaby wojnie światowej.
– Przecież...
– Powinniście się lepiej poznać. Może to sprawi, że skończą się te wieczne kłótnie.
– Jak? Amanda ma mnie zabrać do wesołego miasteczka i na lody? – zadrwiłam.
– I może jeszcze na watę cukrową co? – zapytała drwiąco.
– Amanda. – Ojciec na nią jakoś tak surowo spojrzał. – Angela, gdybyś była młodsza, zapewne wesołe miasteczko zdałoby egzamin. Jednak mam lepszy pomysł. Amando, zabierzesz jutro Angelikę do galerii na kilka godzin. Jest sobota, zostanę z dziećmi. Wy pochodzicie po sklepach, kupicie coś.
– Moim zdaniem taki wypad to nagroda, a czym ona sobie zasłużyła? – zauważyła kobieta.
Zasłużyłam sobie tym, że jeszcze ani razu nie dałam ci w mordę. Naprawdę masz niebywałe szczęście, że nie chcę tego robić przy bliźniakach, inaczej zapoznałabym twoje usta ze smakiem podłogi.
– Zależy mi żebyście przestały się kłócić. Więc proszę nie dyskutuj tylko zrób to.
– Ale... – zaczęła Amanda, ale została potraktowana tak, jak ja wcześniej.
– Powiedziałem. Wystarczająco podważyłaś mój autorytet przy dzieciach. Jesteś moją żoną i masz się mnie słuchać. Przypomnieć ci Dekalog?
Nie wiedziałam czym jest ów „Dekalog”, ale musiało być to coś ważnego, bo Amanda zamknęła usta i pokiwała głową na znak, że się zgadza.
– A teraz jedzmy, bo wszystko wystygnie – powiedział Aleks uznając sprawę za zakończoną.
Następnego dnia zjedliśmy śniadanie bez słowa. Miałam nadzieję, że „cudowny” wypad z żoną mojego ojca szybko się skończy i będę mogła mieć czas dla siebie. To nie tak, że nie lubię chodzić po sklepach, ja po prostu nie chcę z nią.
Otworzyłam drzwi brązowego BMW i wsiadłam do środka. Oparłam plecy w wygodnym, czarnym fotelu.
– Zapnij pasy – powiedziała Amanda wkładając kluczyki do stacyjki.
– Przecież nic mi się nie stanie. Nie jestem już dzieckiem.
– Za jazdę bez zapiętych pasów jest mandat dla pasażera i dla kierowcy, a ja nie mam pieniędzy żeby płacić za twoje fochy.
Przewróciłam oczami i zrobiłam to, o co mnie prosiła. W końcu nie było to szczególnie duże poświęcenie. Amanda próbowała zacząć rozmowę, ale po kilku razach dała sobie spokój. Kiedy staliśmy w korku zaczęłam zastanawiać się, kiedy zaczęłam myśleć o Aleksie jako o ojcu. Kazał się tak nazywać kiedy absolutnie nie zgodziłam się na „tatę”, jednak ostatnio nawet go polubiłam. Jest niezły w karty, można z nim pogadać i choć wolałabym żeby był szalonym gangsterem, nie mogę narzekać. Mógł mi się trafić gorszy, w końcu moja matka miewa dziwne pomysły. Z jej charakterem równie dobrze mogła zajść w ciążę z punkowym gitarzystą jak i szanowanym, nudnym prawnikiem.
Gorzej jest z Amandą. Tej suki nie cierpię ponad wszystko. To wprost niewiarygodne, że taka zołza może mieć takie fajne dzieci, bo bliźniaki uwielbiam. W tej kobiecie wszystko doprowadza mnie do białej gorączki. Ciągłe patrzenie na mnie z wyższością, zasady i ironiczny uśmiech. Myśli, że jest kimś więcej ode mnie, ale to nie ja puszczałam się na lewo i prawo.
Galeria „Jupiter” była moją ulubioną. Czasami przychodziłam tu ze znajomymi pośmiać się, obejrzeć ciuchy i spędzić dzień poza szkolnymi murami. Dziś przewijałam się wśród tłumu ludzi razem z Amandą. Mijałyśmy wiele osób, a ja wciąż miałam głupią nadzieję, że gdzieś wśród nich jest Hubert. Kiedy szłyśmy wzdłuż sklepowych wystaw, ona nagle przystanęła wpatrzona w jedną z nich. Oczy jej zalśniły, na twarzy pojawił się uśmiech. Za szkłem, na manekinie wisiał lisi bezrękawnik.
– Śliczne – szepnęła Amanda.
– Raczej straszne – skrzywiłam się – Jest prawdziwe.
– Wiem, zawsze marzyłam żeby taki mieć.
– Jesteś potworem! Żeby spełnić zachciankę przyczyniasz się do śmierci niewinnych stworzeń!
– Przecież moje jedno futrzane odzienie nikomu nie zaszkodzi. Nie chcę ich kolekcjonować.
– Tysiące niewinnych lisów są hodowane tylko po to, żeby je zabić, a potem takie paniusie jak ty kupują sobie futra myśląc, że pochodzą z księżyca – mówiłam coraz bardziej podnosząc głos.
Zabijanie zwierząt na futra to największe okrucieństwo, a do tego legalne! Hodowane na futra zwierzęta przeżywają swoje krótkie życie na specjalnych fermach hodowlanych, budzących  skojarzenia z obozami zagłady. Są stłoczone w niewielkich klatkach, pozbawione możliwości ruchu i wystraszone. Takie Auschwitz za pozwoleniem prawa. Za pięknie uszytym futrem stoją zamordowane zwierzęta, którym odebrano najważniejsze prawo – prawo do życia. Zamiast krzywdzić stworzenia, które nikomu nic nie zrobiły przydałoby się odstrzelić niektórych ludzi. Na przykład pewne pyskate, głupie żonki.
W końcu Amanda westchnęła i odeszła od wystawy. Może przemówiły do niej moje słowa, a może po prostu nie chciała się dłużej sprzeczać. Zawitałyśmy do jednego z modnych sklepów. Z obojętną miną minęłam damskie fatałaszki i ruszyłam do działu męskiego przyglądając się bluzom z kapturem. Spodobała mi się jedna, zielona z czarnym graffiti i połączoną kieszenią. Zdjęłam ją z wieszaka i przyłożyłam do bluzki.
– Pasuje ci do oczu. Masz takie jak Aleks – Amanda nagle pojawiła się tuż za mną. – Przymierz.
Przy przebieralniach znajdowało się stoisko z bielizną. Spojrzałam uważnie na rozmaitość stringów, fig, staników i seksownych kompletów. Czarna koronka przeplatała się z czerwoną. Zastanawiałam się, która najbardziej spodobałaby się Hubertowi. Stanik z czarnej satyny a może fioletowa koszulka nocna? Może złożyć mu niespodziewaną wizytę w jednym z tych kompletów? Stałam tak chwilę pogrążona w marzeniach, gdy z zamyślenia wyrwał mnie głos Amandy.
– Chyba nie potrzebujesz takiej bielizny - wskazała na stoisko. – Myślę, że nie miałabyś jej komu pokazywać.
– Za to tobie jest bardzo potrzebna. Bez niej nigdy nie zostałabyś panią Górską – odgryzłam się.
– Co masz na myśli?
– To, że gdybyś łaziła w worku po ziemniakach i cierpiała na wieczny ból głowy, ojciec nie byłby z tobą.
– Nie znasz go. Poza tym masz za małe doświadczenie z facetami żeby głosić takie teorie. Nie wiesz jeszcze wielu rzeczy – spojrzała na mnie pobłażliwie.
– A mnie się wydaje, że to ty nie wiesz czegoś ważnego.
Drwiący uśmiech Amandy zniknął jak starty ścierką. Stała jak słup soli wpatrując się we mnie z niedowierzaniem. Trzymana w ręku sukienka wysunęła się jej z ręki, jednak ona nie zwróciła na to najmniejszej uwagi.
– O co ci chodzi? - zapytała lekko blednąc.
– Tajemnica - zatrzasnęłam drzwi przebieralni zostawiając Amandę wciąż stojącą bez ruchu przed nią.


17 komentarzy:

  1. Aleks w końcu przestał być taki irytująco bierny. Amanda z Angelą chyba nigdy się nie polubią, ale może chociaż przestaną sobie robić na złość i na każdym kroku się kłócić o byle bzdurę. Dobrze w sumie, że Olek zainterweniował, bo tak znowu pewnie by się rozkręciło głupie gadanie Amandy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +2348104102662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.

      Usuń
  2. Ja szczerzę wątpię,że Amanda porozumie się z Angelą.One się po prostu nie lubią a Angela Amandy to wręcz nienawidzi.Rozumiem,że Aleksa już wkurzały te ich wieczne kłótnie ale żeby tak od razu zmuszać je do wspólnych zakupów .Poza tym on też trochę podważył jej autorytet.Nie wiem czy Angelika zna jakąś tajemnice Olka ale zapewne Amandzie pierwsze co przyszło na myśl to to,że Angela wie coś o Aleksa niewierności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie Aleks odniósł się do stosunkow miedzy Amanda a Angela i sprobowal cos z tym zrobic... Te wspolne zakupy pewnie wiele nie wniosa w poprawe relacji dziewczyn ale moze z czasem sie dogadaja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie wierzę w to, że Amanda i Angela się polubią, będzie dobrze jeśli zaczną się tolerować. Ciekawe o co chodziło Angeli z tą tajemnicą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie Amandzie zniknął ten uśmieszek myślałam że triumfu Angeli to już sie nie doczekam !

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie Aleks zainterweniował.
    Co do rozmyślań o Hubercie, to już nie mogę się doczekać, kiedy on sie dowie, że Angela to córka Aleksa i pasierbica Amandy... ; )
    Co do tej tajemnicy to Angela blefuje, czy coś naprawdę jest?

    OdpowiedzUsuń
  7. No nareszcie Olek zainterweniował w tym konflikcie bo powoli zachowanie Amandy robiło się wkurzające. Ja rozumiem zasady i w ogóle, ale zaczynała się o każdą rzecz czepiać. Jednak nie wydaje mi się, żeby zmuszanie ich do spędzania razem czasu miało przynieść jakieś pozytywne efekty. A już w ogóle bez sensu było wyciąganie w tej sprawie Dekalogu. One po prostu się nie lubią, a zmuszanie ich do wspólnych interakcji tylko to pogorszy. Zaintrygowała mnie ta tajemnica Angeli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym dekalogu to mu się tak wysmyknęło i to było do Amandy, nie by ją zmusić do zakupów z Angelą, ale by się odzywała jak należy do własnego męża i nie dyskutowała ciągle.

      Usuń
  8. ciekawe czy to tylko zagrywka Angeli żeby dopiec Amandzie czy naprawdę coś wie. Wreszcie Aleks coś zaczął robić żeby się dogadały, jednak to chyba niemożliwe. Maggie

    OdpowiedzUsuń
  9. No skoro mu się tylko wysmyknęło to jakoś można mu to darować. Aczkolwiek ciekawa jestem co by zrobił jakby któryś z chłopców, albo Angela o to zapytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłopaki są za mali by zapytać, a Angelę zbyłby słowami "przysięga małżeńska do czegoś żonę zobowiązuje"

      Usuń
  10. Dobry pomysł wysłać dwie młode dziewczyny na wspólne zakupy może to je do siebie zbliży nie mówię , że od razu się zaprzyjaźnią ale będzie to może krok na przód w ich relacjach.

    OdpowiedzUsuń
  11. Angela jest naprawdę wredna ona da im jeszcze nie raz popalić

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie byłabym taka pewna, czy Aleks miał z tymi zakupami taki dobry pomysł, choć tonący brzytwy się chwyta, facet chce mieć trochę spokoju we własnym domu. A tam tylko dwie walczące kobiety.
    Nieładnie ze strony Aleksa, że chciał wykorzystać dekalog w tej rozgrywce, to sprawa między nim, a Amandą.
    Angela to odczuwa jakąś szczególną radość, jak tylko uda jej się dogryźć Amandzie, perfidnie sugeruje, że zna jakąś tajemnicę Olka, podsyca jeszcze bardziej zazdrość i podejrzliwość Amandy.

    OdpowiedzUsuń
  13. W sumie to się nie dziwię Aleksowi bo w końcu on ciężko pracuje i wiadomo po pracy chciałby odpocząć. Uważam, że Amanda trochę przesadza ok z tą butelką to ujdzie poprosiła nie podziałało to musiała jakoś zareagować ale tym razem mogła opuścić no bo Angela znalazła się w nowej sytuacji wcześniej żyła bez żadnych zasad bez jakiejkolwiek dyscypliny a teraz wszyscy chcą to zmienić a na to potrzebny jest czas

    OdpowiedzUsuń
  14. Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +2348104102662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.

    OdpowiedzUsuń